3.26.2014

Miłość to tylko iluzja cz.3

   Ta chwila nieuwagi, stała się plotką. Plotka, wieścią a wieść początkiem wojny. Tak wojny. Saki mocno wkurzyła się na Itachiego za to iż ugania się za takim wyrzutkiem jak ty a nie za nią. Trening na polanie zza domem. Samotnie. Neji  i Amelia martwili się o ciebie. Uderzasz pięściami o pień drzewa. Przelewasz w to wszystkie swoje uczucia. Złość, bezradność, słabość, żal i zamartwienie. Bori i Itachi. Ta dwójka była w twoich myślach. Na oboje byłaś wściekła. Waliłaś i waliłaś, pozwalając wydobyć się wszystkim emocją. Przyśpieszasz co każde wspomnienie z nimi związane. Nie chcesz nikogo widzieć, niczego słyszeć. Wściekła na samą siebie zaciskasz wargi i mocnym uderzeniem łamiesz drzewo na pół. Konar spada na ciebie jednak ty rozwalasz go ostrzem z kolców róż. Dyszysz ciężko, chcesz się uspokoić, jednak nie możesz. Musisz się rozerwać. I to bardzo. Bierzesz butelkę z wodą i kierujesz się w stronę domu. Będąc w swoim pokoju pakujesz się do plecaka. Kiedy spakowałaś potrzebne ci rzeczy, kierujesz się do biura Uzumakiego. Miałaś w dupie czy ma jakiś ważnych gości. Ma dać ci misję lub zgodę na opuszczenie wioski i kropka. Pukasz a wręcz walisz w drzwi pięścią. Dostajesz zgodę, więc mocnym pchnięciem otwierasz dębowe wrota. Widzisz GO i Hokage.
- Yuri jak dobrze, że jesteś. Mam dla ciebie i Itachiego misję….- przerywasz mu krzykiem.
- NIE CHCE MIEĆ Z NIM MISJI! NIE Z MORDERCĄ!- powstrzymujesz się przed użyciem rękoczynów.
- Nie zapominaj do kogo się odzywasz!- wziął uspokajający wdech.- Nie ma dyskusji. Ta misja idealnie pasuje do waszych umiejętności jak i może poprawi wasze relacje….
- CO?! Czemu każdy każe nam się ze sobą pogodzić!? To jest cham!- krzyknęli oboje i posłali sobie pełne mordu spojrzenia.
- Nie przerywajcie mi! Jak mówiłem może poprawi wasze relacje, cała wioska ma dość tych waszych kłótni a ja mam dość skarg na was. W takim razie żegnam i OD RAZU wyruszacie na misję.- powiedział i posłał im spojrzenie mówiące „ Nie radzę mnie ignorować.”. Ukłonili się i opuścili pomieszczenie.
- Bori proszę pomóż mi!-krzyknęłaś błagalnie do pandy. Nikła nadzieja na to iż ci odpowie minęła po kilku minutach….
- Beatko…. Gdzie… jesteś…- szok pojawił się na twej twarzy, co oczywiście ujrzał chłopak. Byliście kilkaset metrów od wioski. Odwracasz się na pięcie jednak Uchiha chwyta cię za łokieć. Chcesz mu się wyrwać, lecz czujesz ciężar na plecach. I ten zapach.  Wyrywasz rękę i tulisz do piersi Bori. Łasica oparł się o pień drzewa i czekał. Yuri z trudem powstrzymywała łzy, cisnące się do jej oczu. „ Nie będę przy nim płakać! Nie będę!” jak na złość jej myślą poczuła na policzku słoną łzę, wchłaniającą się w futerko pandy. Zaciskasz na nim palce, a Bori składa ci pocałunek na policzku. Trwacie tak chwilę, jednak kiedyś trzeba się uspokoić i powrócić do rozpoczętej misji? Bori wchodzi na swe stałe miejsce u ciebie na plecach a ty spoglądasz na Uchihę. Bądź co bądź nikt cię nie poinformował gdzie, kiedy i po co jest ta misja. Opierasz się obok niego, oczywiście robisz to z niechęcią i przyglądasz mu się uważnie.
- Co? Nigdy takiego faceta jak ja nie widziałaś?- kpiący uśmiech majaczy się na jego ustach.
- Takiego jak ty dziwolągu to nie…. A teraz powiedz mi na czym polega nasza misja.
- Naszym zadaniem jest  dotarcie do kraju herbaty i ochrona kupców.
- Pf… To po co muszę iść tam z tobą? Nie potrzebuje niańki w odróżnieniu od ciebie.
- Jak widać to TY potrzebujesz niańki.- podkreślił słowo „ ty”, co cię strasznie wkurzyło. Poprawiłaś niesforny kosmyk włosów i ruszyłaś przed siebie. Im szybciej tam będziecie tym szybciej się rozstaniecie. Tak, to było wasze rozumowanie. Drogę spędziliście w ciszy. Kiedy słońce chyliło się ku zachodowi postanawiacie rozbić obóz. Każde samodzielnie robi wszystko. Nie macie zamiaru współpracować.
- Beato może ty pierwsza zakopiesz ten topór wojenny?
- Wiesz co? Zamknij się.- odpowiadasz „grzecznie” Bori i powracasz do rozkładania namiotu. Itachi już dawno miał to za sobą i teraz rozpalał ognisko. Po skończeniu roboty oparł się o drzewo i przyglądał poczynaniom dziewczyny. Ta siedziała i przyglądała się swoim patykom. Zapomniała zapalniczki, z czego bardzo ubolewała. Nagle przed nią buchnął ogień a czarnowłosy jakby się do niej… uśmiechnął? Chyba tak, jednak nie była pewna. Skinęła mu jedynie głową i wyjęła książkę.
- Będę na warcie.- to twoje jedyne słowa w jego stronę, nim nie rozpoczęłaś czytać najnowszej powieści ojca….

