12.08.2013

Życie lub śmierć cz.3

Wielkie przygotowania do świąt ruszyły nawet w szkole Matsuri. Obecnie dziewczyna siedziała na parapecie obok Hinaty. Z pogardą patrzyła na osoby, które przechodziły obok niej a zwłaszcza na Sakurę, która przystawiała się do JEJ Gaary…Wróć stop! Co ona właśnie pomyślała?! Że Sabaku jest jej?! Chyba coś się z nią dzieje. To na pewno brak narkotyków w organizmie. Spojrzała na Hyugę. Dotknęła ją w kolano a ta odwróciła, się w jej stronę.
- Hinata, posłuchaj przejdziesz się ze mną na dach? Tylko na pięć minut.- zmusiła się na szczery uśmiech. Biało-oka zgodziła się z uśmiechem. Kiedyś przyjaźniła się z młodą Urokiri, lecz z nieznanych jej przyczyn Matsuri zamknęła się w sobie odtrącając ją. Chwyciła granatowłosą za nadgarstek i pociągnęła w stronę, schodów pożarowych. Wyszły na zimne, listopadowe powietrze.
- Zaczekaj na mnie w środku jeśli chcesz.- puściła ją i udała się na poszukiwanie Michaela. Znalazła go. Przysunęła się do niego, całując w usta oraz biorąc od niego swoje zamówienie. Złapał ją za pośladki przyciągając do siebie. Lecz się od niego odsunęła i odeszła, zostawiając go samego. Podeszła do Hyugi i obie zeszły z dachu. Została w tyle, aby nie na oczach starej przyjaciółki wziąć zastrzyk. Podwinęła rękaw koszuli, przyłożyła igłę do skóry i strzyknęła. Czuła jak po jej ciele, przechodzi przyjemny dreszcz. Z jej ust wydobył się jęk rozkoszy, jaką dawał seks. Wywaliła strzykawkę do kosza, poprawiła rękaw i wyszła. Od razu wpadła na Sakurę. Posłała jej pełne pogardy spojrzenie i poszła dalej. Ostatnią dziś lekcją był japoński. Z rozmarzonym spojrzeniem, ruszyła pod klasę. Akurat przed dzwonkiem. Sabaku dogonił ją i weszli razem, oczywiście była zawieszona nad nimi jemioła. To oczywiście musiał zauważyć Kiba, który zaczął krzyczeć, że mają się pocałować. Sabaku od razu zrozumiał o co chodzi. Schylił się do twarzy dziewczyny i złożył na jej ustach pocałunek. Szybko go od siebie odepchnęła i zajęła swoje miejsce. Do końca lekcji oglądali film, którego musieli napisać recenzję. Urokiri szybko się spakowała i opuściła klasę. Przed szkołą zastała zapłakaną Hinatę. Ze względu na dawne lata, podeszła do niej.
- Hinata…. Co się stało?- ta tylko spojrzała na nią, swoimi zapłakanymi, oczami. Rzuciła się jej na szyję, zanosząc, głośniejszym płaczem. Pragnęła odzyskać, starą przyjaciółkę. Z lekkim wahaniem, przytuliła ją do siebie. Głaskała ją po jej długich, granatowych włosach. Dawno jej nie tuliła. Zacisnęła wargi, w cieniutką kreskę.
- Już dobrze.- białooka zacisnęła swoje drobne, piąstki na jej koszuli. Każdy na nie patrzył, a paczka Sakury się śmiała. To wystarczyło, aby wkurzyć Matsuri. Odsunęła od siebie dziewczynę, podała chusteczkę i poprosiła aby na nią tu zaczekała. Zostawiła przy niej swoją torbę i ruszyła w kierunku Sakury. Teraz każdy umilkł. Byli ciekawi. Urokiri patrzyła w te jej pieprzone oczy, plując sobie w twarz na tego kto ją począł.
- Widzę, że pani wielkie czoło humor dopisuję?- powiedziała z najsłodszym uśmiechem. Widziała jak żyłka na jej skroni zaczyna pulsować.- Och.- przyłożyła sobie dłoń do ust.- Nie wiedziałam, że jest dziś dzień dobroci dla zwierząt. Ale nie martw się, ktoś na pewno da ci jakąś skórkę od banana. Ale teraz przepraszam, lecz ja nie gadam z plebsem. Idź bawić się ze swoimi dziwkami bo to ci wychodzi najlepiej.- i odwróciła się, kierując się w stronę Hyugi pogwizdując przy tym radośnie. Każdy patrzył się na nią tempo. Podniosła swój plecak, złapała dziewczynę za nadgarstek i pociągnęła w stronę swojego domu. Chciała od bardzo dawna komuś pomóc, komuś kto nie jest taki jak …ona. Zapukała do drzwi, lecz nikt jej nie otworzył. Kluczy przy sobie też nie miała. Z jej ust poleciała piękna wiązanka przekleństw.
- Matsuri….
- Tak?- spytała opanowując się, chodź trochę.
- Może… zadzwonimy do twojej siostry?
- Dobra myśl Hinatka. Co ja bym bez ciebie zrobiła.- z dawnym uśmiechem wyjęła telefon, wybierając numer siostry. Odebrała po drugim sygnale.
- No co jest Matsuri?
- Przeszkadzam ci w czymś?- spytała z wielkim uśmiechem.
- Nie. Co chciałaś bo muszę szybko kończyć.
- Jasne, jasne. Pytanko, gdzie rodzice chowają klucze od domu?
- Nigdzie. Zabierają je ze sobą…. A. Maluszkowi kluczyków się zapomniało i dzidzia marznie?
- Bardzo śmieszne. To jak ja mam wejść do domu!?- załamana złapała się za głowę. Zaczął padać śnieg.
- Łatwo. Przez mój pokój.
- Ale jak?
- Czy ty jeszcze nie uciekłaś z domu młoda? Ech….Pamiętasz ten żywopłot przy moim oknie balkonowym?
- Tak, ten z różami.
- Dokładnie. Pod roślinami jest drabina, po której łatwo wejdziesz, a okno balkonowe jest otwarte, wystarczy tylko popchnąć i już jesteś w domu.
- Ale niby dlaczego…- przerwała jej siostra.
- Młoda ja już muszę na serio kończyć. Kocham cię i uściskaj ode mnie Hinatę.
- Skąd wiesz…- rozłączyła się. Spojrzała na kompankę. Złapała ją za rękę i ruszyły w stronę ogrodu. Przerzuciła sobie torbę na ramiona i zaczęła się wspinać a za nią Hyuga. Z uśmiechem przypominały jej się stare czasy, gdy z pomocą Urokiri próbowała zdobyć Uzumakiego. Znalazły się na balkonie, popchnęły jednocześnie okno, wpadając jak burza do ciepłego pomieszczenia.
- Dawno tu nie byłam.- Matsuri podeszła do biurka siostry, na którym leżały zdjęcia. Na pierwszym była obie, uśmiechnięte bodajże na piątych urodzinach.- Ale byłam wtedy szczęśliwa.- szepnęła do siebie. Hinata podeszła do niej i sięgnęła po inne zdjęcie.
- Kto to?
- Ten tu to chłopak siostry. Ale tych nie kojarzę.- na fotografii znajdowała się Akari na baranach u Nagato, a po ich bokach pozostali z Akatsuki.
- Czy to nie pani Mi?
- Ty faktycznie. A to nie jest przypadkiem pan Kakashi, a to nie pani Rani?
- Ile twoja siostra ma znajomości. Oni chyba wszyscy są z jej rocznika.- zauważyła białooka. Nagle Matsuri dostrzegła coś pod łóżkiem siostry. Ukucnęła i wyjęła pamiętnik.
- Ciekawe co tu jest. Nagle usłyszały jak ktoś przekręca zamek od tego pokoju. Szybko ukryły się pod łóżko wraz z torbami i siedziały cicho. Do pomieszczenia weszła matka wraz z ojcem dziewczyny. „ Co oni tu robią?” Kobieta podeszła do biurka córki.
- Kiedy ona w końcu go zostawi? Powinna wziąć się za poważny związek. Nawet mam dla niej kilku uroczych mężczyzn.
- Powinna myśleć o swojej przyszłości. Ale nie przemówimy Akari do rozumu.
- Nie, ale można go wrobić w romans z inną.
- Chyba powinniśmy iść na te zakupy. Niebawem Matsuri przyjdzie.- jej imię wypowiedział z jadem. Szatynka jedynie zacisnęła mocniej pięści. Kobieta przytaknęła i opuścili pokój jak i mieszkanie. Wygramoliły się spod łóżka i Matsuri od bardzo dawna…popłakała się! Hinata podeszła do niej, przytulając przyjaciółkę do siebie. Jej drobne piąstki zacisnęły się na plecach koleżanki. Kiedy dziewczyna uspokoiła się na tyle, by nie wywalić się udały się do jej pokoju. Tam Urokiri wyjęła przy dziewczynie strzykawkę i strzyknęła sobie narkotyk.
- Matsuri!
- Przepraszam, ale ja inaczej nie umiem.- stwierdza z błogim uśmiechem.
- Rozumiem cię doskonale.- usiadła przy niej, podwijając rękaw. Dziewczynie ukazały się nacięcia na skórze granatowłosej.
- Hinata…. Kiedy ty zaczęłaś się ciąć?- spytała z…troską? Tak z troską, której dawno nie słyszała u siebie w ustach.
- Kiedy zaczęłaś się ode mnie odwracać, ale nie obwiniam cię o to. Do tego ojciec….
- Czyli każda z nas się zmieniła.
- I chyba na gorsze.
- Albo na lepsze.- spojrzały na siebie z lekkimi i niepewnymi uśmiechami.
- Co teraz zrobisz Mats? W sprawie siostry.
- Powiem jej to co usłyszałyśmy. Potwierdzisz jakby coś?- ta tylko przytaknęła głową z uśmiechem.- Czyli jak za dawnych czasów co nie Hi?
- No jasne Ma.- przybiły sobie piątki. Resztę czasu spędziły na banalnych rozmowach, o tym jak się zmieniły. Nagle zeszły na temat chłopaków, co było do nich nie podobne.
- Czy ty i Uzumaki wreszcie jesteście razem?
- Co? Nie.- zawstydzona zaczęła bawić się palcami.- Ale… ty i Gaara. Widziałam, że jesteście razem.
- Co?! Nie! To znaczy tak!- złapała się za głowę i upadła na plecy.- To jest zagmatwane.
- No to spróbuj powiedzieć.- usiadła po turecku, przyglądając się z uwagą przyjaciółce. Ta zaczęła a raczej próbowała ubrać wszystko w słowa. Nagle usłyszały pukanie do domu. Zdziwione spojrzały na siebie i zeszły. Zza drzwiami stała Akari wraz z Nagato. Matsuri otworzyła drzwi siostrze.
- Cześć Hinata. Matsuri mogę cię na chwilę?- nim dziewczyna zdążyła coś powiedzieć, Akari pociągnęła ją do kuchni.
- Co jest Ak?
- Posłuchaj, dowiedziałam się że ty ćpasz. Przestań proszę.
- Niby czemu? I tak nikomu na mnie nie zależy. A w szczególności ty Ak.- powiedziała nim ugryzła się w język.
- Skoro tak uważasz.- powiedziała z grobową miną. Nic więcej nie powiedziała tylko wyszła spokojnie z pomieszczenia. Nagato zauważył, że coś jest nie tak. Podszedł do niej, lecz ta go olała, pożegnała się z Hinatą i wyszli. Nagle zadzwonił telefon granatowłosej. Dzwonił jej ojciec. Odebrała, z lekkim drżeniem rąk. Na dzień dobry usłyszała jego krzyki. Miała w tej chwili wracać bo jeśli nie to go gorzko popamięta. Gdy się rozłączył po jej bladych policzkach pociekły łzy. Pożegnała się z przyjaciółką i wyszła. Została sama. Z wielkimi westchnieniem udała się do siebie. Potknęła się o coś. Tym czymś okazał się pamiętnik znaleziony w pokoju siostry. Usiadła na łóżku i otworzyła go na pierwszej stronie. „ 24.05. 2004r.
Rodzice mnie doprowadzają do szału. Matsuri siedzi z Hinatą i razem robią lekcje. A ja zaczęłam brać. Nie wiem czemu. W domu atmosfera jest taka jak zawsze. Rodzice kłamią, a Matsuri im wierzy. Dziś Kakuzu dał mi swój pierwszy zastrzyk, ale nie byłam sama. Hana mnie rozumie. To było niesamowite. Ten spokój, spowolnione tępo. Czułam się błogo, nie przejmowałam się niczym. Kakuzu siedział przy mnie i patrzył. Nie wiem co było w jego spojrzeniu tak przekonujące, że nie bałam się.”
„ 01.06.2004r.
Dzień dziecka. Matsuri cieszy się z misia koali. A ja się szykuje. Pakuje ubrania, pieniądze oraz kilka książek. Nie do nauki, tylko dla zabicia czasu. Na czekanie. Schodzę na dół i kłócę się ze starymi. Mam wielką ochotę ich zabić, za to iż wszystkiego mi zabraniają. Na szczęście nie ma tu Matsuri. Odpycham od siebie mocnym uderzeniem w nos i wybiegam z domu. Udaje się tam gdzie zawsze. Po drodze doganiam Hanę. Idziemy razem. Nie chcemy już wracać do domów. Po prostu nie chce mi się żyć.”
Zamknęła pamiętnik, gdyż usłyszała dźwięk telefonu. Odebrała.
- Halo?- nikt się nie odezwał, więc się rozłączyła. Nagle ktoś czymś rzucił w jej okno. Wściekła zerknęła, lecz niczego nie zauważyła. Sięgnęła do torby po paczkę papierosów. Wzięła jeszcze zapalniczkę i wyszła na balkon. Odpaliła jednego, zaciągając się. Gdy wypuściła dym, patrzyła jak obłoczki bawią się na tle nocy. Poczuła czyjś dotyk w talii. Cała zesztywniała. Ten ktoś zabrał jej papierosa, zgasił go. Po chwili odwrócił w swoją stronę.
- Sabaku?!
- Nie wiedziałem, że palisz. Nie wyobrażam sobie ciebie z papierosem ani z piwem.
- A co cię to obchodzi?
- Chce zauważyć iż zgodziłaś się być moją dziewczyną, więc to mnie bardzo obchodzi.- jego usta znalazły się przy jej uchu, drażniąc je wargami. Starała się nie okazywać uczuć, nie wydać ile jej to sprawia przyjemności, lecz jej organizm ją zawiódł. Przycisnęła go do ściany. W jej oczach tańczyły małe iskierki emocji, które pomogą mu ją wyciągnąć z nałogu. Chciała go pocałować, lecz położył na jej ustach dwa palce.
- Żuć palenie.- uśmiechnął się zbójniczo, na co ta tylko przytaknęła, zatapiając się w jego wargach….
                ***
Shikamaru siedział spokojnie w pokoju dziewczyny. Temari bawiła się kitką chłopaka.
- Shikamaru…- ten spojrzał na nią tym swoim leniwym spojrzeniem. Chodź tego po nim nie widać, to ją kocha.- Rusz się i coś wymyśl. Bo moje propozycje ci nie odpowiadają.
- Poleżmy.
- Ale z ciebie leń.
- Wiem, ale za to mnie kochasz.- ta się zaśmiała, zatapiając się w jego ustach…
            ***
Hana opierała się wygodnie o klatkę piersiową swojego męża. W dłoni trzymała książkę. Mężczyzna głaskał dłonią włosy żony, druga natomiast spoczywała na jej brzuchu. Kobieta wdychała zapach męża. Uwielbiała każdą część jego ciała jak i jego charakter. Jego spojrzenie było pełne miłości. Do niej i do małej osóbki, która za niecałe siedem miesięcy będzie wśród nich.
- Trzeba chyba zacząć szykować pokój, co nie skarbie?
- Nie. Nawet nie wiemy czy to chłopiec czy dziewczynka. Trzeba może najpierw imię dla dziecka wybrać?
- To może Sasuke? Dla chłopczyka.
- Już jest w rodzinie jeden Sasuke. Nie za dużo już ich?- jej mina rozśmieszyła Itachiego. Pocałował ją w czoło.- Do tego wiesz, że imię naszego dziecka ma być jedyne w swoim rodzaju. Więc?
- Więc…na chwilę obecną nie mam pomysłu.- ta spojrzała na niego z miną WTF< what the fox- dop. autorki>
- Ty chyba sobie żarty robisz. Jak nie można mieć pomysłu na imię dla własnego dziecka!
- W takim razie, sama powiedz mi kotku pomysł na imię dla dziewczynki.
- Proszę bardzo.- i umilkła.
- No czekam.- na jego usta wkradł się wredny uśmiech.
- A odczep się! Akurat ja mam usprawiedliwienie.
- Niby jakie?
- Jestem w ciąży!
- A skąd ta pewność?
- Tylko mi nie mów, że wyszłam za obojniaka. Tylko nie to! Już wiem czemu nie bierze się narkotyków, bo potem wybiera się obojniaka za męża.
- Ej. Nie jestem obojniakiem.
- Jesteś.
- Wcale, że nie.
- Wcale, że tak.
- Ale z ciebie pani psycholog.
- No właśnie, to ja tu jestem psychologiem i wiem, iż mówię prawdę.- poklepała męża po policzku, uśmiechając się zalotnie….

