Anonimka Tenshi- nic nie powiem dattebane.... to tajemnica państwowa! poza tym ma być to dreszczyk tajemnicy... dzięki za pomysł ... moze skorzystam....
Minnou Josei- spoko... dzięki... i czekam na twoją notkę na shikaki...
Anonimowy- dziękuje.... i broń boże!! nie zrobię tak jak w mandze , ale coś tam się z niej znajdzie... oczywiście nie uśmierce minato i kushiny.. nie potrafie tego im zrobić... i o shimatta! powiedziałam za dużo...
Jagoda Lee- dzięki .... nie wiem nic nie mówie...
Dita Finger- dziękuję... z chęcią odpowiem ale nie teraz...
A teraz do notki czas :
Minato nachylał się nade mną z uśmiechem.
- Obiad na stolę kochanie.- puścił do mnie oczko. Zaśmiałam się.
- Oby był jadalny. Nie chcę narazić dziecka na śmierć przez jedzenie.
- Ej no! Nauczyłem się przecież gotować jadalne rzeczy!- powiedział oburzony. Zaśmiałam się.- Ach tak?! Dobrze. Oto kara.- powiedział z chytrym uśmiechem. W mrugnięciu oka znalazł się na mnie. Usztywnił mi ręce, uniósł je nad moją głową. Zaczął robić mi malinki, a potem łaskotał. Śmiałam się i błagałam aby przestał. Ale mnie nie słucham. Nagle przybliżył twarz do mojej szyi w celu zrobienia na niej malinki. Schowałam głowę i pocałowałam go w usta. Odwzajemnił pocałunek przytulając się do mnie całym ciałem. Drżałam z pożądania. Przyciągnęłam go bliżej siebie. Znaleźliśmy się w naszej sypialni na łóżku. Jego ręce powędrowały pod moją sukienkę dotykając uda. Przeszedł mnie dreszcz pożądania. Ściągnęłam z niego koszulę , a on ze mnie sukienkę. Gdy pozbyliśmy się ubrań znów wróciliśmy do pocałunków i coraz bardziej odważniejszych pieszczot…. Leżeliśmy wtuleni w siebie. Głaskał mnie po włosach. Zamruczałam niczym kotka. Zaśmiał się i pocałował mnie we włosy. Bardziej się w niego wtuliłam i zasnęłam szczęśliwa , że jest przy mnie i że noszę jego dziecko w sobie…. Obudziło mnie smeranie po plecach. Leżałam na klatce piersiowej Minato. Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił uśmiech i pocałował mnie w usta. Chciałam zatopić się w tym pocałunku, ale szybko się ode mnie odsunął.
- Musimy uważać na malucha.- powiedział rozbawiony.
- Dziecku nic się nie stanie dattebane…. Dopiero jest w trakcie rozwoju… potrzebuje naszej pomocy dattebane…- powiedziałam i przybliżyłam się bliżej niego. Zaśmiał się uroczo.
- A z kąt to wiesz?
- Jestem medic-ninja. Wiem takie rzeczy dattebane.- powiedziałam poważnym tonem. Przyłożył palce do brody w zamyśleniu.
- Nie wiem czy tak można… ale jak wrócę z pracy to pomożemy naszemu dziecku….- powiedział z łobuzerskim uśmiechem. Zaśmiałam się i pocałowałam go namiętnie w usta.
- Odpowiada mi taki układ…- wymruczałam mu do ucha. Pocałował mnie w policzek i zniknął. Po kilku minutach wyszedł ubrany w strój Hokage, bez kapelusza. Podszedł do mnie i pocałował w czoło zanim nie przeniósł się do gabinetu. Zaśmiałam się, otoczyłam kołdrą i poszłam do łazienki. Zsunęłam z siebie kołdrę i spojrzałam na swój dotąd płaski brzuch. Już niedługo każdy cię będzie widział malutki. Powiedziałam do niego i dotknęłam się w brzuch na , którym widniała pieczęć. Oby nic się nie stało. Zdjęłam rękę z brzucha i ubrałam się w strój shinobi. Opaskę dumnie umieściłam na czole i poszłam w stronę pola treningowego. Kurenai i Asuma już byli. Gdy mnie ujrzeli rzucili się na mnie. Szybko się przeniosłam zza nich. Nie mogę narażać dziecka dattebane! Trzeba im o tym powiedzieć. Poszłam w stronę drzewa i usiadłam pod nim. Dzieciaki usiadły przede mną. Uśmiechnęłam się do nich.
