- Hinata, posłuchaj przejdziesz się ze mną na dach? Tylko na pięć minut.- zmusiła się na szczery uśmiech. Biało-oka zgodziła się z uśmiechem. Kiedyś przyjaźniła się z młodą Urokiri, lecz z nieznanych jej przyczyn Matsuri zamknęła się w sobie odtrącając ją. Chwyciła granatowłosą za nadgarstek i pociągnęła w stronę, schodów pożarowych. Wyszły na zimne, listopadowe powietrze.
- Zaczekaj na mnie w środku jeśli chcesz.- puściła ją i udała się na poszukiwanie Michaela. Znalazła go. Przysunęła się do niego, całując w usta oraz biorąc od niego swoje zamówienie. Złapał ją za pośladki przyciągając do siebie. Lecz się od niego odsunęła i odeszła, zostawiając go samego. Podeszła do Hyugi i obie zeszły z dachu. Została w tyle, aby nie na oczach starej przyjaciółki wziąć zastrzyk. Podwinęła rękaw koszuli, przyłożyła igłę do skóry i strzyknęła. Czuła jak po jej ciele, przechodzi przyjemny dreszcz. Z jej ust wydobył się jęk rozkoszy, jaką dawał seks. Wywaliła strzykawkę do kosza, poprawiła rękaw i wyszła. Od razu wpadła na Sakurę. Posłała jej pełne pogardy spojrzenie i poszła dalej. Ostatnią dziś lekcją był japoński. Z rozmarzonym spojrzeniem, ruszyła pod klasę. Akurat przed dzwonkiem. Sabaku dogonił ją i weszli razem, oczywiście była zawieszona nad nimi jemioła. To oczywiście musiał zauważyć Kiba, który zaczął krzyczeć, że mają się pocałować. Sabaku od razu zrozumiał o co chodzi. Schylił się do twarzy dziewczyny i złożył na jej ustach pocałunek. Szybko go od siebie odepchnęła i zajęła swoje miejsce. Do końca lekcji oglądali film, którego musieli napisać recenzję. Urokiri szybko się spakowała i opuściła klasę. Przed szkołą zastała zapłakaną Hinatę. Ze względu na dawne lata, podeszła do niej.
- Hinata…. Co się stało?- ta tylko spojrzała na nią, swoimi zapłakanymi, oczami. Rzuciła się jej na szyję, zanosząc, głośniejszym płaczem. Pragnęła odzyskać, starą przyjaciółkę. Z lekkim wahaniem, przytuliła ją do siebie. Głaskała ją po jej długich, granatowych włosach. Dawno jej nie tuliła. Zacisnęła wargi, w cieniutką kreskę.
- Już dobrze.- białooka zacisnęła swoje drobne, piąstki na jej koszuli. Każdy na nie patrzył, a paczka Sakury się śmiała. To wystarczyło, aby wkurzyć Matsuri. Odsunęła od siebie dziewczynę, podała chusteczkę i poprosiła aby na nią tu zaczekała. Zostawiła przy niej swoją torbę i ruszyła w kierunku Sakury. Teraz każdy umilkł. Byli ciekawi. Urokiri patrzyła w te jej pieprzone oczy, plując sobie w twarz na tego kto ją począł.
- Widzę, że pani wielkie czoło humor dopisuję?- powiedziała z najsłodszym uśmiechem. Widziała jak żyłka na jej skroni zaczyna pulsować.- Och.- przyłożyła sobie dłoń do ust.- Nie wiedziałam, że jest dziś dzień dobroci dla zwierząt. Ale nie martw się, ktoś na pewno da ci jakąś skórkę od banana. Ale teraz przepraszam, lecz ja nie gadam z plebsem. Idź bawić się ze swoimi dziwkami bo to ci wychodzi najlepiej.- i odwróciła się, kierując się w stronę Hyugi pogwizdując przy tym radośnie. Każdy patrzył się na nią tempo. Podniosła swój plecak, złapała dziewczynę za nadgarstek i pociągnęła w stronę swojego domu. Chciała od bardzo dawna komuś pomóc, komuś kto nie jest taki jak …ona. Zapukała do drzwi, lecz nikt jej nie otworzył. Kluczy przy sobie też nie miała. Z jej ust poleciała piękna wiązanka przekleństw.
- Matsuri….
- Tak?- spytała opanowując się, chodź trochę.
- Może… zadzwonimy do twojej siostry?
