Ta chwila nieuwagi, stała się plotką. Plotka,
wieścią a wieść początkiem wojny. Tak wojny. Saki mocno wkurzyła się na Itachiego
za to iż ugania się za takim wyrzutkiem jak ty a nie za nią. Trening na polanie
zza domem. Samotnie. Neji i Amelia
martwili się o ciebie. Uderzasz pięściami o pień drzewa. Przelewasz w to
wszystkie swoje uczucia. Złość, bezradność, słabość, żal i zamartwienie. Bori i
Itachi. Ta dwójka była w twoich myślach. Na oboje byłaś wściekła. Waliłaś i
waliłaś, pozwalając wydobyć się wszystkim emocją. Przyśpieszasz co każde
wspomnienie z nimi związane. Nie chcesz nikogo widzieć, niczego słyszeć.
Wściekła na samą siebie zaciskasz wargi i mocnym uderzeniem łamiesz drzewo na
pół. Konar spada na ciebie jednak ty rozwalasz go ostrzem z kolców róż. Dyszysz
ciężko, chcesz się uspokoić, jednak nie możesz. Musisz się rozerwać. I to
bardzo. Bierzesz butelkę z wodą i kierujesz się w stronę domu. Będąc w swoim
pokoju pakujesz się do plecaka. Kiedy spakowałaś potrzebne ci rzeczy, kierujesz
się do biura Uzumakiego. Miałaś w dupie czy ma jakiś ważnych gości. Ma dać ci
misję lub zgodę na opuszczenie wioski i kropka. Pukasz a wręcz walisz w drzwi
pięścią. Dostajesz zgodę, więc mocnym pchnięciem otwierasz dębowe wrota.
Widzisz GO i Hokage.
- Yuri jak dobrze, że jesteś. Mam dla ciebie i Itachiego misję….- przerywasz mu krzykiem.
- NIE CHCE MIEĆ Z NIM MISJI! NIE Z MORDERCĄ!- powstrzymujesz się przed użyciem rękoczynów.
- Nie zapominaj do kogo się odzywasz!- wziął uspokajający wdech.- Nie ma dyskusji. Ta misja idealnie pasuje do waszych umiejętności jak i może poprawi wasze relacje….
- CO?! Czemu każdy każe nam się ze sobą pogodzić!? To jest cham!- krzyknęli oboje i posłali sobie pełne mordu spojrzenia.
- Nie przerywajcie mi! Jak mówiłem może poprawi wasze relacje, cała wioska ma dość tych waszych kłótni a ja mam dość skarg na was. W takim razie żegnam i OD RAZU wyruszacie na misję.- powiedział i posłał im spojrzenie mówiące „ Nie radzę mnie ignorować.”. Ukłonili się i opuścili pomieszczenie.
- Bori proszę pomóż mi!-krzyknęłaś błagalnie do pandy. Nikła nadzieja na to iż ci odpowie minęła po kilku minutach….
- Beatko…. Gdzie… jesteś…- szok pojawił się na twej twarzy, co oczywiście ujrzał chłopak. Byliście kilkaset metrów od wioski. Odwracasz się na pięcie jednak Uchiha chwyta cię za łokieć. Chcesz mu się wyrwać, lecz czujesz ciężar na plecach. I ten zapach. Wyrywasz rękę i tulisz do piersi Bori. Łasica oparł się o pień drzewa i czekał. Yuri z trudem powstrzymywała łzy, cisnące się do jej oczu. „ Nie będę przy nim płakać! Nie będę!” jak na złość jej myślą poczuła na policzku słoną łzę, wchłaniającą się w futerko pandy. Zaciskasz na nim palce, a Bori składa ci pocałunek na policzku. Trwacie tak chwilę, jednak kiedyś trzeba się uspokoić i powrócić do rozpoczętej misji? Bori wchodzi na swe stałe miejsce u ciebie na plecach a ty spoglądasz na Uchihę. Bądź co bądź nikt cię nie poinformował gdzie, kiedy i po co jest ta misja. Opierasz się obok niego, oczywiście robisz to z niechęcią i przyglądasz mu się uważnie.
- Co? Nigdy takiego faceta jak ja nie widziałaś?- kpiący uśmiech majaczy się na jego ustach.
- Takiego jak ty dziwolągu to nie…. A teraz powiedz mi na czym polega nasza misja.
- Naszym zadaniem jest dotarcie do kraju herbaty i ochrona kupców.
- Pf… To po co muszę iść tam z tobą? Nie potrzebuje niańki w odróżnieniu od ciebie.
