4.02.2013

Ostatni płomień wiru cz.40

Witam was!! Udało mi się dobić do 40 rozdziału!! Mam nadzieje, że się wam spodoba. Chce was przeprosić za bardzo ważną scenę... nie jestem dobra w opisywaniu takich, a potrafię je sobie wyobrazić i opowiedzieć. Więc z góry przepraszam i zapraszam do czytania.
Jagoda Lee- dzięki. Też uważam , że słodki.
Marta Anonim- wiem i o to mi chodziło. Nom un....


- Dobra Itachi. No to zaczynamy.- powiedziałam z entuzjazmem. Trenowaliśmy to przed trzy godziny. Maluchy były wykończone, a mnie nadal rozpierała energia. Zaśmiałam się cicho. Usiadłam obok nich i zaczęłam goić ich rany. Po godzinie nie mieli ani jednej blizny. Podniosłam się z ziemi, dzieciaki poszły za moim przykładem.
- No to do jutra maluchy. Zobaczymy się na ceremonii?
- Jasne! Minuki nas zaprosiła tak samo jak drużynę siódmą.- powiedzieli jednocześnie. Zaśmiałam się i zniknęłam w chmurze pomarańczowego dymu. Znalazłam się przed domem Uchihy. Zapukałam. Otworzył mi Fugaku.
- Hej. Jest Mikoto?
- Nie. Nadal jest z Minuki. Może wejdziesz?
- Jasne.- powiedziałam, zdjęłam buty i weszłam do rezydencji. Fugaku tak jak Hiashi był głową klanu. Poszliśmy do kuchni.
- Macie datę ślubu?
- Co? Nie. Jeszcze nie.
- A kiedy byś tak chciał na chwilę obecną?
- A bo ja wiem. Tak jakoś… może w kwietniu?
- To dobry termin.
- Na serio?
- Nom. Powinieneś zaproponować go Mikoto.
- Dobra.
- Ja już będę się zbierać. Muszę jeszcze przygotować się na jurto.
- Współczuje ci.
- Dzięki.- powiedziałam i ruszyłam w stronę przedpokoju. Założyłam buty, posłałam ostatni uśmiech Fugaku i zniknęłam w czerwonym dymie. Znalazłam się u siebie w domu. Wyszłam na taras i weszłam do ogrodu. Podeszłam do drzwi od sali treningowej. Nie byłam zmęczona. A wręcz przeciwnie. Tryskałam energią. Postanowiłam potrenować z lisem. Przywołałam go.
- Czego?!
- Hej rudzielcu. Potrenujesz mnie trochę?
- A co z tego będę miał?
- Nie oberwiesz jak zrobisz na piątkowym spacerze coś głupiego.
- Niech ci będzie. No to zaczynamy.- powiedział z błyskiem w oku i się na mnie rzucił…. Siedziałam na kanapie w salonie. Tsunade mnie leczyła a Minato przechodził w te i we w te zdenerwowany. Otóż jego zdenerwowanie bierze się z tego, że zobaczył mnie całą w ranach i krwi po moim lekkim jak to ujął lis treningu. Moim zdaniem to była normalny trening taki jak w wirze. Ale Minato mi nie wierzył i od razu pobiegł po Tsunade, a ta zaczęła robić mi kazania i leczyć rany. To trwa już jakieś pół godziny. Chciałam sama siebie wyleczyć , ale nie pozwalają mi na pójście do łazienki. Westchnęłam znudzona.
- Sama mogę siebie uleczyć. Tylko pójście mnie do łazienki.
- Cicho bądź.- powiedzieli jednocześnie.
- Długo jeszcze?
- Minato, nie wiem. Rany są długości dziesięciu centymetrów.
- Co?!
- No. Dziecko coś ty robiła?
- Trenowałam. A co to już nie można?- zapytałam rozbawiona. Dostałam w głowę książką.
- Może to wybije ci z głowy takie trenowanie.- powiedział poważny Minato. Zaczęłam robić się senna. Złapałam Tsunade za ręce.
- Dość. Sama się uleczę. A ty Tsunade powinnaś odpocząć.- powiedziałam stanowczym tonem. Pocałowałam ją w czoło. Podniosłam się z kanapy i ruszyłam na górę. Gdy dotarłam do pokoju, weszłam do garderoby, zabrałam piżamę , a następnie weszłam do łazienki. Wpuściłam wodę do wanny wraz z płynem do kąpieli. Rozpuściłam dotąd związane włosy, pozbyłam się ubrania i bielizny, zakręciłam wodę. Powoli wsadziłam jedną nogę do wody, a następnie resztę ciała. Gdy byłam zanurzona w wodzie po szyję, zamknęłam oczy i zaczęłam leczenie. Otworzyłam je pod dotykiem czyjeś dłoni na mojej twarzy. Minato mi się przyglądał.
- Co?
- Nic. Myślałem , że zasnęłaś.
- Nie. Po prostu się leczyłam.
- I jak?
