3.31.2013

Nowe otoczenie cz26

Notka będzie strasznie krótka. Życzę wam udanego śmingusa i żebyście nie mieli dziś zrobionego kawału!!
Pozdrawiam.

 *** perspektywa Obito***
Dziś mamy 1 kwietnia czyli pryma aprilis!!! To jedno z moich ulubionych świąt!! Byłem w szkole. Jako pierwszy dziś w klasie. Już prawie każdemu urządziłem małego psikusa na dzień dobry. Wyjątkiem była Rin…. Gdy wszyscy znaleźli się w klasie mieli śmieszne psikusy.
- Obito!!!!!!- krzyknęli wszyscy.
- No co?! Tobi to dobry chłopiec!! Poza tym mamy dziś 1 kwietnia! Pryma aprilis!!!- powiedziałem uradowany. Wszyscy zrobili facepalma. Po lekcji zrobiłem kawały już wszystkim z mojego rocznika. Na następnych dwóch przerwach była klasa pierwsza, a na sam koniec druga. Już prawie każdy miał ode mnie kawał. Teraz tylko została Kushina. Nikt mi nie zrobił kawału bo każdy wie, że na następnego się zemszczę i to dwukrotnie gorzej niż ja zostałem. To była ostatnia przerwa. Już prawie ją miałem, ale to ja zostałem złapany przez nią!!! Zrobiła mi najśmieszniejszy i zarazem najgorszy kawał na świecie. Czułem do niej teraz szacunek jeśli chodzi o kawały…

Focie:
















Ostatni płomień wiru cz.39

Dzięki za ponad 6000 wyświetleń!! Kocham was!!! Mam nadzieje, że notka wam się spodoba i przepraszam za wczorajszy jej brak. Odpowiem na komentarze z dwóch ostatnich postów.
 Post pierwszy:
Jagoda Lee- dzięki i ciesze , że ci się podobał. Będę się starać dawać takiej długości notki. I tobie życzę mokrego aprilisa.
Marta Anonim- Dlaczego to tak dziwnie brzmi? Według mnie to słodko brzmi. I nawzajem.

Post drugi:
Jagoda Lee- dzięki. Fajne no nie? Akurat tak się złożyło. Dwa święta jednego dnia. Spoko, ale z kim ma być ten wątek z Itachim, bo ja nie znam i nie mam pomysłu na imię dziewczyny. Jeśli podasz mi imię to w mojej główce zacznie się rodził jej wygląd. A może ty chcesz być jego miłością? Jeśli tak to daj mi w komentarzu twój krótki opis zewnętrzny jak i charakteru.

- Kushina…. Obiecałaś mi, że nie użyjesz mięśni.- powiedział karcącym tonem.
- Ale….- zaczęłam, ale położył mi palce na ustach.
- Kushina…. Co ja z tobą mam, co?- powiedział z rozbawieniem. Zdjął mi palce z ust.
- A bo ja wiem. Sam mnie sobie wybrałeś, więc pytaj siebie.- powiedziałam tak samo jak on rozbawiona. Odwrócił mnie do siebie. Puścił do mnie oczko, przyłożył swoje czoło do mojego.
- Tak wiem i jestem z tego powodu szczęśliwy jak idiota!
- Wiesz…. Wiele ci do niego nie brakuje!
- Osz ty! Pożałujesz tego!- w jego oczach widziałam jakiś niebezpieczny błysk. Chciałam już z niego zejść, ale to było nie do wykonania, bo zacisnął swoje ramiona na mojej talii. Szarpałam się, ale tylko sobie robiłam krzywdę. Złapałam go za ręce i przy użyciu siły wydostałam się z jego objęć. Od razu tego pożałowałam bo prawie upadłam na twarz. Na szczęście ukochany złapał mnie i wziął na ręce. Śmiał się.
- Z czego się śmiejesz do cholery dattebane?!
- Z twojej miny.- powiedział pomiędzy śmiechem. Zrobiłam urażoną minę , która go jeszcze bardziej rozbawiła. Szedł ze mną na górę bo godzina była już późna a musieliśmy się wyspać. Sama chciałam się śmiać, ale nadal udawałam obrażoną. Gdy położył mnie na łóżku popatrzył na mnie czule. Już się nie śmiał tylko uroczo uśmiechał. Przybliżył się by pocałować mnie w czoło, a ja to wykorzystałam i rzuciłam się na niego całując go w usta i jednocześnie przewracając go ze sobą na podłogę. Dalej nie przerwałam pocałunku zaczęłam zdejmować z niego ubrania, gdy był w samej bieliźnie, przerwałam pocałunek, podniosłam się z ziemi, wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic. Woda leciała po mnie ciurkiem, uspokajając zbolałe mięśnie, była dla mnie balsamem. Zawsze gdy coś mi nie szło szłam pod prysznic i po długim myciu wiedziałam co robiłam nie tak. Lub pomagała mi w rozmyślaniu nad swoim życiem…. Wyszłam z pod niego po czterdziestu minutach. Szybko się wytarłam, ubrałam, włosy związałam w warkocz. Ręcznik rzuciłam do kosza na brudne rzeczy. Wyszłam z zaparowanej łazienki. Minato leżał na łóżku w niebieskich bokserkach na , których był symbol Konohy. Jego bielizna była rozbrajająca. Miał twarz zanurzoną w powieści sannina. Podeszłam do niego i zauważyłam, że zasnął. Na pewno musiał być zmęczony. Zabrałam mu ostrożnie książkę, schowałam do niej zakładkę, położyłam na chwilę jego głowę na swoich nogach, poprawiłam mu poduszkę, jego głowa powróciła na poduszkę. Przybliżyłam swoją do jego. Opatuliłam go kołdrą. Przytuliłam się do niego, umieściłam swoją głowę na jego klatce piersiowej. Słuchałam jego miarowego oddechu i uderzeń jego serca. I w taki sposób zasnęłam wsłuchana w przepiękną melodię…. Obudził mnie całus w czoło. Przetarłam zaspane oczy.
- Dzień dobry kochanie.- usłyszałam tuż przy uchu. Od razu się lekko zarumieniłam.
- Dzień dobry Minato. Która godzina?
- Piąta. A co?
- Nic.- powiedziałam ziewając. Zaśmiał się. Spojrzałam na niego. Był chyba w bardzo dobrym nastroju.
- Widzę , że nastrój ci dopisuje Minato.
- A jakże. Niedługo ślub mojego przyjaciela. A potem mój. Wiesz, że będę prowadził ich ceremonie ślubną?
- Ta?
- Nom. Wczoraj Hiashi mnie o to prosił.- powiedział z uśmiechem. Oberwał ode mnie poduszką.- A to za co?
- Za to, że wczoraj mi o tym nie powiedziałeś jak się ciebie pytałam jak ci minął dzień.
- Przepraszam, ale bardziej bałem się o ciebie, niż o powiedzeniu ci, że będę udzielał im ślubu.- powiedział z miną szczeniaczka. Starałam się nie złamać, ale nie mogłam się dłużej na niego gniewać. Westchnęłam zrezygnowana i przegrana, za co dostałam miłą nagrodę pocieszenia, w postaci namiętnego pocałunku. Trwaliśmy tak przez pięć minut, aż nie usłyszeliśmy walenia o szybę. Podniosłam się z łóżka, podeszłam do okna, odsłoniła zasłony i moja mina zbladła. Zza oknem stał, a raczej siedział Jiraiya. Gdy mnie zauważył od razu zaczął robić się blady jak kreda. Minato do nas podszedł, założył na mnie szlafrok, otworzył okno, sannin wszedł do pokoju. Posłałam mu mordercze spojrzenie, po czym poszłam do garderoby po ubrania, wzięłam strój i weszłam drugimi drzwiami do łazienki. Szybko wykonałam poranną toaletę, ubrałam na siebie granatowe leginsy, czarną podkoszulkę na ramiączka i szary sweter z długim rękawem, sięgał do połowy ud. Gdy czesałam włosy do moich uszu doszła część rozmowy pomiędzy panami.
- …. Czy ty wiesz co to oznacza?
- Tak wiem Jiraiya. A co mogę na to poradzić?
- Jesteś Hokage! Możesz przecież jej nakazać zostać!
- Ciszej. Nie chce żeby Kushina się dowiedziała.
- Ale ona i tak się o tym dowie.
- Wiem i będzie załamana. Ale wole sam jej o tym powiedzieć.
- No to powiedz jej teraz. Ona może ją tylko zatrzymać.- powiedział sannin. W tym samym momencie wyszłam z łazienki.
- O czym mam się dowiedzieć panowie?
- Dan zginą i Tsunade chce opuścić wioskę….- powiedział ze smutkiem Minato.
- Co…. Musze z nią porozmawiać! Ale to już!! Minato przenieś mnie do niej. Proszę. Ona potrzebuje mnie.
- Dobrze.- mówił to i złapał mnie w talii. Przeniósł nas przed dom Tsunade. Chciałam zapukać, ale drzwi się otworzyły i ujrzałam w nich zasmuconą twarz sanninki. Przytuliłam ją do siebie. Zaczęła płakać mi w ramię.
- Minato możesz nas zostawić i powiedzieć moim uczniom , że się spóźnię?
- Oczywiście.- powiedział i wyparował. Nie zostawił po sobie nic. Weszłam z Tsunade do domu, zamknęłam kopniakiem drzwi, poszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na kanapie. Dalej płakała a ja głaskałam ją po plecach.
- Ci…. Ci….- powtarzałam do puki się nie uspokoiła.
- On umarł przy mnie…. Nie byłam w stanie go uratować….
- Wiem jak to jest. Straciłam całą rodzinę, przyjaciół, wioskę. Ale udało mi się znaleźć szczęście. I wiem , że tobie też się uda. Czas leczy rany. Wiem o tym tak jak i ty, ale rany zawsze z nami zostaną i dzięki nim jesteśmy coraz silniejsi.
- Ale ja nie potrafię, już nikogo pokochać….
- Tsunade…. Proszę nie mów tak. Gdzie jest Shizune?
- U siebie w domu. Zaopiekuje się nią. I z nią opuszczę wioskę.
- Proszę cię. Nie opuszczaj jej dla mnie. Nie chce stracić drugiej matki.- powiedziałam błagalnym głosem. Nic nie powiedziała. Siedziałyśmy w ciszy przez dwie godziny. Nagle spojrzała mi w oczy.
- Zostanę i nie zawiodę cię skarbie.- kończąc to zdanie pocałowała mnie w czoło…. Minął już miesiąc. Tylko dzień dzielił nas od ślubu Minuki. Tsunade została w wiosce. Opiekowała się Shizune i trenowała ją. Jej relacje z Jirayą stały się leprze. Może się jeszcze zakocha. Mikoto właśnie wczoraj została poproszona o rękę. Jak my się cieszyłyśmy. byłam u siebie z Mikoto i Minuki. Sprawdzałyśmy ostatni raz jak wygląda w sukni, z butami, welonem , bukietem kwiatów i makijażem, i czy czegoś nie brakuje. Wyglądała prześlicznie. Brakowało według nas tylko naszyjnika i pasujących do pierścionka kolczyków. Minuki się przebrała i po trzydziestu minutach byłyśmy już w sklepie jubilerskim. Przez godzinę szukałyśmy , ale znalazłyśmy idealne kolczyki i naszyjnik ze symbolem yin i yang. Musiałam się pożegnać z dziewczynami i iść na trening do dzieciaków. Przeniosłam się na pole treningowe numer 4. Dzieciaki już się rozgrzewały. Poszłam za ich przykładem i już po dziesięciu minutach byłam gotowa tak samo jak maluchy.
- No to na co macie dziś ochotę?
- Może potrenujemy nintaijutsu?
- Dobra Itachi. No to zaczynamy.- powiedziałam z entuzjazmem. Trenowaliśmy to przed trzy godziny. Maluchy były wykończone, a mnie nadal rozpierała energia. Zaśmiałam się cicho. Usiadłam obok nich i zaczęłam goić ich rany. Po godzinie nie mieli ani jednej blizny.