- Jak widać to TY potrzebujesz niańki.- podkreślił słowo „ ty”, co cię strasznie wkurzyło. Poprawiłaś niesforny kosmyk włosów i ruszyłaś przed siebie. Im szybciej tam będziecie tym szybciej się rozstaniecie. Tak, to było wasze rozumowanie. Drogę spędziliście w ciszy. Kiedy słońce chyliło się ku zachodowi postanawiacie rozbić obóz. Każde samodzielnie robi wszystko. Nie macie zamiaru współpracować.
- Beato może ty pierwsza zakopiesz ten topór wojenny?
- Wiesz co? Zamknij się.- odpowiadasz „grzecznie” Bori i powracasz do rozkładania namiotu. Itachi już dawno miał to za sobą i teraz rozpalał ognisko. Po skończeniu roboty oparł się o drzewo i przyglądał poczynaniom dziewczyny. Ta siedziała i przyglądała się swoim patykom. Zapomniała zapalniczki, z czego bardzo ubolewała. Nagle przed nią buchnął ogień a czarnowłosy jakby się do niej… uśmiechnął? Chyba tak, jednak nie była pewna. Skinęła mu jedynie głową i wyjęła książkę.
- Będę na warcie.- to twoje jedyne słowa w jego stronę, nim nie rozpoczęłaś czytać najnowszej powieści ojca….
- Yuri jak dobrze, że jesteś. Mam dla ciebie i Itachiego misję….- przerywasz mu krzykiem.
- NIE CHCE MIEĆ Z NIM MISJI! NIE Z MORDERCĄ!- powstrzymujesz się przed użyciem rękoczynów.
- Nie zapominaj do kogo się odzywasz!- wziął uspokajający wdech.- Nie ma dyskusji. Ta misja idealnie pasuje do waszych umiejętności jak i może poprawi wasze relacje….
- CO?! Czemu każdy każe nam się ze sobą pogodzić!? To jest cham!- krzyknęli oboje i posłali sobie pełne mordu spojrzenia.
- Nie przerywajcie mi! Jak mówiłem może poprawi wasze relacje, cała wioska ma dość tych waszych kłótni a ja mam dość skarg na was. W takim razie żegnam i OD RAZU wyruszacie na misję.- powiedział i posłał im spojrzenie mówiące „ Nie radzę mnie ignorować.”. Ukłonili się i opuścili pomieszczenie.
- Bori proszę pomóż mi!-krzyknęłaś błagalnie do pandy. Nikła nadzieja na to iż ci odpowie minęła po kilku minutach….
- Beatko…. Gdzie… jesteś…- szok pojawił się na twej twarzy, co oczywiście ujrzał chłopak. Byliście kilkaset metrów od wioski. Odwracasz się na pięcie jednak Uchiha chwyta cię za łokieć. Chcesz mu się wyrwać, lecz czujesz ciężar na plecach. I ten zapach. Wyrywasz rękę i tulisz do piersi Bori. Łasica oparł się o pień drzewa i czekał. Yuri z trudem powstrzymywała łzy, cisnące się do jej oczu. „ Nie będę przy nim płakać! Nie będę!” jak na złość jej myślą poczuła na policzku słoną łzę, wchłaniającą się w futerko pandy. Zaciskasz na nim palce, a Bori składa ci pocałunek na policzku. Trwacie tak chwilę, jednak kiedyś trzeba się uspokoić i powrócić do rozpoczętej misji? Bori wchodzi na swe stałe miejsce u ciebie na plecach a ty spoglądasz na Uchihę. Bądź co bądź nikt cię nie poinformował gdzie, kiedy i po co jest ta misja. Opierasz się obok niego, oczywiście robisz to z niechęcią i przyglądasz mu się uważnie.
- Co? Nigdy takiego faceta jak ja nie widziałaś?- kpiący uśmiech majaczy się na jego ustach.
- Takiego jak ty dziwolągu to nie…. A teraz powiedz mi na czym polega nasza misja.
- Naszym zadaniem jest dotarcie do kraju herbaty i ochrona kupców.
- Pf… To po co muszę iść tam z tobą? Nie potrzebuje niańki w odróżnieniu od ciebie.
- Jak widać to TY potrzebujesz niańki.- podkreślił słowo „ ty”, co cię strasznie wkurzyło. Poprawiłaś niesforny kosmyk włosów i ruszyłaś przed siebie. Im szybciej tam będziecie tym szybciej się rozstaniecie. Tak, to było wasze rozumowanie. Drogę spędziliście w ciszy. Kiedy słońce chyliło się ku zachodowi postanawiacie rozbić obóz. Każde samodzielnie robi wszystko. Nie macie zamiaru współpracować.
- Beato może ty pierwsza zakopiesz ten topór wojenny?
