4.27.2013

Ostatni płomień wiru cz.48

Hej kochani! Wiem , że w poprzedniej notce nie odpowiedziałam na komentarze więc teraz to robię.
Pierwsza notka:
Marta Anonim- nie moja wina, albo i moja... nie wiem... no bardzo ciekawe... tak, ale tu jest facetem...
Jagoda Lee- no wiesz to chodzi o to aby was zaciekawiła następna część... bardzo dziękuje....
Kushina Uzumaki- dzięki
Druga notka:
Marta Anonim- po pierwsze dzięki.... po drugie masz fajne zdjęcie..
Jagoda Lee- dzięki
Kushina Uzumaki- czy ty użyłaś tekstu z pingwinów z madagaskaru?... nie wiem... ale dzięki.. z chęcią odpowiem na twoje wezwanie....

Chce jeszcze dodać, że przy tym rozdziale pomogła mi Ania( Jagoda Lee) za co jestem jej sto kroć wdzięczna!! Mam nadzieje , że wam się spodoba. A teraz zapraszam do czytania.

Usiedliśmy naprzeciwko siebie. Starałam nie patrzeć mu w oczy. Nie chciałam widzieć jego uczuć , które aż płonęły. Założyłam za ucho kosmyk włosów. Czekałam aż zacznie mówić, ale nic nie mówił. Nie wytrzymałam po pięciu minutach.
- Nie zamierzam przepraszać, za to co zrobiłam. Nie czuje się winna. A wręcz przeciwnie. Jestem dumna , że to zrobiłam.
- Dlaczego mnie nie posłuchałaś? Nie traktowałem cię wtedy gdy to mówiłem jak swoją żonę, tylko jak każdego innego ninje. Dlaczego mnie zlekceważyłaś?!- powiedział władczym tonem. Po moim ciele przeszły ciarki. Spojrzałam mu prosto w oczy.
- Posłuchaj. Możesz mnie zawiesić. Zabronić wykonywania misji przez kilka miesięcy. Ale gdyby nie ja to by było po nim! I przepraszam , że uraziłam twoją dumę wielkiego przywódcy wioski! Mam to w nosie! A co ty byś zrobił na moim miejscu?! Gdybyś tylko ty wiedział jak go odnaleźć, a tobie nie pozwolono nic zrobić?! Co byś wtedy zrobił?!- wydarłam się. Położyłam ręce na stole i podniosłam się z krzesła. Przewróciło się na ziemię. Patrzyłam mu hardo w oczy.
- Pewnie postąpiłbym tak jak ty, ale bym wziął kogoś zaufanego do pomocy.
- Na przykład Jiraye?
- Może.
- Powiedz mi dlaczego myślisz , że cię lekceważę?
- Bo to wynika z twojego zachowania.
- A może to ty to sobie ubzdurałeś. Nigdy bym cię nie zlekceważyła! Szanuję cię, nie tylko jako człowieka, ale też jako najsilniejszego shinobi i Kage na świecie. Tu nie wliczam naszego życia prywatnego, ale publiczne. Jeśli cały czas tak myślisz, nawet po tym co ci powiedziałam to już nie mój problem.
- Kushina….- powiedział już normalnym głosem.
- Nie. Powiedz mi co teraz myślisz po tym co ci powiedziałam. Powiedz mi dlaczego nie chciałeś mi pozwolić. I nie kłam mi w żywe oczy.- powiedziałam pewnie i włączyłam oczy Kyuubiego.
- Bałem się o ciebie. Nie chciałem aby coś ci się stało. A znając ciebie na pewno wpakowałabyś się z niezłe kłopoty.
- A kto mi powiedział, że nie traktuje mnie ulgowo?!- krzyknęłam ze łzami w oczach. Wybiegłam z kuchni i pognałam do sypialni. Gdy otworzyłam drzwi uderzyłam o tors Minato. Chciałam się od niego odsunąć, ale złapał mnie w uścisk. Waliłam go pięściami po klatce piersiowej. Szarpałam się.
- Puść mnie Minato!! Zostaw mnie!!- darłam się w kółko. Nie słucham moich protestów. Tylko dalej mnie do siebie tulił. Moje ciało chciało przestać walczyć i odwzajemnić uścisk, ale zabroniłam mu. Dalej się szamotałam. Zaprowadził mnie do naszego łóżka. To nie było łatwe, ale udało mi się uwolnić z jego uścisku. Pobiegłam w stronę drzwi , ale złapał mnie w pasie i upadliśmy na podłogę. Znalazłam się pod nim. Szarpałam się. Położył się na mnie. Nasze twarze dzieliły milimetry. Przestałam się szamotać. Po pierwsze nie miałam miejsca, a po drugie utonęłam w jego spojrzeniu. Położył dłoń na moim policzku.