Wesołego jajka!

Dziś moi drodzy mamy Wielkanoc!! Dzień w, którym Pan Jezus zmartwychwstał. Dzień , w którym dzieci jedzą udekorowane przez siebie jajka i pałaszują w koszyczkach. Dzień pełen miłości i radości. I dlatego chce wam życzyć kochani udanych świąt wielkanocnych i mokrego i pełnego psikusów lanego aprilisa !! Zapraszam was do krótkiego opowiadania z postaciami z ,, Nowego otoczenia". Mam nadzieje , że wam się spodoba. Serdecznie życzenia i buziaki przesyła wam Ania J.

W pewny niedzielny poranek budzi się białowłosy chłopak. To największy podrywacz na świecie i w swojej szkole. Jeden z dziesiątki najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Członek organizacji Akatsuki. A na imię mu Hidan. Spojrzał na zegarek. Dochodziła szósta. Przeciągnął się, podniósł z łóżka, ruszył leniwym krokiem do łazienki, wyszedł z niej po trzydziestu minutach, ubrany i odświeżony po wczorajszej imprezie. Zadzwonił do kumpli i umówił się z nimi w parku na umówione spotkanie. Wyszedł z domu po dziesięciu minutach. W tym samym czasie w domu pewnego blondyna, panował istny harmider. Za niecałe trzydzieści minut ma przyjechać jego rodzina z Polski od strony kuzynki. Właśnie pisał wiadomość do swojej dziewczyny: Przepraszam cię kochanie, ale nici z naszego treningu. Dziś przyjeżdża rodzina z Polski. Od strony Kim. No wiesz Wielkanoc. Życzę ci wesołego jajka najdroższa. Całuski twój M. Taką wiadomość otrzymała z rana czerwonowłosa. U niej panowała podobna sytuacja. Wujek zaspał i pędem musiał jechać na lotnisko po dziadków, którzy strasznie marudzą i zrzędzą przy pierwszej lepszej okazji, Naruto sprzątał z zawrotną prędkością dom, a Kushina szykowała jedzenie i nakrywała do stołu. Gdy barszcz się gotował, zaczęła odpisywać do ukochanego: U mnie to samo. I nie masz za co przepraszać, sama chciałam z niechęcią odpuścić dzisiejszy trening. Do mnie przyjeżdżają dziadkowie od strony mamy. To są straszne zrzędy. Tobie też życzę wesołego jajka, a do tego bogatego koszyczka i obyś znalazł moją niespodziankę w swoim pokoju specjalnie z okazji Wielkanocy. Napisz jak znajdziesz. Kocham cię i posyłam ci mocnego całusa w usta kochanie. Twoja K. Gdy Minato otrzymał tę wiadomość uśmiechnął się, zamknął oczy i wyobraził sobie tego całusa. Poczuł jak ktoś szturcha go w ramię. Otworzył oczy i ujrzał swojego o dwa lata starszego kuzyna Adriana. Chłopak właśnie czytał jego wiadomość od ukochanej. Ten szybko wyłączył wiadomość, schował telefon do kieszeni.
- Hej.
- Siema Minato. Od kogo była ta wiadomość?
- Nie twój interes Adrian. Gdzie twoi rodzice?
- Rozmawiają z twoimi i tulą się do Kim. Jula się z nią kłóci. A dziadkowie mówią jak się zmieniła.  No wiesz tak jak zawsze.
- Ta.... Wesołego jajka kuzynie.
- I nawzajem. To co dowiem się od kogo ten sms?
- Od mojej dziewczyny. Więcej ci nie powiem.
- Dlaczego?!
- Bo będziesz chciał ją poderwać, a na to nie pozwolę.- powiedział blondyn i usiadł do stołu gdzie znajdowała się reszta rodziny. W tym samym czasie pewna blondynka o morskich oczach kłóciła się ze swoimi młodszymi braćmi. Kłótnia dotyczyła ulubionych płatków śniadaniowych całej trójki. Chłopaki zjedli łącznie cztery miski i walka była o piątą.
- Łapy precz Kankuro!! Zjadłeś już dwie miski, a ja ani jednej!!!! Więc ona jest moja!!!
- Won mi z tymi łapami Gaara!!!!! Ja ją zjem a nie ty czy ona!!!!!
- A właśnie, że ja ją zjem!!!!!! Jestem z was najmłodszy i powinienem więcej jeść niż wy!!!!
- Jaki jesteś najmłodszy!! Między tobą a mną jest tylko niecałe cztery miesiące różnicy!!!!
- A wracając do tego to pożegnajcie się gnojki z płatkami!- powiedziała triumfalnie dziewczyna. Właśnie zaczęła jeść płatki, gdy nagle jej bracia się na nią rzucili w skutek czego zawartość miski wylądowała na ubraniu dziewczyny. Cała czerwona ze złości, zaciskała dłonie w pięści. Matka prosiła ją aby dziś nie biła braci. Ci zaczęli się śmiać. Nagle Kankuro powiedział coś przez co jego siostra o mały włos nie dostała by szlabanu.
- Gaara dobrze , że nie pozwoliliśmy jej tego zjeść. Strasznie by przytyła! Hahahahahaha!!!!- Temari zaczęła pulsować żyłka na czole. Już trzymała obydwóch za koszule, ale w tym momencie do domu weszła jej rodzicielka, z rodzicami jej chłopaka i z on sam. Gdy Karura zobaczyła scenę w kuchni strasznie pobladła. Podeszła do swoich dzieci.
- Co tu się dzieje?! Temari dlaczego jesteś cała w waszych płatkach?
- Zapytaj się tych gnojków!
- Panowie...
- Powiemy kiedy ona nas puści!!!
- O nie panowie! Tak łatwo nie ma! Najpierw powiecie mamie a następnie dostaniecie nauczkę.
- Temari pamiętaj co mi obiecałaś, albo będziesz miała szlaban.
- Wole mieć szlaban niż nie darować im tego!
- Dowiem się o co chodzi?
- O śniadanie.
- Jaśniej Kankuro.
- O płatki.
- Gaara, jaśniej.
- To może ja powiem. Te dwa półgłówki zjedli łącznie cztery duże miski płatków i została ostatnia , którą sobie robiłam. Te dwa ciołki zaczęły mi ją zabierać i tak zaczęliśmy się o nią kłócić. Gdy matołki zaczęły się między sobą kłócić ja zaczęłam jeść swoje śniadanie, gdy oni się na mnie rzucili w skutek czego wylała się na mnie zawartość miski, a na koniec Kankuro powiedział coś czego mu nie daruje!- ostatnie słowo wysychała wściekła patrząc na szatyna.
- Niech zgadnę. Nie dowiem się teraz jakie było to zdanie?
- Nie.
- W takim razie, marsz mi na górę się przebrać młoda damo a wy panowie wszystko posprzątacie i wypierzecie ubrania siostry.- nakazała pani domu. Chłopcy jednocześnie jęknęli i zaczęli prosić rodzicielkę o inną karę, dziewczyna zaś pobiegła na górę do swojej komnaty by się przebrać i zejść na dół. Gdy wszystko było posprzątane, dorośli i bracia blondynki poszli do kina a gołąbeczki do parku , do znajomych. W parku brakowało pięciu osób. A mianowicie: Temari, Shikamaru, Naruto, Minato i Kushiny. Obito za uwarzył przyszłą panią Nara jak lubił na nią mówić. Brakowało tylko Namikaze i Uzumakich. Dzwonili do nich, ale odpowiadała im sekretarka.
- Może po nich pójdziemy?- zaproponowała Marta. Sasori ją do siebie przytulił i pocałował w policzek.
- Dobry pomysł kochanie.- powiedział z uśmiechem.
- Zgadzam się. To do kogo najpierw?- spytała Konan.
- Do Minato. Do niego mamy najbliżej.- stwierdził starszy z braci Uchiha. Wszyscy się zgodzili i ruszyli w stronę domu blondyna. Natomiast Minato siedział przy stole i strasznie się nudził. Musiał wysłuchiwać jak babcia mówi mu jak powinien się ubierać i zachowywać. Nagle ktoś zapukał do drzwi, a raczej dobijał się do nich.
- To na pewnie moje koleżanki.- stwierdziła Kim i poszła otworzyć drzwi z małą Julką.
- Po co tu przyszliście?- zapytała dziewczyna widząc przyjaciół kuzyna.
- Po i do Minato. Jest tu?- zapytał blondyn.
- Może. A co?
- Nie twoja sprawa.- odpowiedział Hidan. Kim zaczęła się do niego przybliżać.
- Hej Hidan.- powiedziała trzepocząc rzęsami. Nagle w przedpokoju pokazała się babcia dziewczyn.
- Kim! Julia! Do stołu! A was moi drodzy proszę o odejście z stąd. Nie wiecie, że nie przeszkadza się w świętym dniu.
- Babciu, do kogo ty to mówisz? O hej.
- Minato nie żyjesz! Dlaczego nie odbierasz telefonu idioto?!- zaczęli się drzeć jego znajomi. Ten podrapał się po głowie.
- Sorry, ale właśnie przyjechała do mnie rodzina z Polski od strony kuzynki, a przy okazji jest Wielkanoc i wiecie....
- Minato nie garb się, bo żadna dziewczyna cię nie zechce.
- Babciu.... Proszę cię opanuj się.
- Mogę wiedzieć co tu się.... O Minato nie mówiłeś , że mają przyjść twoi znajomi.- powiedziała pani Namikaze.
- Tak proszę pani. Minato się z nami wczoraj umówił i mieliśmy się spotkać w parku, ale nie powiadomił nas o tym, że nie przyjdzie.- powiedziała Sakura robiąc smutną minę.
- Minato!
- No co?
- Jak mogłeś nie powiadomić znajomych. Ech ta młodzież i do tego zakochana. No dobrze. Minato możesz iść , ale będziesz musiał potem wszystko posprzątać.
- Dobrze.
- Ej ludziska chodźcie no do okna. Jakaś ślicznotka biegnie do sklepu.- powiedział Adrian. Hidan od razu poszedł do Adriana i walnął się w czoło.
- Ludzie chodźcie szybko na dwór. Musimy dorwać Kushinę.
- Co?! Kushinka? Gdzie ona jest?- zapytał wybiegając z domu Minato. Cała paczka zaśmiała się i Sasuke wziął kurtkę kumpla. Natomiast Kushina już wybiegała ze sklepu myśląc: Jak ja nie cierpię tych staruchów! Do wszystkiego się przyczepią!! A to kolor włosów, a to mój strój, a to brak chłopaka i okłamywanie ich, że jest inaczej!!! Jak ja chce , żeby już wrócili do Polski!!. Takie myśli miała Uzumaki. Musiała jak najszybciej znaleźć się w domu i dać dziadkom ich ukochane kremówki!! I tylko po to ją wysłali bo te jej , przy których siedziała całą noc im nie smakowały i były według nich za twarde!!
- Jak ja ich nie cierpię dattebane.- mruczała pod nosem wściekła. Minęła bardzo szybko dom ukochanego i go zauważyła. Przyśpieszyła i już po trzech minutach była w domu.
- Już jestem i mam wasze kremówki.- powiedziała zdyszała dziewczyna. Czuła, że się rozchoruje, bo dziadkowie nie pozwolili tym swoim marudzeniem założyć dziewczynie bluzy lub kurtki, a do tego musiała biec w leginsach i sukience którą musiała założyć bo babcia powiedziała, że taki strój przystoi kobiecie. Weszła do jadalni i od razu usłyszała narzekania starszych.
- Co tak długo?
- Jiraiya mówiłeś , że to niedaleko i przyjdzie w ciągu pięciu minut! A jest już siedem minut od jej wyjścia!- mówiła a raczej narzekała starsza kobieta. Czerwonowłosa zaczęła walić głową o ścianę, gdy dziadkowie mieli już skomentować zachowanie wnuczki ktoś zapukał do drzwi. To było wybawienie dla Naruto, który pędem pobiegł je otworzyć.
- Cześć ludziska! Bóg nam was zesłał. A raczej mi bo Kushinie nie pomożecie.
- Dlaczego Naruto-kun?- spytała się dziewczyna chłopaka.
- Dla tego, że przyjechali jej dziadkowie , którzy są strasznymi zrzędami....- przerwała mu wypowiedź babci.
- Młoda dama nie powinna walić głową o ścianę. Co by powiedziała na to twoja matka?!- mówiła pełnym wyrzutów głosem. Kushina pękła i zaczęła się drzeć na całe gardło. Jej dłonie waliły w ścianę a krew się z nich leciała.
- Zamknijcie się w końcu!!! Mam dosyć tych waszych ciągłych pretensji o to jak ja wyglądam, o moje zachowanie, o mój strój, i w ogóle o wszystko!! Dajcie mi spokój!! Po co wy w ogóle tu przyjechaliście?! Żeby zepsuć mi Wielkanoc?! Przecież wy za mną nie przepadacie i vice versa!! Mam już was dość dattebane!!
- Jak ty się do nas odzywasz młoda damo?!- zapytali oburzeni staruszkowie. Jiraiya widząc, co się święci, zaczął interweniować.
- Kushina idź do łazienki, oczyść ręce, zawiń je w bandaż i idź się przejść sama. Może ochłoniesz nieco. My z Naruto z nimi zostaniemy.
- Właściwie to nas zawiedziesz na lotnisko. Dziś jeszcze wylatujemy do Polski.- powiedziała babcia. Dziewczyna o ciemno-niebieskich oczach poszła do łazienki nawet nie patrząc w stronę drzwi wejściowych, gdzie z minami pełnymi strachu i współczucia stali jej znajomi, kuzyn i chłopak. Wyszła z łazienki w swoim stroju do treningów, sukienka od dziadków była złożona w kosteczkę, weszła do przedpokoju gdzie znajdowali się dziadkowie. Podała im z kamienną twarzą sukienkę, założyła addidasy, bluzę i wyszła biegiem z domu nie wracając uwagi na nikogo. Cała paczka wybiegła za nią. Krzyczeli do niej, ale nie reagowała. Minato dogonił ją przy swoim domu, złapał w talii i przytulił do siebie. Ta wtuliła się w niego i zaczęła płakać. Po dwóch minutach pozostali do nich dobiegli i razem czekali, aż Kushina się uspokoi. Minato wziął ją na ręce i razem ze znajomymi poszli do parku. Gdy byli przy swoim drzewie czerwonowłosa uspokoiła się. Potem atmosfera była wypełniona zabawą i radością. Naruto przyniósł ze sobą duży koszyk wielkanocny w , którym znajdowały się czekoladowe jajka , zające i cukrowe baranki. Obito rzucił się na niego i chciał zabrać słodycze. Pozostali poszli za jego przykładem i Naruto był przygnieciony do ziemi przez wszystkich. Potem było przepraszanie poszkodowanego i zabawa, opowiadanie sobie kawałów, wygłupy Naruto, Kiby i Obito. I tak naszym bohaterom minęły święta wielkanocne!










