11.26.2013

Życie lub śmierć cz.2

Gdy skończyliśmy, musiałem zabrać jej ukradkiem te strzykawki. Na moje nieszczęście oparła się na poduszce. W myślach westchnąłem, przysunąłem się do niej, znalazłem się nad nią. Moje ramiona znajdowały się pomiędzy jej głową. Widziałem na jej twarzy szok. Znów westchnąłem w myślach, nachyliłem się, złączając nasze usta w pocałunku, jednocześnie próbując wyjąć kilka strzykawek. Odsunęła mnie od siebie, uniemożliwiając dalsze wyciąganie, które i tak mi się nie udało. Patrzyła na mnie z przerażeniem.
- Co ci kurwa przyszło do głowy Sabaku?!- warknęła. Przełknąłem ślinię. Dobrze wiedziałem co oznacza takie zachowanie, wśród narkomanów. To samo było z Kankuro…. Przysunąłem się bliżej niej. A ta automatycznie się ode mnie odsunęła, do puki nie napotkała przeszkody, a mianowicie, metalowego oparcia łóżka. Od razu znalazłem się przy niej. Spojrzała mi w oczy, ze strachem. Nachyliłem się, opierając swoje czoło o jej. Przysunąłem swoje usta do jej ucha i wyszeptałem uwodzicielskim głosem.
- Pocałunek. Osoby, która mnie pociąga.- widziałem jak sztywnieje. Odsunęła mnie od siebie, spojrzała w oczy. Starałem się aby był w nich, uwodzicielski blask, który zawsze na nie działał. Ta przysunęła się do mnie, nasze twarze dzieliły milimetry. Do moich nozdrzy, doszedł przyjemny zapach jej perfum. Malina. Drżała jej dolna warga.
- To…na mnie nie  działa Gaara…- wyszeptała muskając moją dolną wargę. Chciałem, nie wiem dlaczego znów ją pocałować! Ale na (nie)szczęście odsunęła się ode mnie.- Dzięki za lekcje.
- Nie ma sprawy. To ja już będę się zbierał.- podniosłem się, a ona ze mną. Wziąłem swój plecak, przerzuciłem niedbale przez ramię i wyszłem z nią, z jej pokoju. Przez całą drogę do przedpokoju nie wymieniliśmy, ze sobą ani jednego słowa. Założyłem buty, wziąłem bluzę w ręce i gdy chciałem się tylko pożegnać, pocałowała mnie w usta. Szybko jednak się ode mnie odsunęła, z lekkim uśmiechem.
- Ale możesz się starać.- puściła do mnie oczko.- Pa!
- Pa.- i wyszedłem z jej domu….
                                                               ***
Siedziała w salonie, czytając mangę, gdy poczuła czyjejś ręce na oczach.
- Ma ruda wiewiórko, zdejmij łaskawie swe dłonie, z mych oczy bo chce dokończyć czytać.
- Ja rozumiem, jeśli to by były testy uczniów, ale manga?- spytał z ironią w głosie. Zlekceważyła ją i brutalnie ściągnęła jego ręce. Jego głowa znalazła się obok jej.
- Co? Teraz bawisz się w spider-mena?
- Prędzej on we  mnie.
- Jasne, jasne.- pokiwała z kpiną. Zabrał jej mangę, którą czytała. Podniosła się, wpadając ustami w jego wargi. Odwzajemniła pocałunek, wplatając dłonie w jego włosy. Ten oparł się na kanapę, popychając ją na materac. Jego ręce znalazły się po bokach jej głowy. Chciała więcej niż tylko ten pocałunek. Zjechała jedną ręką do jego spodni, wyciągając koszulę. Pozbyła się jej szybko, ukazując jego tors. Zaczęła jeździć dłońmi po nim przyprowadzając go o dreszcze. I gdy chciał pozbyć się jej ubrań, ta zepchnęła go z siebie. Sięgnęła po przerwaną lekturę, usiadła na nim i kończyła ją.
- Co jest Mikinnou?- spytał „spokojnie” Sasori.
