Gdy skończyliśmy, musiałem zabrać jej ukradkiem te
strzykawki. Na moje nieszczęście oparła się na poduszce. W myślach westchnąłem,
przysunąłem się do niej, znalazłem się nad nią. Moje ramiona znajdowały się
pomiędzy jej głową. Widziałem na jej twarzy szok. Znów westchnąłem w myślach,
nachyliłem się, złączając nasze usta w pocałunku, jednocześnie próbując wyjąć
kilka strzykawek. Odsunęła mnie od siebie, uniemożliwiając dalsze wyciąganie,
które i tak mi się nie udało. Patrzyła na mnie z przerażeniem.
- Co ci kurwa przyszło do głowy Sabaku?!- warknęła. Przełknąłem ślinię. Dobrze wiedziałem co oznacza takie zachowanie, wśród narkomanów. To samo było z Kankuro…. Przysunąłem się bliżej niej. A ta automatycznie się ode mnie odsunęła, do puki nie napotkała przeszkody, a mianowicie, metalowego oparcia łóżka. Od razu znalazłem się przy niej. Spojrzała mi w oczy, ze strachem. Nachyliłem się, opierając swoje czoło o jej. Przysunąłem swoje usta do jej ucha i wyszeptałem uwodzicielskim głosem.
- Pocałunek. Osoby, która mnie pociąga.- widziałem jak sztywnieje. Odsunęła mnie od siebie, spojrzała w oczy. Starałem się aby był w nich, uwodzicielski blask, który zawsze na nie działał. Ta przysunęła się do mnie, nasze twarze dzieliły milimetry. Do moich nozdrzy, doszedł przyjemny zapach jej perfum. Malina. Drżała jej dolna warga.
- To…na mnie nie działa Gaara…- wyszeptała muskając moją dolną wargę. Chciałem, nie wiem dlaczego znów ją pocałować! Ale na (nie)szczęście odsunęła się ode mnie.- Dzięki za lekcje.
- Nie ma sprawy. To ja już będę się zbierał.- podniosłem się, a ona ze mną. Wziąłem swój plecak, przerzuciłem niedbale przez ramię i wyszłem z nią, z jej pokoju. Przez całą drogę do przedpokoju nie wymieniliśmy, ze sobą ani jednego słowa. Założyłem buty, wziąłem bluzę w ręce i gdy chciałem się tylko pożegnać, pocałowała mnie w usta. Szybko jednak się ode mnie odsunęła, z lekkim uśmiechem.
- Ale możesz się starać.- puściła do mnie oczko.- Pa!
- Pa.- i wyszedłem z jej domu….
- Co ci kurwa przyszło do głowy Sabaku?!- warknęła. Przełknąłem ślinię. Dobrze wiedziałem co oznacza takie zachowanie, wśród narkomanów. To samo było z Kankuro…. Przysunąłem się bliżej niej. A ta automatycznie się ode mnie odsunęła, do puki nie napotkała przeszkody, a mianowicie, metalowego oparcia łóżka. Od razu znalazłem się przy niej. Spojrzała mi w oczy, ze strachem. Nachyliłem się, opierając swoje czoło o jej. Przysunąłem swoje usta do jej ucha i wyszeptałem uwodzicielskim głosem.
- Pocałunek. Osoby, która mnie pociąga.- widziałem jak sztywnieje. Odsunęła mnie od siebie, spojrzała w oczy. Starałem się aby był w nich, uwodzicielski blask, który zawsze na nie działał. Ta przysunęła się do mnie, nasze twarze dzieliły milimetry. Do moich nozdrzy, doszedł przyjemny zapach jej perfum. Malina. Drżała jej dolna warga.
- To…na mnie nie działa Gaara…- wyszeptała muskając moją dolną wargę. Chciałem, nie wiem dlaczego znów ją pocałować! Ale na (nie)szczęście odsunęła się ode mnie.- Dzięki za lekcje.
- Nie ma sprawy. To ja już będę się zbierał.- podniosłem się, a ona ze mną. Wziąłem swój plecak, przerzuciłem niedbale przez ramię i wyszłem z nią, z jej pokoju. Przez całą drogę do przedpokoju nie wymieniliśmy, ze sobą ani jednego słowa. Założyłem buty, wziąłem bluzę w ręce i gdy chciałem się tylko pożegnać, pocałowała mnie w usta. Szybko jednak się ode mnie odsunęła, z lekkim uśmiechem.
- Ale możesz się starać.- puściła do mnie oczko.- Pa!
- Pa.- i wyszedłem z jej domu….
***
Siedziała w salonie, czytając mangę, gdy poczuła czyjejś
ręce na oczach.
- Ma ruda wiewiórko, zdejmij łaskawie swe dłonie, z mych oczy bo chce dokończyć czytać.