- Będę mamą dzieciaki.- powiedziałam z radością w głosie. Asuma nic nie rozumiał, za to Kurenai wrzuciła się na mnie z uśmiechem na ustach.
- Moje gratulację sensei! Który to już miesiąc? Jaka płeć? Ile dzieci?
- Spokojnie. Dopiero jestem w trzecim tygodniu ciąży. Jeszcze nie wiem i jedno dziecko.
- Juhu!! To niesamowite!!! Niedługo poznam najnowszego członka rodziny Namikaze. A ty co o tym sądzisz Asuma?- zapytała szturchając go w bok. Potrzepotał powiekami i zrobił załamaną minę.
- To przez dziewięć miesięcy nie będziemy mieli treningów?! Nie!!!!!!- krzyknął w stronę nieba. Kurenai zdzieliła go w łeb.
- Ty tylko myślisz o treningach! Zamieniasz się powoli w Gaia!!!! Czy każdy facet musi być taki bez czuły?! A jak zachował się Minato-sama?- zapytała z podekscytowana.
- Jeśli chcesz wiedzieć czy nie zemdlał to odpowiedź brzmi tak. Był przeszczęśliwy, ale nie tak jak ja…. Nie wiem. Nie potrafię czytać w ludziach…. A może…- powiedziałam zamyślona. Położyłam palce na brodzie. Zaśmiałam się, zachowuję się w tym momencie jak Minato. Spojrzałam na Asumę i uśmiechnęłam się do niego.
- Ale oczywiście, że będą treningi. Tylko nie będę z wami mogła trenować sztuk walki, chociaż jakiś mały sparing od czasu do czasu z tobą stoczę młody…
- Juhu!!! Ale zaraz… czy nic się mu nie stanie?- zapytał dotykając mojego brzucha. Mimo wolnie dotknęłam jego ręki i przytrzymałam przy brzuchu. Kurenai poszła za jego przykładem. Moje spojrzenie padło na brzuch. Było w nim cała moja miłość do dziecka. Pogłaskałam brzuch mimo wolnie.
- Już niedługo….- wyszeptałam do siebie. Kurenai przytuliła się ostrożnie do mnie.
- Będziesz miał szczęście malutki… mieć takich rodziców jak Kushina-sensei i Minato-sama. Już ci zazdroszczę…- wyszeptała do brzucha. Zaśmiałam się melodyjnie.
- Ja też ci zazdroszczę…- rzekł Asuma. Znów się zaśmiałam. Pocałowałam uczniów w czoła.
- Ja już traktuję was jak swoje dzieci maluchy. A teraz czas na trening. Jeszcze mogę z wami walczyć dattebane.- powiedziałam z uśmiechem. Asuma zaczął skakać z radości i po chwili stał w pozycji obronnej.
- Ja sobie daruję sensei…. Zachowują się gorzej niż dzieci…- wyszeptała do siebie.
- Słyszałam dattebane!!
- Słyszałem!!!- krzyknęliśmy jednocześnie, uśmiechnęliśmy się do siebie i zaczęliśmy trening…. Byłam w domu. Właśnie robiłam ramen. Dzieciaki były już u siebie. Usłyszałam straszne burczenie w brzuchu. Zaśmiałam się. Jestem ciekawa jak Minato wytrzyma z moimi dziwnymi zachciankami dattebane? To będzie niesamowite doświadczenie. Nagle ktoś zakrył mi oczy dłonią. Poczułam ciepły oddech przy szyi. Uderzył we mnie słodki zapach oddechu Minato. Położył dłonie na moim brzuchu i pogłaskał go czule. Moje ręce znów powędrowały na brzuch przykrywając ręce Minato. Pocałował mnie w szyję.
