2.16.2014

Spóźnione Walentynki Cz.I

Witam was moi milusi. Bardzo, ale to bardzo was przepraszam. Notka i to cała miała pojawić się 14, lecz mój kochany Word nie zapisał mi ośmiu zamówień i musiałam pisać od nowa. A i tak nie dokończyłam ponieważ dzisiaj nauka na jutro i do tego problemy osobiste. Tak więc notkę podzieliłam na dwie części i drugą oddam we środę. No to ja kończę me bezsensowne gadanie i oddaję połowę zamówień!
Itachi&Hana " Tylko ty i ja"
To był spokojny dzień. Szkoła jak zawsze była nudnawa, lecz nie dziś dzień. Hana opierała się o swoją szafkę i czekała. Na kogo? Otóż na Itachiego. Byli dobrymi przyjaciółmi, i każde było zajęte. Kakashi trzymał ją w ramionach i szeptał różne słowa do ucha. Dziewczyna zaczęła go o coś podejrzewać. On nigdy tak do niej nie mówił, a zwłaszcza w walentynki. Nagle ujrzała Itachiego, jej serce przyśpieszyło o jedną oktawę, lecz od razu to sobie usprawiedliwiła. Kakashi położył jej dłoń na łopatkach i to dlatego.
- Cześć Uchiha.
- Siema Namikaze, Hatake.
- Uchiha. Witaj Rin.
- Cześć Kakashi.- blondynka spojrzała na swojego chłopaka, który przyglądał się Rin. Pogadali jeszcze chwilę i po chwili każde udało się na lekcję. Hana przez całą lekcję matematyki nie spuszczała wzroku z okna. Nie wiedziała co się dzieje. Położyła głowę na dłoniach i z zaciekawieniem przyglądała się widokom zza szklaną osłoną. Gdy lekcja się zakończyła udała się w stronę sali gimnastycznej na spotkanie z Hatake. Zawsze się tam spotykali. To była już taka tradycja. Weszła i usłyszała czyjejś głosy. Szybko ukucnęła, chowając się za siedzeniami. Powoli i na czworaka skradała się, aby sprawdzić kogo tam ujrzy. I to co ujrzała doszczętnie złamało jej serce. Kakashi, jej miłość całował się z inną. Ale nie byle kim tylko Rin! Łzy cisnęły się do jej oczu, lecz nie pokaże jak to ją strasznie boli po sobie. Za bardzo jest dumna oraz nie należy do mazgaj, jednak to co widzi strasznie ją rani. Więc jedynie się podniosła i wybiegła, wracając na siebie ich uwagę. Na korytarzu udała się biegiem do łazienki, gdzie tam spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Była bliska płaczu, przez co zagryzła dolną wargę. Po raz pierwszy nie wiedziała co robić. Chciało jej się tam wrócić i dać mu po pysku, lecz i chciała go pocałować zapominając o tym całym zajściu. Wzięła kilka głębokich wdechów i po kilku minutach opuściła pomieszczenie, wpadając na Itachiego. Nie wiedziała co mu powiedzieć.
- Nic ci nie jest blondi? Wyglądasz jakbyś zobaczyła coś strasznego.- stwierdził zadziornie. Hana zamiast mu odpowiedzieć rzuciła mu się na szyję. Nie mogła go okłamać.- E..ej. Nic ci nie jest?
- Możemy wyjść na dwór?- spytała odklejając się od niego. Ten tylko przytaknął a dziewczyna go pociągnęła na dwór. Zimne powietrze owiało ich twarze. Hana wzięła kilka uspokajających wdechów i powiedziała na jednym wydechu.
- Widziałam jak Kakashi i Rin się całowali!- chwyciła się za przeponę i zrównywała oddech.
- Co? Hana musiałaś mieć przewidzenia.
- Nie miałam przewidzeń Itachi. Mówię ci prawdę. Jeśli mi nie wierzysz to chodź.
- Namikaze uspokój się i mnie puść.
- Nie puszcze do puki nie zobaczysz tego na własne oczy.- modliła się w duszy aby dalej tam byli. Tym razem los działał po jej myśli. Ukucnęła z Itachim i na czworaka udali się pod trybuny, akurat nad nimi znajdowały się zdradzieckie osóbki. Nie rozmawiali tylko było słychać ich przyśpieszone oddechy, pocieranie się materiałów o siebie. Uchiha nie mógł w to uwierzyć. Ominął blondynkę , wyczołgał się spod trybun, podszedł do drzwi i nimi trzasnął. Po chwili ruszył w ich stronę. Kakashi i Rin odskoczyli od siebie.
- Itachi, to nie tak jak myślisz!- powiedziała Rin, stając przed chłopakiem.
- Podaj mi jeden powód mego złego rozumowania Rin. Czy to nie ty przed chwilą lizałaś się z moim kumplem oraz chłopakiem Hany? A ty mi powiedz dlaczego zdradzasz swoją dziewczynę?! Takiej jak Hana tylko ze świecą szukać. Ale ty nie doceniasz tego co masz pod nosem. Bo prawdziwym twoim skarbem była właśnie ona. Lecz potrafisz to stracić.- odwrócił się do nich plecami i udał na korytarz mocno trzaskając drzwiami. Hana dalej siedziała gdzie siedziała i nie mogła uwierzyć w to co słyszała. Owinęła ramionami kolana i czekała, analizując słowa, jakie wydobyły się z jego ust. Kakashi dawno wyszedł z Rin. Lecz ona się nie ruszyła. Nawet wtedy kiedy był dzwonek na lekcje, jak i na przerwę. On zapewne nie wie gdzie jest, ale to nie szkodzi, chciała pobyć sama. Kolejny dzwonek na lekcję, a ona dalej tam siedzi i patrzy się przed siebie. Nagle w pomieszczeniu robi się strasznie głośno. To uczniowie, przyszli na apel. Itachi rozglądał się za Haną. Musiał z nią porozmawiać, lecz nigdzie jej nie widział. Udał się więc pod drzwi i gdy nikt nie patrzył schował się pod trybunami. I tam ją ujrzał. Na szczęście całą, przez co mógł normalnie oddychać. Przyczołgał się do niej i położył na jej ramieniu swoją brodę, przez co dziewczyna obudziła się z transu.
