6.23.2013

Rozdział specjalny " Ostatni płomień wiru cz.68" ** Dzień Ojca**

Tak , tak.... Dzięki waszym odpowiedzią pojawia się pierwszy rodział specjalny z Ost. pł. wiru.... Mam nadzieje, że wam się spodoba dattebane....

Był 23 czerwca. Minato wraz z żoną spali w swoim pokoju, a 12 letni Naruto już od dobrych dwóch godzin kończył prezent dla taty. Ostatnio nie miał czasu bo był na misji, ale jak przedwczoraj wrócił to wziął się do roboty. Kończył właśnie prezent, gdy nagle ktoś zapukał do jego drzwi.
- Naruto?- usłyszał głos ojca.
- Tak tato?
- Mogę wejść?
- Nie!!!- krzyknął chłopak zamykając drzwi na klucz. Minato stał tak speszony. Naruto nigdy się tak nie zachowywał. Powrócił do swojej sypialni. Spojrzał na nagą żonę , która się przeciągała. Nadal nie mógł się nadziwić, że ktoś taki jak ona się w nim zakochała. Kushina gdy zauważyła, że jej się przygląda rzuciła w niego poduszką. Ten złapał ją zanim nie uderzyła go w twarz i w bardzo szybkim czasie znalazł się przy żonie.
- Nieładnie kochanie.- wyszeptał jej do ucha ciągnąc z powrotem na łóżko. I powtórzyli swoją nocną igraszkę.... Naruto po godzinie od kiedy jego ojciec do niego zapukał skończył swój prezent. Z uśmiechem zszedł na dół, zrobić jajecznicę i kawę dla taty. Przynajmniej tyle potrafi zrobić bo już bardzie wykwintnych dań to nie. Gdy skończył ułożył wszystko na tacy. Kartkę , którą zrobił jego klon ułożył przy ulubionej książce ojca. Dwa inne klony ostrożnie szły pod drzwi od pokoju rodziców. Chłopak ostrożnie szedł po schodach nosząc tacę z jedzeniem. Klony znikły a on zapukał do drzwi.
- Mogę wejść?- spytał się. Dobrze wiedział co rodzice robili. Jiraya już mu nawet powiedział jak to się robi za co jego matka nie była zadowolona i chłopak poznał prawdziwy gniew Hanabero i co może się stać z wujkiem Jirayą.
- Chwila kochanie!- krzyknęli jego rodzice. Szybko ubrali się w piżamy i powrócili do łóżka. Minato otoczył jak zawszę Kushinę ramieniem a ta jak to miała w zwyczaju położył głowę na jego klatce piersiowej. Chłopak odczekał dwie minuty i otworzył niepewnie drzwi. Wsadził z uśmiechem głowę.
- Co jest kochanie?- spytał się ojciec.
- Wszystkiego najlepszego z okazji dnia ojca dattebayo!!!- krzyknął z jeszcze większym uśmiechem. Wszedł do pokoju i podał tacie tacę ze śniadaniem. Mamie też zrobił.
- Dziękuje Naruto….
- To jeszcze nie wszystko tato!- krzyknął dalej uśmiechnięty. Szybko wyszedł z pokoju rodziców by po chwili wrócić ze swoją pracą. Była to rzeźba. Był tam jego ojciec walczący z Madarą podczas jego narodzin. Przy tej pracy na początku pomogła mu Hinata. Minato patrzył w to jak zaczarowany. To był najpiękniejszy prezent jaki mógłby sobie wyobrazić. Ten prezent przypomina mu jego przyjście na świat, oraz ile z Kushiną razem przeszli. Wyszedł z pod kołdry, podszedł do syna. Przytulił go do siebie i poleciały mu łzy szczęścia. Nie ukrywał uczuć wśród bliskich i rodziny.
- Dziękuje ci Naruto. To najlepszy prezent jaki mogłeś mi dać. Kocham cię synku.
- Ja ciebie też kocham tato. I cieszę , że ci się podoba dattebayo. No to ja wam nie będę przeszkadzał. Smacznego. A ja lecę do Sasuke!- krzyknął wybiegając z pokoju rodziców. Kushina się zaśmiała. Podeszła do męża i przytuliła się do niego od tyłu.
- Nie spodziewałeś się czegoś takiego dattebane co nie?
- Nie. I jestem z tego szczęśliwy.
- Yondaime Hokage płacze czy mi się zdaje dattebane? Chyba nikt mi nie powie, że wyszłam za beksę dattebane.- droczyła się z nim Kushina. nagle znalazła się w szczelnym uścisku Namikaze.
- Niedobra. Oj niedobra z ciebie kobieta. Musisz mieć karę.- rzekł z chytrym uśmiechem i zaniósł żonę do łazienki. Tam z wyzywającą, grożącą żoną wszedł pod prysznic i odkręcił zimną wodę. Wyskoczyła z niej jak oparzona. I wściekła rzuciła się na męża. Upadli na podłogę i walczyli kto będzie górował. Oczywiście ona nie miała z nim szans i przegrała. Ten zaczął ją łaskotać a potem pocałował w usta. I kolejna powtórka z rozrywki….







6.22.2013

Nowe otoczenie cz48

Siema kochani! Tak jak chcecie będę odkrywała utajone wątki i już jutro się pierwszy pojawi dattebane....
Jestem szczęśliwa, że jeszcze ktoś to czyta. Zapraszam na http://dzwiek-starej-pozytywki.blogspot.com/ , który jest ciągiem dalszym '' Ostaniego płomienia wiru".....

Kushina Uzumaki- arigato Kushina-sama.... Zgadłaś, ale to się jeszcze okaże to drugie.. bo ona jest jego żeńską kopią :P.... dzięki , ale tu nic nie zdradze.... to mnie zabijesz... dzięki i już jutro się to pojawi :D
Anonimowy- dzięki :D.... spoko... nic nie powiem...kolejna osoba mnie zabije... dzięki za pomoc :D
Jagoda Lee- no nie wiem... dzięki... Ta? to akurat pisała Minnou... przyjaciółką? tak. siostrą Aleca? nie. dziewczyną mojego brata? Chyba upadłaś na mózg jak byłaś mała dattebane!!!! nic nie powiem a mnie korci.... oki...aha... spoko...
Minnou- dzięki... i ej!! Sama chciałaś jak najszybciej notkę więc się nie czepiaj dattebane :P.... żeńską kopią....kya..... jak mnie korci wam to powiedzieć.... to mnie ukatrupisz... oki...mam nadzieje, że ci to odpowiada... sama się odwal młoda:P nie no żartuję :D... ;( płacę...) nie no żart....
Misia :D - thx...zgadza się...nie mogę powiedzieć... zabijesz mnie...oki.....

No to zapraszam do notki :D

- Hej kotku. Chcesz się zabawić?
- Spadaj na drzewo tani playboyu.- rzekłam za bardzo słodkim uśmiechem.
- Zadziorna. Lubię takie.- powiedział otaczając mnie ramieniem. Zdjęłam jego ramie z mojej szyi i odeszłam od niego. Podeszłam do tamtej trójki.
- Ania….- wypowiedział speszony Nagato.
- Nie daruję wam, że zepsuliście mi dziś humor.- rzekłam mrożąc ich wzrokiem. Nagle podeszła do mnie Miko.
- Nie dramatyzuj Ania. Nie mogło być przecież aż tak źle.
- Masz rację. Było jeszcze gorzej niż źle.- powiedziałam posyłając panom mordercze spojrzenia. Pociągnęła mnie w stronę schodów. Usiadłyśmy na nich.
- W takim razie powiedz co się niby wydarzyło.- poprosiła posyłając mi uśmiech. Opowiedziałam jej wszystko. Pocieszyła mnie i powiedziała, że jak coś to pójdziemy do naszej ulubionej kawiarni tam posiedzieć.

*** perspektywa Obito ***
Temari puściła muzykę. Podszedłem do Rin.
- Można prosić taką wspaniałą kobietę do tańca?- spytałem posyłając jej uśmiech. Zarumieniła się. Podała mi dłoń, a ja ją złapałem i podniosłem. Zaprowadziłem na środek pokoju i zacząłem z nią tańczyć. Widziałem , że Dei bierze Kauri za rękę i prowadzi do nas. A potem to prawie każdy tańczył.
*** perspektywa narratora***