- Kushina…. przepraszam…. Nie powinienem się tak zachować…. Czy mi wybaczysz?- starł łzę z mojego policzka. Byłam na niego zła, wściekła, ale nie potrafiłam gniewać się na niego wiecznie. Kochałam go i kocham go tak mocno, że jestem w stanie wybaczyć mu wszystko. Z zaskoczenia pocałowałam go w usta. Odwzajemnił pocałunek. Oderwał się ode mnie.
- Czyli mam rozumieć, że mi wybaczasz?- zapytał z winą niewiniątka. Zaśmiałam się.
- Tak wybaczam ci. Ale więcej tak się nie zachowuj. Przecież wiesz jaka jestem.
- Wiem, i się boje.- powiedział z udawanym strachem w głosie. Miałam piękną ripostę na końcu języka , ale zachowałam ją dla siebie. Ponieważ zatkał mi usta swoimi. Wplotłam palce w jego bujną czuprynę i cała złość ze mnie uciekła…. Siedziałam w biurze Minato. Uzgadnialiśmy już ostatnie rzeczy. Nagle weszła jego sekretarka. Ukłoniła się.
- Yondaime Hokage. Chciałam przypomnieć, że dziś o trzeciej po południu do naszej wioski przybędzie Kazekage z żoną i córeczką.
- Dziękuje Kuruki. Czy coś jeszcze?
- Jutro czcigodny masz wyruszyć na obchody wiosek.
- Co?! Jak to jutro?! Przecież to miało być za  miesiąc!!
- Tak wiem, ale dostałam przed chwilą papiery w których było to napisane.- powiedziała z miną niewiniątka. Włączyłam oczy lisa i zauważyłam , że kłamię. Miałam zamknięte oczy , aby nie zauważyła tej małej zmiany.
- A czy możesz pokazać ten dokument?- spytałam.
- Oczywiście.- powiedziała i szybko wyszła. Minato przysunął mnie do siebie.
- Otwórz oczy.- poprosił. Wykonałam jego prośbę.- I co? Mówiła prawdę?- spytał szeptem.
- Jeśli chodzi o zawartość dokumentu to tak, ale o tym kiedy go dostała to już nie.- wyszeptałam, gdy weszła do gabinetu. Zamknęłam oczy i oparłam się o ramię Minato. Poczułam jak coś bierze do rąk.
- Dziękuje. Możesz już odejść.- powiedział do niej zgaduje z uśmiechem.
- Hai.- powiedziała i wyszła co sugerowałam po zamknięciu drzwi. Podniosłam powieki, moje oczy miały swój normalny odcień.
- Nie widzę nic podejrzanego… zaraz a to co.- przybliżył dokument do twarzy i bacznie mu się przyglądał. Wyglądał przekomicznie. Zachichotałam. Zabrałam mu dokument i pokazałam mu palcem to miejsce w którym była data. Westchnął i zaczął coś pisać. Po trzydziestu minutach odłożył długopis. Wstał, podszedł do sokoła , włożył do niego, powiedział coś do ptaka a ten wbił się w powietrze.
- Co tam napisałeś?
- Prośbę czy mógłby za mnie pójść poprzedni Hokage.
- A nie lepiej było poprosić o przełożenie?
- To też tam napisałem.
- Co za ironia.
- Nie musisz mi o tym mówić.- powiedział z bladym uśmiechem. Podeszłam do niego i zmierzchnęłam mu włosy. Ujął moją dłoń i przyłożył ją sobie do policzka. Czekaliśmy tak kilka godzin, aż ptak z powrotem się pojawił. W mgnieniu oka znalazł się przy nim i studiował list. Na jego usta wkroczył uśmiech triumfu.
- Która opcja?
- Przełożą o miesiąc.
- Co im tam napisałeś?
- Nic oprócz tego , że jutro ożenię się z najpiękniejszą kobietą na świecie.- gdy to powiedział mrugnął do mnie z łobuzerskim uśmiechem. Na moją twarz wkroczył rumieniec…. Siedziałam w domu Mikoto. To był ten dzień. Byłam cała podenerwowana. Dziewczyny właśnie mnie ubierały a Kurenai i Rin, czekały aż zaczną mnie malować i robić włosy. Gdy wcisnęłam się w sukienkę, usiadłam na krześle uważając na suknie. Po godzinie byłam gotowa.
- Zakręć się wokół własnej osi.- poprosiła mnie Minuki. Wykonałam jej rozkaz.