- Ja rozumiem, jeśli to by były testy uczniów, ale manga?- spytał z ironią w głosie. Zlekceważyła ją i brutalnie ściągnęła jego ręce. Jego głowa znalazła się obok jej.
- Co? Teraz bawisz się w spider-mena?
- Prędzej on we mnie.
- Jasne, jasne.- pokiwała z kpiną. Zabrał jej mangę, którą czytała. Podniosła się, wpadając ustami w jego wargi. Odwzajemniła pocałunek, wplatając dłonie w jego włosy. Ten oparł się na kanapę, popychając ją na materac. Jego ręce znalazły się po bokach jej głowy. Chciała więcej niż tylko ten pocałunek. Zjechała jedną ręką do jego spodni, wyciągając koszulę. Pozbyła się jej szybko, ukazując jego tors. Zaczęła jeździć dłońmi po nim przyprowadzając go o dreszcze. I gdy chciał pozbyć się jej ubrań, ta zepchnęła go z siebie. Sięgnęła po przerwaną lekturę, usiadła na nim i kończyła ją.
- Co jest Mikinnou?- spytał „spokojnie” Sasori.
- Nie mam ochoty na seks.- i powróciła do lektury, a ten tylko teatralnie westchnął. Ta uśmiechnęła się pod nosem. Musi się przyzwyczajać. Niebawem ślub…
- Ma ruda wiewiórko, zdejmij łaskawie swe dłonie, z mych oczy bo chce dokończyć czytać.
- Ja rozumiem, jeśli to by były testy uczniów, ale manga?- spytał z ironią w głosie. Zlekceważyła ją i brutalnie ściągnęła jego ręce. Jego głowa znalazła się obok jej.
- Co? Teraz bawisz się w spider-mena?
- Prędzej on we mnie.
- Jasne, jasne.- pokiwała z kpiną. Zabrał jej mangę, którą czytała. Podniosła się, wpadając ustami w jego wargi. Odwzajemniła pocałunek, wplatając dłonie w jego włosy. Ten oparł się na kanapę, popychając ją na materac. Jego ręce znalazły się po bokach jej głowy. Chciała więcej niż tylko ten pocałunek. Zjechała jedną ręką do jego spodni, wyciągając koszulę. Pozbyła się jej szybko, ukazując jego tors. Zaczęła jeździć dłońmi po nim przyprowadzając go o dreszcze. I gdy chciał pozbyć się jej ubrań, ta zepchnęła go z siebie. Sięgnęła po przerwaną lekturę, usiadła na nim i kończyła ją.
- Co jest Mikinnou?- spytał „spokojnie” Sasori.
- Nie mam ochoty na seks.- i powróciła do lektury, a ten tylko teatralnie westchnął. Ta uśmiechnęła się pod nosem. Musi się przyzwyczajać. Niebawem ślub…
***
Urokiri siedziała w swoim biurze. Czytała umowy, sprawdzała
dokumenty oraz rachunki. Nudziło jej się, jak diabli, lecz chciała to dzisiaj
skończyć, by móc wybrać się na zakupy. Cóż był koniec listopada, a trzeba już
zacząć myśleć o świętach. Z tą myślą, szybko uwinęła się z pracą. Zaczęła
składać papiery do teczek, gdy usłyszała głos Konan.
- Akari, Nagato prosi abyś zjawiła się w jego gabinecie.- ta uśmiechnęła się, kończąc chowanie. Wzięła dwie, ważne teczki, wyszła z gabinetu, kierując kroki do gabinetu ukochanego. Weszła bez pukania. Stał odwrócony do niej tyłem, patrzył na panoramę miasta. Podeszła do niego, kładąc brodę na jego ramieniu.
- Proszę.- podała mu teczki. Wziął je, uśmiechając się do niej lekko. Przeglądał je w skupieniu, mamrocząc coś pod nosem. Odsunęła się od niego, podeszła do biurka, siadając na nim. Po chwili wyprostował głowę, odwrócił się i z uśmiechem ruszył w jej stronę. Położył teczki za nią, zagradzając jej ruch ramionami. Przybliżył swoją twarz do jej, uśmiechając się uwodzicielsko. Posłała mu lekki uśmiech. Kosmyk jej włosów, opadł na jej twarz. Wyciągnął dłoń, złapał w dwa palce kosmyk włosów, zawijając na palec.
- Za ile kończysz?- spytała, obojętnym tonem. Złapała go za kołnierzyk koszuli, przybliżając się do niego.
- Już kończyłem. A czemu pytasz?- musnął ustami jej szyję, dalej trzymając kosmyk. Uwielbiała jego dotyk na swoim ciele. Do jej nozdrzy doszedł zapach wody kolońskiej pomieszanej z jego naturalnym zapachem.
