Dedykacja dla Mikinnou! Wspóźnione życzenia na blogu :)
~~~~
Minęły dwa lata od tamtego zdarzenia. Po kilkunastu próbach udało się zabić Uzumaki
wszystkich, którzy chcieli jej śmierci. I w spokoju powróciła do wioski. Shion
wraz z Tesku i Okami bombardowali codziennie przez ten czas gabinet Hokage.
- Hokage-sama. Prosimy! My musimy ją odnaleźć!- krzyczała błagalnie Shion.
- Znacie moją odpowiedź. ANBU nie znalazło żadnego jej śladu.
- Bo nie potrafią szukać.- stwierdziła dotąd cicha Okami. Minato spojrzał na nią.
- Co masz na myśli?- jej „rodzeństwo” spojrzało na nią.
- Mówię, czcigodny, że oni nie potrafią szukać. Zapewne Kushina wymordowała swych oprawców i zabija pozostałych, aby jak sądzę nic nam się nie stało. Oczywiście jest przekonana, że będziemy jej szukać, więc zamaskowuje swój ślad.- wyjrzała przez okno. Namikaze sam zaczął nad tym rozmyślać…. Gdy nagle do gabinetu wpadła przez okno jinchuriki Kuramy! Pierwsza do niej doskoczyła Okami ze łzami.
- Kushina! Wróciłaś!
- Okami….dusisz… mnie…dattebane…- wydukała. Młoda zluźniła z uścisku, lecz dalej ją tuliła a łzy szczęścia same płynęły. Gdy udało jej się wydostać z uścisku, znalazła się tym razem w uścisku Shion. Tesku, wziął je pod ramie i wyskoczył z nimi przez okno, po czym udali się do ich domu, gdzie dziewczyny nie wypuściły czerwonowłosej. Tym czasem Minato siedział, wypełniając papiery. „ Okami idealnie by się nadawała na stratega.” Uśmiechnął się sam do siebie. Nagle przez okno do, pomieszczenia wszedł Jiraya.
- Gdzie małe potwory?
- U siebie. Z Kushiną.
- Czyli już wróciła z wakacji…- powiedział tak jakby do siebie, niż do Namikaze.
- Coś mówiłeś sensei?
- Nic, nic młody. Masz coś dla mnie?- spytał z innej beczki.
- Tak…. Proszę, może ci odpowiadać.- podał mu teczkę.
- Ale to raczej dla medyka.- stwierdził po krótkiej chwili.
- Prawda. Twoim zadaniem będzie osłona Tsunade, przed wrogami. Ma bezpiecznie dotrzeć do Suny aby razem z czcigodną Chiyo opracować nową odtrutkę.
- A czemu Sakumo z nią nie pójdzie?- Yondaime tylko się zaśmiał. Miał plan i nie chciał go zaprzepaścić.
- Nie. On jest na innej misji. Wyruszacie jutro z rana. Tak więc nie pij lepiej. I nigdzie nie chodź. Nie chce abyś na misji był pijany lub poobijany.
- Ta…ta….- prze czochrał mu czuprynę, i zniknął w kłębie dymu. Westchnął przeciągle, zakładając ręce za głowę. „ Oby Tsunade mu nie przywaliła jak go jutro zobaczy…”Jego rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Wejść!- krzyknął a w nich stała Kushina we własnej osobie. Lekko się zarumieniła, co oczywiście dostrzegł. Ruchem głowy kazał jej usiąść co uczyniła.- Słucham?
- Co u ciebie Minato, dattebane?- niewielki uśmiech widniał na jej ustach.
- Dobrze, ale jestem zajęty. Powiesz po co przyszłaś czy nie?- uniósł jedną brew, spoglądając na nią badawczo. Położyła , lewą dłoń na karku, i po raz kolejny się uśmiechnęła. Ta „podróż” ją strasznie zmieniła. Po pięciominutowej ciszy odłożył długopis i spojrzał na nią. Zmieniła się. Jej szare oczy wydawały być wesołe, oraz mądrzejsze, a przede wszystkim dla facetów ładniejsza.
- Powiesz w końcu?- przerwał tą ciszę. Zatrzepotała rzęsami, jakby została wyrwana z jakiegoś transu.
- A tak! Jesteś wolny o osiemnastej?- spytała z poważnym wyrazem twarzy. Ten zaśmiał się donośnie.
- Tak a co? Chyba nie proponujesz mi randki?- z uniesionymi brwiami , dalej się śmiał.
- Wcale, że nie!- od razu odparła z rumieńcem na twarzy.- Chce sprawdzić czy potrafisz walczyć fair.
- Potrafię walczyć fair!- zdenerwował się. Nagle zegar wybił osiemnastą.