- Wiesz co? Zamknij się.- odpowiadasz „grzecznie” Bori i powracasz do rozkładania namiotu. Itachi już dawno miał to za sobą i teraz rozpalał ognisko. Po skończeniu roboty oparł się o drzewo i przyglądał poczynaniom dziewczyny. Ta siedziała i przyglądała się swoim patykom. Zapomniała zapalniczki, z czego bardzo ubolewała. Nagle przed nią buchnął ogień a czarnowłosy jakby się do niej… uśmiechnął? Chyba tak, jednak nie była pewna. Skinęła mu jedynie głową i wyjęła książkę.
- Będę na warcie.- to twoje jedyne słowa w jego stronę, nim nie rozpoczęłaś czytać najnowszej powieści ojca….
Oboje jesteście w jakimś pomieszczeniu, wasze
nagie ciała pocierają się o siebie miarowym rytmem. Twe jęki roznoszą się po
całym pokoju. Wbijasz paznokcie w skórę na jego plecach, przez to ten syczy.
Pragniesz aby ten stan trwał wiecznie…. Czyiś krzyk budzi się w tak ostrym
momencie. Twe blond kosmyki opadają na twarz. Masz ochotę zabić tego, kto
przerwał ci w sennym dzikim seksie z TWOIM Itasiem. Wychodzisz spod kołdry i
udajesz się na dół, gdzie krzyki są coraz bardziej irytująco głośne. Wchodzisz
do kuchni i widzisz tam swą beznadziejną siostrę oraz matkę.
- Mamuś… Czemu Asuta tak krzyczy?- pytasz robiąc słodkie oczka. Wiesz, że to zawsze na nich działa i tym razem też tak było. Sakura podeszła do Saki i pogłaskała ją po policzku.
- Twoja siostra pytała się gdzie jest jej opaska. Ma niebawem misję i dlatego.
- Rozumiem….- udajesz ziewnięcie. Sakura całuje cię w czoło i wychodzi do szpitala. Ty spoglądasz z pogardą na siostrę. Zabrała jej sałatkę naszykowaną przez mamę i udała się dumnym krokiem do swego pokoju. Asuta patrzyła się w kubek zielonej herbaty trzymany w dłoniach. Miała tego dość. Miała dość tego iż nigdy nie może niczego zrobić. Pragnęła aby to wszystko się zakończyło. Jedyną osobą , która ją rozumiała był Kurama no dochodzili do tego jeszcze Tami i jeszcze…
- Koji…- rozmarzone spojrzenie pojawia się na twej twarzy a Kurama zanosi się śmiechem. Ty obrażona wydymasz policzki, czym wywołujesz większą spazme śmiechu lisa….
- Mamuś… Czemu Asuta tak krzyczy?- pytasz robiąc słodkie oczka. Wiesz, że to zawsze na nich działa i tym razem też tak było. Sakura podeszła do Saki i pogłaskała ją po policzku.
- Twoja siostra pytała się gdzie jest jej opaska. Ma niebawem misję i dlatego.
- Rozumiem….- udajesz ziewnięcie. Sakura całuje cię w czoło i wychodzi do szpitala. Ty spoglądasz z pogardą na siostrę. Zabrała jej sałatkę naszykowaną przez mamę i udała się dumnym krokiem do swego pokoju. Asuta patrzyła się w kubek zielonej herbaty trzymany w dłoniach. Miała tego dość. Miała dość tego iż nigdy nie może niczego zrobić. Pragnęła aby to wszystko się zakończyło. Jedyną osobą , która ją rozumiała był Kurama no dochodzili do tego jeszcze Tami i jeszcze…
- Koji…- rozmarzone spojrzenie pojawia się na twej twarzy a Kurama zanosi się śmiechem. Ty obrażona wydymasz policzki, czym wywołujesz większą spazme śmiechu lisa….
Przyglądasz się śpiącej dziewczynie. Kpiący
uśmiech ciśnie się na twoje usta. Masz w głowie milion myśli na sekundę z jej
pobudką. Wybierasz ten najgorszy. Ostrożnie bierzesz ją na ręce i kierujesz się
w stronę jeziora, z którego wróciłeś. Lina nie opuszcza cię ani na krok, więc
wspinasz się na najwyższą gałąź sosny. Wiążesz pętlę wokół jej kostki a drugi
koniec do gałęzi, po czym ostrożnie ją suwasz, aby zwisała. Szybko zeskakujesz
z drzewa i chowając się w krzakach wypuszczasz kunaia, który przecina sznur.
Yuri czuje mocny podmuch wiatru, a kiedy otwiera oczy ląduje w wodzie.
Wynurzasz się z wody i nabierasz do płuc haust powietrza. Mokre włosy przykleiły
ci się do twarzy. wściekła odrzucasz je z twarzy, jednak te powracają na nią,
dając ci po niej.
