Dedyk dla Jaogdy Lee, Hany-chan, Mikinnou, Aki, Zbuntowanej oraz Anie!
***
Siedziałam w gabinecie dyra, który mnie tą swoją paplaniną,
wkurwiał! A ja nic takiego nie zrobiłam! Tylko czekałam na Michaela.
- Panno Urokiri! Czy ty mnie słuchasz młoda damo!?- lubiłam jak ten, pieprzony staruch się wkurzał, zawsze było z czego się pośmiać. Specjalnie zaprzeczyłam z niewinnym uśmiechem. Widziałam jak cały robi się czerwony jak papryka. Chciałam aby padł na zawał. O tak…. To by było piękne!! Gdy miał zacząć drzeć się na mnie, ktoś zapukał do drzwi. Wziął kilka wdechów, i podszedł otworzyć drzwi, a ja szybko zabrałam strzykawkę z prochami i wsadziłam do kieszeni bluzy.
- Ach! Państwo Urokiri. Zapraszam, zapraszam.- widziałam jak dumnym krokiem do pomieszczenia, wchodzą moi, durni, puści rodzice. Zamknął zza nimi drzwi, pokazał miejsca przed biurkiem, samemu zajmując stałe miejsce w tym, wielkim, śmierdzącym, skurzanym fotelu. Ukradkiem założyłam słuchawki i czekałam, aż mnie puszczą , i do nich pójdę na kolejny zastrzyk…. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich wyłoniła się głowa mojej siostry. Zdjęłam jedną słuchawkę, aby usłyszeć co powie.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mogę porwać Matsuri?- starałam się nie uśmiechać, lecz cholernie się cieszyłam! Modliłam się do kogokolwiek aby ktoś mnie wysłuchał. Siostra słodko się uśmiechnęła i usłyszałam.
- No dobrze. Lepiej jak Matsuri nie będzie nam przeszkadzać.
- Do widzenia. Chodź młoda.- szybko zabrałam rzeczy i opuściłam pomieszczenie. Już chciałam ruszyć, do Michaela, gdy Akari złapała mnie za kaptur bluzy.- A ty gdzie? Nie idziesz do dilera. Tylko do mnie do firmy.
- Co?! No weź!! Poza tym nie idę do… tego jak ty powiedziałaś? Miałam iść do tej…. Hinaty!
- Nie kłam mi tu. No ruchy.- z opuszczoną głową ruszyłam obok niej w stronę jej mercedesa.
- Ja pierdziele! Ty tam praktycznie nic nie robisz!
- Dziś mam rozprawę w sądzie. Poza tym kiedyś prosiłaś mnie abym cię na jedną zabrała. No chyba, że chcesz wrócić, do dyrektora….
- Nie!- przerwałam jej.
- Tak więc wskakuj, bo jak nie to do szkoły!
- Hai!- zajęłam miejsce pasażera i czekałam jak odpali silnik. Poczułam na sobie jej spojrzenie i z westchnieniem zapięłam pasy. Ruszyłyśmy i już o dziesięciu minutach byłyśmy na miejscu. Zapewne za chwilę się zacznie. Wyszłyśmy z auta i musiałam za nią biec! Przed wejściem kazała mi się zachowywać, i gdy jej obiecałam być grzeczną weszłyśmy. Pierwsze co wpadło mi w oczy to chaos jaki panował pomiędzy dwiema firmami, sędzi jeszcze nie było a adwokat „ przeciwnika” nic nie robiła. Szłam cały czas obok Ak, do puki nie pokazała mi miejsca za jej ławką.
- Panowie, proszę trochę się zachować jak na wasz wiek.- uśmiechnęła się słodko. Z zaciekawieniem słuchałam i patrzyłam. Podeszła blisko mnie z jakąś blondynką.- Deidara do cholery! Co ty wyprawiasz?!
- Kurwa nie moja wina, że ten debil wziął mnie za dziewczynę, un!- to facet!? O kurwa!!! Siostra pociągnęła go za włosy, także syknął z bólu. Na moje usta wkradł się piękny uśmiech.
- Mam to w dupie blondi. Jesteśmy w sądzie. Mu o to chodziło. Chciał abyś go uderzył i to na oczach prasy i może sędzi. Więc się opanuj, jasne?- ten po chwili namysłu jak mi się zdaje przytaknął. Przeczesała palcami włosy i na salę wszedł sędzia….
- Panno Urokiri! Czy ty mnie słuchasz młoda damo!?- lubiłam jak ten, pieprzony staruch się wkurzał, zawsze było z czego się pośmiać. Specjalnie zaprzeczyłam z niewinnym uśmiechem. Widziałam jak cały robi się czerwony jak papryka. Chciałam aby padł na zawał. O tak…. To by było piękne!! Gdy miał zacząć drzeć się na mnie, ktoś zapukał do drzwi. Wziął kilka wdechów, i podszedł otworzyć drzwi, a ja szybko zabrałam strzykawkę z prochami i wsadziłam do kieszeni bluzy.