Impreza trwa już od jakieś godziny. Miko sprzedała Hidanowi jakieś cztery butelki sake. A Kakuzu był wściekły, że ten idiota daje kasę komuś innemu a nie jemu. Ania siedziała cały czas na schodach. Nie chciało jej się nawet tańczyć. Hidan tańczył z lekko opitą Jazz. Temari zmusiła Shikamaru do tańca, i tańczyła do niego przytulona. Leciała wolna piosenka. Minato przyciągnął do siebie ukochaną. Ta położyła głowę na jego ramieniu i trwali tak w swoich objęciach…. Już drugą godzinę trwa impreza. Miko tańczy wraz z Kakuzu z którym przy okazji gada jak najlepiej i najszybciej zarobić kasę na bachorach. Ania zasypiała z nudów. Minnou całowała się z Sasorim w kącie pomieszczenia. Naruto tańczył z Hinatą. Itachi miał na kolanach Jagodę i drażnił skórę jej szyi swoim oddechem. Kiba tańczył z Konan bo Yahiko rozmawiał o czymś z Nagato…. Jedynymi osobami , które nie tańczyły ani razu byli Ania i Nagato. Kushina i Jazz złapali ich za ręce i siłą wyciągnęły ich na parkiet. Kushina popchnęła Anię w ramiona zaskoczonego Nagato. Upadłaby , ale złapał ją w talii tym samym nie pozwalając jej upaść.
- Zatańczysz?- spytał z lekkim strachem. Nie wiedział czy mu już wybaczyła to, że ją odkopali i zepsuli jej humor.
- Spoko.- rzekła wyswobadzając się z jego objęć. Miko dopadła się do sprzętu i puściła wolną piosenkę. Ania powróciła z cichym jękiem w ramiona Nagato i zatańczyli swój wspólny, pierwszy taniec…. Już wybiła północ. Hidan był strasznie nachlany razem z Zetsu i Kisame. Reszta też wypiła, ale nie tyle co oni. Właśnie grali w butelkę w pokoju Temari. Na całusy. Kręciła Jazz. Wypadło na pijanego Hidana. Z jękiem podniosła się z miejsca tak samo jak chłopak. Podeszła do niego i lekko go pocałowała, lecz ten otoczył ją ramieniem , przyciągając do siebie domagając się dłuższego buziaka. A ta pod wpływem przyjemnej magii chwili, którą czuła po raz pierwszy całując się z jakimkolwiek facetem przedłużyła ten pocałunek. Gdy skończyli kręciła siedząca obok niej Miko. Wypadło na Kakuzu. Podnieśli się i dotknęli swoje usta. Ania chcąc odwdzięczyć się kumpeli za wolny taniec z  Nagato, popchnęła ją jeszcze bardziej na Kakuzu, przez co jeszcze raz go pocałowała i upadła z nim na podłogę…. Kręciła Ania. Modliła się w duchu aby nie wypadło na fioletookiego, ale los chciał inaczej. Wypadło na niego. Podnieśli się z podłogi i dziewczyna złożyła na jego ustach, krótki chodź słodki pocałunek…. Każdy był mocno pijany. Jazz siedziała Hidanowi na kolanach i się z nim z czegoś śmiała. Jagoda leżała z Itachim na podłodze i rozmawiali o wszystkim. Kushina walczyła z Minato o dominacje kto na kim będzie leżał na łóżku. Raz ona była górą a raz on. Minato pocałował ją w usta jak był na niej. Ta zatopiła się w tej słodkiej pieszczocie i zapomniała o tym co miała zrobić. Tenten oczywiście to nagrywała. Nagle znalazła się przyciśnięta do ściany przez swojego chłopaka Nejia. Hinata zasnęła w ramionach Naruto, Sasuke na kolanach swojej dziewczyny a ona oparła się czołem o jego czoło i też zasnęła. Miko wraz z Kakuzu zasnęli, przytuleni do siebie i forsy.... Rano każdy miał ogromnego kaca. Gdy Ania się obudziła, to obudziła wszystkich. A spała na Nagato. I to leginsach i staniku. A chłopak nie miał koszuli. Oczywiście oberwała poduszką od Miko i od siły uderzenia upadła na twarz Nagato całując go. Pozostali od razu zasnęli a oni się od siebie oderwali. Dziewczyna spłonęła mocnym rumieńcem…. Godzina dziewiąta. Ania i Miko opuszczają dom Temari nadal z kacem. Żegnają się. Ania wchodzi do domu. Tsunade czekała na nią z Danem na dole w salonie. Myślała , że uda jej się niezauważalnie wejść na górę i zamknąć się u siebie , ale Patryk musiał oczywiście powiedzieć, że wróciła. Tsunade od razu się przy niej znalazła. Dan i Patryk wycofali się na górę.
- Dlaczego dopiero teraz wracasz do domu młoda damo?
- Byłam na imprezie i zasnęłam. Czy to jest przestępstwo?- powiedziała , a do blondynki doleciał zapach sake.
- Piłaś?!- spytała oburzona.
- A co? Kto mi zabroni? Ty też pijesz.- zauważyła spokojnie.
- Ale ja jestem dorosła!!
- Ja też!!!! I mam prawo pić alkohol do cholery!!!
- Zachowuj się młoda damo!! Marsz do siebie!- rozkazała. Ania z wiązanką przekleństw poszła w stronę schodów.  Pognała do siebie, zamknęła drzwi na klucz. Poszła do łazienki. Wzięła uspokajający prysznic. Wyszła owinięta samym ręcznikiem. Wyjęła telefon, włączyła go i napisała wiadomość do Miko. Po chwili otrzymała odpowiedź. Szybko się przebrała w strój od zumby, włosy związała w dwie kitki, założyła swój szczęśliwy naszyjnik. Wzięła telefon i słuchawki. Podeszła do okna. Na szczęście, że pod jej pokojem jest spiżarka, a pod oknem drzewo. Otworzyła je na oścież i wymknęła się z pokoju….
W tym samym czasie we Francji Jiraya podglądał striptizerki. Pisał w swoim zeszyciku notatki. Nagle jedna z kobiet go zauważyła i krzyknęła. Jiraya wypadł z schowka i klęczał przed kobietami w odsłaniających strojach.
- To Jiraya Uzumaki!
- Ja bardzo panie przepraszam, ale tak mnie panie natchnęły , że musiałem opisać wasze boskie ciałka.- powiedział ze swoim uśmiechem. Podeszła do niego najładniejsza ze striptizerek. Uklękła przy nim.
- Chcesz to mogę ci zafundować za darmo tyle materiałów ile tylko będziesz chciał.
- Oczywiście. To za ile?
- Możemy teraz. Dziś nie mam występu.- powiedziała biorąc mężczyznę za rękę i prowadząc do swojego pokoju…. W Sunie Nagato wraz z Kakuzu szli plażą. Nagle zauważyli Anie i Miko. Do Ani przystawiał się jakiś facet. W Nagato wybuchł wulkan zazdrości. Podeszli do nich a Nagato otoczył Anię ramieniem. Alec też był zazdrosny.
- To do zobaczenia.- powiedział i posłał Nagato spojrzenie pełne niechęci. Ten mu też wysłał. Gdy Alec zniknął z ich pola widzenia chłopak zdjął z niechęcią rękę z Ani.
- Co to miało być?
- Przywitanie. Hej. Głowa cię nie boli?- zapytał z troską.
- Trochę, ale ciotka podwyższyła mi ciśnienie jak tylko wróciłam do domu.
- Chcesz się przejść?- zapytał posyłając jej uśmiech.
- A co z Miko?
- Ona i Kakuzu będą zarabiać kasę. No nie daj się prosić.
- Dobra. To prowadź.- powiedziała z uśmiechem. Chłopak wziął ją za rękę i ruszyli w tylko jemu znaną stronę…. Byli oddaleni od ludzi o jakieś 4 kilometry. Na około ich nie było słychać ani widać żywej duszy. Dziewczyna pociągnęła chłopaka na piasek. Zdjęła bluzkę i spodnie. Była w stroju kąpielowym. Woda łaskotała jej ciało. Chłopak poszedł w jej ślady i też leżał obok niej w bokserkach kąpielowych. Trwali tak w ciszy przez jakieś dziesięć minut, do puki nie zadzwonił telefon chłopaka. Dzwonił jego brat. Wyciszył i wyłączył telefon. Położył się z powrotem obok dziewczyny z jego snów. Ta zamknęła oczy. Lekki wiatr rozwiał jej włosy a on patrzył się w nią jak zaczarowany. Nagle dziewczyna otworzyła oczy i uśmiechnęła się do niego.
- Idziesz popływać?- spytała podnosząc się do siadu. Ten się zaśmiał i podniósł z piasku. Podał jej dłoń. Skorzystała z pomocy i ruszyli do wody…..

6.20.2013

Nowe otoczenie cz47

Ohayo dattebane!!!! Jestem szczęśliwa , że ktoś to jeszcze czyta!! Mam dla was pewną propozycję.... Niektórym z was podobało się moje wykonanie historii o MinaKushi.... więc powstanowiłam, że będę pisała i tu wstawiała notki specjalne właśnie z " Ostatni płomień wiru". Będą się tam znajdowały nierowzinięte wątki, tak jak i na waszę prośby np. sceny łóżkowe... Tak więc proszę o wyrażenie swojej opini w komentarzu.... I tę prośbę kieruje do osób, które czytają tego bloga a nie zostawiają po sobie śladu. Czytacie to skomentujcie! Nie naciskam, ale każdy nawet Anonimowy komentarz pomaga mi w napisaniu notki! A poza tym nie gryzę dattebane.... Dość gadania. Teraz odpowiem na komentarze a potem zapraszam  do noci dattebane.
Minnou- dobrze, dobrze... ale ty dłuszych ostatnio nie piszesz :P... Akurat miałam taką średnią w czawrtej klasie :P.... DOBRA!!!!!!!!!! Masz zmienione imię dattebane!!! Wiem, że za mało Minato.... Dzięki za pomoc przy noci dattebane! Sama jesteś za głupia :P. Pozdrawiam młoda dattebane :P
Kushina Uzumaki - no wiem!!!! I znów się nie postarałam dattebane..... Tak miałyśmy takie średnie :D.... dałam siebie w noci. Zadowolona? Ach postaram się dać w następnej noci ciebie i twojego misiaczka Minato dattebane... Ach ty leniu :D
Jagoda Lee- super.... ciesze, że obrazek się podoba bo to ty i on dattebane :P... Ach niespodzianka od Itasia... ach to moja specjalność dattebane...dzięki dattebane...
Misia :D - proszę...

A teraz zapraszam do notki dattebane :
- A ty czemu z nimi nie idziesz Kushina?- spytała się Minnou, podchodząc do niej.
- A po co? Hinata powiedziała, że zajmie nam super pokój dattebane.
- Spoko. Dobra ja idę się przejść. Idziesz ze mną Kushi?
- Jasne Mi. To chodź.- dziewczyny już miały wychodzić, lecz Jagoda kichnęła, przez co przypomniała im o swoim istnieniu.- A ty, Jago? Też idziesz?- zapytała ją Uzumaki.
- Pewnie- uśmiechnęła się.
         Dziewczyny szły ulicami miasta, które o tej godzinie było dziwnie opustoszałe. Barmani zamykali swoje knajpy i restauracje, a w domach zaczynały gasnąć światła. Było słychać tylko szum fal i piski mew.  Po drodze zdążyły jeszcze kupić lody w jednej z nielicznych kawiarni. Zdjęły buty i zatopiły swoje nogi w piasku. Czasami zbierały jakieś muszelki, gdy rzuciły się im w oczy. Jagoda właśnie wypatrzyła piękną, lśniącą muszlę. Była w morzu, więc musiała po nią zejść. Woda sięgała jej do kolan. Już sięgała jedną ręką po nią, lecz… Kushina i Minnou wepchnęły ją do wody. Dziewczyna nie wynurzała się przez chwilę, więc Uzumaki i Josei postanowiły jej poszukać. Wolno schodziły starając się nie nadepnąć na żadne szkło. Nigdzie Jagody widać nie było, więc pochyliły się nad taflą wody by lepiej jej poszukać. W tym samym momencie Lee wynurzyła się za nimi, przez co śmiertelnie je przestraszyła. Dziewczyny wpadły do wody, a czarnowłosa cieszyła się z tego. Minnou i Kushina nie pozostały jej dłużne...
***U reszty***
Wszyscy chodzili zaniepokojeni. Nigdzie nie było Kushiny, Minnou i Jagody. A co, jeśli je porwał jakiś pedofil albo terrorysta?! Najbardziej denerwował się Itachi. Te dwie mogły jego dziewczynę na wszystko namówić. Nawet na napad na bank… W końcu chłopak nie wytrzymał i krzyknął:
- Nie mogę! Idę jej szukać…- i wybiegł. Za nim ruszył Nagato i Tobi.
***perspektywa  Nagato***
Szukaliśmy już chyba wszędzie, a dziewczyn widać nie było… Znając je można stwierdzić, że poszły na plażę. Lecz ta plaża miała 30 kilometrów… Mogły być wszędzie... Nagle usłyszałem wrzask Tobiego:
- AAAA! Martwe ciało!
- Co?!- od razu przy nim znalazł się jego kuzyn. Popatrzył na nią i pacnął czarnowłosego w łeb. Zaczął odkopywać tą osobę. Okazało się, że jest to… Ania. Leżała nieprzytomna, przysypana kilogramami piasku. Szybko do niej podszedłem i pomogłem odkopywać ją. Nagle dziewczyna otworzyła oczy.
- Co wy robicie do cholery?!- spytała wściekła.
- Ratujemy cię.- odpowiedziałem i oberwałem po głowie.
- Ja się tu chowam, a wy mnie narażacie na śmierć do cholery!!
- Jaką śmierć?- spytał się Itachi. Nagle dostrzegłem dziewczyny. Podeszły do nas całe mokre.
- Gdzie wy byłyście?!- krzyknęliśmy na nie.
- Muszelki zbierałyśmy.- rzekła Jagoda śmiejąc się przy tym.
- Tak dattebane.
- A potem popływałyśmy w ubraniach.- rzekła z uśmiechem Minnou.
- O hej Ania dattebane!- krzyknęła Kushina. Ania szybko zakryła jej usta dłonią.
- Cicho!- nagle kogoś zauważyła.- No to witam cię Aniele Śmierci. Zabierasz mnie do siebie.- powiedziała a do nas podeszła pani Tsunade z jakimś facetem.
- Ania tu jesteś! Szukaliśmy cię, ale nie mogliśmy cię nigdzie znaleźć.
- O to mi chodziło.
- Dobra młoda. Idziesz z nami na tę kolację. Twój brat też na niej będzie. Chodźmy Dan. Masz być w domu za półgodziny.- powiedziała do niej na odchody. Gdy już nie było jej widać, ja, Itachi i Tobi oberwaliśmy po głowach.
- Wielkie kurwa dzięki!!!- krzyknęła wkurzona. Otrzepała się z piasku i ruszyła w stronę, w którą poszła pani Tsunade. Oczywiście słyszeliśmy chyba wiązankę bluźnierstw. Nie wiem w jakim języku to było mówione.
- Ona jest rodowitą polką dattebane.- odpowiedziała na czyjeś pytanie Kushina.
- Dobra chodźcie do domu bo się o was martwią.- powiedziałem i ruszyliśmy w stronę domu No Sabaku. Gdy wchodziliśmy ujrzeliśmy jak pani Tsunade wychodzi z domu obok ze swoim bodajże facetem, Anią i chyba jej bratem. Zapatrzyłem się na dziewczynę, która była w sukience. Kushina uderzyła mnie w głowę sprowadzając na ziemie. Weszliśmy do domu i natrafiliśmy na kolację. Gdy dziewczyny weszły do jadalni każdy krzyknął.
- Co wam się stało?!- spytała mama Temari.
- Wpadłyśmy do wody gdy zbierałyśmy muszelki dattebane.
- A gdzie one są?- spytał się Shikamaru.
- Tu!- krzyknęła z uśmiechem Mi, lecz szybko on zgasł.- Nie ma!!!!!!!!!
- CO?!- krzyknęły pozostałe dwie zbieraczki.
- Musiały wypaść…. A były takie piękne….
- Ja spadam dattebane! Trzeba je odnaleźć!!- krzyknęła Kushina i wybiegła z domu…