- Itachi…- odwróciła w jego stronę niepewnie głowę, ten wykorzystał okazję i pocałował ją w te jej malinowe usteczka.
- Tak się nazywam Hanuś. Nic ci nie jest?- spytał z troską, kładąc dłoń na jej policzku. Zaprzeczyła nie mogąc wrócić do siebie po pocałunku. Co z nią jest?! Przecież nigdy tak się nie czuła ani nie zachowywała przy chłopakach! Lecz czy ona ich kochała? Czym jest tak naprawdę miłość? Nie wiedziała, lecz chciała się tego dowiedzieć. Może z Itachim jej się to uda? Warto spróbować. Przysunęła się do niego jeszcze bliżej, aż stykali się nosami. Patrzyła się w jego piękne, czarne oczy. Prawą dłoń położyła na jego sercu i po chwili ich serca biły w tym samym rytmie.
- Itachi…. Proszę pokaż mi czym jest prawdziwa miłość.- i pocałowała go delikatnie w usta, lecz na tym pocałunku to się nie skończyło. Położył swoje dłonie na jej biodrach, przyciągając bliżej siebie. Jego usta dominowały nad jej wargami, lecz nie na długo. Jej dłonie powoli schodziły ku jego spodnią, a jego dłonie trzymały jej jędrne pośladki. Chwyciła za pasek od jego spodni i go jednym ruchem ściągnęła. Zabrała się za rozpinanie jego spodni, ten już zdążył rozpiąć jej koszulę, teraz zajął się jej stanikiem. Ta nie pozostała mu dłużna, zostawiła spodnie i pozbyła się jego obcisłego swetra, zaczynając smyrać palcami po jego torsie.  Uchiha ściskał jej pierś przez stanik, doprowadzając ją do euforii.  Wsadziła swoją drobną rączkę do jego bokserek i chwyciła jego penisa, którym zaczęła się bawić. Kiedy mieli przejść dalej, ludzie zaczęli zbiegać z ławek, czym ich przestraszyli. Dosłownie przerwali to co robili i zaczęli się szybko ubierać. Co jak co, ale jeśli ich ktoś z grona pedagogicznego przyłapie to nie będzie miło…. Hana zaniosła się śmiechem na samo wspomnienie tamtego dnia. Obecnie siedziała ze swoją malutką córeczką na kanapie i oglądała z nią jej ulubioną bajkę. Mała strasznie przypominała Itachiego, chociaż oczy odziedziczyła po niej. Nagle do mieszkania wszedł ojciec jak i zarazem mąż Itachi.  Malutka Mikito nic nie mówiła o powrocie tatusia, bo by nie dostała cukierków. Uchiha wszedł do salonu na paluszkach i zakrył żonie oczy. Malutka zeskoczyła z kanapy i udała się do kuchni gdzie czekały na nią łakocie.
- Mikito możesz odsłonić mi oczy, słonko?
- Nie mamusiu.- udawał głosik córeczki.
- Masz skarbie chrypkę? To tym bardziej musisz zdjąć swoje rączki z oczów mamy.
- A cio za  to dostanę?- znów powiedział głosikiem córki. Ledwo co powstrzymywał śmiech.
- Całuska.

- Dziobzie.- zdjął swoje dłonie, ta się odwróciła a Uchiha wpił się w jej słodkie wargi. Westchnęła rozchylając swoje wargi. Ten skorzystał z zaproszenia i wsadził do jej ust swój język, którym ją łaskotał. Zarzuciła mu ręce na szyję , przyciągając do siebie. Oboje leżeli na kanapie, obdarowując się pocałunkami. Kiedy Itachi schował swoją dłoń pod sweter ukochanej z kuchni przyszła ich córeczka. Czterolatka trzymała w dłoni paczkę pianek a widok rodziców w takiej pozycji ją obrzydził. Obeszła kanapę, sięgnęła swoje schodki, weszła na nie by po chwili usiąść na plecach tatusia i pałaszując swoje łakocie oglądała dalej Barbie….
Itachi&Michi" Kiedyś odnajdziemy siebie"
Wiesz jak to jest, widzieć kogoś kogo kochasz z kimś innym? Boisz się iż, jeśli mu powiesz swe uczucia to go nimi zranisz. Lecz to iż nie możesz mu tego powiedzieć powoli zabija cię od środka. Nigdy nie potrafiłaś mu niczego odmówić. Zawsze mu pomagałaś. Znacie się od piaskownicy, jednak on widzi w tobie jedynie siostrę. Siedzisz u niego z jego dziewczyną i nim. To jego imieniny więc wpadłaś dać mu tylko prezent i całusa w policzek. Jednak plany pokrzyżowała ci jego dziewczyna Sakura, która nie odstępowała go ani na krok. Prezent dalej leżał w twojej torebce, którą miałaś przy sobie. Nagle Itachi ruszył do kuchni, ty wykorzystując to iż Haruno do kuchni nie wchodzi idziesz za nim. Widzisz jak czegoś zawzięcie szuka. Pewnie znowu nie wie gdzie schował pepsi. Ty podchodzisz do niego, stajesz na palcach i starasz się sięgnąć te przeklęte puszki. Ten się podnosi, jednocześnie podnosząc ciebie, bo stałaś nad nim. Siedzisz mu na baranach i wyciągasz jedno opakowanie boskiego nektaru. Chwycił cię w pasie, podniósł do góry i ostrożnie postawił na ziemi.