- Ach! Państwo Urokiri. Zapraszam, zapraszam.- widziałam jak dumnym krokiem do pomieszczenia, wchodzą moi, durni, puści rodzice. Zamknął zza nimi drzwi, pokazał miejsca przed biurkiem, samemu zajmując stałe miejsce w tym, wielkim, śmierdzącym, skurzanym fotelu. Ukradkiem założyłam słuchawki i czekałam, aż mnie puszczą , i do nich pójdę na kolejny zastrzyk…. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich wyłoniła się głowa mojej siostry. Zdjęłam jedną słuchawkę, aby usłyszeć co powie.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mogę porwać Matsuri?- starałam się nie uśmiechać, lecz cholernie się cieszyłam! Modliłam się do kogokolwiek aby ktoś mnie wysłuchał. Siostra słodko się uśmiechnęła i usłyszałam.
- No dobrze. Lepiej jak Matsuri nie będzie nam przeszkadzać.
- Do widzenia. Chodź młoda.- szybko zabrałam rzeczy i opuściłam pomieszczenie. Już chciałam ruszyć, do Michaela, gdy Akari złapała mnie za kaptur bluzy.- A ty gdzie? Nie idziesz do dilera. Tylko do mnie do firmy.
- Co?! No weź!! Poza tym nie idę do… tego jak ty powiedziałaś? Miałam iść do tej…. Hinaty!
- Nie kłam mi tu. No ruchy.- z opuszczoną głową ruszyłam obok niej w stronę jej mercedesa.
- Ja pierdziele! Ty tam praktycznie nic nie robisz!
- Dziś mam rozprawę w sądzie. Poza tym kiedyś prosiłaś mnie abym cię na jedną zabrała. No chyba, że chcesz wrócić, do dyrektora….
- Nie!- przerwałam jej.
- Tak więc wskakuj, bo jak nie to do szkoły!
- Hai!- zajęłam miejsce pasażera i czekałam jak odpali silnik. Poczułam na sobie jej spojrzenie i z westchnieniem zapięłam pasy. Ruszyłyśmy i już o dziesięciu minutach byłyśmy na miejscu. Zapewne za chwilę się zacznie. Wyszłyśmy z auta i musiałam za nią biec! Przed wejściem kazała mi się zachowywać, i gdy jej obiecałam być grzeczną weszłyśmy. Pierwsze co wpadło mi w oczy to chaos jaki panował pomiędzy dwiema firmami, sędzi jeszcze nie było a adwokat „ przeciwnika” nic nie robiła. Szłam cały czas obok Ak, do puki nie pokazała mi miejsca za jej ławką.
- Panowie, proszę trochę się zachować jak na wasz wiek.- uśmiechnęła się słodko. Z zaciekawieniem słuchałam i patrzyłam. Podeszła blisko mnie z jakąś blondynką.- Deidara do cholery! Co ty wyprawiasz?!
- Kurwa nie moja wina, że ten debil wziął mnie za dziewczynę, un!- to facet!? O kurwa!!! Siostra pociągnęła go za włosy, także syknął z bólu. Na moje usta wkradł się piękny uśmiech.
- Mam to w dupie blondi. Jesteśmy w sądzie. Mu o to chodziło. Chciał abyś go uderzył i to na oczach prasy i może sędzi. Więc się opanuj, jasne?- ten po chwili namysłu jak mi się zdaje przytaknął. Przeczesała palcami włosy i na salę wszedł sędzia….
***
Gdy typowa procedura minęła Deidara został proszony o udanie
się obok sędziego. Miałam nadzieje, że niczego głupiego nie palnie. Przyjrzałam
się kobiecie, która do niego podchodziła. Dobrze ją znam. Luna Armoiki. Chyba
to był błąd zabierać ze sobą Mats, skoro sama się mogę zachować nieodpowiednio.
- A więc jest pan kierownikiem działu budowy, tak?
- Tak.
- Wie pan, że to pański dział zniszczył może przypadkiem, może celowo główną, siedzibę Taka-station. I zabiło kilka osób tydzień temu.
- Sprzeciw! Wysoki sądzie to kłamstwo!
- A więc proszę nam to udowodnić.- wstałam, wzięłam teczkę, wsadziłam kosmyk włosów za ucho i podeszłam do sędziego.
