6.11.2013

Ostatni płomień wiru cz.63

Ohayo dattebane!! Dla was notka pojawia się dziś! Jestem z niej zadowolona dattebane... Mam nadzieje , że wy też będziecie... Dedykacja dla Zakochanej;* z http://kushmina.bloog.pl . Blog jest po prostu boski tak więc z wielką radością wam go polecam dattebane... No to ja przestanę gadać, odpowiem na wasze miłe komentarze i zapraszam do notki dattebane:
Minnou- spoko...nom... NaruHina się już szykuje dattebane... Czy ty potrafisz czytać w myślach? ... Ach szkoda, że bez Saso a za to ty masz ode mnie i Nagato gorące pozdrowienia :D
Jagoda Lee- thx... a skąd mogłam to wiedzieć dattebane.... nie widzę przyszłości, chodź bardzo bym chciała.... tak samo jak moje... ach te słodkie szantarze... można to pominąć... nom... ja też nie przepadam za jego poważną hmm... naturą? tak... a już miałam coś o tym powiedzieć... popieram.... ale Geslerowa nie dorasta do pięt ani Kushinie ani mojemu tacie w kuchni...thx... też mam nadzieje szybko wyzdrowieć... i wiem o jaki film ci chodzi... udzielił mi się twój chumor po nim :P
Anonimowy- thx...
Anonimowy ( Misia :D)- thx..
Anonimowy- bardzo dziękuje za taki prezent dattebane... oczywiście, że je wykorzystam...
Kushina Uzumaki- thx... aż się głodna zrobiłam... MĘŻA!? A dlaczego nie dostałam zaproszenia na ślub dattebane?! FOCH!!!
Zakochana;*- wiem.... masz tego szybkiego next'a... mam nadzieje, że to cię zaciekawi... nom. moi rodzice mogli by tak ze mną: pójdziesz do szkoły, to dostaniesz mange... dzięki, bardzo się z tego ciesze dattebane... ach nie ma za co< rumieni się> to była czysta przyjemność... jeśli będziesz potrzebowała pomocy na którymś ze swoich dwóch blogów to proś śmiało dattebane, z chęcią pomogę...
Anonim- nom...

A teraz zapraszam do noci:

Siedzieliśmy przy stole. Naruto z uśmiechem wcinał swoją nagrodę. Itachi nie był lepszy. Gdy skończyliśmy jeść już zbierałam się do zabrania rzeczy ze stołu, ale Minato mnie wyprzedził posyłając uśmiech. Przewróciłam oczami…. Naruto wraz z Sasuke zasnęli oparci o siebie plecami. Ja i Mikoto zaśmiałyśmy się. Podeszłyśmy do maluchów. Minuki miała na rączkach Hinatę , która już zasypiała. Podniosłam Naruto, a Mikoto Sasuke.  Fugaku, Hiashi i Minato rozmawiali przy drzwiach. Podeszłyśmy do nich. Minato otoczył mnie ramieniem. Pożegnaliśmy się ze znajomymi i ruszyliśmy na górę. Zanieśliśmy go do jego pokoju, położyłam go na łóżku a Minato przykrył kołdrą i pocałował w czoło. Wyszliśmy i skierowaliśmy się do naszego pokoju. Gdy do niego weszliśmy zamknął za nami drzwi na klucz. Podszedł do mnie i zaczął obdarowywać pocałunkami. Nie zostałam mu dłużna i po chwili leżeliśmy nadzy na łóżku…….. Siedziałam na widowni w stroju shinobi. Oglądałam walkę Naruto i Nejiego. Naruto nie miał już czakry. Nagle przed oczami widziałam jak Naruto prosi lisa o czakrę. Ten się zgadza i widzę jak Naruto ma otoczkę z lisiej czakry. Każdy kibicował Nejiemu. Podniosłam się, podeszłam do barierki i krzyknęłam.
- Dawaj Naruto dattebane!!- ten tylko na mnie spojrzał i pokonał Nejia. Klaskałam. Spojrzałam na Minato. Uśmiechał się….  Był wybuch. Minato walczył z Orochimaru. Prawie wszyscy poza mną i kilkoma osobami zostali złapani w genjustu. Podbiegłam do syna i go uwolniłam. To samo zrobiłam z jego drużyną, drużyną Asumy i Kurenai. Przywołałam łasice.
- Pilnuj ich dattebane.
- Mamo nie idź!- krzyknął Naruto łapiąc mnie za rękę. Uśmiechnęłam się.
- Nie martw się o mnie. Idę tylko coś zrobić i zaraz tu z ojcem wrócimy. Jeśli coś im się stanie Ohi jesteś martwy dattebane.- powiedziałam, uwalniając swoją dłoń z dłoni syna. Podbiegłam do barierki i biegnąc po niej ruszyłam w stronę Minato. Orochimaru przywołał Pierwszego i Drugiego Hokage. Gdy Minato miał zostać zaatakowany popchnęłam go w bok. Oberwałam wodą i bym spadła, ale Minato złapał mnie w talii.
- Zaraz traficie do krainy zmarłych dattebane.- rzekłam wykonując pieczęci. Nagle obok poprzednich Kage pojawili się sługusy Śmierci, złapali ich i pociągnęli do krainy zmarłych. Od razu przeniosłam wzrok na wężowego sannina. I razem z Minato ruszyliśmy na niego…. Orochimaru został zabity. Niestety Minato został przez niego ciężko ranny. Powróciłam z nim do dzieci. Nie było Naruto, Sakury oraz Shikamaru.
- Miałeś ich pilnować dattebane!!!- krzyknęłam wściekła kładąc męża obok Hinaty.- Popilnujcie go. Zaraz wracam dattebane.- już chciałam odchodzić, lecz Minato zaczął krwawić. Upadłam na kolana przy nim i zaczęłam tamować krew. Nie wiem ile tak robiłam, ale w końcu mi się udało. Było po wszystkim. Dzieciaki były bezpieczne. Oczywiście się na nie wydarłam i sprawiłam kazanie godne Uzukagure. Czekaliśmy na medyków. Nagle usłyszałam jak czyjeś serce staje. Gwałtownie się odwróciłam i zamarłam. To serce Minato!!!! Prędko się przy nim znalazłam. Rozerwałam jego koszulę i przywracałam serce do bicia. Po moich policzkach ciekły łzy. Usłyszałam jak Naruto mnie woła. Nie mogłam odejść od ukochanego. Nagle zielona poświata znikła. Nie!!!NIE I JESZCZE RAZ NIE DATTEBANE!!!! Nie mogła mi się teraz skończyć dattebane!!! Szybko zabrałam się do reanimacji. Włosy strasznie mi w tym przeszkadzały, ale nie przerwałam aby je związać. Łzy dalej mi ciekły. Jego serce nie reagowało. Nie!!!! Nie!!! Nie możesz mnie zostawić!!! Desperacko walnęłam go pięścią w serce, opadłam z sił na jego klatkę i zaniosłam się płaczem. Nagle ktoś mnie z niego zabrał. tą osobą był Jiraya. Wtuliłam się w niego z płaczem. Przy Minato była jego uczennica i Tsunade. Widziałam jak biorą go na nosze i biegiem kierują się do szpitala. Gdy przebiegał koło nas usłyszałam ledwie usłyszalne bicie serca. Chciałam ruszyć z nimi, lecz sannin nie puszczał mnie.
- Jiraya dattebane!!! Puszczaj mnie do  cholery!!!!- krzyknęłam i zaczęłam mu się wyrywać. Ten tylko wzmocnił uścisk, przyciągając mnie do siebie. Nagle obok nas pojawił się Naruto, Hinata, Sasuke, Itachi i Mery. Jiraya mnie puścił i już miałam iść, ale Naruto wpadł w moje ramiona z płaczem. Przytuliłam go do siebie i obydwoje upadliśmy z płaczem na ziemie. Nie wiem ile tak trwaliśmy, ale Naruto się uspokoił w przeciwieństwie do mnie. Ja nadal płakałam. Podniósł mnie z ziemi i zaprowadził do domu. Tam zostawił mnie samą mówiąc , że idzie spytać się co z Minato. Upadłam na łóżko głośno płacząc. Nagle postanowiłam kogoś zobaczyć.
* Byłam w królestwie Śmierci. Stałam przed jego pałacem. Pewnym krokiem otworzyłam jego drzwi i weszłam do środka. Biegiem ruszyłam w stronę Sali tronowej. Bez pukania popchnęłam drzwi i weszłam. Podeszłam do niego i powiedziałam.
- Obiecałeś, że nic mu się nie stanie dattebane!!!!
- Obiecałem , że go ci nie zabiorę. A to różnica.
- Niech on już się obudzi!
- To już nie ode mnie zależy. Trucizna musi zostać usunięta.
- Tr… tru… trucizna…..- spytałam jąkając się. Ten pokiwał głową i zniknął.*

