2.21.2013

Ostatni płomień wiru cz. 3

Tę notkę dedykuje mojemu starszemu bratu z okazji jego piętnastych urodzin. Sto lat brachu!!!!


- Oczywiście.- gdy to powiedział wykonał jakąś pieczęć i już staliśmy przed dzieciakami.
- Minato-sensei czy mógłbyś nas nie straszyć?- zapytała przestraszona Rin.- Mógłbym , ale pogadamy o tym w wiosce.- powiedział do uczniów, po czym spojrzał na mnie.- To co dalej?
- Mają się mnie złapać i nie puszczać do puki nie powiem. To tyczy się też ciebie.
- Dobra. Kakashi, Rin , Obito, złapcie się Kushiny i pod żadnym pozorem nie puszczajcie jej. Jasne?
- Hai.- powiedzieli chórem i podeszli do mnie. Ich dłonie nie wiedziały gdzie mają się znaleźć.
- Połóżcie dłonie na moich ramionach i zamknijcie oczy.- gdy to powiedziałam dzieciaki wykonały polecenie. Nadal w objęciach Minato wykonałam zakazaną pieczęć , której uczyłam się od swojego nauczyciela pana S( na razie nie zdradzę kto to jest.- dod. Aut.). Gdy już skończyłam pieczęć. Poczułam jego miecz na moim ciele. Żądał zapłaty za tyle osób. Przywykłam do tego. Gdy odebrał zapłatę z mojej krwi i bólu, uwolnił nas z tunelu. Teleportowaliśmy się pod bramę główną Konohy.
- Jesteśmy na miejscu. Możecie już otworzyć oczy i mnie puścić.- powiedziałam wyczerpanym głosem. Od razu mnie posłuchali i patrzyli na mnie ze strachem w oczach.
- Kushina-chan! Kto ci to zrobił?!- zapytał przestraszony Obito.
- Nie musisz wiedzieć. Jasne?
- Tak.
- No to skoro już jesteśmy przed bramą to może byśmy tak poszli do Hokage?
- Jasne. Dobra drużyno idziemy!
- Hai!- powiedziały chórem dzieciaki i pobiegły w stronę bramy.
- Minato , wiesz że możesz mnie puścić?- zapytałam rozbawiona.
- Ach, wiem to kobieto, ale nie możesz się przemęczać. A poza tym już się przyzwyczaiłem, że mam cię w ramionach.- powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Czy ty mnie podrywasz? Co?!
- A jeśli tak to co mi zrobisz?
- Nie wiem, zastanowię się. Ale chce ci powiedzieć , że mnie się tak łatwo nie da zdobyć.
- To super. Bo już myślałem , że będziesz piszczeć i mdleć z tego , ze cię podrywam. A poza tym lubię wyzwania.- powiedział z błyskiem w oku.
- Czy ty sugerujesz , że niby jestem taka jak twoje fanki?
- Nie no coś ty.- powiedział z załamaniem w głosie.
- To co sugerujesz?
- Sugeruję to , że jesteś niezależną kobietą, która musi zawsze postawić na swoim.
- To leprze , ale mnie nie przekonało.
- Pójdziesz ze mną potrenować.
- Dlaczego ja?!
- No bo chciałbym zobaczyć jak walczysz i czy mnie pokonasz.- powiedział z chytrym uśmieszkiem.
- Wyczuwam aluzję , ale dobra co mi tam. Ale najpierw musimy mieć Hokage z głowy.- powiedziałam i zachichotałam. Nie mogłam się doczekać aby skopać mu tyłek.
- No to super! A teraz madame , czy chciała by pani zostać zaniesiona do czcigodnego Saturobiego?
- Och. Z wielką przyjemnością.- powiedziałam śmiejąc się. Gdy doszliśmy do bramy ujrzeliśmy sylwetki kilku kobiet i jednego mężczyzny. Minato podszedł bliżej ze mną na rękach. Ujrzałam sześć nastolatek, jakiegoś faceta z białymi długimi włosami związanymi w kitkę, miał na sobie szare spodnie i  bluzkę, na to narzuconą czerwoną kamizelkę, na jego plecach znajdował się zwój, a troczę dalej od nich była kobieta z ogromnym biustem, dwóch kucykach, miała na sobie beżową bluzkę bez rękawów, niebieskie spodnie , buty na wysokim obcasie, od razu wiedziałam , że to Tsunade. Szybko wyrwałam się z objęć Minato i pobiegłam do niej. Minato chyba miał niezadowoloną minę , tym że mu się wyrwałam. A co mnie to obchodzi. Musiałam komuś bliskiemu się zwierzyć i wypłakać swoje smutki, a Tsunade była dla mnie jak moja druga matka. Ona przyjęła mój poród i uratowała mi życie gdy mój organizm nie mógł zapanować nad czakrą. Gdy byłam za jej plecami od razu rzuciłam jej się na szyję. Ona szybko się odwróciła i chyba miała zamiar walnąć natręta, ale gdy mnie zobaczyła przytuliła mnie do siebie. Po moich policzkach zaczęły cieknąć łzy rozpaczy, smutku , ale i szczęścia, którym zabroniłam się wydostawać w miejscu publicznym. Skarciłam się w głowie i się opamiętałam. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam uśmiech Tsunade.