- Fakt, że tydzień temu dział pana Motaghu robił detonację budynku, lecz to była stara kamienica. Na, której miejscu miał postać ośrodek pomocy dla osób uzależnionych od narkotyków. Poza tym pan Motaghu wie jak wyglądają wybuchy wykonane z jego materiałów.- wyjęłam z koperty dwa zdjęcia, które podałam Deidarze. Przyjrzał się i od razu powiedział.
- To nie moja sztuka, un!- miałam ochotę go zabić i to w sądzie, za to jego pojebane un!!
- Dlaczego tak pan uważa?
- Cóż…. Każdy wybuch z moich materiałów wybuchowych, ma kształty- wskazał mi je- tu tego nie ma.
- Jak pan Motaghu nam powiedział, wybuchy robione z jego materiałów wybuchowych mają kształty.- podeszłam do sędziego, a następnie do ławy przysięgłych pokazując im zdjęcia….
- A więc jest pan kierownikiem działu budowy, tak?
- Tak.
- Wie pan, że to pański dział zniszczył może przypadkiem, może celowo główną, siedzibę Taka-station. I zabiło kilka osób tydzień temu.
- Sprzeciw! Wysoki sądzie to kłamstwo!
- A więc proszę nam to udowodnić.- wstałam, wzięłam teczkę, wsadziłam kosmyk włosów za ucho i podeszłam do sędziego.
- Fakt, że tydzień temu dział pana Motaghu robił detonację budynku, lecz to była stara kamienica. Na, której miejscu miał postać ośrodek pomocy dla osób uzależnionych od narkotyków. Poza tym pan Motaghu wie jak wyglądają wybuchy wykonane z jego materiałów.- wyjęłam z koperty dwa zdjęcia, które podałam Deidarze. Przyjrzał się i od razu powiedział.
- To nie moja sztuka, un!- miałam ochotę go zabić i to w sądzie, za to jego pojebane un!!
- Dlaczego tak pan uważa?
- Cóż…. Każdy wybuch z moich materiałów wybuchowych, ma kształty- wskazał mi je- tu tego nie ma.
- Jak pan Motaghu nam powiedział, wybuchy robione z jego materiałów wybuchowych mają kształty.- podeszłam do sędziego, a następnie do ławy przysięgłych pokazując im zdjęcia….
***
Tym czasem w szkole, w ławce z pewnym blondynem siedział
czerwonowłosy chłopak. Spokojnie patrzył w tablicę i rozwiązywał zadanie wraz z
nauczycielem. Jego blondwłosy przyjaciel oczywiście wydurniał się i gdy tylko
nauczyciel go spytał o wzór spojrzał błagalnie na kompana. Ten napisał mu wzór
na kartce.
- W= F * s
- No dobrze. Następnie….- nauczyciel powrócił do dalszego tłumaczenia klasie a oni go „słuchali”. Obecnie rozmowy były o jednej osobie, a mianowicie o Matsuri. Gaara nie słuchał tego co mówili, lecz kiedy nawet Naruto gada o tym samym co dziewczyny to znaczy, że każdy będzie o tym gadał.
- Gaara. Słuchasz ty mnie dattebayo?
- Tak.
- To powiesz czemu Matsuri nie ma na lekcji?
- A co mnie to obchodzi.- wzruszył ramionami.
- Oczywiście, dattebayo. Ale wiesz, że….- przerwał mu dzwonek na przerwę i koniec dnia w szkole. Jak stado słoni opuścili budynek. Gaara czekał na swoją starszą siostrę i jej chłopaka. Cóż, dobrze wiedział, że Temari da sobie radę, lecz nie ufał Narze…. Gdy widział siostrę, podeszła do niego blondynka.
- Gaara mogę cię na słówko, do mojego gabinetu?- ten lekko pokiwał głową i ruszył za kobietą…. Usiadł na sofie obok Uchihy.
- Mój drogi. Pamiętasz jak chciałeś mi pomagać?- przytaknął- Widzisz…. Znasz Matsuri Urokiri?
- Tak. Chodzi ze mną do klasy.
- Cóż…. Matsuri ćpa. A jej siostra chce jej pomóc, lecz ona tej pomocy nie chce. Pomożesz mi?
- Tak. To kiedy zaczyna się jej terapia?
- Od zaraz. Jako dobry kolega chyba zaniesiesz jej lekcję prawda? No to nie zatrzymuje cię już.- podniósł, plecak z podłogi i opuścił gabinet Hany. Nagle usłyszała dźwięk, przychodzącej wiadomości. „ Ja z Matsuri wracamy do domu. Udało ci się?”. Zaczęła jej odpisywać z lekkim uśmiechem „ Oczywiście! Przecież jestem psychologiem. Niebawem powinien u was być Gaara Sabaku.” Po czym wybrała numer do swojego męża….