- Nie mam ochoty na seks.- i powróciła do lektury, a ten tylko teatralnie westchnął. Ta uśmiechnęła się pod nosem. Musi się przyzwyczajać. Niebawem ślub…
                              ***
Urokiri siedziała w swoim biurze. Czytała umowy, sprawdzała dokumenty oraz rachunki. Nudziło jej się, jak diabli, lecz chciała to dzisiaj skończyć, by móc wybrać się na zakupy. Cóż był koniec listopada, a trzeba już zacząć myśleć o świętach. Z tą myślą, szybko uwinęła się z pracą. Zaczęła składać papiery do teczek, gdy usłyszała głos Konan.
- Akari, Nagato prosi abyś zjawiła się w jego gabinecie.- ta uśmiechnęła się, kończąc chowanie. Wzięła dwie, ważne teczki, wyszła z gabinetu, kierując kroki do gabinetu ukochanego. Weszła bez pukania. Stał odwrócony do niej tyłem, patrzył na panoramę miasta. Podeszła do niego, kładąc brodę na jego ramieniu.
- Proszę.- podała mu teczki. Wziął je, uśmiechając się do niej lekko. Przeglądał je w skupieniu, mamrocząc coś pod nosem. Odsunęła się od niego, podeszła do biurka, siadając na nim. Po chwili wyprostował głowę, odwrócił się i z uśmiechem ruszył w jej stronę. Położył teczki za nią, zagradzając jej ruch ramionami. Przybliżył swoją twarz do jej, uśmiechając się uwodzicielsko. Posłała mu lekki uśmiech. Kosmyk jej włosów, opadł na jej twarz. Wyciągnął dłoń, złapał w dwa palce kosmyk włosów, zawijając na palec.
- Za ile kończysz?- spytała, obojętnym tonem. Złapała go za kołnierzyk koszuli, przybliżając się do niego.
- Już kończyłem. A czemu pytasz?- musnął ustami jej szyję, dalej trzymając kosmyk. Uwielbiała jego dotyk na swoim ciele. Do jej nozdrzy doszedł zapach wody kolońskiej pomieszanej z jego naturalnym zapachem.
- A muszę mieć powód, wysoki sądzie?- wymruczała mu do ucha. Uśmiechnął się, odrywając usta z jej szyi. Schował  kosmyk za ucho, odsunął się od niej, siadając na swoim fotelu. Ta położyła się na biurku, kusząc go ciałem. Odwróciła do niego twarz, przymrużając delikatnie oczy. Przysunął się do niej.
- Nie musi mieć pani powodu.- cmoknął ją w policzek. Ta zapragnęła więcej, usiadła na biurku, przodem do niego, całując w usta. Delikatnie jak motyl. Odwzajemnił słodką pieszczotę, sadzając ją sobie na kolanach…..
          ***
Matsuri leniwym krokiem szła w kierunku szkoły. Kto by jej się dziwił, że nie chce do niej iść. Lecz nie dlatego tak szła. Specjalnie się ociągała, aby wyłapać wzrokiem dilera. Po kilku chwilach dostrzegła go w tym samym miejscu co zawsze, stojącego w cieniu zaułka oraz z papierosem w ustach. Delikatny uśmiech, wkradł się na jej usta, dzięki czemu wyglądała na delikatną osobę. Pewnym krokiem udała się w jego stronę, lecz poczuła jak ktoś łapie ją za nadgarstek, zatrzymując ją. Posłała tęskne spojrzenie Michaelowi, który już znikał. Z gniewem wypisanym na twarzy, odwróciła się w stronę ktosia, którym okazał się…
- Gaara?!
- No hej. Gdzie się wybierałaś?- spytał nie słysząc, gniewu w jej głosie.
- Nie twój interes Sabaku! A teraz puszczaj mnie!- wyszarpnęła mu rękę, pędem udając się do szkoły. Westchnął, ruszając za nią. Chciał już przejść dalej, lecz ona była inna od innych jego pacjentów. Dopadł ją przy jej szafce. Widział jak nerwowo wkłada rzeczy do torby. Oparł się jedną ręką o szafkę obok niej. Zatrzasnęła drzwiczki, sprawdziła kod, odwróciła głowę, poskakując do góry z krzykiem przerażenia.