*** perspektywa Ani***

Siedziałam z ciocią, Danem i moim bratem w restauracji. Siedziałam cicho i słuchałam jak mój durny brat opowiada jak to jest w Grecji. Znalazł się studencik od siedmiu boleści! Nagle na mnie spojrzeli.
- A ty czemu nic nie mówisz Aniu?- spytał się mnie Dan.
- Nie mam nic ciekawego do mówienia, więc nie mówię.- odpowiedziałam obojętnym głosem. Lubię Dana, ale sorry cię bardzo nie będę mu się zwierzała ze swojego życia tak jak robi to mój durny braciszek!
- Mamy dla was wspaniałą nowinę. Bierzemy ślub! A ty Aniu od następnego roku będziesz chodzić do liceum numer 4. A i będziesz z Shizune moimi druhnami! Czy to nie wspaniałe?- spytała.
- Tak ciociu.- powiedziałam i wstałam od stolika.- A teraz was bardzo przepraszam, ale ja tu nie pasuję. Tak więc idę do domu.- rzekłam i ruszyłam w stronę wyjścia. Wyszłam na ulice Suny i skierowałam się w stronę domu. Drogę znałam bo kiedyś byłam w tej restauracji tylko, że jeszcze byli rodzice, a Dana nie było. Po paru minutach dotarłam do domu. Przebrałam się w białe szorty, sportowy stanik i bluzę. Założyłam buty do biegania po plaży, napisałam cioci, że idę pobiegać, wzięłam telefon ze słuchawkami i wyszłam z domu. Zamknęłam na kluch i ruszyłam w stronę plaży. Gdy już się na niej znalazłam zaczęłam biegać. Słuchawki były w moich uszach. Biegłam w rytm piosenki. Nagle ktoś na mnie skoczył a ja upadłam twarzą w piasku. Zwaliłam z siebie tego osobnika i już chciałam go uderzyć, lecz się opanowałam i ruszyłam w dalszy bieg. Po kilku minutach w słuchawkach usłyszałam piosenkę „ Christina Perri – Jar of Hearts”. Zatrzymałam się przy brzegu morza. Byłam sama. Usiadłam na ziemi. Noki podkuliłam i objęłam je ramionami. Schowałam twarz w nogach i pozwoliłam łzą rozpaczy płynąć. Nagle usłyszałam czyjś głos. Zdjęłam słuchawki , w których i tak nie leciała muzyka. Zauważyłam chłopaka. Miał brązowe włosy, czerwone oczy. Miał na sobie garnitur. Na oko był w moim wieku. Usiadł obok mnie.
- Co taka śliczność robi tu sama?- zapytał. Usłyszałam słodki baryton.
- Piękność?! Chyba w snach!
- W moich na pewno. Jestem Alec. A ty?
- Ania. Ile masz lat?- spytałam i spojrzałam na niego.
- Siedemnaście. A ty?
- Też. A ty co tu robisz?
- Jestem z kumplami i chciałem cię przeprosić za mojego kumpla , który na ciebie skoczył.
- Nic się nie stało. Dobra ja już będę dalej biegała. To pa!- krzyknęłam i pobiegłam dalej. Po piętnastu minutach mi się to już znudziło i pobiegłam do domu. Gdy byłam przy bramie mojego sąsiada, ktoś mnie zawołał. Zatrzymałam się i spojrzałam w stronę drzwi. Wołała mnie Temari. Podeszłam do niej.
- Co jest?
- Chodź do nas.
- Na co?
- Na imprezę. Cała klasa trzecia chce się w pięknym stylu pożegnać z liceum.
- No nie wiem.
- No weź!
- Dobra. Tylko się przebiorę.
- Ok. To do zobaczenia.
- Taa….- powiedziałam i poszłam do domu. Jak się okazało ciocia już była. Poszłam do siebie, wzięłam szybki prysznic i się przebrałam w czarną sukienkę i szare getry. Do tego czarne buty na niewielkim obcasie, włosy wyprostowałam. Zrobiłam lekki, jasny makijaż, telefon schowałam do szafy i go wyłączyłam. Zeszłam na dół.
- A ty dokąd się wybierasz?
- Do Temari. Telefon jest w domu. Pa.- rzekłam i wyszłam. Od razu wpadłam na swoją kumpelę Miko.
- Ania!
- Miko! Cześć. Co ty tu robisz?
- Rodzice są tu na wakacjach i mnie wzięli. Chcieli uczcić zdanie na studia. A ty?
- Wakacje.
- A gdzie się tak młoda wystroiłaś?
- Kumpela zaprosiła mnie na imprezę. Chcesz iść?
- No jasne! Sprzedam im nawet sake jak będą chcieli.- powiedziała a ja się zaśmiałam.
- Dobra to chodź.- powiedziałam i wzięłam ją za rękę. Pociągnęłam w stronę drzwi Temari. Zapukałam i otworzyła nam właścicielka.
- Ania! Przyszłaś!
- Tak. Obiecałam, ale nie sama. To jest Miko. Miko to Temari. Może ze mną wejść?
- Jasne. Miło mi cię poznać.
- Mi również.
- Zapraszam.- powiedziała i się przesunęła. Weszłyśmy do środka. Zaprowadziła nas do salonu. Wszystko byłoby spoko, tylko nikt nie tańczył.
- Początek?- spytałyśmy jednocześnie.
- Tak.- odpowiedziała nam.
- Spoko.- rzekła Miko a ja w tylko przekręciłam oczami. Od razu ujrzałam tamtych cepów przez , których mój humor się popsuł. Puściłam dłoń kumpeli i podeszłam do tych cepów. Ale drogę zastąpił mi siwowłosy chłopak.
- Hej kotku. Chcesz się zabawić?
- Spadaj na drzewo tani playboyu.- rzekłam za bardzo słodkim uśmiechem. 

Zdjęcie Miko:

Początek rozdziału napisała Minnou za co jestem jej wdzięczna!!!
A teraz pytanka :D
1. Podoba się?
2. Kim jest według was Miko?
3. Kim jest tajemniczy Alec?
4. Z czyjej perspektywy ma być napisana następna notka?
5. Czy pisać notki specjalne z " Ostatni płomień wiru" ?

6.18.2013

Nowe otoczenie cz46

Dobra dattebane... Tak jak oobiecałam podam wam teraz adres nowego bloga z dalszymi losami MinaKushi dattebane http://dzwiek-starej-pozytywki.blogspot.com proszę i zapraszam..... A teraz odpowiem na komentarze

Anonimowy- musiałam dattebane;(... proszę i mam nadzieje , że będziesz tu i tam zaglądać i zostawiać po sobie ślad
Jagoda Lee- ja też płakałam i płaczę nadal dattebane... to jeszcze poczekasz, ale masz nowe otoczenie...
Minnou- przepraszam, że doprowadziłam cię do łez... arigato Minnou-chan.... tworze nowego bloga tylko dla " Ostatni płomień wiru".... tak oczywiście, że tak dattebane!! skomentowałam :P
Kenejla Uzumaki- niestety dattebane... będzie i nie tylko :D.... bardzo dziękuje.... arigato Kenejla-chan.... Będę się z tego strasznie cieszyć dattebane...
Kushina Uzumaki- tak po proszę dattebane... gomen Kushina-chan... oj będzie... tak... masz racje... czuję się nadal beznadziejnie i czuję jakbym pozbawiła się części swojego życia.... tamto opowiadanie było moją codziennością, częścią mojego życia, ale coś się kończy a coś się zaczyna dattebane... ja nadal płaczę, nie mogę zapomnieć o tych pięknych pięciu miesiącach spędzonego z MinaKushi... niebawem go dostaniesz dattebane.... zapewne ciebie też dorwał wirus lenia Shikamaru dattebane...
Misia :D - musiał on kiedyś nastąpić dattebane...

A teraz moi kochani zapraszam do notki:


*** perspektywa Temari***
- Dobra Kushina. Musimy kupić sobie jakieś ciuchy na ten wypad.
- Ja mam ciuchy dattebane.
- Ja też Temari.
- Cicho Jago. To, że Itachi nie jedzie nie oznacza, że Kushi ma jechać w jakimś jedno częściowym stroju kąpielowym.- gdy wypowiedziałam imię chłopaka Jago ta się zarumieniła.
- Chce ci powiedzieć, że mam strój dwuczęściowy dattebane. A no tak!! Przecież Shikamaru też jedzie dattebane a ty musisz wyglądać bosko aby ten leń nie zasnął dattebane!- sama się zaczerwieniłam.
- No i co z tego? No weźcie! Co wam szkodzi?
- No nic.- powiedziały jednocześnie. Uśmiechnęłam się triumfalnie i poszłyśmy w stronę sklepów. Chodziłyśmy tak przez dwie , trzy godziny. Gdy skończyłyśmy zakupy weszłyśmy do kawiarni przy szkole.
- Już nigdy nie iść z tobą na zakupy Temari dattebane. Ja tyle w Wirze z dziewczynami nie kupowałam.
- Potwierdzam. Moje nogi.
- No przestańcie. Nigdy tyle nie łaziłyście?- spytałam.
- Łaziłam dattebane. Ale i tak za tym nie przepadam. Ty a tam można serfować dattebane?
- Nom. A co?- spytałam i razem z Jago na nią spojrzałyśmy.
- No to będzie super zabawa z Naruto dattebane.- powiedziała. Już chciałam się spytać o co jej chodzi , lecz zadzwonił mój telefon. Dzwonił tata. Odebrałam.
- Halo?
- „ Cześć kochanie”
- Cześć tato. Co tam?
- „ Posłuchaj kochanie. Twój kuzyn Sasori chce zabrać paru znajomych, więc będzie was trochę więcej.”
- Spoko. Nie ma sprawy. To powiem znajomym. Pa.
- „ Pa kochanie.”- powiedział i się rozłączył.
- Dziewczyny, będziemy mieli o kilka osób więcej.
- Dobra. Nie wnikamy.- powiedziała Jagoda. Kushina chciała coś powiedzieć, lecz przeszkodził jej w tym sms.
- Chcecie iść ze mną na kolejne eliminacje dattebane?
- Jasne. To chodźmy.- powiedziałam podnosząc się z miejsca. Poszły za moim przykładem i szłyśmy w stronę szkoły. Gdy weszłyśmy za kulisy , poszłyśmy z Kushiną do garderoby. Były w niej Jazz i ta cała chrześnica pani Tsunade. Jak jej tam było? Aniko? Asia? Nie…. A no tak! Ania!
- Cześć dattebane.
- Hej Kushina. Co tak długo un?- spytała Jazz.
- Zakupy z tymi dwiema dattebane. A co tam u ciebie Ania?
- Dobrze. Niedługo wakacje. Wraz z ciocią jedziemy nad morze. Nie chce mi zdradzić gdzie.
- My też jedziemy nad morze.- rzekłam z uśmiechem.
- To super. Może na siebie wpadniemy. Nawet mam zdjęcie domku letniskowego cioci. Pokazać?- spytała.
- No jasne Ania.- powiedziałam podchodząc do niej. Dziewczyny poszły za moim przykładem. Pokazała nam zdjęcie i rozpoznałam ten dom. Jest obok mojego starego w Sunie.- Ania my na siebie na pewno wpadniemy. Będziesz z ciocią naszą sąsiadką.
- Ta? Jak miło. Dobra może potem pogadamy bo teraz musimy iść zaśpiewać.- rzekła wychodząc z pomieszczenia. Jazz i Kushi poszły za jej przykładem….
*** perspektywa narratora***
Koniec roku szkolnego. Najpiękniejszy dzień w życiu każdego ucznia i nauczyciela. Dla uczniów ten dzień jest przepustką do wolności. Zero nauki przez bite dwa miesiące. Żadnych prac klasowych, kartkówek i prac domowych. Wakacje jest to dla nich czas rozrywki, spędzania ze swoją drugą połówką najpiękniejszych chwil w związku. Dla nauczycieli jest to czas do zrelaksowania i odpoczęcia od uczniów. Żadnego podnoszenia ciśnienia przez te dwa miesiące. Tylko błoga sielanka. W każdej szkole to samo nudne przemówienie. To samo rozdawanie nagród. Aż w końcu uczniowie są proszeni do swoich klas aby otrzymać świadectwa i są wolni. Nareszcie wolni. Naruto biegiem ruszył w stronę klasy od matematyki i czekał aż pozostali przyjdą. Weszli i ostatni raz w tym roku usiedli na swoich miejscach. Nauczyciel zaczął swoją krótką przemowę po czym zaczął wyczytywać osoby aby do niego podeszły po swoje świadectwa. Najlepszych uczniów zostawił sobie na koniec. Gdy każdy miał już świadectwo pożegnał się z nimi i życzył udanych wakacji. Ci życzyli mu tego samego i gdy nauczyciel opuścił klasę wybiegli z niej. Każdy opuścił szkołę. Pani dyrektor wyszła z niej ostatnia i podeszła do czekającej na nią dziewczyny.
*** perspektywa Tsunade***
- I jak?
- Patrz ciociu.- powiedziała podając mi świadectwo. Jej średnia wynosiła 5.8.
- Brawo kochanie. Chodź jedziemy do domu dokończyć pakowanie i jedziemy.
- Hai.- powiedziała, złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę samochodu. Zasiadłam za kierownicą a ona na miejscu pasażera i pojechałyśmy do domu. Gdy weszłyśmy do domu pognała na górę do pokoju. Wróciła po dwudziestu minutach z walizkami i przebrana w białe szorty i fioletową podkoszulkę bez rękawów ani ramiączek. Wyszłyśmy z domu i spakowałyśmy rzeczy do samochodu. Zamknęłam drzwi na klucz i pojechałyśmy….
*** perspektywa Sasoriego***