- Już nic nie sugeruje , że trenowałam.- powiedziałam z bananem na ustach. Pochlapałam go wodą. Zaśmiał się. Wyszedł z pomieszczenia, zostawiając mnie samom. Korciło mnie, aby jeszcze poleżeć, ale czułam że zasnę. Wypuściłam wodę, wzięłam ręcznik, którym się opatuliłam. Drugim ręcznikiem wycierałam włosy. Gdy z włosów nie kapała woda, wytarłam swoje ciało, ubrałam się , ze tarłam po sobie podłogę i wyszłam. Minato właśnie zdejmował ubrania. Podeszłam do łóżka, usiadłam na nim. Minato odwrócił się w moją stronę z uroczym uśmiechem. Dotknął przelotnie dłonią mój policzek i zniknął w łazience. Położyłam się wygodnie pod kołdrą. Zgasiłam swoją lampkę i patrzyłam w sufit czekając aż zmęczenie opuści moje powieki i zabierze do krainy snów. Minato wyszedł po dziesięciu minutach. Położył się na mnie i pocałował w policzek, szybko ze mnie zszedł i położył się pod kołdrą. Zgasił swoją lampkę i przyciągnął mnie do siebie. Zaśmiałam się, wtuliłam się w niego, moja głowa spoczęła na jego klatce piersiowej. Oparł brodę o moją głowę i zasnął co wnioskuje po jego miarowym oddechu. Chwilę potem mnie też zabrał Morfeusz do swojej przepięknej krainy…. Obudził mnie natarczywy dźwięk budzika. Podniosłam leniwie powieki, i od razu gwałtownie się podniosła budząc przy tym nadal śpiącego Minato. Ziewnął i odgarnął niesforny kosmyk z twarzy. Pocałowałam go w ramach przeprosin w usta. Lekko się uśmiechnął. Kiedy się od niego oderwałam złapał mnie za ręce i przyciągnął do siebie zatapiając swoje wyjątkowo łapczywe wargi w moich. Odpowiedziałam na jego pocałunki. Po trzech minutach oderwał się ode mnie.
- Miła pobudka.- stwierdził łobuzersko się uśmiechając.
- Potwierdzam. A teraz trzeba się szykować. Dziś ślub!
- Ale jeszcze nie nasz.- stwierdził.
- A co? Na własnym też chcesz go udzielać?- spytałam rozbawiona.
- To by było ciekawe, ale wolę cały czas patrzeć w twoje cudne oczy niż na ludzi.- powiedział i pocałował mnie w policzek. Na moją twarz wkroczył lekki rumieniec. Szybko wstałam, pobiegłam do garderoby, wzięłam na razie normalne ubranie, wbiegłam do łazienki, w której znajdował się mój ukochany. Mył twarz. Zabrałam szczotkę do włosów i wróciłam do garderoby, założyłam bieliznę i znowu weszłam do drugiego pomieszczenia. Tym razem było puste. Szybko się umyłam, ubrałam. Wzięłam jeszcze ubranie na zmianę i rzeczy Minuki. Pocałowałam Minato w policzek i przeniosłam się do koleżanki. Na szczęście nie spała i była już u niej czarnooka. Podeszłam do nich, przywitałam się i poszyłyśmy do sypialni białookiej. Zaczęłyśmy ją szykować. Po trzech godzinach była gotowa. Teraz tylko musiałyśmy się ubrać z Mikoto. Szybko to zrobiłyśmy.
- A wy nic nie robicie z włosami i nie malujecie się?- spytała lekko podenerwowana Minuki.
- Ja zrobię sobie koka i lekko pomaluje oczy i usta. A ty Hanabero?
- Tylko pomaluje lekko usta a włosy zostawię rozpuszczone.
- Dlaczego tylko ja jestem umalowana?
- Bo to twój dzień kochana.- powiedziałam i złapałam przyjaciółki za ręce. Przeniosłam nas do biura Hokage. Ceremonia odbędzie się na dachu. Zostało nam jeszcze dziesięć minut. Minuki zaczęła ciężko oddychać. Chciałam ją posadzić na fotelu Minato, ale ta się zatrzymała.
- Co ty robisz?! Nie usiądę w fotelu Hokage!!
- To się uspokój. Wdech i wydech moja droga.- poradziłam jej. Zastosowała się od razu.
- Pogadamy jak to wy będziecie brały ślub.- powiedziała z nutką paniki w głosie. Położyłyśmy jej dłonie na ramionach. Nagle drzwi się otworzyły i stanął nam w nich zboczeniec. Zagwizdał z naszego wyglądu. Posłałam mu mordercze spojrzenie.
- Czego chcesz zboczeńcu?- spytałam przesyłając go spojrzeniem.
- Przychodzę was powiadomić, że już czas….- przerwał mu głośny i paniczny oddech Minuki.
- Minuki wdech i wydech. Wdech i wydech…- powtarzała Mikoto.
