1.30.2014

Życie lub śmierć cz. 5

Dedykuję tę notkę wszystkim czytelniką, który dalej podają mi powody do pisania. Dziękuje wam za to.
                                                      ***

- Na pewno?- spytała przyszła pani Uzumaki. Matsuri jej przytaknęła i przybiła żółwika z Uzumakim. Ten usiadł obok ukochanej, otaczając ją ramieniem. Państwo Urokiri spojrzeli na nich z wyrzutem a zwłaszcza na starszą córkę. Mieli co do niej plany i nawet kandydata znaleźli, który miał się z nią jutro spotkać, ale ta przyjęła zaręczyny.
- Coś nie tak?- spytała, ściskając mocniej dłoń ukochanego.
- Nie nic. Mam nadzieje, że już wszystko jest przygotowane?
- Mamo!
- No przepraszam, że chce mieć pewność iż wszystko już przygotowaliście.
- Ale my…- czerwonowłosy jej przerwał.
- Przed tym jak państwo do nas przyszli oświadczyłem się państwa córce.
- Bez konsultacji z nami?!- rzekł oburzonym tonem ojciec sióstr. Akari miała wielką ochotę zrobić coś jej rodzicom. Najpierw zepsuli jej seks z ukochanym a teraz radość, z tego iż im powiedziała!
- Cóż, nie mogłem dłużej czekać. Państwo nie odpowiedzieli mi do tej pory na prośbę spotkania, na którym chciałem państwa o tę zgodę poprosić.- szarooka patrzyła z oburzeniem na rodziców. Zastanawiała się ile to spotkanie odkładali. Spyta się Nagato jak będą sami. Zerknęła na zegarek.
- O cholera.- podskoczyła na kanapie.- Kompletnie zapomniałam.
- O czym?- spytali jednocześnie.
- Przecież za dwa dni ślub Miki z Sasorim.
- A no tak. Kompletnie wyleciało mi to z głowy.- podniósł się i pomógł wstać ukochanej.
- Bardzo was przepraszamy, lecz musimy się zacząć szykować.
- Oczywiście. Tę rozmowę dokończymy później. Do widzenia.- dorośli wstali z siedzenia i ruszyli w stronę drzwi.
- Ak błagam cię, zabierz mnie ze sobą. Proszę.- prawie że była przed siostrą na kolanach.
- Przykro mi Mats. A do Gaary nie możesz iść?
- Ty to nie taki głupi pomysł. Siostra ty umiesz myśleć.- uśmiechnęła się do niej złośliwie.
- Wow. Matsuri dokonałaś czegoś niemożliwego. A teraz zmykaj. Muszę się przyszykować.- cmoknęła czarnooką w policzek i razem z ukochanym czekali aż nie znikną im z zasięgu wzroku. Uzumaki położył brodę na obojczyku kobiety.
- Niezła wymówka. Ale ty jesteś spięta słonko.- wyprostował się i położył na jej ramionach swoje dłonie.
- Żadna wymówka. Tylko stwierdzam fakty. Za niecałe dwie godziny dziewczyny się u nas zjawią.
- A muszę iść?- wymruczał jej do ucha.
- No niestety, ale musisz.- odwróciła się do niego i pstryknęła mu w nos, uśmiechając się uroczo.- Poza tym jak będzie po wszystkim będę tylko dla ciebie.
- Kusząca propozycja.- cmoknął ją w policzek.
- To chodź. Musimy się przygotować.- wplotła palce swojej dłoni w jego i razem udali się na górę. Tam Akari szukała stroju dla siebie i narzeczonego. Kiedy już znalazła odpowiednie ubrania ubrali się i jedynie zostało im to czekać. Siedzieli w salonie, głowa Urokiri znajdowała się na jego kolanach, a jego ramiona otaczały ją w pasie. Na ekranie telewizora leciała reklama gdy do domu bez żadnego cackania weszli członkowie Akatsuki wraz ze swoimi partnerkami.
- Yo rudy.- na wstępie przywitał się zacnie Hidan. Urokiri podniosła się z ukochanego i razem podeszli do znajomych. Każda z kobiet spojrzała na Hidana a zwłaszcza Miki.
- Hidan jeśli się dowiem iż na wieczorze kawalerskim Saso były prostytutki, to osobiście cię ukatrupię i twój Jashin ci nie pomoże. Jasne?- powiedziała tak strasznie słodko, że aż zęby się popsuły.
- Ale co to za wieczór kawalerski bez dup do rżnięcia. Przecież u łasicy były.
- Co?! Itachi mówiłeś, że nie było prostytutek?!- żyłka na skroni Hany zaczęła niebezpiecznie pulsować.
- Hanuś, skowronku mój. Lekarz kazał ci się nie denerwować.- stwierdził przełykając ślinę. Akari położyła dłoń na ramieniu przyjaciółki.
- Hana uspokój się. Bo coś dziecku się stanie. Poza tym.- przybliżyła usta do jej ucha.- Jak dzidzia się urodzi to się wtedy zemścisz na Itachim za kłamstwo.- Uchiha uśmiechnęła się na tę myśl.
- Co jej powiedziałaś?- spytał z lekkim, ale wyczuwalnym strachem.
- Przykro mi. Tajemnica sądowa.- pokazała mu język.- A teraz wypad mi stąd! Chata dziś tylko dla kobiet.- i wygoniła płeć brzydką ze swojego domu. Zamknięte drzwi na klucz i dziewczyny rozwaliły się na kanapach. Czas na zabawę. Hana podeszła do Akari i obie ruszyły do Miki z tajemniczo poważnymi minami.
- Panno Hōtaru, dziś to ostatni dzień kiedy nosisz to nazwisko.
- Więc ta noc będzie należała do tych, których nie zapomnisz do końca swojego życia. Oczywiście będzie na drugim miejscu, bo na pierwszym będzie noc poślubna, w której Sasori tak cię zgwałci abyś nie mogła przez następny dzień wstać z łóżka.- przybiła sobie z Ak piątkę.