- Dobra myśl Hinatka. Co ja bym bez ciebie zrobiła.- z dawnym uśmiechem wyjęła telefon, wybierając numer siostry. Odebrała po drugim sygnale.
- No co jest Matsuri?
- Przeszkadzam ci w czymś?- spytała z wielkim uśmiechem.
- Nie. Co chciałaś bo muszę szybko kończyć.
- Jasne, jasne. Pytanko, gdzie rodzice chowają klucze od domu?
- Nigdzie. Zabierają je ze sobą…. A. Maluszkowi kluczyków się zapomniało i dzidzia marznie?
- Bardzo śmieszne. To jak ja mam wejść do domu!?- załamana złapała się za głowę. Zaczął padać śnieg.
- Łatwo. Przez mój pokój.
- Ale jak?
- Czy ty jeszcze nie uciekłaś z domu młoda? Ech….Pamiętasz ten żywopłot przy moim oknie balkonowym?
- Tak, ten z różami.
- Dokładnie. Pod roślinami jest drabina, po której łatwo wejdziesz, a okno balkonowe jest otwarte, wystarczy tylko popchnąć i już jesteś w domu.
- Ale niby dlaczego…- przerwała jej siostra.
- Młoda ja już muszę na serio kończyć. Kocham cię i uściskaj ode mnie Hinatę.
- Skąd wiesz…- rozłączyła się. Spojrzała na kompankę. Złapała ją za rękę i ruszyły w stronę ogrodu. Przerzuciła sobie torbę na ramiona i zaczęła się wspinać a za nią Hyuga. Z uśmiechem przypominały jej się stare czasy, gdy z pomocą Urokiri próbowała zdobyć Uzumakiego. Znalazły się na balkonie, popchnęły jednocześnie okno, wpadając jak burza do ciepłego pomieszczenia.
- Dawno tu nie byłam.- Matsuri podeszła do biurka siostry, na którym leżały zdjęcia. Na pierwszym była obie, uśmiechnięte bodajże na piątych urodzinach.- Ale byłam wtedy szczęśliwa.- szepnęła do siebie. Hinata podeszła do niej i sięgnęła po inne zdjęcie.
- Kto to?
- Ten tu to chłopak siostry. Ale tych nie kojarzę.- na fotografii znajdowała się Akari na baranach u Nagato, a po ich bokach pozostali z Akatsuki.
- Czy to nie pani Mi?
- Ty faktycznie. A to nie jest przypadkiem pan Kakashi, a to nie pani Rani?
- Ile twoja siostra ma znajomości. Oni chyba wszyscy są z jej rocznika.- zauważyła białooka. Nagle Matsuri dostrzegła coś pod łóżkiem siostry. Ukucnęła i wyjęła pamiętnik.
- Ciekawe co tu jest. Nagle usłyszały jak ktoś przekręca zamek od tego pokoju. Szybko ukryły się pod łóżko wraz z torbami i siedziały cicho. Do pomieszczenia weszła matka wraz z ojcem dziewczyny. „ Co oni tu robią?” Kobieta podeszła do biurka córki.
- Kiedy ona w końcu go zostawi? Powinna wziąć się za poważny związek. Nawet mam dla niej kilku uroczych mężczyzn.
- Powinna myśleć o swojej przyszłości. Ale nie przemówimy Akari do rozumu.
- Nie, ale można go wrobić w romans z inną.
- Chyba powinniśmy iść na te zakupy. Niebawem Matsuri przyjdzie.- jej imię wypowiedział z jadem. Szatynka jedynie zacisnęła mocniej pięści. Kobieta przytaknęła i opuścili pokój jak i mieszkanie. Wygramoliły się spod łóżka i Matsuri od bardzo dawna…popłakała się! Hinata podeszła do niej, przytulając przyjaciółkę do siebie. Jej drobne piąstki zacisnęły się na plecach koleżanki. Kiedy dziewczyna uspokoiła się na tyle, by nie wywalić się udały się do jej pokoju. Tam Urokiri wyjęła przy dziewczynie strzykawkę i strzyknęła sobie narkotyk.
- Matsuri!
- Przepraszam, ale ja inaczej nie umiem.- stwierdza z błogim uśmiechem.
- Rozumiem cię doskonale.- usiadła przy niej, podwijając rękaw. Dziewczynie ukazały się nacięcia na skórze granatowłosej.