3.29.2013

Ostatni płomień wiru cz.38

Jutro już z samego rana do kościułka na święcenie koszyczka!! Ale super!! A potem podkradnę kilka czekoladowych jajek!!!
Jagoda Lee- postaram się dać jakiś wątek z SasoMart. I dzięki.
Marta Anonim- po pierwsze podoba mi się twoje nowe zdjęcie. A po drugie. Mogą to robić bo ty jesteś jak się później okaże pierwszą taką prawdziwą miłością Sasoriego. Więc przyda mu się pomoc. Dzięki , że uważasz notkę za świetną. Mam nadzieje, że będziesz pisać komentarze bo jak nie to będzie mi trochę smutno bez twojej oceny...

- No dobra, ale wszystko będziesz musiała uzgodnić ze mną i Minato. Ale to dopiero za miesiąc.
- Dlaczego za miesiąc?
- Bo będę zajęta ślubem Minuki. No dobra. Stajemy i idziemy. Bo się spóźnię i mnie zabiją.- zażartowałam.
- Nie martw się sensei my cię obronimy.- powiedział Itachi. Jako pierwszy stał i podał mi dłoń. Skorzystałam z pomocy. Asuma poszedł w jego ślady i pomógł Kurenai. Ruszyliśmy w stronę wioski, śmiejąc się. Nadal kobiety się na mnie patrzyły z chęcią mordu. To już mnie denerwowało i po nie kąt bawiło. Gdy mijaliśmy budkę z ramen, wyskoczyła na san drużyna siódma.
- Kushina-chan!! Tobie nie wolno nikogo trenować!- wykrzyczał mi Obito. Pozostała dwójka posłała mi karcące spojrzenia. Zaśmiałam się.
- Ach Obi. Mogę ich trenować tylko przez tydzień. A poza tym i tak nie korzystam z mięśni i czakry. Siedzę tylko pod drzewem, daje im ćwiczenia i wytykam błędy. To wszystko.
- Mówi prawdę. Przez sześć godzin tylko siedziała pod drzewem i nam dawała polecenia.- potwierdził Asuma.
- A Minato-sensei o tym wie?- zapytała z ciepłym uśmiechem Rin.
- Tak. A teraz was maluchy przepraszam , ale muszę odprowadzić moją drużynę do domówi i pozałatwiać pewne sprawy.
- A możemy iść z tobą Kushina-chan?- zapytał Kakashi.
- Jasne.- powiedziałam i ruszyłam z dzieciakami w dalszą drogę. Pierwszego odstawiłam Asumę, potem Kurenai. Gdy byliśmy przy rezydencji klanu Uchiha wychodziła z domu Mikoto. Gdy mnie zobaczyła podbiegła do mnie z uśmiechem. Wzięła pod rękę.
- To co Hanabero? Idziemy po Minuki i na zakupy.
- Taa.
- Oj nie będzie tak źle. Poza tym to jeszcze nie twoje zakupy.
- No wiem. Ale i tak nie przepadam za nimi. No, ale co z tym zrobić.
- Nic. No dobra. Pa dzieciaki.- powiedziała na odchody i pociągnęła mnie w stronę ulicy.
- Do jutra Itachi!- krzyknęłam zanim zniknął mi z oczu. Szłyśmy przez pięć minut w milczeniu. Nie przeszkadzała nam cisza. Gdy byłyśmy w połowie drogi do rezydencji klanu Hyuga, naszą uwagę przykuła zamieszka przy jednym z barów. Zaciekawione podeszłyśmy. Widziałyśmy jak Jiraiya stara się uspokoić dość pianych dwóch mężczyzn.
- O co poszło?- zapytała Mikoto jednego z obserwatorów.
- O kobietę. Ten czarnowłosy przyszedł z przepiękną kobietą, jednak ta po kilku kieliszkach sake zaczęła flirtować z zielonookim. Ten którego olała wkurzył  się i rzucił na niego. A teraz Jiraiya stara się ich uspokoić.
- Nie wychodzi mu to.- stwierdziłam i podeszłam do sannina.
- O diablica. Witaj a ty nie z Minato w biurze?- powiedział ze swoim zboczonym uśmiechem.
- Jiraiya opanuj się. I nie. Nie jestem z nim w biurze tylko szłam coś załatwić z Mikoto.
- A. Babskie sprawy.
- Tak. Widzę , że nie dajesz sobie rady.- powiedziałam skazując brodą na dwójkę mężczyzn po jego stronach.
- A no, wiesz. Trudno przemówić człowiekowi gdy zbyt dużo wypije.
- A ty jesteś tego świetnym przykładem. Może chcesz pomocy?
- Z chęcią. Ciebie to każdy mężczyzna się boi. Nawet Minato.
- Dzięki za komplement.- powiedziałam z uśmiechem. Podeszłam do mężczyzn , złapałam ich za głowy i uderzyłam nimi o siebie. Upadli na cztery litery. Odwróciłam się do widowni.- Nie ma na co patrzeć. Wracajcie do swoich spraw.- powiedziałam rozkazującym tonem. Ludzie mnie posłuchali. Gdy tylko została Mikoto, i zapewne kobieta o którą była ta niepotrzebna walka. Wróciłam się do mężczyzn siedzących na ziemi. Masowali swoje głowy. Na szczęście nie użyłam przy tym dużej ilości siły. Przez co miałam tylko skurcz w całych rękach. Położyłam obolałe ręce na biodrach.- Panowie. Marsz mi do Hokage i wytłumaczcie się mu z tego incydentu. Ty też moja droga. Jiraiya zaprowadź ich do Yondaime.- powiedziałam głosem nie znoszącym sprzeciwu.
- Jasne młoda. Dopilnuje aby wszystko powiedzieli.
- No to na co czekasz? Już mi cię tu z nimi nie ma!- powiedziałam i zagroziłam mu pięścią przed nosem. Ten szybko się wycofał, złapał blondynkę za rękę a panów przewiesił sobie przez ramiona. Znikli w chmurze białego dymu. Podeszłam do Mikoto.
- Kushina powinnaś zostać głową wioski.- zażartowała czarnowłosa.
- Nie. Nie nadaje się. Poza tym Minato dobrze się spisuje.
- Może. A teraz chodź bo w ogóle nic dzisiaj nie zrobimy.
- Spoko.- powiedziałam i wzięłam przyjaciółkę pod rękę. Szłyśmy śmiejąc się z tego zdarzenia. Doszłyśmy do domu Minuki po pięciu minutach. Zapukałyśmy. Drzwi otworzył nam brat Hiashiego. Hizashi.
- Hej. Jest może Minuki?
- Cześć. Jasne jest. Wejście. Zaraz do was przyjdzie. Właśnie uzgadniamy listę gości.
- A to małpa. Miała to z nami zrobić.- powiedziała Mikoto. Zaśmiałam się. Weszłyśmy do środka, zdęłyśmy buty i poszłyśmy za Hizashim do salonu. Nasze gołąbeczki się kłóciły. Od chrząknęłyśmy. Minuki przeniosła na nas swój wzrok. Szybko wstała i do nas podbiegła.
- Nareszcie jesteście. Co was tak długo nie było.
- Nie było nas przez pięć minut.
- Zatrzymała nas mała bójka przed barem.- powiedziałam i zaśmiałyśmy się z Mikoto.
- No dobra. Najważniejsze , że już jesteście i możemy iść na zakupy.- powiedziała podekscytowana Minuki. Ucałowała panów na pożegnanie, popchnęła nas w stronę wyjścia. Założyłyśmy buty i wyszłyśmy z domu. Minuki wzięła nas pod ręce i pociągnęła w stronę sklepu ze sukniami ślubnymi. Jęknęłam na widok tych sukni. Minuki wraz z Mikoto zaśmiały się.
- Nie jęcz tak Kushi. Niedługo ty też będziesz musiała przymierzać te suknie.
- Wiem Minuki i dlatego jęczę.- powiedziałam z miną cierpiętnika. Zaśmiały się serdecznie.
- Im szybciej się z tym uwiniemy tym szybciej z tond wyjdziemy.- zauważyła czarnooka. Przytaknęłam jej. Rozdzieliłyśmy się i zaczęłyśmy szukać jakiś ładnych i wyjątkowych sukni. Znalazłam trzy, Mikoto sześć a Minuki dziesięć. Dałyśmy jej nasze znaleziska do przebieralni, ta z gracją zniknęła w jej wnętrzu. Usiadłyśmy na kanapie przed tą przebieralnią i czekałyśmy pięć minut zanim nam się pokazała w wybranej przez siebie sukience. Na nasze twarze przyszedł wyraz zgrozy.
- Aż tak źle?- zapytała białooka. Kiwnęłyśmy na tak.
- Minuki, nie obraź się, ale ta suknia do ciebie nie pasuje. Jest za bardzo… jakby to powiedzieć. Wyzywająca? Tak wyzywająca.