Gwałtownie usiadłam na łóżku. W tym samym momencie do pokoju weszła Rin z Naruto.
- Minato-sensei żyje , ale nie wiemy kiedy się obudzi i czy trucizna została usunięta.
- Mogę… mogę go… zobaczyć…- spytałam z nadal nie uspokojonym oddechem. Łzy przestały mi lecieć chodź serce płakało.
- Przykro mi, ale nie- powiedziała ze smutkiem….

A teraz parę fotek :





4 komentarze:

  1. Oj nie fochaj się... no dobra... nażeczonego... a teraz skomentuje to boskie "coś"
    Why!!?? Why?! Zaraz to ja się poryczę dattebane... mój Minato.... Coś wyście mu do jasnej cholery zrobili dattebane... Zabije! Zabije tego kto za tym stoi dattebane.... Bardzo szybko teraz akcja się dzieje... A kim jest ta " Mery".... hmm... no nic... czekam na next'a, życzę szybkiego powrotu do zdrowia, żeby wena cię nie opuściła, daj szybko next'a i błagam oby nic się mojemu aniołowi nic się nie stało...
    Ps. Też bym chciała mieć Minato za lekarza < zboczone myśli>... nie no... za dużo czasu spędziłam z Ero-senseiem dattebane...

    OdpowiedzUsuń
  2. Na temat tych odpowiedzi: Mówiłam na Skype, wielkie umysły myślą tak samo ;)

    Od końca zacznę: ŚLicczne obrazki, ten drugi the best. Minato... Kushina, usta-usta xD

    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Odżyłam po wypiciu połowy coca-coli :D
    Moja reakcja była taka : WHY?!?!?! DLACZEMU?!?! jeśli go zabijesz to nasyłam na ciebie czarną postać i niema zmiłuj.
    Mam dziwne przeczucie co do Mery hmmm...
    Brawa dla Naruciaka rozgromił Nejiego.
    To chyba tyle mimo wsparcia w postaci coca-coli dalej jestem śpiąca i nawet tamte filmiki mi nie pomagają.
    Więc pozdrawiam, życzę szybkiego powrotu do zdrowia i weny oraz czekam na next'a ^-^

    OdpowiedzUsuń
  4. nie zabijaj go!!!!
    Misia :D

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Świetnie! A czemu nie komentujesz? Każdy komentarz pomaga mi w dalszym pisaniu ♥♥♥ Więc proszę zostaw komentarz bo nawet napisanie go nie zabierze ci dużo czasu...♥♥♥