- A muszę mieć powód, wysoki sądzie?- wymruczała mu do ucha. Uśmiechnął się, odrywając usta z jej szyi. Schował kosmyk za ucho, odsunął się od niej, siadając na swoim fotelu. Ta położyła się na biurku, kusząc go ciałem. Odwróciła do niego twarz, przymrużając delikatnie oczy. Przysunął się do niej.
- Nie musi mieć pani powodu.- cmoknął ją w policzek. Ta zapragnęła więcej, usiadła na biurku, przodem do niego, całując w usta. Delikatnie jak motyl. Odwzajemnił słodką pieszczotę, sadzając ją sobie na kolanach…..
- Akari, Nagato prosi abyś zjawiła się w jego gabinecie.- ta uśmiechnęła się, kończąc chowanie. Wzięła dwie, ważne teczki, wyszła z gabinetu, kierując kroki do gabinetu ukochanego. Weszła bez pukania. Stał odwrócony do niej tyłem, patrzył na panoramę miasta. Podeszła do niego, kładąc brodę na jego ramieniu.
- Proszę.- podała mu teczki. Wziął je, uśmiechając się do niej lekko. Przeglądał je w skupieniu, mamrocząc coś pod nosem. Odsunęła się od niego, podeszła do biurka, siadając na nim. Po chwili wyprostował głowę, odwrócił się i z uśmiechem ruszył w jej stronę. Położył teczki za nią, zagradzając jej ruch ramionami. Przybliżył swoją twarz do jej, uśmiechając się uwodzicielsko. Posłała mu lekki uśmiech. Kosmyk jej włosów, opadł na jej twarz. Wyciągnął dłoń, złapał w dwa palce kosmyk włosów, zawijając na palec.
- Za ile kończysz?- spytała, obojętnym tonem. Złapała go za kołnierzyk koszuli, przybliżając się do niego.
- Już kończyłem. A czemu pytasz?- musnął ustami jej szyję, dalej trzymając kosmyk. Uwielbiała jego dotyk na swoim ciele. Do jej nozdrzy doszedł zapach wody kolońskiej pomieszanej z jego naturalnym zapachem.
- A muszę mieć powód, wysoki sądzie?- wymruczała mu do ucha. Uśmiechnął się, odrywając usta z jej szyi. Schował kosmyk za ucho, odsunął się od niej, siadając na swoim fotelu. Ta położyła się na biurku, kusząc go ciałem. Odwróciła do niego twarz, przymrużając delikatnie oczy. Przysunął się do niej.
- Nie musi mieć pani powodu.- cmoknął ją w policzek. Ta zapragnęła więcej, usiadła na biurku, przodem do niego, całując w usta. Delikatnie jak motyl. Odwzajemnił słodką pieszczotę, sadzając ją sobie na kolanach…..
***
Matsuri leniwym krokiem szła w kierunku szkoły. Kto by jej
się dziwił, że nie chce do niej iść. Lecz nie dlatego tak szła. Specjalnie się
ociągała, aby wyłapać wzrokiem dilera. Po kilku chwilach dostrzegła go w tym
samym miejscu co zawsze, stojącego w cieniu zaułka oraz z papierosem w ustach. Delikatny
uśmiech, wkradł się na jej usta, dzięki czemu wyglądała na delikatną osobę. Pewnym
krokiem udała się w jego stronę, lecz poczuła jak ktoś łapie ją za nadgarstek,
zatrzymując ją. Posłała tęskne spojrzenie Michaelowi, który już znikał. Z gniewem
wypisanym na twarzy, odwróciła się w stronę ktosia, którym okazał się…
- Gaara?!
- No hej. Gdzie się wybierałaś?- spytał nie słysząc, gniewu w jej głosie.
- Nie twój interes Sabaku! A teraz puszczaj mnie!- wyszarpnęła mu rękę, pędem udając się do szkoły. Westchnął, ruszając za nią. Chciał już przejść dalej, lecz ona była inna od innych jego pacjentów. Dopadł ją przy jej szafce. Widział jak nerwowo wkłada rzeczy do torby. Oparł się jedną ręką o szafkę obok niej. Zatrzasnęła drzwiczki, sprawdziła kod, odwróciła głowę, poskakując do góry z krzykiem przerażenia.
- Gwałciciel! Pedofil! Prześlado…- przerwał jej pocałunkiem w usta. Szybko go od siebie odsunęła, dając z liścia. Szykowała się do kolejnego, lecz złapał ją za ręce.- Co ty wyprawiasz Sabaku!?- wysyczała ze złowrogą nutką w głosie.
- Jak powiedziałaś w piątek, mogę się starać o ciebie, więc to robię.- pocałował ją w policzek.- Maliny?