Dojechaliśmy właśnie do Suny. Byłem przed kuzynami więc postanowiłem zając całe trzecie piętro. Zaprowadziłem paczkę na górę. Jazz, Konan, Rin, Kauri oraz Marta miały razem dwa pokoje. Ja byłem z Dei’m i Itachim. Kisame z Kakuzu i Hidanem. Obito z Zetsu, a Nagato z Yahiko. Dwie godziny po nas przyjechała kuzynka ze znajomymi. Itachi wiedział, że będzie tu jego dziewczyna a ona nie. Tak więc postanowił się do niej podkraść i zakryć oczy przy wejściu. Udało mu się a Jagoda rzuciła się mu w ramiona całując w usta. Zaśmialiśmy się.
- Zajęliśmy całe trzecie piętro.
- CO?! NIE!!
- Pech Temari.- powiedziałem z uśmiechem. Ta posłała mi mordercze spojrzenie.
- Dobra to my zajmujemy drugie piętro.- powiedziała i poszła z przyjaciółmi na górę. Tylko Kushina została z Jagodą.
- A ty czemu z nimi nie idziesz Kushina?- spytała się Marta, podchodząc do niej.

Mam nadzieje Mi , że długość ci odpowiada dattebane :D

6.17.2013

Ostatni płomień wiru cz.67

Ohayo dattebane!! To już moja ostatnia notka z tym oto opowiadaniem. Ostatni płomień wiru gaśnie dattebane, ale dalsze losy naszych kochanych bohaterów będą na blogu, który niebawem powstanie a adres podam w następnej notce....
Mam nadzieje, że mnie nie opuścicie i wpadniecie czytać ciąg dalszy ich historii dattebane. A teraz ze łzami w oczach odpowiem na komentarze i zaprosze do ostatniej tej notki:
Kenejla Uzumaki- dzięki.... zgadłąś dattebane... proszę....zobaczysz... dziękuje...
Minnou- dzięki dattebane... ach chciało by się... co ja gadam!? On jest diabelnie przystojny dattebane!! I mógł też za to oberwać, ale Kenejla zgadła jako pierwsza...to poczekasz... nic nie powiem.... cenie swoje życie więc będę pisać dalej dattebane... to dobrze...
Jagoda Lee- dzięki... może ale nie...to poczekasz... nic nie powiem dattebane...spoko... ach ale to do mnie należy.... jesteś strasznie leniwa dattebane :D
Anonimowy- dzięki :D... nom... proszę ... nic nie powiem....spoko nie mam już takiego zamiaru :D

No to zapraszam na ostanią notkę tego opowiadania o MinaKushi dattebane....( płaczę)... :

- Ty chyba jej nie zostawisz co młody?- spytał a ja zszedłem z żony. Posłałem mu uśmiech. Chwile po tym Kushina otworzyła oczy i wzięła wielki haust powietrza.
- Kushina!!!!- krzyknąłem szczęśliwy i rzuciłem się na szyję żony.
- Minato…- wyszeptała. Po chwili oberwałem po głowie- Co ci do cholery strzeliło do tej pustej głowy dattebane?!
- Ja też się cieszę kochanie.- powiedziałem i pocałowałem ją w usta.
- Baka….- powiedziała pomiędzy pocałunkami. Jiraya ulotnił się by po chwili wrócić z radą i Tsunade. Oderwałem usta od żony, przyciągnąłem do siebie jej ciało i spojrzałem na radę.
- Chciałbym zrezygnować ze stanowiska Hokage.- powiedziałem i ujrzałem szok na ich twarzach. Uśmiechnąłem się promiennie.- A moim następcą niech będzie Tsunade-sama , która się do tego idealnie nadaje. Tsunade czy przyjmiesz tę ofertę?- spojrzałem na nią. Ta zamknęła oczy i powiedziała.
- To będzie dla mnie zaszczyt Yondaime-sama.- powiedziała, otworzyła oczy i się uśmiechnęła.
- Doskonale. No to zapraszam do świątyni Tsunade.

*** To same tylko z perspektywy Kushiny***
- Baka….- powiedziałam pomiędzy pocałunkami. Byłam szczęśliwa. Nagle Minato oderwał swoje słodkie wargi od moich, przyciągnął do siebie moje ciało. Spojrzałam za jego spojrzeniem i ujrzałam radę, Tsunade i Jiraye.
- Chciałbym zrezygnować ze stanowiska Hokage.- uśmiechnął się promiennie- A moim następcą niech będzie Tsunade-sama, która się do tego idealnie nadaje. Tsunade czy przyjmiesz tę ofertę?- spojrzałam na nią. Zamknęła oczy i powiedziała.
- To będzie dla mnie zaszczyt Yondaime-sama.- powiedziała, otworzyła oczy i posłała nam uśmiech.
- Doskonale. No to zapraszam do świątyni Tsunade.- powiedział. Wziął mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę drzwi. Rada coś do niego mówiła, lecz ten ich olał. Wyszliśmy ze szpitala. mieszkańcy się cieszyli i szli za Minato. Gdy cała wioska była pod świątynią, szukałam wzrokiem Naruto. Stał ze swoją drużyną i widziałam , że płakał. Posłałam mu uśmiech.
- Moi drodzy!!! Dziś jest szczególny dzień!!!! Zdanie egzaminu na chunina przez naszych genninów!!! Mój powrót do zdrowia oraz mojej żony!!! A do tego nowy początek wioski!! Chce was moi kochani powiadomić, że rezygnuje ze stanowiska Hokage, ale będę bronił wioski na polu bitwy!! Znany jako Żółty Błysk Konohy!!!! Chce też przedstawić wam mojego następcę, a raczej następczynie!!!! Oto Gondaime Hokage!!! Tsunade-sama!!!- powiedział i wrócił ze mną do świątyni. Tsunade wyszła i ludzie ją powitali.- No to koniec z bycia Hokage.- powiedział do siebie i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Wyszliśmy i skierowaliśmy się do syna. Ten rzucił się nam na szyję.
- MAMO!!!!!TATO!!!!- krzyknął uradowany i szczęśliwy wtulony w nasze ciała.
- Naruto…- wyszeptałam i z moich oczy pociekły łzy………….. Od tego zdarzenia minęło czternaście lat. Naruto ma 28 lat. Niedawno ożenił się z Hinatą Hyuga i został szóstym Hokage. Ja z Minato mamy 50 lat, a wyglądamy na 36. Wszystko to dzięki temu, że ja jestem uczennicą Boga Śmierci a on jego partnerki Anioła Śmierci. Dzięki temu i jeszcze techniką mojego klanu.
- Musi mi mama dać przepis na ramen, bo Naruto bez niego chyba nie wytrzyma.- rzekła pewnego razu Hinata przy obiedzie. Zaśmiałam się.
- Oczywiście kochanie. Te dwie ramenowe żaby nie wytrzymają nawet tygodnia bez ramenu dattebane.
- Tak.- powiedziała chichocząc Hinata. Minato i Naruto zrobili obrażone miny. Pocałowałam Minato w policzek a Hinata poszła za moim przykładem i pocałowała Naruto…….. Minęło siedemnaście lat. Mamy już czwórkę wnucząt. A piąte jest w drodze.
- Babciu.
- Tak Minato dattebane?- spytałam się najstarszego wnuczka , który był kopią swojego dziadka. Ale potrafił zamienić swoje oczy na oczy matki.
- A czy opowiesz nam jak zakochałaś się w dziadku?- spytała się Amiho.
- Ale przecież znacie ją na pamięć dattebane.
- Ale prosimy!!- powiedziały jednocześnie bliźniaki.
- No dobrze, ale to ostatni raz dattebane.
- Tak!!- krzyknęła Tami i przytuliła się do Minato. Menma poszedł za jej przykładem i skoczył na Amiho.
- No dobrze. A więc zaczęło to się……..


                                                                                                    Koniec.