- Ale z was zboczuchy. Gorsze niż Hidan.
- No bo musiał się przecież tego od kogoś nauczyć ne?
- E nie.
- Miki to było pytanie retoryczne.
- Dobra laski, czas na zabawę!- krzyknęła Sayuri rozpoczynając cały wieczór panieński…. Tym czasem u panów. Siedzieli w mieszkaniu Hidana. No co? Gościu musi wymyśleć coś nowego, bodź co bodź trzeba się jednak obawiać groźby kobiety. Żaden mężczyzna, który próbował  zrozumieć zagadkę jaką jest kobiecy mózg nigdy nie kończył dobrze. Chodź kobietą bardzo łatwo jest rozgryźć facetów.
- Hidan un! Przyrzekam iż ci jebnę moją sztuką un!
- O  nie! Wściekła blondynka na wolności!- krzyknął z udawanym strachem Zetsu.
- Ja się zastanawiam jak, powtarzam jak twoja siostra Sayuri jest od ciebie bardziej…. Bardziej…
- Lepsza, ładniejsza, mądrzejsza, seksowniejsza, silniejsza. Mam wymieniać dalej.- przerwał Itachiemu Yahiko.
- Odpierdolcie się ode mnie i od mojej siostry.
- Obrona. To oznaka zaparcia emocjonalnego.- stwierdził Sasori.
- Ej! Widzieliście gdzieś Uzumakiego?- spytał Obito. Tym czasem Nagato był na dworze i rozmawiał przez telefon. Z kim? Ze swoją starszą siostrą Kushiną. Dobrze pamiętał iż Minato produkuje pistolety do paintballa więc czemu by tego nie wykorzystać.
- Nagato nie! Nie spytam się o to Minato dattebane.
- No weź Kushina. Mniej serce i uratuj wieczór kawalerski Sasoriego.
- Nie dattebane.- nie ustępowała.
- Dobra. Skoro nie chcesz poznać pewnej bardzo, ale to bardzo ważnej informacji, którą miałem powiedzieć dopiero przy wigilijnym stole to trudno. Ja już będę kończyć.- kiedy miał się rozłączyć zatrzymała go kobieta.
- Spytam się go dattebane. Ale jak dostaniesz odpowiedź od razu mi o tym mówisz. Jasne?
- Tak, tak.- kobieta położyła na chwilę telefon i udała się do męża. Nagato oparł się o szybę i czekał, aż kobieta powróci do aparatury.
- Ciesz się. Macie być u nas za półgodziny po odbiór. A teraz gadaj dattebane.
- Ale nikomu nie powiesz. Nawet a w szczególności Minato i rodzicom.
- Jasne jak słońce. No mów!
- Oświadczyłem się Akari.- nastała cisza. Kushina musiała zebrać myśli. Lecz kiedy już je zebrała zaczęła dawać bratu opieprz.
- Ty to dopiero teraz zrobiłeś dattebane?! Cztery lata temu byś to zrobił i byś już miał zapewne dziecko! Ale nie! Mój braciszek musi wszystko odkładać dattebane!
- Ech… dobra to za półgodziny będę. Dzięki Kushina.- i się rozłączył. Gdy wszedł do środka każdy spoglądał na niego z niedowierzaniem i oburzeniem.
- Nagato! Mieliśmy nie dzwonić do naszych dziewczyn.
- I nie dzwoniłem Yahiko. To była Kushina. Załatwiłem nam już zajęcie na wieczór kawalerski. I bez dziwek.- odpowiedział Hidanowi. Ten udawał szloch.
- A mamy powiedzieć twojej dziewczynie iż wolisz jakieś laski z burdelu od niej? Jazz się strasznie ucieszy un.
- Ale nie musi o tym wiedzieć prawda?- spytał drapiąc się po głowie.
- Dobra, ja za chwilę wracam.- powiedział fioletooki i opuścił dom. … Kiedy się mówi iż to faceci lubią ostro się zabawić na wieczorze kawalerskim, cóż ta osoba powinna pojawić się na tym wieczorze panieńskim. Hana była jedyną, powtarzam jedyną trzeźwą kobietą na tej imprezie. Gdyby nie ciąża to już dawno by była na równi z Miki. Obecnie dziewczyny śpiewały piosenki ze swoich czasów i się wywalały na kanapie. Hana z utęsknieniem przyglądała się alkoholowi. Musiała się jakoś odreagować po tym jak się dowiedziała iż jej mąż ją okłamał! O nie! Panie Uchiha tak sobie nie będziemy pogrywać. Nagle na jej kolanach usiadła Miki.
- Mamusiu zmień mi pieluszkę.- zaśmiała się podając blondynce kieliszek sake.
- Malutka nie mogę.
- Hana kurwa, ogarnij dupę i weź wypij! To mój wieczór panieński! Chce się pocieszyć wolnością!- odrzuciła głowę do tyłu a nogi uniosła do góry.
- Złaź ze mnie grubasie jeden.- zaśmiała się i bez żadnych ostrzeżeń zepchnęła ją ze swoich kolan, wcześniej biorąc butelkę z kieliszkiem. Nagle do uszu wszystkich doszedł dźwięk tłuczonego szkła. Szybko znalazły się w salonie, gdzie Akari wywaliła się z Sayuri na podłogę a dźwięk tłuczonego szkła był dzwonkiem panny Shusendo.
- Ej… Moje drogie panie…. Zapraszam do sauny…- wychlipała pijana Akari. Hana nie wytrzymała i wypiła kieliszek. Cóż to dziecku nie zaszkodzi. Tsunade przecież też piła w ciąży i nic się jej nie stało. Wyszły na dwór. Miki było tak gorąco, że zaczęła powoli pozbywać się ubrań. Do sauny weszła w samej bieliźnie, a pozostałe dopiero teraz pozbywały się ubrań. Kiedy każda była owinięta ręcznikiem usiadły i pozwalały parze działać. Hana oparła się głową o ramię Akari.