- Czegoś jeszcze nam brakuje…. A już wiem! Zaraz wracam!- krzyknęła Mikoto i wybiegła z pokoju by wrócić do niego po trzech minutach.- Kushina tylko mnie nie walnij.- ostrzegła mnie.
- Mikoto co ty tam…. Nie! Nie! Nie! I jeszcze raz kategorycznie nie!- powiedziałam przestraszona tym co zauważyłam. Moja przyjaciółka miała podwiązki!! Chyba ją zabiję!!!
- Opanuj się Hanabero. Poza tym to nasza niespodzianka.
- Ładna mi niespodzianka!
- Kushina-sensei. Proszę zgódź się.- powiedziała Kurenai robiąc minę szczeniaczka. Rin do niej dołączyła. Warknęłam pokonana.
- No dobra.
- Jest!
- No to teraz tylko ją założyć.- powiedziała Mikoto nurkując pod suknią. Czułam jak materiał przykłada mi się do nóg. Wyszła spod sukni uśmiechając się podstępnie. Spiorunowałam ją wzrokiem.
- No dobra. Ja już jestem gotowa , a teraz na was czas moje panie.- powiedziałam z uśmiechem i się zaśmiałam histerycznie. Rin do mnie podeszła i złapała za rękę. Spojrzałam w jej oczy i się lekko uspokoiłam. Po kolejnej godzinie byłyśmy już gotowe do drogi. Przeniosłam nas na miejsce. Już wszyscy byli. Wstrzymałam oddech i szukałam Minato. Rozmawiał z Sarutobim. Jeszcze mnie nie widział. Uff. Wszyscy wstali, orkiestra zaczęła grać, wszyscy przenieśli swój wzrok na mnie. Uniosłam dumnie głowę. Dziewczyny ruszyły pierwsze a ja cztery kroki za nimi. Starałam się nie wywalić w tych butach. Gdy napotkałam wzrok Minato przestałam na chwilę oddychać. W jego spojrzeniu była taka ilość miłości, namiętności i szczęścia, że nagle marsz wydał mi się strasznie powolny. Chciałam pobiec do niego, rzucić mu się na szyję i zatopić swoje wargi w jego słodkich ustach. Uśmiechnął się do mnie w stylu anioła. Prawie bym się wywaliła, ale na szczęście nikt tego nie zauważył. Po ciągnących mi się w nieskończoność minucie stałam obok niego. Złapał mnie delikatnie za dłonie i przysunął do siebie. Sarutobi zaczął przemowę. Cały czas patrzyłam na Minato. Na jego twarz, ruch jego warg gdy składał przysięgę, jego oczy które lśniły blaskiem zwycięstwa, włosy powiewające na leciutkim wietrze. Gdy przyszła na mnie kolej powtórzyłam za Sarutobim swoją część.
- A teraz ogłaszam was mężem i żoną. Wiecie co dalej.- powiedział z mrugnięciem. Minato odwrócił się do mnie twarzą. Uśmiechnęłam się. Przybliżył powoli swoje wargi do moich. Gdy się zetknęły z drzew wiśni poleciały w naszą stronę płatki kwiatów, wirując dookoła nas, słońce właśnie zachodziło. Odbijaliśmy się w tafli jeziora. Pocałował mnie i poleciały brawa. Odwzajemniłam pocałunek i chciałam aby ta chwila trwała wiecznie, ale niestety odsunął się ode mnie po kilku sekundach. Uśmiechał się słodko. Odwzajemniłam gest.
- Kocham cię.- powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Ja ciebie też kocham najdroższa.- pocałował mnie w prawą dłoń na , której znajdowała się obrączka. Zaczęliśmy iść w stronę gości , gdy posypał się ryż…. Byliśmy na parkiecie. Mieliśmy naszym tańcem rozpocząć wesele. Minato złapał mnie w talii a ja położyłam ręce na jego karku. Grała muzyka, patrzyliśmy sobie w oczy i tańczyliśmy po sali. Czułam na sobie milion par oczu. Przybliżył usta do mojego ucha.
- Wyglądasz olśniewającą.- wymruczał do mojego ucha. Lekko się zarumieniłam.
- Do twarzy ci w garniturze i szacie Hokage.
- Dziękuje. A tobie ślicznie w sukienkach.- droczył się ze mną.
- Ach. Dziękuje czcigodny.- zaśmiał się. Skończyliśmy taniec i Jiraya od razu mnie poprosił. Zgodziłam się.
- A tylko dotknij mnie w pośladki lub niżej a pożałujesz. Albo po wyżej talii.- zagroziłam mu.
- Jasne. Jasne. Co ty myślisz? Żonę swojego ulubionego ucznia dotykać tam gdzie nie przystoi? Chyba by mnie zabił, a ja bym mu na to pozwolił.