- UCHIHA!- krzyczysz na całe gardło, a łasica zaśmiewa się w myślach do łez. Szybko udałeś się do obozu i zacząłeś się pakować. Kiedy pojawiasz się przy Bori, która dopiero co się obudziła z mordem patrzysz na mężczyznę. Ten odwraca się do ciebie i zaczyna cicho śmiać.
- Zamknij mordę świnio! Wiem, że to twoja robota!- byłaś blisko płaczu, jednak tego po sobie nie okazywałaś. Miałaś traumę z dzieciństwa i to przez NIEGO! Kiedyś tak samo ci zrobił i o mało co nie zginęłaś. Spoważniał i teraz przyglądał ci się uważnie.
- Niby skąd? Przed chwilą z namiotu wyszedłem, a ciebie nie było.- warknął na ciebie. Mierzyliście się groźnymi spojrzeniami, które mogłyby każdego zabić. Bori nawet się bała. A to było rzadkością. Zaciskacie pięści, gotowi skoczyć sobie do gardeł. Te atmosferę niczym ostrze przecina śmiech Itachiego. Na twarzy pojawia się wielkie WTF. Uchiha poprawia włosy, powiewane przez wiatr. Miałaś mętlik w głowie. O co mu mogło chodzić?
- No dobra, fajnie było się z tobą „pobawić” a teraz czas w drogę. Mamy misję do wykonania.
- UCHIHA!- krzyczysz na całe gardło, a łasica zaśmiewa się w myślach do łez. Szybko udałeś się do obozu i zacząłeś się pakować. Kiedy pojawiasz się przy Bori, która dopiero co się obudziła z mordem patrzysz na mężczyznę. Ten odwraca się do ciebie i zaczyna cicho śmiać.
- Zamknij mordę świnio! Wiem, że to twoja robota!- byłaś blisko płaczu, jednak tego po sobie nie okazywałaś. Miałaś traumę z dzieciństwa i to przez NIEGO! Kiedyś tak samo ci zrobił i o mało co nie zginęłaś. Spoważniał i teraz przyglądał ci się uważnie.
- Niby skąd? Przed chwilą z namiotu wyszedłem, a ciebie nie było.- warknął na ciebie. Mierzyliście się groźnymi spojrzeniami, które mogłyby każdego zabić. Bori nawet się bała. A to było rzadkością. Zaciskacie pięści, gotowi skoczyć sobie do gardeł. Te atmosferę niczym ostrze przecina śmiech Itachiego. Na twarzy pojawia się wielkie WTF. Uchiha poprawia włosy, powiewane przez wiatr. Miałaś mętlik w głowie. O co mu mogło chodzić?
- No dobra, fajnie było się z tobą „pobawić” a teraz czas w drogę. Mamy misję do wykonania.
Temari siedziała w kuchni i szykowała coś do
jedzenia. Dobrze wiedziała iż jej córka wychodzi ze szpitala. Taiyo kierowała
się do domu. Była na siebie wściekła, za to iż jej plan legł w gruzach. Weszła
do domu trzaskając drzwiami czym
przykuła uwagę ojca i dziadka. Obaj grali w shogi.
- Tai co się stało?- leniwy głos ojca dociera do ciebie.
- Nic.- warknęłaś i ruszyłaś do swojego pokoju.
- A ty gdzie moja droga?- usłyszałaś wściekły głos rodzicielki.- Nie było cię w domu przez dwa miesiące! Jeden miesiąc na misji a drugi w szpitalu, za przeholowanie z czakrą i liczne rany! Więc w tej chwili siadasz do stołu!- przez twoje ciało przeszedł dreszcz. Nie rozumiałaś dlaczego twój ojciec lubi takie kobiety jak twoja mama. Grzecznie weszłaś do jadalni, usiadłaś przy stole, chwyciłaś za pałeczki i zaczęłaś jeść.
- Tak więc jak było na misji?- spytała się babcia. Nic nie mówiłaś, tylko powoli przeżuwałaś jedzenie. Kiedy połknęłaś spojrzałaś na babcię.
- Do kitu. Moja taktyka zawiodła, do tego zostałam zawieszona w prawach shinobi na dwa miesiące za danie po pysku Saki iż to właśnie przez nią moja taktyka nie wypaliła.
- Że co?!- krzyknęła razem z Temari.
- A niby co się nie udało w twojej taktyce?- spytał Shikamaru chcąc zapalić papierosa.
- Ani mi się waż przy jedzeniu Nara!