- Pamiętacie mój wieczorek panieński?- zielonooka zerknęła na Miki, która przytakiwała.
- No oczywiście, że tak! Przecież ja go przygotowywałam!
- Mina twojego brata jak zauważył striptizera była bezcena.- Urokiri zaniosła się śmiechem, do którego dołączyły pozostałe.
- Prawda.
- Hanuś powiedz w który to miesiąc ciąży?- Jazz założyła nogę na nogę.
- Czwarty.- poklepała się po brzuchu.
- Czyli już wiadomo jaka płeć.- Minari zaklaskała w dłonie. Taka sama jak Obito.
- Chłopiec czy dziewczynka?- powiedziały jednocześnie, spoglądając na przyszłą matkę.
- Dziewczynka.
- A masz imię dla niej?- Jazz oparła się na dłoniach.
- Nie. Wiecie, że Itachi chciał dziecku dać na imię Sasuke!
- CO!? Chciał to biedne , nienarodzone dziecko okaleczyć takim imieniem?! Hana trzeba go za to ukarać!- stwierdziła Akari z błyskiem.
- Musze się też zemścić za to kłamstwo.
- Niebawem powinnaś pokazywać swoje humorki.- Sayuri uśmiechnęła się w stronę zielonookiej.
- Humorki ciążowe?
- Nom. Kakuzu nie miał ze mną łatwo.- zaśmiała się na samo wspomnienie. Uchiha przyłożyła palce do brody. Już wiedziała jak się zemści na mężu. Potem jeszcze rozmawiały, pociły się i piły. Tym czasem panowie znajdowali się w lesie. Co tam robili? Lub czego nie robili? Otóż ich wieczór kawalerski przypominał ich starą „ zabawę” na zakończenie studiów. Paintball. Zabawa dla prawdziwych mężczyzn. Nie ma to jak napierdalanie w siebie kulkami z farbą z pistoletu. Po prostu ubaw po pachy. Dla małych dzieci. Lecz ich paintball był cóż…. Niebezpieczny? Tak. Wynajęli park do spinaczki, mieli na oczach noktowizory więc będą widzieć. A czyj był ten pomysł? Oczywiście, że Hidana i Obito. No bo skoro już się bawić to na całego, skoro dziwek nie mógł zamówić, to się zabawią inaczej. Podzielili się na dwuosobowe drużyny. Każdy był przymocowany do sprzętu więc czas zaczynać zabawę! Yahiko i Nagato ukryli się i czekali. Widzieli Hidana i Kakuzu, jak zawsze się kłócących o to gdzie mają iść. Przyszykowali się do strzału i strzelili im w plecy. W tym samym czasie co Kisame z Itachim Obito i Zetsu. Przemieszczali się z różnych miejsc na następne. Kolejne trafienia i kolejne wyzwiska. Jak im tego bardzo brakowało. Samego wieczoru z kumplami. Żadnych telefonów od kobiet. A niebawem znowu odbędzie się taki wieczór…. Dziś był wielki dzień. Miki siedziała w mieszkaniu Hany i była przez nią jak i Akari szykowana. Cała trzęsła się jak osiłka.
- A co jeśli czegoś zapomnę?! Lub się wyjebie?! A co jeśli któryś z tych idiotów przerwie w ważnym momencie?!- Hōtaru zamartwiała się,  chciała obgryzać paznokcie, lecz Hana i Ak się nimi zajmowały.
- Mi, słonko ja też tak miałam pamiętasz? Po tym wszystkim będziesz się z tego śmiać.- uśmiechnęła się do blondynki.
- Serio?- ta jej przytaknęła.- Ale Akari mi cały ślub zepsuje! Bo nie jest narzeczoną Nagato.- ta się uśmiechnęła tajemniczo.
- A właśnie, że ci go nie zepsuje. Otóż jestem z nim zaręczona.- na dowód pokazała jej pierścionek!
- Jest! Wreszcie!- już zaczęła knuć niecny plan, jak to ona. Po dłoniach trzeba było zająć się włosami i twarzą. Urokiri chwyciła kosmyk jej włosów, który zawinęła sobie na palcu. Postanowiła zrobić jej koronę z włosów. Spojrzała na zegarek, powinna się wyrobić do przyjazdu limuzyny. Z pasją oraz z radością małej dziewczynki bawiła się włosami. Lubiła to robić, a Nagato wie o tym najlepiej. Hana tymczasem siedziała przez kumpelą i myślała nad odpowiednim makijażem. Lustro oczywiście było zasłonięte aby panna młoda nie podglądała nim nie będzie skończone.
- Akari co zamierzasz zrobić z jej włosami?- ta pokazała jej koronę. Blondynka przytaknęła, zamykając oczy. Przed oczami ujrzała twarz Miki w koronie z włosów i zaczęła w myślach dobierać do niej makijaż. Po pięciu minutach otworzyła oczęta i zabrała się do roboty. Po dwóch godzinach wielkich i ciężkich męczarni, przyszła pani Akasuna mogła ujrzeć swe oblicze. I to co ujrzała sprawiło ją w osłupienie. Delikatna korona z włosów, w które był umieszczony welon oraz kilka płatków ,czerwonych róż. Jasny makijaż zdobił jej oczy jak i policzki, delikatnie oczy podkreślone kredką do oczu. Usta zdobiła szminka o odcieniu wiśni. Cały efekt dokańczała suknia. Skromna, ale za to idealnie pasująca do kobiety. Delikatna, a zarazem wyzywająca. Taka jak Miki. Urokiri zerknęła na zegarek.