- Jak minął ci dzień kochanie?- zapytał przy moim uchu.
- Miło. Szkoda, że nie widziałeś miny moich uczniów gdy się dowiedziały, że będę mamą dattebane. Asuma zaczął ubolewać , że przez dziewięć miesięcy nie będzie miał treningu.
- A moi uczniowie rzucili się na mnie przewracając i rozwalając biurko. Oczywiście potem musieli mi pomóc przy papierach… jakaś kara musi być. Nieprawdaż?- zapytał wyłączając gaz na , którym gotowało się ramen. Odwrócił mnie w swoją stronę, stykaliśmy się nosami.- Dlaczego się przemęczałaś?
- Kto ci….
- Kurenai. A co?
- Jak to….- przerwał mi kładąc palec na ustach.
- Dobrze, że mi powiedziała. Cały czas się bałem o ciebie i dziecko dattebane….- przerwał speszony tym co powiedział na końcu.
- Czy się przesłyszałam? Czy ty powiedziałeś „ dattebane”?
- Nie wiem jak… to mi się wymsknęło Kushina…- przerwałam mu śmiechem i całusem w usta.
- Nic się nie stało. Każdemu może się zdarzyć to mówić, skoro wysłuchuje tego dwadzieścia cztery godziny na dobę dattebane….- przerwał mi całusem w usta.
- Za dużo gadasz….—powiedział za co oberwał gazetą po głowię a potem powróciłam do pocałunku.
- Pamiętasz, co mi dziś rano mówiłeś?- zapytałam.
- Dużo dziś ci mówiłem.
- Powiedziałeś, że jak wrócisz z pracy pomożemy naszemu dziecku dattebane.- zaśmiał się i pocałował mnie w szyję.
- Wiem o tym, ale najpierw powinnaś coś zjeść.
- Obiad na stolę kochanie.- puścił do mnie oczko. Zaśmiałam się.
- Oby był jadalny. Nie chcę narazić dziecka na śmierć przez jedzenie.
- Ej no! Nauczyłem się przecież gotować jadalne rzeczy!- powiedział oburzony. Zaśmiałam się.- Ach tak?! Dobrze. Oto kara.- powiedział z chytrym uśmiechem. W mrugnięciu oka znalazł się na mnie. Usztywnił mi ręce, uniósł je nad moją głową. Zaczął robić mi malinki, a potem łaskotał. Śmiałam się i błagałam aby przestał. Ale mnie nie słucham. Nagle przybliżył twarz do mojej szyi w celu zrobienia na niej malinki. Schowałam głowę i pocałowałam go w usta. Odwzajemnił pocałunek przytulając się do mnie całym ciałem. Drżałam z pożądania. Przyciągnęłam go bliżej siebie. Znaleźliśmy się w naszej sypialni na łóżku. Jego ręce powędrowały pod moją sukienkę dotykając uda. Przeszedł mnie dreszcz pożądania. Ściągnęłam z niego koszulę , a on ze mnie sukienkę. Gdy pozbyliśmy się ubrań znów wróciliśmy do pocałunków i coraz bardziej odważniejszych pieszczot…. Leżeliśmy wtuleni w siebie. Głaskał mnie po włosach. Zamruczałam niczym kotka. Zaśmiał się i pocałował mnie we włosy. Bardziej się w niego wtuliłam i zasnęłam szczęśliwa , że jest przy mnie i że noszę jego dziecko w sobie…. Obudziło mnie smeranie po plecach. Leżałam na klatce piersiowej Minato. Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił uśmiech i pocałował mnie w usta. Chciałam zatopić się w tym pocałunku, ale szybko się ode mnie odsunął.
- Musimy uważać na malucha.- powiedział rozbawiony.
- Dziecku nic się nie stanie dattebane…. Dopiero jest w trakcie rozwoju… potrzebuje naszej pomocy dattebane…- powiedziałam i przybliżyłam się bliżej niego. Zaśmiał się uroczo.
- A z kąt to wiesz?