- Schudłaś Michi.- stwierdził biorąc od niej karton.
- Właśnie, że przytyłam! A dalej biegam i nie mogę mieć chwiejnej wagi.
- Jak zawsze naburmuszona dzidzia.- pstryknął ją w czoło. Ta mu pokazała język, lecz po chwili się zaśmiali. Kiedy chciał iść do salonu, chwyciła go za nadgarstek zatrzymując. Wyjęła z torebki pudełeczko i mu je wręczyła.
- Wszystkiego najlepszego z okazji imienin Itaś.- podeszła do niego, stanęła na palcach i cmoknęła go w policzek.
- Pamiętałaś.
- No a jakże.- uśmiechnęła się do niego uroczo.- Zapewne Sakura też o nich pamięta, więc chyba już pójdę do siebie.
- Michi a powiedz mi, bo nie miałem czasu się ciebie o to zapytać. Jak tam relację twoich rodziców?
- Gorzej. Już jest wyznaczona data rozwodu.
- Moje biedactwo.- przytulił ją do siebie.- Gdybyś czegoś potrzebowała to wiesz, że możesz dzwonić nawet w środku nocy.
- Dzięki Itaś. Jesteś kochanym…przyjacielem.- ugryzła się. Ten pogłaskał ją po włosach, posyłając uśmiech. Stali tak chwilę w ciszy. Dziewczyna napawała się tym uczuciem będąc w jego ramionach. Za żadne skarby nie chciałaś przerywać tego momentu, lecz wszystko co piękne kiedyś się kończy. Tak jak ta chwila, przerwana wtargnięciem Sakury do kuchni, a raczej opierającej się o framugę wejścia. Odchrząknęła znacząco wracając tym na siebie ich uwagę. Uchiha wypuścił ją z objęć mierzchnąc włosy.
- To ja już będę szła….- nagle dostała wiadomość, od mamy jak się okazało. Otworzyła ją i zaczęła studiować z drżeniem rąk. Jej oczy się zaszkliły, lecz powstrzymywała płacz.
- Michi co się stało?- położył na jej ramieniu swoją dłoń. Ta się odwróciła , przytulając do niego i zaczynając płakać. Sakura posłała jej groźne spojrzenie, lecz Itachi tego nie widział. Głaskał przyjaciółkę po plecach i czekał aż się trochę uspokoi, aby mogła mówić. Kiedy już mogła mówić, posadził ją na blacie i patrzył w jej oczy.
- Moja droga powiedz co się stało.
- Rodzice…. Mają… za godzinę…. Rozwód… termin został… przeniesiony na…. Na dzisiaj…- powiedziała pomiędzy pasmami szlochu. Starł jej z policzka łzy.
- Iść z tobą?
- Nie… musisz…
- Czyli idę.- wyszczerzył się do niej.
- Nie Itachi…. To twoje… imieniny…. Nie chce ich niszczyć…
- Nie chcesz? To pozwól mi iść z tobą.
- Nie… odpuścisz?
- Jakbyś zgadła.
- Czemu…. Musisz być taki uparty?- ten wyszczerzył się do niej i przytaknął. Ta otarła łzy i uśmiechnęła się mimo wolnie. Przy nim nie mogła jak się smucić. Tak więc udali się do sądu, gdzie miał się odbyć rozwód rodziców blondynki…. Dziewczyna wybiegła z sali. Dobrze wiedziała iż takie zachowanie nie przystoi, lecz to było dla niej trudne. Wbiegła do łazienki i schowała się w jednej z kabin. Usiadła na kiblu i płakała. Itachi wybiegł zza Michi i szukał jej wzrokiem. Biegł po korytarzach i jej szukał. Kiedy mijał damską toaletę zauważył niestaranie zamknięte drzwi. Bez zastanowienia tam wszedł i zaczął szukać zamkniętej kabiny. Wiedział iż mu nie otworzy dlatego wszedł do kabiny obok i przeszedł górą do niej. Blondynka mrugała oczami, patrząc na niego. Chciała aby ją zostawił w spokoju, tak jak i cały świat.  Lecz ten nie mógł patrzeć jak ona cierpi. Podniosła się, otworzyła kabinę i chciała aby wyszedł, lecz ten jej nie posłuchał. Dlatego zaczęła go walić kłykciami po klatce piersiowej a z jej oczu wypływało jeszcze więcej łez. Nie chciała, aby osoba którą kocha widziała ją w takim stanie. Uchiha złapał ją zza nadgarstki, przyciągając do zamkniętych drzwi od kabiny. Uniósł jej ręce nad głowę blondynki, drugą dłoń umieścił na jej policzku, z którego starł łzy. Z prawego policzka starł je ustami. Dziewczyna momentalnie zesztywniała, lecz łzy dalej płynęły po bladym policzku. Dalej całował prawy policzek, czując na języku słony smak bólu osoby, która była ważna dla niego. Jego usta błądziły po jej policzku, całowały jej szczękę. Mimo wolnie przymknęła powieki i pozwalając mu zabrać się z tego świata, świata przepełnionego nienawiścią oraz bólem. Ucałował jej brodę i spojrzał na nią. Widząc jej delikatną twarz, opadające kosmyki jej blond włosów i przymknięte delikatnie powieki zapragnął jej. Kochał ją jak siostrę, a może i bardziej? A może to co czuł do Sakury tak naprawdę czuł do Michi? Przecież ostatnio nie czuł do różowowłosej tego co kiedyś, lecz przy Michi był sobą, a nie kimś innym. Kimś kim chciała Haruno aby był. Blondynka tego nigdy od niego nie wymagała. Schylił się i musnął delikatnie jej dolne wargi, budząc w niej