- Hana załóż jej to a ja idę po nasze sukienki.- i wyszła zostawiając blondynki same ze sobą. Hana ukucnęła i schowała się pod materiałem sukni, zakładając koronkowaną podwiązkę. Kiedy się wynurzyła, do środka wchodziła szatynka z sukienkami. Teraz to ona czekała na nie. Hana miała na sobie sięgającą do kolan czerwoną sukienkę, która idealnie przylegała do jej ciała oraz podkreślała atuty jednocześnie odwracając wzrok od już widocznych zaokrągleń przy brzuchu, natomiast Akari ubrała się w długą, sięgającą kostek czarną sukienkę, ozdobioną fioletową wstążką. Kiedy już były gotowe zeszły na dół. Limuzyna akurat przyjechała. Wyszły i od razu zajęły miejsce w pojeździe. Ruszyły a te dalej uspokajały pannę młodą. Myśli tego typu „ A co jeśli nagle się rozmyśli i mnie zostawi? Albo coś pomylę i wyjdę na pośmiewisko na własnym ślubie! Lub któryś z tych pacanów coś zepsuje!?”
- Już jesteśmy Miki.- poinformowała ją Hana. Dziewczyna zacisnęła mocnej pięści, aż zbielały jej kłykcie. Akari poklepała ją po kolanie posyłając jej pocieszający uśmiech.
- Miki chyba nie chcesz aby ci Deidara męża zabrał sprzed nosa, ne?
- Oczywiście, że nie!- i  wyszła z determinacją z pojazdu a kobiety przybiły sobie piątki. Przed wejściem do kościoła się zatrzymała. Wzrokiem szukała swojego ojca, który miał ją poprowadzić. Nagle Akari dostała wiadomość. Złapała Hane zza rękę i przyciągnęła do siebie.
- Hana czy są tu twoi zięciowie?
- Tak a co?
- Może Fugaku zastąpić ojca Miki? Nie zdążą na ślub.- ta przytaknęła, weszła do kościoła i zaczęła go szukać, co nie zajęło jej dużo czasu. Na wstępie go poinformowała a ten się zgodził. Wyszedł wraz z Haną, a Miki patrzyła się na nich podejrzliwie. Akari szybko jej to wyjaśniła i weszła do kościoła oznajmując rozpoczęcie grania. Po chwili każdy wstał a do kościoła weszła panna młoda. Sasori nie mógł oderwać od niej spojrzenia. „ Wygląda tak pięknie. Jeśli mi blondi powie iż sztuka to nie wieczne piękno to mu wjebię.” Z niecierpliwością wyczekiwał momentu, przyjścia ukochanej. Kiedy już trzymał jej drobną dłoń w  swojej można było już zaczynać. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie Hidan i Zetsu. Kiedy ksiądz pytał się czy ktoś jest przeciwny zawarciu tego związku małżeńskiego te dekle podnieśli się i krzyknęli.
- Tak! Miki olej tego ćpuna!- panna młoda miała wielką ochotę ich zabić i to w domu Bożym! Jazz złapała ich za uszy i pociągnęła na dwór. Potem dokończyli ceremonię a kiedy ksiądz ogłosił ich mężem i żoną. To Miki go pocałowała a nie Sasori ją. Rozniosły się brawa oraz krzyki szczęścia. Nie obyło się bez zdjęć a jakżeby inaczej? Kiedy wyszli, były składane im gratulacje i dawane prezenty. Akari wraz z Deidarą jako ich świadkowie trzymali ich prezenty. Kiedy już to się zakończyło udali się na wesele. Wypicie kieliszka, gryz chleba, wywalenie i stłuczenie kieliszków oraz rzut krawatem i bukietem, który wpadł w dłonie zaskoczonych Zetsu i Hidana. A co to oznaczało? Ich wspólny taniec zaraz po tańcu młodych. Weszli na parkiet i odtańczyli swój taniec, ćwiczony tak długo. Kobieta czuła się jak księżniczka, która odnalazła swego księcia z bajki. Po skończonym tańcu ich miejsce zajęli nowożeńcy. Obaj kłócili się o to, który prowadzi, przez co się nawzajem deptali. Co wywołało śmiech gości. Grzechem by było gdyby tego nie nagrać…. Impreza trwa już całe dwie godziny. Hana tym razem bawiła się, lecz z rozwagą. Nie chciała uszkodzić dziecka. Miki wiecznie była proszona do tańca przez każdego z obu rodzin, lub przez znajomych. Po co ona ich tylu zapraszała!? Hana tańczyła z Nagato a Akari z Itachim. Uchiha postanowiła wykorzystać okazję i zaczęła z mężczyzną spokojną rozmowę, by po chwili przejść do sedna.
- Kiedy ślub?
- Kushina ci powiedziała?
- Nie, Akari. No więc.
- Kiedyś na pewno.- zaśmiał się widząc jej minę. Nagle muzyka ucichła a na scenę weszła panna młoda. W dłoni trzymała mikrofon i uśmiechała się w sposób, który nie wróżył dla pewnych osób nic dobrego.
- Moi drodzy, jak wiadomo dziś jest mój dzień, można tak powiedzieć, lecz nie omieszkam czegoś ogłosić. Moja kochana pani świadek Akari, zna się ze swoim chłopakiem od sześciu lat. Dopiero teraz się jej oświadczył! A więc wnoszę toast, za to iż w końcu się odważyli na ten krok. Zdrowie!
- Zdrowie!- chwycili za kieliszki i wypili ich zawartość….. Impreza dobiegła końca. Hana z Akari były wstawione, Hana może mniej we względu na córeczkę. Obie tuliły do siebie Miki i jej opisywały dokładnie jej noc poślubną z Saso.
- Naprawdę jesteście bardziej zboczone niż Hidan i Jiraya razem wzięci.- te jedynie się zaśmiały i cmoknęły ją w policzki. Para młoda wsiadła do samochodu i odjechała a goście machali, samym powoli wracając do domu….