****

No witam was moi drodzy. Notka miała być w piątek, lecz z uwagi na brak prądu tegoż dnia notka jest dzisiaj. Wiem że krótka i zapewne pełna błędów, za które przepraszam. A teraz informacje:
I Są nowe postacie w zakładce Bohaterów
II 17 lutego wylatuję do Anglii i nie jestem pewna czy będzie mi internet chodził, więc jak coś to poinformuje was przed wyjazdem.

11.26.2013

Życie lub śmierć cz.2

Gdy skończyliśmy, musiałem zabrać jej ukradkiem te strzykawki. Na moje nieszczęście oparła się na poduszce. W myślach westchnąłem, przysunąłem się do niej, znalazłem się nad nią. Moje ramiona znajdowały się pomiędzy jej głową. Widziałem na jej twarzy szok. Znów westchnąłem w myślach, nachyliłem się, złączając nasze usta w pocałunku, jednocześnie próbując wyjąć kilka strzykawek. Odsunęła mnie od siebie, uniemożliwiając dalsze wyciąganie, które i tak mi się nie udało. Patrzyła na mnie z przerażeniem.
- Co ci kurwa przyszło do głowy Sabaku?!- warknęła. Przełknąłem ślinię. Dobrze wiedziałem co oznacza takie zachowanie, wśród narkomanów. To samo było z Kankuro…. Przysunąłem się bliżej niej. A ta automatycznie się ode mnie odsunęła, do puki nie napotkała przeszkody, a mianowicie, metalowego oparcia łóżka. Od razu znalazłem się przy niej. Spojrzała mi w oczy, ze strachem. Nachyliłem się, opierając swoje czoło o jej. Przysunąłem swoje usta do jej ucha i wyszeptałem uwodzicielskim głosem.
- Pocałunek. Osoby, która mnie pociąga.- widziałem jak sztywnieje. Odsunęła mnie od siebie, spojrzała w oczy. Starałem się aby był w nich, uwodzicielski blask, który zawsze na nie działał. Ta przysunęła się do mnie, nasze twarze dzieliły milimetry. Do moich nozdrzy, doszedł przyjemny zapach jej perfum. Malina. Drżała jej dolna warga.
- To…na mnie nie  działa Gaara…- wyszeptała muskając moją dolną wargę. Chciałem, nie wiem dlaczego znów ją pocałować! Ale na (nie)szczęście odsunęła się ode mnie.- Dzięki za lekcje.
- Nie ma sprawy. To ja już będę się zbierał.- podniosłem się, a ona ze mną. Wziąłem swój plecak, przerzuciłem niedbale przez ramię i wyszłem z nią, z jej pokoju. Przez całą drogę do przedpokoju nie wymieniliśmy, ze sobą ani jednego słowa. Założyłem buty, wziąłem bluzę w ręce i gdy chciałem się tylko pożegnać, pocałowała mnie w usta. Szybko jednak się ode mnie odsunęła, z lekkim uśmiechem.
- Ale możesz się starać.- puściła do mnie oczko.- Pa!
- Pa.- i wyszedłem z jej domu….
                                                               ***
Siedziała w salonie, czytając mangę, gdy poczuła czyjejś ręce na oczach.
- Ma ruda wiewiórko, zdejmij łaskawie swe dłonie, z mych oczy bo chce dokończyć czytać.
- Ja rozumiem, jeśli to by były testy uczniów, ale manga?- spytał z ironią w głosie. Zlekceważyła ją i brutalnie ściągnęła jego ręce. Jego głowa znalazła się obok jej.
- Co? Teraz bawisz się w spider-mena?
- Prędzej on we  mnie.
- Jasne, jasne.- pokiwała z kpiną. Zabrał jej mangę, którą czytała. Podniosła się, wpadając ustami w jego wargi. Odwzajemniła pocałunek, wplatając dłonie w jego włosy. Ten oparł się na kanapę, popychając ją na materac. Jego ręce znalazły się po bokach jej głowy. Chciała więcej niż tylko ten pocałunek. Zjechała jedną ręką do jego spodni, wyciągając koszulę. Pozbyła się jej szybko, ukazując jego tors. Zaczęła jeździć dłońmi po nim przyprowadzając go o dreszcze. I gdy chciał pozbyć się jej ubrań, ta zepchnęła go z siebie. Sięgnęła po przerwaną lekturę, usiadła na nim i kończyła ją.
- Co jest Mikinnou?- spytał „spokojnie” Sasori.
- Nie mam ochoty na seks.- i powróciła do lektury, a ten tylko teatralnie westchnął. Ta uśmiechnęła się pod nosem. Musi się przyzwyczajać. Niebawem ślub…
                              ***
Urokiri siedziała w swoim biurze. Czytała umowy, sprawdzała dokumenty oraz rachunki. Nudziło jej się, jak diabli, lecz chciała to dzisiaj skończyć, by móc wybrać się na zakupy. Cóż był koniec listopada, a trzeba już zacząć myśleć o świętach. Z tą myślą, szybko uwinęła się z pracą. Zaczęła składać papiery do teczek, gdy usłyszała głos Konan.
- Akari, Nagato prosi abyś zjawiła się w jego gabinecie.- ta uśmiechnęła się, kończąc chowanie. Wzięła dwie, ważne teczki, wyszła z gabinetu, kierując kroki do gabinetu ukochanego. Weszła bez pukania. Stał odwrócony do niej tyłem, patrzył na panoramę miasta. Podeszła do niego, kładąc brodę na jego ramieniu.
- Proszę.- podała mu teczki. Wziął je, uśmiechając się do niej lekko. Przeglądał je w skupieniu, mamrocząc coś pod nosem. Odsunęła się od niego, podeszła do biurka, siadając na nim. Po chwili wyprostował głowę, odwrócił się i z uśmiechem ruszył w jej stronę. Położył teczki za nią, zagradzając jej ruch ramionami. Przybliżył swoją twarz do jej, uśmiechając się uwodzicielsko. Posłała mu lekki uśmiech. Kosmyk jej włosów, opadł na jej twarz. Wyciągnął dłoń, złapał w dwa palce kosmyk włosów, zawijając na palec.
- Za ile kończysz?- spytała, obojętnym tonem. Złapała go za kołnierzyk koszuli, przybliżając się do niego.
- Już kończyłem. A czemu pytasz?- musnął ustami jej szyję, dalej trzymając kosmyk. Uwielbiała jego dotyk na swoim ciele. Do jej nozdrzy doszedł zapach wody kolońskiej pomieszanej z jego naturalnym zapachem.
- A muszę mieć powód, wysoki sądzie?- wymruczała mu do ucha. Uśmiechnął się, odrywając usta z jej szyi. Schował  kosmyk za ucho, odsunął się od niej, siadając na swoim fotelu. Ta położyła się na biurku, kusząc go ciałem. Odwróciła do niego twarz, przymrużając delikatnie oczy. Przysunął się do niej.
- Nie musi mieć pani powodu.- cmoknął ją w policzek. Ta zapragnęła więcej, usiadła na biurku, przodem do niego, całując w usta. Delikatnie jak motyl. Odwzajemnił słodką pieszczotę, sadzając ją sobie na kolanach…..
          ***
Matsuri leniwym krokiem szła w kierunku szkoły. Kto by jej się dziwił, że nie chce do niej iść. Lecz nie dlatego tak szła. Specjalnie się ociągała, aby wyłapać wzrokiem dilera. Po kilku chwilach dostrzegła go w tym samym miejscu co zawsze, stojącego w cieniu zaułka oraz z papierosem w ustach. Delikatny uśmiech, wkradł się na jej usta, dzięki czemu wyglądała na delikatną osobę. Pewnym krokiem udała się w jego stronę, lecz poczuła jak ktoś łapie ją za nadgarstek, zatrzymując ją. Posłała tęskne spojrzenie Michaelowi, który już znikał. Z gniewem wypisanym na twarzy, odwróciła się w stronę ktosia, którym okazał się…
- Gaara?!
- No hej. Gdzie się wybierałaś?- spytał nie słysząc, gniewu w jej głosie.
- Nie twój interes Sabaku! A teraz puszczaj mnie!- wyszarpnęła mu rękę, pędem udając się do szkoły. Westchnął, ruszając za nią. Chciał już przejść dalej, lecz ona była inna od innych jego pacjentów. Dopadł ją przy jej szafce. Widział jak nerwowo wkłada rzeczy do torby. Oparł się jedną ręką o szafkę obok niej. Zatrzasnęła drzwiczki, sprawdziła kod, odwróciła głowę, poskakując do góry z krzykiem przerażenia.
- Gwałciciel! Pedofil! Prześlado…- przerwał jej pocałunkiem w usta. Szybko go od siebie odsunęła, dając z liścia. Szykowała się do kolejnego, lecz złapał ją za ręce.- Co ty wyprawiasz Sabaku!?- wysyczała ze złowrogą nutką w głosie.
- Jak powiedziałaś w piątek, mogę się starać o ciebie, więc to robię.- pocałował ją w policzek.- Maliny?
- Pedał. Jeśli się zgodzę, to dasz mi spokój?- spytała z nadzieją w głosie. Wzruszył ramionami. Przysunęła się do niego, zatapiając swoje usta w jego. Po pięciu sekundach odsunęła się od niego.
- Do zobaczenia na lekcji.- i odszedł od niej. Skołowana patrzyła za nim. Był słodki jak jej narkotyki. I pragnęła więcej. Poprawiła włosy, ruszając w stronę klasy od japońskiego….
           ***