- Hinata…. Kiedy ty zaczęłaś się ciąć?- spytała z…troską? Tak z troską, której dawno nie słyszała u siebie w ustach.
- Kiedy zaczęłaś się ode mnie odwracać, ale nie obwiniam cię o to. Do tego ojciec….
- Czyli każda z nas się zmieniła.
- I chyba na gorsze.
- Albo na lepsze.- spojrzały na siebie z lekkimi i niepewnymi uśmiechami.
- Co teraz zrobisz Mats? W sprawie siostry.
- Powiem jej to co usłyszałyśmy. Potwierdzisz jakby coś?- ta tylko przytaknęła głową z uśmiechem.- Czyli jak za dawnych czasów co nie Hi?
- No jasne Ma.- przybiły sobie piątki. Resztę czasu spędziły na banalnych rozmowach, o tym jak się zmieniły. Nagle zeszły na temat chłopaków, co było do nich nie podobne.
- Czy ty i Uzumaki wreszcie jesteście razem?
- Co? Nie.- zawstydzona zaczęła bawić się palcami.- Ale… ty i Gaara. Widziałam, że jesteście razem.
- Co?! Nie! To znaczy tak!- złapała się za głowę i upadła na plecy.- To jest zagmatwane.
- No to spróbuj powiedzieć.- usiadła po turecku, przyglądając się z uwagą przyjaciółce. Ta zaczęła a raczej próbowała ubrać wszystko w słowa. Nagle usłyszały pukanie do domu. Zdziwione spojrzały na siebie i zeszły. Zza drzwiami stała Akari wraz z Nagato. Matsuri otworzyła drzwi siostrze.
- Cześć Hinata. Matsuri mogę cię na chwilę?- nim dziewczyna zdążyła coś powiedzieć, Akari pociągnęła ją do kuchni.
- Co jest Ak?
- Posłuchaj, dowiedziałam się że ty ćpasz. Przestań proszę.
- Niby czemu? I tak nikomu na mnie nie zależy. A w szczególności ty Ak.- powiedziała nim ugryzła się w język.
- Skoro tak uważasz.- powiedziała z grobową miną. Nic więcej nie powiedziała tylko wyszła spokojnie z pomieszczenia. Nagato zauważył, że coś jest nie tak. Podszedł do niej, lecz ta go olała, pożegnała się z Hinatą i wyszli. Nagle zadzwonił telefon granatowłosej. Dzwonił jej ojciec. Odebrała, z lekkim drżeniem rąk. Na dzień dobry usłyszała jego krzyki. Miała w tej chwili wracać bo jeśli nie to go gorzko popamięta. Gdy się rozłączył po jej bladych policzkach pociekły łzy. Pożegnała się z przyjaciółką i wyszła. Została sama. Z wielkimi westchnieniem udała się do siebie. Potknęła się o coś. Tym czymś okazał się pamiętnik znaleziony w pokoju siostry. Usiadła na łóżku i otworzyła go na pierwszej stronie. „ 24.05. 2004r.
Rodzice mnie doprowadzają do szału. Matsuri siedzi z Hinatą i razem robią lekcje. A ja zaczęłam brać. Nie wiem czemu. W domu atmosfera jest taka jak zawsze. Rodzice kłamią, a Matsuri im wierzy. Dziś Kakuzu dał mi swój pierwszy zastrzyk, ale nie byłam sama. Hana mnie rozumie. To było niesamowite. Ten spokój, spowolnione tępo. Czułam się błogo, nie przejmowałam się niczym. Kakuzu siedział przy mnie i patrzył. Nie wiem co było w jego spojrzeniu tak przekonujące, że nie bałam się.”
„ 01.06.2004r.
Dzień dziecka. Matsuri cieszy się z misia koali. A ja się szykuje. Pakuje ubrania, pieniądze oraz kilka książek. Nie do nauki, tylko dla zabicia czasu. Na czekanie. Schodzę na dół i kłócę się ze starymi. Mam wielką ochotę ich zabić, za to iż wszystkiego mi zabraniają. Na szczęście nie ma tu Matsuri. Odpycham od siebie mocnym uderzeniem w nos i wybiegam z domu. Udaje się tam gdzie zawsze. Po drodze doganiam Hanę. Idziemy razem. Nie chcemy już wracać do domów. Po prostu nie chce mi się żyć.”
Zamknęła pamiętnik, gdyż usłyszała dźwięk telefonu. Odebrała.