   Oboje jesteście w jakimś pomieszczeniu, wasze nagie ciała pocierają się o siebie miarowym rytmem. Twe jęki roznoszą się po całym pokoju. Wbijasz paznokcie w skórę na jego plecach, przez to ten syczy. Pragniesz aby ten stan trwał wiecznie…. Czyiś krzyk budzi się w tak ostrym momencie. Twe blond kosmyki opadają na twarz. Masz ochotę zabić tego, kto przerwał ci w sennym dzikim seksie z TWOIM Itasiem. Wychodzisz spod kołdry i udajesz się na dół, gdzie krzyki są coraz bardziej irytująco głośne. Wchodzisz do kuchni i widzisz tam swą beznadziejną siostrę oraz matkę.
- Mamuś… Czemu Asuta tak krzyczy?- pytasz robiąc słodkie oczka. Wiesz, że to zawsze na nich działa i tym razem też tak było. Sakura podeszła do Saki i pogłaskała ją po policzku.
- Twoja siostra pytała się gdzie jest jej opaska. Ma niebawem misję i dlatego.
- Rozumiem….- udajesz ziewnięcie. Sakura całuje cię w czoło i wychodzi do szpitala. Ty spoglądasz z pogardą na siostrę. Zabrała jej sałatkę naszykowaną przez mamę i udała się dumnym krokiem do swego pokoju. Asuta patrzyła się w kubek zielonej herbaty trzymany w dłoniach. Miała tego dość. Miała dość tego iż nigdy nie może niczego zrobić. Pragnęła aby to wszystko się zakończyło. Jedyną osobą , która ją rozumiała był Kurama no dochodzili do tego jeszcze Tami i jeszcze…
- Koji…- rozmarzone spojrzenie pojawia się na twej twarzy a Kurama zanosi się śmiechem. Ty obrażona wydymasz policzki, czym wywołujesz większą spazme śmiechu lisa….
   Przyglądasz się śpiącej dziewczynie. Kpiący uśmiech ciśnie się na twoje usta. Masz w głowie milion myśli na sekundę z jej pobudką. Wybierasz ten najgorszy. Ostrożnie bierzesz ją na ręce i kierujesz się w stronę jeziora, z którego wróciłeś. Lina nie opuszcza cię ani na krok, więc wspinasz się na najwyższą gałąź sosny. Wiążesz pętlę wokół jej kostki a drugi koniec do gałęzi, po czym ostrożnie ją suwasz, aby zwisała. Szybko zeskakujesz z drzewa i chowając się w krzakach wypuszczasz kunaia, który przecina sznur. Yuri czuje mocny podmuch wiatru, a kiedy otwiera oczy ląduje w wodzie. Wynurzasz się z wody i nabierasz do płuc haust powietrza. Mokre włosy przykleiły ci się do twarzy. wściekła odrzucasz je z twarzy, jednak te powracają na nią, dając ci po niej.
- UCHIHA!- krzyczysz na całe gardło, a łasica zaśmiewa się w myślach do łez. Szybko udałeś się do obozu i zacząłeś się pakować. Kiedy pojawiasz się przy Bori, która dopiero co się obudziła z mordem patrzysz na mężczyznę. Ten odwraca się do ciebie i zaczyna cicho śmiać.
- Zamknij mordę świnio! Wiem, że to twoja robota!- byłaś blisko płaczu, jednak tego po sobie nie okazywałaś. Miałaś traumę z dzieciństwa i to przez NIEGO! Kiedyś tak samo ci zrobił i o mało co nie zginęłaś. Spoważniał i teraz przyglądał ci się uważnie.
- Niby skąd? Przed chwilą z namiotu wyszedłem, a ciebie nie było.- warknął na ciebie. Mierzyliście się groźnymi spojrzeniami, które mogłyby każdego zabić. Bori nawet się bała. A to było rzadkością. Zaciskacie pięści, gotowi skoczyć sobie do gardeł. Te atmosferę niczym ostrze przecina śmiech Itachiego. Na twarzy pojawia się wielkie WTF. Uchiha poprawia włosy, powiewane przez wiatr. Miałaś mętlik w głowie. O co mu mogło chodzić?
- No dobra, fajnie było się z tobą „pobawić” a teraz czas w drogę. Mamy misję do wykonania.

  Temari siedziała w kuchni i szykowała coś do jedzenia. Dobrze wiedziała iż jej córka wychodzi ze szpitala. Taiyo kierowała się do domu. Była na siebie wściekła, za to iż jej plan legł w gruzach. Weszła do domu  trzaskając drzwiami czym przykuła uwagę ojca i dziadka. Obaj grali w shogi.
- Tai  co się stało?- leniwy głos ojca dociera do ciebie.
- Nic.- warknęłaś i ruszyłaś do swojego pokoju.
- A ty gdzie moja droga?- usłyszałaś wściekły głos rodzicielki.- Nie było cię w domu przez dwa miesiące! Jeden miesiąc na misji a drugi w szpitalu, za przeholowanie z czakrą i liczne rany! Więc w tej chwili siadasz do stołu!- przez twoje ciało przeszedł dreszcz. Nie rozumiałaś dlaczego twój ojciec lubi takie kobiety jak twoja mama. Grzecznie weszłaś do jadalni, usiadłaś przy stole, chwyciłaś za pałeczki i zaczęłaś jeść.
- Tak więc jak było na misji?- spytała się babcia. Nic nie mówiłaś, tylko powoli przeżuwałaś jedzenie. Kiedy połknęłaś spojrzałaś na babcię.
- Do kitu. Moja taktyka zawiodła, do tego zostałam zawieszona w prawach shinobi na dwa miesiące za danie po pysku Saki iż to właśnie przez nią moja taktyka nie wypaliła.
- Że co?!- krzyknęła razem z Temari.
- A niby co się nie udało w twojej taktyce?- spytał Shikamaru chcąc zapalić papierosa.
- Ani mi się waż przy jedzeniu Nara!
- W mojej taktyce nie udało się to iż panna Uzumaki chciała być przy Itachim, kiedy on i Hana mieli zająć się jednym ze zbirów, ta krzyknęła i nas wydała. Więc kiedy składałam raport Hokage ta powiedziała  iż to wszystko moja wina, że gdybym dała ją do Itachiego nie byłoby tego i Hana by nie ucierpiała, i wtedy dałam jej z pięści w nos.- zakończyła spokojnie wypowiedź i powróciła do jedzenia.
- Ale żeby cię zawiesić w prawach shinobi na dwa miesiące?! Teraz to Naruto przegiął strunę.- Temari uderzyła pięścią w stół. Podniosła się z podłogi i udała do sypialni. Taiyo spokojnie kończyła jedzenie, a kiedy ujrzała swoją rodzicielkę w stroju shinobi podniosła się i schowała ręce do kieszeni.
- Mamo, opanuj się. To tylko dwa miesiące bez misji. Poza tym spędzę czas w domu, a przecież ty sama narzekasz iż za mało jestem z wami. A teraz kiedy będę w domu przez dwa miesiące marudzisz.
- Nie o to chodzi kwiatuszku. Chodzi o to iż nie powinien tak zrobić. Miałaś prawo to zrobić. Byłaś kapitanem drużyny a ona nie wykonała rozkazu. Tak więc niebawem wracam.- i wyszła z domu.
- Zagramy w shogi dziadku?- ten zachęca cię i teraz oboje wymyślacie strategię….