- W= F * s
- No dobrze. Następnie….- nauczyciel powrócił do dalszego tłumaczenia klasie a oni go „słuchali”. Obecnie rozmowy były o jednej osobie, a mianowicie o Matsuri. Gaara nie słuchał tego co mówili, lecz kiedy nawet Naruto gada o tym samym co dziewczyny to znaczy, że każdy będzie o tym gadał.
- Gaara. Słuchasz ty mnie dattebayo?
- Tak.
- To powiesz czemu Matsuri nie ma na lekcji?
- A co mnie to obchodzi.- wzruszył ramionami.
- Oczywiście, dattebayo. Ale wiesz, że….- przerwał mu dzwonek na przerwę i koniec dnia w szkole. Jak stado słoni opuścili budynek. Gaara czekał na swoją starszą siostrę i jej chłopaka. Cóż, dobrze wiedział, że Temari da sobie radę, lecz nie ufał Narze…. Gdy widział siostrę, podeszła do niego blondynka.
- Gaara mogę cię na słówko, do mojego gabinetu?- ten lekko pokiwał głową i ruszył za kobietą…. Usiadł na sofie obok Uchihy.
- Mój drogi. Pamiętasz jak chciałeś mi pomagać?- przytaknął- Widzisz…. Znasz Matsuri Urokiri?
- Tak. Chodzi ze mną do klasy.
- Cóż…. Matsuri ćpa. A jej siostra chce jej pomóc, lecz ona tej pomocy nie chce. Pomożesz mi?
- Tak. To kiedy zaczyna się jej terapia?
- Od zaraz. Jako dobry kolega chyba zaniesiesz jej lekcję prawda? No to nie zatrzymuje cię już.- podniósł, plecak z podłogi i opuścił gabinet Hany. Nagle usłyszała dźwięk, przychodzącej wiadomości. „ Ja z Matsuri wracamy do domu. Udało ci się?”. Zaczęła jej odpisywać z lekkim uśmiechem „ Oczywiście! Przecież jestem psychologiem. Niebawem powinien u was być Gaara Sabaku.” Po czym wybrała numer do swojego męża….
***
Byłem prawie, przy domie Matsuri. Chciałem jej jak
najszybciej pomóc i iść pomagać innym narkomanom. Zapukałem do drzwi i
otworzyła mi kobieta i szaroniebieskich oczach, brązowych włosach sięgających
do talii.
- Dzień doby. Jestem znajomym Matsuri z klasy i przyszedłem dać jej lekcje.- kobieta się uśmiechnęła i mnie wpuściła.
- Jasne. Jestem Akari, starsza siostra Matsuri. Miło mi.- wyciągnęła do mnie dłoń, więc ją uścisnąłem.
- Gaara Sabaku.- zdjąłem buty, oraz powiesiłem kurtkę i ruszyłem za nią.
- Sabaku powiadasz? Chodziłam do klasy z jednym Sabaku. Miał na imię Kankuro i wiecznie razem dyrektora do szału prowadziliśmy tymi ciągłymi napadami marionetek.- lekko zachichotała. Zacisnąłem pięści. Nie lubiłem jak ktoś o nim wspominał w mojej obecności.
- To mój brat.
- Bardzo mi przykro z powodu jego śmierci.- poczułem jej dłoń na moim ramieniu.- Nie obrazisz się jeśli coś sprawdzę?
- Nie.- nagle potargała mi włosy a ja się skrzywiłem, i gdy mnie zostawiła od razu je poprawiłem. Zaniosła się lakonicznym śmiechem.
- Tak samo jak Kanki. Dobra nie zatrzymuje cię.- i poprowadziła mnie do pokoju jej siostry. Zostawiła mnie przed drzwiami, wcześniej mówiąc, że będzie w swoim pokoju, który mi wskazała palcem. Uśmiechnąłem się lekko, co było u mnie dziwne i lekko zapukałem do pokoju Matsuri. Odpowiedziała mi cisza, więc lekko otworzyłem drzwi. Ujrzałem dziewczynę, leżącą na łóżku, z… strzykawką , w której były narkotyki! Szybko do niej dobiegłem i jej to wyrwałem. Spojrzała na mnie dziko i zaczęła mnie bić, abym oddał jej strzykawkę. Na szczęście byłem on niej o głowę wyższy, wyciągnąłem rękę do góry, nie pozwalając jej dorwać się do narkotyków. Nagle zauważyłem zmianę, w jej spojrzeniu. Bezwładnie upadła na łóżko, a ja w tym czasie schowałem jej prochy do swojej go plecaka. Spojrzała teraz na mnie wzrokiem zwyczajnej dziewczyny, a nie ćpunki.