- Zgadzam się z Kushiną. Pokaż nam te sukienki.- powiedziała czarnowłosa. Podniosłyśmy się z kanapy i weszłyśmy do przymierzalni. Gdy zobaczyłyśmy sukienki , które wybrała panna młoda, jęknęłyśmy. Zabrałam je i zostawiłam te wybrane przeze mnie i  Mikoto.
- Przymierz te , które my ci wybrałyśmy.
- Najpierw te Mikoto.- powiedziałam i wyszłyśmy z sukienkami. Położyłam je obok nas i czekałyśmy na granatowłosą. Wyszła do nas po dziesięciu minutach w sukience Mikoto. Była to prosta biała sukienka, sięgająca do podłogi z widocznym dekoltem. Minuki miała się czym chwalić. Dobrze na niej leżała.
- No i jak?- zapytała podenerwowana.
- Ślicznie ci w niej.- powiedziała Mikoto.
- Popieram. Idź i pokaż nam pozostałe.
- Dobra.- powiedziała z uśmiechem po czym znikła zza drzwiami. Przez trzydzieści minut pokazała nam się w wszystkich sukienkach , które wybrała Mikoto. Przyszła kolej na moje sukienki. Wyszła do nas po czterech minutach. Suknia sięgała do podłogi, miała wycięcie na jednym udzie, rozchodziła się falbanką, było wcięcie w dekolcie tak samo ozdobione lekką falbanką, lekka biała siateczka okrywała ręce.
- I jak?
- Przepięknie.
- Przepięknie- powtórzyłam.
- Kushina ty masz gust do takich rzeczy.- powiedziała z uśmiechem.- Biorę tę.
- Dobry wybór. Dobra idź się przebrać i chodź zapłacić.- pogoniła ją Mikoto. Szybko weszła do pomieszczenia. Powróciła po trzech minutach, weszłyśmy po pozostałe sukienki, odwiesiłyśmy je na miejsca, poszłyśmy do kasy, zapłaciłyśmy, sukienka została spakowana do torby.
- To teraz po buty do tego cuda.- zaśmiała się Minuki. Poszłyśmy w jej ślady. Weszłyśmy do sklepu z butami, zaczęłyśmy szukać razem odpowiednich butów, po dziesięciu minutach poszukiwań znalazłyśmy odpowiednie. Zostały przymierzone, spakowane , zapłacone i wyszłyśmy ze sklepu.
- To co teraz?- zapytałam.
- Kwieciarnia. Trzeba wybrać kwiaty na ślub i wesele.
- Dobra, ale po drodze wejdziemy do mnie i zostawimy twoje rzeczy.- powiedziałam.
- Dobra.- powiedziały jednocześnie. Poszłyśmy w stronę mojego domu, otworzyłam drzwi weszłyśmy do domu, nie zdejmując butów weszłyśmy na górę do mojej sypialni, schowałam torby do garderoby, zeszłyśmy na dół, wyszłyśmy z domu, zamknęłam drzwi i poszłyśmy w stronę kwieciarni. Wybrałyśmy białe lilie, czerwone róże i niebieskie tulipany. Zamówiłyśmy też kilka bukietów z tych kwiatów. Wyszłyśmy z budynku. Była już 21. Odprowadziłyśmy Minuki do domu i umówiłyśmy się jutro na 15, następnie odprowadziłam Mikoto do domu. Szłam w stronę swojego domu, nie ominęło się to bez komentarzy mężczyzn na temat mojego ciała. Zacisnęłam dłonie i przyśpieszyłam kroku. Gdy byłam już przy domu zaczepiło mnie kilku facetów. Sądząc po odorze jaki wydawali musieli się nieźle upić.
- Paczcie co to za ślicznotka.
- A jakie ma zgrabne ciało.
- Kotku może chcesz się zabawić?
- Dzięki, ale nie skorzystam.- powiedziałam i chciałam ich wyminąć, ale ten który mi to zaproponował złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Zaczęłam mu wyrywać rękę.
- Lubię takie agresywne.- powiedzieli jednocześnie i polizali swoje wargi.
- Puszczaj mnie idioto!!!- darłam się. Nagle zza nimi ujrzałam kosmyki włosów ukochanego.- Minato!- powiedziałam uradowana. Na twarzach moich prześladowców był strach. Szybko się ode mnie odsunęli. Podbiegłam do ukochanego. Przytuliłam się do niego. Zasłonił mnie swoim ciałem.
- Mogę wiedzieć jakim prawem chcieliście napaść na moją narzeczoną?!- zapytał patrząc na nich spojrzeniem pełnym mordu. Po ich plecach przeszły dreszcze.
- My nie wiedzieliśmy…- zaczęli się usprawiedliwiać. Nagle przy Minato pojawiło się czterech ludzi z ANBU.
- Zabrać ich do więzienia. Jutro się nimi zajmę.
- Tak jest Hokage-sama.- powiedział mężczyzna z maską niedźwiedzia. Podeszli do nich złapali ich i zniknęli w chmurze białego dymu. Minato odwrócił się do mnie, przyciągnął do siebie, pocałował w głowę, otoczył opiekuńczo ramieniem i zaprowadził do domu. Otworzył mi drzwi, wpuścił mnie pierwszą, zamknął za nami drzwi na klucz, zaprowadził do salonu. Usiadł na kanapie a ja na jego kolanach.
- Jak tam minął ci dzień?- zapytałam z uśmiechem.
- Nic ci nie zrobili?
- Co? Nie! Przyszedłeś w samą porę. Chodź sama dałabym sobie radę dattebane.
- Może byś dała , ale nie teraz. Jesteś jeszcze nadal osłabiona.- stwierdził z powagą w głosie.
- Ale z ciebie sztywniak.- zażartowałam sobie z niego i dotknęłam go palcem w nos.- Uśmiechnij się. Bo mnie przerażasz.- dalej sobie żartowałam.
- Na pewno nic ci nie zrobili?- dalej pytał się o to samo.
- Na pewno. A teraz rozluźnij się. Nic się nie stało i to chyba najważniejsze? Prawda?
- Tak.
- No to może zdejmiesz strój Hokage?- zapytałam rozbawiona. Zaśmiał się, zeszłam z jego kolan, podniósł się z kanapy, zdjął płaszcz i kamizelkę, poszedł do przedpokoju, powiesił je na swoim wieszaku. Wrócił do mnie z uśmiechem na ustach. Usiadł z powrotem na kanapie a ja na jego kolanach. Objął mnie ramieniem w talii, przerzucił moje włosy na lewę ramię, oparł swój podbródek na moim prawym ramieniu. Potargałam go po włosach. Zaśmiał się.
- Jak tam minął ci dzień?- zadał moje pytanie.
- Dobrze. Trenowałam z dzieciakami sześć godzin, a potem cztery godziny spędziłam z Mikoto i Minuki łażąc po sklepach i szukając sukni, butów i kwiatów.
- Niech zgadnę. Strasznie się męczyłaś i nudziłaś?- zapytał rozbawiony.
- Na samym początku strasznie się nudziłam, ale potem już nie. A o męczeniu się to mi nie wspominaj. Przez całe zakupy się męczyłam dattebane!- powiedziałam z głosem małego dziecka. Zaśmiał się i pocałował mnie w szyję.
- Moje małe dziecko. I co ludzie zrobili ci kuku?- powiedział pieszcząc swój głos.
- Tak. Oni są bebe.- powiedziałam mu głosem małej dziewczynki. Zaśmiał się głośniej.
- Ludzie, aż tak są dla ciebie niemili?- dalej mówił głosikiem małego elfa.
- Nawiet bardzio.- sepleniłam.
- To nie dobrze.- stwierdził.
- Niom. A teraz moja kolej na pytanie. Jak tam minął ci dzień? I nie mów , że cię papuguje bo ty mi nie odpowiedziałeś na początku.
- No dobrze. Dzień minął mi prawie spokojnie i nudno. Jedyne co się ciekawego wydarzyło to przesłuchanie trzech osób oraz dowiedzenie się od jeszcze jednej osoby. Jednej kobiety, która zaczęła mnie podrywać, dwóch pianych facetów, którzy posyłali sobie mordercze spojrzenia i Jiraiya , który był jako jedyny z całej tej czwórki o zdrowych zmysłach i powiedział mi co się stało, a potem został przy przesłuchaniach, które sam zrobiłem.
- I co?
- I nic. Mają zakaz chodzenia do barów. I do spotykania się ze sobą przez trzy miesiące. A teraz wytłumacz mi się z tego, że użyłaś siły.
- No co? To nie moja wina, że ten zboczeniec nie mógł sobie z nimi poradzić. Poza tym nie użyłam tak dużo siły. Tylko taką ilość jak bym podnosiła pół ciężkie pudło z twoimi dokumentami. Poza tym oni i tak by upadli od lekkiego popchnięcia do tyłu.