- Moja kochana. Co tam u ciebie słonko? Tak bardzo mi przykro , z powodu zniszczenia wioski i śmierci rodziców.- powiedziała to głośno , po czym przybliżyła swoje usta do mojego ucha i wyszeptała- I z powodu tego , że zostałaś naczyniem lisa. Tak bardzo mi przykro.- powiedziała i pocałowała mnie w czoło. Odsunęła mnie od siebie i zmierzyła mnie wzrokiem.- Dziewczyno kto ci to zrobił?! W tej chwili marsz do szpitala!!- zaczęła się na mnie wydzierać.
- Oj Tsunade nie przesadzaj. Poza tym nic mi nie jest. To powinno zniknąć za jakieś dwie minuty. A poza tym ty dobrze wiesz kto mi to zrobił.- powiedziałam z uśmiechem. Odwzajemniła uśmiech. Nagle ktoś zakaszlał znacząco i z niechęcią się na niego spojrzałyśmy. To był… zaraz przyjaciel Tsunade… ten zbok… jak mu tam… eh Jira…nie… Jiraya… tak Jiraya.
- Tsunade dla czego tulisz do ciebie tego demona?- powiedział Jiraya. Od razu przypomniałam sobie jak cztery lata temu jak byli u mnie w wiosce podglądał kobiety w źródłach. A ja akurat tam byłam i mnie też podglądał. Pamiętam jak  mu skopałam tyłek. Lepiej niż Tsunade, która sama mi to przyznała.
- Och. A co pan największy zboczeniec na świecie , jest zazdrosny , że to mnie Tsunade przytula a nie ciebie?- zapytałam rozbawiona.
- Zaraz to wy się znacie?- zapytał niepewnie Minato. Spojrzałam na niego. Odganiał od siebie dziewczyny. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, było widać w jego spojrzeniu prośbę o pomoc. Podeszłam do niego i go wyciągnęłam z łap tych nastolatek. Zaczęły na mnie patrzeć z chęcią mordu. Zaśmiałam się.
- Tak Minato znamy się. Powiem ci potem, bo teraz jak za jakąś minutę nie będziemy u Hokage , to ja osobiście cię uduszę. Jasne?
- Tak. To chodźmy.- powiedział i pociągnął mnie w stronę budynku administracyjnego , gdzie mieściła się siedziba głowy wioski. Każda kobieta się mi przyglądała podejrzliwe. Uśmiechnęłam się do nich. Szybko wbiegliśmy do budynku. Gdy stanęliśmy przed drzwiami Hokage, zapukałam i czekaliśmy. Kiedy usłyszeliśmy ,,wejść!” Minato pociągnął za klamkę , otworzył drzwi i puścił mnie przodem. Rozejrzałam się po pokoju i ujrzałam pięć postaci przed biurkiem. Rozpoznałam ich. Podeszłam do biurka i ukłoniłam się.
- Witam cię czcigodny. Przynoszę tajne zwoje mojej wioski, aby były tu bezpieczne.- powiedziałam i rozcięłam sobie dłoń kunaiem. Skupiłam czarkę we krwi i zamiast niej pojawiły się trzy zapieczętowane zwoje. Podałam je Hokage. Ten się uśmiechnął i wziął je ode mnie.
- Witaj Kushino. Bardzo mi przykro z powodu utraty wioski. Oczywiście wola twoich rodziców i przywódcy zostanie spełniona. Proszę oto twoje klucze do twojego nowego domu. Muszę wypełnić papiery z twoimi danymi i od razu dam ci opaskę. Nie będziesz zdawała testu na chunina. Ponieważ wiem jaka jesteś silna i , że znasz kilka technik których zwykły człowiek by nie opanował. I jestem tego bardzo ciekawy jak i kto cię tego nauczył.