- Zaraz przyjdziemy. A teraz wyjdź!!- powiedziałam do sannina. Ten od razu wykonał polecenie , zamykając zza sobą drzwi.
- Minuki, uspokój się. Tam na dachu czeka na ciebie Hiashi. Chyba nie chcesz go zranić i wystawić go?
- Nie Kushina.
- A więc. Nie myśl o tym co się tam wydarzy tylko pomyśl i myśl o nim. Jasne?
- Tak…. Dobra myśleć o ukochanym…. Hiashi na mnie czeka….- powiedziała  z uśmiechem na twarzy. Złapałam ją i Mikoto za ręce i przeniosłam nas na dach. Minuki zostawiłam z jej ojcem a my poszłyśmy na swoje miejsca. Każdy wstał. Minuki ruszyła do przodu. Stałyśmy i czekałyśmy na nią. Doszła do nas po minucie. Hiashi wziął ją za ręce i doprowadził te kilka kroków do ołtarza. Wszyscy goście usiedli. Panowała cisza.
- Zebraliśmy się tu aby połączyć węzłem małżeńskim Hiashiego Hyugę i Minukę Hyugę. Powtórzcie za mną. Ja Hiashi Hyuga…
- Ja Hiashi Hyuga…
- Przysięgam kochać cię nad życie…
- Przysięgam kochać cię nad życie…
- I być przy tobie…
- I być przy tobie…
- W zdrowiu i chorobie, złe i dobre dni naszego życia…
- W zdrowiu i chorobie, złe i dobre dni naszego życia…
- Teraz powtórz za mną. Ja Minuki Hyuga…
- Ja Minuki Hyuga…
- Przysięgam kochać cię nad życie…
- Przysięgam kochać cię nad życie…
- I być przy tobie…
- I być przy tobie…
- W zdrowiu i chorobie, złe i dobre dni naszego życia…
- W zdrowiu i chorobie, złe i dobre dni naszego życia…
- Jeśli ktoś jest przeciwko tego związku niech odezwie się teraz…. A więc ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.- powiedział z uśmiechem i puścił Hiashiemu znaczące oczko. Ten złapał Minuki za twarz i złożył na jej ustach długi, namiętny pocałunek. Zaczęliśmy bić im brawo…. Trwała zabawa. Państwo młodzi tańczyli i inni poszli w ich ślad. Tsunade i Jiraiya popijali sobie sake. Mikoto tańczyła z Fugaku. A ja rozmawiałam z Hizashim.
- No to teraz twoja kolej chłopie.
- Wiem, wiem. Kto wybierał suknie panny młodej?
- Ja. A co?
- Nic. Masz gust. Idealnie do niej pasuje.
- No wiem dattebane.
- Mogę panią poprosić do tańca?- usłyszałam głos Hiashiego.
- Z przyjemnością.- powiedziałam i podniosłam się z krzesła. Zaczęliśmy tańczyć.
- Dziękuje.
- Za co?
- Za to, że przyrządziłaś jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu.
- Nie ma sprawy dattebane. Jak się czujesz w roli męża?- spytałam z uśmiechem na twarzy.
- Dobrze.
- Tylko tyle?
- Tylko tyle ci powiem, bo jeszcze dobrze sam nie wiem.
- Dobra. Opuszczę ci teraz dattebane, ale za jakiś miesiąc znowu się ciebie o to spytam.
- Dobra.- powiedział i zakręcił mną wokół własnej osi. Zaśmiałam się. Zatrzymałam się i znalazłam w ramionach ukochanego. Pocałował mnie w głowę.
- I jak? Wytrzymujesz w tej sukience?
- Daje sobie radę. Dzięki.
- Czy mówiłem ci, że przepięknie w niej wyglądasz?
- Nie.
- No to teraz ci to powiem. Wyglądasz w niej olśniewająco.- na moich policzkach pojawił się rumieniec.
- Dziękuje.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Potem było krojenie tortu, rzucanie welonem, który wpadł w ręce nic nieświadomej Tsunade. Zabawa trwała do północy…








2 komentarze:

  1. Przez cały czas się śmiałam nie wiem czemu dzisiaj mam jakiś zrypany humor no nic. Notka super widzisz ty dobiłaś do 40 rozdziału a ja niedługo dobiję do 200 wyświetleń ;P pozdrawiam i życzę weny ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. 40 rozdział!!! Świetny rozdział. Kiedy przeczytałam, że Minato ma udzielać sobie ślubu i Kushinie to wybuchnęłam śmiechem. Ja też mam dzisiaj zrypany chumor, Jagida^^ Gify super!

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Świetnie! A czemu nie komentujesz? Każdy komentarz pomaga mi w dalszym pisaniu ♥♥♥ Więc proszę zostaw komentarz bo nawet napisanie go nie zabierze ci dużo czasu...♥♥♥