W domu Uchihy siedziały trzy przyjaciółki przy filiżance kawy.
- Jak tam Hanuś?- spytała przyszła pani Akasuna.
- Dobrze Miki. Itachi wam mówił?- spojrzała na Urokiri.
- Niby co?- obie spojrzały na zielonooką. Zaśmiała się delikatnie.
- Ach ten Itachi. Takie rzeczy na mojej głowie zostawia. Otóż jestem w ciąży.- spojrzała na twarze przyjaciółek. Na oby dwóch widniał szok. Pierwsza opanowała się Akari, lecz jednocześnie z Mikinnou zaczęły krzyczeć.
- Moje gratulacje Hanciu!- i przytuliły ją do siebie. Po tym zeszły na temat związku Akari i Nagato.
- Ak bez urazy, ale kiedy ty i Nagato przejdziecie o krok dalej w waszym związku?-  Hōtaru spoglądała to na jedną to na drugą.
- Spokojnie. Nie wiem. Ale i tak go kocham, więc dla niego poczekam.
- Dobra, ale zauważ, że ja chciałam mieć już was na moim ślubie jako małżeństwo! Lub narzeczonych a tu dupa! Widać jak ci zależy na mnie.- udawała szloch, z czego zaczęły się po chwili śmiać…

~~~~
Mam nadzieje, że wam się podobało. I chyba akcja znów za szybko się dzieje, za co ogromnie przepraszam. 
Bonusik ; )

11.01.2013

Życie lub śmierć cz1

Dedyk dla Jaogdy Lee, Hany-chan, Mikinnou, Aki, Zbuntowanej oraz Anie!
***
Siedziałam w gabinecie dyra, który mnie tą swoją paplaniną, wkurwiał! A ja nic takiego nie zrobiłam! Tylko czekałam na Michaela.
- Panno Urokiri! Czy ty mnie słuchasz młoda damo!?- lubiłam jak ten, pieprzony staruch się wkurzał, zawsze było z czego się pośmiać. Specjalnie zaprzeczyłam z niewinnym uśmiechem. Widziałam jak cały robi się czerwony jak papryka. Chciałam aby padł na zawał. O tak…. To by było piękne!! Gdy miał zacząć drzeć się na mnie, ktoś zapukał do drzwi. Wziął kilka wdechów, i podszedł otworzyć drzwi, a ja szybko zabrałam strzykawkę z prochami i wsadziłam do kieszeni bluzy.
- Ach! Państwo Urokiri. Zapraszam, zapraszam.- widziałam jak dumnym krokiem do pomieszczenia, wchodzą moi, durni, puści rodzice. Zamknął zza nimi drzwi, pokazał miejsca przed biurkiem, samemu zajmując stałe miejsce w tym, wielkim, śmierdzącym, skurzanym fotelu. Ukradkiem założyłam słuchawki i czekałam, aż mnie puszczą , i do nich pójdę na kolejny zastrzyk…. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich wyłoniła się głowa mojej siostry. Zdjęłam jedną słuchawkę, aby usłyszeć co powie.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mogę porwać Matsuri?- starałam się nie uśmiechać, lecz cholernie się cieszyłam! Modliłam się do kogokolwiek aby ktoś mnie wysłuchał. Siostra słodko się uśmiechnęła i usłyszałam.
- No dobrze. Lepiej jak Matsuri nie będzie nam przeszkadzać.
- Do widzenia. Chodź młoda.- szybko zabrałam rzeczy i opuściłam pomieszczenie. Już chciałam ruszyć, do Michaela, gdy Akari złapała mnie za kaptur bluzy.- A ty gdzie? Nie idziesz do dilera. Tylko do mnie do firmy.
- Co?! No weź!! Poza tym nie idę do… tego jak ty powiedziałaś? Miałam iść do tej…. Hinaty!
- Nie kłam mi tu. No ruchy.- z opuszczoną głową ruszyłam obok niej w stronę jej mercedesa.
- Ja pierdziele! Ty tam praktycznie nic nie robisz!
- Dziś mam rozprawę w sądzie. Poza tym kiedyś prosiłaś mnie abym cię na jedną zabrała. No chyba, że chcesz wrócić, do dyrektora….
- Nie!- przerwałam jej.
- Tak więc wskakuj, bo jak nie to do szkoły!
- Hai!- zajęłam miejsce pasażera i czekałam jak odpali silnik. Poczułam na sobie jej spojrzenie i z westchnieniem zapięłam pasy. Ruszyłyśmy i już o dziesięciu minutach byłyśmy na miejscu. Zapewne za chwilę się zacznie. Wyszłyśmy z auta i musiałam za nią biec! Przed wejściem kazała mi się zachowywać, i gdy jej obiecałam być grzeczną weszłyśmy. Pierwsze co wpadło mi w oczy to chaos jaki panował pomiędzy dwiema firmami, sędzi jeszcze nie było a adwokat „ przeciwnika” nic nie robiła. Szłam cały czas obok Ak, do puki nie pokazała mi miejsca za jej ławką.
- Panowie, proszę trochę się zachować jak na wasz wiek.- uśmiechnęła się słodko. Z zaciekawieniem słuchałam i patrzyłam. Podeszła blisko mnie z jakąś blondynką.- Deidara do cholery! Co ty wyprawiasz?!
- Kurwa nie moja wina, że ten debil wziął mnie za dziewczynę, un!- to facet!? O kurwa!!! Siostra pociągnęła go za włosy, także  syknął z bólu. Na moje usta wkradł się piękny uśmiech.
- Mam to w dupie blondi. Jesteśmy w sądzie. Mu o to chodziło. Chciał abyś go uderzył i to na oczach prasy i może sędzi. Więc się opanuj, jasne?- ten po chwili namysłu jak mi się zdaje przytaknął. Przeczesała palcami włosy i na salę wszedł sędzia….
                                                                         ***
Gdy typowa procedura minęła Deidara został proszony o udanie się obok sędziego. Miałam nadzieje, że niczego głupiego nie palnie. Przyjrzałam się kobiecie, która do niego podchodziła. Dobrze ją znam. Luna Armoiki. Chyba to był błąd zabierać ze sobą Mats, skoro sama się mogę zachować nieodpowiednio.
- A więc jest pan kierownikiem działu budowy, tak?
- Tak.
- Wie pan, że to pański dział zniszczył może przypadkiem, może celowo główną, siedzibę Taka-station. I zabiło kilka osób tydzień temu.
- Sprzeciw! Wysoki sądzie to kłamstwo!
- A więc proszę nam to udowodnić.- wstałam, wzięłam teczkę, wsadziłam kosmyk włosów za ucho i podeszłam do sędziego.
- Fakt, że tydzień temu dział pana Motaghu robił detonację budynku, lecz to była stara kamienica. Na, której miejscu miał postać ośrodek pomocy dla osób uzależnionych od narkotyków. Poza tym pan Motaghu wie jak wyglądają wybuchy wykonane z jego materiałów.- wyjęłam z koperty dwa zdjęcia, które podałam Deidarze. Przyjrzał się i od razu powiedział.
- To nie moja sztuka, un!- miałam ochotę go zabić i to w sądzie, za to jego pojebane un!!
- Dlaczego tak pan uważa?
- Cóż…. Każdy wybuch z moich materiałów wybuchowych, ma kształty- wskazał mi je- tu tego nie ma.
- Jak pan Motaghu nam powiedział, wybuchy robione z jego materiałów wybuchowych mają kształty.- podeszłam do sędziego, a następnie do ławy przysięgłych pokazując im zdjęcia….
                                                                      ***
Tym czasem w szkole, w ławce z pewnym blondynem siedział czerwonowłosy chłopak. Spokojnie patrzył w tablicę i rozwiązywał zadanie wraz z nauczycielem. Jego blondwłosy przyjaciel oczywiście wydurniał się i gdy tylko nauczyciel go spytał o wzór spojrzał błagalnie na kompana. Ten napisał mu wzór na kartce.
- W= F * s
- No dobrze. Następnie….- nauczyciel powrócił do dalszego tłumaczenia klasie a oni go „słuchali”. Obecnie rozmowy były o jednej osobie, a mianowicie o Matsuri. Gaara nie słuchał tego co mówili, lecz kiedy nawet Naruto gada o tym samym co dziewczyny to znaczy, że każdy będzie o tym gadał.
- Gaara. Słuchasz ty mnie dattebayo?
- Tak.
- To powiesz czemu Matsuri nie ma na lekcji?
- A co mnie to obchodzi.- wzruszył ramionami.
- Oczywiście, dattebayo. Ale wiesz, że….- przerwał mu dzwonek na przerwę i koniec dnia w szkole. Jak stado słoni opuścili budynek. Gaara czekał na swoją starszą siostrę i jej chłopaka. Cóż, dobrze wiedział, że Temari da sobie radę, lecz nie ufał Narze…. Gdy widział siostrę, podeszła do niego blondynka.
- Gaara mogę cię na słówko, do mojego gabinetu?- ten lekko pokiwał głową i ruszył za kobietą…. Usiadł na sofie obok Uchihy.
- Mój drogi. Pamiętasz jak chciałeś mi pomagać?- przytaknął- Widzisz…. Znasz Matsuri Urokiri?
- Tak. Chodzi ze mną do klasy.
- Cóż…. Matsuri ćpa. A jej siostra chce jej pomóc, lecz ona tej pomocy nie chce. Pomożesz mi?
- Tak. To kiedy zaczyna się jej terapia?
- Od zaraz. Jako dobry kolega chyba zaniesiesz jej lekcję prawda? No to nie zatrzymuje cię już.- podniósł, plecak z podłogi i opuścił gabinet Hany. Nagle usłyszała dźwięk, przychodzącej wiadomości. „ Ja z Matsuri wracamy do domu. Udało ci się?”. Zaczęła jej odpisywać z lekkim uśmiechem „ Oczywiście! Przecież jestem psychologiem. Niebawem powinien u was być Gaara Sabaku.” Po czym wybrała numer do swojego męża….
                                                                        ***

Byłem prawie, przy domie Matsuri. Chciałem jej jak najszybciej pomóc i iść pomagać innym narkomanom. Zapukałem do drzwi i otworzyła mi kobieta i szaroniebieskich oczach, brązowych włosach sięgających do talii.
- Dzień doby. Jestem znajomym Matsuri z klasy i przyszedłem dać jej lekcje.- kobieta się uśmiechnęła i mnie wpuściła.
- Jasne. Jestem Akari, starsza siostra Matsuri. Miło mi.- wyciągnęła do mnie dłoń, więc ją uścisnąłem.
- Gaara Sabaku.- zdjąłem buty, oraz powiesiłem kurtkę i ruszyłem za nią.
- Sabaku powiadasz? Chodziłam do klasy z jednym Sabaku. Miał na imię Kankuro i wiecznie razem dyrektora do szału prowadziliśmy tymi ciągłymi napadami marionetek.- lekko zachichotała. Zacisnąłem pięści. Nie lubiłem jak ktoś o nim wspominał w mojej obecności.
- To mój brat.
- Bardzo mi przykro z powodu jego śmierci.- poczułem jej dłoń na moim ramieniu.- Nie obrazisz się jeśli coś sprawdzę?
- Nie.- nagle potargała mi włosy a ja się skrzywiłem, i gdy mnie zostawiła od razu je poprawiłem. Zaniosła się lakonicznym śmiechem.
- Tak samo jak Kanki. Dobra nie zatrzymuje cię.- i poprowadziła mnie do pokoju jej siostry. Zostawiła mnie przed drzwiami, wcześniej mówiąc, że będzie w swoim pokoju, który mi wskazała palcem. Uśmiechnąłem się lekko, co było u mnie dziwne i lekko zapukałem do pokoju Matsuri. Odpowiedziała mi cisza, więc lekko otworzyłem drzwi. Ujrzałem dziewczynę, leżącą na łóżku, z… strzykawką , w której były narkotyki! Szybko do niej dobiegłem i jej to wyrwałem. Spojrzała na mnie dziko i zaczęła mnie bić, abym oddał jej strzykawkę. Na szczęście byłem on niej o głowę wyższy, wyciągnąłem rękę do góry, nie pozwalając jej dorwać się do narkotyków. Nagle zauważyłem zmianę, w jej spojrzeniu. Bezwładnie upadła na łóżko, a ja w tym czasie schowałem jej prochy do swojej go plecaka. Spojrzała teraz na mnie wzrokiem zwyczajnej dziewczyny, a nie ćpunki.
- Czego chcesz Sabaku?- spytała, badawczo mi się przyglądając.
- Dać ci lekcje. Poza tym….
- Nie chce tych pieprzonych lekcji. Spierdalaj, lepiej daj je Sakurze.- warknęła mi przerywając.
- Ona była w szkole. Poza tym mamy prace w grupach na japoński, i zostałem do ciebie przydzielony.- oczywiście kłamałem, z tym robieniem w grupach, lecz mi uwierzyła.
- Nie potrzebuje pary. Jestem najlepsza z japońskiego, więc po co mi ty?
- Mnie się nie pytaj.- wzruszyłem ramionami, siadając obok niej na łóżku. Zauważyłem ukradkiem jak chowa pod poduszkę inne strzykawki. Musiałem coś wymyśleć aby i te jej zabrać. Wyciągnąłem szybko książki i zeszyty, aby nie myślała, że coś planuje ani aby moje kłamstwo nie wyszło na jaw. Ta westchnęła przeciągle, podniosła się, przeczesała palcami włosy, podeszła do biurka, z którego wyjęła książki wraz ze zeszytami i powróciła do mnie. Opadła na materac a ja bym tego nie poczuł gdyby nie te książki.
- Od czego zaczynamy?- spytała rzucając z wysiłkiem książki, gdy jedna z nich upadła na ziemie oboje chcieliśmy ją podnieść, lecz ja byłem szybszy. Podałem jej ją a ta tylko coś wymamrotała pod nosem….


~~~~~~~~~~~~~
Siema kochani! Notka już jest jak widać....
Od razu informuje, że już na stępnej notce się pocałują więc nie mówicie mi tylko, że akcja dzieje się za szybko....Więcej nie powiem bo mogę się wygadać o co chodzi z tym pocałunkiem.......
I teraz w ramach tego, że wczoraj nie dałam notki, nad czym strasznie ubolewam daje też życzenia Halloweenowe oraz krótkie opo...................
~~~~~~
Hana, Akari oraz Miki szykowały się na impere, na której będą wraz ze znajomymi ćpunami ćpać. Dziewczyny chciały pocieszyć Urokiri po tym jak dowiedziała się, że jej młodsza siostra jest w szpitalu. Każda z nich się jakoś tam przebrała. Oczywiście największe śmiechy były z Hany, która przez pomyłkę zamiast stroju mumi dostała strój księżniczki....
- Haha, bardzo, kurwa śmieszne!
- A jak!- krzuknęła Miki, ta była w dobrym stroju mianowicie, Zeusa.
- Akari,a ty co szczerzysz kły?!- warknęła Namikaze.
- Mam kły to je pokazuje.- i pokazała jej język. Jeszcze chwile się sprzeczały, by potem wyruszyć na impreze.... Na imprezie Sasori, Itachi oraz Nagato żartowali oraz koledy starali się, pilnować pana ćpuna....
- Uchiha może zdejmiesz ten durny, dziub kruka.
- A ty Akasuna przstań co roku, robić z siebie marionetke!
- Kurwa spokój tępaki!- warknął Nagato, ci spojrzeli na siebie, lecz po chwili się opamiętali. Itachi zbył się pretekstem pujścia do kibla, a oni nie chcieli słyszeć, jego " jęków". Gdy był przy kiblu, zrobił unik i wyszedł na szukanie dilera. Dobrze wiedział, gdzie znajdzie Kakuzu. I nie pomylił się, lecz....No właśnie! Lecz nie był pierwszy. Otaczały go dwie blondynki oraz jedna szatynka. No sorry was bardzo, ale on! Wielki Itachi Uchiha nie będzie czekał! Wepchnął się przed szatynkę i już miał dać mu kasę aby dał mu maryhe, gdy został pociągnięty do tyłu przed blondynke o zielonych oczach.
- Co ty ,se kurwa wyprawiasz dupku!?- warknęła wściekła Hana. Miały właśnie otrzymać od Kakuzu strzykawki, a ten pojeb je wypycha!? Uchiha omiotał ją wzrokiem i uśmiechnął się drwiąco.
- Przykro mi. Plac zabaw znajdziesz dziewczynko po drugiej strony ulicy.
- Spierdalaj tranwerstyto! Facet malujący paznokcie u rąk?! Zapewne gej!- krzyknęła mu w twarz Namikaze. Urokiri westchnęła. Podeszła do Kakuzu, odebrać ich zamówienie, lecz ten....
- Musicie jeszcze raz za to zapłacić.
- Co? Ty chyba jaja sobie robisz.- ten tylko z tym chciwym uśmiechem pokręcił, przecząco głową. Gdy miała się na niego wydrzeć i zacząć grozić, przeszła do gry słownej.- A chcesz abym napuściła na ciebie psy co, Kaku? Chyba nie chcesz stracić dochodów?- uniosła brwi, a na jej twarzy nie widać było ani jednej emocji, informującej o tym, żeby kłamała. Przełknął ślinę, szybko kalkulując co się stanie kiedy go złapią.
- Nie.
- W takim razie oddasz nam nasze zamówienie bo jak nie to jeden telefon i podam im wszystko czego będą chcieli.- z wielką niechęcią dał jej kilka strzykawek. Zabrała je, podeszła do dziewczyn, które musiała ciągnąć za ręce w stronę toalety , do której weszły aby dać sobie zastrzyk..... Tymczasem gdy Uchiha do nich powrócił, wypytywali go co tak długo. Ten zaczął im mówić, że miał sraczkę, więc nie wchodzili w szczegóły. Akari, Miki oraz Hana z błogimi minami opóściły łazienke. Cóły się szczęśliwe i chciały tego więcej. Przez swoją nieuwagę wpadły na trzech mężczyzn, którzy stali do nich plecami. Pierwszy odwrócił się Uzumaki, który pomógł podnieść się jedynej szatynce. Po chwili narkotyki prestały działać a one się na nich zaczęły drzeć.
- Kurwa nie macie oczu!?
- Patrzcie lepiej przed siebie, głupie blondynki!- odkrzyknął wyprowadzony z równowagi Skorpion, do Miki. By doszło do rękoczynów, lecz pomiędzy nimi stanęła Hana z Akari. Blondynka zajęła się koleżanką a szarooka, rudym.
- Słuchaj rudzielcu. To, że niemasz nic w spodniach , nie oznacza, że pozwolę na obrażanie mnie i mych przyjaciółek. Więc...- walnęła go w nos.- Jeśli jeszcze raz ciebie spotkam będziesz martwy.- i odeszły na papierosa........
~~~~~
I jak? Chyba może być? Nie wiem. Ja spadam czytać od nowa Akademie Wampirów!
Sayonara!