3.28.2013

Nowe otoczenie cz25

Ten rozdział dedykuje swojej przyjaciółce , która miała wczoraj urodziny i dla Sakury z okazji jej urodzin. Zapraszam do czytania.
Marta Anonim- Dzięki i proszę masz szybko następną notkę. Może krótka , ale jest.


*** perspektywa Sasuke***
Były dziś urodziny Sakury. Właśnie byłem z Naruto i Minato w domu Uzumakich. Ustawialiśmy sprzęt. Byłem zaskoczony z Minato, że Naruto ma taki super sprzęt.
- Ej chłopaki uważajcie na ten sprzęt.- powiedział ze strachem w głosie.
- A co Naruto?- zapytałem.
- Kogo to sprzęt?- zadał pytanie Mina.
- Kushiny. I jak coś się mu stanie to mi się oberwie. Więc jeśli nie chcecie naszej śmierci, to uważajcie.
- Ale Naruto, ona nie uderzy Minato.
- O nie. Jeśli to zniszczymy to nawet Minato jej nie powstrzyma i oberwie od niej.
- A dlaczego?
- Bo widzicie. Ona to robiła ze swoim tatą. Więc…. To  jest jej pamiątka po nim. Zrobiła to przed jego śmiercią.
- O jezu! To może nie ruszajmy tego?- zapytał zatroskany Minato. Nagle drzwi się otworzyły. Do salonu weszła Kushina z Hinatą i Hanabi. Minato szybko do nich podbiegł i zabrał torby z dekoracjami. Czerwono-włosa posłała mu uśmiech.
- Dlaczego macie go nie ruszać?
- No bo… wiesz….
- To , że to pamiątka nie oznacza, że nie będę z niego korzystać Minato.
- No dobra, ale tak to, to ty się przy nim kręć bo ja nie mam zamiaru tego zepsuć.
- Minato a pomożesz mi przy nim?
- Jasne skarbie.- powiedział i poszedł z Kushiną do sprzętu. A nasza czwórka zaczęła dekorować pomieszczenia, czyli kuchnię, salon, przedpokój i pokój gościnny. Skończyliśmy po pięciu godzinach. Były już przekąski zrobione przez Temari, Hinatę i Kushinę. Minato parę razy starał się spróbować ramenu Kushiny , ale zawsze za to obrywał łyżką po głowie. Gdy zbliżała się godzina 17, wyszedłem z domu Uzumakich i poszedłem po Sakurę. Na szczęście było blisko, więc byłem u niej po pięciu minutach. Zapukałem do jej drzwi. Otworzył mi jej brat.
- Siema Sasuke!
- Siema Deidara. Jest twoja siostra?
- Jasne. A właśnie. Kiedy impra?- wypowiedział to ostatnie zdanie szeptem. Kiwnąłem głową na tak.
- Właśnie ją na nią zabieram. Kushina kazała mi ciebie zabrać. Nie martw się pozostali też już są.
- Nawet Marta?
- No ba! Kushina z Temari chcą połączyć Sasoriego z Martą.
- Będzie się działo.
- Nom. Zawołasz swoją siostrę?
- Jasne. SAKURA KTOŚ DO CIEBIE !!!!!!!!
- Idę. Już idę. Nie pali się. O cześć Sasuke.
- Hej. Chcesz się przejść?
- Jasne. To co idziemy?
- No dobra. To pa Dei.- powiedziałem, wziąłem Sakurę za rękę i poszliśmy w stronę parku, który był niedaleko. Miałem jeszcze dziesięć minut aby ją przyprowadzić. Usiedliśmy na ławce, Sakura patrzyła na zachodzące słońce. Nagle na mnie przeniosła swoje tęczówki, przybliżyła się i pocałowała mnie. Odwzajemniłem pocałunek. Nagle poczułem wibracje w kieszeni spodni. Podniosłem się z ławki. Wyjąłem z kieszeni czarną chustkę, zawiązałem jej nią oczy, złapałem za rękę i zaprowadziłem do domu Naruto. Gdy byliśmy przed drzwiami, otworzyły się i Kushina kazała mi szybko wejść do środka. Uczyniłem to, światła zostały zgaszone, zdjąłem opaskę z oczu Sakury, światła znowu zostały zapalone, wszyscy wyskoczyli z uśmiechami na twarzach, sam też zrobiłem lekki dla niej.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO SAKURA!!!!!!!- krzyknęliśmy wszyscy na raz. Na twarzy różowo-włosej pojawiło się lekkie zdziwienie, a po chwili wielka radość.
- Dzięki , że pamiętaliście!!- odkrzyknęła uradowana. Kushina puściła ulubione piosenki solenizantki, każdy włożył jej życzenia i dał prezent. Po dwóch godzinach tańców, które mnie nie ominęły, Kushina zawołała nas do kuchni. Sakura weszła jako pierwsza, a my za nią.
- Czym były by urodziny bez tortu?- zapytała rozbawiona Kushina. tort wyglądał tak apetycznie, że każdy chciał go zjeść.
- Kushina ile na niego wydałaś?
- Nic Sakura. No oprócz całego dnia, ale to pikuś.
- Ty go robiłaś?!
- Nom dattebane, a teraz pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki!- powiedziała z ekscytacją w głosie. Sakura zamknęła oczy, pomyślała życzenie, zdmuchnęła świeczki i otworzyła oczy z uśmiechem małego dziecka na twarzy. Potem były różnego rodzaju gry i zabawy. Kushina ma talent do robienia przyjęć urodzinowych.  Zabawa trwała do białego rana….


3.27.2013

Nowe otoczenie cz24

Witam was. Zapraszam was na mojego drugiego bloga http://one-shoty-z-naruto.blogspot.com/.
Jagoda Lee- bardzo dziękuje
Marta Anonim- dzięki.

- Dziękujemy.- powiedzieliśmy jednocześnie i skłoniliśmy się. Następnie byli Naruto z Hinatą, i tak dalej. Następujące osoby zagrają: Romeo- Minato, Julia- Ja, Państwo Capulet- Marta i Sasori, Państwo Monteki- Naruto i Hinata, Escalus- Yahiko, Paris- Hidan, Starzec- Shikamaru, Mercutio- Deidara, Benvolio- Neji, Tybalt- Kiba, Brat Wawrzyniec- Obito, Baltazar- Sasuke, Piastunka- Konan, obywatele- Sakura, Ino, Rin, Temari, Tenten. Brakowało nam jeszcze dziesięć osób i by mogły zacząć się próby. Może uda się namówić członków Akatsuki, na udział. Może Shino, Rock Lee, Sai, Choji i Hanabi* by się dali namówić. Może. Resztę przerwy spędziliśmy wszyscy razem. Poznawaliśmy Martę i muszę powiedzieć , że ją polubiłam. Gdy skończyliśmy lekcje Akatsuki z Martą poszli na kręgle , a moja paczka do parku. Doszliśmy tam po pięciu minutach. Usiedliśmy pod „ naszym” drzewem, świeciło popołudniowe słońce, chłopaki położyli się na ziemi, a my oparłyśmy się o pień drzewa. Wszyscy byliśmy pod jego bujną koroną. Wyjęłam zeszyty i zaczęłam robić lekcje, na szczęście dużo nam nie zadali, więc po piętnastu minutach miałam to z głowy. Spojrzałam na chłopaków. Wygłupiali się, nawet Shikamaru!!! Byłam w szoku! Przeniosłam wzrok na dziewczyny. Śmiały się. Schowałam rzeczy do plecaka, zasunęłam go, wyjęłam z pod bluzki naszyjniki. Przyłożyłam do oczu naszyjnik od rodziców. Na moje usta wkroczył smutny uśmiech. Pocałowałam go, schowałam go pod podkoszulkę, następnie przybliżyłam prezent od Minato. Mój wzrok mimo wolnie powędrował na niego. Śmiał się słodko. Nie mogłam przez chwilę złapać oddechu, ale po trzydziestu sekundach przypomniałam sobie. Odłożyłam naszyjnik na swoje miejsce i zaczęłam myśleć jak będzie wyglądać jutrzejsza impreza urodzinowa Sakury. Super kolejna osoba, która będzie miała 18 lat! Nie far!! Położyłam się na ziemi , wyjęłam słuchawki, założyłam je, puściłam sobie piosenkę „ One Direction : Kiss You”, zamknęłam oczy i zaczęłam śpiewać z chłopakami piosenkę. Po niecałej minucie poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię. Otworzyłam lekko oczy i ujrzałam nad sobą Kibę. Podniosłam się z ziemi.
- Co jest?- spytałam.
- Możemy się przejść.- zaproponował nerwowo drapiąc się po głowie.
- Jasne.- podniosłam się z ziemi, otrzepałam kolana, uda i pośladki. Ruszyliśmy w stronę ławek. Szliśmy tak jakieś dwie minuty. Widziałam jak stara się mi coś powiedzieć. Położyłam mu dłoń na ramieniu.- O co chodzi?
- Zakochałem się….- powiedział szeptem.
- W kim?
- W…. Hanabi….- wyjąkał.
- Ino o tym wie?- spytałam. Jeśli nie to może nie być dobrze.
- Nie…. I właśnie chciałbym cię prosić o pomoc. Jak ja mam jej to powiedzieć nie łamiąc jej serca?
- Nie wiem, ale razem coś wymyślimy dattebane.- powiedziałam i podniosła go na duchu.
- Na serio?! Pomożesz mi?
- No jasne, że tak! A teraz chodź. Wracamy do nich bo coś może im strzelić do głowy.
- Jeśli Naruto robi jakiś wygłup beze mnie to oberwie.- powiedział z głupkowatą miną. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Powróciliśmy do paczki śmiejąc się. Doszły tam dwie osoby: Sai i Hanabi. Mina mojego przyjaciela zrzedła. Zostawiłam go i podeszłam do Hanabi.
- Hej Hana! Co ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona.
- A wiesz, chciałam powiedzieć, że będę z wami grała a poza tym Hinata ma klucze do domu.
- Acha. Jasne. To super, że będziesz z nami grała. Będzie się działo na próbach.
- Nom.
- A tak właściwie. To co tu robi Sai?
- Wiesz siostra, on na moje oko podrywa Ino.- powiedziała Hanabi.
- Oby Kiba tego nie zauważył.- powiedziała Hinata.
- A może niech to zauważy.
- Dlaczego ma to zauważyć Kushina?- zapytała się mnie Hinata. Podeszłam do niej, przybliżyłam swoje usta do jej ucha.
- Bo Kiba zakochał się w twojej siostrze.- wyszeptałam tak aby tylko ona mogła to usłyszeć.
- Naprawdę?!
- Nom. Sam mi to mówił.
- No to trzeba coś z tym zrobić….



Powiadomienie!

Za radą Marty Anonim stworzyłam nowego bloga z one-shotami. Oto link na niego http://one-shoty-z-naruto.blogspot.com/ . Od razu zapewniam , że nie mam zamiaru kończyć tego bloga. Pozdrawiam was serdecznie Ania jaros. 

Ostatni płomień wiru cz.37

Marta Anonim- dzięki
Jagoda Lee- dzięki

Jest nowy one shot.

- Ufam ci ufam, ale się o ciebie boje.
- Gdybyś mi ufał do byś mi pozwolił ich trenować.- powiedziałam zapłakanym głosem małego dziecka. Odsunęłam się i wymusiłam łzy. Minato od razu zareagował. Byłam w jego objęciach, jedną ręką starł mi łzy z twarzy , a następnie tom samą zaczął głaskać mnie po głowie. Zaśmiałam się w duchu. Wyszło idealnie!! Minato zmusił mnie do spojrzenia sobie w oczy. Nadal miałam w nich łzy. Pogłaskał mnie po policzku.
- Kushina. A co jeśli pozwolę ci ich trenować? Co będziesz robić?- zapytał zmęczonym głosem. Na moją twarz wkroczył uśmiech zwycięstwa.
- Będę tylko im mówić co mają robić, a sama będę siedzieć pod drzewem i im się przyglądać i wytykać błędy. A po skończonym treningu pójdę ich odprowadzić, a następnie zabiorę Mikoto i pójdziemy do Minuki, aby mieć za sobą te przygotowania do ślubu.
- Czyli mam rozumieć, że nie będziesz używać czakry ani mięśni?- upewniał się.
- Tak. Nie będę się przemęczać. Poza tym nie mam ochoty wylądować na czterech literach.- powiedziałam z uśmiechem.
- Ech…. No dobra. Możesz ich trenować, ale tylko przez tydzień.- powiedział ze surową miną jaką powinien mieć władca wioski.
- Hai.- powiedziałam i zasalutowałam mu. Przybliżyłam swoje usta do jego ust i pocałowałam namiętnie. Przerwaliśmy po dwóch minutach.- Dziękuje ci kochanie.- powiedziałam po czym z niego zeszłam , a następnie wyszłam z gabinetu. Szłam szybkim krokiem na pole treningowe numer 4. Gdy byłam tam po piętnastu minutach widziałam swoich uczniów, jak się rozgrzewają z minami męczenników. Podeszłam do jonina i powiedziałam mu, że ja ich
będę trenować przez tydzień. Podziękował mi i zniknął w białej chmurze dymu. Usiadłam pod drzewem tak jak obiecałam Minato.
- Ej maluchy mam tak siedzieć cały dzień i patrzeć jak się rozgrzewacie, czy zaczniemy poważny trening?!- zapytałam rozbawiona. Podskoczyli na dźwięk mojego głosu, po czym się na mnie rzuciły.
- Sensei!!- krzyczały jednocześnie.
- Tak. Przez tydzień będziecie mieli ze mną treningi.
- To super. To co mamy robić?- zapytał uradowany Asuma.
- Będziecie walczyć pomiędzy sobą. Najpierw Itachi z Kurenai. A potem sama wybiorę.- powiedziałam. Wymieniona dwójka wstała i poszła od nas jakieś 50 metrów dalej. Asuma usiadł obok mnie i zaczął się przyglądać walce. Poszłam za jego przykładem…. Po sześciu  godzinach treningu zarządziłam koniec. Maluchy były wykończone. Właśnie leżały mi na kolanach i śmiały się. Każde z nich miało teraz przeze mnie prze czochrane włosy. Dochodziła godzina 17.
- No dzieciaki. Zbieramy się. Muszę was odprowadzić do domów, a następnie coś załatwić.
- Czy to będzie coś związane z ślubem?- zapytała Kurenai.
- Może, ale nie z moim tylko Minuki.
- A czy mogę zająć się przygotowaniem do twojego ślubu sensei?- zapytała podekscytowana Kurenai.
- No dobra, ale wszystko będziesz musiała uzgodnić ze mną i Minato. Ale to dopiero za miesiąc.

3.26.2013

Ostatni płomień wiru cz.36

Dzięki za ponad 5000 wyświetleń.

- A no bo… chcieliśmy prosić Hokage o to , żebyś nas trenowała…- powiedział niepewnie Asuma. Usłyszeliśmy jak ktoś podnosi się z krzesła. Nagle Minato pojawił się przy nas i spojrzał na moich podopiecznych poważnym wzrokiem.
- Nie mogę się na to zgodzić.- powiedział poważnym tonem. Na twarzach moich uczniów widniał smutek, ale i pogodzenie się z tym faktem.
- A właśnie, że się zgodzisz.- powiedziałam patrząc mu hardo w oczy. Popatrzył na mnie czule po czym patrząc mi w oczy powiedział:
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo jeszcze nie odpoczęłaś.
- Ale…- przerwał mi.
- Żadnego „ ale”.- powiedział surowym tonem. Pokazałam mu język.
- A właśnie , że będzie „ ale” dattebane!! Mam prawo do trenowania swoich uczniów!!! Nie zabronisz mi tego!! Nie…- Minato położył mi dłoń na ustach.
- Jiraiya zabierz ich z stąd i zabierz ich na trening.- tak jak zostało powiedziane tak też się stało. Minato dalej trzymając dłoń na moich ustach poszedł ze mną do drzwi. Przekręcił klucz, potem podprowadził mnie do tego samego taboretu na, którym siedziałam. Posadził mnie na swoich kolanach, spojrzał mi w oczy, zdjął dłoń z moich ust. Wziął głęboki wdech.
- Kushina nie możesz jeszcze ich trenować. Twój organizm nie wrócił jeszcze do normy. Nie mogę ryzykować twojego stanu, tylko dla tego , że ty tego chcesz. Więc proszę cię uszanuj moją decyzje i nic nie rób co jest związane z udziałem siły lub czakry. Jasne?- tym razem mówił jak zatroskany ojciec.
- Nie. Minato ty nie wiesz jak to jest.
- A właśnie, że wiem.
- Jak to?
- Kiedy, byłem z Jirayą na trzyletnim treningu miałem wtedy czternaście lat. Trenowałem z Jirayą całymi dniami, a gdy on pewnego razu poszedł spać a ja byłem bardzo blisko przy skończeniu rasengana  więc trenowałem go całą noc i niestety przemęczyłem swój limit na którym potrafiłem…- przerwałam mu.
- Ale przecież mówiłeś, że masz nieskończoną ilość czakry.
- Tak, ale w tedy nie potrafiłem do końca nad nią zapanować przy takim wysiłku. Rozumiesz. I dla tego wiem , że musisz odpoczywać a nie bić się lub wariować. Jasne?
- Ale ja nie będę się przemęczać. Będę im tylko mówiła co i jak, a będę się tylko przyglądać. Proszę.- powiedziałam robiąc słodkie oczka.
- Nie.
- Proszę…- powiedziałam głosem małego dziecka. Popatrzył na mnie rozbawiony.
- Nie.
- Ale ja tak pięknie proszę.- powiedziałam i słodko zatrzepotałam rzęsami.
- Nie.- powiedział rozbawiony.
- Proszę. Mogę tak cały dzień.- powiedziałam złowrogim głosem.
- Ty masz cały dzień, ale ja nie, więc proszę cię. Opanuj się i pozwól mi pracować.- powiedział i zdjął mnie sobie z kolan. Podszedł do drzwi, otworzył drzwi i usiadł na swoim fotelu. Nie poddam się i zdobędę od niego to pozwolenie. Właśnie wypełniał jakieś dokumenty, postanowiłam wykorzystać okazję, ale gdy zamierzałam zacząć do gabinetu przyszła jego asystentka. Podeszłam do niej i wzięłam od niej dokumenty. Zamknęłam za nią drzwi kopniakiem. Położyłam je na biurku. Podeszłam do niego, usiadłam okrakiem na nim i zmusiłam aby na mnie spojrzał. Na jego twarzy pojawił się rumieniec. Położyłam dłoń na jego podbródku i zmusiłam aby spojrzał mi w oczy.
- Minato. Proszę cię.
- Ale…- nie mógł nic powiedzieć. Super. Udało się. Zmrużyłam lekko oczy, uśmiechnęłam się lekko, przybliżyłam swoje usta do jego czoła i ucałowałam je.
- Proszę. Przecież nic nie będę robić. Chyba , że mi nie ufasz?
- Ufam ci ufam, ale się o ciebie boje.

Wszystkiego najlepszego dla mnie !!!!

Dziś notka dla mnie z okazji moich 14 urodzin!! Teraz odpowiem na wasze komentarze z dwóch notek. Najpierw te późniejsze:
Marta Anonim- jasne , szybko go dam, a to ciekawe.
Anonymous- nowy czytelnik, ale super. Dzięki za miłe słowa, wiem, że krótki ale mama dała mi tylko dziesięć sekund na napisanie końca i wstawienie.
Jagoda Lee- dzięki.
A teraz z One shotu:
Jagoda Lee- ja też za nimi nie przepadam , ale jak mnie początek zaciekawi to przeczytam. A poza tym chciałam zrobić coś innego.
Marta Anonim- no a jak. Miło tak od czasu do czasu pojawić się w swoich dziełach? Tak. Znam kolejną dziewczynę , która lubi piłkę nożną, żółwik. Niedługo może się pojawić NaruHina, ale nie wiem kiedy...
A teraz zapraszam do czytania.

Byłam z Minato, jego i swoją drużyną, z Jirayą i Tsunade nad jeziorem. To był drugi w ciągu tych sześciu miesięcy dzień wolny Minato. Nagle przed nami pojawił się wir, który nas w siebie wciągnął. Znaleźliśmy się w jakimś wielkim pomieszczeniu. Mieliśmy na sobie nasze codzienne stroje, na szczęście Minato nie miał szaty Hokage. Nagle drzwi się otworzyły i weszło do pomieszczenia 30 osób. Stanieliśmy jak wryci w ziemie  kiedy zobaczyliśmy siebie, nasze kopie zrobiły to samo.
- Sensei kim oni są?- zapytał mnie Asuma.
- Nie wiem.
- Kim jesteście?- zapytał poważny i opanowany Minato. Spojrzałam na niego. Podszedł do mnie i otoczył mnie ramieniem w geście obrony. Złapałam go za rękę.
- To samo my chcemy wiedzieć dattebane?!- zapytała moja kopia. Zdjęłam rękę Minato i zaczęłam się kierować w stronę drugiej ,,Ja". Uśmiechnęłam się.
- Nazywam się Kushina Uzumaki dattebane. Jestem kunoichi z Wioski Ukrytej W Liściu.
- Ja też jestem Kushina Uzumaki dattebane. Jestem uczennicą liceum z Konohy.
- Który mamy rok?
- 2013. A co?- zapytała nowoczesna ja. Walnęłam się otwartą dłonią w czoło. Jasne ten wir nas przeniósł w czasie! A poza tym.... Jak ja mogłam zapomnieć! Dziś są urodziny Ani!
- Ach diablica jak zwykle wali się po głowie.- usłyszałam za sobą głos sannina. Odwróciłam się do niego i podeszłam pewnym krokiem, po czym uderzyłam go pięścią w głowę. Zachwiał się na nogach po czym upadł na ziemie.
- Nie nazywaj mnie tak zboczeńcu jeden!
- Ero- sensei czy ty się nigdy nie nauczysz?- powiedział rozbawiony mój mąż.
- Minato wiesz jaki jest dzisiaj dzień?
- No jasne. Dziś jest... O rany! Jak mogłem zapomnieć, przecież dziś urodziny Ani!! To dlatego tu jesteśmy. Połączyła postacie ze swoich opowiadań. Może zrobimy coś dla niej?
- Z chęcią. chce jej podziękować, że Kushina jest moją dziewczyną.- powiedziała kopia Minato.
- A ja za to, że spełniłem swoje marzenie i mam najpiękniejszą żonę na świecie.- gdy to mówił pocałował mnie w czoło, na moją twarz wkroczył rumieniec.
- Ej a dlaczego mnie nie ma?- powiedział blondyn z wąsami na twarzy.
- Naruto opanuj się. Zapytaj o to Anię.- powiedziała dziewczyna o granatowych włosach.
- To co jej zrobimy?- zapytali nasi uczniowie.
- Może imprezę niespodziankę?- zaproponował chłopak z białymi na żelowanymi włosami.
- Świetny pomysł Hidan.
- No wiem Saso.

- No to prowadźcie!- powiedział z entuzjazmem zboczeniec. Wyszliśmy z budynku. Nasi dwaj zboczeńcy zapoznawali się jeszcze bardziej ze sobą. Dowiedziałam się , że on w tym opowiadaniu jest moim... wujkiem!!! Ania dlaczego mi to zrobiłaś?! Czy ty chcesz mojej śmierci?! Po pół godziny doszliśmy do niezwykłego miejsca. Postanowiliśmy , że tu urządzimy imprezę. Cała grupa z opowiadania ,, Nowe otoczenie" zajęła się muzykom, jedzeniem, a my z ,, Ostatni płomień wiru" zajęliśmy się dekoracjami, użyliśmy czakry i robiliśmy różne rzeczy z wodą, ogniem i ziemiom. Wyszły nam przepiękne dekoracje. Po czterech godzinach roboty wszystko było już gotowe. Brakowało nam solenizantki.
- Ania!! Ania!!! Chodź tu!!! Mamy coś dla ciebie!!!- krzyczeliśmy z uśmiechami na ustach. Przed nami pojawiła się Ania. Miała uśmiech na ustach. 

- Dzięki , że pamiętaliście.- powiedziała ze szczerym uśmiechem.
- A czy to nie twoja sprawka, że spotkaliśmy się wszyscy razem?
- No może trochę, ale i tak miałam taką ochotę żebyście się spotkali.
- To nawet był super pomysł młoda.- powiedział Naruto. Zaśmiała się. Przytuliłam ją do siebie.
- Wszystkiego najlepszego Aniu.- powiedziałam i dostałam od niej buziaka w policzek.
- Dzięki Hanabero.- po czym zaczęła wędrować z rąk do rąk. Gdy już wszyscy złożyliśmy jej życzenia zaczęła się zabawa. Ania tańczyła ze wszystkimi. Na zakończenie imprezy dostała buziaka od Minato z ,, Nowego otoczenia". Zaczerwieniła się. Przeniosła nas do naszej wioski i tak samo jak tamten, pocałował ją w policzek. Jej rumieniec się powiększył. Moi uczniowie się na nią rzuciły i prosiły aby z nami została, niestety musiała iść jutro do szkoły. Maluchy puściły ją. Podszedł do niej Kakashi i prze czochrał jej włosy, ta szturchnęła go przyjacielsko w ramię. Obito padł jej do stóp i tak samo ją błagał o zostanie z nami. Jego było trudniej spławić, więc uklękła przy nim i szepnęła mu coś do ucha. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Po czym rzucił jej się w ramiona.
- Dzięki!! Dzięki!!! Dzięki!!!- powiedział to po czym pocałował ją w policzek. Tsunade przytuliła ją do siebie i powiedziała, że jak chce lekcje to może ją pod ćwiczyć w walce. Powiedziała , że z tego skorzysta. Jiraiya uklęknął przy niej i podał jej jedną ze swoich książeczek.
- Jiraiya czy chcesz oberwać?
- No co? Nie martw się to nie jest nic zboczonego. To jest ,, Opowieść o odważnym ninja". Może ci się spodoba.
- Dzięki.- powiedziała i przytuliła się do niego.
- Dobra młoda. Musisz już niestety wracać.
- No wiem, ale nie chce jutro iść do szkoły.- jęknęła z niezadowolenia. Po czym zniknęła....






















3.25.2013

One- shoty

Witam was drodzy czytelnicy. Ten post będzie się powiększał co jakiś czas moimi krótkimi historyjkami. Piszcie w komentarzach o czym ma być następne opowiadanie. Pozdrawiam A.J.

Szłam w stronę swojego nowego gimnazjum w Niewiadowie. To był mój pierwszy dzień. Trochę się denerwowałam. Miałam na sobie czarną spódniczkę sięgająca połowy ud, białą bluzkę z długimi rękawami, jasne rajstopy a do tego buty na trzy centymetrowym obcasie. Weszłam głównym wejściem i zaczęłam szukać swojej klasy. Gdy znalazłam klasę ID podeszłam niepewnie do wychowawcy tej klasy. uśmiechnęłam się niepewnie.
- Dzień dobry. Nazywam się Kushina Uzumaki dattebane. Czy pan jest moim nową wychowawczynią?- zapytałam i z nerwów przewiesiłam nie sforny kosmyk moich długich czerwonych włosów.
- Tak. Miło mi cię poznać dziecko.- powiedział z przyjaznym uśmiechem. Zatrzymałam jęk niezadowolenia. Nie lubiłam jak ktoś nazywał mnie ,, dzieckiem" ale przemilczę to tym razem. Poszłam na sam koniec grupy i ujrzałam dziewczynę o brązowych sięgających poniżej łopatek włosach, miała taki sam kolor oczu jak ja, miała na sobie białą koszule, czarne jeansy i pantofelki na niewielkim obcasie. Miała smutną twarz. Podeszłam do niej. Spojrzała na mnie i się lekko uśmiechnęła. Oparłam się obok niej przy kaloryferze.
- Cześć nazywam się Kushina Uzumaki, a ty?
- Hej. Ania Jaros. Mam pytanie. Czy ta klasa jest spoko?- zapytała niepewnie. A więc ona tak samo jak ja jest tu nowa! Ale super! Jest tu jedna osoba , która wie jak to jest.
- Nie wiem. Ja też jestem tu nowa.
- Na prawdę?! Ale super! Nie jestem tu sama!
- Też tak pomyślałam. Może zostaniemy przyjaciółkami co?
- Jasne.- powiedziała ze szczerym uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech. Usłyszałyśmy głos jakieś kobiety, zapewne dyrektorki. Było przywitanie z klasami i przedstawienie wychowawców. Miałam szczęście, bo moim wychowawcą był pan od w-f. Super!! Widziałam na twarzy Ani uśmiech, chyba też się z tego cieszyła. Potem były sprawy organizacyjne, które trwały godzinę!!! A następnie zostaliśmy pozwolenie na opuszczenie sali gimnastycznej i pójście do naszych klas. Wychodziliśmy od końca. Najpierw pierwsza klasa, potem druga a na końcu trzecia, moja klasa wyszła jako pierwsza, z czego byłam cholernie zadowolona. Szliśmy korytarzem za nauczycielem. Po pięciu minutach drogi doszliśmy do klasy numer 220, nauczyciel otworzył drzwi i nas wpuścił. Złapałam Anię pod ramię i usiadłam z nią na końcu klasy przy ścianie, posłała mi wdzięczne spojrzenie. Chyba nie lubiła siedzieć z przodu tak samo jak ja. Przed nami usiedli dwaj chłopcy. Jeden miał czarne niczym wieczorne niebo oczy i brązowe rozczochrane włosy, natomiast drugi miał błękitne oczy i kolczaste blond włosy. Obaj mieli na oko 173 cm. Czyli byli od nas wyżsi o 6 cm. Ania była tego samego wzrostu co ja, co przyjęłam z uśmiechem. Chłopcy się z czegoś śmiali. Czułam na sobie i Ani spojrzenia prawie wszystkich uczniów, wyjątkami byli panowie przed nami. Spojrzałam na koleżankę, schowała twarz we włosach. Położyłam dłoń na jej ramieniu. Podniosła na mnie swój wzrok. Uśmiechnęłam się.
- Nie bój się. Wiem jak to jest.
- Ja też wiem. Przeprowadzałam się 6 razy w ciągu życia, ale nadal się stresuje tym aby jakoś dobrze wypaść i nie być pośmiewiskiem klasy.
- Rozumiem. Mam to samo.
- No dobra dzieciaki. Na imię mi Bartek i jestem waszym nowym wychowawcą. Zapraszam was po kolei z dziennika na środek i się przedstawicie całej klasie. No zaczniemy od pani Ani Jaros. Zapraszam cię młoda.- powiedział żartobliwie. Kompanka z ławki wstała pewnym krokiem i z uniesioną głową poszła w stronę tablicy.- No to przedstaw się i opowiedz kilka słów o sobie.
- No dobrze. Nazywam się Anna Maria Jaros, ale wszyscy mówią na mnie Ania, uwielbiam rysować a zwłaszcza postacie z mangi lub anime, śpiewać, czytać mangę a zwłaszcza ,, Naruto", lubię też wampiry a zwłaszcza te ze sagi ,, Zmierzch", wiele razy się przeprowadzałam, mam dwa psy, lubię jeździć na rowerze, uwielbiam grać w piłkę nożną, trenuje ją i karate. I to tyle.- powiedziała po czym wróciła na miejsce koło mnie. Do moich uszu doszły nieprzyjemne komentarze na temat Ani. Chłopcy po moich bokach dali jej trzy pseudonimy : ,, wampir", ,, wróżka'' i ,, primadonna". Nie spodobały mi się. W mojej klasie było dwadzieścia trzy osoby. Szliśmy według imion. Po trzydziestu minutach byliśmy przy literze ,, K" , na razie w klasie byli: Damian, Gaweł, dwóch Kacprów, trzech Adamów, Kuba który właśnie się przedstawiał i dwójka panów przede nami, a z dziewczyn to : ja, Ania, trzy Karoliny, Kasia, dwie Natalki, Kinga, Asia, Kaja i jeszcze dwie dziewczyny z tego co słyszałam Marta i Jagoda. Przyszła na mnie kolej. Ania posłała mi pomocny uśmiech. Tak samo jak ona szłam na przód z uniesioną głową. Stanęłam pod tablicą i spojrzałam na koleżankę.
- Nazywam się Kushina Uzumaki dattebane. Uwielbiam wszystkie sztuki walki, piłkę nożną, rysować, śpiewać, czytać mangę ,, Naruto", mam wybuchowy charakter, nie lubię jak ktoś szydzi z moich włosów dattebane.- powiedziałam po czym wróciłam na swoje miejsce. Potem były wypowiedzi pozostałej czwórki. Dziewczyny tak jak słyszałam miały tak samo na imiona, a panowie tak: blondyn Minato a szatyn Josh. Spojrzałam na Anie. Jej wzrok był na szatynie. Zaśmiałam się cicho. Nauczyciel porozdawał nam nasze plany lekcji i powiedział , że jutro się widzimy na trzech pierwszych lekcjach. Uśmiechnęłyśmy się z Anią z tego powodu. Dwie pierwsze godziny w-fu a trzecia wychowawcza. Wyszłyśmy razem z klasy , a następnie ze szkoły. Gdy z chodziłyśmy ze schodów Gaweł i czarnowłosy Adam nas zepchnęli. Nie zdąrzyłyśmy się niczego złapać i byśmy miały nieprzyjemne spotkanie z betonem gdyby nie Minato i Josh. Ania została złapana przez szatyna a ja przez blondyna. Szybko się od nich odsunęłyśmy, podziękowałyśmy i szybkim i gniewnym krokiem podeszłyśmy do tych dwóch idiotów. Nasze oczy posyłały im błyskawice.
- Czy wam padło na mózg idioci!?- zaczęła wkurzona Ania.
- Ania te dwa tępaki nie mają mózgów!- powiedziałam pełnym jadu głosem. Złapałyśmy ich za koszule i podniosłyśmy do góry.
- Jeszcze raz nam coś takiego zrobicie a oberwiecie od nas!- powiedziałyśmy jednocześnie, po czym brutalnie puściłyśmy ich. Wyszłyśmy poza teren szkoły, dostałam w tym samym czasie co Ania sms-a. Był od mamy: ,, Kochanie nie możemy po ciebie przyjechać. Wyskoczyło nam bardzo ważne spotkanie w firmie i nie możemy. Przepraszamy, ale musisz wrócić na pieszo. Przepraszamy cię rodzice".
- Pięknie, po prostu pięknie!- powiedziałyśmy jednocześnie.
- Co twoi rodzice też po ciebie nie przyjadą?- zapytałam. Przytaknęła mi.... Minęło pół roku od tego zajścia, a ja z Anią byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Miałyśmy już chłopaków. Ania Josha , a ja... Minato. Byłam tak szczęśliwa i na dodatek rodzice powiedzieli, że już się nie przeprowadzamy. Byłam szczęśliwa.


Teraz one-shot z NaruHina na życzenie Marty Anonim. Zapraszam do czytania.

Szedłem z drużyną zatłoczoną uliczką Konohy. Właśnie szliśmy do gabinetu Yondaime Hokage. Gdy byliśmy przy drzwiach , wszedłem bez pukania. Ojciec był do tego przyzwyczajony. Zawsze tak wchodziłem jak i matka. Właśnie była w gabinecie. Mama była jinchuriki Kyuubiego, a ja będę następnym kiedy mama już nie będzie mogła nad nim zapanować. Odziedziczyłem po nim połowę jego jedną czwartą jego czakry, ojciec tak samo , ale mama miała nadal najwięcej. Ojciec mówił mi, że w dniu moich narodzin ktoś uwolnił go z mamy i chciał zniszczyć wioskę, tata chciał we mnie go zapieczętować i umrzeć, ale mama się na to nie zgodziła i powiedziała, że ona go w sobie znowu zapieczętuje i z nim umrze. W tedy ojciec wpadł na pomysł, że podzieli jego czakrę na naszą trójkę, mama zgodziła się na to, ale powiedziała, że ona weźmie najwięcej jego czakry.
- Co was tu sprowadza?- zapytał Hokage.
- Witaj sensei. Właśnie przyszliśmy zdać raport z misji.- powiedział Kakashi-sensei.
- Dobrze. A więc słucham.- powiedział po czym założył ręce na piersi. Kakashi-sensei zaczął mu składać raport a my staliśmy przed biurkiem i patrzyliśmy na twarze władców wioski. Nagle do gabinetu weszła drużyna Kurenai i moja mama. Kakashi skończył składać raport , a my odsunęliśmy się od biurka. Nagle moje spojrzenie powędrowało na Hinatę. Niedawno wyzdrowiała po walce z kuzynem na egzaminie. Gdy Hinata zauważyła moje spojrzenie od razu się zarumieniła. Usłyszałem cichy chichot. Moja mama podeszła do Hinaty i położyła jej pocieszycielsko dłoń na ramieniu. Kurenai właśnie też składała raport z misji. Gdy już było po tym matka podeszła do biurka, położyła na nim dłonie, spojrzała tacie w oczy.
- Minato daj mi jakąś misję rangi A lub S.- powiedziała z błyskiem w oku. Po moich jak i taty plecach przeszły ciarki.
- Przykro mi Kushina, ale nie mam na razie żadnej takiej misji. Jak będzie to ci powiem.
- Ty mi po prostu nie pozwalasz na misję, po tym co się stało na ostatniej.- stwierdziła i zacisnęła dłonie w pięści, tak że pobielały jej kłykcie. Podszedłem do mamy, złapałem ją za rękę i odciągnąłem ją od taty. Dobrze wiedziałem co zaraz nastąpi, mama zacznie kłócić się z tatą tak , że cała wioska będzie to słyszała. Tata posłał mi wdzięczne spojrzenie.
- Mamo a może potrenujesz mnie trochę w tajgutsu?
- Do dobrze. Ale ja do tego wrócę Minato.- powiedziała i posłała tacie uśmiech. Odwzajemnił go.
- Wiem o tym. A teraz proszę was o opuszczenie gabinetu. Mam dużo pracy.- powiedział z miną męczennika. Wyszliśmy wszyscy razem.
- Przykro mi Kurenai, ale nie potrenujemy sobie dzisiaj.
- Nic nie szkodzi sensei.
- Na pewno?
- Tak.
- No dobra. No to Naruto biegnij na pole treningowe numer 4 dattebane , ale to migiem!
- Ale...
- Żadnego, ale. Sam chciałeś więc biegnij. Poza tym Hinata ciebie też się to tyczy. Twoja mama prosiła mnie abym trochę z tobą potrenowała. Więc ruchy dattebane!!!- powiedziała i zniknęła w chmurze białego dymu. Złapałem Hinatę za rękę i zacząłem z nią biec skrótem na pole treningowe. Byliśmy na nim po pięciu minutach. Spojrzałem na nią. Cała była czerwona na twarzy. Wyglądała ślicznie. Od jakiegoś czasu, przestałem się interesować Sakurą , ona tak czy siak nie zwróci na mnie uwagi. Ona kocha Sasuke.
- Hinata-chan nic ci nie jest?- zapytałem i położyłem dłoń na jej czole. Nie miała gorączki.
- Nic... mi... nie... jest.... Naruto-kun...- wyjąkała i zaczęła bawić się palcami. Nagle obok nas pokazała się moja mama.
- Dobra już jesteście. Będziecie kontrolować czakrę.
- Znowu?!
- Tak znowu kochanie. No to zaczynajcie....  Minął miesiąc od tego treningu. Dowiedziałem się, że Hinata jest we mnie zakochana. Skakałem z radości na tę nowinę. Postanowiłem jej pokazać, że ją też kocham. Zaproponowałem jej w spólny trening. Na moje szczęście, zgodziła się. Zabrałem ją na niewielką polane, na której rodzice wyznali sobie swoje uczucia, a następnie parę lat po tym  tata oświadczył się mamie. Gdy byliśmy na miejscu pociągnąłem Hinatę na ziemie i siedzieliśmy na przeciwko siebie. Na jej policzkach pojawił się słodki rumieniec. Przybliżyłem swoją twarz do jej, złapałem kosmyk jej włosów, który odłożyłem zza ucho. Dotknąłem jej policzka.
- Hinata-chan. Kocham cię.- powiedziałem i spojrzałem w jej cudne oczy.
- Ja ciebie... też.... Naruto-kun....- wyjąkała i jeszcze bardziej się zaczerwieniła. Złożyłem na jej ustach lekki pocałunek. Ona znieruchomiała, po czym odwzajemniła pocałunek. Byliśmy dwójką przeciwnych sobie zachowaniami 14 latków. Ale już wiedziałem, że chce z nią spędzić resztę swoich dni...

I jak podoba wam się? Jeśli tak to napiszcie w komentarzach o czym ma być następny shot.