3.27.2013

Ostatni płomień wiru cz.37

Marta Anonim- dzięki
Jagoda Lee- dzięki

Jest nowy one shot.

- Ufam ci ufam, ale się o ciebie boje.
- Gdybyś mi ufał do byś mi pozwolił ich trenować.- powiedziałam zapłakanym głosem małego dziecka. Odsunęłam się i wymusiłam łzy. Minato od razu zareagował. Byłam w jego objęciach, jedną ręką starł mi łzy z twarzy , a następnie tom samą zaczął głaskać mnie po głowie. Zaśmiałam się w duchu. Wyszło idealnie!! Minato zmusił mnie do spojrzenia sobie w oczy. Nadal miałam w nich łzy. Pogłaskał mnie po policzku.
- Kushina. A co jeśli pozwolę ci ich trenować? Co będziesz robić?- zapytał zmęczonym głosem. Na moją twarz wkroczył uśmiech zwycięstwa.
- Będę tylko im mówić co mają robić, a sama będę siedzieć pod drzewem i im się przyglądać i wytykać błędy. A po skończonym treningu pójdę ich odprowadzić, a następnie zabiorę Mikoto i pójdziemy do Minuki, aby mieć za sobą te przygotowania do ślubu.
- Czyli mam rozumieć, że nie będziesz używać czakry ani mięśni?- upewniał się.
- Tak. Nie będę się przemęczać. Poza tym nie mam ochoty wylądować na czterech literach.- powiedziałam z uśmiechem.
- Ech…. No dobra. Możesz ich trenować, ale tylko przez tydzień.- powiedział ze surową miną jaką powinien mieć władca wioski.
- Hai.- powiedziałam i zasalutowałam mu. Przybliżyłam swoje usta do jego ust i pocałowałam namiętnie. Przerwaliśmy po dwóch minutach.- Dziękuje ci kochanie.- powiedziałam po czym z niego zeszłam , a następnie wyszłam z gabinetu. Szłam szybkim krokiem na pole treningowe numer 4. Gdy byłam tam po piętnastu minutach widziałam swoich uczniów, jak się rozgrzewają z minami męczenników. Podeszłam do jonina i powiedziałam mu, że ja ich
będę trenować przez tydzień. Podziękował mi i zniknął w białej chmurze dymu. Usiadłam pod drzewem tak jak obiecałam Minato.
- Ej maluchy mam tak siedzieć cały dzień i patrzeć jak się rozgrzewacie, czy zaczniemy poważny trening?!- zapytałam rozbawiona. Podskoczyli na dźwięk mojego głosu, po czym się na mnie rzuciły.
- Sensei!!- krzyczały jednocześnie.
- Tak. Przez tydzień będziecie mieli ze mną treningi.
- To super. To co mamy robić?- zapytał uradowany Asuma.
- Będziecie walczyć pomiędzy sobą. Najpierw Itachi z Kurenai. A potem sama wybiorę.- powiedziałam. Wymieniona dwójka wstała i poszła od nas jakieś 50 metrów dalej. Asuma usiadł obok mnie i zaczął się przyglądać walce. Poszłam za jego przykładem…. Po sześciu  godzinach treningu zarządziłam koniec. Maluchy były wykończone. Właśnie leżały mi na kolanach i śmiały się. Każde z nich miało teraz przeze mnie prze czochrane włosy. Dochodziła godzina 17.
- No dzieciaki. Zbieramy się. Muszę was odprowadzić do domów, a następnie coś załatwić.
- Czy to będzie coś związane z ślubem?- zapytała Kurenai.
- Może, ale nie z moim tylko Minuki.
- A czy mogę zająć się przygotowaniem do twojego ślubu sensei?- zapytała podekscytowana Kurenai.
- No dobra, ale wszystko będziesz musiała uzgodnić ze mną i Minato. Ale to dopiero za miesiąc.

1 komentarz:

Czytasz? Świetnie! A czemu nie komentujesz? Każdy komentarz pomaga mi w dalszym pisaniu ♥♥♥ Więc proszę zostaw komentarz bo nawet napisanie go nie zabierze ci dużo czasu...♥♥♥