Prezencik: 

10.20.2013

Zakazany owoc cz.5

Dedykacja dla Mikinnou! Wspóźnione życzenia na blogu :)
~~~~
Minęły dwa lata od tamtego zdarzenia.  Po kilkunastu próbach udało się zabić Uzumaki wszystkich, którzy chcieli jej śmierci. I w spokoju powróciła do wioski. Shion wraz z Tesku i Okami bombardowali codziennie przez ten czas gabinet Hokage.
- Hokage-sama. Prosimy! My musimy ją odnaleźć!- krzyczała błagalnie Shion.
- Znacie moją odpowiedź. ANBU nie znalazło żadnego jej śladu.
- Bo nie potrafią szukać.- stwierdziła dotąd cicha Okami. Minato spojrzał na nią.
- Co masz na myśli?- jej „rodzeństwo” spojrzało na nią.
- Mówię, czcigodny, że oni nie potrafią szukać. Zapewne Kushina wymordowała swych oprawców i zabija pozostałych, aby jak sądzę nic nam się nie stało. Oczywiście jest przekonana, że będziemy jej szukać, więc zamaskowuje swój ślad.- wyjrzała przez okno. Namikaze sam zaczął nad tym rozmyślać…. Gdy nagle do gabinetu wpadła przez okno jinchuriki Kuramy! Pierwsza do niej doskoczyła Okami ze łzami.
- Kushina! Wróciłaś!
- Okami….dusisz… mnie…dattebane…- wydukała. Młoda zluźniła z uścisku, lecz dalej ją tuliła a łzy szczęścia same płynęły. Gdy udało jej się wydostać z uścisku, znalazła się tym razem w uścisku Shion. Tesku, wziął je pod ramie i wyskoczył z nimi przez okno, po czym udali się do ich domu, gdzie dziewczyny nie wypuściły czerwonowłosej. Tym czasem Minato siedział, wypełniając papiery. „ Okami idealnie by się nadawała na stratega.” Uśmiechnął się sam do siebie. Nagle przez okno do, pomieszczenia wszedł Jiraya.
- Gdzie małe potwory?
- U siebie. Z Kushiną.
- Czyli już wróciła z wakacji…- powiedział tak jakby do siebie, niż do Namikaze.
- Coś mówiłeś sensei?
- Nic, nic młody. Masz coś dla mnie?- spytał z innej beczki.
- Tak…. Proszę, może ci odpowiadać.- podał mu teczkę.
- Ale to raczej dla medyka.- stwierdził po krótkiej chwili.
- Prawda. Twoim zadaniem będzie osłona Tsunade, przed wrogami. Ma bezpiecznie dotrzeć do Suny aby razem z czcigodną Chiyo opracować nową odtrutkę.
- A czemu Sakumo z nią nie pójdzie?- Yondaime tylko się zaśmiał. Miał plan i nie chciał go zaprzepaścić.
- Nie. On jest na innej misji. Wyruszacie jutro z rana. Tak więc nie pij lepiej. I nigdzie nie chodź. Nie chce abyś na misji był pijany lub poobijany.
- Ta…ta….- prze czochrał mu czuprynę, i zniknął w kłębie dymu. Westchnął przeciągle, zakładając ręce za głowę. „ Oby Tsunade mu nie przywaliła jak go jutro zobaczy…”Jego rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Wejść!- krzyknął a w nich stała Kushina we własnej osobie. Lekko się zarumieniła, co oczywiście dostrzegł. Ruchem głowy kazał jej usiąść co uczyniła.- Słucham?
- Co u ciebie Minato, dattebane?- niewielki uśmiech widniał na jej ustach.
- Dobrze, ale jestem zajęty. Powiesz po co przyszłaś czy nie?- uniósł jedną brew, spoglądając na nią badawczo. Położyła , lewą dłoń na karku, i po raz kolejny się uśmiechnęła. Ta „podróż” ją strasznie zmieniła. Po pięciominutowej ciszy odłożył długopis i spojrzał na nią. Zmieniła się. Jej szare oczy wydawały być wesołe, oraz mądrzejsze,  a przede wszystkim dla facetów ładniejsza.
- Powiesz w końcu?- przerwał tą ciszę. Zatrzepotała rzęsami, jakby została wyrwana z jakiegoś transu.
- A tak! Jesteś wolny o osiemnastej?- spytała z poważnym wyrazem twarzy. Ten zaśmiał się donośnie.
- Tak a co? Chyba nie proponujesz mi randki?- z uniesionymi brwiami , dalej się śmiał.
- Wcale, że nie!- od razu odparła z rumieńcem na twarzy.- Chce sprawdzić czy potrafisz walczyć fair.
- Potrafię walczyć fair!- zdenerwował się. Nagle zegar wybił osiemnastą.
- To chodź i mi to udowodnij dattebane.- i został po niej jedynie czerwony błysk! Ten szybko zrobił to samo co ona i oboje byli na tej samej polanie co wtedy. Dziewczyna od razu zaatakowała z zaskoczenia, przez co wywalili się na ziemi. I znów zaczęli się turlać po ziemi zanosząc śmiechem. Gdy się zatrzymali dziewczyna leżała na nim. Zatopiła się w jego spojrzeniu, a on został złapany jej uśmiechem. Przełożyła kosmyk włosów  za ucho, schyliła się aby złożyć na jego ustach pocałunek, który odwzajemnił….  

~~~~~
Tak więc to koniec opowiadania. I tak jak było w Nowe otoczenie pozwolę sobie pożegnać się wraz z bohaterami....
~~~~~
Siedzieli na łące, gdy nagle przed nimi wylądowała Akari.
- Czyli co? Koniec?- spytała Shion, która leżała na klatce piersiowej Kakashiego. Ta energicznie przytaknęła głową.
- To nawet dobrze, co? No wiecie.... Nikt z nas nie zginął.- stwierdziła Okami, z lekkim uśmiechem.
- E. Błąd.
- Jak to Akari?
- Zginęła przecież Rin.- stwierdziła a inni przytaknęli.
- Zaraz! Ktoś zginął dattebane?!
- Spuźniony refleks.- powiedziała An.
- Przepraszam bardzo, lecz mnie nie było DWA lata, dattebane!
- Spokojnie. Kushina opanuj się.
- Czemu mi o tym nie powiedziałeś Minato?- żuciła z wyżutem do blondyna, który z zakłopotaniem drapał się po głowie.
- Bo...
- Bo ja nie chciałam.- Urokiri pokazała kobiecie język, oraz przerywając Yondaime.
- Ach.
- Co porobimy?- spytał dotąd cichy Tesku.
- Jak to co? Nie po to tu jestem abyście się obijali!
- Trzeba się pożegnać!- powiedział z entuzjazmem jak i ze smutkiem.
- No to mówicie.- dziewczyna położyła, się wygodnie na ziemi, i patrzyła w chmury.
- No to ja! Aby na koniec nikt, ale to nikt nie jadł tego co zrobi Tesku! Błagam was!
- Shion!! Jesteś martwa! A ja wam radzę nie gadać z taką wariatką jak Shion....- i obrewał po chwili w stył głowy.
- Ja wam życzę aby miłości zaznać smak.
- Jak to poetycko ujełaś.- rozczulił się Obito całując Okami w usta.
- Wymyśliliście coś wreście?!- krzyknęła na nich autorka.
- Myślisz, że to takie łatwe dattebane?!
- Tak! Wy w odrużnieniu do mnie nie macie tyle co ja na głowie! Poza tym piszę oprócz tego bloga jeszcze czternaście lub pietnaście innych więc bądźcie cicho! Tak więc, macie coś?- spotkała się z zaprzeczeniami. Westchnęła.- A więc sama muszę za wszystkich myśleć? Dobra! Ja życzę wam czytelnicy, aby nikomu na mózg nie padło jak to przeczyta. Oraz aby wytrzymał z dalszymi mymi pomysłami, i powodzenia w tej durnej szkole! No nic. Papapapa.- wszysty machają na do widzenia a Shion wraz z Tesku się biją....
~~~~
A teraz życzenia dla Mikinnou!

Akari: Witam tu naszą solenizantkę!<czeka aż się otworzą drzwi> Powiedziałam, witam tu naszą solenizantkę! Kurwa Mikinnou wychodź!!
Sasori: Sorry, lecz jej nie ma.....
Ak: Co ty tu ruda pało robisz?! Gdzie Mikinnou?!
Saso: W dupie wiesz?
Ak: W twojej? Nie widzę jej tam. No mów! Co zdradza cię z Deidarą?
Saso: Tak....Zaraz. Co?! Oczywiście, że nie!
Ak: Ach.... Kuzynku. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Że Mi jest z takim tępakiem jak ty.
Saso: Ej! Ja nie zapomniałem o jej urodzinach!
Ak: Ja też nie! Na biologii we czwartek jej życzenia składałam! A teraz tylko dodaje notkę!
Saso: Tłumazysz się. Czyli zapomniałaś.
Ak: A mam z tobą zrobić jak w filmie "Django" co? < ten się wzdryga>
Saso: N...nie...
Ak: I dobrze. A więc Mikinnou jak zaraz nie wejdziesz to Sasori...< do pomieszczenia wchodzi wspomniana wcześniej osoba >
Mikinnou: Zostaw moją ciotę dobra?
Ak: Wreście jesteś! Wiesz ile ja czekam aby ci życzenia złożyć?
Miki: Iie. Ale się pośpiesz, bo chce go porwać < Ak ma zboczone myśli >
Hidan: Pewnie na gwałcenie rudej cioty!!!
Miki i Ak: Hidan! Zamknij się do jasnej cholery!!
Ak: A więc...
Miki: Nie zaczyna się zdania od "A więc"
Ak: Dobra! Moja droga Mikinnou, życzę ci z całego mego, zimnego serca: aby Sasori w końcu zrobił to o czym mi mówiłaś, i chce być szybko ciocią!
~~~~
No to na tyle. Do widzenia! A następne opo będzie o....  

10.12.2013

Zakazany Owoc cz.4

Zbliżał się ostateczny dzień. Każdy gennin ćwiczył zawzięcie, pod okiem swojego mistrza. Shion była tak zamyślona, że nie zauważyła jak wpadła na Kakashiego.
- Sorry. Zamyśliłam się.- podniosła się i podała chłopakowi dłoń. Wydawało jej się, że uśmiechnął się pod maską.
- Spoko. Gdzie się tak śpieszysz ,co Shion.
- A gdzieś.- pokazała mu język.- Do zobaczenia jutro na naszej walce!- krzyknęła na odchody i pognała dalej szukać Tesku i jego „ panny”…. Tymczasem Tesku z Risą szli sobie spokojnie drogą w parku. Dziewczyna zaprosiła go na ten wspólny spacer. Chłopak nie miał nic przeciwko. Jego twarz nie wyrażała, żadnych emocji. U niej też nie dało się niczego wyczytać z twarzy. szli rozmawiając na różne tematy. Nagle chłopak wyczuł znajomą czakrę. „ Shion.” Pomyślał.
- Zaraz wracam.- powiedział Risie i zniknął. Shion modliła się aby jej nie wyczuł, i gdy go nie zauważyła z dziewczyną , chciała się wycofać, lecz poczuła kunai na swoim gardle.
- Możesz mnie nie szpiegować? Bo ci to marnie wychodzi.- stwierdził ozięble chłopak.
- Tesku…. Jak tam leci? Co za zbieg okoliczności, że….
- Przymknij się. Czemu mnie śledzisz?!- warknął jej do ucha.
- Etto… ja… em….- szukała jakieś wymówki, gdy nagle dostrzegła Okami. I to z Obito!- Wcale ciebie nie śledziłam bęcwale! Tylko Okami.- wskazała palcem na śmiejącą się koleżankę. Zdjął z jej szyi kunai, lecz znalazł się przed nią i zaczął jej nim grozić.
- Posłuchaj mnie uważnie. To, że ja i Okami z kimś wyszliśmy się przejść nie oznacza, że możesz nas beztrosko szpiegować. Zajmij się lepiej swoim życiem osobistym jak i miłosnym. Bo coś mi się zdaje, że jako jedyna nie masz obiektu westchnień.
- Kushina….
- Ona ma kogoś. Lecz to ukrywa nawet sama przed sobą.- przerwał jej. Nadymała policzki, już miała powiedzieć jakąś kąśliwą uwagę, gdy chłopak na powrót znalazł się przy Risie.
- Przepraszam.
- Nic nie szkodzi.- uśmiechnęła się lekko do niego.- Chodź. Pokaże ci niesamowite miejsce.- i bez skrępowania, oraz z wielką śmiałością, złapała Tesku za nadgarstek i biegiem ruszyła w jej znane miejsce, ciągnąc go za sobą. Naburmuszona kociooka wyszła z zarośli i z ciemnymi myślami szła przez całą wioskę. Nagle poczuła jak na kogoś wpada. Podniosła wzrok i ujrzała po raz drugi tego dnia Kakashiego…. Okami wraz z Obito świetnie się bawili. W kółko opowiadali sobie jakieś kawały, wydurniali się i wygłupiali. Obecnie leżeli na, soczyście, zielonej trawie. Na około ich rosły sasanki i stokrotki. Uchiha podniósł się, zerwał jedną stokrotkę, nachylił się nad dziewczyną, wkładając kwiatek w jej włosy. Jej policzki przybrały lekkiego rumieńca, od bliskości czarnowłosego. Wiał lekki wiatr, który bawił się włosami chłopaka. „ Wygląda tak przepięknie…. Te jego czarne oczy, ukryte za tymi goglami…. Tylko dotknąć jego ust….” Takie myśli przewinęły się przez głowę złotookiej. Chłopak zatonął w jej spojrzeniu. „ Te jej słodkie oczy, w których można utonąć…. Rin jest nikim w porównaniu z nią…. Tak słodko się rumieni…. Tak bardzo pragnę poczuć jej usta na swoich….” I to aby ją pocałować było od niego silniejsze. Ich serca domagały się tego. Nagle wiatr przybrał na sile, uderzając swą siłą w plecy chłopaka, który upadł na nią. Jego dłonie znalazły się pomiędzy jej głową. Ich usta dzieliły milimetry. Tylko jeden ruch i już mogli się pocałować. Widać było, że nawet matka natura była zniecierpliwiona, tak więc jeszcze bardziej popchnęła chłopaka za pomocą wiatru na dziewczynę. W końcu ich wargi spotkały się ze sobą. Ptaki zaczęły cicho ćwierkać dodając temu momentowi jeszcze większego romantyzmu. Ich języki zaczęły swój własny intymny tanie, który sprawiał obojgu przyjemność. Ok wplotła palce w jego czarne włosy, przyciągając jeszcze bliżej i zagłębiając się w tej pieszczocie…. Następnego dnia odbywał się ostatni etap egzaminu, po którym zostanie ogłoszone, kto zostanie Yondaime Hokage. Zostały wyczytane imiona dwójki shinobi, którzy od razu znaleźli się na arenie. Shion z zadziornym uśmiechem, posyłanym do Kakashiego i on, z lekkim uśmiechem posyłanym w jej stronę. Każde z nich chciało wygrać. A zwłaszcza kociooka. Chciała udowodnić wszystkim, że jako kobieta jest od mężczyzn silniejsza. Gdy został ogłoszony start, Shion odskoczyła do tyłu, ciskając w niego shurikenami. Zwinnie uniknął, ich. Dziewczyna znalazła się w cieniu drzew. „ Nie wiem, czy mam tego teraz używać, czy lepiej na sam koniec jako ostateczny cios…. Lepiej dałby sobie radę Tesku! Mówi się trudno…. Po prostu będę naśladować Kushinę!” Z uśmiechem wyszła luźnym, krokiem z kryjówki.
- Co ona wyprawia?!- podniosła się z miejsca Okami.
- Zmieniła taktykę, dattebane.- rzekła czerwonowłosa.
- Sensei… ty …. Powiedziałaś DATTEBANE!!!!!!!!!!!!- krzyknęła na całe gardło, rzucając się kobiecie na szyję. Shion oraz Tesku to usłyszeli znakomicie. „ Powiedziała Dattebane! Powiedziała Dattebane!!!!!” w ich głowach w kółko tylko to leciało. Lecz dziewczyna szybko, musiała wrócić na pole walki. Ominęła ostrza, katany Kakashiego. Puściła do niego, oczko. Na co lekko się zarumienił, co jej tylko wystarczyło. Znalazła się tuż, przed jego twarzą, przykładając kunai do gardła. Szybko się otrząsnął, złapał ją za nadgarstek, z taką siłą, że broń upadła na ziemie. Kopnęła go w brzuch, a ten upadł na piasek. Szykowała kopniaka z powietrza, lecz ten w odpowiedniej chwili, złapał jej nogę, przerzucając nad głową i wbijając ją w podłoże. Z jej ust, wyleciała stróżka krwi. Szarowłosy odskoczył w tył i zaczął szykować Chidori. Shion podniosła się, otarła rękawem usta.
- A więc to tak….- wyszeptała i zaczęła układać pieczęci do swojej techniki. Skończyli w tym samym czasie wykonywać pieczęcie.
- Chidori!
- Ame raitoningu!!- i ruszyli na siebie…. Jedyne co zostało z ich zderzenia to piach, oraz leżący na ziemi, w gruzach Kakashi. Całe ubranie dziewczyny, było podarte, a na głowie jedna, wielka szopa.
- Walkę wygrywa Shion Akiromi Uzumaki!- i rozległy się brawa. Dziewczyna podeszła do chłopaka, podała mu dłoń. Złapał ją i z jej pomocą podniósł, się z dziury.
- Gratulację. Byłaś niesamowita.
- Ty też byłeś godnym przeciwnikiem Kakashi.- uśmiechnęła się do niego i udali się do okna medycznego….
- Następna walka. Tesku Akoru Uzumaki kontra Oz Vessalius.- wyczytani szybko znaleźli się na arenie. Oz wyjął swój zegarek i zaczął się nim bawić. „ Muszę jak najszybciej zabrać mu ten zegarek. Tylko jak?”
Ame raitoningu*- to wymyślone przeze mnie jutsu, gdy użytkownik dotknie ręką czegokolwiek z nieba jak i podłoża wyskakują błyskawice.  

- Rozpoczynamy walkę!- Oz już zaczął szykować się do użycia swojego zegarka, gdy poczuł jego brak.
- Tego szukasz?- uśmiechnął się zadziornie i rozwalił zegarek.
- Osz ty!!- krzyknął wściekły. I ruszył na niego. Stał spokojnie i czekał na odpowiedni moment. Gdy milimetry dzieliły od jego twarzy kunai Oza , skręcił mu nadgarstek. Następnie zaczął uderzać w nogi tak, że nie podniósł się po dniu. Zostało ogłoszone jego zwycięstwo…. Po wszystkich walkach Sarutobi wyszedł na środek areny.
- Moi drodzy! W tym dniu odbędą się dwie ważne uroczystości! Pierwsza i chyba najważniejsza dla naszych genninów, to zdanie egzaminu na chunina! Moje gratulację!- rozniósł się wiwat mieszkańców.- Drugą sprawą, jest przywitanie mojego następcy! Tak więc…. Zapraszamy cię Yondaime Hokage!!- z dymu wyłoniła się postać mężczyzny w płaszczu Yondaime. Zdjął swój kapelusz ukazując im…. Namikaze Minato! Rozniósł się jeszcze większy aplauz.  Kobiety piszczały z zachwytu, lecz nie jedna. Minato ogłosił swoje krótkie, lecz piękne przemówienie, po czym zostały mu wręczane gratulację. Ana rzuciła się bratu na szyję i go dusząc.
- Ana…. Du…dusisz…mnie….
- Przepraszam! Ale tak się cieszę!!
- Ana-chan! Nie uduś nam senseia.- zaśmiał się Obito, który też chciał pogratulować swojemu mistrzowi…..Po gratulacjach, Minato miał swój pierwszy dzień pracy. Pracy swoich marzeń. Usiadł, za masywnym, drewnianym biurkiem, które widział wiele razy i zaczął wypełniać dokumenty…. Tym czasem na łące drużyna 10 miała piknik.
- Moje gratulacje młodzi.
- Ale te gratulacje nie idą do mnie……..
- Czy aby na pewno Okami dattebane? A Obito?- ta zaczerwieniła się niczym burak.
- CO?!- krzyknęła Shion i zaczęła męczyć ją milionami pytań.
- Jak coś ci zrobi będzie miał ze mną do czynienia.- stwierdził Tesku, upadając na trawę z uśmiechem. Nagle zza czerwonowłosą, wyłonili się dwaj zamaskowani mężczyźni. Złapali ją za włosy, uśpili i zniknęli, nim Tesku zdążył, chodź jednego z nich zabić…..
~~~~
Ta...ta...dam...............
Powracam z krainy żywych umarlaków....
A tak na poważnie to notka miała pojawić się w urodzinki naszego Naruciaka, za co jestem w żałobie bo kompa mi nie dali! < płaczę w ramie Nagato >
Więc spuźnione o trzy dni, ale jednak życzenia dla Naruto!
~~~~

Akari: No hej solenizant.
Naruto: Czemu ty zawsze o moich urodzinach zapominasz co? A przecież, jesteś z Nagato!
Ak: No przecież napisałam wcześniej, że kompa nie miałam! Naucz się czytać!
Naru: Ja nie wiem, jak Nagato z tobą wytrzymuje....
Ak: Mówiłeś coś?< blondyn przełyka ślinę>
Naru: Nic!
Ak: I dobrze. A więc to będą SPÓŹNIONE życzenia urodzinowe....< kaszle> Drogi głąbie nasz kochany, życzę ci aby : Hinata dobra była w łóżku, chodź będziesz potrzebował książeczek Jirayi, abyś kiedyś został na starość Hokage, ale obyś tego tytułu nie zepsuł, aby Sasek zginął z twej ręki< szaleńczy błysk w oku > 
I to chyba tyle....
Naru: No wiesz co? Gdyby to były urodziny Nagato to byś....
Ak: Się bardziej postarała.< pokazuje mu język> Tak więc koniec, bo idę sprawić kazanie Nagato!