- Gwałciciel! Pedofil! Prześlado…- przerwał jej pocałunkiem w usta. Szybko go od siebie odsunęła, dając z liścia. Szykowała się do kolejnego, lecz złapał ją za ręce.- Co ty wyprawiasz Sabaku!?- wysyczała ze złowrogą nutką w głosie.
- Jak powiedziałaś w piątek, mogę się starać o ciebie, więc to robię.- pocałował ją w policzek.- Maliny?
- Pedał. Jeśli się zgodzę, to dasz mi spokój?- spytała z nadzieją w głosie. Wzruszył ramionami. Przysunęła się do niego, zatapiając swoje usta w jego. Po pięciu sekundach odsunęła się od niego.
- Do zobaczenia na lekcji.- i odszedł od niej. Skołowana patrzyła za nim. Był słodki jak jej narkotyki. I pragnęła więcej. Poprawiła włosy, ruszając w stronę klasy od japońskiego….
           ***

W domu Uchihy siedziały trzy przyjaciółki przy filiżance kawy.
- Jak tam Hanuś?- spytała przyszła pani Akasuna.
- Dobrze Miki. Itachi wam mówił?- spojrzała na Urokiri.
- Niby co?- obie spojrzały na zielonooką. Zaśmiała się delikatnie.
- Ach ten Itachi. Takie rzeczy na mojej głowie zostawia. Otóż jestem w ciąży.- spojrzała na twarze przyjaciółek. Na oby dwóch widniał szok. Pierwsza opanowała się Akari, lecz jednocześnie z Mikinnou zaczęły krzyczeć.
- Moje gratulacje Hanciu!- i przytuliły ją do siebie. Po tym zeszły na temat związku Akari i Nagato.
- Ak bez urazy, ale kiedy ty i Nagato przejdziecie o krok dalej w waszym związku?-  Hōtaru spoglądała to na jedną to na drugą.
- Spokojnie. Nie wiem. Ale i tak go kocham, więc dla niego poczekam.
- Dobra, ale zauważ, że ja chciałam mieć już was na moim ślubie jako małżeństwo! Lub narzeczonych a tu dupa! Widać jak ci zależy na mnie.- udawała szloch, z czego zaczęły się po chwili śmiać…

~~~~
Mam nadzieje, że wam się podobało. I chyba akcja znów za szybko się dzieje, za co ogromnie przepraszam. 
Bonusik ; )

11.01.2013

Życie lub śmierć cz1

Dedyk dla Jaogdy Lee, Hany-chan, Mikinnou, Aki, Zbuntowanej oraz Anie!
***
Siedziałam w gabinecie dyra, który mnie tą swoją paplaniną, wkurwiał! A ja nic takiego nie zrobiłam! Tylko czekałam na Michaela.
- Panno Urokiri! Czy ty mnie słuchasz młoda damo!?- lubiłam jak ten, pieprzony staruch się wkurzał, zawsze było z czego się pośmiać. Specjalnie zaprzeczyłam z niewinnym uśmiechem. Widziałam jak cały robi się czerwony jak papryka. Chciałam aby padł na zawał. O tak…. To by było piękne!! Gdy miał zacząć drzeć się na mnie, ktoś zapukał do drzwi. Wziął kilka wdechów, i podszedł otworzyć drzwi, a ja szybko zabrałam strzykawkę z prochami i wsadziłam do kieszeni bluzy.
- Ach! Państwo Urokiri. Zapraszam, zapraszam.- widziałam jak dumnym krokiem do pomieszczenia, wchodzą moi, durni, puści rodzice. Zamknął zza nimi drzwi, pokazał miejsca przed biurkiem, samemu zajmując stałe miejsce w tym, wielkim, śmierdzącym, skurzanym fotelu. Ukradkiem założyłam słuchawki i czekałam, aż mnie puszczą , i do nich pójdę na kolejny zastrzyk…. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich wyłoniła się głowa mojej siostry. Zdjęłam jedną słuchawkę, aby usłyszeć co powie.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mogę porwać Matsuri?- starałam się nie uśmiechać, lecz cholernie się cieszyłam! Modliłam się do kogokolwiek aby ktoś mnie wysłuchał. Siostra słodko się uśmiechnęła i usłyszałam.