- Czego chcesz Sabaku?- spytała, badawczo mi się przyglądając.
- Dać ci lekcje. Poza tym….
- Nie chce tych pieprzonych lekcji. Spierdalaj, lepiej daj je Sakurze.- warknęła mi przerywając.
- Ona była w szkole. Poza tym mamy prace w grupach na japoński, i zostałem do ciebie przydzielony.- oczywiście kłamałem, z tym robieniem w grupach, lecz mi uwierzyła.
- Nie potrzebuje pary. Jestem najlepsza z japońskiego, więc po co mi ty?
- Mnie się nie pytaj.- wzruszyłem ramionami, siadając obok niej na łóżku. Zauważyłem ukradkiem jak chowa pod poduszkę inne strzykawki. Musiałem coś wymyśleć aby i te jej zabrać. Wyciągnąłem szybko książki i zeszyty, aby nie myślała, że coś planuje ani aby moje kłamstwo nie wyszło na jaw. Ta westchnęła przeciągle, podniosła się, przeczesała palcami włosy, podeszła do biurka, z którego wyjęła książki wraz ze zeszytami i powróciła do mnie. Opadła na materac a ja bym tego nie poczuł gdyby nie te książki.
- Od czego zaczynamy?- spytała rzucając z wysiłkiem książki, gdy jedna z nich upadła na ziemie oboje chcieliśmy ją podnieść, lecz ja byłem szybszy. Podałem jej ją a ta tylko coś wymamrotała pod nosem….
- Dzień doby. Jestem znajomym Matsuri z klasy i przyszedłem dać jej lekcje.- kobieta się uśmiechnęła i mnie wpuściła.
- Jasne. Jestem Akari, starsza siostra Matsuri. Miło mi.- wyciągnęła do mnie dłoń, więc ją uścisnąłem.
- Gaara Sabaku.- zdjąłem buty, oraz powiesiłem kurtkę i ruszyłem za nią.
- Sabaku powiadasz? Chodziłam do klasy z jednym Sabaku. Miał na imię Kankuro i wiecznie razem dyrektora do szału prowadziliśmy tymi ciągłymi napadami marionetek.- lekko zachichotała. Zacisnąłem pięści. Nie lubiłem jak ktoś o nim wspominał w mojej obecności.
- To mój brat.
- Bardzo mi przykro z powodu jego śmierci.- poczułem jej dłoń na moim ramieniu.- Nie obrazisz się jeśli coś sprawdzę?
- Nie.- nagle potargała mi włosy a ja się skrzywiłem, i gdy mnie zostawiła od razu je poprawiłem. Zaniosła się lakonicznym śmiechem.
- Tak samo jak Kanki. Dobra nie zatrzymuje cię.- i poprowadziła mnie do pokoju jej siostry. Zostawiła mnie przed drzwiami, wcześniej mówiąc, że będzie w swoim pokoju, który mi wskazała palcem. Uśmiechnąłem się lekko, co było u mnie dziwne i lekko zapukałem do pokoju Matsuri. Odpowiedziała mi cisza, więc lekko otworzyłem drzwi. Ujrzałem dziewczynę, leżącą na łóżku, z… strzykawką , w której były narkotyki! Szybko do niej dobiegłem i jej to wyrwałem. Spojrzała na mnie dziko i zaczęła mnie bić, abym oddał jej strzykawkę. Na szczęście byłem on niej o głowę wyższy, wyciągnąłem rękę do góry, nie pozwalając jej dorwać się do narkotyków. Nagle zauważyłem zmianę, w jej spojrzeniu. Bezwładnie upadła na łóżko, a ja w tym czasie schowałem jej prochy do swojej go plecaka. Spojrzała teraz na mnie wzrokiem zwyczajnej dziewczyny, a nie ćpunki.
- Czego chcesz Sabaku?- spytała, badawczo mi się przyglądając.
- Dać ci lekcje. Poza tym….
- Nie chce tych pieprzonych lekcji. Spierdalaj, lepiej daj je Sakurze.- warknęła mi przerywając.
- Ona była w szkole. Poza tym mamy prace w grupach na japoński, i zostałem do ciebie przydzielony.- oczywiście kłamałem, z tym robieniem w grupach, lecz mi uwierzyła.
- Nie potrzebuje pary. Jestem najlepsza z japońskiego, więc po co mi ty?
- Mnie się nie pytaj.- wzruszyłem ramionami, siadając obok niej na łóżku. Zauważyłem ukradkiem jak chowa pod poduszkę inne strzykawki. Musiałem coś wymyśleć aby i te jej zabrać. Wyciągnąłem szybko książki i zeszyty, aby nie myślała, że coś planuje ani aby moje kłamstwo nie wyszło na jaw. Ta westchnęła przeciągle, podniosła się, przeczesała palcami włosy, podeszła do biurka, z którego wyjęła książki wraz ze zeszytami i powróciła do mnie. Opadła na materac a ja bym tego nie poczuł gdyby nie te książki.