- W mojej taktyce nie udało się to iż panna Uzumaki chciała być przy Itachim, kiedy on i Hana mieli zająć się jednym ze zbirów, ta krzyknęła i nas wydała. Więc kiedy składałam raport Hokage ta powiedziała iż to wszystko moja wina, że gdybym dała ją do Itachiego nie byłoby tego i Hana by nie ucierpiała, i wtedy dałam jej z pięści w nos.- zakończyła spokojnie wypowiedź i powróciła do jedzenia.
- Ale żeby cię zawiesić w prawach shinobi na dwa miesiące?! Teraz to Naruto przegiął strunę.- Temari uderzyła pięścią w stół. Podniosła się z podłogi i udała do sypialni. Taiyo spokojnie kończyła jedzenie, a kiedy ujrzała swoją rodzicielkę w stroju shinobi podniosła się i schowała ręce do kieszeni.
- Mamo, opanuj się. To tylko dwa miesiące bez misji. Poza tym spędzę czas w domu, a przecież ty sama narzekasz iż za mało jestem z wami. A teraz kiedy będę w domu przez dwa miesiące marudzisz.
- Nie o to chodzi kwiatuszku. Chodzi o to iż nie powinien tak zrobić. Miałaś prawo to zrobić. Byłaś kapitanem drużyny a ona nie wykonała rozkazu. Tak więc niebawem wracam.- i wyszła z domu.
- Zagramy w shogi dziadku?- ten zachęca cię i teraz oboje wymyślacie strategię….
- Tai co się stało?- leniwy głos ojca dociera do ciebie.
- Nic.- warknęłaś i ruszyłaś do swojego pokoju.
- A ty gdzie moja droga?- usłyszałaś wściekły głos rodzicielki.- Nie było cię w domu przez dwa miesiące! Jeden miesiąc na misji a drugi w szpitalu, za przeholowanie z czakrą i liczne rany! Więc w tej chwili siadasz do stołu!- przez twoje ciało przeszedł dreszcz. Nie rozumiałaś dlaczego twój ojciec lubi takie kobiety jak twoja mama. Grzecznie weszłaś do jadalni, usiadłaś przy stole, chwyciłaś za pałeczki i zaczęłaś jeść.
- Tak więc jak było na misji?- spytała się babcia. Nic nie mówiłaś, tylko powoli przeżuwałaś jedzenie. Kiedy połknęłaś spojrzałaś na babcię.
- Do kitu. Moja taktyka zawiodła, do tego zostałam zawieszona w prawach shinobi na dwa miesiące za danie po pysku Saki iż to właśnie przez nią moja taktyka nie wypaliła.
- Że co?!- krzyknęła razem z Temari.
- A niby co się nie udało w twojej taktyce?- spytał Shikamaru chcąc zapalić papierosa.
- Ani mi się waż przy jedzeniu Nara!
- W mojej taktyce nie udało się to iż panna Uzumaki chciała być przy Itachim, kiedy on i Hana mieli zająć się jednym ze zbirów, ta krzyknęła i nas wydała. Więc kiedy składałam raport Hokage ta powiedziała iż to wszystko moja wina, że gdybym dała ją do Itachiego nie byłoby tego i Hana by nie ucierpiała, i wtedy dałam jej z pięści w nos.- zakończyła spokojnie wypowiedź i powróciła do jedzenia.
- Ale żeby cię zawiesić w prawach shinobi na dwa miesiące?! Teraz to Naruto przegiął strunę.- Temari uderzyła pięścią w stół. Podniosła się z podłogi i udała do sypialni. Taiyo spokojnie kończyła jedzenie, a kiedy ujrzała swoją rodzicielkę w stroju shinobi podniosła się i schowała ręce do kieszeni.
- Mamo, opanuj się. To tylko dwa miesiące bez misji. Poza tym spędzę czas w domu, a przecież ty sama narzekasz iż za mało jestem z wami. A teraz kiedy będę w domu przez dwa miesiące marudzisz.
- Nie o to chodzi kwiatuszku. Chodzi o to iż nie powinien tak zrobić. Miałaś prawo to zrobić. Byłaś kapitanem drużyny a ona nie wykonała rozkazu. Tak więc niebawem wracam.- i wyszła z domu.
- Zagramy w shogi dziadku?- ten zachęca cię i teraz oboje wymyślacie strategię….
Naruto siedział w swoim fotelu i przeglądał różne
raporty. Musiał zorganizować kolejny egzamin na chunina i jounina. Myślał nad
zaproszeniem Suny oraz Kumy, na tę uroczystość. Jego przemyślenia przerwało pukanie
do drzwi. Pozwolił i ujrzał Temari w swoim gabinecie.
- Ach Temari dobrze się składa, że jesteś. Powiedz mi, czy Gaara ma w najbliższym miesiącu jakieś sprawy do załatwienia?