~~~~
INFO: To jest przed ostatni rozdział opowiadania!!!!!


A teraz focia Obito i Okami :

9.22.2013

Zakazany Owoc cz.3

Drużyna siódma udała się na pole treningowe. Gdy już na nim byli Minato uśmiechnął się do nich promiennie.
- No moi drodzy, bierzemy się za trening. Mamy tylko dwa tygodnie na przygotowanie.
- Sensei a ja mogę tylko popatrzeć?- spytała Rin chowając twarz we włosach. Minato podszedł do niej i uklęknął przed nią.
- Oczywiście, ale chciałbym aby taka zdolna kunoichi jak ty pomogła mi dziś w treningu. To co pomożesz mi?- dziewczyna tylko pokiwała głową na tak.- To zaczynamy. Chłopaki najpierw zróbcie pięćdziesiąt kółek wokół pola, a potem ćwiczenia rozciągające, a my z Rin będziemy szykować pozostałości.- uśmiechnął się podnosząc z klęczków i razem z dziewczyną ruszyli tylko jemu znaną stronę. Hatake spojrzał na młodego Uchihe.
- Nie powinieneś zdać.
- Co? Raczej ty durniu!- i doszło by do buki, lecz na polanę przyszli ich znajomi.
- Kakashi nie chętnie to mówię, ale pomścij mnie! Moja siła młodości oraz duma została zhańbiona!
- Nie wiem. Zastanowię się nad tym.
- Wiecie co? Może byśmy tak poznali się z nowymi co wy na to?- zaproponowała Sharon
- Dobry pomysł.- odpowiedziała jej Risa. Tak więc ruszyli na poszukiwanie drużyny dziesiątej. Natomiast Minato z Rin gdy zauważyli, brak pozostałych członków drużyny poszli na ramen.  Paczka znajomych znalazła wirzan. Nie było z nimi ich sensei.
- Tesku, błagam cię! Zrób coś z tym słońcem!- krzyczała wkurzona Shion. Okami zaniosła się śmiechem.
- A sama se coś zrób.
- Małpa.
- Tłusta krowa.
- COŚ POWIEDZIAŁ?!!!!?!?!?
- To co słyszałaś krówko.- i udał muczenie krowy.
- Jesteś kurwa martwy!!- krzyknęła i zaczęła ganiać chłopaka. Okami cały czas zanosiła się śmiechem. Risa, Obito i Kakashi patrzyli na nich, ale inaczej niż pozostali. Risa patrzyła marzycielskim spojrzeniem na Tesku. Takim samym spojrzeniem patrzył na Okami Obito, a Kakashi na Shion. Nagle Okami znalazła się w ramionach Tesku i wraz ze Shion została wrzucona do wody.
- Co ja wam zrobiłam?!- zawyła wychodząc z wody. Nagle na polanę weszła z lekkim uśmiechem Sharon.
- Cześć. Jestem Sharon. Może chcecie się gdzieś z nami przejść?- z lekkim uśmiechem wyciągnęła dłoń do każdego z nich.
- Hej. Jestem Okami, a tamta dwójka pacanów to Shion i Tesku. Jasne, ale mówisz tu o liczbie mnogiej.
- Tak. Ukryci są moi znajomi tam w lesie.- zachichotała.
- Co boją się nas?- spytała z kpiną Shion ściskają dłoń Sharon.
- Na pewno takiej wariatki jak ty to każdy by się bał.- nagle chłopak został popchnięty, przez kociooka do jeziorka.
- Masz za swoje.- Sharon lekko zachichotała natomiast Ok zaniosła się niepochamowanym atakiem śmiechu, przez co upadła na dupę i dalej zanosiła się śmiechem…. Całą grupą chodzili po wiosce. Okami szła obok Obito i słuchała każdego jego słowa o wiosce.
- Dlaczego się poddałaś podczas naszej walki?- dziewczyna nie chciała aby zadał jej to pytanie. Podrapała się po głowie.
- Jakby ci to powiedzieć…. Ja…. Po prostu…. Nie miałam ochoty dziś walczyć!- krzyknęła i pogratulowała sobie w głowie za tak świetną wymówkę.
- Jak to nie miałaś ochoty?
- No po prostu….- nagle dostrzegła Kushinę z torbami.- Kushina!!- krzyknęła. Kunoichi odwróciła się w tamtą stronę i dostrzegła biegnącą do niej Okami. Młoda zabrała od niej zakupy.- Co będziesz dziś robić na obiad?
- Niespodziankę. Tak więc możesz oddać mi młoda zakupy?
- Nie.- pokazała jej język i pogwizdując ruszyła w stronę ich nowego domu.
- Tesku wiesz o co chodzi naszej drogiej Okami?
- Nie….- zrobił face palma.- Ja się z wami pożegnam, ale jak Okami dorwie się do jedzenia to koniec. Głoduj Shion!- krzyknął i już biegł za nimi. Przed nimi zrobił salto do przodu i w locie zabrał Okami zakupy. Na twarzy Shion było widać naburmuszenie.
- Jak ja ich czasem nienawidzę! Na razie! A ty Kakashi szykuj się na przegraną.- i puściła do niego oczko, by następnie pognać za pozostałymi. Tym czasem u Lisy i Lipo się działo. A mianowicie….. grali w pokera z Tsunade. Lisa czuła, że sanninka ją pokona, natomiast Lip był pewien swojej wygranej. Co do Tsunade, to nikt nie mógł być pewny, po takiej ilości wypitej sake padnie. Pokazali swoje karty i cała kasa trafiła do chłopaka. Po jeszcze jednej przegranej płci pięknej zdecydowały zakończyć  grę.  Wyszli z baru i każdy ruszył w swoją stronę.
- Lipciu…. Weź mnie na barana…..- jęczała dziewczyna.
- Nie.- schował dłonie do kieszeni a ta bezceremonialnie skoczyła mu na plecy. Łapiąc równowagę z przekleństwami ruszył do jej domu a ta trzeźwiała. Po krótkiej chwili byli już pod drzwiami, domu dziewczyny. Zeskoczyła mu z pleców, podeszła do drzwi, złapała go za rękę i pociągnęła do środka. W mieszkaniu zatopiła się w jego wargi z taką pasją i pożądaniem co on jej ten pocałunek odwzajemnił. Jego dłonie znalazły się pomiędzy jej głową, nie pozwalając jej uciec. Plecy dziewczyny przylegały szczelnie do ściany. Ich języki tańczyły własny, dziki taniec, a ich ciała pragnęły bliskości drugiego ciała. Lisa skoczyła na niego, złapał ją i nie przerywając pocałunku udał się do jej sypialni. Oboje chcieli poczuć dotyk drugiej osoby na swym nagim ciele.  Upadli na pościel, dziewczyna dalej trzymała swe kolana w uścisku na jego biodrach. Prawą dłonią zaczęła rozpinać guziki jego koszuli a ten nie został jej dłużny i też pozbył się górnej części ubioru dziewczyny. Z zachłannością pozbyli się reszty garderoby, napawając się wyglądem drugiej osoby i w końcu zaczęli się kochać…. Następnego dnia Kushina postanowiła iść samej potrenować. Lecz najpierw weszła do pokoi maluchów zabierając brudne ubrania, przy tym pogwizdując, co obudziło Okami. Zaspanym wzrokiem odszukała czerwonowłosą i podniosła się do siadu ziewając przeciągle.
- Któ…Która godzina…
- 5. Idź spać młoda.
- A… ty gdzie…idziesz…
- Potrenować. Śpij słodko kochana.- i ucałowała ją w czoło z lekkim uśmiechem na ustach, a dziewczyna od razu opadła na poduszkę powracając do krain Morfeusza. Hanabero szybko się ubrała na trening i wyszła przez okno od swojego pokoju. Wyszła poza mury wioski i udała się do jeziora, które kiedyś znalazła. Rozpoczęła trening porządną rozgrzewką, by następnie zacząć ćwiczyć swoje techniki…. Nagle wyczuła czyjąś czakrę, wyjęła szybko kunai i rzuciła w stronę podglądacza, którym okazał się blondwłosy chłopak.
- Bardzo przepraszam. Myślałem, że nikogo tu nie zastanę.- i zaczął się wycofywać, gdy zatrzymał go głos anioła.
- Nie musisz. I tak już miałam się zbierać.- chłopak podszedł do niej i wyciągnął w jej stronę rękę.
- Minato Namikaze.
- Kushina Uzumaki. Miło mi.- uścisnęła dłoń chłopaka z lekkim uśmiechem na twarzy, który odwzajemnił.- Przyszedłeś samemu trenować?
- Nie.- podrapał się ze zakłopotaniem po głowie.- Raczej odpocząć i się odprężyć. A ty?
- Cóż ja trenowałam.
- Sama?
- Jak widać nikogo tu nie ma.- uśmiechnęła się przyjaźnie do mężczyzny.
- W takim razie już masz z kim trenować.- jego uśmiech się poszerzył.
- Wiesz….
- Co boisz się przegrać?- droczył się z nią. Z jakiegoś powodu, jego serce nie chciało aby odeszła. Chciał być przy niej, lecz rozum tego nie mógł jeszcze rozszyfrować.
- Ja się niczego nie boję dziewczynko. A może się o coś założymy?- uśmiechnęła się pewna swojej wygranej.
- Mi to pasuje. Tak więc twój warunek.
- Jeśli wygram będziesz chodził przez tydzień w damskich ciuchach, które specjalnie dla ciebie wybiorę.- ten przełknął ślinę.
- Dobra. Jeśli ja wygram to będziesz musiała mówić przez tydzień słowo  „ dattebane” za każdym razem gdy będziesz z kimś rozmawiać.- tym razem to ona przełknęła ślinę.
- Stoi!- podali sobie dłonie na przy piętnowanie  umowy. By zaraz od siebie odskoczyć. „ Pierwsze co muszę zrobić to się ukryć.” Pomyśleli oboje i każde się ukryło. Czerwonowłosa przykucnęła i zaczęła się rozglądać za nim. „ Dobra. Powiedział, że nazywa się Minato Namikaze. To imię coś mi mówi…” nagle poczuła zimno kunaia na gardle.
- Wygrałem.- wyszeptał jej do ucha. „ Cholera!! Założyłam się z ŻÓŁTYM BŁYSKIEM KONOHY!!!”
- Kurwa.- warknęła cicho.
- Kobiety nie powinny przeklinać.- zdjął z jej szyi ostrze i się od niej odsunął. Ta natomiast szybko się wyprostowała.- Podaj mi dłonie.- ta z głupkowatą miną mu je podała, a chłopak zdjął pieczęć z jej ciała.
- Osz ty. Nie grałeś fair!- krzyknęła i zaczęła się do niego zbliżać.
- Nie było nic mówione, o grze fair. Ale zakład wygrałem i czegoś nie powiedziałaś na końcu zdania.- dotknął dłonią ucha jakby czegoś nie dosłyszał.
- Kurwa Namikaze dattebane!
- Lepiej, ale i tak nie powinnaś przeklinać.- uśmiechnął się do niej ,zeskakując z gałęzi i lądując z gracją na ziemi. Tego w sobie nienawidził. Tej doskonałości, za co każda kobieta go pożądała. Ale na Kushinę to nie działało. Zeskoczyła też na dół i przez przypadek upadła na chłopaka. Po raz pierwszy od momentu utraty jej wioski zaśmiała się. Nie tak sztucznie, lecz normalnie, swobodnie. Chłopak dołączył do niej i razem jeszcze przesiedli tak cały dzień. Obydwoje dobrze czuli się w swoim towarzystwie.  Gdy spojrzeli na słońce go nie było, zamiast niego świecił księżyc oraz gwiazdy. Dziewczyna opadła na trawę i zaczęła oglądać gwiazdy.
- Lubisz patrzeć w gwiazdy.- stwierdził kładąc się obok niej.
- Tak. To przypomina mi o mojej rodzinie dattebane.
- A co się stało?
- Cóż…- westchnęła, zamykając oczy. Nie lubiła tego mówić, lecz jakoś mu ufała.- Gdy miałam osiem lat, cały mój klan na moich oczach został wymordowany. I mordercy myśleli, że nikogo nie ma więc uciekli. Lecz dwa lata później jednak dowiedzieli się, że jeszcze ja żyję, więc od tamtej chwili wysyłają na mnie zabójcę. Ale nigdy nie wyszedł z tego żywy.
- Rozumiem. Mi też rodzice zginęli. Lecz ja ich nie pamiętam. Miałem w tedy sześć lat, a moja siostra cztery. Nasi rodzice zginęli na misji. Od tego momentu zająłem się siostrą a potem zostaliśmy dani pod opiekę Jirayi.
- Jiraya? Niech ja go tylko dorwę dattebane! To mnie popamięta!
- A co ci on zrobił?- spojrzała na niego znacząco.- Dobra wiem. Chyba powinniśmy wracać.
- Popieram. To ścigamy się do bramy? I ma być fair wyścig! Czyli bez twoich pieczęci dattebane!
- Dobra.- oboje podnieśli się na nogi.- Start!- krzyknął a dziewczyna szybko opuściła polane. Odczekał chwilę i ruszył za nią pędem.  Dziewczyna była szybka co musiał jej przyznać, ale czego można się spodziewać po ostatniej ze wspaniałego rodu Uzumakich. Dogonił ją tuż przed wyjściem z lasu. I przez chwilę nieuwagi dziewczyny, wpadli na siebie, przewracając i turlając zanosząc się śmiechem. Nagle ich usta dotknęły się.  I nagle uświadomili sobie do czego doszło, szybko od siebie odskakując, z rumieńcami na twarzach. Szybko wrócili do wioski i każde z nich udało się, w swoją stronę. Gdy znalazła się w domu, od razu pognała do pokoju i padła na łóżko. Tym czasem chłopak miał zrobiony wykład o tak późnym powrocie, przez jego siostrę.
- Byłem z znajomą.- odpowiedział gdy skończyła. Ana od razu do niego doskoczyła.
- Znam ją? Jak wygląda? Miła? Wariatka? Czy już się całowaliście? Kiedy ślub? Macie w planach mieć dzieci? Robiliście już TO?
- C..co?! Ana! Za dużo czasu spędzasz  z Jirayą.- westchnął. Dał całusa siostrze w policzek i udał się do siebie.

~~~~
Siemka kochani! Powracam do was z krainy zmarłych! A tak na serio to bardzo was przepraszam, za brak notek, lecz cóż.... W tym roku jest trochę nauki. Akurat muszę przerobić cały materiał z nową panią od Niemca, bo nikt z mojej klasy nic nie umię! A do tego mam w środę z niego pracę klasową.... I dochodzą terz kartkówki!! Ja chce mieć już wakacje!!! Mam nadzieje, że jakoś wybaczycie mi. Oby długość wam pasowała lub odpowiadała, bo będę się starała na tyle pisać lub na jeszcze dłuższe notki.
A tak! Zapomniałabym! Dziś urodziny naszego lenia Shikamaru! Tak więc jeszcze to nie koniec notki :D