Ostatni płomień wiru cz.66

Siemka!! Notka pojawia się dziś a nie wczoraj... Przepraszam...
Minnou- przepraszan dattebane... i nie obrażaj się... będziesz w następnej noci...a kto ich nie uwielbia? nie martw się mi też odbija...
Jgadoa Lee- nom... ach no szkoda dattebane.... fajne zdjęcie...
Misia :D- proszę dattebane

- Oczywiście!- rzekł z uśmiechem i sięgnął spod krzesełka zwój od Boga Śmierci. Prze czochrałem mu włosy. Wziąłem zwój i usiadłem na podłodze. Usiadł obok mnie i razem studiowaliśmy zwój. Na szczęście, że Kushina mnie nauczyła tego języka. Chciało mi się płakać na samo wspomnienie. Nagle coś przykuło moją uwagę. Naruto zasnął. Odłożyłem zwój na ziemie, podniosłem syna z podłogi i zaniosłem do łóżka. Pocałowałem go w czoło , zamknąłem drzwi i wróciłem do biblioteki. Powróciłem do przerwanej linijki i zakląłem. Nie było żadnego ratunku. Nagle zwój i całe otoczenie zniknęło. Znalazłem się w Sali tronowej a na tronie siedział Bóg Śmierci we własnej osobie.
- Zapewne zastanawiasz się dlaczego nie ma dla niej ratunku? Otóż my jej nie pomożemy. Sama musi to zrobić. Musi udowodnić, że potrafi wydostać się z macek anioła śmierci. Ja nad nią nie panuje. Dostała wolną wolę i sama wybiera sobie ofiary. Ty byłeś jej ofiarą, ale Kushina cię uratowała skazując siebie na jej pocałunek.
- Czyli co mogę zrobić?!
- Być przy niej i mówić do niej. To jej pomoże. Niech wasz syn też to robi. Wy jesteście jej pomocną dłonią. Masz mało czasu. Jeśli chcesz mogę cię nauczyć szybszego sposobu, ale jest on niebezpieczny.
- Zrobię dla niej wszystko.
- Dobrze. Nauczę cię jak wchodzić duszą do innych ciał. Kushina to umie i dzięki temu żyjesz. Będziesz musiał poprzez dotyk przesłać do drugiej osoby swoją czakrę. Ona to robi poprzez pocałunek. Możesz robić to samo.
- Proszę cię naucz mnie.
- Najpierw bądź przy jej ciele.
- Hai.- rzekłem. Z powrotem byłem w domu. Przeniosłem się do ciała Kushiny. Była w kostnicy. Podeszłem do niej. Wyglądała jakby spała. Dotknąłem jej twarzy. nagle obok nas pojawił się jej sensei.
- Dobra. Teraz słuchaj mnie uważnie. Skup czakre w miejscu , z którego ją będziesz chciał wypuścić. Następnie jej dotknij i przeszyj czakrą. Jasne?
- Tak. No to zaczynajmy.- powiedziałem do siebie. Położyłem się obok żony, skupiłem czakrę w ustach i ją w nie pocałowałem…. Znalazłem się przed klatką lisa.
- Minato? Co ty tu robisz?!- spytał zdziwiony.
- Ratuję Kushinę. Gdzie ona jest?
- Nie uda ci się młody. Sam próbowałem. Ona ci na to nie pozwoli.
- Gdzie ona jest?!- spytałem już wkurzony.
- W sercu. Znajdź jakieś wspomnienie, które płynie prosto z jej serca a ono cię tam zaprowadzi. Powodzenia.- ledwo co usłyszałem jego ostatnie słowo. Zamknąłem oczy. Przypomniałem sobie nasz pierwszy pocałunek. Poczułem jak ktoś dotyka mnie po twarzy. Raptownie otworzyłem oczy i chwyciłem tę osobę za dłoń, przygwoździłem do podłogi i po chwili do mnie dotarło , że to jakaś kobieta. Już chciałem z niej zejść i pomóc wstać, ale instynkt mi na to nie pozwolił.
- Gdzie ona jest?- spytałem.
- Kto?- udawała głupią.
- Dobrze wiesz kto. Moja żona. Kushina Namikaze. Gdzie ona jest?!
- Nie ocalisz jej marny człowieku! Sama spisała się na śmierć ratują ciebie!
- A właśnie , że ocalę.- powiedziałem i przygwoździłem ją do ziemi techniką pieczętującą. Już miałem się z niej podnosić lecz zatrzymała mnie ręką.
- Czekaj. Zwrócę ci ją do życia, ale ty tak to musisz zrobić dla mnie dwie rzeczy. Pierwsza zostaniesz moim uczniem. Druga zrezygnujesz ze stanowiska Hokage.
- CO?!- krzyknąłem.
- Musisz. W losie było przewidziane, że teraz zostanie wybrany nowy Hokage. Więc musisz zginąć lub zrezygnować.- powiedziała. Podniosłem się z niej. Wziąłem kilka wdechów zanim jej nie odpowiedziałem.
- Dobrze. Zrezygnuje ze stanowiska Hokage i zostanę twoim uczniem.
- Świetnie. A teraz opuść jej ciało abym mogła ją ożywić.
- Hai.- rzekłem i uczyniłem jej prośbę…. Zamrugałem kilka krotnie oczami. Zauważyłem przy sobie Jiraye.
- Ty chyba jej nie zostawisz co młody?- spytał a ja zszedłem z żony. Posłałem mu uśmiech. Chwile po tym Kushina otworzyła oczy i wzięła wielki haust powietrza.
- Kushina!!!!- krzyknąłem szczęśliwy i rzuciłem się na szyję żony.
- Minato…- wyszeptała. Po chwili oberwałem po głowie- Co ci do cholery strzeliło do tej pustej głowy dattebane?! 

A teraz pytanka:
1. Podoba się?
2. Za co Minato oberwał po głowie?
3. Co ma teraz być: " Nowe otoczenie", " Ostatni płomień wiru" czy " Speciał IV"?
4. Jak na to wszystko zareaguje wioska?
5. Pisać dalej tego bloga?
PS. Proszę abyście zostawiali po sobie nawet najmniejszy ślad w postaci nawet" Czekam na next'a" lub z waszą krytyką pod postacią komentarza.

6.14.2013

Nowe otoczenie cz45

Ohayo dattebane!!!!!!!! Skacze z radości z dwóch powodów. Pierwszy: 15 000 wyświetleń. Drugi: zostałam wzięta do konkursu http://swiat-blogow-narutomania.blogspot.com/2013/06/konkurs.html. zapraszam i zachęcam do głosowania. Teraz odpowiem na pytania i ta notka pojawia się dzięki ciągłym marudzenią Minnou :D
Kenejla Uzumaki- .... dzięki za pomysł dattebane... miałam inny plan, ale twój jest lepszy :D... na to opowiadanie poczekasz...
Kushina Uzumaki- uspokuj się dattebane.... ej!! nie jestem zła... może wredna, ale nie zła... nie płacz... Minato żyje... na to sobie poczekasz... ja też mam cholerną ochotę zabić tych debili dattebane...
Misia :D- nic nie powiem... masz :D
Anonimowy- sorry , ale nie powiem
Minnou- acha... dobrze wiedzieć dattebane... ty też chcesz płakać?... Minnou!!!!! ON MA ŻONE !!!!! A ty kogoś!!! oby się wiesz kto nie dowiedział... masz!
Hana-chan - bardzo dziękuje za nominacje...
Jagoda Lee- ta jasne... jesteś a Itachi o tym wie :P... no ej!! 

A teraz do noci :


*** perspektywa Naruto***
- Jeszcze tylko tydzień dattebayo.
- Nom dattebane.
- Ach. W końcu sobie odpoczniemy.- powiedział wujek przytulając nas do siebie.
- Wujku!- krzyknęliśmy jednocześnie i na naszych twarzach pojawiły się lekkie rumieńce.
- Gdzie spędzamy te wakacje?
- Ja jadę z Sasuke do gór. Jedzie też Itachi i Obito. Tak samo jego rodzice dattebayo.
- Ty wujku znając życie będziesz zbierał materiał do swojej następnej książki dattebane.
- Tak…. Ja w tym celu pojadę do Francji na miesiąc. A ty Kushina?- spytał i spojrzeliśmy na nią.
- Nie wiem. Może pojadę do Wiru. Albo zostanę tu dattebane.- powiedziała i ktoś zapukał do drzwi. Wujek puścił nas i poszedł otworzyć. Następnie wrócił a z nim Temari i Jagoda.
- Czy możemy na chwilę Kushinę?- spytała Tem. Kuzynka podniosła się i poszła z nimi do kuchni. Wróciły po kilku minutach.
- Wuju.
- Tak?
- Jest taka sprawa…. Czy mogę jechać z Temari nad może dattebane? Na dwa tygodnie. Oczywiście po końcu roku.
- Jasne. A kto jeszcze jedzie?
- Prawie cała klasa. No oprócz Naruto i Sasuke.- powiedziała Temari.
- CO?! Moja Hinatka jedzie, a ja nie dattebayo? Nigdzie nie idźcie. Zaraz wracam!- krzyknąłem i pędem pobiegłem do . Szybko założyłem  trampki i wybiegłem z domu. Biegłem do domu Sasuke. Po dziesięciu minutach szaleńczego biegu byłem przed jego drzwiami. Zapukałem. Drzwi otworzył mi Itachi.
- O Naruto. Cześć.
- Hej It. Jest może ten cep dattebayo?- spytałem a ten się zaśmiał.
- Tak jest. Sasuke!!! Ktoś o ciebie!!!- krzyknął a za nim szybko pojawił się Sasuke.
- Czego?- spytał posyłając mi mordercze spojrzenie. Itachi odszedł śmiejąc się.
- Sorry, że nie jestem Sakurą ciołku, ale jednak z wami nie pojadę w góry. Wolę nad morze z klasą.
- To Sakura też na to jedzie?
- Nom. Tak więc przeproś swoich rodziców dattebayo.
- Wiesz. Moi rodzice mogą tylko sami jechać więc…
- To dobrze się dla mnie składa. No to pa!
- Czekaj no kołku!
- Co?
- A kto organizuje ten wypad?
- Tem. I właśnie jest u mnie. Tak więc muszę się śpieszyć.
- Idę z tobą.- powiedział i puściliśmy się biegiem w stronę mojego domu. Tym razem byliśmy po niecałych pięciu minutach.
- Jedziemy z wami.- powiedzieliśmy na jednym wydechu po czym upadliśmy ma siebie. Kushina się zaśmiała i nas podniosła.
- Ok. czyli jedzie cała klasa. Można porwać Kushinę?
- A jasne.
- Super.- powiedziała Temari i pociągnęła Kushinę w stronę jej pokoju. Wróciły po dziesięciu minutach. Kushina była przebrana w czarne szorty i biały top. Miała też swoją torbę do szkoły.- To my idziemy. Do widzenia.- powiedziała ciągnąc Kushinę i Jagodę w stronę drzwi. Ja i Sasuke poszliśmy do mnie….
*** perspektywa Temari***


- Dobra Kushina. Musimy kupić sobie jakieś ciuchy na ten wypad.
- Ja mam ciuchy dattebane.
- Ja też Temari.
- Cicho Jago. To, że Itachi nie jedzie nie oznacza, że Kushi ma jechać w jakimś jedno częściowym stroju kąpielowym.- gdy wypowiedziałam imię chłopaka Jago ta się zarumieniła.

Proszę. A teraz kilka zdjęć:
Jago, Tema i Kushi




Ostatni płomień wiru cz.65

Ohayo dattebane! Ten rozdział jest wyjątkowy z dwóch powodów. Po pierwsze dowiecie się co się dalej wydaży, a po drugie to moja 170 notka! Jestem z siebie dumna , że tyle napisałam dattebane. Ta sama prośba co wczoraj aby zostawić krótki komentarz pod postem. Ja nie gryzę. A wasze komentarze pomagają mi napisać ciąg dalszy. Chce abyście powiedzieli jaka ma być następna notka? Czy: Nowe otoczenie, Ostatni płomień wiru lub Speciał IV. Tak więc zapraszam do czytania a teraz odpowiem na komentarze :

Misia:D - przekonasz się
- dzięki
- ok, mam nadzieje że się spodoba
- Powiem, że zgadłaś 
Minnou - tak wiem, że jest zrypana :D
- (płacze....) nie no żartuje, znoszę twoją krytykę z uśmiechem :D
- to poczekasz...
- Kabuto ta wredna świnia... a dlaczego Itaś Jago?
wybaczam ci to kłamstwo :D
Jagoda Lee - zobaczysz
- smutek ;( żart :D
- tak samo jak Mi poczekasz
- tak...
nie moja wina, że jestem chora... poza tym w nocy mam najlepsze pomysły pani leniu :P

Kushina Uzumaki - zobaczysz i nie zabijaj się dattebane, ani mnie jak to przeczytasz...
- thx...
- to masz dattebane...
- ja też dattebane
ach dzięki za tego wampira dattebane...
Anonimowy - nic nie powiem... przekonasz się..
- rumienie się i dzięki dattebane...
- proszę..
- Kabuto...
Kenejla Uzumaki - spoko i Kabuto..
- nic ci nie powiem...
- ach ja twoje też dattebane
- proszę cię bardzo dattebane..
Anonimowy - bardzo chce powiedzieć, ale lepiej przeczytaj..
- dzięki i jeszcze raz dzięki
- proszę
- twój Kabuciak..
Ps. proszę twój szybki next. Mam nadzieje, że nadal żyjesz...