płomień, którego jeszcze nie zaznała. Nie chciała jednak aby zgasł, chciała aby zapłonął w niej. Aby płonął tylko przy nim. Po raz kolejny musnął jej wargi, tym razem na dłużej. Czekał na jej ruch. Nie musiał długo czekać. Pozwoliła aby uczucia przejęły na nią kontrolę. W jej pocałunku były wszystkie uczucia jakie tłamsiła w sobie. Miłość, gniew, złość, ból, smutek, radość oraz pożądanie. Jej drobne dłonie złączyły się z jego dłońmi. Stanęła na palcach, zatapiając się bardziej w jego ustach. Pragnęła tego od tak dawna, a teraz nie chciała myśleć o niczym innym, jak tylko o jego wargach na swoim ciele. Odwróciła się i teraz to on opierał się o ścianę. Przysunęła się jak najbliżej niego. Nie chciała aby coś ich dzieliło. Jego wargi z zachłannością się w nią wpinały. Czerpał każdą chwilę, spędzoną z nią. Wyswobodzili swoje dłonie, ta schowała swe drobne, długie palce w jego czarne jak atrament włosy. Jego dłonie oplatały drobną talię dziewczyny. Zielonooka rozchyliła usta, dając mu zaproszenie. Wsadził swój język i teraz także one pieściły się, przynosząc obojgu przyjemność. Prawą dłoń wsunął ostrożnie, pod jej podkoszulkę. Nie chciał jej spłoszyć i w każdej chwili mogła przerwać. Nie zrobiła nic oprócz tego iż sama uczyniła to co on…. Kobieta przyglądała się Itachiemu, który trzymał na rączkach szczeniaka. To był taki słodki i rozczulający widok. Wyjęła telefon i zrobiła im zdjęcie, w tym momencie kiedy psinka lizała go po policzku. Uśmiech mimo wolnie wkroczył na jej usta. A jej dwaj panowie spojrzeli na nią.
- Amai biegnij do pańci.- szczeniak zamerdał ogonem i pognał do Michi, skacząc na nią przewrócił dziewczynę, która była na kuckach. Teraz to na ustach Uchihy malował się uśmiech. Kobieta zaniosła się śmiechem, kiedy czarny nosek smerał jej szyję. Itachi usiadł na kanapie i zawołał do siebie szczeniaka. Merdając ogonem Amai ruszył biegiem do pana i skoczył mu na kolana, kładąc swój pyszczek na swych łapkach. Michi znów zrobiła im zdjęcie, by po chwili siedzieć koło narzeczonego. Ułożyła swoją głowę na jego ramieniu i wyciągnęła coś z kieszeni spodni. Podała to mężczyźnie. Rozłożył papier i nie mógł uwierzyć w to co czytał. Kiedy skończył patrzył to na nią, to na kartkę, to na jej brzuch. To nie możliwe! Będzie ojcem! Ta widząc jego szok na twarzy, jedynie przytaknęła odsuwając się od niego.
- Tak Itaś. Będziemy rodzicami.- uśmiechnęła się uroczo. Chwyciła go zza koszulę, przyciągnęła do siebie i złożyła na jego ustach pocałunek….. 
Itachi&Beata" Za każdym razem"
Widzę to światło. To ty. Twe drobne dłonie unoszą się ku niebu, próbując złapać świetliki. Tak świetliki, takie samo promienne i piękne jak ty. Łapiesz kilka, nie wiesz o mej obecności, chowasz je do słoika ale po co? Czyżbyś na kogoś ma droga Beato czekała? Tego się nie dowiem. Lecz myśl o innym mężczyźnie dotykającym ciebie doprowadza mnie do szału. Chce się wyrwać z tej szarej rzeczywistości, którą wybrałem. Lecz musiałem. Zapewne nie chcesz mnie widzieć ma nimfo. Dobrze cię rozumiem. Twe delikatne palce przekręcają wieczko od słoika i wypuszczasz świetliki. Po co je łapałaś ma piękna? Skoro i tak na wolność je puszczasz? Odwracasz się plecami do mnie, dotykasz swą dłonią ramienia, suwając skrawek koszuli nocnej. Pozwalasz okryciu spaść na ziemie, a ja przyglądam się twym zgrabnym kształtom i linii pleców. Odwracasz się w moją stronę, przerzucając włosy na lewy bok. Tak tęsknie za dotykiem tego jedwabiu, którym zwiesz włosy ma najdroższa. Patrzysz w me oczy i nakazujesz podejść. Mam zwidy o pani.
- Itachi, wiem iż tam jesteś mój ukochany. Proszę przytul mnie. Pocałuj. Potem mogę umrzeć.- Jak zaczarowany słuchałem głosu syreny. Kusiła mnie, wołała mnie, czy to możliwe aby mnie wołała? Nie mogłem jej niczego odpuścić. Nie tym razem, wyszedłem i powoli do niej podchodziłem. Kusiła, wołała, pragnąłem jej, tak bardzo iż to bolało. Tylko czemu? Czemu znów odzyskuje uczucia? Stałem tuż przy niej. Wyciągnęła swą delikatną rękę, a jej dłoń dotknęła mej piersi. Powoli zaczęła rozpinać guziki mej koszuli, a ja dalej napawałem się jej pięknem. Przysunęła się bliżej. Dotykała swymi piersiami mego torsu, dalej pozbywając się mej garderoby a ja patrzyłem i nic nie robiłem. Nie musiałem, oraz nie chciałem aby przestawała. Gdy czułem jak letni wiatr muska me nagie ciało odważyłem się położyć na jej plecach swoje dłonie. Zdjęła gumkę z mych włosów, pozwalając im swobodnie upaść na ramiona.