   Naruto siedział w swoim fotelu i przeglądał różne raporty. Musiał zorganizować kolejny egzamin na chunina i jounina. Myślał nad zaproszeniem Suny oraz Kumy, na tę uroczystość. Jego przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. Pozwolił i ujrzał Temari w swoim gabinecie.
- Ach Temari dobrze się składa, że jesteś. Powiedz mi, czy Gaara ma w najbliższym miesiącu jakieś sprawy do załatwienia?
- A skąd mam to wiedzieć. Przyszłam tu się spytać, dlaczego zawiesiłeś moją córkę a nie swoją Uzumaki?! To przecież twoja córka zlekceważyła strategię mojej córki. To przez twoją córkę Hana jest jeszcze w szpitalu a ty miałeś czelność zawieszać moją córkę?!
- Twoja córka, uderzyła moją i to na moich oczach!
- Ale to twoja córka zawiniła! Nie moja!
- Ach tak?! A mam ją jeszcze na kolejne dwa miesiące zawiesić!?
- Tylko spróbuj! A przeniosę się z Shikamaru i Taiyo do Suny!
- Nie odważysz się.
- A chcesz się przekonać? Jeśli Taiyo nie zostanie odwieszona to naprawdę się przeprowadzimy! Bo ty ją zawiesiłeś z błahego powodu! Ja rozumiem, gdyby podczas misji spożyła alkohol i przez to cała misja by została zawalona, ale nie o coś takiego! Masz czas do końca tego tygodnia Naruto.- i opuściła jego gabinet. No cóż, kobiety zawsze były groźne, a wściekłe kobiety są bardzo niebezpieczne…

****
Witam was kochani, w tym ważnym dla mnie dniu. Otóż dziś obchodzę kolejny rok swego istnienia. Tiaaa bardzo interesujące. Dlatego jak w tamtym roku chciałam napisać taką notkę dla siebie, ale jednak wolę to dać jako bonusik pod rozdzialikiem. ( Bonusik nawiązuje do opowiadania " Życie lub śmierć")
  
   Wiosna. Ta przepiękna pora roku, kiedy przyroda budzi się do życia, uczniowie zaczynają rok szkolny( w Japonii rok szkolny rozpoczyna się na wiosnę). Promienie słońca prześwitywały przez bordową firankę, dosięgając oczu śpiącej brunetki. Zmarszyła nos, przekręcając się na drugi bok. Po chwili nie wyczuła niczego oprócz pościeli. Uchyliła swoje powieki i nigdzie nie widziała chłopaka. Usiadła, drapiąc się po głowie. " Tylko mi nie mówcie iż zasnął w gabinecie?!". Wyszła spod kołdry, włożyła papcie, nażuciła na siebie koszulę ukochanego i udała się do jego gabinetu. I go tam nie było. Zdziwiła się, więc postanowiła udać się na dół. I tam go znalazła. Siedział w fotelu a na kolanach trzymał laptopa. Była na niego wściekła! Miał mieć wczoraj cały dzień wolny i mieli go spędzić razem, ale nie! Musieli go kumple zaprosić! No dobra rozumie to, bo i ją dziewczyny zaprosiły, no ale w nocy mógłby przyjść do łóżka! Przecież na niego czekała! Widząc brak zainteresowania jej osobą odwróciła się na pięcie i udała do kuchni. Skoro już wstała to musi coś zjeść. Jednak przez wczorajsze zachowanie chłopaka odebrało to jej apetyt. Szukała wzrokiem swojego kubka, jednak go nie widziała. Podeszła do kredensu, wstanęła na palcach, próbując otworzyć szafkę z kubkami. " Przysięgam iż mu coś zrobię! Przecież wie iż jestem niska! Nie musiał robić mi jeszcze na złość i tego dokładnie przypomniać!" Wściekła starała się unieść drzwiczki do góry, na marne. Usłyszała za sobą gwizdnięcie przez co się odwróciła. Nagato przyglądał ci się z rozbawieniem. Posłałaś mu chłodne spojrzenie i odwróciłaś się plecami do niego. Ruszył w twoją stronę, stojąc zza tobą wyciągnął ramię i wyjął twój ulubiony kubek. Chciałaś go zabrać, jednak uniósł rękę do góry zmuszając cię do odwrócenia się w jego stronę.
- Oddaj mi ten kubek.
- Chyba coś się należy prawda?
- Nie wiem o czym ty mówisz. A teraz oddasz mi kubek?
- Nie. Jak mi powiesz to co chcę to ci go dam.
- Kurwa tylko ja nie wiem co chcesz w tej pieprzonej chwili usłyszeć!- krzyczysz, przysuwając się blirzej niego. Twoje spojrzenie mogłoby zabijać. Ten się zaśmiał i pocałował cię w usta. Położył kubek na blacie zza tobą, a swoje dłonie oparł po twoich bokach. Chciał pogłębić się w pocałunku, jednak ty odepchnęłaś go od siebie.
- Mogłeś wczoraj mnie całować. Czekałam na ciebie, ale wolałeś przytulać do siebie laptopa i papiery.
- O czym ty kotku mówisz? Przecież się wczoraj kochaliśmy. Nie pamiętasz?- złośliwy uśmiech pojawił się na jego ustach.
- Myślałam, że to był sen...- podrapałaś się po głowie zakłopotana. No, ale Nagato zawsze po seksie leży koło ciebie i bawi się twymi włosami no!
- Moja żabko...- wymruczał ci do ucha- Wszystkiego najlepszego.
- Co? Który dziś mamy?
- 26 marca. Ach moja księżniczka ma zaniki pamięci czy jak?- zaśmiał się widąc twoją minę.
- Zamknij się! Mam prawo zapomnieć jasne? Nie jestem kurwa robo...- przerwał ci pocałunkiem.
- Za dużo bluźnisz z rana. A przecież jeszcze Hidana nie ma...- łapie cię w talii, przyciagając do siebie.- Ale skoro nie pamiętasz wczorajszej nocy mogę ci ją przypomnieć. Jeśli chcesz...- wymruczał uwodzicielsko do twego lewego ucha. Delikatny dreszcz przechodzi po twym kręgosłupie. Łapiesz go za kołnież koszuli i ciągniesz zza sobą na górę. Sam się w to wpakował. W pokoju zamyka drzwi, chwytając cię za skrawek koszuli.
- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego kochanie.- powiedział całując cię w gołę ramię. Jego palce powoli rozpinały góziki, jednocześnie jeżdżąc dłonią po twym mostku, dołkiem pomiędzy piersiami oraz brzuchu. Przymknęłaś powieki, pogłębiając odczucia jakie teraz odczuwałaś. Byłaś z nim dwa lata, a od roku jest szefem firmy Akatsuki. Nie mieliście od dawna takiej chwili. Pośpiech toważyszył wam przez cały ten czas. Ta chwila, tak powolna, taka kojąca i taka podniecająca. Powoli sunął z ciebie jego koszulę, całując twoje łopatki. Szybko odwróciłaś się ku niemu, chwytając za spodnie i ciągnąc na łóżko. Upadając na pościel zatapasz się w jego wargach. Twoja drobna rączka zaczęła rozpinać jego rozporek i zdejmować jeansy wraz z bokserkami. Potem została ci tylko koszula. Popchnęłaś go na plecy, pocałowałaś go w usta, by zejść niżej. Ustami rozpinałaś kolejne guziki, a językiem wodziłaś po jego torsie. Przymknął powieki, kladąc ręce pod głowę. Ufał tobie a ty jemu. Kiedy odpięłaś wszystkie góziki powróciłaś do jego twarzy, jednak nie pocałowałaś go. Chwyciłaś za jego policzki i je ścisnęłaś robiąc mu słodki dziobek. Położył jedną dłoń na twym policzku, drógą złapał za twoje nadgarstki. Szybkim ruchem przeżucił cię tak iż znajdowałaś się pod nim a twoje ręce miałaś nad głową.
- I co teraz zrobisz mikrusie?
- Nie nazywaj mnie mikrusem!- nadęłaś policzki z czego się zaśmiał i ucałował w nos.
- Ale jesteś moim i tylko MOIM mikruskiem....- wymruczał całując cię w usta.... Nagato głaskał twoje plecy. Mocniej wtuliłaś się w jego pierś. Kochałaś go, mimo wszystkich jego wad. Kochałaś go takim jakim jest.
- Kocham cię Naguś.- pocałowałaś go w miejsce, gdzie było serce.
- Ja ciebie też kocham Akuś........