- No dobrze. Lepiej jak Matsuri nie będzie nam przeszkadzać.
- Do widzenia. Chodź młoda.- szybko zabrałam rzeczy i opuściłam pomieszczenie. Już chciałam ruszyć, do Michaela, gdy Akari złapała mnie za kaptur bluzy.- A ty gdzie? Nie idziesz do dilera. Tylko do mnie do firmy.
- Co?! No weź!! Poza tym nie idę do… tego jak ty powiedziałaś? Miałam iść do tej…. Hinaty!
- Nie kłam mi tu. No ruchy.- z opuszczoną głową ruszyłam obok niej w stronę jej mercedesa.
- Ja pierdziele! Ty tam praktycznie nic nie robisz!
- Dziś mam rozprawę w sądzie. Poza tym kiedyś prosiłaś mnie abym cię na jedną zabrała. No chyba, że chcesz wrócić, do dyrektora….
- Nie!- przerwałam jej.
- Tak więc wskakuj, bo jak nie to do szkoły!
- Hai!- zajęłam miejsce pasażera i czekałam jak odpali silnik. Poczułam na sobie jej spojrzenie i z westchnieniem zapięłam pasy. Ruszyłyśmy i już o dziesięciu minutach byłyśmy na miejscu. Zapewne za chwilę się zacznie. Wyszłyśmy z auta i musiałam za nią biec! Przed wejściem kazała mi się zachowywać, i gdy jej obiecałam być grzeczną weszłyśmy. Pierwsze co wpadło mi w oczy to chaos jaki panował pomiędzy dwiema firmami, sędzi jeszcze nie było a adwokat „ przeciwnika” nic nie robiła. Szłam cały czas obok Ak, do puki nie pokazała mi miejsca za jej ławką.
- Panowie, proszę trochę się zachować jak na wasz wiek.- uśmiechnęła się słodko. Z zaciekawieniem słuchałam i patrzyłam. Podeszła blisko mnie z jakąś blondynką.- Deidara do cholery! Co ty wyprawiasz?!
- Kurwa nie moja wina, że ten debil wziął mnie za dziewczynę, un!- to facet!? O kurwa!!! Siostra pociągnęła go za włosy, także  syknął z bólu. Na moje usta wkradł się piękny uśmiech.
- Mam to w dupie blondi. Jesteśmy w sądzie. Mu o to chodziło. Chciał abyś go uderzył i to na oczach prasy i może sędzi. Więc się opanuj, jasne?- ten po chwili namysłu jak mi się zdaje przytaknął. Przeczesała palcami włosy i na salę wszedł sędzia….
                                                                         ***
Gdy typowa procedura minęła Deidara został proszony o udanie się obok sędziego. Miałam nadzieje, że niczego głupiego nie palnie. Przyjrzałam się kobiecie, która do niego podchodziła. Dobrze ją znam. Luna Armoiki. Chyba to był błąd zabierać ze sobą Mats, skoro sama się mogę zachować nieodpowiednio.
- A więc jest pan kierownikiem działu budowy, tak?
- Tak.
- Wie pan, że to pański dział zniszczył może przypadkiem, może celowo główną, siedzibę Taka-station. I zabiło kilka osób tydzień temu.
- Sprzeciw! Wysoki sądzie to kłamstwo!
- A więc proszę nam to udowodnić.- wstałam, wzięłam teczkę, wsadziłam kosmyk włosów za ucho i podeszłam do sędziego.
- Fakt, że tydzień temu dział pana Motaghu robił detonację budynku, lecz to była stara kamienica. Na, której miejscu miał postać ośrodek pomocy dla osób uzależnionych od narkotyków. Poza tym pan Motaghu wie jak wyglądają wybuchy wykonane z jego materiałów.- wyjęłam z koperty dwa zdjęcia, które podałam Deidarze. Przyjrzał się i od razu powiedział.