- Nie związuj ich.- poprosiła ciągnąc mnie do wody. Tuż nad brzegiem wpiła się w me usta skacząc na mnie i pozwalając mi w nią w łatwością wejść. Zrobiłem jak kazała i zszedłem z nią do rzeki. Woda muskała nasze nagie ciała. Poruszałem się w niej ostrożnie, a ta jęczała. Pociągnęła mnie na małą wysepkę. Świetliki tańczyły nad naszymi głowami. Na piasku znajdował się leżak, na który się z nią położyłem. Siedziała na mnie. Poruszała biodrami, doprowadzając nas do rozkoszy. Dotknąłem dłońmi jej piersi. Zacząłem je ściskać, masować a sutki ssać. Widziałem błogi wyraz na jej twarzy, więc nie przestawałem. Nie mogłem i nie chciałem. Jej dłonie jeździły po mym torsie, a ja westchnąłem przeciągle do jej ucha. Położyła swoje dłonie na mojej szyi, przysuwając się bliżej mnie. Przygryzła moje ucho, drażniąc je zębami, jej oddech. Tak słodki jak kwiaty wiosną, jak nektar dla kolibrów. Kusił mnie, czerpałem każdy oddech. Teraz to ja znajdowałem się na niej. Położyłem łokcie po bokach jej głowy, stykając swoje czoło z jej. Czułem jak jej dłoń chwyta mój chłonek i się nim bawi. Musnąłem jej wargi, odwzajemniła pocałunek, przygryzając delikatnie moją dolną wargę. Wiedziała co mnie podnieca, tak samo jak ja wiedziałem co ją podnieca. Puściła me przyrodzenie, przenosząc ręce na plecy. Znów w nią wszedłem, poruszając się w niej do przodu i do tyłu. Zacisnęła swoje paznokcie na mych plecach. syknąłem cicho, lecz nie przerwałem pocałunku. Była warta każdego bólu. Położyłem dłonie na jej drobnych i lekko różowych policzkach, pogłębiając pocałunek…. Leżała głową na moim torsie. Okryłem nas kocem, który leżał pod nami. Rysowałem linie na jej pięknych plecach a ta słuchała bicia mego serca. Nie potrzebowaliśmy słów. Tak było kiedyś i nawet teraz tak jest. Każdy jej ruch, był dla mnie uciechą. Chwyciła mnie za kosmyk włosów i posmyrała po nosie. Uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem w czoło a następnie każdy opuszek jej dłoni.
- Itachi, nie odchodź ode mnie. Nie chce znowu cierpieć.
- Nie zostawię cię ma bogini. Wiem iż tamta decyzja należała do tych najgorszych jakie podjąłem w swoim życiu.- przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie. Ta położyła się całym ciałem na mnie. Oparła dłonie na moim obojczyku a brodę położyła na mojej brodzie.
- Cieszę się. Wiesz, że cię kocham. Prawda?- jeździła opuszkami palców po konturach mojej twarzy. jej oddech łaskotał moją twarz. Usta tak intensywnie czerwone, lecz lekko napuchnięte. Chyba zbyt mocno ją całowałem. Przejechałem palcem po jej ustach, które się pod moim dotykiem lekko rozchyliły.
- Mówię Ci, cicho szepczę , dziś, dziś "Jesteś moim aniołem". Kocham Cię ,staniemy się jednością
dziś, dziś. Po prostu muszę to powiedzieć. Gdziekolwiek jesteś, zawsze wywołuję. Twój uśmiech
gdziekolwiek jesteś, jestem zawsze po Twojej stronie cokolwiek powiesz, zawsze o Tobie myślę
obiecuję Ci "na zawsze", już teraz.- przysunęła się i delikatnie musnęła moje wargi swoimi. Położyłem dłonie na jej plecach i szyi, przyciągając jeszcze bliżej siebie. Bo wiedziałem iż od dziś, znów należę tylko do mej nimfy Beaty…
Itachi&Jagoda" Good Girls Go Bad"
Widziałam gwiazdy, tak gwiazdy. Leżałam na łące za jego domem. To było lato. Noc była taka ciepła iż postanowiliśmy pójść na piknik pod płaczącą wierzbę. To tam wyznał mi miłość. Trzymaliśmy się za dłonie, nasze głowy się ze sobą stykały. Pokazywaliśmy sobie różne konstelacje oraz nasze własne wytwory z gwiazd. Śmialiśmy się, z tych naszych pomysłów. Ale czego ja bym z nim nie zrobiła? Nagle ziewnęłam, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Pogłaskał mnie po policzku a ja chwyciłam jego dłoń.
- Chce się mej dzidzi spać?
- Nie. Po prostu dreszcz przeleciał po moim ciele.
- Przeleciał cię?- uniósł komicznie brwi. Klepnęłam go po policzku a ten uszczypnął mnie za tyłek.
- Zboczeniec.
- Ale twój.- mrugnął do mnie. To prawda.
- Z kim ja się muszę spotykać?- powiedziałam teatralnie zakrywając sobie twarz dłonią. Itachi gwałtownie podniósł się do siadu, tak że teraz moja głowa znajdowała się na jego kolanach.
- Nie musisz! Skoro ja ci taki nie wystarczam to droga wolna.- pokazałam mi dłonią ścieżkę. Nagle do głowy przyszedł mi iście genialny pomysł. Podniosłam się z niego z udawanym oburzeniem.
- Zgoda! Nie chcę cię znać!- krzyknęłam i pobiegłam przed siebie udając płacz. Kiedy wiedziałam iż mnie nie zauważy, zawróciłam i inną drogą znalazłam się na tym samym miejscu. Po cichu weszłam na drzewo i przyglądałam się ukochanemu. Czułam się tak jak rok temu. Zaśmiałam się w myślach. Widziałam jak coś mamrocze do siebie. Zapewne jest na siebie wkurzony. Uwielbiałam go doprowadzać do takiego stanu. No bo słodko wtedy wyglądał. Po kilku minutach stanął idealnie blisko drzewa. Tylko zeskoczę i dam mu klapsa. A niech ma za swoje! Przyszykowałam się do skoku i odepchnęłam się od gałęzi. Wylądowałam na nim, podniosłam się z niego i kopnęłam go w dupę.