***
No i to koniec! Tak wiem błędy są, ale pisałam to już w bloggerze, więc przepraszam! No i to chyba tyle z mojej skromnej strony<śmiech> A no i życzę wam dużo udanych dni! 

Ale on jest seksi ^^

3.17.2014

Miłość to tylko iluzja cz.2

Notkę dedykuję mojemu bratu z okazji imenin. Wszystkiego najlepszego !

Kolejny poranek.  Yuri już od paru godzin nie mogła zasnąć, więc siedziała i przyglądała się Bori. Klatka piersiowa zwierzaka opadała równo, świadcząc o tym iż małej śni się coś pięknego. Szkoda, że tobie się nic nie może śnić.  Delikatnie głaszczcesz  ją po futerku a ta mówi do ciebie przez sen.
- Bambusy…. Moje kochane bambusy…- cichy chichot wydobywa się z twoich ust. Jednak ktoś zakrywa ci usta dłonią. Odwracasz się i widzisz swego chłopaka. Muskasz delikatnie jego wargi, co odwzajemnia.
- Gotowa?
- Na co Neji?
- Mamy za dziesięć minut tę próbę.- ty jedynie jęczysz. Podnosisz się z podłogi i kierujesz do łazienki. Tym razem szybko się uwijasz, podchodzisz do łóżka z którego bierzesz śpiącą Bori jak i Icha Icha. No co? Coś do czytania musisz mieć. Wyskakujecie przez okno, starasz się nie obudzić pandy, bo potem ona nie da ci spać. Rozmawiacie. O byle czym, ale rozmawiacie. Kolejne domy są przez was mijane aż docieracie do rezydencji klanu Uzumaki. Twoje usta mimo wolnie się krzywią. Nie masz zamiaru tam wchodzić. Jednak Neji wziął cię na ręce a ty z naburmuszoną miną patrzyłaś na Bori. Mogłaby się obudzić! No komuś musi się wyżalić! Postawił ją dopiero w pokoju tej pustej blondynki. Już byli tam wszyscy. Kobieta posłała mordercze spojrzenie Itachiemu.
- Wreszcie jest nasza deska!
- Chyba mówisz o sobie pusta blondynko.
- Beatko…. Gdzie jesteśmy?- usłyszała głos Bori. Panda słodko ziewnęła i patrzyła na swoją podopieczną. Dori podszedł do Senju i przyjrzał się pandzie.
- Ale jest rozkoszna! Mogę go pogłaskać?- Yuri spojrzała na niego z mordem. Ten wycofał się w stronę Itachiego.
- To jest ONA! Jeśli to po to zostało mi przerwany odpoczynek to ja spadam od was dekle.
- Yuri zaczekaj.- Neji chciał ją zatrzymać jednak mu się wyrwała. No dobra, są parą ale nie pozwoli mu sobie rozkazywać. Otworzyła drzwi i ujrzała Asutę.
- Bori!- krzyknęła osiemnastolatka i zaczęła drapać pandę pod brudkom.- Cześć Yuri. Co ty tu robisz?- zaciekawiona spojrzała do pokoju siostry.
- Sama chciałabym to wiedzieć. Ale już spadam do domu, odstawić Bori…
- Nigdzie mnie nie odstawiasz Beato! Idę z tobą na trening.- usłyszała nieznoszący sprzeciwu głos Bori.
- Bori opanuj się. Chciałam tylko poćwiczyć nową technikę.- mówisz do niej
- A mogę cię od…
- Asuta! Wypierdalaj na trening smarkulo! A ty debilko wracaj tu. Nie chcę aby mój pokój został za długo skażony głupotą.
- O to nie musisz się martwić. Dawno to zrobiłaś swoją obecnością.- rzuciłaś na odchody i wyszłaś z pokoju a następnie z domu. Bori tuli się do twojej szyi a ty wyjmujesz książkę. Nie chcesz myśleć, chcesz działać……
  Amelia siedziała w swoim pokoju i rozmawiała z matką. Raz na miesiąc robiły sobie takie spotkania. Rani przyjrzała się córce. Wysłuchała tego co leżało jej na sercu. Położyła dłoń na jej ramieniu i ścisnęła za nie. Wiedziała iż musiała coś powiedzieć, tylko co? Popatrzyła w jej zielone oczy, które miała po tobie.
- Wiesz, że będziecie musieli to jej powiedzieć…..
- Tak wiem. Tylko muszę z nim to omówić…- patrzysz na swoje dłonie. Czujesz się jak małe dziecko, które ukradło dziewczynce lalkę. I tak było, tylko ty ukradłaś faceta….
     Yuri wykonywała kolejne pieczęci. Ze skupieniem patrzyła na Bori, która trzęsła się ze strachu. Ale niby dlaczego? Może dlatego, że Yuri celowała w nią shurikenami z płatków róż? Lub może iż twoje młode życie mogło się tak szybko skończyć? Ale tu nie ma czego się bać! To tylko jak to ujęła zielonooka „ zabawa”. Bardzo miła i śmiercionośna zabawa. Wypuszczasz w jej stronę cały arsenał, który zostaje spalony. Gwałtownie odwracasz głowę w tę stronę i go widzisz. Nonszalancko oparty u drzewo, z kawałkiem trawy w ustach. Bori otworzyła oczy i przytuliła się do nogi wybawcy.
-  Ale z ciebie małpa! Nie odzywam się do ciebie! Zdrajca!- powiedziała do Bori, która spojrzała na nią słodkimi oczami.
- Beatko…. No proszę…. Dam ci całuska!
- Wypchaj się tym całuskiem!
- Widać, że twoja panda nawet ciebie nie trawi.- kucasz głaszcząc Bori po główce. Zaciskasz dłonie w pięści. „ Teraz będę musiała jej futro ogolić!”
- Łapy od Bori zarazo.- podeszłaś do nich i zdejmując bluzę opatulasz pandę. Ta kichnęła.- No widzisz co zrobiłeś!? Zaraziłeś ją! Moje biedactwo.
- To twoja wina ropucho. Gdybyś się znowu nie przestraszyła odpowiedzialności to by mnie tu nie było. Wszystko zostało przećwiczone oprócz spotkań Hashiramy z Madarą.- patrzysz na niego wilkiem. No czy ten facet na serio jest albo tak nieczułym dupkiem lub ślepym idiotą, żeby nie widzieć iż ONA za nim nie przepada tak jak i za jego pustą dziwką? Jeśli nie to smuteczek.