- Halo?- nikt się nie odezwał, więc się rozłączyła. Nagle ktoś czymś rzucił w jej okno. Wściekła zerknęła, lecz niczego nie zauważyła. Sięgnęła do torby po paczkę papierosów. Wzięła jeszcze zapalniczkę i wyszła na balkon. Odpaliła jednego, zaciągając się. Gdy wypuściła dym, patrzyła jak obłoczki bawią się na tle nocy. Poczuła czyjś dotyk w talii. Cała zesztywniała. Ten ktoś zabrał jej papierosa, zgasił go. Po chwili odwrócił w swoją stronę.
- Sabaku?!
- Nie wiedziałem, że palisz. Nie wyobrażam sobie ciebie z papierosem ani z piwem.
- A co cię to obchodzi?
- Chce zauważyć iż zgodziłaś się być moją dziewczyną, więc to mnie bardzo obchodzi.- jego usta znalazły się przy jej uchu, drażniąc je wargami. Starała się nie okazywać uczuć, nie wydać ile jej to sprawia przyjemności, lecz jej organizm ją zawiódł. Przycisnęła go do ściany. W jej oczach tańczyły małe iskierki emocji, które pomogą mu ją wyciągnąć z nałogu. Chciała go pocałować, lecz położył na jej ustach dwa palce.
- Żuć palenie.- uśmiechnął się zbójniczo, na co ta tylko przytaknęła, zatapiając się w jego wargach….
***
Shikamaru siedział spokojnie w pokoju dziewczyny. Temari bawiła się kitką chłopaka.
- Shikamaru…- ten spojrzał na nią tym swoim leniwym spojrzeniem. Chodź tego po nim nie widać, to ją kocha.- Rusz się i coś wymyśl. Bo moje propozycje ci nie odpowiadają.
- Poleżmy.
- Ale z ciebie leń.
- Wiem, ale za to mnie kochasz.- ta się zaśmiała, zatapiając się w jego ustach…
***
Hana opierała się wygodnie o klatkę piersiową swojego męża. W dłoni trzymała książkę. Mężczyzna głaskał dłonią włosy żony, druga natomiast spoczywała na jej brzuchu. Kobieta wdychała zapach męża. Uwielbiała każdą część jego ciała jak i jego charakter. Jego spojrzenie było pełne miłości. Do niej i do małej osóbki, która za niecałe siedem miesięcy będzie wśród nich.
- Trzeba chyba zacząć szykować pokój, co nie skarbie?
- Nie. Nawet nie wiemy czy to chłopiec czy dziewczynka. Trzeba może najpierw imię dla dziecka wybrać?
- To może Sasuke? Dla chłopczyka.
- Już jest w rodzinie jeden Sasuke. Nie za dużo już ich?- jej mina rozśmieszyła Itachiego. Pocałował ją w czoło.- Do tego wiesz, że imię naszego dziecka ma być jedyne w swoim rodzaju. Więc?
- Więc…na chwilę obecną nie mam pomysłu.- ta spojrzała na niego z miną WTF< what the fox- dop. autorki>
- Ty chyba sobie żarty robisz. Jak nie można mieć pomysłu na imię dla własnego dziecka!
- W takim razie, sama powiedz mi kotku pomysł na imię dla dziewczynki.
- Proszę bardzo.- i umilkła.
- No czekam.- na jego usta wkradł się wredny uśmiech.
- A odczep się! Akurat ja mam usprawiedliwienie.
- Niby jakie?
- Jestem w ciąży!
- A skąd ta pewność?
- Tylko mi nie mów, że wyszłam za obojniaka. Tylko nie to! Już wiem czemu nie bierze się narkotyków, bo potem wybiera się obojniaka za męża.
- Ej. Nie jestem obojniakiem.
- Jesteś.
- Wcale, że nie.
- Wcale, że tak.
- Ale z ciebie pani psycholog.
- No właśnie, to ja tu jestem psychologiem i wiem, iż mówię prawdę.- poklepała męża po policzku, uśmiechając się zalotnie….
****
No witam was moi drodzy. Notka miała być w piątek, lecz z uwagi na brak prądu tegoż dnia notka jest dzisiaj. Wiem że krótka i zapewne pełna błędów, za które przepraszam. A teraz informacje:
I Są nowe postacie w zakładce Bohaterów
II 17 lutego wylatuję do Anglii i nie jestem pewna czy będzie mi internet chodził, więc jak coś to poinformuje was przed wyjazdem.