- Nie ładnie to tak mnie osądzać.- powiedziałam zdejmując bluzkę i zostając jedynie w trampkach, szortach i staniku. Widziałam jak się na mnie patrzy, a raczej na mój biust. Rzuciłam na niego podkoszulkę, zakrywając mu oczy. 
- Zboczeniec.- i odwróciłam się w celu odejścia, lecz nagle mnie do siebie pociągnął.
- Serio? A myślałem, iż jesteś bardziej zboczona ode mnie.- odwrócił mnie w swoją stronę i cmoknął w nos. Jego dłonie znalazły się na moich pośladkach, przyciągnął moje biodra do siebie, tak abym dotykała swoim kroczem jego przyrodzenia
- Za dużo chcesz od życia.- powiedziałam klepiąc go po policzku.
- A nie można? Chcieć to móc, a ja chce ciebie motylku.
- A co jeśli ja ciebie króliczku nie chce?
- To trudno. Wezmę cię siłą.- w jego oczach zapłonął intrygujący płomień. Podobno z ogniem nie można się bawić, bo cię poparzy. Ale jestem już dorosła i robię własne błędy. Lecz to co mam zamiar zrobić nie będzie błędem. Chwyciłam go za tyłek uśmiechając się złośliwie.
- Niegrzeczną grę panienka rozpoczyna.
- To nie potrzebnie pan ją intrygował.
- Seeriiooo?- specjalnie przeciągnął samogłoski.
- Nom, serio, serio.- popchnął mnie na drzewo. Czułam na plecach kawałki kory. Były chropowate. Przygryzłam dolną wargę czym go kusiłam. Wiedziałam o tym i to bardzo dobrze. Moja drobna rączka znalazła się w jego spodniach a następnie w bokserkach. Chwyciłam jego przyrodzenie i zaczęłam go delikatnie ściskać.
- Oj niegrzeczna z ciebie dziewczynka.- skarcił mnie palcem, lecz sam nie był lepszy. Jego prawa ręka znalazła się przy mojej głowie opierając się o drzewo, zaś lewa pozbywała się mojego stanika. Świntuszek. Pozwoliłam koronowanemu stanikowi upaść na ziemię. Wolną ręką przyciągnęłam go za spodnie bliżej siebie i pozbyłam się jego podkoszulki. Nawet mi przy tym pomógł. Co za hojność z jego strony. Po chwili jednym ruchem zdjęłam z niego spodnie wraz z bokserkami. Stał teraz cały nagi i to co ujrzałam bardzo mi się spodobało. Skoczyłam na niego, swoje nogi zawiesiłam mu na biodrach. Schował swoją twarz pomiędzy moimi piersiami. Przechyliłam się mocno do przodu , przewracając nas na koc. Jego usta odnalazły moje, brutalnie się w nich zatapiając. Poczułam jak pozbywa się moich szortów i majtek. No, no…. Pan wielki Uchiha, wreszcie bierze się do roboty. Poczułam jak wsadził we mnie dwa palce, którymi mnie łaskotał oraz podniecał. Nie wytrzymałam. Zeszłam z niego i usiadłam na nim siadając na jego przyrodzeniu. Poruszałam biodrami sprawiając nam przyjemność. Jego dłonie znalazły się na moich piersiach. Ugniatał je, pieścił. Nagle podniósł mnie z siebie i odwrócił do siebie plecami. Po chwili znów go w sobie poczułam, czułam jak z każdym moim jękiem przyśpiesza. Nagle puścił we mnie spermę! Bałam się tego, lecz czując jego dłonie na swoim ciele nie myślałam trzeźwo….. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie. Spojrzałam w bok. Widziałam śpiącą twarz Itachiego na poduszce obok. Pojedynczy kosmyk włosów spływał mu na twarz. Delikatnie dotknęłam palcami jego twarzy. jednak i tak go obudziłam. Lekko uchylił powieki, przyglądając mi się. Przejechał dłonią po twarzy.
- Ma…mała nie daje ci spać…- spytał ziewając. Zaprzeczyłam, przytulając się do niego. Popatrzył na mnie lekko skołowany, lecz otulił mnie ramieniem, umieszczając moją głowę na jego obojczyku. Poczułam jak całuje mnie we włosy oraz daje mi klapsa po moim gołym pośladku! Wyprostowałam się jak struna a ten się zaśmiał. No co za zboczeniec!
Itachi&Sakura"Saturday"
Wiesz jak to jest, widzieć osobę, którą kochasz obok ciebie. Ona odczuwała to w tej chwili. Była w ramionach swego męża a obok niej spał ich malutki synek. Tak bardzo podobny do ojca. Delikatnie pogłaskała główkę dziecka. Mały Kiro. Tak patrząc na niego mimowolnie się uśmiechnęła. Z Itachim jest już cztery lata małżeństwem a mały ma sześć lat. Po chwili przeniosła spojrzenie na męża. Złożyła delikatny pocałunek na jego czole i ujrzała uśmiech na jego ustach. Po raz kolejny przeniosła swoje spojrzenie, tym razem na okno. Gwiazdy tej nocy, tej wyjątkowej nocy lśniły najmocniej jak tylko potrafiły. To dziś 14 lutego mija piąta rocznica ich ślubu. Tak patrząc w gwiazdy wracała wspomnieniami do dnia, kiedy się poznali…. To był gorący dzień lata. Sakura wraz z Ino i Hinatą, były na plaży. Nie mogły zmarnować takiej świetnej okazji aby się nie poopalać no i bądźmy szczerzy, nie eksponować swoich kobiecych atutów. Jedyna niezadowolona była Hinata. Czemu? Bo się kobieta wstydziła! A nie miała czego! Ale Ino i Sakurze udało się ją wyciągnąć na plaże. Ale wracając do prawdziwego toru. To nie były jedyne powody aby udać się na TĘ plaże. Sakura jak zawsze chciała aby Sasuke wreszcie ją zauważył. Nagle w granatowłosą uderzyła piłka od siatkówki.  Ino wraz z różowowłosą znalazły się przy przyjaciółce. Do dziewczyn podbiegł jakiś mężczyzna. Miał seksownie umięśnione ciało. Haruno przymrużyła na niego oczy.