- Moja? Jak dobrze, wiedzieć że umiesz używać rozbudowanych zdań.  Brawo! Widać iż swą inteligencją przewyższyłeś swą tanią dziwkę. Ale to każdy, nawet noworodek potrafi.-  patrzycie sobie hardo w oczy. Bori czuła się trochę winna temu zajściu, ale tylko trochę! No dobra, jej poczucie winy zajmowało 1/10 jej zmartwień. Lecz pozostałych nie powie, bo nie może. Patrzyli sobie w oczy, każde miotało błyskawicami w drugą osobę. Gdyby ktoś ich tak zauważył i nie wiedział o ich stosunku do siebie, wziąłby ich za parę. Delikatny wiatr zawiał bawiąc się ich włosami, które zasłaniały im pole widoku. Jednak nie przerywali kontaktu wzrokowego. To była walka. Kto pierwszy wymięknie. Każde z was musiało wygrać, aby udowodnić przegranemu swoją wielkość. Bori przez przypadek kichnęła, dziewczyna odruchowo na nią spojrzała przerywając a tym samym przegrywając pojedynek. Ukucnęła przy zwierzaku. Dotknęła jej nosa, który był  ciepły. Wzięła ją na ręce spoglądając z nienawiścią na mężczyznę. Przysunęła się tak iż jej usta znajdowały się przy jego uchu.
- Jeśli coś jej się stanie, to przysięgam iż na występie naprawdę zginiesz tak jak twój przodek Uchiha.- wymówiła jego nazwisko z taką ilością jadu, żeby wystarczył do otrucia całej planety. Odwracasz się, a twoje końcówki dotykają jego twarzy. biegiem ruszasz do kliniki ciotki chłopaka. Boisz się o swoją pandę. Zastajesz Hane zza ladą. Uśmiecha się do ciebie, co delikatnie odwzajemniasz. Jednak kolejne kichnięcie Bori sprowadza cię na ziemie. Biegiem ruszasz do kobiety, która zabiera od ciebie zwierzę. Denerwujesz się, martwiąc o zwierzaka.  Chodzisz w te i powrotem. Poprawiasz grzywkę, zaciskając na niej swoje palce. Jeśli coś jej się stanie, Uchiha pożegna się ze swoim życiem. Nie wiesz ile tak chodziłaś, jednak oderwałaś uwagę od miejsca gdzie zniknęła Inuzuka z Bori i przenosisz je na drzwi. Stoi tam nie kto inny jak pan Uchiha. Groźne spojrzenie wydobywa się z twych oczu a ty odwracasz się tak szybko jak się odwróciłaś ku niemu. Podchodzisz do lady jakby nigdy nic. Szturchasz ją niby to od niechcenia łokciem, a ta z naszykowaną pięścią odwraca się w twoją stronę. Jej groźne spojrzenie świadczy o tym iż ma wielką ochotę kogoś zabić samym spojrzeniem, a nawet myślą. Gdyby tak naprawdę się mogło udać, Itachi dawno by wąchał kwiatki od dołu. Nieprzyjemna cisza panowała w pomieszczeniu, przerywana jedynie waszymi oddechami, delikatne skrzypienie podłogi, nerwowe ruchy Yuri i twoje baczne spojrzenie. Nie wiadomo czy się na coś odważysz, czy może stchórzysz? Co wybierzesz. Mieć dalej ładną buźkę i mieć wyrzuty sumienia w stosunku do tego biednego zwierzęcia, czy też oberwać od właścicielki, lecz wiedząc co dolega pandzie? Te myśli biły się w głowie czarnookiego. Zaciskasz swoje drobne palce a po chwili je prostujesz. To ci pomaga opanować emocję. Żałujesz tego wszystkiego. Tego , że poszłaś za Nejim, za to iż chciałaś potrenować, za to iż chciałaś po celować do ruchomego celu, jednak to mógłby być ktokolwiek, ale nie! Ty chciałaś aby to była Bori! To czekanie coraz bardziej cię dobija. Tykanie zegara, wiszącego na ścianie, merdania ogonów zwierząt i ta cisza. Uchiha wziął wdech podejmując decyzję. Kiedy miał się za coś zabrać przerwało mu wejście właścicielki. Yuri szybko się przy niej znalazła zasypując setką pytań. Kobieta drapie się po głowie, chcąc to co musi powiedzieć obrać w odpowiednie słowa. Zatykasz jej usta swoją dłonią.
- Yuri daj mi dojść do słowa.
- Oczywiście….- parskasz śmiechem. Ta pokazuje ci środkowy palec, dalej nie odrywając swych zielonych oczu od kobiety.
- Muszę przetrzymać Bori na kilka dni, na badania. Nie wiem co jej dokładnie jest, jednak ma gorączkę i to wysoką. Oczywiście będę informować Nejiego a ten ciebie o stanie twojej pandy, jednak teraz muszę cię poprosić abyś wyszła.- delikatny uśmiech, mający na celu złagodnienie informacji trochę zadziałał. Yuri zacisnęła usta w wąską kreskę przytakując ci delikatnie głową. Uchiha dawno opuścił budynek.
- Trzymaj się malutka. Będę zawsze przy tobie.- posyłasz jej całusa w myślach i opuszczasz budynek. Na dworze natykasz Uchihę, wielka chęć aby go zgładzić powraca do ciebie ze zdwojoną siłą. Chwytasz go zza koszulę i przyciągasz do ściany w zaułku. Twoje oczy płoną nieznanym płomieniem. Chce się odsunąć, jednak ty wzmacniasz uścisk i mocniej przyciskasz go do muru.
- Czego chcesz?
- Ty…
- Zapomniałaś języka w gębie? A może nie możesz się przy mnie skupić?- specjalnie przysuwasz swoją twarz blisko jej. Mrugasz speszona oczami, nie spodziewałaś się takiego ataku. Chwyta za twoje nadgarstki i teraz to ty jesteś przez niego przyciskana do muru. Jego czerń cię pochłonęła, a ten uśmiecha się złowieszczo. Jednak ten stan nie trwa długo. Udaje ci się z niego wyrwać i zdzierasz go głową w nos. Cofa się od ciebie a ty go powalasz na ziemię. Nogę umieszczasz na jego klatce piersiowej i mocno go wgniatasz w ziemię.
- Zemszczę się.- to jedyne słowa jakie wydobywają się z twych ust. Nie są wypowiedziane tonem pełnym groźby, tylko słodkim i delikatnym. Po twoim ciele przechodzi dreszcz, jednak nie okazujesz tego po sobie. Zdejmuję nogę i znika w płatkach lilii…..