- Od czego zaczynamy?- spytała rzucając z wysiłkiem książki, gdy jedna z nich upadła na ziemie oboje chcieliśmy ją podnieść, lecz ja byłem szybszy. Podałem jej ją a ta tylko coś wymamrotała pod nosem….
~~~~~~~~~~~~~
Siema kochani! Notka już jest jak widać....
Od razu informuje, że już na stępnej notce się pocałują więc nie mówicie mi tylko, że akcja dzieje się za szybko....Więcej nie powiem bo mogę się wygadać o co chodzi z tym pocałunkiem.......
I teraz w ramach tego, że wczoraj nie dałam notki, nad czym strasznie ubolewam daje też życzenia Halloweenowe oraz krótkie opo...................
~~~~~~
Hana, Akari oraz Miki szykowały się na impere, na której będą wraz ze znajomymi ćpunami ćpać. Dziewczyny chciały pocieszyć Urokiri po tym jak dowiedziała się, że jej młodsza siostra jest w szpitalu. Każda z nich się jakoś tam przebrała. Oczywiście największe śmiechy były z Hany, która przez pomyłkę zamiast stroju mumi dostała strój księżniczki....
- Haha, bardzo, kurwa śmieszne!
- A jak!- krzuknęła Miki, ta była w dobrym stroju mianowicie, Zeusa.
- Akari,a ty co szczerzysz kły?!- warknęła Namikaze.
- Mam kły to je pokazuje.- i pokazała jej język. Jeszcze chwile się sprzeczały, by potem wyruszyć na impreze.... Na imprezie Sasori, Itachi oraz Nagato żartowali oraz koledy starali się, pilnować pana ćpuna....
- Uchiha może zdejmiesz ten durny, dziub kruka.
- A ty Akasuna przstań co roku, robić z siebie marionetke!
- Kurwa spokój tępaki!- warknął Nagato, ci spojrzeli na siebie, lecz po chwili się opamiętali. Itachi zbył się pretekstem pujścia do kibla, a oni nie chcieli słyszeć, jego " jęków". Gdy był przy kiblu, zrobił unik i wyszedł na szukanie dilera. Dobrze wiedział, gdzie znajdzie Kakuzu. I nie pomylił się, lecz....No właśnie! Lecz nie był pierwszy. Otaczały go dwie blondynki oraz jedna szatynka. No sorry was bardzo, ale on! Wielki Itachi Uchiha nie będzie czekał! Wepchnął się przed szatynkę i już miał dać mu kasę aby dał mu maryhe, gdy został pociągnięty do tyłu przed blondynke o zielonych oczach.
- Co ty ,se kurwa wyprawiasz dupku!?- warknęła wściekła Hana. Miały właśnie otrzymać od Kakuzu strzykawki, a ten pojeb je wypycha!? Uchiha omiotał ją wzrokiem i uśmiechnął się drwiąco.
- Przykro mi. Plac zabaw znajdziesz dziewczynko po drugiej strony ulicy.
- Spierdalaj tranwerstyto! Facet malujący paznokcie u rąk?! Zapewne gej!- krzyknęła mu w twarz Namikaze. Urokiri westchnęła. Podeszła do Kakuzu, odebrać ich zamówienie, lecz ten....
- A jak!- krzuknęła Miki, ta była w dobrym stroju mianowicie, Zeusa.
- Akari,a ty co szczerzysz kły?!- warknęła Namikaze.
- Mam kły to je pokazuje.- i pokazała jej język. Jeszcze chwile się sprzeczały, by potem wyruszyć na impreze.... Na imprezie Sasori, Itachi oraz Nagato żartowali oraz koledy starali się, pilnować pana ćpuna....
- Uchiha może zdejmiesz ten durny, dziub kruka.
- A ty Akasuna przstań co roku, robić z siebie marionetke!
- Kurwa spokój tępaki!- warknął Nagato, ci spojrzeli na siebie, lecz po chwili się opamiętali. Itachi zbył się pretekstem pujścia do kibla, a oni nie chcieli słyszeć, jego " jęków". Gdy był przy kiblu, zrobił unik i wyszedł na szukanie dilera. Dobrze wiedział, gdzie znajdzie Kakuzu. I nie pomylił się, lecz....No właśnie! Lecz nie był pierwszy. Otaczały go dwie blondynki oraz jedna szatynka. No sorry was bardzo, ale on! Wielki Itachi Uchiha nie będzie czekał! Wepchnął się przed szatynkę i już miał dać mu kasę aby dał mu maryhe, gdy został pociągnięty do tyłu przed blondynke o zielonych oczach.