~~~~

Rozmowa z panem Shikamaru:

Akari: Cześć Shikamaru.- wita się i daje mu całusa w policzek.
Shikamaru: Hej.- uśmiecha się w ten jego sposób.
Ak: Mogę zadać ci kilka pytań?- jej oczy błyszczą.
Shika: Jakie to upierdliwe, ale dobra.- wydcha i siada obok dziewczyny na łóżku.
Ak: Lubisz moje opowiadania?
Shika: To zależy jakie.
Ak: Dajmy to obecne.
Shika: Ujdzie, ale za krótkie.
Ak: EJ!! Staram się jak mogę!
Shika: Dajesz następne pytanie?
Ak: Taa...- zerka na ukradkiem na ściąge napisaną na dłoni.- Mam! Lubisz Temari?
Shika: Jako koleżankę.
Ak: Ta? A co to za zdjęcie.- pokazuje zdjecie.
Shika: To Nie Jestem Ja!!!
Ak: Ale twoje rumieńce świadczą co innego Shika.- zaśmiewa się z niego.
Shika: Wolałbym pocałować ją w usta.- powiedział tak cicho mając nadzieje, że Akari tego nie usłyszy.
Ak: Przyznałeś się!!!! Podoba ci się ona!!! ShikaTema! ShikaTema!- krzyczała skacząc jak mała dziewczynka.
Shika: Upierdliwa baba.
Ak: Wiem.- pokazała mu język.- A tu prezent z okazji urodzin!- do pomieszczenia weszła blondynka w...samej bieliźnie!- To ja was zostawiam.- wyszła i już po chwili było słychać jęki Sabaku.- Jak widać szybko zaczeli. No nic. Tak więc mój prezent mu się spodobał i liczę, że notka wam moi rodzy się spodoba. Żegnam!- macha na do widzenia i śle całusy.......
~~~~


8.31.2013

Gra " Zagrajmy w Quiz"

A więc to nie nowa notka, lecz gra, którą wymyśliłam z Kushiną Uzumaki i zostałam do niej nominowana, chodź jej zaborniłam... Ale teraz pokażę o co chodzi i jak to wygląda. A więc podajecie najpierw adres bloga, który was nominował Kushina Uzumaki i zmieniacie na nick autorki bloga. A teraz forma:
Kushi: Podaj mi coś na " G "
Ak: HE is like HEROIN - blog o GaaSaku autorstwa Kodoku Eien
Kushi: Podaj mi coś na " S "
Ak: [ZAKOŃCZONE] Shikaki Forever - blog o ShikaTema autorstwa Mikinnou
Kushi: Podaj mi coś na " A "
Ak: Miłość ma różne oblicza... - blog o Akatsuki autorki : Akari Urokiri, Kushina Uzumaki, Jagoda Lee, Mikinnou, Akiko Koneko

A teraz o co chodzi z tymi literami " D " to nazwa pierwszej osoby z danego parinngu np. DeiSaso

A oto osoby przeze mnie nominowane
1. Ana Urokiri
2. Akiko Koneko
3. Madelevy Evans
4. Dżela
5. Hikari no

A teraz moje literki :D
Podaj mi coś na " D " , Podaj mi coś na " N ", Podaj mi coś na " M "
Każdą z autorek trzeba o tym poinformować

8.27.2013

Zakazany Owoc cz.2

Od ich przybycia do wioski minął miesiąc. Drużyna dziesiąta wykonywała swoje misję jak najlepiej. Nie trenowali w wiosce tylko poza nią. Czwórka wirzan była obiektem rozmów każdego mieszkańca. Nie rozmawiali z nikim oprócz młodej Uzumaki, która za przyjaźniła się z Sawaii. Właśnie rudowłosa była na treningu tej drużyny.
- Nie jesteś dla nich zbyt surowa, lub wymagająca?
- Nie. Tak wygląda normalny trening z wiru. Nie mam zamiaru go zmieniać tylko dlatego, że jesteśmy w innej wiosce. Tesku popraw swoją szybkość. Wiemy, że jesteś urodzonym cichym zabójcą, ale nie zawsze uda ci się zaskoczyć przeciwnika. Jeszcze raz. Tym razem spróbuj zaatakować ją z przodu i aby widziała twoje ruchy. Okami uważaj na każdy jego ruch. Shion! Przestań jasne? To trening a nie zabawa na łące.- ze zrezygnowaniem przyłożyła dłoń do czoła.
- Skoro jesteś lepsza to pokaż to sensei.- wydukała zdyszana kociooka.
- Patrz i się ucz młoda. Przerwijcie na chwile. I odsuńcie się.- z kieszeni wyjęła dwie rękawiczki, które założyła na dłonie. Zasłoniła sobie opaską oczy i ruszyła biegiem przed siebie. Sawaii jak i dzieciaki wstrzymały oddech. Odruchowo wyjęła dwa kunaie i zaczęła nimi odbijać lecące w jej stronę setki igieł senbon, kunai oraz shurikenów. Z gracją je omijała lub odbijała. Po niecałych pięciu minutach zrobiła to co Shion robiła od początku treningu czyli dwie godziny.
- Na dziś to koniec. Musicie odpocząć. Jutro ważny dzień.
- Właśnie!- dziewczynki radośnie krzyknęły i całą piątką ruszyli w stronę wioski. Dziewczyny dokuczały Tesku, a ten je olewał. Natomiast dorosłe rozmawiały.
- Kushina może jednak dasz się dziś wyciągnąć wraz z maluchami na miasto? Niech trochę odpoczną i się rozluźnią.
- No…. No niech ci będzie. A gdzie chcesz nas zabrać?
- Gorące źródła.
- Tak!
- Nie…- jęknęła czerwonowłosa. Pozostali się zaśmiali i zostało ustalone , że za godzinę Sawaii po nich przyjdzie. O czasie dziewczyna przyszła i ruszyli w stronę źródeł. Weszli i Tesku został zmuszony do iścia samemu. U dziewczyn znajdowały się Mikoto, Ana, Lisa, Kushina, Shion, Okami, Rin, Alice, Risa oraz Sharon. Natomiast u panów Tesku, Minato, Obito, Kakashi, Guy, Oz, Lip, Gil, Kaikori, Fugaku oraz Jiraya. Tesku z nimi nie gadał bo po co ma marnować czas na rozmowy z rówieśnikami, skoro może mieć oko na starszych.
- Jiraya-sama nie radze. Wiesz, że jest tam moja siostra.
- Minato ja nie chce jej zobaczyć. Jestem ciekaw jak wygląda ta wirzanka.
- Tylko spróbuj tam wejść a osobiście cię zabije nim zrobi to moja sensei.- odrzekł poważnie Tesku.
- To powiedz mi młody jak ma ona przy najmniej na imię.
- Uzumaki Kushina.- na te słowa mina sannina zbladła.
- Ku….Kushina….- wyjąkał. Tesku lekko się uśmiechnął. Dobrze wiedział co mu zrobiła.
- Chyba nie chce pan powtórki z rozrywki prawda? Chyba po informuję ją o tym, że chciał pan je podglądać.
- NIE!! Młody mi jeszcze życie miłe!- tym czasem u pań. Uzumaki z nudów liczyła swoje włosy. Okami wraz z Shion starały się zaprzyjaźnić z innymi dziewczynami w ich wieku. Czerwonowłosa westchnęła zarzucając głowę do tyłu. Po chwili się wyprostowała, wyszła z wody, owinęła się ręcznikiem i ruszyła w stronę wyjścia.
- A ona gdzie?
- Po Tesku. Będzie z nim trenować Sawaii-sama.
- Aha.- rzekła i zaczęła rozmowę z dziewczynkami. Kushina szła w stronę części męskiej i od razu udała się do tych źródeł gdzie był jej podopieczny. Zapukała i weszła. Czuła na sobie kilka par spojrzeń i tylko dwa znajome.
- Tesku chcesz iść na trening?
- Tak.
- A ty zboczeńcu tylko coś spróbuj a zdechniesz. Jasne? Chodź młody.- i oboje wyszli się ubrać, a następnie udali się nad niewielkie jezioro.
- Jiraya kto to był?
- To była Kushina Uzumaki. Najgorsza kobieta na świecie, która może każdego was nawet ciebie mój uczniu zniszczyć. Córka drugiego Uzukage i czwarta Uzukage wioski Wiru. Kiedyś była inna.
- Inna czyli jaka?- spytał się zaciekawiony Obito.
- Kiedyś była chłopczycą, która zawsze się uśmiechała, wygłupiała się i mówiła bardzo dziwne słowo „ dattebane”. Ale gdy miała osiem lat na jej oczach został zabity cały jej klan. Nie wiadomo dlaczego, ale stała się inna. Nie uśmiecha się zbyt często, nie rozmawia z wieloma osobami. Nawet przestała używać swojego powiedzonka….- nagle rozległ się krzyk u kobiet. Panowie szybko założyli dolną część garderoby i gnali do nich. Tesku wraz z Kushiną byli niedaleko więc do ich uszu doszedł krzyk. Dotarli tam razem z panami. Kilku ninja z chmury trzymało za włosy Okami i Shion.
- Tesku.- tylko powiedziała a chłopak już zabił każdego z nich. Skoczyła do niego- Dobra robota. Nic wam nie jest?- uklękła przy uczennicach.
- Nie…. Przepraszamy.- wyjąkały zawstydzone tym, że tak łatwo dały się złapać. Uzumaki lekko się do nich uśmiechnęła i zanim coś zdążyła powiedzieć Tesku podał jej jakiś świstek. Wzięła do ręki i z chęcią mordu wypisaną na twarzy ścisnęła kawałek papieru.
- Czy któryś żyje? Który?
- Ten.- kobieta do niego podeszła, złapała za fraki i rzuciła na drugą stronę aż nie wylądował na murze. Nieśpiesznym krokiem ruszyła w jego stronę , przy okazji strzykając stawami w dłoniach.
- Lepiej odsuńcie się trochę.- ostrzegła Okami poprawiając ręcznik.
- Tylko sensei go nie zabij.- poprosiła Shion. Ta tylko prychnęła, złapała go znowu za fraki i przycisnęła do ściany. Przybliżyła swoje czerwone jak róża wargi do jego ucha i wysyczała ze złowrogą nutką w głosie.
- Powiedz im, że mnie tak łatwo nie zabiją. A jeśli spróbują coś komuś zrobić nawet z kim zamieniłam tylko słowo , znajdę was i wymorduje zwykłymi nożyczkami.- puściła go a on jak najszybciej na ile mu siły pozwalały uciekł. Z dymu wyłonili się ludzie z ANBU i zabrały ciała…. Następnego dnia był TEN dzień. Każdy się denerwował. Nauczyciele siedzieli na dachu innego budynku i obserwowali swoich podopiecznych jak radzą sobie podczas egzaminu. Uzumaki natomiast patrzyła w niebo. Była pewna, że im się uda. Uczyła ich na wszystko….. Były walki eliminacyjne do ostatniego etapu egzaminu. Była walka Tesku vs Rin.
- Radze ci cię od razu poddać. Nie wytrzymasz moich uderzeń. Nawet się nie obejrzysz a już będą cię brali medycy.- powiedział beznamiętnie patrząc się z sufit.
- Nie lekceważ mnie! Gdy wygram dopilnuję i będę się starać aby każdy był uśmiechnięty!- krzyknęła a on na nią spojrzał.
- Nie każdy chce się uśmiechać lub cieszyć. Więc co zrobisz abym ja się uśmiechnął co?- z lekką kpiną na nią spojrzał.
- Twoim problemem jest to, że nie potrafisz cieszyć się życiem i tym co masz.- chłopak spojrzał na nią z chęcią mordu.
- Nawet nie wiesz co jest moim problemem! Nie wiesz co mi się stało i już mówisz, że wiesz co jest moim problemem! Ale ja wiem co jest twoim. Jesteś pieprzonym, rozpuszczonym bachorem, który nie zaznał czym jest ból i prawdziwa strata. Myślisz, że skoro mieszkasz w Konohagakure to nic ci się nie może stać. Nikogo nie stracisz, ale to nie prawda. Tak więc poddaj się zanim wyciągnę kunai i poderżnę ci gardło.- spojrzał na nią chłodnym spojrzeniem. Kushina oparła się o ścianę, założyła dłonie na piersi i spojrzała na ucznia. Shion podeszła do barierki i zaczęła się na niego drzeć.
- Tesku!! Zamknij się i skończ to! Nie mamy całego dnia do cholery!- ten tylko wyjął szybko kunaia i rzucił w stronę koleżanki, która go złapała zanim nie trafił w jej twarz.- Pożałujesz tego do cholery!!- oberwała po głowie.
- Cicho Shion.
- Tak jest Kushina-sensei.- i zsunęła się po ścianie obok Okami. Dziewczyna wpatrywała się w niego. „ Kurde! Jeśli się nie poddam to na serio zrobi mi to co powiedział. Ale nie mogę udowodnić Kakashiemu, że jestem słaba!” szybko wyciągnęła kilka shurikenów i cisnęła w jego stronę. Zwinnie je ominął, wyciągnął bombę dymną i cisnął ją o ziemię. Po chwili znalazł się za nią, do jej gardła przystawiony był kunai.
- Pod… podda…poddaje się….- wyjąkała. Zostało ogłoszone zwycięstwo Tesku. A ten zmaterializował się za sensei.