    Ta ciemność, otacza twoje ciało z każdej możliwej strony. Ten krzyk, roznosi się do twych uszu. To co widzisz, to ból. Za nim czeka lęk. Tylko przed kim? Przed czym?  To uczucie, tej niewiedzy, bezradności, to co się dzieje w twoim ciele. To zagadka twego istnienia. Kolejny dzień i kolejna noc. Nieprzespana noc. To co widzisz w suficie to tajemnicza mapa. Lecz gdzie cię ona zaprowadzi? Co się znajdzie na miejscu gdzie zakopany jest x? znów zakładasz dłonie pod głowę, włosy unoszą się na poduszce a ty siedzisz w staniku i szortach. Ta noc do ciepłych nie należała jednak to cię nie interesowało. Tylko ta tajemnica, która kryła się w nocy. Czujesz czyjeś spojrzenie na sobie, odwracasz się szybko w stronę, z której wydaje ci się iż stoi podglądacz. Jednak widzisz tam tylko pustkę. Podnosisz się i schodzisz z łóżka. Przeczesujesz palcami włosy podchodząc i otwierając okno. Nikogo tam nie widzisz, tylko wiatr miota twymi włosami. Poprawiasz niesforne kosmyki z oczu. Przed twoją twarzą mignął cień. Cień, który wepchnął cię do pokoju a okno zamknęło się z głośnym trzaskiem. Nikogo nie było w domu. Rodzice zapewne w jakimś barze, jednak to nie ma znaczenia. Olewasz to. Twe myśli plączą się wokół Bori. To nie może się tak skończyć. Denerwujesz się. Chwytasz za ręcznik i znikasz za drzwiami łazienki. Zsuwasz z siebie koszulę nocną wraz z bielizną.  Odkręcasz wodę i ustawiasz odpowiednią wodę dla siebie. Po chwili wchodzisz do kabiny i pozwalasz kroplą wody osadzać się na twym ciele. Włosy przylegają do twego ciała, a ty zabierasz za nakładanie na nie swój ulubiony, truskawkowy żel pod prysznic. Delikatnymi i łagodnymi ruchami wodzisz dłońmi po ciele, nakładając płyn na skórę. Strumienie wody obmywały cię z niego, tworząc pianę u twych stóp.  Wyciągasz dłoń po szampon jednak czujesz czyjeś dłonie na swojej głowie. Sztywniejesz, nie możesz się ruszyć. Czujesz słodki zapach jego perfum, chłodny oddech na karku i muśnięcie ust na swym ramieniu. Kiedy udaje ci się odwrócisz nie widzisz nikogo a na twych włosach nic nie ma oprócz wody. Sięgasz szybko po szampon i energicznymi ruchami wcierasz go we włosy. Po chwili je płukarz i wycierasz swe ciało w puchowy, błękitny ręcznik a włosy w drugi. Opatulasz ciało ręcznikiem i dalej wycierając włosy opuszczasz pomieszczenie. W pokoju kierujesz swe kroki do szafy. Gdy nagle…
- Trzeba przyznać iż nogi masz całkiem ,całkiem jak na osobę o tak szpetnej gębie jak twoja Senju.- kpiący śmiech Itachiego sprowadza cię z świata zamyśleń. Odwracasz się w jego stronę. i znów widzisz ten cień, a w jego szponach był cień twej pandy, martwej. Upadasz na kolana a ten przypatruje się tobie, jednak zeskakuje z parapetu i podchodzi do ciebie. Ta z zapłakanym wzrokiem wpada w twe ramiona, nie wiedząc co robi…..