Przez was szczeże się do kompa dattebane i skacze z radości , że wam się moje opowiadanie podoba dattebane. Zapraszam was do czytania.

Widziałam w jego oczach prośbę abym przestała, lecz nie mogłam. Jeszcze tylko chwila. Wytrzymaj jeszcze parę sekund. Już! Gdy moja czakra do mnie wracała do pomieszczenia weszła rada z Tsunade. Coś jest nie tak dattebane! Czakra zbyt gwałtownie do mnie wróciła! Niedobrze dattebane! Słyszałam jak moje serce wydaje ostatnie tchnienie, z moich ust popłynęła krew plując ją na twarz Minato. Z ostatnim tchem powiedziałam:
- Kocham was datte….- i film się urwał…..
~ To samo zdarzenie tylko z perspektywy Minato~

Poczułem jak ktoś łapie mnie za dłonie, następnie poczułem czyjeś usta na swoich. Raptownie otworzyłem oczy i ujrzałem Kushinę. Byłem szczęśliwy , lecz po chwili czułem cholerny ból. Chciałem krzyczeć, lecz nie mogłem. Posyłałem jej błagalne spojrzenia , lecz nie mogła przestać, posyłała mi przepraszające spojrzenia. Po chwili już nie czułem bólu. Nagle drzwi się otworzyły a do pomieszczenia weszła rada z Tsunade. Do moich uszu doszedł dźwięk przerywającego bicia. Z ust ukochanej wypluła się krew wprost na moją twarz. Ostatni raz otworzyła wargi.
- Kocham was datte….- jej oczy się zamknęły a ciało upadło na moje. Szybko odłączyłem się od aparatury i zacząłem robić resuscytacje. Nie mogę jej stracić!!! Nie mogę!!
- Kushina!!!! Kushina!!!!!!!!!! Błagam odezwij się!!!!- krzyczałem dalej starając się przywrócić jej serce do pracy. Gdy już nic nie mogłem zrobić bezsilny upadłem na jej martwe ciało- KUSHINA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- krzyknąłem płaczliwym głosem i z moich oczu pociekły łzy. Ktoś chciał mnie od niej odciągnąć, lecz nie pozwoliłem na to. Do pomieszczenia weszły dwie nowe osoby.
- MAMA!!!!!!- krzyknął Naruto i znalazł się przy nas. Zaczął trząść ciałem Kushiny lecz tak jak ja próbowałem nic nie wskórał. Z jego oczu pociekły łzy. Z trudem puściłem ciało martwej żony i przytuliłem do siebie syna. Rozpłakał się wtulony we mnie. Tym razem Tsunade wyprowadziła nas z Sali tak samo jak rade. Gdy ludzie mnie zauważyli cieszyli się. Podbiegli do mnie moi uczniowie. Chcieli zacząć się cieszyć, lecz wszystkich uciszyłem.
- Nie powinienem żyć. Przez to, że żyje moja żona nie żyje. Oddała swoje życie za mnie. Dlaczego weszliście?!- spytałem  wściekły patrząc na rade.
- Twoja, żona złamała nasz rozkaz, aby do ciebie się nie zbliżała.- powiedział Danzo.
- CO?! Jakim prawem jej tego do jasnej cholery zabroniliście?!
- Hokage!- skarciła mnie jedna kobieta z rady.
- Nie! Przez was moja żona nie żyje! Jesteście odpowiedzialni za jej śmierć!
- Tato…- wyszeptał z płaczem Naruto. Opanowałem się, ukucnąłem i spojrzałem na synka.- Możemy… iść do… domu dattebayo?
- Oczywiście Naruto. Chodź.- powiedziałem i przeniosłem nas do domu, zostawiając za nami żółty błysk. W domu skierowałem się w stronę biblioteki. Naruto poszedł za mną. Szukałem pewnego zwoju.
- Czego szukasz tato? Może ci pomóc?
- Wiesz gdzie mama położyła swój zwój , którego nie wolno nam dotykać?
- Oczywiście!- rzekł z uśmiechem i sięgnął spod krzesełka zwój od Boga Śmierci. Prze czochrałem mu włosy. Wziąłem zwój i usiadłem na podłodze. Usiadł obok mnie i razem studiowaliśmy zwój. Na szczęście, że Kushina mnie nauczyła tego języka. Chciało mi się płakać na samo wspomnienie. Nagle coś przykuło moją uwagę….

I co o tym myślicie? 

6.13.2013

Ostatni płomień wiru cz.64

Siemka! Mam do was kilka próśb:
Po pierwsze: nie bijcie jak to przeczytacie
Po drugie: prosze te osoby , które czytają tego bloga a nie komentują o zostawienie po sobie śladu w postaci nawet krótkiego komentarza
Po trzecie: chce abyście odpowiedzieli na kilka pytań:
- Czy Minato zginie?
- Jak wam się to podobało?
- Co ma być jako następna notka: "Nowe otoczenie" czy " Ostatni płomień wiru"
- Kim jest ten tajemniczy " morderca"
A teraz odpowiem na komentarze:
Minnou- no co?! chciałaś szybko to masz dattebane... a nie było... nom... wypad był udany... no właśnie! A właśnie pozdrów go ode mnie dattebane..
Jagoda Lee- nie wiem jak to zrobić... czasami jest a czasami nie... to dobrze... nie!!!!!!!! osz ty małpo:P... nom wiem... podziękuj Minnou za to... nom, a najlepsze są jego teksty dattebane... no... długi ten twój komentarz jak na taką osobę... ach dziękuje... i się opłaca nie spać bo mam w nocy same pomysły :P...
Kushina Uzumaki- ach dziękuje pani zdrowa...
Misia :D- thx......

A teraz notka:
- Mogę… mogę go… zobaczyć…- spytałam z nadal nie uspokojonym oddechem. Łzy przestały mi lecieć chodź serce płakało.
- Przykro mi, ale nie- powiedziała ze smutkiem. Chciało mi się płakać, ale gdy dotarł sens jej słów wkurzyłam się.
- JAK TO NIE DATTEBANE?!- krzyknęłam podnosząc się z łóżka i do niej podchodząc.
- To rozkaz od rady Kushina-chan. Nie chcą aby pani była przy Minato-sensei.
- Ale ja mogę go uleczyć do cholery!
- Kushina-chan. Proszę się uspokoić.- powiedziała ostrożnie się do mnie przysuwając.
- To niech Naruto przy nim będzie dattebane. Ja nie mogę ,ale on może. Prawda dattebane?
- Mogę być przy tacie dattebayo?
- Wiesz…. No możesz. Rada zabroniła tylko tobie Kushina-sama być przy nim.
- Naruto?- spytałam.
- Już mamo. Ciociu Rin pójdziemy do taty?
- Dobrze. Do widzenia Kushina-sama.
- Do widzenia Rin.- powiedziałam zanim nie opuścili sypialni. Zamknęłam drzwi i osunęłam się po ścianie na podłogę. Nie mogę siedzieć bezczynie dattebane. Podniosłam się z podłogi, wyszłam z domu i ruszyłam w stronę areny. Musiałam dowiedzieć się kto wpuścił do jego ciała i jak truciznę. Gdy chciałam wejść drogę zastąpili mi dwie osoby z ANBU. Jedną z nich rozpoznałam.
- Czy ma pani pozwolenie od rady?- spytał się mnie chłopak w masce lwa.
- Nie. Obito możemy porozmawiać dattebane?
- Poczekaj tu. Zaraz wrócimy.- rzekł podchodząc do mnie. Złapał mnie za rękę i odciągnął od głównej bramy. Zdjął maskę.- Co jest Kushina-sama?
- Obito pozwól mi tam wejść dattebane.
- Kushina-chan. Nie mogę. Ale nie bój żaby sam sprawdzałem teren i niczego nie znaleźliśmy.
- Bo jesteście ślepi dattebane. Obi daj mi dziesięć minut.- patrzył się na mnie. Nagle posłał mi uśmiech.
- Dobrze. Chodź ze mną.- powiedział podając mi rękę. Chwyciłam ją i znaleźliśmy się tam gdzie leczyłam Minato. Włączyłam wzrok lisa. Od razu ujrzałam krople trucizny. Przykucnęłam, wzięłam ją na palec i wsadziłam do ust. Kuso!!!!!!! To jad najbardziej trującego i morderczego węża!!!!!! Tego nie da się usunąć do cholery!!!!!! Chciałam już wyłączyć wzrok lisa gdy ujrzałam jakiś ruch na roży Kage. Szybko tam się znalazłam i złapałam jakiegoś smarkacza w okularach. Wyczułam na nim jad.
- Ty…….- wysyczałam wściekła.
- Już po Yondaime. Zapewne teraz wącha kwiatki od spodu.- powiedział z uśmiechem. Wkurzyłam się i uderzyłam go z całe siły w łeb. Stracił przytomność a przy mnie pojawił się Obito. Podałam mu chłopaka.
- To on stoi za trucizną dattebane. Zajmij się nim ,a ja pędzę do szpitala!- krzyknęłam już biegnąc. Wzrok lisa nadal został włączony. Gdy byłam przed wejściem do budynku ujrzałam dwóch shinobi. Zapewne pilnowali kto wchodzi. Jęknęłam. Nie wiedziałam w , której Sali jest Minato. „ Śpiesz się Kushina” powiedział Bóg Śmierci. Skupiłam się i starałam się wyczuć czakrę lisa…. Jest!! Szybko okrążyłam budynek i zaczęłam skakać po parapetach. Gdy ujrzałam otwarte okno weszłam. Byłam w pokoju Minato. Wyglądał jakby spał. Naruto mnie zauważył.
- Mamo! Co ty tu robisz dattebayo?!- spytał trochę głośno.
- Cicho bądź Naruto. Biegnij po Rin. Szybko!- powiedziałam a syn szybko wykonał moje polecenia. Po chwili wrócił z Rin.
- Kushina-sama! Nie możesz tu być!
- Rin! Oni mu wstrzyknęli jad efy piaskowej dattebane!!!!
- CO?! Tsunade-sama zrobiła inną odtrutkę.- powiedziała przestraszona. „ Śpiesz się do cholery idiotko” krzyknęli lis i Bóg Śmierci.
- Wyprowadź z stąd Naruto i niech nikt tu nie przychodzi. Nie zależnie co usłyszycie dattebane. Już!!!!- krzyknęłam. Rin złapała Naruto za rękę i wyciągnęła z pokoju. Ujrzałam zanim nie zamknęła drzwi twarze starszyzny. Przybliżyłam się do ukochanego. Złapałam jego dłonie. Kierowana instynktem pocałowałam go a moja czakra z czakrą lisa i Śmierci weszła do Minato. Raptownie otworzył oczy i widziałam w nich ból. Nie mogłam przerwać bo inaczej oboje zginiemy…





6.12.2013

Nowe Otoczenie cz44

Dobra Minnou... Masz ten rozdział dattebane.... Jak Saso z tobą wytrzymuję? Tego nie wiem.... Rozdział dedykuje: Kenjli Uzumaki, Kushinie Uzumaki, Jagodzie Lee, Minnou oraz Zakochanej;*
Kushina Uzumaki- nażeczony... a kiedy ślub? i masz mi pokazać pierścionek dattebane... a tego ci nie powiem... ja też ryczałam jak to pisałam... a coś... pomogę, pomogę dattebane... leciała... teraz mam zamiar zwolnić... Ach ta "Mery" to.... nie powiem... dzięki... nic nie obiecuje... ja chce mieć takiego lekarza< oby Nagato tego nie przeczytał>... powinnaś skończyć czytać TE ksiązki i gadać o TYM z Ero-senseiem dattebane...
Minnou- potwierdzam... ach....
Jagoda Lee- a kto tak kto napisze ciąg dalszy? ... a mniej... nom czysta mieszaninka MinaKushi. Strząśnięty nie zmieszany... spoko i dzięki...
Kenejla Uzumaki- nic nie powiem... dzięki i nic nie powiem... spoko...wiem bo czytałam to boskie cudo i skacze z radości i chumor mi się polepszył.... ach ten zboczeniec dattebane...
Anonimowy( Misia :D)- nic nie powiem...