- To nie moja sztuka, un!- miałam ochotę go zabić i to w sądzie, za to jego pojebane un!!
- Dlaczego tak pan uważa?
- Cóż…. Każdy wybuch z moich materiałów wybuchowych, ma kształty- wskazał mi je- tu tego nie ma.
- Jak pan Motaghu nam powiedział, wybuchy robione z jego materiałów wybuchowych mają kształty.- podeszłam do sędziego, a następnie do ławy przysięgłych pokazując im zdjęcia….
                                                                      ***
Tym czasem w szkole, w ławce z pewnym blondynem siedział czerwonowłosy chłopak. Spokojnie patrzył w tablicę i rozwiązywał zadanie wraz z nauczycielem. Jego blondwłosy przyjaciel oczywiście wydurniał się i gdy tylko nauczyciel go spytał o wzór spojrzał błagalnie na kompana. Ten napisał mu wzór na kartce.
- W= F * s
- No dobrze. Następnie….- nauczyciel powrócił do dalszego tłumaczenia klasie a oni go „słuchali”. Obecnie rozmowy były o jednej osobie, a mianowicie o Matsuri. Gaara nie słuchał tego co mówili, lecz kiedy nawet Naruto gada o tym samym co dziewczyny to znaczy, że każdy będzie o tym gadał.
- Gaara. Słuchasz ty mnie dattebayo?
- Tak.
- To powiesz czemu Matsuri nie ma na lekcji?
- A co mnie to obchodzi.- wzruszył ramionami.
- Oczywiście, dattebayo. Ale wiesz, że….- przerwał mu dzwonek na przerwę i koniec dnia w szkole. Jak stado słoni opuścili budynek. Gaara czekał na swoją starszą siostrę i jej chłopaka. Cóż, dobrze wiedział, że Temari da sobie radę, lecz nie ufał Narze…. Gdy widział siostrę, podeszła do niego blondynka.
- Gaara mogę cię na słówko, do mojego gabinetu?- ten lekko pokiwał głową i ruszył za kobietą…. Usiadł na sofie obok Uchihy.
- Mój drogi. Pamiętasz jak chciałeś mi pomagać?- przytaknął- Widzisz…. Znasz Matsuri Urokiri?
- Tak. Chodzi ze mną do klasy.
- Cóż…. Matsuri ćpa. A jej siostra chce jej pomóc, lecz ona tej pomocy nie chce. Pomożesz mi?
- Tak. To kiedy zaczyna się jej terapia?
- Od zaraz. Jako dobry kolega chyba zaniesiesz jej lekcję prawda? No to nie zatrzymuje cię już.- podniósł, plecak z podłogi i opuścił gabinet Hany. Nagle usłyszała dźwięk, przychodzącej wiadomości. „ Ja z Matsuri wracamy do domu. Udało ci się?”. Zaczęła jej odpisywać z lekkim uśmiechem „ Oczywiście! Przecież jestem psychologiem. Niebawem powinien u was być Gaara Sabaku.” Po czym wybrała numer do swojego męża….
                                                                        ***

Byłem prawie, przy domie Matsuri. Chciałem jej jak najszybciej pomóc i iść pomagać innym narkomanom. Zapukałem do drzwi i otworzyła mi kobieta i szaroniebieskich oczach, brązowych włosach sięgających do talii.
- Dzień doby. Jestem znajomym Matsuri z klasy i przyszedłem dać jej lekcje.- kobieta się uśmiechnęła i mnie wpuściła.
- Jasne. Jestem Akari, starsza siostra Matsuri. Miło mi.- wyciągnęła do mnie dłoń, więc ją uścisnąłem.
- Gaara Sabaku.- zdjąłem buty, oraz powiesiłem kurtkę i ruszyłem za nią.
- Sabaku powiadasz? Chodziłam do klasy z jednym Sabaku. Miał na imię Kankuro i wiecznie razem dyrektora do szału prowadziliśmy tymi ciągłymi napadami marionetek.- lekko zachichotała. Zacisnąłem pięści. Nie lubiłem jak ktoś o nim wspominał w mojej obecności.
- To mój brat.
