5.06.2013

Ostatni płomień wiru cz.52

Siema ludzisak! Chce wam podziękować za ponad 10 000 wyświetleń!! Kocham was!! Arigato!! Też chce podziękować za 11 obserwatorów!!!
Jagoda Lee- nie umiem... ale bym chciała... tak jakoś przyszło mi to do głowy... dzięki...
Minnou Josei- na serio? to super... dzięki... też miałam taki pomysły , ale były zbyt łagodne...
Juve Shonen- super nowy komentator! dziękuje...
Anonimka Tenshi- dzięki i mam , że ci się spodoba...

A teraz notka:

Minato stał nade mną nachylony z przerażeniem.
- Przepraszam… rozmawiałam z lisem.- spojrzałam na stoper. Miał taki sam czas jak ja.- Łał. Niezły czas jak na pierwszy raz. Dobra czas wylosować kto będzie miał opaskę na oczach podczas walki.- połamałam gałęź na dwie części. Zamknęłam oczy i wylosowałam jedną. Otworzyłam oczy i mina mi zrzedła. Wylosowałam krótszą i ja będę musiała mieć zakryte oczy. Zabrałam opaskę Minato i zawiązałam ją sobie wokół oczu. Włosy związałam. Wyprostowałam się.
- Dobra możemy zaczynać.- powiedziałam i ustawiłam się do pozycji obronnej. Skupiłam się. Zawiał wiatr. Nie wyczułam zapachu Minato. Do moich uszu doszedł szelest w lesie. Niezła kryjówka. Skupiłam się na otoczeniu wokół mnie. Nic się nie działo przez pięć minut. Nagle ktoś zmaterializował się zza moimi plecami. Odwróciłam się , złapałam osobnika zza rękę i cisnęłam na jakieś drzewo. Usłyszałam łamanie kości. Szybko zdjęłam opaskę i ujrzałam Minato leżącego w resztkach drzewa. Od razu do niego pobiegłam. Uklęknęłam przy nim. Wyglądał makabrycznie. Ściągnęłam z niego kamizelkę i rozwaliłam górę stroju. Położyłam go na ziemi i zaczęłam leczenie. Szło mi strasznie. Widziałam na jego twarzy ból. Dodałam czakrę lisa. Już po kilku chwilach nie miał żadnych ran. Podniósł się do siadu a ja się na niego rzuciłam.
- Przepraszam… przepraszam…- mówiłam do niego. Nie poznawałam się. Ja nawet swojego kochanego rodzeństwa nie przepraszałam.
- Nic się nie stało. To tylko trening. Jesteś niesamowita. Ty cały czas miałaś taki trening w wirze?
- Taa.
- Nie no jestem pełen podziwu. A teraz jaką mam karę?- zapytał rozbawiony. Położyłam palce na brodzie. Hmmm… co by mu tu dać? Może….
- Zakaz na ramen!- powiedziałam z uśmiechem.
- Co?! Ja nie wytrzymam tygodnia bez ramenu!
- To albo zakaz na moje pocałunki. Co wybierasz?
- To już wolę zakaz na ramen…- powiedział nadąsanym głosem małego dziecka. Zaśmiałam się. Podniosłam się z niego i chciałam odesłać sprzęt, ale złapał mnie w ramiona i zaczął się ze mną turlać z górki. Zaczęłam się śmiać. Zawtórował mi, i obydwoje wylądowaliśmy w jeziorku. Zaczęliśmy się nawzajem podtapiać. Gdy , któreś starało się wyjść to drugie od razu wciągało je w powrotem  do wody. Tak bawiliśmy się przez dwie godziny. Gdy wyszliśmy na suchy ląd, odesłałam sprzęt, a Minato przyszykował ognisko. Usiedliśmy obok siebie. Położyłam dłoń na jego gołej klatce piersiowej. Spojrzałam mu w oczy.
- Kocham cię Minato…
- Kocham cię Kushina…- powiedzieliśmy jednocześnie i pocałowaliśmy się w usta…….. Minęły od tego czasu cztery lata. Trudne cztery lata. Straciłam jednego członka rodziny w dzień narodzin potomka Mikoto. Itachi ocalił drużynę Minato. Oddał swojego sharingana Kakashiemu. Mikoto nadała swojemu synowi jego imię. Przez ten cały czas czułam się winna jego śmierci. Byłam przy jego grobie. Po moich oczach poleciały łzy.
- Przepraszam cię młody…. Tak bardzo cię przepraszam Itachi…. Powinnam być tam…. Powinnam ja tam zginąć….- zakryłam twarz dłońmi i zaniosłam się płaczem. Nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Podniosłam zapłakany wzrok i ujrzałam pozostałą dwójkę. Ukucnęli obok mnie i przytulili się do mnie.
- Brak mi go sensei.
- Mi też Kurenai. Mi też…. Co tu robicie? Przecież mieliście być u Mikoto.
- Tak, ale Hokage kazał nam cię powiadomić , że cię wzywa.- powiedział z smutnym uśmiechem Asuma. Otarłam twarz, uśmiechnęłam się promiennie. Teraz to oni mieli smutne miny.
- Uśmiechnijcie się. Itachi nie chciałby widzieć naszych min…. Na pewno by na nas nakrzyczał , że się smucimy i opłakujemy go…. Musimy ruszyć dalej. Przeszłość zawsze z nami zostanie, ale ona nas uczy jak mamy zachować się w przyszłości i w obecnej chwili…- powiedziałam i prze czochrałam Asumie włosy. Zaśmiał się. Połaskotałam Kurenai. Ona też się zaśmiała. Spojrzeliśmy ostatni raz na jego grób ze smutkiem po czym posłaliśmy mu promienny uśmiech. Podniosłam nas z ziemi.
- No dobra. Ja już będę się zbierać i wam też to radzę.- powiedziałam zanim nie przeniosłam się pod drzwi od gabinetu Hokage. Na drzwiach znajdował się napis „ Yondaime Hokage”. Uśmiechnęłam się, i zapukałam. Od razu otrzymałam odpowiedź. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Minato podpisywał jakieś papiery. Ledwo co go widziałam. Całe biurko miał nimi zawalone. Jedyne co było widać to jego czupryna. Zamknęłam za sobą drzwi.
- Wzywałeś mnie Yondaime-sama.- powiedziałam i ukłoniłam się. Podskoczył na krześle.
- Kushina! Nie strasz mnie tak.
- Przepraszam czcigodny.- powiedziałam z uśmiechem. Wyprostowałam się i położyłam ręce na biodrach. Podniósł się z krzesła, wyszedł zza biurka i podszedł do mnie. Przytulił mnie do siebie.
- Minato jesteś w pracy.- przypomniałam mu. Zaśmiał się za co oberwał w głowę.
- Auł…- powiedział i zaczął rozmasowywać miejsce , w które go walnęłam.
- Po co mnie wezwałeś Hokage-sama?- spytałam wychodząc z jego objęć. Westchnął.
- Chciałem cię poinformować Kushina, że zostałaś wybrana do brania udziału przy trzecim etapie egzaminu na chunina. Test odbędzie się za miesiąc.
- Hai.- powiedziałam i ukłoniłam się. Jęknął. Uśmiechnęłam się przebiegle.
- Nie musisz mi się kłaniać.- jęczał.
- Muszę. Jesteś Hokage.
- A ty moją żoną.
- No i? Gdy pracujesz nie powinieneś traktować mnie jak swojej żony tylko jak shinobi.
- Wiem o tym.
- Za ile kończysz?- zapytałam aby poprawić mu humor.
- Nie wiem. Te papiery mnie zabiją niż wojna!
- Może pomóc?
- A chce ci się?
- Tak. A co robi twoja asystentka?
- Nie wiem. Chyba jest na rance.- powiedział z poważną miną. Walnęłam się dłonią w twarz.
- Mogłeś mnie od razu poprosić o pomoc Minato….- jęknęłam zrezygnowana. Podeszłam do biurka i podzieliłam dokumenty na dwie części. Jedną zostawiłam na jego biurku, a drugą położyłam na stoliku obok. Pociągnęłam go w stronę papierów. Jęknął gdy usiadł zza biurkiem. Usiadłam przy nim.
- No to zaczynamy dattebane.- powiedziałam z promiennym uśmiechem i zabraliśmy się do pracy….