A teraz to coś:

Szłam do szkoły cioci na ten konkurs. W słuchawkach leciała piosenka , którą zaśpiewam. Byłam już przy wejściu. Otworzyłam drzwi i weszłam za kulisy. Ciocia do mnie dobiegła.
- Jak ty wyglądasz?!
- No co? Jestem przecież od razu po zumbie.- pokazałam jej język.
- Nie pokazuj języka. Twój brat przyjechał.
- CO?!- krzyknęłam. Wzięłam dwa uspokajające wdechy.- Która jestem?
- Ostatnia.
- Dobra. To ja pójdę do łazienki się ogarnąć i przebrać.- rzekłam na odchody. Szybko znalazłam łazienkę i się ogarnęłam. Uczesałam włosy, założyłam ubrania, zrobiłam makijaż , włosy zostawiłam rozpuszczone. Założyłam buty na obcasie. Nałożyłam na siebie płaszcz, aby ciocia nie zauważyła stroju. Wyszłam i ruszyłam w stronę pani Shizune. Stanęłam obok niej i czekałam na swoją kolej. Gdy moje nazwisko zostało wyczytane, zostawiłam przy Shizune swoją torbę i zdjęłam płaszcz. Światła były zgaszone na scenie. Gdy usłyszałam pierwsze dźwięki muzyki światła się zapaliły a ja zaczęłam to całe show.
- It's a quarter t-to three,
I think I'm going crazy, 
out of the c-control now out of the c-control now.
Chasing down the raving crowd,
I see someone acting out of the c-control now,
Out of the c-control now

Baby babeh won't you help take down tonight, tonight, tonight, tonight?
Baby babeh common help me take down tonight, tonight, tonight, tonight. 

Cuz it's Satu-Saturday aint nobody here to take. ehe ehe ehe.
Cuz it's satu-cuz it's satu-satuday everybody wants to play
i like to move it move it, dontcha like to lose it

I like to do it do it, i like to do it do it.
i like to move it move it im about to lose it.
i like to do it do it, people like to move it.

When your dancing up to me girl you make me go out of the c-control now out of the c-control now
C'mon show me what you've got, dancin' till we're out of the c-control now out of the c-control now

Baby babeh won't you help take down tonight, tonight, tonight, tonight?
Baby babeh common help me take down tonight, tonight, tonight, tonight. 

Cuz it's satu-Saturday aint nobody here to take. ehe ehe ehe.
cuz it's satu cuz it's satu-Satuday everybody wants to play.

I like to do it do it, i like to do it do it.
i like to move it move it im about to lose it.
i like to do it do it, people like to move it.

We're gonna take over
i feel the beat tonight, tonight, tonight, tonight
c'mon get closer, closer to me tonight, tonight, tonight, tonight,


Cuz it's satu-Saturday aint nobody here to take. ehe ehe ehe.
cuz it's satu cuz it's satu-Satuday everybody wants to play.

I like to do it do it, i like to do it do it.
i like to move it move it im about to lose it.
i like to do it do it, people like to move it.- zakończyłam.
Oczywiście jak to ja tańczyłam przy tym. Dowiedziałam się, że przechodzę dalej i pozwolono mi zejść tym samym kończąc na dzisiaj. Gdy znalazłam się przy cioci ta się na mnie wydarła za strój. Nic sobie z tego nie robiłam. Wzięłam torbę i poszłam do łazienki się przebrać. Założyłam naszykowane ubrania, wyszłam z łazienki i podeszłam do Nagato.
- Idziemy?
- Jasne.- powiedział i ruszyliśmy w stronę drzwi. Usiadłam w jego samochodzie i pojechaliśmy do kina. Zostawiłam w jego samochodzie torbę z ubraniami. Weszliśmy i podeszliśmy do kasy po bilety. Zauważyłam , że grają „ Iron Man 3”. Za nami stanęła jakaś para. Chłopak zaczął z nimi rozmawiać. Odwróciłam się do nich.
- Cześć. Jestem Ania Jaros.- rzekłam podając dziewczynie dłoń.
- Kushina Uzumaki dattebane.- ścisnęła moją dłoń.
- Minato Namikaze.- powiedział boski blondyn. – Nagato nie mówiłeś nam , że masz randkę.
- To nie jest randka. To tylko zwykłe pójście do kina.
- Potwierdzam. A na co idziecie? Bo my na „ Iron Man 3”
- My też dattebane.
- Super. To może my kupimy bilety a panowie jedzenie?
- Spoko. No to jazda panowie dattebane.- rzekła a chłopaki już szli w stronę baru. Kupiłyśmy bilety i czekałyśmy na nich. Gdy przyszli weszliśmy i czekaliśmy na film…. Wyszliśmy z Sali kinowej śmiejąc się. Znalazłam z Kushiną wspólny język.
- Chodźcie na lody.- zaproponowałam. Zgodzili się i już jechaliśmy do lodziarni. Wyszliśmy i weszliśmy do środka. Jak się okazało siedzieli tam ich znajomi. Zapoznali mnie z nimi. Gdy była już 23, wyszliśmy i Nagato odwiózł mnie do domu. Umówiliśmy się na jutro. Przed zniknięciem pocałowałam go w policzek..


6.11.2013

Ostatni płomień wiru cz.63

Ohayo dattebane!! Dla was notka pojawia się dziś! Jestem z niej zadowolona dattebane... Mam nadzieje , że wy też będziecie... Dedykacja dla Zakochanej;* z http://kushmina.bloog.pl . Blog jest po prostu boski tak więc z wielką radością wam go polecam dattebane... No to ja przestanę gadać, odpowiem na wasze miłe komentarze i zapraszam do notki dattebane:
Minnou- spoko...nom... NaruHina się już szykuje dattebane... Czy ty potrafisz czytać w myślach? ... Ach szkoda, że bez Saso a za to ty masz ode mnie i Nagato gorące pozdrowienia :D
Jagoda Lee- thx... a skąd mogłam to wiedzieć dattebane.... nie widzę przyszłości, chodź bardzo bym chciała.... tak samo jak moje... ach te słodkie szantarze... można to pominąć... nom... ja też nie przepadam za jego poważną hmm... naturą? tak... a już miałam coś o tym powiedzieć... popieram.... ale Geslerowa nie dorasta do pięt ani Kushinie ani mojemu tacie w kuchni...thx... też mam nadzieje szybko wyzdrowieć... i wiem o jaki film ci chodzi... udzielił mi się twój chumor po nim :P
Anonimowy- thx...
Anonimowy ( Misia :D)- thx..
Anonimowy- bardzo dziękuje za taki prezent dattebane... oczywiście, że je wykorzystam...
Kushina Uzumaki- thx... aż się głodna zrobiłam... MĘŻA!? A dlaczego nie dostałam zaproszenia na ślub dattebane?! FOCH!!!
Zakochana;*- wiem.... masz tego szybkiego next'a... mam nadzieje, że to cię zaciekawi... nom. moi rodzice mogli by tak ze mną: pójdziesz do szkoły, to dostaniesz mange... dzięki, bardzo się z tego ciesze dattebane... ach nie ma za co< rumieni się> to była czysta przyjemność... jeśli będziesz potrzebowała pomocy na którymś ze swoich dwóch blogów to proś śmiało dattebane, z chęcią pomogę...
Anonim- nom...

A teraz zapraszam do noci:

Siedzieliśmy przy stole. Naruto z uśmiechem wcinał swoją nagrodę. Itachi nie był lepszy. Gdy skończyliśmy jeść już zbierałam się do zabrania rzeczy ze stołu, ale Minato mnie wyprzedził posyłając uśmiech. Przewróciłam oczami…. Naruto wraz z Sasuke zasnęli oparci o siebie plecami. Ja i Mikoto zaśmiałyśmy się. Podeszłyśmy do maluchów. Minuki miała na rączkach Hinatę , która już zasypiała. Podniosłam Naruto, a Mikoto Sasuke.  Fugaku, Hiashi i Minato rozmawiali przy drzwiach. Podeszłyśmy do nich. Minato otoczył mnie ramieniem. Pożegnaliśmy się ze znajomymi i ruszyliśmy na górę. Zanieśliśmy go do jego pokoju, położyłam go na łóżku a Minato przykrył kołdrą i pocałował w czoło. Wyszliśmy i skierowaliśmy się do naszego pokoju. Gdy do niego weszliśmy zamknął za nami drzwi na klucz. Podszedł do mnie i zaczął obdarowywać pocałunkami. Nie zostałam mu dłużna i po chwili leżeliśmy nadzy na łóżku…….. Siedziałam na widowni w stroju shinobi. Oglądałam walkę Naruto i Nejiego. Naruto nie miał już czakry. Nagle przed oczami widziałam jak Naruto prosi lisa o czakrę. Ten się zgadza i widzę jak Naruto ma otoczkę z lisiej czakry. Każdy kibicował Nejiemu. Podniosłam się, podeszłam do barierki i krzyknęłam.
- Dawaj Naruto dattebane!!- ten tylko na mnie spojrzał i pokonał Nejia. Klaskałam. Spojrzałam na Minato. Uśmiechał się….  Był wybuch. Minato walczył z Orochimaru. Prawie wszyscy poza mną i kilkoma osobami zostali złapani w genjustu. Podbiegłam do syna i go uwolniłam. To samo zrobiłam z jego drużyną, drużyną Asumy i Kurenai. Przywołałam łasice.
- Pilnuj ich dattebane.
- Mamo nie idź!- krzyknął Naruto łapiąc mnie za rękę. Uśmiechnęłam się.
- Nie martw się o mnie. Idę tylko coś zrobić i zaraz tu z ojcem wrócimy. Jeśli coś im się stanie Ohi jesteś martwy dattebane.- powiedziałam, uwalniając swoją dłoń z dłoni syna. Podbiegłam do barierki i biegnąc po niej ruszyłam w stronę Minato. Orochimaru przywołał Pierwszego i Drugiego Hokage. Gdy Minato miał zostać zaatakowany popchnęłam go w bok. Oberwałam wodą i bym spadła, ale Minato złapał mnie w talii.
- Zaraz traficie do krainy zmarłych dattebane.- rzekłam wykonując pieczęci. Nagle obok poprzednich Kage pojawili się sługusy Śmierci, złapali ich i pociągnęli do krainy zmarłych. Od razu przeniosłam wzrok na wężowego sannina. I razem z Minato ruszyliśmy na niego…. Orochimaru został zabity. Niestety Minato został przez niego ciężko ranny. Powróciłam z nim do dzieci. Nie było Naruto, Sakury oraz Shikamaru.
- Miałeś ich pilnować dattebane!!!- krzyknęłam wściekła kładąc męża obok Hinaty.- Popilnujcie go. Zaraz wracam dattebane.- już chciałam odchodzić, lecz Minato zaczął krwawić. Upadłam na kolana przy nim i zaczęłam tamować krew. Nie wiem ile tak robiłam, ale w końcu mi się udało. Było po wszystkim. Dzieciaki były bezpieczne. Oczywiście się na nie wydarłam i sprawiłam kazanie godne Uzukagure. Czekaliśmy na medyków. Nagle usłyszałam jak czyjeś serce staje. Gwałtownie się odwróciłam i zamarłam. To serce Minato!!!! Prędko się przy nim znalazłam. Rozerwałam jego koszulę i przywracałam serce do bicia. Po moich policzkach ciekły łzy. Usłyszałam jak Naruto mnie woła. Nie mogłam odejść od ukochanego. Nagle zielona poświata znikła. Nie!!!NIE I JESZCZE RAZ NIE DATTEBANE!!!! Nie mogła mi się teraz skończyć dattebane!!! Szybko zabrałam się do reanimacji. Włosy strasznie mi w tym przeszkadzały, ale nie przerwałam aby je związać. Łzy dalej mi ciekły. Jego serce nie reagowało. Nie!!!! Nie!!! Nie możesz mnie zostawić!!! Desperacko walnęłam go pięścią w serce, opadłam z sił na jego klatkę i zaniosłam się płaczem. Nagle ktoś mnie z niego zabrał. tą osobą był Jiraya. Wtuliłam się w niego z płaczem. Przy Minato była jego uczennica i Tsunade. Widziałam jak biorą go na nosze i biegiem kierują się do szpitala. Gdy przebiegał koło nas usłyszałam ledwie usłyszalne bicie serca. Chciałam ruszyć z nimi, lecz sannin nie puszczał mnie.
- Jiraya dattebane!!! Puszczaj mnie do  cholery!!!!- krzyknęłam i zaczęłam mu się wyrywać. Ten tylko wzmocnił uścisk, przyciągając mnie do siebie. Nagle obok nas pojawił się Naruto, Hinata, Sasuke, Itachi i Mery. Jiraya mnie puścił i już miałam iść, ale Naruto wpadł w moje ramiona z płaczem. Przytuliłam go do siebie i obydwoje upadliśmy z płaczem na ziemie. Nie wiem ile tak trwaliśmy, ale Naruto się uspokoił w przeciwieństwie do mnie. Ja nadal płakałam. Podniósł mnie z ziemi i zaprowadził do domu. Tam zostawił mnie samą mówiąc , że idzie spytać się co z Minato. Upadłam na łóżko głośno płacząc. Nagle postanowiłam kogoś zobaczyć.
* Byłam w królestwie Śmierci. Stałam przed jego pałacem. Pewnym krokiem otworzyłam jego drzwi i weszłam do środka. Biegiem ruszyłam w stronę Sali tronowej. Bez pukania popchnęłam drzwi i weszłam. Podeszłam do niego i powiedziałam.
- Obiecałeś, że nic mu się nie stanie dattebane!!!!
- Obiecałem , że go ci nie zabiorę. A to różnica.
- Niech on już się obudzi!
- To już nie ode mnie zależy. Trucizna musi zostać usunięta.
- Tr… tru… trucizna…..- spytałam jąkając się. Ten pokiwał głową i zniknął.*