***
Tak wiem! Za szybko dzieje się akcja! Za co was przepraszam i to ogromnie... No ale coś wstawić musiałam co nie? Mniejsza.... Tak jak napisałam na samej góże dedyka daję głónie mojemu bratu, jednak i wszystkim Patryką na świecie :) 
Zapraszam was kochani do komentowania i dawaniu krytyki.
Kisu :*

3.08.2014

Miłość to tylko iluzja cz. 1

Notkę dedykuję wszystkim kobietą.

To nieznane uczucie mówiące, że coś złego się wydarzy nie pozwala ci spać. Pewna kobieta leżała na swoim łóżku patrząc się w biały sufit. Twe zielone oczy szukają na nim czegoś. Tylko czego? A może kogo? Tego nigdy się nie dowiesz. Ręce kładziesz pod głową i myślisz nad swoim życiem. Takie myśli masz już od dnia, kiedy twoi rodzice poinformowali cię iż jesteś adoptowana.  Siadasz szybko na łóżku, nie możesz znieść tej pustki w głowie. Chcesz ją jakoś zapełnić. Delikatny uśmiech wkrada się na twe usta, podnosisz się z pomarańczowej pościeli i kierujesz kroki do dębowego biurka. Wyciągasz swą długą rękę ku pewnej książce. Chwytasz ją i kierujesz swe kroki ku oknu. Siadasz na parapecie i otwierasz na pierwszej stronie powieść, którą znasz na pamięć. Jednak za każdym razem odkrywasz kolejne wątki. I tak było tym razem.  Książkę odłożyła kiedy na nieboskłon wchodziło słońce. Delikatne promienie oświetlały brzoskwiniowy pokój.  Wsunęłaś się z miękkich poduch i wlokłaś swoje nogi w stronę mięciutkiego łóżeczka.  Opadasz na nie wraz z książką, która po chwili ląduje na podłodze. Powieki opadają, zasłaniając oczom widoczność i po chwili słychać twój miarowy oddech. Jednak ta błoga chwila nie trwała długo. Poczułaś jak po twoich plecach skacze mała panda. Tak panda.
- Beato! Beato wstawaj!- usłyszałaś natarczywy głos Bori w swojej głowie. Nie wiedziałaś dlaczego mówi tak do ciebie, jednak przyzwyczaiłaś się do tego. Delikatnie uchyliłaś powieki, ręką chwyciłaś ją zza sierść, pozbywając się jej ze swojego ciała.
- Bori daj mi spać..- ziewasz powracając do snu. Znów odpłynęła jednak nie na długo bo po chwili poczuła jak obrywa po pupie.
- Kurwa Bori daj mi spać!- wydzierasz się jednak twoja panda siedzi na poduszce. Odwracasz się i widzisz uśmiech twego ojca.- Tato!- czerwienisz się na twarzy.
- Tak skarbie? O widzę, że się czytało calutką nockę?- kuca sięgając jego najlepsze dzieło.
- Mogę wiedzieć co robisz u mnie o….- zerknęła na zegar wiszący nad łóżkiem.-  szóstej rano? I dlaczego uderzyłeś mnie w dupę?!
- Nie podnoś głosu na ojca.- udał poważną i srogą osobę.  Delikatny uśmiech majaczy się na twoich ustach. Nie umiałaś się na niego długo gniewać i po chwili wybuchłaś śmiechem. Dołączył się do ciebie a po chwili kazał ci się ubrać.
- Po co tato?
- Jak to po co? Niebawem masz się stawić u głupka.- jeszcze raz usłyszała jego śmiech by po chwili zostać samotnie w pokoju. Czego może chcieć od niej Hokage? Usiadła po turecku na pościeli drapiąc się po głowie. Przecież nie uderzyła Uchihy! Była wczoraj grzeczna! Westchnęła i udała się do łazienki. Zamknęłaś drzwi nim Bori nie zdążyła wejść.
- Jesteś nie miła!- obraziła się  i słyszałaś jak wychodzi z pokoju. Wzruszyłaś jedynie lekko ramionami i rozpoczęłaś swoje przygotowania. Chciałaś wkurzyć blondyna. Specjalnie przedłużałaś każdą robioną czynność. Związałaś włosy w luźnego koka, aby nie przeszkadzały ci przy myciu zębów. Twoja ulubiona pasta o smaku truskawkowym dumnie prezentowała się na szczoteczce. Płynnymi ruchami szorowałaś zęby by po chwili wypluć zawartość jamy ustnej do zlewu. Powtórzyłaś tę czynność kilka razy, następnie umyłaś twarz jak i szczoteczkę. Pozbyłaś się gumki z włosów. Chwyciłaś za szczotkę z końskim włosiem, która idealnie pasowała do twoich włosów i delikatnymi, lecz zdecydowanymi ruchami rozczesywałaś włosy. Po piętnastu minutach zabrałaś się za oczy. Przejechałaś mocno tuszem po rzęsach, chwyciłaś za czarny cień do powiek i mocno podkreśliłaś swoje oczy. Nałożyłaś na uszy kolczyki i przeszłaś do ubioru.  Wsunęłaś ramiączko błękitnej koszuli nocnej, która leżała na kafelkach. Zapięłaś stanik, na który nałożyłaś siateczkę. Potem zieloną podkoszulkę, która zakrywała jedynie piersi i bluzę z krótkim rękawem oraz sięgającą do połowy podkoszulki. Czarne , obcisłe szorty i podkolanówki.  Uśmiech dalej nie schodził z twych ust. Otworzyłaś drzwi i opuściłaś pomieszczenie schodząc na dół. W kuchni siedzieli twoi rodzice, grali w pokera a obok nich stała butelka sake. Otwarta i napoczęta. Cmokasz ich we włosy, biorąc jabłko. Bori wskakuje ci na plecy, biorąc pędy bambusa. Była mała jak na dorosłą pandę. Ugryzłaś owoc i opuściłaś pomieszczenie. Założyłaś buty i wyszłaś na ulice wioski. Do twoich płuc dociera świeże i wilgotne powietrzę poranka.
- Beatko pośpiesz się. Nie wypada kazać czekać czcigodnemu.
- Bori co ty się tak tym przejmujesz? Nie można pocieszyć się pięknem poranka?- pytasz się zwierzaka. Ta jedynie kręci przecząco głową a ty jęczysz. Ruszasz w stronę siedziby głowy wioski i wysłuchujesz jak masz się zachowywać.  No kurwa dzieckiem nie jesteś, tylko dorosłą już kobietą. Dawno skończyłaś dwadzieścia lat, a teraz będziesz mieć dwadzieścia jeden. Dokładnie za trzy miesiące, 5 października. Po kilkunastu minutach już wchodzisz schodami na górę, gdzie mieści się gabinet Naruto. Pukasz do drzwi, a po chwili ktoś ci je otwiera. Widzisz blondynkę o niebieskich oczach.
- Wreszcie jest nasza Yuri.
- A ty tu czego Saki?- warczysz z uśmiechem. Nie cierpiałaś tej pustej blondyny. Weszłaś w głąb pomieszczenia i dostrzegasz inne osoby. Swoją starą drużynę jak i drużynę tej pustej blondyny. A skoro jest ona i młody Menma to oznacza, że jest tu…
- Uchiha. Czemu muszę widzieć twój szpetny ryj z samego rana?
- Też się nie cieszę z twego widoku Senju.  Widzę iż masz na twarzy tyle tapety aby oszczędzić ludziom widoku twej szpetnej mordy.
- Wiesz co panienko? Sama bym ci to radziła, bo niestety, ale bądźmy szczerzy twój pysk odstrasza wszystkie żywe istoty. A tak a propos to od kiedy zaczęłaś malować paznokcie?- uśmiechasz się zadziornie, a Bori załamuje się.
- Ładna mi z ciebie dorosła Yuri.- mówi do ciebie. Na szczęście tylko ty ją słyszysz. Olewasz ją i chcesz otworzyć usta by mu znowu wygarnąć, jednak przerywa wam Hokage.
- Uspokójcie się oboje. Inaczej ty jak i Itachi będziecie dostawać przez całe dwa miesiące misję rangi D.
- Ale…- mówicie oboje, by po chwili przerwać i posyłać sobie mordercze spojrzenia. Czujesz czyjąś dłoń na ramieniu, odwracasz się i widzisz Nejiego Inuzukę. Łagodniejesz, ale tylko na pobyt w gabinecie. Hokage informuje was iż jesteście dwiema drużynami, które będą brały udział w co rocznych obchodach wioski. Twoja drużyna będzie klanem Senju natomiast drużyna Saki klanem Uchiha. Z niezadowoleniem przyjmujesz do wiadomości iż będziesz pierwszym Hokage, jednak po chwili na twych wargach majaczy się szeroki uśmiech. Kiedy blondyn skończył rozmawiać mogliście opuścić gabinet i wtedy się zaczęło….