- Szybko to załatwiłeś młody.
- Tego mnie przecież uczyłaś sensei.- ta zmierzchnęła mu włosy i posłała lekki uśmiech, który odwzajemnił…. Shion walczyła z Gaiem. Oczywiście jak to ona docinki musiały być.
- Pokonam cię siłą młodości!- krzyknął szykując kolejny atak.
- Pokonam cię siłą młodości! Pokonam cię siłą młodości!- powtórzyła piskliwym głosikiem- Bla, bla, bla. Nudny jesteś geju. Ja i tak wiem, że nim jesteś. Widać po tobie. Poza tym twoje imię mówi samo za siebie.- zrobiła piruet i kopnęła go w splot słoneczny, z taką siłą, że odleciał na kilka metrów uderzając w pobliską ścianę…. Teraz walczyła Okami z Obito. Nie chciała być gorsza od kompanów i miała zamiar wygrać. Obito natomiast chciał pomścić miłość swojego życia. Nagle ich spojrzenia się spotkały i serce Okami zabiło mocniej na widok jego czarnych jak atrament oczy. Obito też zatonął w jej pomarańczowych jak zachodzące słońce oczach. Lecz szybko się opamiętał i ruszył w jej stronę. Ta zaczarowana jego ruchami, jego osobą nie chciała z nim walczyć. Gdy był na tyle blisko niej, że czuła ciepło jego ciała podniosła rękę do góry i powiedziała ze spuszczoną głową.
- Poddaje się!!- na twarzach Te i Shi było wymalowane ogromne zdziwienie, natomiast Ku nie pokazała tego co było w niej. Zostało ogłoszone zwycięstwo młodego Uchihy, Okami szybko wybiegła na zewnątrz a za nią Hanabero. Usiadła obok niej i otoczyła ramieniem.
- Oberwałaś.
- Jak widać. Co ja mam zrobić?
- Nie wiem. Ale ci pomogę młoda.- posłała jej uśmiech a Okami rzuciła jej się na szyję…. Gdy każdy dowiedział się z kim będzie walczyć w ostatnim etapie ruszyli w swoje strony.

*** 

Siemka kochani! Mam nadzieje, że długość  wam odpowiada. A teraz kilka informacji co do tego jak to będzie później wyglądać. Otóż w nadchodzącym roku szkolnym dowiedziałam się od rodziców, że komputer w celu blogowania będę miała tylko w weekendy, za co jestem zła! Ale postaram się ich jakoś przekonać i może pozwolą mi częściej pisać nocie. Co do następnej części nie jestem pewna kiedy będzie, ale postaram się dać ją jeszcze w tym tygodniu.

8.14.2013

Zakazany owoc cz.1

Noc. Księżyc świeci swą okazałością. Na niebie nie widać ani jednej gwiazdy. Mała dziewczynka otwiera swoje oczy, zsuwa się z łóżka i na palcach wychodzi z pokoju. Kieruje swoje kroki do innego pokoju gdzie jest osoba dorosła. Uchyla drzwi i widzi czerwone kosmyki włosów siostry. Podchodzi do niej i kładzie się obok niej.  Osiemnastolatka otwiera oczy i odwraca się do przybysza.
- Znowu koszmary Shion?- brązowowłosa przytaknęła. Dziewczyna otoczyła siostrę ramieniem.- Jestem przy tobie.
- Kiedy idziemy do Konohy?
- Jutro. A teraz idź spać.
- Dobrze. Dobranoc.
- Dobranoc.- i obie znów udały się w objęcia Morfeusza…. Rano pierwsza obudziła się Shion. Spojrzała na siostrę i szturchnęła ją w ramię.
- Jeszcze chwilę…- rzekła przez sen. Nagle oberwała wodą od siostry. Jej długie , czerwone włosy przykleiły się do jej ciała i twarzy.- Shion!!! 
- No co? Wstawaj.- i wyszła z pokoju dziewczyny. Ta szybko się ubrała i zeszła na dół. W tak wielkiej rezydencji mieszkały tylko cztery osoby. Ona, Shion, Okami i Tesku . Gdy znalazła się w kuchni przywitały ją uśmiechnięte twarze jej podopiecznych.
- Ohayo sensei.
- Ohayo. Gotowi?
- Tak.
- A jedliście coś?- przytaknęli jej.- To ruszamy.- i wyszli z rezydencji. Kierowali swoje kroki do budynku administracyjnego. Okami zapukała i dostali pozwolenie na wejście.
- O już jesteście. To dobrze. Jak dotrzecie to dajcie to Hokage. Kushina wiesz co tam będziesz musiała zrobić?
- Tak.- podeszła do niego i wzięła teczkę z dokumentami. Schowała ją do torby, podeszła do podopiecznych, ukłonili się i wyszli. Wioska Wiru chodź jest wojna to wygląda nadal przecudnie. Słońce rozjaśniało przepiękne budowle, parki z oczkami wodnymi w , których co jakiś czas tworzyły się małe wiry. Ludzie powoli budzili się do życia. Na murze otaczającym wioskę stali shinobi. Doszli do bramy i pokazali swoje pozwolenia od Uzukage. Gdy strażnicy otworzyli bramę shinobi opuścili swoją wioskę i ruszyli do Konohy…. Tym czasem w Konoha do życia budziła się pewna dziewczyna. Podniosła się ze szopą na głowie i ruszyła zaspanym krokiem do pokoju brata. Otworzyła drzwi i ujrzała brata rozwalonego na podłodze.
- On jest niby „ Żółtym Błyskiem Konohy” , ale rannym ptaszkiem to już nie.- pokręciła głową i podeszła do swojego brata. Ukucnęła przy nim, złapała za ramię i zaczęła nim potrząsać. Nic to nie dawało więc przybliżyła usta do jego ucha i mu do niego krzyknęła. Podziałało.
- Ana…. Nie masz serca siostra?
- No nie mam.- oboje się zaśmiali. Dziewczyna opuściła pokój brata i udała się do łazienki. Po godzinie każde było już na swoich sprawach…. Po dwudniowej podróży ninja z Wiru dotarli do bram wioski. Uzumaki pokazała im przepustki i weszli do wioski. Dziewczynki napawały się wyglądem wioski, natomiast Kushina i Tesku szli nie wzruszeni urokiem wioski. Po kilku minutach dotarli do drzwi od gabinetu Hokage.  Tesku zapukał, i gdy otrzymał zgodę otworzył je i przepuścił kobiety. Zamknął za nimi drzwi i ukłonili się przed Hiruzenem.
- Ach nareszcie jesteście.
- Przepraszamy Hokage-sama za takie opóźnienie.- odpowiedziała kobieta i dała staruszkowi teczkę. Gdy tylko ją od niej wziął jak oparzony do gabinetu wbiegł Fugaku.
- Hokage-sama!! Wir został zaatakowany!!- krzyknął, a wirzanie zbladli na twarzach. Kushina wzięła wielki haust powietrza i spojrzała na podopiecznych.
- Wracamy. Do widzenia Hokage.- i cała czwórka wyskoczyła przez okno. Biegli ile sił w nogach. W lesie Shion spojrzała na kunoichi.
- Kushina a co jeśli nie zdążymy?- spytała ze strachem w głosie.
- Nie mów tak!!  Rozumiesz? Zdążymy dattebane!!- krzyknęła. Gdy młodzi usłyszeli to słowo mieli nadzieje. Przyśpieszyli i ruszyli drogą na skróty. Po nie spełni czterech godzinach byli już przed główną bramą wioski. Byli szykowani na ten moment. Tesku zabił od razu pięciu wrogów i bezpiecznie weszli do wioski.  Skradali się i po kolei zabijali wrogów. Dotarli niezauważalnie do budynku administracyjnego. Gdy inni shinobi z Wiru ich zauważyli wpuścili ich i od razu wnieśli barierę. Dzieci nie mogły uwierzyć, że ten budynek pomieścił w sobie wszystkich mieszkańców Wiru. Gdy jakoś udało im się dotrzeć do gabinetu Kage weszli bez pukania.
- Jak dobrze , że jesteście!
- Kto nas zaatakował i gdzie jest staruszek?!- rzekła od razu czerwonowłosa.
- Mgła i Chmura. A nasz poprzedni Kage nie żyje.- gdy kobieta z rady to powiedziała Shion i Okami upadły na kolana a Tesku zacisnął pięści. Kushinie chciało się płakać, lecz z całej siły starała się nie okazywać uczuć.
- Kto go zastąpi?
- Ty. Sam tego chciał.- gdy to powiedziała Uzumaki prawie, że nie upadła na ziemie, lecz przed upadkiem uratował ją Tesku.
- Dzięki młody. A teraz czas pokazać tym dupką , że z Wirem się nie zadziera dattebane!- na to ostatnie słowo obecni uśmiechnęli się. Jeden z shinobi podszedł do niej i dał jej płaszcz oraz kapelusz. Uzumaki wzięła tylko płaszcz. Założyła go i wraz z uczniami wyszła na korytarz.  Ludzie spojrzeli na nią.
- Podzielcie się na kilka grup. Zaraz wyślę do pozostałych wiosek informację, że pewne osoby zostaną do nich wysłane dattebane.- u każdego z mieszkańców zapaliła się mała nadzieja.- Ruchy!- ludzie szybko ustalali a Uzumaki powróciła do gabinetu i zaczęła pisać starannie listy do pozostałych Kage. Po dwudziestu minutach miała już listę ludzi, więc szybko dołączyła je do listów. Przywołała do siebie kilku ludzi z ANBU, dała je im i kazała jak najszybciej je dostarczyć. Wybrała kilka drużyn i rozdzieliła je do ludzi.
- Jak tylko dam wam znak idziecie z nimi tunelami. Jasne?
- Hai Uzukage-sama.- odpowiedzieli a po chwili z białego dymu wyłonili się członkowie ANBU.
- Przekazane i są pozwolenia na przeniesienie mieszkańców do wiosek Uzukage-sama.
- Dobrze. Już. Pozostali zostają i walczą. Musimy zapewnić im bezpieczne opuszczenie wioski dattebane. Ruchy!- krzyknęła i spojrzała na swoich uczniów.- Wy idziecie z nimi. Nie mogę sobie pozwolić aby coś wam się stało.
- Nie ma mowy! Zostajemy z tobą!!- krzyknęły dziewczyny. Chłopak podszedł do nich i spojrzał kobiecie w oczy.
- Nie zostawimy ciebie samej.- posłał jej spojrzenie pełne uporu i wiedziała, że tę wojnę przegrała.
- Dobra. Ale nie pozwólcie siebie trafić, zabić lub złapać.
- O nas się nie martw.- uśmiechnięta Shion oparła się ramionami na pozostałej dwójce.
- No właśnie nie mogę. Dobra. Czas zaczynać dattebane. Gdy będziecie pewni swojej przegranej uciekajcie i dołączcie do któreś z grup. Ja ich czymś zajmę. Ruchy!- i jako pierwsza wyskoczyła na dwór. Za nią wyskoczyli pozostali ninja. Od razu zaczęła się walka. Tesku zabijał każdego kto próbował dostać się do budynku. Shion z Okami walczyły przy bramie ramie w ramie pokonując nowych przybyszy. Każdy był pochłonięty walką a w czególności Yondaime Uzukage.  Z Konohy z odsieczą biegły trzy drużyny. Drużyna Minato, drużyna Lisy i drużyna Lipo. Po kilkunastu minutach byli już na granicy kraju Wiru.  Gdy było pewne , że Wir przegrał Uzumaki nakazała shinobi ucieczkę a sama dalej walczyła. Jej uczniowie zostali z nią i przy jej boku walczyli. Nagle każdy w wrogów odpalili wybuchowe notki. Uzumaki zdążyła tylko zakryć swoim ciałem podopiecznych gdy fala nie odepchnęła ich kilka kilometrów od wioski. Po chwili na miejscu pojawili się shinobi z Konohy. Lisa znalazła drużynę dziesiątą. Lip od razu się przy nich znalazł i zaczął wraz z Rin leczenie. Shion gdy tylko otworzyła swoje kocie oczy ujrzała twarz przybyszy. Od razu ich uderzyła i zasłoniła ciałem pozostałych. Po chwili Tesku się obudził i stanął obok koleżanki szepcząc jej coś do ucha. Ta po chwili wyprostowała się. Okami wraz z Kushiną otworzyły oczy. Uzumaki zdjęła z siebie płaszcz i okryła nim dziewczynkę, której ubranie było podarte. Podniosła się z wielkim trudem, podeszła na chwiejnych nogach do podopiecznych.
- Uspokójcie się. A wy co za jedni?
- Jesteśmy shinobi z Konohy. Nazywam się Lisa Kami. To jest Lip Noi a to Minato Namikaze. Bardzo nam przykro.
- Przykro? Tylko na tyle was stać?! Przykro?!- wybuchła Shion. Już doszło by do rękoczynów, lecz przerwała jej Kushina mocnym zdzieleniem w łeb.- Przepraszam.- wydukała.