- Sorry. Możesz podać piłkę lalunia?- wyprostował się i czekał. Haruno złapała za piłkę, podniosła się i spoglądając na niego hardo wywaliła piłkę do oceanu, którego falę zabrały ją nie wiadomo gdzie.
- Biegnij po nią laluniu.- przymrużyła na niego swoje zielone oczy. Ten puścił do niej oczko i udał się do znajomych. Sakura prychnęła, lecz nagle ujrzała SASUKE! O mało co nie zemdlała. Ino wraz z Hinatą przewróciły oczyma. Podniosły się i udały zza różowowłosą. Hinata zakrywała rękoma swoje piersi a Ino przeciwnie. Kusiła swym ciałem niejednego mężczyznę na plaży. Haruno dostrzegła Uzumakiego więc do niego podbiegła, lecz nie spuszczała swego rozmarzonego spojrzenia z Sasuke.
- Sakurcia-chan! Co ty tu robisz?- spytał udając głupka oraz zdziwionego. 
- A jest taka piękna pogoda, że nie chciało się nam siedzieć w domu.
- Nam dattebayo?- blondyn uniósł brwi.
- No tak. Nam.- odwróciła się i ujrzała jak jakieś dwa pajace podrywają biedną Hinatę, a Ino flirtowała z jakąś blondynką. Postanowiła nie wnikać w podryw Ino, lecz co do Hinaty musiała się wtrącić. Znalazła się po krótkiej chwili zza nimi i stuknęła w ramiona. Ci odwrócili się w jej stronę i od razu spojrzeli na biust, który widzieli przez założone na nim ręce zielonookiej. Złość była wypisana na jej drobnej twarzyczce.
- Coś chciałaś słońce?
- A wiecie, że tak. Spierdalajcie od niej.- wycedziła przez zaciśnięte zęby te słowa. Hidan jak i Obito jej się przyglądali. Hyuga schowała się zza nią a Haruno naszykowała już pięści. Jeśli coś powiedzą nie tak to po nich. I Hidan popełnił swój największy błąd. Położył swoją dłoń na talii Haruno. Ta szybkim ruchem zdzieliła go w szczękę i nim, ktoś jej nie powstrzymał uderzyła go jeszcze w nos. Hinacie udało się ją powstrzymać, przed kolejnym atakiem. Po chwili dobiegła do nich Ino, która odciągnęła przyjaciółkę na bok. Od razu zaczęła prawić młodej Haruno kazanie, a ta jedynie pokazała jej język. No kurwa sorry, ale nie ma zamiaru słuchać kazania na temat iż tak nie powinna się zachowywać. Ino nie jest jej matką do cholery! Ale niestety musiała tego wysłuchać…. Słońce po woli zbliżało się ku horyzontowi. Każda z nich wiedziała co to oznacza. Będą musiały się zbierać. Pakowały swoje rzeczy, kiedy do Yamanako podeszła tamta blondynka , z którą flirtowała. Po krótkiej chwili różowowłosa skapnęła się iż to facet.
- To jak? Dziewczyny idziecie un?- zielonooka popatrzyła na niego lekko zdziwiona. On coś mówił do nich?
- Coś mówiłeś?- wyjęła słuchawki z uszu i na niego spojrzała.
- Tak. Pytałem się, czy takie trzy ślicznotki jak wy nie zaszczycą nas swą obecnością przy ognisku un.- Ino popatrzyła na nie szczenięcym spojrzeniem. Hinata niepewnie przytaknęła głową więc, blondynka przytuliła się do niej. Teraz obie patrzyły tym spojrzeniem na Haruno. Z tą było o wiele trudniej. Lecz chcieć to móc jak mawiają. No więc obecnie siedzieli już razem przy ognisku. Sakura obok Sasuke i jakiegoś faceta, strasznie podobnego do młodego Uchihy. Lecz ta się tym nie przejęła….. Na niebie już od dawna lśnią swym majestatem gwiazdy. Ognisko dalej płonie a każdy nawet młoda Hyuga był wstawiony. Postanowili zagrać w butelkę. Każdy na to przystał. Kisame zakręcił i wypadło na młodą Haruno. Hardo rzekła wyzwanie. Niebieskoskóry zatarł swoje rączki, tak jak Kakuzu kiedy grają w pokera. Przysunął się do niej i wyszeptał jej to na ucho. Jej policzki przypominały teraz jej włosy w świetle ogniska. Sztywno podniosła się z piasku, otrzepała swoje pośladki i podeszła do niejakiego Itachiego. Chwyciła go zza rękę i gdzieś zaprowadziła, chciała mieć to z głowy i powrócić do przyjaciółek. Jej wyzwaniem było zrobienie mu loda. Nic trudnego. Lecz był problem. Uchiha miał ochotę na coś bardziej ostrzejszego…… Kobieta zamrugała oczami. Poczuła jak synek ciągnie ją za rączkę. Na niebie było już jasno a zegarek pokazywał dziesiątą.