Gwałtownie usiadłam na łóżku. W tym samym momencie do pokoju weszła Rin z Naruto.
- Minato-sensei żyje , ale nie wiemy kiedy się obudzi i czy trucizna została usunięta.
- Mogę… mogę go… zobaczyć…- spytałam z nadal nie uspokojonym oddechem. Łzy przestały mi lecieć chodź serce płakało.
- Przykro mi, ale nie- powiedziała ze smutkiem….

A teraz parę fotek :





6.10.2013

Ostatni płomień wiru cz.62

Siemka! Mam nadzieje, że wam się spodoba. W tym tygodniu będzie sporo notek bo cały ten tydzień kibluje w domu dattebane, a oceny same się nie poprawią... No nic. Chce wam podziękować za ponad 14 000 wyświetleń! Mam wielką nadzieje dobić z wami do 15 000 dattebane... Teraz odopwiem na komentarze a potem zaproszę was do świata ninja!!!
Minnou Josei- można tak powiedzieć, ale żadna para ich moim skromnym zdaniem nie przebije, na drugim miejscu w moich ulubionych paringach jest NaruHina... arigato... a jak! Niech chłopak się pobawi...nom... mam zamiar się na nią zapisać do szkoły dattebane.... ach dziękuje za miłe pozdrowienia i ja ciebie pozdrawiam z Nagato :P
Jagoda Lee- no właśnie... na jak długo... super... a nie powiem... spoko... ja też... a nie ja to widziałam :P... ale nie w kompie tylko jeśli byś chciała to zobaczyć to byś musiała wkraść się do mojej główki.... ach szantaż.... na ten wypad to jeszcze poczekasz :P
Kushina Uzumaki- thx... i tak!!! CHOLERNIE MNIE BOLĄ DATTEBANE!!! ale będę jak Kushina Uzumaki i nie przejmę się tym bólem dattebane... kocham cię! Dzięki, że mi wybaczyłaś dattebane...
Anonimowy( Misia :D)- arigato
Kushina Uzumaki- nom....< złowieszczy śmiech>
Minnou-  a gdzie twoje nazwisko? mniejsza z tym.... ach dzięki< rumieni się>, ciesze się , że jesteś zadowolona dattebane.... a kto nie miałby nic przeciwko urwania się z lekcji a złaszcza z Orochimaru.... oj tam oj tam... każdy się rumieni :P .. ja też lubie wspinać się po drzewach ...
Jagoda Lee- właśnie.... leniem się stajesz na starość :P.... thx
Anonimowy( Misia :D)- thx...
Kenejla Uzumaki- dzięki bogu dattebane...szkoda....thx... nom... a to tajemnica dattebane...no jasne, że się dołaczam dattebane!! to napisze ci pod obecnym postem u ciebie kochanie dattebane

A teraz notka :


Naruto ma już siedem lat. Właśnie szykuje go do Akademii. Minato powiedział, że pójdzie z nami.
- Naruto uspokój się dattebane!
- Ale mamo…. Ja nie chce dattebayo…
- Nie marudź. Chcesz być Hokage tak jak tatuś to musisz najpierw zdać Akademię dattebane.
- A jeśli pójdę to jak wrócę do domu to zrobisz mi ramen?
- Dobrze. A teraz marsz mi na dół na śniadanie dattebane.
- Hai!- powiedział i wybiegł z łazienki. Zaśmiałam się i ruszyłam na dół. Naruto zajadał się śniadaniem a Minato wypełniał jakieś papiery. Westchnęłam, podeszłam do niego i zabrałam mu papiery.
- Naruto oddaj mi to. Muszę to…- przerwał gdy zauważył , że ja to mu zabrałam.
- Jeśli się nie mylę to nie mam blond włosów jak ty, ani nie jestem facetem dattebane. Marsz mi do jedzenia.- rzekłam i odeszłam od niego z papierami. Zaczął jeść. Gdy po pięciu minutach poczułam jego usta na policzku uśmiechnęłam się.- Jak wrócimy to odzyskasz swoje papiery. Naruto zakładaj buty dattebane.
- Tak mamo!- rzekł zanim nie pobiegł do korytarzu. Złapałam Minato za dłoń i poprowadziłam w stronę przedpokoju. Założyliśmy buty i wyszliśmy z domu. Naruto był bardzo spokojny co mnie zaniepokoiło. Gdy byliśmy w połowie drogi doszła do mnie Minuki z Hiashim i ich córeczką Hinatką.
- Ohayo Kushina!- przywitała się ze mną uściskiem.
- Ohayo Minuki dattebane. Witaj Hiashi. Cześć Hinata.- przywitałam się ze wszystkimi.
- Witaj Kushina. Minato. Naruto.
- Dzień dobry dattebayo.- przywitał się Naruto z uśmiechem i podszedł do Hinaty. Ta się lekko zarumieniła. Chyba coś się święci dattebane.
- Witaj Hiashi. Co tam u ciebie?- rzekł podając mu dłoń. I tak szliśmy w stronę Akademii. Gdy dotarliśmy poczekaliśmy na maluchy.
- Będziemy razem w klasie!- powiedział maluch.- Ale będę z Uchihą…- wymamrotał z niechęcią. Za to oberwał lekko ode mnie po głowię.
- Naruto dattebane.- rzekłam karcąco.
- Przepraszam mamo.- powiedział ze spuszczoną głową, ale szybko powrócił do swojej wiecznie uśmiechniętej twarzy. Dobrze , że ma to po Minato. Nagle ktoś wskoczył mi na plecy.
- Cześć ciociu.- usłyszałam znajomy głos. Zdjęłam urwisa z pleców.
- Cześć Itaś. Gdzie twoi rodzice co?- spytałam z uśmiechem.
- Itachi.- powiedziała z rozbawieniem Mikoto.
- Ja cię nie rozumiem młody. Gdy jesteś z innymi jesteś taki poważny jak ojciec lub gorzej. A jak tylko mnie widzisz to zachowujesz się jak pięciolatek dattebane.
- Bo przy cioci każdy się zmienia. Prawda wujku?
- Tak.- powiedział z uśmiechem Minato.
- Zapraszam was do nas na obiad. Przyjdziecie dattebane?- spytałam i spojrzałam na przyjaciółki.
- Jasne.- powiedziały jednocześnie. Zaśmiałam się i ruszyłyśmy w stronę mojego domu rozmawiając o byle czym. Za nami szli nasi mężowie z dziećmi. Gdy dotarliśmy do domu miałam (nie) miłą niespodziankę ujrzeć siedzącego w salonie Jiraye. Już miałam go zdzielić, ale się powstrzymałam i weszłam do kuchni. Mikoto i Minuki. Zamknęłam drzwi bo dobrze wiedziałam czym się kończy jak gotuje. Dziewczyny usiadły przy stole. Zrobiłam im herbatę i wyszłam do salonu.
- Chcecie coś do picia?- spytałam patrząc na mężczyzn.
- Kawę.- powiedzieli wszyscy oprócz sannina. Ten jako jedyny chciał sake.
- Nie ma mowy Jiraya dattebane.- powiedziałam na odchody. Wstawiłam wodę na kawę i nasypałam do trzech filiżanek kawy. Wyjęłam jeszcze ciasto swojej roboty, pokroiłam je i nałożyłam na trzy talerzyki. Na tacy ułożyłam jeden talerz i filiżanki z kawą.
- Może ci pomóc Kushi?- spytała Minuki.
- Nie trzeba dattebane.- zapewniłam z uśmiechem. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je nogą. Minato jak zawsze się przy mnie znalazł i chciał zabrać tace , ale moje karcące spojrzenie go przy tym zatrzymało. Położyłam talerz na stoliku tak samo filiżanki i ruszyłam na górę na chwilę do maluchów. Otworzyłam drzwi i ujrzałam zwój od Boga Śmierci na ziemi. Weszłam do pokoju syna i  zmroziłam go i Sasuke karcącym spojrzeniem.
- Mogę wiedzieć jakim prawem TEN zwój jest u ciebie Naruto, dattebane?!
- Bo wujek lisek go zostawił jak mi go ostatnio czytał dattebayo.- powiedział patrząc mi w oczy. Szybko podniosłam zwój.
- Wierze ci.- wzięłam uspokajający wdech.- Chodźcie na chwilę do kuchni dattebane.- powiedziałam i wyszłam. Maluchy wyszły za mną , a Hinata zrównała ze mną kroku. Weszliśmy do kuchni a ja pokazałam im na jeden talerz z ciastem. Naruto i Sasuke szybko się do niego dorwali.  Zaśmiałyśmy się.
- Itachi weź ten talerz do pokoju Naruto.
- Jasne ciociu.- rzekł i zabrał maluchom talerz. Panowie wyszli a Hinata została z nami.
- Co jest córeczko?
- Mamusiu czy mogę z wami posiedzieć?- spytała bawiąc się dłońmi.
- Jasne słoneczko.- powiedziałam i zamknęłam drzwi.- Chcesz z nami pogotować dattebane?- spytałam. Kiwnęła głową na tak i podeszła do Minuki. Ta wzięła ją na kolana a ja zaczęłam robić obiad….