- Jestem medic-ninja. Wiem takie rzeczy dattebane.- powiedziałam poważnym tonem. Przyłożył palce do brody w zamyśleniu.
- Nie wiem czy tak można… ale jak wrócę z pracy to pomożemy naszemu dziecku….- powiedział z łobuzerskim uśmiechem. Zaśmiałam się i pocałowałam go namiętnie w usta.
- Odpowiada mi taki układ…- wymruczałam mu do ucha. Pocałował mnie w policzek i zniknął. Po kilku minutach wyszedł ubrany w strój Hokage, bez kapelusza. Podszedł do mnie i pocałował w czoło zanim nie przeniósł się do gabinetu. Zaśmiałam się, otoczyłam kołdrą i poszłam do łazienki. Zsunęłam z siebie kołdrę i spojrzałam na swój dotąd płaski brzuch. Już niedługo każdy cię będzie widział malutki. Powiedziałam do niego i dotknęłam się w brzuch na , którym widniała pieczęć. Oby nic się nie stało. Zdjęłam rękę z brzucha i ubrałam się w strój shinobi. Opaskę dumnie umieściłam na czole i poszłam w stronę pola treningowego. Kurenai i Asuma już byli. Gdy mnie ujrzeli rzucili się na mnie. Szybko się przeniosłam zza nich. Nie mogę narażać dziecka dattebane! Trzeba im o tym powiedzieć. Poszłam w stronę drzewa i usiadłam pod nim. Dzieciaki usiadły przede mną. Uśmiechnęłam się do nich.
- Będę mamą dzieciaki.- powiedziałam z radością w głosie. Asuma nic nie rozumiał, za to Kurenai wrzuciła się na mnie z uśmiechem na ustach.
- Moje gratulację sensei! Który to już miesiąc? Jaka płeć? Ile dzieci?
- Spokojnie. Dopiero jestem w trzecim tygodniu ciąży. Jeszcze nie wiem i jedno dziecko.
- Juhu!! To niesamowite!!! Niedługo poznam najnowszego członka rodziny Namikaze. A ty co o tym sądzisz Asuma?- zapytała szturchając go w bok. Potrzepotał powiekami i zrobił załamaną minę.
- To przez dziewięć miesięcy nie będziemy mieli treningów?! Nie!!!!!!- krzyknął w stronę nieba. Kurenai zdzieliła go w łeb.
- Ty tylko myślisz o treningach! Zamieniasz się powoli w Gaia!!!! Czy każdy facet musi być taki bez czuły?! A jak zachował się Minato-sama?- zapytała z podekscytowana.
- Jeśli chcesz wiedzieć czy nie zemdlał to odpowiedź brzmi tak. Był przeszczęśliwy, ale nie tak jak ja…. Nie wiem. Nie potrafię czytać w ludziach…. A może…- powiedziałam zamyślona. Położyłam palce na brodzie. Zaśmiałam się, zachowuję się w tym momencie jak Minato. Spojrzałam na Asumę i uśmiechnęłam się do niego.
- Ale oczywiście, że będą treningi. Tylko nie będę z wami mogła trenować sztuk walki, chociaż jakiś mały sparing od czasu do czasu z tobą stoczę młody…
- Juhu!!! Ale zaraz… czy nic się mu nie stanie?- zapytał dotykając mojego brzucha. Mimo wolnie dotknęłam jego ręki i przytrzymałam przy brzuchu. Kurenai poszła za jego przykładem. Moje spojrzenie padło na brzuch. Było w nim cała moja miłość do dziecka. Pogłaskałam brzuch mimo wolnie.
- Już niedługo….- wyszeptałam do siebie. Kurenai przytuliła się ostrożnie do mnie.
- Będziesz miał szczęście malutki… mieć takich rodziców jak Kushina-sensei i Minato-sama. Już ci zazdroszczę…- wyszeptała do brzucha. Zaśmiałam się melodyjnie.
- Ja też ci zazdroszczę…- rzekł Asuma. Znów się zaśmiałam. Pocałowałam uczniów w czoła.