- Mamusiu, tio dla ciebie.- mały uśmiechnął się przeuroczo podając mamie kartkę walentynkową. Sakura ucałowała synka i dała mu lizaka o kształcie serca i napisem „kocham cię”. Nagle do pokoju wszedł ojciec chłopca. Miał coś za plecami. Usiadł obok żony i składając na jej ustach pocałunek zawiesił na jej szyi naszyjnik z kwiatem sakury…..
Kakashi&Rani" Bad Boy"
Walentynkowa noc. To taka piękna noc. Gwiazdy świecą, wiatr pieści twoje włosy. Jest i on. Ten dla, którego bije twoje serce. Dla którego bierzesz każdy oddech, uśmiechasz się mimo przeciwności losu. To dzięki niemu zrozumiałaś czym jest miłość. Leżycie obecnie na dachu waszego wspólnego domu. Nie jesteście małżeństwem, lecz parą. Twoja głowa leży na jego klatce piersiowej, czujesz jego silną i pewną dłoń na swojej talii. Patrzycie w gwiazdy. Mimo iż to zima, była bardzo łagodna. Wdychałaś zimowe powietrze wymieszane z jego męskim zapachem ciała. Zauważacie spadającą gwiazdę, ty zamykasz oczy i myślisz życzenie. Kiedy je otwierasz widzisz kąciki ust Kakashiego pod maską.
- O czym pomyślałaś?
- A o czymś. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła Hatake.- zaśmiała się, szczypiąc go w policzek. Ten tylko pokręcił głową, biorąc ją na ręce. Bądź co bądź robiło się już zimno, a nie chciał aby Rani była chora. Wtedy jest naprawdę straszna. W salonie panowała przyjemna i romantyczna atmosfera. Płatki róż leżały na podłodze, na parapetach, stołach i półkach ślicznie paliły się świeczki zapachowe, z których czuć słodką woń mango. Rani była obecnie właśnie tymże owocem karmiona, przez ukochanego. Dlaczego? Bo to on organizował w tym roku walentynki, więc nie mogła  protestować. A poza tym. Rani wyobraziła sobie Hatake w seksownym stroju kelnera, który co dziennie karmi ją. Ten widok był tak piękny, że aż nie wykonalny. Chociaż? Jeśli tylko go ładnie poprosi…. Kolejny kęs mango, kawałek został na jej brodzie. Hatake zdjął swoją maskę. Rani dawno widziała jego twarz, lecz dalej nie mogła się nadziwić jej pięknem. Jego język zlizał słodki owoc. Delikatnie zadrżała pod jego dotykiem. Uwielbiała każdy jego dotyk, każdy oddech, łaskoczący jej skórę. Kiedy się wyprostował, zapragnęła jeszcze. Przysunęła się do niego, siadając na jego nogach. Położyła swe długie ramiona na jego barkach i przyglądała mu się uważnie. Czekała na odpowiednią chwilę. Nie chciała się nigdzie śpieszyć. Nigdy nie z nim. Delikatnie musnęła jego dolną ragę, swoją górną. Powoli schodziła dłonią po jego obcisłej koszuli, rozpinając ją i docierając do jego krocza. Zmysłowy uśmiech wkroczył na jej usta a po chwili jakże zmysłowym pocałunkiem rozpoczęła zabawę. Jej drobna rączka znalazła się w jego bokserkach a po chwili chwyciła za jego penisa. Kakashi zesztywniał, a Rani zaczęła się nim bawić, nie zważając na przeszkodę pod postacią bokserek i spodni mężczyzny. Kaszalot kiedy się otrząsnął z tego co zrobiła, nie został jej dłużny. Swoimi wargami schodził z jej twarzy aż do brzucha, złapał przy piersiach zza suwak od bluzy i go rozsunął, po chwili całując jej brzuch, ta nie przerywała podniecać jego członka. Jedną dłoń położył na zapięciu od jej stanika, którym się przez chwilę męczył, jednak po dwóch minuta ciężkiego trudu biustonosz leżał zza plecami kobiety.  Szarowłosy bez zapamiętania zaczął ssać sutki ukochanej, ręką którą odpinał stanik wsadził pod jej spodenki oraz majtki. Wsadził dwa palce w jej łechtankę i zaczął poruszać w niej palcami. Jęk rozkoszy wydobył się z ust kobiety, wygięła się do tyłu, pozwalając mężczyźnie dalej ją całować oraz doprowadzać do rozkoszy. Powoli i pełnymi pasji pieszczotami, pozbyli się resztek swoich garderób. Kobieta delikatnie opadła na ciało mężczyzny, na którego naokoło walały się płatki róż i ich ubrań. Ich dłonie błądziły po swoich nagich ciałach, starając się siebie zapamiętać, czytać z każdego, nawet najmniejszego ruchu, gestu. Ich języki ogrywały własny dziki i namiętny seks, kiedy oni dalej się nawzajem podniecali. Kiedy Kakashi klepnął Rani w tyłek ta odwdzięczyła mu się tym samym. Po chwili przestali z tymi igraszkami, wiedząc iż już dłużej nie mogą czekać. Rani odwróciła się do niego plecami a ten w nią wszedł, położył swoje dłonie na jej biodrach i poruszał się w niej coraz szybciej z każdym jękiem. Dziewczyna czuła iż zaraz dojdzie. Nie bała się, że wpadną. Dla niego mogła by stracić dziewictwo w wieku 15 lat. Hatake spuścił do niej swą spermę a po chwili z niej wyszedł. Oboje upadli na ziemie, lądując w swoich ramionach. Na ich twarzach widniały delikatne uśmiechy a po chwili znów się pocałowali, rozpoczynając wszystko od nowa…. 
***
Mam wielką nadzieje, iż mi moi drodzy wybaczycie to opóźnienie i liczę na wasze komentarze z opinią. Całuski :*
A to tak ode mnie ;)

No i GaaMats <3 To zdjęcie mi się strasznie podoba, jest takie zboczone O.o