- Bardzo mi przykro z powodu jego śmierci.- poczułem jej dłoń na moim ramieniu.- Nie obrazisz się jeśli coś sprawdzę?
- Nie.- nagle potargała mi włosy a ja się skrzywiłem, i gdy mnie zostawiła od razu je poprawiłem. Zaniosła się lakonicznym śmiechem.
- Tak samo jak Kanki. Dobra nie zatrzymuje cię.- i poprowadziła mnie do pokoju jej siostry. Zostawiła mnie przed drzwiami, wcześniej mówiąc, że będzie w swoim pokoju, który mi wskazała palcem. Uśmiechnąłem się lekko, co było u mnie dziwne i lekko zapukałem do pokoju Matsuri. Odpowiedziała mi cisza, więc lekko otworzyłem drzwi. Ujrzałem dziewczynę, leżącą na łóżku, z… strzykawką , w której były narkotyki! Szybko do niej dobiegłem i jej to wyrwałem. Spojrzała na mnie dziko i zaczęła mnie bić, abym oddał jej strzykawkę. Na szczęście byłem on niej o głowę wyższy, wyciągnąłem rękę do góry, nie pozwalając jej dorwać się do narkotyków. Nagle zauważyłem zmianę, w jej spojrzeniu. Bezwładnie upadła na łóżko, a ja w tym czasie schowałem jej prochy do swojej go plecaka. Spojrzała teraz na mnie wzrokiem zwyczajnej dziewczyny, a nie ćpunki.
- Czego chcesz Sabaku?- spytała, badawczo mi się przyglądając.
- Dać ci lekcje. Poza tym….
- Nie chce tych pieprzonych lekcji. Spierdalaj, lepiej daj je Sakurze.- warknęła mi przerywając.
- Ona była w szkole. Poza tym mamy prace w grupach na japoński, i zostałem do ciebie przydzielony.- oczywiście kłamałem, z tym robieniem w grupach, lecz mi uwierzyła.
- Nie potrzebuje pary. Jestem najlepsza z japońskiego, więc po co mi ty?
- Mnie się nie pytaj.- wzruszyłem ramionami, siadając obok niej na łóżku. Zauważyłem ukradkiem jak chowa pod poduszkę inne strzykawki. Musiałem coś wymyśleć aby i te jej zabrać. Wyciągnąłem szybko książki i zeszyty, aby nie myślała, że coś planuje ani aby moje kłamstwo nie wyszło na jaw. Ta westchnęła przeciągle, podniosła się, przeczesała palcami włosy, podeszła do biurka, z którego wyjęła książki wraz ze zeszytami i powróciła do mnie. Opadła na materac a ja bym tego nie poczuł gdyby nie te książki.
- Od czego zaczynamy?- spytała rzucając z wysiłkiem książki, gdy jedna z nich upadła na ziemie oboje chcieliśmy ją podnieść, lecz ja byłem szybszy. Podałem jej ją a ta tylko coś wymamrotała pod nosem….


~~~~~~~~~~~~~
Siema kochani! Notka już jest jak widać....
Od razu informuje, że już na stępnej notce się pocałują więc nie mówicie mi tylko, że akcja dzieje się za szybko....Więcej nie powiem bo mogę się wygadać o co chodzi z tym pocałunkiem.......
I teraz w ramach tego, że wczoraj nie dałam notki, nad czym strasznie ubolewam daje też życzenia Halloweenowe oraz krótkie opo...................
~~~~~~
Hana, Akari oraz Miki szykowały się na impere, na której będą wraz ze znajomymi ćpunami ćpać. Dziewczyny chciały pocieszyć Urokiri po tym jak dowiedziała się, że jej młodsza siostra jest w szpitalu. Każda z nich się jakoś tam przebrała. Oczywiście największe śmiechy były z Hany, która przez pomyłkę zamiast stroju mumi dostała strój księżniczki....
- Haha, bardzo, kurwa śmieszne!
- A jak!- krzuknęła Miki, ta była w dobrym stroju mianowicie, Zeusa.
- Akari,a ty co szczerzysz kły?!- warknęła Namikaze.