- Ja już traktuję was jak swoje dzieci maluchy. A teraz czas na trening. Jeszcze mogę z wami walczyć dattebane.- powiedziałam z uśmiechem. Asuma zaczął skakać z radości i po chwili stał w pozycji obronnej.
- Ja sobie daruję sensei…. Zachowują się gorzej niż dzieci…- wyszeptała do siebie.
- Słyszałam dattebane!!
- Słyszałem!!!- krzyknęliśmy jednocześnie, uśmiechnęliśmy się do siebie i zaczęliśmy trening…. Byłam w domu. Właśnie robiłam ramen. Dzieciaki były już u siebie. Usłyszałam straszne burczenie w brzuchu. Zaśmiałam się. Jestem ciekawa jak Minato wytrzyma z moimi dziwnymi zachciankami dattebane? To będzie niesamowite doświadczenie. Nagle ktoś zakrył mi oczy dłonią. Poczułam ciepły oddech przy szyi. Uderzył we mnie słodki zapach oddechu Minato. Położył dłonie na moim brzuchu i pogłaskał go czule. Moje ręce znów powędrowały na brzuch przykrywając ręce Minato. Pocałował mnie w szyję.
- Jak minął ci dzień kochanie?- zapytał przy moim uchu.
- Miło. Szkoda, że nie widziałeś miny moich uczniów gdy się dowiedziały, że będę mamą dattebane. Asuma zaczął ubolewać , że przez dziewięć miesięcy nie będzie miał treningu.
- A moi uczniowie rzucili się na mnie przewracając i rozwalając biurko. Oczywiście potem musieli mi pomóc przy papierach… jakaś kara musi być. Nieprawdaż?- zapytał wyłączając gaz na , którym gotowało się ramen. Odwrócił mnie w swoją stronę, stykaliśmy się nosami.- Dlaczego się przemęczałaś?
- Kto ci….
- Kurenai. A co?
- Jak to….- przerwał mi kładąc palec na ustach.
- Dobrze, że mi powiedziała. Cały czas się bałem o ciebie i dziecko dattebane….- przerwał speszony tym co powiedział na końcu.
- Czy się przesłyszałam? Czy ty powiedziałeś „ dattebane”?
- Nie wiem jak… to mi się wymsknęło Kushina…- przerwałam mu śmiechem i całusem w usta.
- Nic się nie stało. Każdemu może się zdarzyć to mówić, skoro wysłuchuje tego dwadzieścia cztery godziny na dobę dattebane….- przerwał mi całusem w usta.
- Za dużo gadasz….—powiedział za co oberwał gazetą po głowię a potem powróciłam do pocałunku.
- Pamiętasz, co mi dziś rano mówiłeś?- zapytałam.
- Dużo dziś ci mówiłem.
- Powiedziałeś, że jak wrócisz z pracy pomożemy naszemu dziecku dattebane.- zaśmiał się i pocałował mnie w szyję.
- Wiem o tym, ale najpierw powinnaś coś zjeść.
A oto zdjęcie Minato obrywającego od Kushiny:
boski rozdział nie moge się doczekać nexta!!! :)
OdpowiedzUsuńTak!!!! niech Kuschina trzyma Minato twardą ręko nie można pozwolić by się za bardzo rozwydrzył ^_^
OdpowiedzUsuńJej nie moge się doczekać ciągu dalszego, i jak to mówiła moja koleżanka, niech wen będzie z tobą ^^
Wiesz, że mi się podoba, a co do ShikaRi, to postaram się coś napisać, lecz nie mam czasu, bo na niedz muszę być w Warszawie :( Czekam na nexta :p
OdpowiedzUsuńOsom inne słowa tego nie opiszą ;P czekam na next'a którego już nie mogę się doczekać ^^ pozdrawiam i życzę dużo weny ;D
OdpowiedzUsuńsweet.... mam nadzieje, że to ich " pomaganie dziecku" wyjdzie na dobre i urodzi się misiaczek Naruto!! Czekam na next'a... życzę ci duużo weny bo przy tej presji szkolnej ci się przydadzą...
OdpowiedzUsuń