- To chodź i mi to udowodnij dattebane.- i został po niej jedynie czerwony błysk! Ten szybko zrobił to samo co ona i oboje byli na tej samej polanie co wtedy. Dziewczyna od razu zaatakowała z zaskoczenia, przez co wywalili się na ziemi. I znów zaczęli się turlać po ziemi zanosząc śmiechem. Gdy się zatrzymali dziewczyna leżała na nim. Zatopiła się w jego spojrzeniu, a on został złapany jej uśmiechem. Przełożyła kosmyk włosów za ucho, schyliła się aby złożyć na jego ustach pocałunek, który odwzajemnił….
- Hokage-sama. Prosimy! My musimy ją odnaleźć!- krzyczała błagalnie Shion.
- Znacie moją odpowiedź. ANBU nie znalazło żadnego jej śladu.
- Bo nie potrafią szukać.- stwierdziła dotąd cicha Okami. Minato spojrzał na nią.
- Co masz na myśli?- jej „rodzeństwo” spojrzało na nią.
- Mówię, czcigodny, że oni nie potrafią szukać. Zapewne Kushina wymordowała swych oprawców i zabija pozostałych, aby jak sądzę nic nam się nie stało. Oczywiście jest przekonana, że będziemy jej szukać, więc zamaskowuje swój ślad.- wyjrzała przez okno. Namikaze sam zaczął nad tym rozmyślać…. Gdy nagle do gabinetu wpadła przez okno jinchuriki Kuramy! Pierwsza do niej doskoczyła Okami ze łzami.
- Kushina! Wróciłaś!
- Okami….dusisz… mnie…dattebane…- wydukała. Młoda zluźniła z uścisku, lecz dalej ją tuliła a łzy szczęścia same płynęły. Gdy udało jej się wydostać z uścisku, znalazła się tym razem w uścisku Shion. Tesku, wziął je pod ramie i wyskoczył z nimi przez okno, po czym udali się do ich domu, gdzie dziewczyny nie wypuściły czerwonowłosej. Tym czasem Minato siedział, wypełniając papiery. „ Okami idealnie by się nadawała na stratega.” Uśmiechnął się sam do siebie. Nagle przez okno do, pomieszczenia wszedł Jiraya.
- Gdzie małe potwory?
- U siebie. Z Kushiną.
- Czyli już wróciła z wakacji…- powiedział tak jakby do siebie, niż do Namikaze.
- Coś mówiłeś sensei?
- Nic, nic młody. Masz coś dla mnie?- spytał z innej beczki.
- Tak…. Proszę, może ci odpowiadać.- podał mu teczkę.
- Ale to raczej dla medyka.- stwierdził po krótkiej chwili.
- Prawda. Twoim zadaniem będzie osłona Tsunade, przed wrogami. Ma bezpiecznie dotrzeć do Suny aby razem z czcigodną Chiyo opracować nową odtrutkę.
- A czemu Sakumo z nią nie pójdzie?- Yondaime tylko się zaśmiał. Miał plan i nie chciał go zaprzepaścić.
- Nie. On jest na innej misji. Wyruszacie jutro z rana. Tak więc nie pij lepiej. I nigdzie nie chodź. Nie chce abyś na misji był pijany lub poobijany.
- Ta…ta….- prze czochrał mu czuprynę, i zniknął w kłębie dymu. Westchnął przeciągle, zakładając ręce za głowę. „ Oby Tsunade mu nie przywaliła jak go jutro zobaczy…”Jego rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Wejść!- krzyknął a w nich stała Kushina we własnej osobie. Lekko się zarumieniła, co oczywiście dostrzegł. Ruchem głowy kazał jej usiąść co uczyniła.- Słucham?
- Co u ciebie Minato, dattebane?- niewielki uśmiech widniał na jej ustach.
- Dobrze, ale jestem zajęty. Powiesz po co przyszłaś czy nie?- uniósł jedną brew, spoglądając na nią badawczo. Położyła , lewą dłoń na karku, i po raz kolejny się uśmiechnęła. Ta „podróż” ją strasznie zmieniła. Po pięciominutowej ciszy odłożył długopis i spojrzał na nią. Zmieniła się. Jej szare oczy wydawały być wesołe, oraz mądrzejsze, a przede wszystkim dla facetów ładniejsza.
- Powiesz w końcu?- przerwał tą ciszę. Zatrzepotała rzęsami, jakby została wyrwana z jakiegoś transu.
- A tak! Jesteś wolny o osiemnastej?- spytała z poważnym wyrazem twarzy. Ten zaśmiał się donośnie.
- Tak a co? Chyba nie proponujesz mi randki?- z uniesionymi brwiami , dalej się śmiał.