***
A więc witam was moi drodzy :D Mam nadzieje, iż notka przypadnie wam do gustu. Nie jestem dobra w pisaniu ślubów oraz wieczorów panieńskich jak i kawalerskich więc mi wybaczcie. Miki słońce ty moje, wieczorek panieński się podobał? 
A to zdjęcie GaaMats, ponieważ było ich mało w noci: 

1.16.2014

Informacja oraz prezent

Witam was moi drodzy. Z okazji zblirzających się walentynek postanowiłam zrobić dla was kochani czytelnicy opowiadania. Lecz proszę o wypenienie takiego formulaża:
- Nick np. Akari Urokiri
- Para lub z kim chce być w os: np Ja i Nagato lub NaruHina
- Zdjęcie ( Albo parinngu lub waszej postaci )
- Czy ma się pojawić hentai?
- Adres bloga

No i to tyle. Mam nadzieje, że się zgłosicie. Już jutro ferię :D
Papa kochani

1.05.2014

Życie lub śmierć cz. 4

Akari wraz z Nagato przechadzali się po galerii handlowej. Gwiazdka wielkimi krokami się zbliżała i trzeba było się przygotować. Akari dalej się nie uśmiechała po słowach siostry.
- Co jest Akari?- spojrzał na nią z troską.
- Nic. Chodź trzeba kupić prezent dla Matsuri i Naruto.- chwyciła go za dłoń i ruszyła w stronę sklepu z płytami. Pierwszy musiał być prezent dla Naruto. Nagato przeglądał wiele płyt do puki nie wybrał kilku, które powinny spodobać się blondynowi. Akari w tym czasie szukała prezentu dla siostry.  I z nim nie miała problemu. Poczuła jak ktoś obejmuje ją w pasie. Rozpoznała zapach wody po goleniu ukochanego.
- Co jej wybrałaś?
- Książkę. Brakuje jej tej części do końca kolekcji. A ty Naruto?
- Kilka płyt.
- Jakich?
- A jakiś tam. Chodź.- złapał ją za nadgarstek i pociągnął w tylko sobie znaną stronę.
- Niby gdzie? Nagato nie chce się bawić w jakieś gierki.
- Ech…. Jedziemy do domu. Musimy wszystko już zacząć dekorować.
- A mamy choinkę?- ten tylko uśmiechnął się zbójecko.- Czy ja o czymś nie wiem? Nagato.
- Może…- ta tylko przekręciła oczami. Szli, trzymając się za ręce i po kilku minutach dotarli do samochodu chłopaka. Jak przystało na dżentelmena otworzył jej drzwi i pomógł wsiąść do auta. Zamknął za nią drzwi i pognał zza kierownicę. Puścił do niej oczko, odpalając samochód i ruszając. Przez całą drogę panowała cisza. Kobieta patrzyła na krajobraz budynków zza szybą, a on? Denerwował się, ale nikt nie wie czym. Po trzydziestu minutach dotarli do ich wspólnego domu. Zaparkował samochód w garażu, wyszedł i ruszył otworzyć ukochanej drzwi.
- Wiesz, że nie lubię kiedy mnie się w czymś wyręcza.
- Tak?- udawał naprawdę zdziwionego. Wyszli z garażu, kierując swoje kroki do domu. Całe mieszkanie było już udekorowane, tak jak mu mówiła.
- Na..ga..to..
- Słucham?
- Nieważne.- ruszyła na górę, z jeszcze większym smutkiem niż wcześniej.
- Akari. Co się stało?- pobiegł za nią na górę.
- Nic.
- Widzę, że coś ci jest. Co ja takiego zrobiłem? Nie podoba ci się niespodzianka?- chwycił ją za dłoń, odwracając w swoją stronę.- Proszę chodź ze mną do salonu.
- Po co? Aby widzieć cały udekorowany dom? Przecież ty wiesz, że ja….- przyłożył jej dwa palce do ust, przerywając jej.
- Wiem. Lecz ostatnio chodzisz przygnębiona i chciałem z czymś cię wyręczyć. Nie można?
- Proszę puść mnie.
- Nie, do puki nie powiesz mi co cię trapi.- przyciągnął ją do siebie. Patrzyła w dół, dobrze wiedziała iż tym razem nie wygra. Widząc iż się nie szarpię, westchnął. Nie lubi jej do niczego zmuszać, więc cmoknął ją w czoło, puszczając i schodząc na dół. Patrzyła na jego plecy. Chciało jej się płakać. Zacisnęła dłonie i udała się za nim. Nie szła tylko biegła. I przez to potknęła się o stopień, lecz na szczęście Nagato ją złapał nim nie zdążyła sobie niczego zrobić. Trzymał ją w talii, patrząc w jej oczy.
- Nic ci nie jest?- spytał z troską.