-  To może zaczniemy wypełniać tę papiery, bo się śpieszę na trening z moimi trenerami. I na razie nie powiem kim oni są.
- No dobrze. Imię i nazwisko, wiek, urodziny, pochodzenie, żywioł, techniki klanowe, ranga, czy byłaś w AMBU, specjalne zdolności i tajne rzeczy.
- Ok. Kushina Uzumaki, wiek: 19 lat , 10 sierpnia, Wioska Wiru, ech tak wszystkiego po trochu, pieczęcie i bardzo wysoka czakra mogąca poskromić biju, junin, tak byłam na stanowisku tortur i przesłuchań, jinchuriki ogoniastej bestii. A o zdolnościach na razie nie powiem bo nie są dopracowane.
- Ach. Rozumiem. W takim razie kiedy mi powiesz lub pokażesz?
- Za jakiś tydzień. Chyba. Nie wiem ile to mi zajdzie. A teraz przepraszam , ale ja muszę już iść.
- Oczywiście. Proszę oto twoja nowa opaska. Od teraz jesteś ninją z Konohy.- powiedział z uśmiechem na twarzy.- Chciałbym aby ktoś był przy twoich treningach.
- Ale tylko przy zwykłych treningach.
- A co moja droga masz jakieś niezwykłe treningi?
- Tak i właśnie muszę już na niego iść bo mi się oberwie od jednego pana. I dziękuję za wszystko.- powiedziałam i wyszłam z budynku. Szybko zdjęłam opaskę wiru z czoła, ale powiesiłam ją sobie na ramieniu , natomiast liścia na jej starym miejscu, czyli na czole. Kiedy byłam na dworze pobiegłam do bramy wioski. Gdy podeszłam do bramy strażnicy nie chcieli mnie przepuścić. Byłam poddenerwowana bo Kyubi się niecierpliwił. Oparłam się ze zrezygnowaniem o bramę i czekałam aż jeden ze strażników wróci ze zgodą od Hokage.
* Przymknęłam powieki i znalazłam się przed jego klatką. Podeszłam bliżej i usiadłam przed nim. Patrzyliśmy sobie nawzajem w oczy. Nikt z nas nie przerywał panującej tu ciszy. Jedyne co było słychać to nasze miarowe oddechy, bicia naszych serc i krople wody. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Postanowiłam przerwać tę ciszę.
- To czego mnie nauczysz?
- Zobaczysz.- powiedział z uśmiechem.
- Nie ma tak łatwo.- odparłam tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Będzie z tobą owocna współpraca.
- Jeśli ma być to musisz mi mówić czego będę się uczyć.
- No dobra. Nauczę cię jak zapanować na razie nad mocą mojego jednego ogona i jak przezwyciężyć i przyznać się do strachu, bezradności i błędu.
- To wszystko czego mnie nauczysz?!
- Ale tylko dzisiaj. Jutro będzie nad następnym ogonem i jak odróżniać prawdę od kłamstwa.
- Dobra , resztę powiesz mi przed następnym treningiem.
- Dobra. A teraz idiotko otwórz oczy bo ktoś się na ciebie gapi.
- Ej!! Nie nazywaj mnie idiotką, rudzielcu dattebane!! Żegnam ozięble.- powiedziałam , wstałam z wody i zaczęłam iść w ciemność*
Otworzyłam oczy i ujrzałam twarz Jirayi. Był bardzo niebezpiecznie blisko mojej twarzy. Szybkim i zdecydowanym ruchem odsunęłam ją od swojej.
- To mam zgodę na opuszczenie wioski, czy nie?- spytałam zirytowanym głosem.
- Tak, ale Hokage-sama kazał mi iść z tobą i cię pilnować.
- No to super. Po prostu super.- powiedziałam z ironią w głosie.
- Też się z tego cieszę.- tak samo jak u mnie można było wyczuć ironię.
- Dobra to chodźmy już. Nie chce marnować czasu.
- Zgadam się. To do kąt idziemy?
- Nad jezioro.
- Ok. To ja prowadzę.- powiedział i złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Nie puścił mnie aż do momentu gdy dotarliśmy na niewielką polanę z średnim jeziorem. Podeszłam do zbiornika wodnego i ucieszyłam się kiedy ujrzałam na środku malutką wysepkę. Wzięłam mały rozbieg i przeskoczyłam nad taflą wody i zwinie wylądowałam na piasku. Szybko usiadłam na ziemi. Zobaczyłam jak Jiraya idzie po wodzie w moją stronę, siada koło mnie z uśmiechem na twarzy.