- A skąd mam to wiedzieć. Przyszłam tu się spytać, dlaczego zawiesiłeś moją córkę a nie swoją Uzumaki?! To przecież twoja córka zlekceważyła strategię mojej córki. To przez twoją córkę Hana jest jeszcze w szpitalu a ty miałeś czelność zawieszać moją córkę?!
- Twoja córka, uderzyła moją i to na moich oczach!
- Ale to twoja córka zawiniła! Nie moja!
- Ach tak?! A mam ją jeszcze na kolejne dwa miesiące zawiesić!?
- Tylko spróbuj! A przeniosę się z Shikamaru i Taiyo do Suny!
- Nie odważysz się.
- A chcesz się przekonać? Jeśli Taiyo nie zostanie odwieszona to naprawdę się przeprowadzimy! Bo ty ją zawiesiłeś z błahego powodu! Ja rozumiem, gdyby podczas misji spożyła alkohol i przez to cała misja by została zawalona, ale nie o coś takiego! Masz czas do końca tego tygodnia Naruto.- i opuściła jego gabinet. No cóż, kobiety zawsze były groźne, a wściekłe kobiety są bardzo niebezpieczne…
- Ach Temari dobrze się składa, że jesteś. Powiedz mi, czy Gaara ma w najbliższym miesiącu jakieś sprawy do załatwienia?
- A skąd mam to wiedzieć. Przyszłam tu się spytać, dlaczego zawiesiłeś moją córkę a nie swoją Uzumaki?! To przecież twoja córka zlekceważyła strategię mojej córki. To przez twoją córkę Hana jest jeszcze w szpitalu a ty miałeś czelność zawieszać moją córkę?!
- Twoja córka, uderzyła moją i to na moich oczach!
- Ale to twoja córka zawiniła! Nie moja!
- Ach tak?! A mam ją jeszcze na kolejne dwa miesiące zawiesić!?
- Tylko spróbuj! A przeniosę się z Shikamaru i Taiyo do Suny!
- Nie odważysz się.
- A chcesz się przekonać? Jeśli Taiyo nie zostanie odwieszona to naprawdę się przeprowadzimy! Bo ty ją zawiesiłeś z błahego powodu! Ja rozumiem, gdyby podczas misji spożyła alkohol i przez to cała misja by została zawalona, ale nie o coś takiego! Masz czas do końca tego tygodnia Naruto.- i opuściła jego gabinet. No cóż, kobiety zawsze były groźne, a wściekłe kobiety są bardzo niebezpieczne…
****
Witam was kochani, w tym ważnym dla mnie dniu. Otóż dziś obchodzę kolejny rok swego istnienia. Tiaaa bardzo interesujące. Dlatego jak w tamtym roku chciałam napisać taką notkę dla siebie, ale jednak wolę to dać jako bonusik pod rozdzialikiem. ( Bonusik nawiązuje do opowiadania " Życie lub śmierć")
Wiosna. Ta przepiękna pora roku, kiedy przyroda budzi się do życia, uczniowie zaczynają rok szkolny( w Japonii rok szkolny rozpoczyna się na wiosnę). Promienie słońca prześwitywały przez bordową firankę, dosięgając oczu śpiącej brunetki. Zmarszyła nos, przekręcając się na drugi bok. Po chwili nie wyczuła niczego oprócz pościeli. Uchyliła swoje powieki i nigdzie nie widziała chłopaka. Usiadła, drapiąc się po głowie. " Tylko mi nie mówcie iż zasnął w gabinecie?!". Wyszła spod kołdry, włożyła papcie, nażuciła na siebie koszulę ukochanego i udała się do jego gabinetu. I go tam nie było. Zdziwiła się, więc postanowiła udać się na dół. I tam go znalazła. Siedział w fotelu a na kolanach trzymał laptopa. Była na niego wściekła! Miał mieć wczoraj cały dzień wolny i mieli go spędzić razem, ale nie! Musieli go kumple zaprosić! No dobra rozumie to, bo i ją dziewczyny zaprosiły, no ale w nocy mógłby przyjść do łóżka! Przecież na niego czekała! Widząc brak zainteresowania jej osobą odwróciła się na pięcie i udała do kuchni. Skoro już wstała to musi coś zjeść. Jednak przez wczorajsze zachowanie chłopaka odebrało to jej apetyt. Szukała wzrokiem swojego kubka, jednak go nie widziała. Podeszła do kredensu, wstanęła na palcach, próbując otworzyć szafkę z kubkami. " Przysięgam iż mu coś zrobię! Przecież wie iż jestem niska! Nie musiał robić mi jeszcze na złość i tego dokładnie przypomniać!" Wściekła starała się unieść drzwiczki do góry, na marne. Usłyszała za sobą gwizdnięcie przez co się odwróciła. Nagato przyglądał ci się z rozbawieniem. Posłałaś mu chłodne spojrzenie i odwróciłaś się plecami do niego. Ruszył w twoją stronę, stojąc zza tobą wyciągnął ramię i wyjął twój ulubiony kubek. Chciałaś go zabrać, jednak uniósł rękę do góry zmuszając cię do odwrócenia się w jego stronę.