- Przy tobie nie.- wyprostowała się, tuląc do niego. Wzdychała jego zapach. Zacisnęła swoje dłonie na jego marynarce, starając się nie rozpłakać. Jego dłonie, głaskały ją po włosach. Cmoknął ją w głowę.- To co chciałeś mi pokazać?
- Zamknij oczy.
- Po co, wysoki sądzie?
- Po to aby się pani pytała. Nie dyskutuje się ze sędzią.- ta jedynie przerzuciła oczyma, zamykając je. Dla pewności, iż nie będzie podglądać, położył na jej zamkniętych oczach, swoje dłonie. Kierował nią, aby niczego sobie nie zrobiła. W salonie ustawił ją pod jemiołą, zdjął dłonie z jej oczy. Ukucnął na jedno kolano, wyciągając małe pudełeczko z marynarki.
- Można już otworzyć oczy?
- Tak.- otworzyła je, lecz nikt przed nią nie stał. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Wszystko było tak jak zaplanowała, przez co chciało jej się płakać. Nie zobaczyła jak sama zakłada chłopakowi czerwony łańcuch. Westchnęła i spojrzała w dół gdzie on był. Klęczał przed nią.
- Nagato…. Co ty wyprawiasz, można wiedzieć?
- Coś.- uśmiechnął się w jej stronę, łapiąc zza dłoń.- Akari, kocham cię ponad życie. Nic się dla mnie tak nie liczy jak to abyś była szczęśliwa oraz bezpieczna w moich ramionach. Chce widzieć, twą uśmiechniętą twarz co rano, gdy się budzę. Słyszeć twój śmiech, za każdym razem gdy coś zrobię nie tak. Dotykać twych włosów, czuć twe dłonie na moim ciele. Pragnę być z tobą aż do śmierci i jeszcze dłużej. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na tym i innych światach, i wyjdziesz za mnie?- otworzył pudełeczko, w którym znajdował się delikatnie zdobiony pierścionek. Czekał na jej reakcje. Chciało jej się płakać. Zwiesiła głowę, przygryzając wargę. Marzyła o tej chwili odkąd zaczęli się na poważnie spotykać i wyobrażała sobie najróżniejsze scenariusze. A teraz co? Nie potrafiła nic zrobić ani powiedzieć. Jej oddech się łamał.
- Na..ga..to…. Ja… nie wiem…- ugryzła się w wargę. W jego oczach ujrzała ból.
- Rozumiem. Nie chce cię do niczego zmuszać.- chciał już schować pudełeczko, lecz go jakimś cudem powstrzymała.
- Nie wiem… czy mogę być jeszcze szczęśliwsza… niż w tej chwili….
- Czyli, że…- przerwała mu rzucając się na niego.
- Tak…. Tak… Tak. Wyjdę za ciebie idioto!- krzyknęła zatapiając się w jego wargach. Jej ręce znalazły się na jego szyi, przyciągając jeszcze bliżej. Po chwili przerwał pocałunek.
- Dobrze wiedzieć, że się jest idiotą.- ta się zaśmiała, cmokając go w policzek.
- Jesteś i to moim, wysoki sądzie.- mruknęła mu do ucha. Pocałował ją w szyję, biorąc na ręce.- Co ty robisz?- przyglądała mu się z zaciekawieniem.
- Staram się podnieś słonia, nie widać.- zaśmiał się widząc jej minę.
- Ej! Nie jestem aż tak ciężka!
- Ale w bioderka poszedł tłuszczyk.- mrugnął do niej zadziornie.
- A co? Szkoda, że nie w piersi może, drogi panie?
- Można to bardzo łatwo i szybko sprawdzić.- udał zamyślonego.
- Przykro mi, lecz mam kogoś.
- Niby kogo?
- Pewnego rudowłosego mężczyznę.- przytrzymała się jego szyi, zdejmując nogi. Gdy stała już na ziemi, ruszyła w stronę schodów.
- A pani jeśli można wiedzieć gdzie? Przesłuchanie dalej trwa.
- Wziąć kąpiel. Poza tym wysoki sądzie przesłuchanie może odbywać się też w łazience.