- Mam kły to je pokazuje.- i pokazała jej język. Jeszcze chwile się sprzeczały, by potem wyruszyć na impreze.... Na imprezie Sasori, Itachi oraz Nagato żartowali oraz koledy starali się, pilnować pana ćpuna....
- Uchiha może zdejmiesz ten durny, dziub kruka.
- A ty Akasuna przstań co roku, robić z siebie marionetke!
- Kurwa spokój tępaki!- warknął Nagato, ci spojrzeli na siebie, lecz po chwili się opamiętali. Itachi zbył się pretekstem pujścia do kibla, a oni nie chcieli słyszeć, jego " jęków". Gdy był przy kiblu, zrobił unik i wyszedł na szukanie dilera. Dobrze wiedział, gdzie znajdzie Kakuzu. I nie pomylił się, lecz....No właśnie! Lecz nie był pierwszy. Otaczały go dwie blondynki oraz jedna szatynka. No sorry was bardzo, ale on! Wielki Itachi Uchiha nie będzie czekał! Wepchnął się przed szatynkę i już miał dać mu kasę aby dał mu maryhe, gdy został pociągnięty do tyłu przed blondynke o zielonych oczach.
- Co ty ,se kurwa wyprawiasz dupku!?- warknęła wściekła Hana. Miały właśnie otrzymać od Kakuzu strzykawki, a ten pojeb je wypycha!? Uchiha omiotał ją wzrokiem i uśmiechnął się drwiąco.
- Przykro mi. Plac zabaw znajdziesz dziewczynko po drugiej strony ulicy.
- Spierdalaj tranwerstyto! Facet malujący paznokcie u rąk?! Zapewne gej!- krzyknęła mu w twarz Namikaze. Urokiri westchnęła. Podeszła do Kakuzu, odebrać ich zamówienie, lecz ten....
- Musicie jeszcze raz za to zapłacić.
- Co? Ty chyba jaja sobie robisz.- ten tylko z tym chciwym uśmiechem pokręcił, przecząco głową. Gdy miała się na niego wydrzeć i zacząć grozić, przeszła do gry słownej.- A chcesz abym napuściła na ciebie psy co, Kaku? Chyba nie chcesz stracić dochodów?- uniosła brwi, a na jej twarzy nie widać było ani jednej emocji, informującej o tym, żeby kłamała. Przełknął ślinę, szybko kalkulując co się stanie kiedy go złapią.
- Nie.
- W takim razie oddasz nam nasze zamówienie bo jak nie to jeden telefon i podam im wszystko czego będą chcieli.- z wielką niechęcią dał jej kilka strzykawek. Zabrała je, podeszła do dziewczyn, które musiała ciągnąć za ręce w stronę toalety , do której weszły aby dać sobie zastrzyk..... Tymczasem gdy Uchiha do nich powrócił, wypytywali go co tak długo. Ten zaczął im mówić, że miał sraczkę, więc nie wchodzili w szczegóły. Akari, Miki oraz Hana z błogimi minami opóściły łazienke. Cóły się szczęśliwe i chciały tego więcej. Przez swoją nieuwagę wpadły na trzech mężczyzn, którzy stali do nich plecami. Pierwszy odwrócił się Uzumaki, który pomógł podnieść się jedynej szatynce. Po chwili narkotyki prestały działać a one się na nich zaczęły drzeć.
- Kurwa nie macie oczu!?
- Patrzcie lepiej przed siebie, głupie blondynki!- odkrzyknął wyprowadzony z równowagi Skorpion, do Miki. By doszło do rękoczynów, lecz pomiędzy nimi stanęła Hana z Akari. Blondynka zajęła się koleżanką a szarooka, rudym.
- Słuchaj rudzielcu. To, że niemasz nic w spodniach , nie oznacza, że pozwolę na obrażanie mnie i mych przyjaciółek. Więc...- walnęła go w nos.- Jeśli jeszcze raz ciebie spotkam będziesz martwy.- i odeszły na papierosa........
~~~~~
I jak? Chyba może być? Nie wiem. Ja spadam czytać od nowa Akademie Wampirów!
Sayonara!

Prezencik: