10.20.2013

Zakazany owoc cz.5

Dedykacja dla Mikinnou! Wspóźnione życzenia na blogu :)
~~~~
Minęły dwa lata od tamtego zdarzenia.  Po kilkunastu próbach udało się zabić Uzumaki wszystkich, którzy chcieli jej śmierci. I w spokoju powróciła do wioski. Shion wraz z Tesku i Okami bombardowali codziennie przez ten czas gabinet Hokage.
- Hokage-sama. Prosimy! My musimy ją odnaleźć!- krzyczała błagalnie Shion.
- Znacie moją odpowiedź. ANBU nie znalazło żadnego jej śladu.
- Bo nie potrafią szukać.- stwierdziła dotąd cicha Okami. Minato spojrzał na nią.
- Co masz na myśli?- jej „rodzeństwo” spojrzało na nią.
- Mówię, czcigodny, że oni nie potrafią szukać. Zapewne Kushina wymordowała swych oprawców i zabija pozostałych, aby jak sądzę nic nam się nie stało. Oczywiście jest przekonana, że będziemy jej szukać, więc zamaskowuje swój ślad.- wyjrzała przez okno. Namikaze sam zaczął nad tym rozmyślać…. Gdy nagle do gabinetu wpadła przez okno jinchuriki Kuramy! Pierwsza do niej doskoczyła Okami ze łzami.
- Kushina! Wróciłaś!
- Okami….dusisz… mnie…dattebane…- wydukała. Młoda zluźniła z uścisku, lecz dalej ją tuliła a łzy szczęścia same płynęły. Gdy udało jej się wydostać z uścisku, znalazła się tym razem w uścisku Shion. Tesku, wziął je pod ramie i wyskoczył z nimi przez okno, po czym udali się do ich domu, gdzie dziewczyny nie wypuściły czerwonowłosej. Tym czasem Minato siedział, wypełniając papiery. „ Okami idealnie by się nadawała na stratega.” Uśmiechnął się sam do siebie. Nagle przez okno do, pomieszczenia wszedł Jiraya.
- Gdzie małe potwory?
- U siebie. Z Kushiną.
- Czyli już wróciła z wakacji…- powiedział tak jakby do siebie, niż do Namikaze.
- Coś mówiłeś sensei?
- Nic, nic młody. Masz coś dla mnie?- spytał z innej beczki.
- Tak…. Proszę, może ci odpowiadać.- podał mu teczkę.
- Ale to raczej dla medyka.- stwierdził po krótkiej chwili.
- Prawda. Twoim zadaniem będzie osłona Tsunade, przed wrogami. Ma bezpiecznie dotrzeć do Suny aby razem z czcigodną Chiyo opracować nową odtrutkę.
- A czemu Sakumo z nią nie pójdzie?- Yondaime tylko się zaśmiał. Miał plan i nie chciał go zaprzepaścić.
- Nie. On jest na innej misji. Wyruszacie jutro z rana. Tak więc nie pij lepiej. I nigdzie nie chodź. Nie chce abyś na misji był pijany lub poobijany.
- Ta…ta….- prze czochrał mu czuprynę, i zniknął w kłębie dymu. Westchnął przeciągle, zakładając ręce za głowę. „ Oby Tsunade mu nie przywaliła jak go jutro zobaczy…”Jego rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Wejść!- krzyknął a w nich stała Kushina we własnej osobie. Lekko się zarumieniła, co oczywiście dostrzegł. Ruchem głowy kazał jej usiąść co uczyniła.- Słucham?
- Co u ciebie Minato, dattebane?- niewielki uśmiech widniał na jej ustach.
- Dobrze, ale jestem zajęty. Powiesz po co przyszłaś czy nie?- uniósł jedną brew, spoglądając na nią badawczo. Położyła , lewą dłoń na karku, i po raz kolejny się uśmiechnęła. Ta „podróż” ją strasznie zmieniła. Po pięciominutowej ciszy odłożył długopis i spojrzał na nią. Zmieniła się. Jej szare oczy wydawały być wesołe, oraz mądrzejsze,  a przede wszystkim dla facetów ładniejsza.
- Powiesz w końcu?- przerwał tą ciszę. Zatrzepotała rzęsami, jakby została wyrwana z jakiegoś transu.
- A tak! Jesteś wolny o osiemnastej?- spytała z poważnym wyrazem twarzy. Ten zaśmiał się donośnie.
- Tak a co? Chyba nie proponujesz mi randki?- z uniesionymi brwiami , dalej się śmiał.
- Wcale, że nie!- od razu odparła z rumieńcem na twarzy.- Chce sprawdzić czy potrafisz walczyć fair.
- Potrafię walczyć fair!- zdenerwował się. Nagle zegar wybił osiemnastą.
- To chodź i mi to udowodnij dattebane.- i został po niej jedynie czerwony błysk! Ten szybko zrobił to samo co ona i oboje byli na tej samej polanie co wtedy. Dziewczyna od razu zaatakowała z zaskoczenia, przez co wywalili się na ziemi. I znów zaczęli się turlać po ziemi zanosząc śmiechem. Gdy się zatrzymali dziewczyna leżała na nim. Zatopiła się w jego spojrzeniu, a on został złapany jej uśmiechem. Przełożyła kosmyk włosów  za ucho, schyliła się aby złożyć na jego ustach pocałunek, który odwzajemnił….  

~~~~~
Tak więc to koniec opowiadania. I tak jak było w Nowe otoczenie pozwolę sobie pożegnać się wraz z bohaterami....
~~~~~
Siedzieli na łące, gdy nagle przed nimi wylądowała Akari.
- Czyli co? Koniec?- spytała Shion, która leżała na klatce piersiowej Kakashiego. Ta energicznie przytaknęła głową.
- To nawet dobrze, co? No wiecie.... Nikt z nas nie zginął.- stwierdziła Okami, z lekkim uśmiechem.
- E. Błąd.
- Jak to Akari?
- Zginęła przecież Rin.- stwierdziła a inni przytaknęli.
- Zaraz! Ktoś zginął dattebane?!
- Spuźniony refleks.- powiedziała An.
- Przepraszam bardzo, lecz mnie nie było DWA lata, dattebane!
- Spokojnie. Kushina opanuj się.
- Czemu mi o tym nie powiedziałeś Minato?- żuciła z wyżutem do blondyna, który z zakłopotaniem drapał się po głowie.
- Bo...
- Bo ja nie chciałam.- Urokiri pokazała kobiecie język, oraz przerywając Yondaime.
- Ach.
- Co porobimy?- spytał dotąd cichy Tesku.
- Jak to co? Nie po to tu jestem abyście się obijali!
- Trzeba się pożegnać!- powiedział z entuzjazmem jak i ze smutkiem.
- No to mówicie.- dziewczyna położyła, się wygodnie na ziemi, i patrzyła w chmury.
- No to ja! Aby na koniec nikt, ale to nikt nie jadł tego co zrobi Tesku! Błagam was!
- Shion!! Jesteś martwa! A ja wam radzę nie gadać z taką wariatką jak Shion....- i obrewał po chwili w stył głowy.
- Ja wam życzę aby miłości zaznać smak.
- Jak to poetycko ujełaś.- rozczulił się Obito całując Okami w usta.
- Wymyśliliście coś wreście?!- krzyknęła na nich autorka.
- Myślisz, że to takie łatwe dattebane?!
- Tak! Wy w odrużnieniu do mnie nie macie tyle co ja na głowie! Poza tym piszę oprócz tego bloga jeszcze czternaście lub pietnaście innych więc bądźcie cicho! Tak więc, macie coś?- spotkała się z zaprzeczeniami. Westchnęła.- A więc sama muszę za wszystkich myśleć? Dobra! Ja życzę wam czytelnicy, aby nikomu na mózg nie padło jak to przeczyta. Oraz aby wytrzymał z dalszymi mymi pomysłami, i powodzenia w tej durnej szkole! No nic. Papapapa.- wszysty machają na do widzenia a Shion wraz z Tesku się biją....
~~~~
A teraz życzenia dla Mikinnou!

Akari: Witam tu naszą solenizantkę!<czeka aż się otworzą drzwi> Powiedziałam, witam tu naszą solenizantkę! Kurwa Mikinnou wychodź!!
Sasori: Sorry, lecz jej nie ma.....
Ak: Co ty tu ruda pało robisz?! Gdzie Mikinnou?!
Saso: W dupie wiesz?
Ak: W twojej? Nie widzę jej tam. No mów! Co zdradza cię z Deidarą?
Saso: Tak....Zaraz. Co?! Oczywiście, że nie!
Ak: Ach.... Kuzynku. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Że Mi jest z takim tępakiem jak ty.
Saso: Ej! Ja nie zapomniałem o jej urodzinach!
Ak: Ja też nie! Na biologii we czwartek jej życzenia składałam! A teraz tylko dodaje notkę!
Saso: Tłumazysz się. Czyli zapomniałaś.
Ak: A mam z tobą zrobić jak w filmie "Django" co? < ten się wzdryga>
Saso: N...nie...
Ak: I dobrze. A więc Mikinnou jak zaraz nie wejdziesz to Sasori...< do pomieszczenia wchodzi wspomniana wcześniej osoba >
Mikinnou: Zostaw moją ciotę dobra?
Ak: Wreście jesteś! Wiesz ile ja czekam aby ci życzenia złożyć?
Miki: Iie. Ale się pośpiesz, bo chce go porwać < Ak ma zboczone myśli >
Hidan: Pewnie na gwałcenie rudej cioty!!!
Miki i Ak: Hidan! Zamknij się do jasnej cholery!!
Ak: A więc...
Miki: Nie zaczyna się zdania od "A więc"
Ak: Dobra! Moja droga Mikinnou, życzę ci z całego mego, zimnego serca: aby Sasori w końcu zrobił to o czym mi mówiłaś, i chce być szybko ciocią!
~~~~
No to na tyle. Do widzenia! A następne opo będzie o....  

10.12.2013

Zakazany Owoc cz.4

Zbliżał się ostateczny dzień. Każdy gennin ćwiczył zawzięcie, pod okiem swojego mistrza. Shion była tak zamyślona, że nie zauważyła jak wpadła na Kakashiego.
- Sorry. Zamyśliłam się.- podniosła się i podała chłopakowi dłoń. Wydawało jej się, że uśmiechnął się pod maską.
- Spoko. Gdzie się tak śpieszysz ,co Shion.
- A gdzieś.- pokazała mu język.- Do zobaczenia jutro na naszej walce!- krzyknęła na odchody i pognała dalej szukać Tesku i jego „ panny”…. Tymczasem Tesku z Risą szli sobie spokojnie drogą w parku. Dziewczyna zaprosiła go na ten wspólny spacer. Chłopak nie miał nic przeciwko. Jego twarz nie wyrażała, żadnych emocji. U niej też nie dało się niczego wyczytać z twarzy. szli rozmawiając na różne tematy. Nagle chłopak wyczuł znajomą czakrę. „ Shion.” Pomyślał.
- Zaraz wracam.- powiedział Risie i zniknął. Shion modliła się aby jej nie wyczuł, i gdy go nie zauważyła z dziewczyną , chciała się wycofać, lecz poczuła kunai na swoim gardle.
- Możesz mnie nie szpiegować? Bo ci to marnie wychodzi.- stwierdził ozięble chłopak.
- Tesku…. Jak tam leci? Co za zbieg okoliczności, że….
- Przymknij się. Czemu mnie śledzisz?!- warknął jej do ucha.
- Etto… ja… em….- szukała jakieś wymówki, gdy nagle dostrzegła Okami. I to z Obito!- Wcale ciebie nie śledziłam bęcwale! Tylko Okami.- wskazała palcem na śmiejącą się koleżankę. Zdjął z jej szyi kunai, lecz znalazł się przed nią i zaczął jej nim grozić.
- Posłuchaj mnie uważnie. To, że ja i Okami z kimś wyszliśmy się przejść nie oznacza, że możesz nas beztrosko szpiegować. Zajmij się lepiej swoim życiem osobistym jak i miłosnym. Bo coś mi się zdaje, że jako jedyna nie masz obiektu westchnień.
- Kushina….
- Ona ma kogoś. Lecz to ukrywa nawet sama przed sobą.- przerwał jej. Nadymała policzki, już miała powiedzieć jakąś kąśliwą uwagę, gdy chłopak na powrót znalazł się przy Risie.
- Przepraszam.
- Nic nie szkodzi.- uśmiechnęła się lekko do niego.- Chodź. Pokaże ci niesamowite miejsce.- i bez skrępowania, oraz z wielką śmiałością, złapała Tesku za nadgarstek i biegiem ruszyła w jej znane miejsce, ciągnąc go za sobą. Naburmuszona kociooka wyszła z zarośli i z ciemnymi myślami szła przez całą wioskę. Nagle poczuła jak na kogoś wpada. Podniosła wzrok i ujrzała po raz drugi tego dnia Kakashiego…. Okami wraz z Obito świetnie się bawili. W kółko opowiadali sobie jakieś kawały, wydurniali się i wygłupiali. Obecnie leżeli na, soczyście, zielonej trawie. Na około ich rosły sasanki i stokrotki. Uchiha podniósł się, zerwał jedną stokrotkę, nachylił się nad dziewczyną, wkładając kwiatek w jej włosy. Jej policzki przybrały lekkiego rumieńca, od bliskości czarnowłosego. Wiał lekki wiatr, który bawił się włosami chłopaka. „ Wygląda tak przepięknie…. Te jego czarne oczy, ukryte za tymi goglami…. Tylko dotknąć jego ust….” Takie myśli przewinęły się przez głowę złotookiej. Chłopak zatonął w jej spojrzeniu. „ Te jej słodkie oczy, w których można utonąć…. Rin jest nikim w porównaniu z nią…. Tak słodko się rumieni…. Tak bardzo pragnę poczuć jej usta na swoich….” I to aby ją pocałować było od niego silniejsze. Ich serca domagały się tego. Nagle wiatr przybrał na sile, uderzając swą siłą w plecy chłopaka, który upadł na nią. Jego dłonie znalazły się pomiędzy jej głową. Ich usta dzieliły milimetry. Tylko jeden ruch i już mogli się pocałować. Widać było, że nawet matka natura była zniecierpliwiona, tak więc jeszcze bardziej popchnęła chłopaka za pomocą wiatru na dziewczynę. W końcu ich wargi spotkały się ze sobą. Ptaki zaczęły cicho ćwierkać dodając temu momentowi jeszcze większego romantyzmu. Ich języki zaczęły swój własny intymny tanie, który sprawiał obojgu przyjemność. Ok wplotła palce w jego czarne włosy, przyciągając jeszcze bliżej i zagłębiając się w tej pieszczocie…. Następnego dnia odbywał się ostatni etap egzaminu, po którym zostanie ogłoszone, kto zostanie Yondaime Hokage. Zostały wyczytane imiona dwójki shinobi, którzy od razu znaleźli się na arenie. Shion z zadziornym uśmiechem, posyłanym do Kakashiego i on, z lekkim uśmiechem posyłanym w jej stronę. Każde z nich chciało wygrać. A zwłaszcza kociooka. Chciała udowodnić wszystkim, że jako kobieta jest od mężczyzn silniejsza. Gdy został ogłoszony start, Shion odskoczyła do tyłu, ciskając w niego shurikenami. Zwinnie uniknął, ich. Dziewczyna znalazła się w cieniu drzew. „ Nie wiem, czy mam tego teraz używać, czy lepiej na sam koniec jako ostateczny cios…. Lepiej dałby sobie radę Tesku! Mówi się trudno…. Po prostu będę naśladować Kushinę!” Z uśmiechem wyszła luźnym, krokiem z kryjówki.
- Co ona wyprawia?!- podniosła się z miejsca Okami.
- Zmieniła taktykę, dattebane.- rzekła czerwonowłosa.
- Sensei… ty …. Powiedziałaś DATTEBANE!!!!!!!!!!!!- krzyknęła na całe gardło, rzucając się kobiecie na szyję. Shion oraz Tesku to usłyszeli znakomicie. „ Powiedziała Dattebane! Powiedziała Dattebane!!!!!” w ich głowach w kółko tylko to leciało. Lecz dziewczyna szybko, musiała wrócić na pole walki. Ominęła ostrza, katany Kakashiego. Puściła do niego, oczko. Na co lekko się zarumienił, co jej tylko wystarczyło. Znalazła się tuż, przed jego twarzą, przykładając kunai do gardła. Szybko się otrząsnął, złapał ją za nadgarstek, z taką siłą, że broń upadła na ziemie. Kopnęła go w brzuch, a ten upadł na piasek. Szykowała kopniaka z powietrza, lecz ten w odpowiedniej chwili, złapał jej nogę, przerzucając nad głową i wbijając ją w podłoże. Z jej ust, wyleciała stróżka krwi. Szarowłosy odskoczył w tył i zaczął szykować Chidori. Shion podniosła się, otarła rękawem usta.
- A więc to tak….- wyszeptała i zaczęła układać pieczęci do swojej techniki. Skończyli w tym samym czasie wykonywać pieczęcie.
- Chidori!
- Ame raitoningu!!- i ruszyli na siebie…. Jedyne co zostało z ich zderzenia to piach, oraz leżący na ziemi, w gruzach Kakashi. Całe ubranie dziewczyny, było podarte, a na głowie jedna, wielka szopa.
- Walkę wygrywa Shion Akiromi Uzumaki!- i rozległy się brawa. Dziewczyna podeszła do chłopaka, podała mu dłoń. Złapał ją i z jej pomocą podniósł, się z dziury.
- Gratulację. Byłaś niesamowita.
- Ty też byłeś godnym przeciwnikiem Kakashi.- uśmiechnęła się do niego i udali się do okna medycznego….