- Wcale, że nie!- od razu odparła z rumieńcem na twarzy.- Chce sprawdzić czy potrafisz walczyć fair.
- Potrafię walczyć fair!- zdenerwował się. Nagle zegar wybił osiemnastą.
- To chodź i mi to udowodnij dattebane.- i został po niej jedynie czerwony błysk! Ten szybko zrobił to samo co ona i oboje byli na tej samej polanie co wtedy. Dziewczyna od razu zaatakowała z zaskoczenia, przez co wywalili się na ziemi. I znów zaczęli się turlać po ziemi zanosząc śmiechem. Gdy się zatrzymali dziewczyna leżała na nim. Zatopiła się w jego spojrzeniu, a on został złapany jej uśmiechem. Przełożyła kosmyk włosów za ucho, schyliła się aby złożyć na jego ustach pocałunek, który odwzajemnił….
~~~~~
Tak więc to koniec opowiadania. I tak jak było w Nowe otoczenie pozwolę sobie pożegnać się wraz z bohaterami....
~~~~~
Siedzieli na łące, gdy nagle przed nimi wylądowała Akari.
- Czyli co? Koniec?- spytała Shion, która leżała na klatce piersiowej Kakashiego. Ta energicznie przytaknęła głową.
- To nawet dobrze, co? No wiecie.... Nikt z nas nie zginął.- stwierdziła Okami, z lekkim uśmiechem.
- E. Błąd.
- Jak to Akari?
- Zginęła przecież Rin.- stwierdziła a inni przytaknęli.
- Zaraz! Ktoś zginął dattebane?!
- Spuźniony refleks.- powiedziała An.
- Przepraszam bardzo, lecz mnie nie było DWA lata, dattebane!
- Spokojnie. Kushina opanuj się.
- Czemu mi o tym nie powiedziałeś Minato?- żuciła z wyżutem do blondyna, który z zakłopotaniem drapał się po głowie.
- Bo...
- Bo ja nie chciałam.- Urokiri pokazała kobiecie język, oraz przerywając Yondaime.
- Ach.
- Co porobimy?- spytał dotąd cichy Tesku.
- Jak to co? Nie po to tu jestem abyście się obijali!
- Trzeba się pożegnać!- powiedział z entuzjazmem jak i ze smutkiem.
- No to mówicie.- dziewczyna położyła, się wygodnie na ziemi, i patrzyła w chmury.
- No to ja! Aby na koniec nikt, ale to nikt nie jadł tego co zrobi Tesku! Błagam was!
- Shion!! Jesteś martwa! A ja wam radzę nie gadać z taką wariatką jak Shion....- i obrewał po chwili w stył głowy.
- Ja wam życzę aby miłości zaznać smak.
- Jak to poetycko ujełaś.- rozczulił się Obito całując Okami w usta.
- Wymyśliliście coś wreście?!- krzyknęła na nich autorka.
- Myślisz, że to takie łatwe dattebane?!
- Tak! Wy w odrużnieniu do mnie nie macie tyle co ja na głowie! Poza tym piszę oprócz tego bloga jeszcze czternaście lub pietnaście innych więc bądźcie cicho! Tak więc, macie coś?- spotkała się z zaprzeczeniami. Westchnęła.- A więc sama muszę za wszystkich myśleć? Dobra! Ja życzę wam czytelnicy, aby nikomu na mózg nie padło jak to przeczyta. Oraz aby wytrzymał z dalszymi mymi pomysłami, i powodzenia w tej durnej szkole! No nic. Papapapa.- wszysty machają na do widzenia a Shion wraz z Tesku się biją....
- Czyli co? Koniec?- spytała Shion, która leżała na klatce piersiowej Kakashiego. Ta energicznie przytaknęła głową.
- To nawet dobrze, co? No wiecie.... Nikt z nas nie zginął.- stwierdziła Okami, z lekkim uśmiechem.
- E. Błąd.
- Jak to Akari?
- Zginęła przecież Rin.- stwierdziła a inni przytaknęli.
- Zaraz! Ktoś zginął dattebane?!
- Spuźniony refleks.- powiedziała An.
- Przepraszam bardzo, lecz mnie nie było DWA lata, dattebane!
- Spokojnie. Kushina opanuj się.
- Czemu mi o tym nie powiedziałeś Minato?- żuciła z wyżutem do blondyna, który z zakłopotaniem drapał się po głowie.
- Bo...
- Bo ja nie chciałam.- Urokiri pokazała kobiecie język, oraz przerywając Yondaime.
- Ach.
- Co porobimy?- spytał dotąd cichy Tesku.
- Jak to co? Nie po to tu jestem abyście się obijali!
- Trzeba się pożegnać!- powiedział z entuzjazmem jak i ze smutkiem.