- uśmiechnęła się delikatnie, podchodząc do niego. Chwyciła go za krawat i pociągnęła w stronę schodów, a potem do łazienki. W pomieszczeniu zamknął za nimi drzwi na klucz, przyciągając ukochaną do siebie. Delikatnie muskał jej szyję wargami, zostawiając mokre ślady na jej ciele. Lewą dłonią, zaczął pozbywać się jej marynarki, prawą natomiast rozpinał guziki koszuli, którą zdjął razem z marynarką. Ubrania upadły bezwładnie na kafelki, a jego usta błądziły po jej ramionach. Westchnęła, opierając się głową o jego bark. Końcówki jej włosów, smyrały jego szyję, przy każdym ruchu. Powoli sunął dłońmi po jej talii aż do bioder. Dotknął jej krocza, rozpinają zamek od spodni, suwając je z jej nóg. Przyjemny dreszcz, przeszył jej ciało pod dotykiem jego palców na swojej skórze. Gdy się wyprostował ta odwróciła się w jego stronę, łapiąc za krawat, który zawinęła sobie na palcu. Rozwiązała go, nie zdejmując. Powoli zaczęła rozpinać guziki jego białej koszuli, wodząc palcami po jego klatce piersiowej. Gwałtownym ruchem pozbyła się jego górnej części garderoby, składając delikatny pocałunek na brodzie. Schodziła ustami niżej aż nie zatrzymała się przy jego biodrach. Zębami rozpięła mu rozporek, wkładając dłonie, pod spodnie oraz bokserki. Odsunęła głowę, spojrzała w górę uśmiechając się dziko i jednym ruchem zdejmując ostatnie rzeczy jego garderoby. Wyprostowała się, chwytając go za przyrodzenie. Jeździła po nim delikatnie dłońmi, doprowadzając do jego stanięcia i stwardnienia. Dotknął swoim czołem jej czoła, posyłając jej uśmiech.
- Nie grzeczna prawniczka.
- Za to ty jesteś nudnym sędzią.- odbiła pałeczkę, drażniąc go tym. Złapał ją za pośladki, przyciągając do siebie. Powędrował dłońmi do rozpięcia jej stanika, który po kilku chwilach upadł na podłogę a ten zaczął masować jej sutki, do puki nie stwardniały. Gdy mieli przejść z gry wstępnej dalej, usłyszeli dźwięk telefonu dziewczyny. Ta go olała powracając do przerwanej czynności. Lecz tym razem zadzwonił jego telefon. Ten podrapał się po głowie zakłopotany.
- No odbierz. Potem to dokończymy.- złożyła na jego ustach namiętny pocałunek, po chwili kierując się do kabiny prysznicowej. Przyglądał się jej zgrabnemu ciału, podnosząc spodnie, z których wyjął telefon. Odebrał.
- Słucham?
- No wreszcie któreś z was moi drodzy odebrało.- usłyszał głos matki ukochanej.
- Pani Urokiri.- podrapał się po głowie.- Mogę w czymś pomóc?
- Czy jesteście w domu?
- Tak.
- To może byście otworzyli drzwi moi drodzy.
- Tak oczywiście. Już idę.
- A gdzie moja córka?
- Nagato, kto dzwoni?
- Akari, bierze prysznic.- zakrył na chwilę słuchawkę.- Twoja matka.- przyłożył z powrotem telefon do ucha.- To ją poinformuję iż są państwo i pójdę otworzyć drzwi.- rozłączył się. W pośpiechu założył swoje ubranie. Kiedy zapinał guziki koszuli, owinięta jedynie w ręcznik, kobieta wyszła spod prysznica.
- Co chciała? I czemu się ubierasz?
- Tobie też bym to radził. Jest przed drzwiami.- cmoknął ją w czoło, wybiegając z łazienki. Szybko znalazł się przy drzwiach, spojrzał jeszcze na siebie, poprawiając marynarkę. Przekręcił klucz, otwierając drzwi z delikatnym uśmiechem gospodarza. Przepuścił państwo Urokiri wraz z Matsuri i bodajże jej chłopakiem.
- Gdzie nasza córka?- spytał ojciec, po uściśnięciu z mężczyzną dłoni.
- Zapewne się ubiera.
- Niby po czym?- dopytał, przyglądając mu się uważnie.
- Po prysznicu.- odpowiedział od razu. Nie kłamał, tylko nie mówił całej prawdy. Matsuri zaśmiała się w myślach. Zapanowała niezręczna cisza, którą przerwało wejście prawniczki.
- O młody Sabaku jak mniemam.- uścisnęła z nim dłoń, kompletnie olewając siostrę i rodziców.- Co cię tu sprowadza?
- Matsuri. Jestem jej...- przerwała mu.
- Chłopakiem, domyśliłam się. Taki sam jak Kankuro. Wejdziecie do salonu czy będziecie tu sterczeć jak jakieś patyki.- chwyciła narzeczonego za dłoń i udała się z nim do salonu. Coś na dłoni siostry przykuło uwagę młodej Urokiri. Wszyscy zajęli miejsca w salonie. Rodzice dziewczyn posłali sobie znaczące spojrzenia.
- Słonko mogłabyś nam coś przynieść do picia?- ta się podniosła, a za nią siostra wraz z chłopakiem pod naporem spojrzenia ojca.