- Następna walka. Tesku Akoru Uzumaki kontra Oz Vessalius.- wyczytani szybko znaleźli się na arenie. Oz wyjął swój zegarek i zaczął się nim bawić. „ Muszę jak najszybciej zabrać mu ten zegarek. Tylko jak?”
Ame raitoningu*- to wymyślone przeze mnie jutsu, gdy użytkownik dotknie ręką czegokolwiek z nieba jak i podłoża wyskakują błyskawice.  

- Rozpoczynamy walkę!- Oz już zaczął szykować się do użycia swojego zegarka, gdy poczuł jego brak.
- Tego szukasz?- uśmiechnął się zadziornie i rozwalił zegarek.
- Osz ty!!- krzyknął wściekły. I ruszył na niego. Stał spokojnie i czekał na odpowiedni moment. Gdy milimetry dzieliły od jego twarzy kunai Oza , skręcił mu nadgarstek. Następnie zaczął uderzać w nogi tak, że nie podniósł się po dniu. Zostało ogłoszone jego zwycięstwo…. Po wszystkich walkach Sarutobi wyszedł na środek areny.
- Moi drodzy! W tym dniu odbędą się dwie ważne uroczystości! Pierwsza i chyba najważniejsza dla naszych genninów, to zdanie egzaminu na chunina! Moje gratulację!- rozniósł się wiwat mieszkańców.- Drugą sprawą, jest przywitanie mojego następcy! Tak więc…. Zapraszamy cię Yondaime Hokage!!- z dymu wyłoniła się postać mężczyzny w płaszczu Yondaime. Zdjął swój kapelusz ukazując im…. Namikaze Minato! Rozniósł się jeszcze większy aplauz.  Kobiety piszczały z zachwytu, lecz nie jedna. Minato ogłosił swoje krótkie, lecz piękne przemówienie, po czym zostały mu wręczane gratulację. Ana rzuciła się bratu na szyję i go dusząc.
- Ana…. Du…dusisz…mnie….
- Przepraszam! Ale tak się cieszę!!
- Ana-chan! Nie uduś nam senseia.- zaśmiał się Obito, który też chciał pogratulować swojemu mistrzowi…..Po gratulacjach, Minato miał swój pierwszy dzień pracy. Pracy swoich marzeń. Usiadł, za masywnym, drewnianym biurkiem, które widział wiele razy i zaczął wypełniać dokumenty…. Tym czasem na łące drużyna 10 miała piknik.
- Moje gratulacje młodzi.
- Ale te gratulacje nie idą do mnie……..
- Czy aby na pewno Okami dattebane? A Obito?- ta zaczerwieniła się niczym burak.
- CO?!- krzyknęła Shion i zaczęła męczyć ją milionami pytań.
- Jak coś ci zrobi będzie miał ze mną do czynienia.- stwierdził Tesku, upadając na trawę z uśmiechem. Nagle zza czerwonowłosą, wyłonili się dwaj zamaskowani mężczyźni. Złapali ją za włosy, uśpili i zniknęli, nim Tesku zdążył, chodź jednego z nich zabić…..
~~~~
Ta...ta...dam...............
Powracam z krainy żywych umarlaków....
A tak na poważnie to notka miała pojawić się w urodzinki naszego Naruciaka, za co jestem w żałobie bo kompa mi nie dali! < płaczę w ramie Nagato >
Więc spuźnione o trzy dni, ale jednak życzenia dla Naruto!
~~~~

Akari: No hej solenizant.
Naruto: Czemu ty zawsze o moich urodzinach zapominasz co? A przecież, jesteś z Nagato!
Ak: No przecież napisałam wcześniej, że kompa nie miałam! Naucz się czytać!
Naru: Ja nie wiem, jak Nagato z tobą wytrzymuje....
Ak: Mówiłeś coś?< blondyn przełyka ślinę>
Naru: Nic!
Ak: I dobrze. A więc to będą SPÓŹNIONE życzenia urodzinowe....< kaszle> Drogi głąbie nasz kochany, życzę ci aby : Hinata dobra była w łóżku, chodź będziesz potrzebował książeczek Jirayi, abyś kiedyś został na starość Hokage, ale obyś tego tytułu nie zepsuł, aby Sasek zginął z twej ręki< szaleńczy błysk w oku > 
I to chyba tyle....
Naru: No wiesz co? Gdyby to były urodziny Nagato to byś....
Ak: Się bardziej postarała.< pokazuje mu język> Tak więc koniec, bo idę sprawić kazanie Nagato!

~~~~
INFO: To jest przed ostatni rozdział opowiadania!!!!!


A teraz focia Obito i Okami :