 *_*

A więc witam was moi kochani! Jak tam dzień kobiet wam mija? Coś moje drogie dostałyście? A panowie jakie macie plany dla pań? No nic, ja też mam dla was moje drogie życzenia i kilku panów...

Ten promień słońca, który oświetla mnie co dnia....
To ty, to twój blask.
Jesteś niczym gwiazda na niebie,
Oświetlająca mrok mego istenia.
Jesteś różą, która jest mą nadzieją...
Wiatrem, rozwiewającym wszystkie smutki me...
To twój dzień kwiecie świata.
A kobiet dzień darem jest....

Mam nadzieje, że się wierszyk podobał.




3.02.2014

Zapowiedź nowego opowiadania

Cóż to nie nowa notka, to też nie ciąg dalszy " Spóźnionych Walentynek" za co was ogromnie przepraszam. Jednak nie mam obecnie do tego głowy, ze względu na sprawy osobiste jak i szkołę... A nie będę was okłamywać staram się o przyjęcie do colleggu w Anglii, więc oceny muszą być dobre. Ale może powrócę do bloga? Tak to chyba będzie dobre....
Tak więc jak sam tytuł mówi daję wam zapowiedź nowego opowiadania, którę jest dedykowane mojej kochanej Beacie, która mnie do niego zainspirowała.  No to kończę tę paplaninę i daję wam ważne informację ^^

Tytuł opwiadania:  " Miłość to tylko iluzja"
Główna bohaterka: Yuri Senju
Zapowiedź: Historia opowiada o młodej kobiety o imieniu Yuri Senju. Kobieta jest adaptowanym dzieckiem Tsunade i Jirayi, który jak się okazuje mieli ze sobą romans a gdy Piąta przeszła na „emeryturę” wyszła za niego. Życie Yuri nie jest łatwe. Pomimo iż ma dwadzieścia lat, nadal ludzie się jej boją? Dlaczego? Ponieważ różni się od innych. Jej imię oznacza lilię, która jest ulubionym kwiatem dziewczyny. Jest pewien mężczyzna Itachi Uchiha, syn Sasuke który skrywa mroczną tajemnice. Czy Yuri uda się uratować znienawidzoną przez siebie osobę? Czy kobieta dowie się czyją jest córką? A może odkryję tajemnice jaka się w niej znajduję? A może…. Zakocha się we wrogu?