- Co ty ,se kurwa wyprawiasz dupku!?- warknęła wściekła Hana. Miały właśnie otrzymać od Kakuzu strzykawki, a ten pojeb je wypycha!? Uchiha omiotał ją wzrokiem i uśmiechnął się drwiąco.
- Przykro mi. Plac zabaw znajdziesz dziewczynko po drugiej strony ulicy.
- Spierdalaj tranwerstyto! Facet malujący paznokcie u rąk?! Zapewne gej!- krzyknęła mu w twarz Namikaze. Urokiri westchnęła. Podeszła do Kakuzu, odebrać ich zamówienie, lecz ten....
- Musicie jeszcze raz za to zapłacić.
- Co? Ty chyba jaja sobie robisz.- ten tylko z tym chciwym uśmiechem pokręcił, przecząco głową. Gdy miała się na niego wydrzeć i zacząć grozić, przeszła do gry słownej.- A chcesz abym napuściła na ciebie psy co, Kaku? Chyba nie chcesz stracić dochodów?- uniosła brwi, a na jej twarzy nie widać było ani jednej emocji, informującej o tym, żeby kłamała. Przełknął ślinę, szybko kalkulując co się stanie kiedy go złapią.
- Nie.
- W takim razie oddasz nam nasze zamówienie bo jak nie to jeden telefon i podam im wszystko czego będą chcieli.- z wielką niechęcią dał jej kilka strzykawek. Zabrała je, podeszła do dziewczyn, które musiała ciągnąć za ręce w stronę toalety , do której weszły aby dać sobie zastrzyk..... Tymczasem gdy Uchiha do nich powrócił, wypytywali go co tak długo. Ten zaczął im mówić, że miał sraczkę, więc nie wchodzili w szczegóły. Akari, Miki oraz Hana z błogimi minami opóściły łazienke. Cóły się szczęśliwe i chciały tego więcej. Przez swoją nieuwagę wpadły na trzech mężczyzn, którzy stali do nich plecami. Pierwszy odwrócił się Uzumaki, który pomógł podnieść się jedynej szatynce. Po chwili narkotyki prestały działać a one się na nich zaczęły drzeć.
- Kurwa nie macie oczu!?
- Co? Ty chyba jaja sobie robisz.- ten tylko z tym chciwym uśmiechem pokręcił, przecząco głową. Gdy miała się na niego wydrzeć i zacząć grozić, przeszła do gry słownej.- A chcesz abym napuściła na ciebie psy co, Kaku? Chyba nie chcesz stracić dochodów?- uniosła brwi, a na jej twarzy nie widać było ani jednej emocji, informującej o tym, żeby kłamała. Przełknął ślinę, szybko kalkulując co się stanie kiedy go złapią.
- Nie.
- W takim razie oddasz nam nasze zamówienie bo jak nie to jeden telefon i podam im wszystko czego będą chcieli.- z wielką niechęcią dał jej kilka strzykawek. Zabrała je, podeszła do dziewczyn, które musiała ciągnąć za ręce w stronę toalety , do której weszły aby dać sobie zastrzyk..... Tymczasem gdy Uchiha do nich powrócił, wypytywali go co tak długo. Ten zaczął im mówić, że miał sraczkę, więc nie wchodzili w szczegóły. Akari, Miki oraz Hana z błogimi minami opóściły łazienke. Cóły się szczęśliwe i chciały tego więcej. Przez swoją nieuwagę wpadły na trzech mężczyzn, którzy stali do nich plecami. Pierwszy odwrócił się Uzumaki, który pomógł podnieść się jedynej szatynce. Po chwili narkotyki prestały działać a one się na nich zaczęły drzeć.
- Kurwa nie macie oczu!?
- Patrzcie lepiej przed siebie, głupie blondynki!- odkrzyknął wyprowadzony z równowagi Skorpion, do Miki. By doszło do rękoczynów, lecz pomiędzy nimi stanęła Hana z Akari. Blondynka zajęła się koleżanką a szarooka, rudym.
- Słuchaj rudzielcu. To, że niemasz nic w spodniach , nie oznacza, że pozwolę na obrażanie mnie i mych przyjaciółek. Więc...- walnęła go w nos.- Jeśli jeszcze raz ciebie spotkam będziesz martwy.- i odeszły na papierosa........
- Słuchaj rudzielcu. To, że niemasz nic w spodniach , nie oznacza, że pozwolę na obrażanie mnie i mych przyjaciółek. Więc...- walnęła go w nos.- Jeśli jeszcze raz ciebie spotkam będziesz martwy.- i odeszły na papierosa........