A teraz parę gifów i obrazków: 

4 komentarze:

  1. Itaś ;( ze względu na naszą rozmowę raczej nie pojawi się u ciebie czarna postać ale nic nie obiecuję TO nie liczy się z moim zdaniem ale wracając notka OSOM tylko Itaś ;( muszę to przeżyć więc czekam na następną notkę, życzę dużo weny no i życzę kolejnych 10 000 wejść ( do których pewnie w jakimś stopniu się przyczynię ;D )

    OdpowiedzUsuń
  2. Juve to mój brat… Weź mnie nie dołuj!!!

    Rozdział świetny *.* Nic dodać, nic ująć!

    PS: Życzcie mi powodzenie we środę, bo wystawiamy Musical :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Długo nie czekałam na notkę XD

    Kara była świetna lepszej chyba sama bym nie wymyśliła ^^
    Szkoda mi Itachiego, ale dobrze że Kushina pocieszyła Asume i Kurenai ^^

    Czekam na dalszy ciąg z niecierpliwością ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiadomość na http://sasuke-i-sakura-w-innej-odslonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Świetnie! A czemu nie komentujesz? Każdy komentarz pomaga mi w dalszym pisaniu ♥♥♥ Więc proszę zostaw komentarz bo nawet napisanie go nie zabierze ci dużo czasu...♥♥♥