- Oddaj mi ten kubek.
- Chyba coś się należy prawda?
- Nie wiem o czym ty mówisz. A teraz oddasz mi kubek?
- Nie. Jak mi powiesz to co chcę to ci go dam.
- Kurwa tylko ja nie wiem co chcesz w tej pieprzonej chwili usłyszeć!- krzyczysz, przysuwając się blirzej niego. Twoje spojrzenie mogłoby zabijać. Ten się zaśmiał i pocałował cię w usta. Położył kubek na blacie zza tobą, a swoje dłonie oparł po twoich bokach. Chciał pogłębić się w pocałunku, jednak ty odepchnęłaś go od siebie.
- Mogłeś wczoraj mnie całować. Czekałam na ciebie, ale wolałeś przytulać do siebie laptopa i papiery.
- O czym ty kotku mówisz? Przecież się wczoraj kochaliśmy. Nie pamiętasz?- złośliwy uśmiech pojawił się na jego ustach.
- Myślałam, że to był sen...- podrapałaś się po głowie zakłopotana. No, ale Nagato zawsze po seksie leży koło ciebie i bawi się twymi włosami no!
- Moja żabko...- wymruczał ci do ucha- Wszystkiego najlepszego.
- Co? Który dziś mamy?
- 26 marca. Ach moja księżniczka ma zaniki pamięci czy jak?- zaśmiał się widąc twoją minę.
- Zamknij się! Mam prawo zapomnieć jasne? Nie jestem kurwa robo...- przerwał ci pocałunkiem.
- Za dużo bluźnisz z rana. A przecież jeszcze Hidana nie ma...- łapie cię w talii, przyciagając do siebie.- Ale skoro nie pamiętasz wczorajszej nocy mogę ci ją przypomnieć. Jeśli chcesz...- wymruczał uwodzicielsko do twego lewego ucha. Delikatny dreszcz przechodzi po twym kręgosłupie. Łapiesz go za kołnież koszuli i ciągniesz zza sobą na górę. Sam się w to wpakował. W pokoju zamyka drzwi, chwytając cię za skrawek koszuli.
- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego kochanie.- powiedział całując cię w gołę ramię. Jego palce powoli rozpinały góziki, jednocześnie jeżdżąc dłonią po twym mostku, dołkiem pomiędzy piersiami oraz brzuchu. Przymknęłaś powieki, pogłębiając odczucia jakie teraz odczuwałaś. Byłaś z nim dwa lata, a od roku jest szefem firmy Akatsuki. Nie mieliście od dawna takiej chwili. Pośpiech toważyszył wam przez cały ten czas. Ta chwila, tak powolna, taka kojąca i taka podniecająca. Powoli sunął z ciebie jego koszulę, całując twoje łopatki. Szybko odwróciłaś się ku niemu, chwytając za spodnie i ciągnąc na łóżko. Upadając na pościel zatapasz się w jego wargach. Twoja drobna rączka zaczęła rozpinać jego rozporek i zdejmować jeansy wraz z bokserkami. Potem została ci tylko koszula. Popchnęłaś go na plecy, pocałowałaś go w usta, by zejść niżej. Ustami rozpinałaś kolejne guziki, a językiem wodziłaś po jego torsie. Przymknął powieki, kladąc ręce pod głowę. Ufał tobie a ty jemu. Kiedy odpięłaś wszystkie góziki powróciłaś do jego twarzy, jednak nie pocałowałaś go. Chwyciłaś za jego policzki i je ścisnęłaś robiąc mu słodki dziobek. Położył jedną dłoń na twym policzku, drógą złapał za twoje nadgarstki. Szybkim ruchem przeżucił cię tak iż znajdowałaś się pod nim a twoje ręce miałaś nad głową.
- Oddaj mi ten kubek.
- Chyba coś się należy prawda?
- Nie wiem o czym ty mówisz. A teraz oddasz mi kubek?
- Nie. Jak mi powiesz to co chcę to ci go dam.