- No to mówicie.- dziewczyna położyła, się wygodnie na ziemi, i patrzyła w chmury.
- No to ja! Aby na koniec nikt, ale to nikt nie jadł tego co zrobi Tesku! Błagam was!
- Shion!! Jesteś martwa! A ja wam radzę nie gadać z taką wariatką jak Shion....- i obrewał po chwili w stył głowy.
- Ja wam życzę aby miłości zaznać smak.
- Jak to poetycko ujełaś.- rozczulił się Obito całując Okami w usta.
- Wymyśliliście coś wreście?!- krzyknęła na nich autorka.
- Myślisz, że to takie łatwe dattebane?!
- Tak! Wy w odrużnieniu do mnie nie macie tyle co ja na głowie! Poza tym piszę oprócz tego bloga jeszcze czternaście lub pietnaście innych więc bądźcie cicho! Tak więc, macie coś?- spotkała się z zaprzeczeniami. Westchnęła.- A więc sama muszę za wszystkich myśleć? Dobra! Ja życzę wam czytelnicy, aby nikomu na mózg nie padło jak to przeczyta. Oraz aby wytrzymał z dalszymi mymi pomysłami, i powodzenia w tej durnej szkole! No nic. Papapapa.- wszysty machają na do widzenia a Shion wraz z Tesku się biją....
~~~~
A teraz życzenia dla Mikinnou!
Akari: Witam tu naszą solenizantkę!<czeka aż się otworzą drzwi> Powiedziałam, witam tu naszą solenizantkę! Kurwa Mikinnou wychodź!!
Sasori: Sorry, lecz jej nie ma.....
Ak: Co ty tu ruda pało robisz?! Gdzie Mikinnou?!
Saso: W dupie wiesz?
Ak: W twojej? Nie widzę jej tam. No mów! Co zdradza cię z Deidarą?
Saso: Tak....Zaraz. Co?! Oczywiście, że nie!
Ak: Ach.... Kuzynku. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Że Mi jest z takim tępakiem jak ty.
Saso: Ej! Ja nie zapomniałem o jej urodzinach!
Ak: Ja też nie! Na biologii we czwartek jej życzenia składałam! A teraz tylko dodaje notkę!
Saso: Tłumazysz się. Czyli zapomniałaś.
Ak: A mam z tobą zrobić jak w filmie "Django" co? < ten się wzdryga>
Saso: N...nie...
Saso: W dupie wiesz?
Ak: W twojej? Nie widzę jej tam. No mów! Co zdradza cię z Deidarą?
Saso: Tak....Zaraz. Co?! Oczywiście, że nie!
Ak: Ach.... Kuzynku. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Że Mi jest z takim tępakiem jak ty.
Saso: Ej! Ja nie zapomniałem o jej urodzinach!
Ak: Ja też nie! Na biologii we czwartek jej życzenia składałam! A teraz tylko dodaje notkę!
Saso: Tłumazysz się. Czyli zapomniałaś.
Ak: A mam z tobą zrobić jak w filmie "Django" co? < ten się wzdryga>
Saso: N...nie...
Ak: I dobrze. A więc Mikinnou jak zaraz nie wejdziesz to Sasori...< do pomieszczenia wchodzi wspomniana wcześniej osoba >
Mikinnou: Zostaw moją ciotę dobra?
Ak: Wreście jesteś! Wiesz ile ja czekam aby ci życzenia złożyć?
Miki: Iie. Ale się pośpiesz, bo chce go porwać < Ak ma zboczone myśli >
Hidan: Pewnie na gwałcenie rudej cioty!!!
Miki i Ak: Hidan! Zamknij się do jasnej cholery!!
Ak: A więc...
Miki: Nie zaczyna się zdania od "A więc"
Ak: Dobra! Moja droga Mikinnou, życzę ci z całego mego, zimnego serca: aby Sasori w końcu zrobił to o czym mi mówiłaś, i chce być szybko ciocią!
Mikinnou: Zostaw moją ciotę dobra?
Ak: Wreście jesteś! Wiesz ile ja czekam aby ci życzenia złożyć?
Miki: Iie. Ale się pośpiesz, bo chce go porwać < Ak ma zboczone myśli >
Hidan: Pewnie na gwałcenie rudej cioty!!!
Miki i Ak: Hidan! Zamknij się do jasnej cholery!!
Ak: A więc...
Miki: Nie zaczyna się zdania od "A więc"
Ak: Dobra! Moja droga Mikinnou, życzę ci z całego mego, zimnego serca: aby Sasori w końcu zrobił to o czym mi mówiłaś, i chce być szybko ciocią!
~~~~
No to na tyle. Do widzenia! A następne opo będzie o....