~~~~~
I jak? Chyba może być? Nie wiem. Ja spadam czytać od nowa Akademie Wampirów!
Sayonara!
Prezencik:
Nie no, nie pozwoliłaś mi zlać Skorpiona... TY ZŁA I NIEDOBRA! T.T
OdpowiedzUsuńNotka fajna, chociaż już ją czytałam na gg. :D Nie zmieniam zdania o niej, mimo że:
1. Błędy. Błędy everywhere...
2. Za szybka akcja >.< Zbyt szybka, zwolnij (z serii skojarzenia Marty O.o) xD
3. Trochę bardziej opisuj. Otoczenie, emocje, wydarzenia, a nie leć od razu z akcją xD
Hmm... Co do opowiadania Halloweenowego to... NO KURWA, CHCIAŁAM WALNĄĆ SKORPIONA! >.< Pff... =,=
POZDRO ♥♥♥ ;>
Wiem zła ja i niedobra!
UsuńWiem, ale nie całą ci dałam....
1. Wiem
2. Też wiem, lecz w tym rozdziale miało tak być
3. Dobrze proszę pani!
Wiem, że go chciałaś walnąć!
POZDRO♥♥♥♥
A więc nie ogarnęłam... Czy ta pierwsza część notki ma jakiś związek z tą drugą? Czy nie? Bo nie wiem, bo dziś nie chcę mi się już myśleć :P
OdpowiedzUsuńA więc, notka podobała mi się tylko... JESTEM ZAZDROSNA!!! A Hana wygląda jeszcze, jak ja... ;( Po prostu ryczę...
Dziękuję oczywiście za dedykacje tylko. no niestety muszę się przyzwyczaić, że akurat w tym opo Itaś nie jest mój :(
Mimo to czekam na nexta i życzę dużo weny :D
Pozdro :*
Nie nie ma.....
UsuńZauwarzyłam, że ci się nie chce....
Cieszę się...... PECH!!
Serio?
Proszę bardzo...
No musisz się do tego przyzwyczaić.
Ach przyda się napewno
Pozdro ♥
powiem jedno cudna nocia po prostu doskonała
OdpowiedzUsuńDzięki An
UsuńDzięki za dedyk :)
OdpowiedzUsuńWiesz że fakt że opublikowałaś tą notkę na Google+ zanim zdążyłam odświeżyć bloggera spowodował że przeczytałam tę notkę, z wieloma próbami wyłączenia przeglądarki ale się powstrzymałam. Sorry ale tak po prostu działa na mnie GaaraMats i chyba nic tego nie zmieni.
Popieram Mikinnou w tych jej trzech podpunktach.
Ogólnie fajna ale wchodzi w tematykę problemów nastolatków za czym niekoniecznie przepadam.
To chyba tyle z mojej strony pozdrawiam :)
A proszę :)
UsuńSerio? Soreczka :)
Spoko :)
Tak wiem....
Ja też za taką tematyką nie przepadam, lecz chciałam spróbować :)
No jak widać.
Pozdro :D
O mój boże ja w tym wszystkim się gubiłam ale jest spoko xD Rozbawiła mnie cała scena i rozdziału i halloween :D Hana ćpunka, nie nie do czego to doszło na halloween xd
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa dalszych losów siebie xD
Robisz trochę błędów, które rzucają się w oczy :)
Hana mogła powiedzieć do rudzielca " Nawiało dzisiaj liści kupę, żegnaj rudy chuj ci w dupę " xd
Hana-poetka... O.o
UsuńNaprawdę? To muszę nad tym popracować. Ale to i też mnie cieszy :)
UsuńO to mi chodziło :D Nom, a do czego może jeszcze dojść co nie ?
To bądź!
Wiem, lecz mój leń nie chce ich obecnie poprawiać...
Hahaha... Zapamiętam to sobie :D
Jo ja poetka? xD Ni huja nie da rady :D
UsuńJo ja poetka? xD Ni huja nie da rady :D
UsuńHanuś, ale czyjego huja?
UsuńBardzo mnie zaciekawił ten wpis. Jestem ciekawa co dalej się wydarzy.
OdpowiedzUsuńScena z Halloween była najzabawniejsza ze wszystkich.
Trochę akcja za szybko się toczy i trochę błędów wyłapałam, ale i tak mi się podobało nie przeszkadzało w czytaniu.
Będę wpadać częściej :D
I czekam na dalszą notkę.
Bardzo się z tego cieszę.
UsuńBardzo mnie to cieszy...
Wiem ale o to chodziło, za błędy przepraszam ogromnie!
Cieszę się
Jakbyś zgadła, notka zaraz będzie