- Kurwa tylko ja nie wiem co chcesz w tej pieprzonej chwili usłyszeć!- krzyczysz, przysuwając się blirzej niego. Twoje spojrzenie mogłoby zabijać. Ten się zaśmiał i pocałował cię w usta. Położył kubek na blacie zza tobą, a swoje dłonie oparł po twoich bokach. Chciał pogłębić się w pocałunku, jednak ty odepchnęłaś go od siebie.
- Mogłeś wczoraj mnie całować. Czekałam na ciebie, ale wolałeś przytulać do siebie laptopa i papiery.
- O czym ty kotku mówisz? Przecież się wczoraj kochaliśmy. Nie pamiętasz?- złośliwy uśmiech pojawił się na jego ustach.
- Myślałam, że to był sen...- podrapałaś się po głowie zakłopotana. No, ale Nagato zawsze po seksie leży koło ciebie i bawi się twymi włosami no!
- Moja żabko...- wymruczał ci do ucha- Wszystkiego najlepszego.
- Co? Który dziś mamy?
- 26 marca. Ach moja księżniczka ma zaniki pamięci czy jak?- zaśmiał się widąc twoją minę.
- Zamknij się! Mam prawo zapomnieć jasne? Nie jestem kurwa robo...- przerwał ci pocałunkiem.
- Za dużo bluźnisz z rana. A przecież jeszcze Hidana nie ma...- łapie cię w talii, przyciagając do siebie.- Ale skoro nie pamiętasz wczorajszej nocy mogę ci ją przypomnieć. Jeśli chcesz...- wymruczał uwodzicielsko do twego lewego ucha. Delikatny dreszcz przechodzi po twym kręgosłupie. Łapiesz go za kołnież koszuli i ciągniesz zza sobą na górę. Sam się w to wpakował. W pokoju zamyka drzwi, chwytając cię za skrawek koszuli.
- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego kochanie.- powiedział całując cię w gołę ramię. Jego palce powoli rozpinały góziki, jednocześnie jeżdżąc dłonią po twym mostku, dołkiem pomiędzy piersiami oraz brzuchu. Przymknęłaś powieki, pogłębiając odczucia jakie teraz odczuwałaś. Byłaś z nim dwa lata, a od roku jest szefem firmy Akatsuki. Nie mieliście od dawna takiej chwili. Pośpiech toważyszył wam przez cały ten czas. Ta chwila, tak powolna, taka kojąca i taka podniecająca. Powoli sunął z ciebie jego koszulę, całując twoje łopatki. Szybko odwróciłaś się ku niemu, chwytając za spodnie i ciągnąc na łóżko. Upadając na pościel zatapasz się w jego wargach. Twoja drobna rączka zaczęła rozpinać jego rozporek i zdejmować jeansy wraz z bokserkami. Potem została ci tylko koszula. Popchnęłaś go na plecy, pocałowałaś go w usta, by zejść niżej. Ustami rozpinałaś kolejne guziki, a językiem wodziłaś po jego torsie. Przymknął powieki, kladąc ręce pod głowę. Ufał tobie a ty jemu. Kiedy odpięłaś wszystkie góziki powróciłaś do jego twarzy, jednak nie pocałowałaś go. Chwyciłaś za jego policzki i je ścisnęłaś robiąc mu słodki dziobek. Położył jedną dłoń na twym policzku, drógą złapał za twoje nadgarstki. Szybkim ruchem przeżucił cię tak iż znajdowałaś się pod nim a twoje ręce miałaś nad głową.
- I co teraz zrobisz mikrusie?
- Nie nazywaj mnie mikrusem!- nadęłaś policzki z czego się zaśmiał i ucałował w nos.
- Ale jesteś moim i tylko MOIM mikruskiem....- wymruczał całując cię w usta.... Nagato głaskał twoje plecy. Mocniej wtuliłaś się w jego pierś. Kochałaś go, mimo wszystkich jego wad. Kochałaś go takim jakim jest.
- Kocham cię Naguś.- pocałowałaś go w miejsce, gdzie było serce.
- Ja ciebie też kocham Akuś........
- Nie nazywaj mnie mikrusem!- nadęłaś policzki z czego się zaśmiał i ucałował w nos.
- Ale jesteś moim i tylko MOIM mikruskiem....- wymruczał całując cię w usta.... Nagato głaskał twoje plecy. Mocniej wtuliłaś się w jego pierś. Kochałaś go, mimo wszystkich jego wad. Kochałaś go takim jakim jest.
- Kocham cię Naguś.- pocałowałaś go w miejsce, gdzie było serce.
- Ja ciebie też kocham Akuś........
***
No i to koniec! Tak wiem błędy są, ale pisałam to już w bloggerze, więc przepraszam! No i to chyba tyle z mojej skromnej strony<śmiech> A no i życzę wam dużo udanych dni!
Ale on jest seksi ^^