- Proszę chodźcie z nami do Konohy. Potrzebna wam jest pomoc medyczna.- rzekł spokojnie Lip.
- I tak mamy jeszcze coś do załatwienia. Kushina-sensei dasz radę iść?- Tesku podszedł do osiemnastolatki. Już chciała powiedzieć, że tak, lecz się zachwiała i upadła by gdyby nie interwencja Minato, który złapał ją przed zetknięciem z podłożem. Po chwili kunoichi była na jego plecach. Oczywiście, że krzyczała, bluźniła i obiecywała, że jak jej nie postawi na ziemi to zginie w męczarniach. Od razu poprawił się humor Okami i Shion, które się z niej śmiały i były często karcone tak samo jak Kushina przez Tesku. Potem w ciszy dotarli do Konohy i od razu zostali zaniesieni do szpitala. Z niego od razu czerwonowłosa została przeniesiona poza wioskę w celu przeniesienia do jej ciała lisiego demona…. Od tego zajścia minęły trzy dni. Drużyna dziesiąta wyszła ze szpitala i kierowali się do biura Hokage. Kushina, która miała skręconą kostkę szła o kulach. Tesku za każdym razem jej pomagał z czego jego koleżanki się śmiały. Zapukali i gdy otrzymali zgodę weszli. Kushina nie patrzyła przywódcy wioski w oczy.
- Zna pan moją decyzję.
- Tak. Proszę oto one.
- Ale co?- spytały się dzieciaki.
- Tesku przyniesiesz mi to co ma dla mnie czcigodny?
- Tak.- chłopak od razu znalazł się pryz biurku odbierając od przywódcy kopertę, klucze i cztery ochraniacze. Podszedł bez pytania do kobiety, ta zabrała kopertę, klucze i jeden z ochraniaczy.
- Daj im.- rozdał je koleżanką. Uzumaki zdjęła ze swojego czoła stary ochraniacz a na jego miejsce założyła ze znakiem Liścia. Dziewczynki ze drżącymi dłońmi zdjęły stare a założyły nowe. Tesku nie miał tak jak one. Z łatwością zdjął i założył nowy ochraniacz. Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju weszła dziewczyna o długich pomarańczowych włosach.
- Sawaii, to jest Kushina. Będziesz jej oraz jej podopiecznych przewodniczką.
- Hai Hokage-sama.- ukłonili się i opuścili gabinet. Dziewczyna posłała uśmiech najpierw dzieciom a potem kunoichi.- Cześć. Jestem Sawaii, a ty?
- Kushina Uzumaki. Miło mi.
- A wy?
- Shion.
- Okami.
- Tesku Uzumaki.
- Dziewczyny też są Uzumaki?
- Tak. Możesz nas najpierw…
- Już się robi.- uśmiechnęła się i zaprowadziła ich w stronę ich nowego domu….

******

Witam was moi mili! Nocia teraz bo... mam czas aby teraz ją wstawić :D . Chce poinformować, że bohaterowie opowiadania są w prawie pełnym komplecie. Postaram jeszcze teraz dać opis Sawaii.
I jak wam się podoba nowe opowiadanie? 

8.11.2013

Nowe otoczenie cz53

Dziewczyna otworzyła oczy i ujrzała na jej łóżku Kushinę. Podniosła zaspana głowę z szopą na głowie. Zerknęła na zegarek i krzyknęła.
- Kurwa!!- była 9 a godzinę temu już zaczęły się jej zajęcia, a Uzumaki miała fajnie bo jej zaczynały się o 13. Szybko się umyła i ubrała. Złapała torbę, obraz oraz telefon i wybiegła z pokoju. Szybko znalazła się pod salą i zapukała do drzwi. Nie dostała odpowiedzi. Spojrzała na drzwi i dostrzegła kartkę. „ Lekcje dziś odwołane.” Wytrzeszczyła oczy i zaczęła bluźnić ile wlezie. Gdy tylko znalazła się w swoim pokoju zamknęła je trzaśnięciem. Uzumaki przez to spadła z łóżka.
- Co jest dattebane?!
- A nie widać do jasnej cholery?!- wkurzona podeszła do biurka, położyła wszystkie swoje rzeczy i rzuciła się  w ubraniu na swoje łóżko, na którym nikogo nie było.
- Dobra co jest?
- Nic. Nikt mnie do jasnej cholery nie poinformował, że mamy odwołane zajęcia.- nagle jak na zawołanie rozległo się pukanie do drzwi. Kushina w piżamie podeszła i ujrzała tam Hinatę.
- Hej dattebane.
- Jest może Ania?
- Czego do cholery!? O Hinata. Sorry za zachowanie , ale…
- Tak wiem. Mnie też nie poinformowali. A miała to zrobić Karin.
- Karin? Ten pieprzony syf na małpim tyłku? To już wiesz dlaczego mam taki humor Kushina. wejdziesz?
- Nie. Chciałam tylko ci o tym powiedzieć. To ja już będę szła. Pa.
- Pa.- powiedziały jej zanim nie zniknęła zza zakrętem. Zamknęła je Ania i upadła na swoje łóżko.
- Czyli dlatego masz taki humor dattebane.
- Tak. A ty masz wręcz wyśmienity. Niech zgadnę. Ty i Minato wczoraj się pieprzyliście u niego prawda?- twarz kumpeli przypominała teraz kolorem pomidor.
- Oczywiście, że nie dattebane!!!
- Ta jasne. Jeśli tego nie robiliście to ja jestem Karin. Widać to już po twojej twarzy moja droga.- szybko znalazła się na łóżku kumpeli, złapała za poduszkę i spojrzała na nią wyczekująco.
- Co?
- No jak to „ co”? Masz mi się w tej chwili ze spowiadać z tego jakże upojnego aktu erotyczności.
- Spędzasz, za dużo czasu z moim wujkiem dattebane.
- No co? Nie moja wina, że pisze zajebiste książki. A ta jego najnowsza jest super. Ojca Nagato można dzięki nimi przekupić aby zdradził mi wszystkie sekrety Nagato.- obie się zaśmiały a potem Kushina opowiedziała jej jak było. Potem zaczęła się szykować na zajęcia. Dziewczyny razem opuściły ich pokój. Ania odprowadziła kumpelę pod salę do ćwiczeń.
- Życzę udanego treningu.
- Dzięki dattebane. To co jutro to robimy?
- Jasne. To już zacznę szykować zaproszenia. Pa.- pognała w stronę pokoju. Szybko zasiadła za biurkiem i zaczęła robić zaproszenia. „ Trzeba zabrać parę butelek sake Kakuzu i Miko.” Zaśmiała się pod nosem…. Gdy zajęcia się skończyły Anka poszła do kuchni z kopertami w torbie. Na szczęście cała paczka tam była więc z mrugnięciem do Kushiny rzuciła torbę na blat.
- Co tam jest dattebayo?
- Jesteś ciekaw? To otwórz i sprawdź.- położyła dłonie na biodrach. Naruto podszedł do niej, otworzył ją i krzyknął. Następnie wyjął z uśmiechem zaproszenia.
- Na co to?
- Na mój i Kushiny ślub wiesz. A tak naprawdę to na imprezę.
- O super!- krzyknęli pozostali. Kushina i Ania podeszły do skąpców.
- Co jest?
- Dajcie nam dziesięć butelek sake dattebane. Za darmo.
- Nie ma mowy.
- Miko…. Chyba nie chcesz aby wszystkie twoje pieniądze zostały wydane na lalki dla Tobiego prawda?
- Po co ja ci to mówiłam. Jesteście złe. Ale macie.- z wielkim trudem dała im towar za darmo tak samo jak Kakuzu. Z uśmiechami schowały alkohol do torby Anki i ruszyły do swojego pokoju…. Następnego dnia wieczorem cała paczka była na imprezie. Sake już poszło w ruch. Hidan z Jazz na kolanach pił i całował jej dekolt. Kushina wraz z Hinatą były na baranach u swoich chłopaków i tańczyły. Kakuzu i Miko za wszelką cenę starali się zarobić tyle ile by dostali od dziewczyn za sake. Minnou wykłócała się z Konan o to, który z chłopaków na Sali jest bardziej męski. A pozostali tańczyli na parkiecie. Nagle z białego dymu wyłoniła się postać czternastolatki.
- Akari!- krzyknął każdy.
- No cześć.- przywitała się autorka opowiadania.
- Czyli, że to już koniec un?
- Tak Deidara.- uśmiechnęła się.
- Ale to nie fer!! Ja nawet nie pieprzyłem się z Kauri a oni już ze swoim partnerem tak!!- oburzony podszedł pod ścianę i bawił się swoją gliną.
- Tylko niczego nie próbuj blondi.- zagrodziła mu palcem.- Ale nie każdy się ze swoją połówką jak to ująłeś „ pieprzył”.
- To co robimy dattebane?
- A co chcecie. To jest wasz wieczór.- zaśmiała się i wzięła puszkę coli. Do Akari podeszła Hanabi. Coś wyszeptała jej na ucho a ta zaśmiała się.- Jasne.- zamknęła oczy a Kiba był ubrany w strój baletnicy. Każdy zaczął się z niego śmiać.
- Akari!! Czemu mi to zrobiłaś?! Ja ci nic nie zrobiłem!- zawył.
- Pretensje kieruj do Hanabi.- pokazała mu język i upiła łyk coli. Nagle obok niej pojawił się wokalista One Ok Rock.- No co? To moje opowiadanie. Chyba jak jest jego ostatnia część to mogę trochę zaszaleć.- i zaczęła rozmawiać z Taką. Skoro to już ostatnia notka to trzeba ją uczcić ze smakiem i humorem! Deidara podszedł do swojej dziewczyny i poszedł do łazienki a tam się z nią pieprzył…. Już po północy. Wszyscy balują nawet autorka. Właśnie jeździła na baranach u Tobiego. Butelki po sake walały się na podłodze tak samo jak i puszki po coli. Nagle znaleźli się na plaży. Sasori i Deidara bawili się swoją sztuką.
- EJ!!!!!- krzyknął blondyn. Każdy na niego spojrzał.- Katsu!!!!- krzyknął a na niebie wybuchły fajerwerki tworząc napis „ Dziękujemy, za wasze komentarze i za to, że dzięki wam dotarliśmy do końca tej przygody!”. Każdemu łzy pociekły po oczach a zwłaszcza Ak.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że zakończyłam już z wami tak dziwną, śmieszną, głupią, wzruszającą przygodę.- zaszlochała. Minato ją do siebie przytulił a potem wędrowała z każdego objęcia. Na sam koniec Naruto wziął ją na barana.- Macie coś co chcecie powiedzieć, zanim zakończę pisanie?
- Tak. Jeśli kiedyś spotkacie Hidana to radzę go od razu olać lub spławić dattebane.
- Uważajcie na Jiraye dattebayo! Nigdy nie wiadomo co w tej zboczonej głowie siedzi.
- Oddajcie wszystko co macie.
- A ci wieczni materialiści un.
- Zamknij się pedale!
- Ty geju spierdzielaj dattebayo!
- A ci jak zwykle się kłócą.
- A ty Sakura zmniejsz sobie czoło.
- Ino!!!! Zamknij ryj!!!
- Tobi to dobry chłopiec!
- Zamknij się Tobi un.
- Deidara-senpai! Deidara-senpai!
- Minnou wiedz, że zawsze będę tylko twój.
- A ten jak zawsze swoje.
- Zamknij się Hidan!
- A na sam koniec, życzymy wam abyście dalej wytrzymali z innymi historiami Akari.- zakończył Minato.
- Pa!!!!- krzyknęli wszyscy i zaczęli machać na dowidzenia…..


Muzyka To już koniec moi kochani! Kolejne opowiadanie się z wami żegna, no niestety. A teraz bardzo ważna rzecz:

1 MIEJSCE W KONKURSIE ZAJĘŁA KUSHINA UZUMAKI Z  Historia życia i miłości Kushiny Uzumaki Nagrodą jest promowania bloga do końca Opowiadania i trzy miesiące
2 MIEJSCE W KONKURSIE ZAJĘŁA MIKINNOU Z Historii ciąg dalszy Nagrodą jest promowanie bloga przez dwa miesiące.
3 MIEJSCE W KONKURSIE ZAJĘŁA ANA UROKIRI Z Minakushi i Anami x Minato Uzumaki Harishi Love Story Nagrodą jest promowanie bloga przez miesiąc.


Opowiadanie będzie brzmieć " Zakazany owoc" Mam nadzieje, że z nami zostaniecie. Niebawem powinny pojawić się opisy jak i zdjęcia postaci. Życzę wam udanych wakacji a teraz kilka zdjęć na dowidzenia z bohaterami :D

Nie ważne czy zima...
Czy noc...
Zawsze jest czas na sztukę...
Na smutek...
Na uśmiech...
Bo nie liczy się to kim jesteś...
Ani kim byłeś....
Tylko kim się staniesz...
I chodź upadałam, to zawsze z uśmiechem biegłam dalej...
To zawsze wiedziałam gdzie jest moje miejsce! 

To wszystko przechodziłam podczas pisania tego opowiadania. Za wszystko wam ogromnie dziękuje.