- Pedał. Jeśli się zgodzę, to dasz mi spokój?- spytała z nadzieją w głosie. Wzruszył ramionami. Przysunęła się do niego, zatapiając swoje usta w jego. Po pięciu sekundach odsunęła się od niego.
- Do zobaczenia na lekcji.- i odszedł od niej. Skołowana patrzyła za nim. Był słodki jak jej narkotyki. I pragnęła więcej. Poprawiła włosy, ruszając w stronę klasy od japońskiego….
***
- Gaara?!
- No hej. Gdzie się wybierałaś?- spytał nie słysząc, gniewu w jej głosie.
- Nie twój interes Sabaku! A teraz puszczaj mnie!- wyszarpnęła mu rękę, pędem udając się do szkoły. Westchnął, ruszając za nią. Chciał już przejść dalej, lecz ona była inna od innych jego pacjentów. Dopadł ją przy jej szafce. Widział jak nerwowo wkłada rzeczy do torby. Oparł się jedną ręką o szafkę obok niej. Zatrzasnęła drzwiczki, sprawdziła kod, odwróciła głowę, poskakując do góry z krzykiem przerażenia.
- Gwałciciel! Pedofil! Prześlado…- przerwał jej pocałunkiem w usta. Szybko go od siebie odsunęła, dając z liścia. Szykowała się do kolejnego, lecz złapał ją za ręce.- Co ty wyprawiasz Sabaku!?- wysyczała ze złowrogą nutką w głosie.
- Jak powiedziałaś w piątek, mogę się starać o ciebie, więc to robię.- pocałował ją w policzek.- Maliny?
- Pedał. Jeśli się zgodzę, to dasz mi spokój?- spytała z nadzieją w głosie. Wzruszył ramionami. Przysunęła się do niego, zatapiając swoje usta w jego. Po pięciu sekundach odsunęła się od niego.
- Do zobaczenia na lekcji.- i odszedł od niej. Skołowana patrzyła za nim. Był słodki jak jej narkotyki. I pragnęła więcej. Poprawiła włosy, ruszając w stronę klasy od japońskiego….
***
W domu Uchihy siedziały trzy przyjaciółki przy filiżance
kawy.
- Jak tam Hanuś?- spytała przyszła pani Akasuna.
- Dobrze Miki. Itachi wam mówił?- spojrzała na Urokiri.
- Niby co?- obie spojrzały na zielonooką. Zaśmiała się delikatnie.
- Ach ten Itachi. Takie rzeczy na mojej głowie zostawia. Otóż jestem w ciąży.- spojrzała na twarze przyjaciółek. Na oby dwóch widniał szok. Pierwsza opanowała się Akari, lecz jednocześnie z Mikinnou zaczęły krzyczeć.
- Moje gratulacje Hanciu!- i przytuliły ją do siebie. Po tym zeszły na temat związku Akari i Nagato.
- Ak bez urazy, ale kiedy ty i Nagato przejdziecie o krok dalej w waszym związku?- Hōtaru spoglądała to na jedną to na drugą.
- Spokojnie. Nie wiem. Ale i tak go kocham, więc dla niego poczekam.
- Dobra, ale zauważ, że ja chciałam mieć już was na moim ślubie jako małżeństwo! Lub narzeczonych a tu dupa! Widać jak ci zależy na mnie.- udawała szloch, z czego zaczęły się po chwili śmiać…
- Jak tam Hanuś?- spytała przyszła pani Akasuna.
- Dobrze Miki. Itachi wam mówił?- spojrzała na Urokiri.
- Niby co?- obie spojrzały na zielonooką. Zaśmiała się delikatnie.
- Ach ten Itachi. Takie rzeczy na mojej głowie zostawia. Otóż jestem w ciąży.- spojrzała na twarze przyjaciółek. Na oby dwóch widniał szok. Pierwsza opanowała się Akari, lecz jednocześnie z Mikinnou zaczęły krzyczeć.
- Moje gratulacje Hanciu!- i przytuliły ją do siebie. Po tym zeszły na temat związku Akari i Nagato.
- Ak bez urazy, ale kiedy ty i Nagato przejdziecie o krok dalej w waszym związku?- Hōtaru spoglądała to na jedną to na drugą.
- Spokojnie. Nie wiem. Ale i tak go kocham, więc dla niego poczekam.
- Dobra, ale zauważ, że ja chciałam mieć już was na moim ślubie jako małżeństwo! Lub narzeczonych a tu dupa! Widać jak ci zależy na mnie.- udawała szloch, z czego zaczęły się po chwili śmiać…
~~~~
Mam nadzieje, że wam się podobało. I chyba akcja znów za szybko się dzieje, za co ogromnie przepraszam.
Bonusik ; )