- Matsuri. Po co tu przyszłaś. Dałabym sobie radę.
- Ak ja cię bardzo przepraszam. Nie chciałam tego powiedzieć. Naprawdę cię za to przepraszam...- przerwała jej.
- Już dobrze. Nie gniewam się.- wyjęła sześć szkanek, które położyła na tacy. Podała Gaarze sok, a ten go nalał.
- Akari, co ty taka dziś zadowolona. 
- Po prostu nie mam się z czego smucić.
- Nie. O Mój Jashinie! Robiliście to?! A potem matka zazdowniła?
- Cco? Nie! Nagato mi coś podarował i to tyle. A co ty taka ciekawska hmm?
- A nie można? Mniejsza. Czytałam twój pamiętnik. Nie mówiłaś, że- przysunęła się do siostry.- też ćpałaś.
- To nie powinno cię interesować, ale dzięki temu spotkałam swój nowy narkotyk, z którego nie mam ochoty zostać wyleczona. I ty chyba też.- puściła do Matsuri oczko, biorąc tacę. Oczywiście chciał ją wziąć Gaara, lecz ona go wypszedziła. Weszli do salonu, Nagato przyjął sztuczny uśmiech, podnosząc się i zabierając od kobiety tacę. Ta jedynie posłała mu krzywy uśmiech. Usiedli, czerwono-włosy, chwycił ukochaną za dłoń.
- Chcieliśmy wam coś powiedzieć. Otóż...- uśmiechnęła się, spoglądając na ukochanego.- zaręczyliśmy się.- patrzyli na twarze zebranych. Matsuri patrzyła zszokowana to na jedno to na drugie. Gwałtownie podniosła się z miejsca i pobiegła na górę. Akari chciała za nią pobiec, lecz postrzymał ją Nagato, który za nią poszedł. Dziewczyna waliła dłonią o ścianę przy łazience. Uzumaki położył dłoń na jej ramieniu, przez co podskoczyła.
- Nie cieszysz się szczęściem twojej siostry? Czy może uważasz iż nie jestem dla niej odpowiedni?- spytał się jej spokojnie.
- Nie...Tylko po prostu... Mi siostrę zabrałeś.- oskarżyła go. Ten się zaśmiał. Oparł się plecami o ścianę obok niej.
- W takim razie mamy tu poważny problem kapitanie. Bo ja nie mam zamiaru, przestać walczyć o pokój a pan?
- No też nie.
- A co powiesz kapitanie na rozejm.
- Jaki?- delikatny uśmiech majaczył się na jej ustach.
- Możemy się twoją siostrą dzielić. Poza tym, jeśli już będziemy po ślubie to...
- Będę mogła z wami mieszkać?- dokończyła z uśmiechem.
- Dokładnie. I oboje będziemy ją mieli przy sobie, a ty na dodatek nie będziesz pod nadzorem rodziców. To jak? Podpisujesz rozejm kapitanie?- wyciągnął w jej stronę dłoń.
- Podpisuje generale.- uścisnęła ją. Po czym rozmawiając zeszli na dół.
- To nic poważnego. Musieliśmy tylko porozmawiać.- powiedział na wstępie.
               ***
No i jestem. Smutna wiadomość może już minąć, lecz dalej nie jestem pewna czy będę miała pomysły. Lecz na następne opowiadanie po tym to mam i zamierzam wykorzystać wasze pomysły. Notka chyba za słodka mi wyszła, ale mam nadzieje, że się z niej pośmialiście. No nic zapraszam do komentowania i składania swej kochanej oceny rozdziału :)


1.01.2014

Smutna wiadomość

Moi drodzy, piszę to z wielkim bólem w sercu, lecz ja...tracę pomysły na tego bloga. Dlatego obecne opowiadanie, będzie moim ostatnim na tym blogu. Nie myślałam iż to ogłoszę, tym bardziej, że mamy nowy rok, a niebawem mija rocznica założenia tego bloga. Lecz ja widzę malutką nadzieje dla mnie. To wy drodzy czytelnicy. Blog przestanie istnieć, ponieważ nie wiem o czym pisać jak zakończę opo o GaaMats. Więc chcę abyście w komentarzach napisali dla mnie taki malutki hmmm.. formularz, albo raczej fiszkę. A to by wyglądało mniej więcej tak:
1. paring np. HidDei
2. akcja opowiadania: np. Odległa przyszłość
3. zarys opowiadania: Czyli, czy ma być tam trudna miłość, lub iż są parą, lecz mają jakieś problemy w związku
4. tytuł
5. inne pary np. ShikaTema itp.

I to tyle. Macie na to dużo czasu, aż do przed ostatniej notki obecnego opowiadania. Wszelakie pytania zostawiajcie pod tym postem. Do usłyszenia