- Nie można było tego zrobić jak ja?
- Można , ale tylko czas bym traciła. A teraz mam prośbę abyś mi nie przeszkadzał w medytacji. Jasne?
- Jasne. Poza tym muszę dokończyć zakończenie mojej najnowszej powieści.
- No dobra, a tylko spróbuj mnie gdzieś dotknąć lub spojrzeć a nie ręczę za siebie.
- I tak nie jesteś w moim typie.
- Ja się zaraz rozpłaczę.- powiedziałam sarkastycznie. Po czym zamknęłam oczy.
* Znowu byłam u niego. Znowu podeszłam blisko jego klatki i też usiadłam.
- Dobra to zaczynamy.- powiedziałam pełna entuzjazmu.
- Jak chcesz.- powiedział obojętnie. W moją stronę poleciał jeden z jego ogonów. Nie bałam się. Ale gdy mnie dotknął zobaczyłam wszystkie swoje porażki, błędy, cierpienie, ból fizyczny i psychiczny. Wytykał mi wszystkie moje życiowe błędy, moją bezradność i strach. Chciałam stać i się poddać , ale coś mi nakazało się temu przypatrzeć. Po jakiś dwudziestu minutach patrzenia na swoje sytuacje, zaczęłam rozumieć o co mu chodziło. Przez jakieś pięć minut zastanawiałam się nad tym co mi pokazał. Wiedziałam , że jestem słaba, że się boję, że jestem bezradna , ale wiem też że się nigdy nie poddam. Przyznałam się sama przed sobą , że wiem o istnieniu tych cech , ale je akceptuję i staram się je pokonać. Spojrzałam w oczy lisa.
- Wiem , że jestem tylko słabym człowiekiem i kobietom, ale nie poddam się. Nigdy!! Będę starać się pokonać te cechy, ale i je akceptuję.
- To dobrze. Właśnie zapanowałaś nad mocą jednego ogona.- uśmiechnął się.
- Chce się nauczyć panowania nad drugim.- powiedziałam pełna entuzjazmu.
- No dobra, ale tak to jutro masz wolne. Będziesz musiała odpocząć ode mnie a ja od ciebie.
- Spoko. To co zaczynamy?
- Jeśli chcesz.
- Jasne , że chce- powiedziałam i tym razem od razu zamknęłam oczy. Przed moimi oczami pokazały się dwa wcielenia Kyuubiego. Jego yin i yang. Podeszły do mnie i zaczęły wędrować po mojej pamięci. Pokazały mi jak mogę odróżnić prawdę i dobro, od kłamstw i zła. Gdy było po wszystkim uśmiechnęłam się promiennie. Wstałam z mokrej ziemi i podeszłam do klatki. Wyciągnęłam rękę w jego stronę. Poszłam o krok do przodu i moja dłoń znajdowała się na jego głowie. Pogłaskałam go po niej. Potem jeszcze szerzej się uśmiechnęłam i się z nim pożegnałam*
Otworzyłam oczy. Był właśnie zachód słońca. Rozejrzałam się dookoła. Jiraya był na brzegu z Minato. O czymś rozmawiali. Odwróciłam się do nich plecami i skupiłam się na stworzeniu w dłoni małych dwóch ogonów z czakry Kyuubiego. Udało się. Z uśmiechem na ustach skończyłam to i poszłam do panów.
- Witam was. Długo na mnie czekacie?
- Kilka godzin.- powiedział Jiraya.
- Nikt ci nie kazał przy mnie tyle siedzieć.

2 komentarze:

  1. No dobra, zabieram się za komentarz... Przeczytałam wszystkie twoje notki i powiem tak: CUDNE!!! Co prawda złapałam parę ortów... Na serio, nie parę, ale BARDZO dużo! Ale to nie ważne... Liczy się treść! Napisz szybko next'a! A tak przy okazji to zapraszam na: http://shikari-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Noo ciekawe kim jest ten pan S. Ten trening Kushiny i Kuramy również wydaję się być bardzo interesujący. Co do błędów to rzeczywiście dało się parę znaleźć,ale przymknęłam na to oko/\.

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Świetnie! A czemu nie komentujesz? Każdy komentarz pomaga mi w dalszym pisaniu ♥♥♥ Więc proszę zostaw komentarz bo nawet napisanie go nie zabierze ci dużo czasu...♥♥♥