- To się czesze, że się rozumiemy.- powiedziałam z uśmiechem na ustach. Gdy skończyłam z nim tańczyć , poprosił mnie o taniec Asuma. Z uśmiechem na ustach z nim tańczyłam.
- Ślicznie wyglądasz sensei.
- Dziękuje za komplement. Ty też przepięknie wyglądasz. Jak dżentelmen.
- Arigato.
- Z kim przyszedłeś?
- Z Kurenai.- gdy wypowiedział jej imię dostrzegłam lekki rumieniec na jego twarzy.
- O to super. A niestety piosenka się skończyła młody.
- Nic nie szkodzi. Może Kurenai da się zaprosić na parkiet?
- Mam nadzieje.
- Czy mogę Asuma teraz zatańczyć z naszą sensei?- zapytał z uśmiechem Itachi.
- Jasne stary. Do widzenia Kushina-sensei.- powiedział i pocałował mnie w policzek. Oddałam buziaka i zaczęłam tańczyć z drugim uczniem. Gdy skończyłam tańczyć z Itachim poszłam usiąść. Mój wzrok przykuła jedna parka tancerzy a mianowicie: Obito i Rin. Wyglądali przeuroczo. Nagle Asuma przez „ przypadek” popchnął Rin na Obito i się pocałowali w usta! Obito złapał Rin w talii i odwzajemnił pocałunek. Szybko ją puścił i zalał się rumieńcem. Wyczytałam z ruchu warg dziewczynki jak mówi: „ Obito… ja cię… kocham”, a młody Uchiha odpowiada , że ją też kocha. I razem wychodzą na dwór. Ten dzień jest najwspanialszy na całym świecie…. Była już druga nad ranem. Impreza powoli się kończyła. Tsunade i Jiraya byli mocno pijani. Szłam z Minuki w stronę gdzie stała Mikoto z Obito. Nagle coś na mnie wpadło. Cała byłam w torcie!! Wytarłam twarz. Czułam na sobie oczy wszystkich zebranych. Chciało mi się płakać. Minuki złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę łazienki. Pobiegłam ile sił w nogach. Łzy nalewały mi się do oczu i spływały po policzkach niszcząc makijaż. Minuki zamknęła za nami drzwi na klucz. Rozpłakałam się. Przytuliła mnie do siebie. Zamoczyła ręcznik i zaczęła wycierać mi twarz. Cały czas łzy leciały mi z oczu. Ktoś dobijał się do drzwi.
- Kushina! kochanie nic ci nie jest? Proszę wpuść mnie!- mówił Minato pod drzwiami.
- Minato zostaw nas same! Lepiej dowiedz się kto to zrobił! Ja się nią zajmę!- odpowiedziała mu Minuki.
- Najpierw chce się upewnić czy nic jej nie jest! Zaraz się do was przeniosę!
- Nie Minato! Wszystko jest ze mną dobrze!- powiedziałam płaczliwym głosem. Starałam się ukryć to , że płakałam i dalej płaczę. Nic nie słyszałyśmy. Minuki wyjrzała zza drzwi. Nie było pod nimi Minato. Zamknęła je z powrotem. Odwróciła się do mnie i przytuliła do siebie. Znowu zaczęłam płakać….


A teraz kilka fot MinaKushi z ślubu









3 komentarze:

  1. Powiedz, skąd bierzesz takie super focie? Rozdzialik super, a co do kłótni, to boska… Nie rozumiem Kushiny, gdybym ja miała takiego męża jak Minato, słuchałabym się go. No, ale Minato jest Kushiny :( Czekam na next'a^^

    PS: Na konoha-clans.blogspot.com New chapter^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna notka widać jakoś nasza rozmowa się przydała ^^ co do obrazków też chce to wiedzieć :D pozdrawiam i życzę dużo weny no i oczywiście czekam na następy rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Z przyjemnością chciałabym Cię poinformować o tym, że nominowałam Twojego bloga do The Versatile Blogger Award. Więcej znajdziesz na http://mery-mors-historie-pani-w-czerni.blogspot.com/ :P

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Świetnie! A czemu nie komentujesz? Każdy komentarz pomaga mi w dalszym pisaniu ♥♥♥ Więc proszę zostaw komentarz bo nawet napisanie go nie zabierze ci dużo czasu...♥♥♥