5.24.2013
Ostatni płomień wiru cz.59
Hej kochani.... Ten rozdział dedykuję Kenejli Uzumaki z http://kenejla.blogspot.com/ za jej supern notkę i aby poomóc rozwinąć się jej cudnemu blogu. Serdecznie go polecam. No to teraz do komentarzy a potem do notki. Pojawi się odpowiedź na komentarz Kenejli bo z poprzedniej notki...
Kenejla Uzumaki- arigato... cieszę , że ci się spodobało. aż miło to usłyszeć... nie miałabym serca aby ich zabić... ja tą dwójkę kocham i nie mogłam... po prostu nie mogłam...z chęcią czekam na twoje śliczne notki dattebane...
Jagoda Lee- nom... ja też bym się bała...uuuu.... nic nie mówie....to jeszcze poczekasz...
Minnou Josei- współczuję....
Anonimowy- arigato
Anonimowy (Misia :D)- to jeszcze poczekasz...
Kushina Uzumaki- nic jeszcze nie powiem.... ale masz rację to ułom....
patryk jaros- arigato dattebane....
Anonimowy ( Alan Wake)- poczekasz....
A teraz do notki:
- Ech…. Minato.
- Tak? O co chodzi kochanie?
- Czy Naruto je już z butelki dattebane?- spytałam patrząc w dół. Zaśmiał się.
- Wiesz… może jeść już z butelki.
- Ok.- rzekłam i poszłam z maluszkiem do kuchni. Wyjęłam butelkę i zaczęłam szykować jedzenie dla Naruto. Gdy wszystko już zrobiłam wróciłam do salonu. To co tam zastałam wywołało u mnie napad śmiechu. Minato miał na głowie jedną część łóżeczka. Podeszłam do niego.
- Nadal uważasz , że sam to zrobisz dattebane?
- Już nie…. Jednak się do tego nie nadaje.- powiedział z miną zbitego psa. Uklękłam przy nim i podałam mu dziecko z butelką.
- Wymiana dattebane. Ty nakarmisz Naruto a ja złoże łóżeczko.- rzekłam z uśmiechem. Zdjęłam z niego część łóżeczka i zaczęłam je składać. Szło mi lepiej niż Minato. Ale co się dziwić. Kiedy się pomagało w dzieciństwie składać łóżeczka dla kuzynów. Po dwudziestu minutach łóżeczko było zrobione.
- No i po kłopocie dattebane. Może chcesz coś do jedzenia kochanie?- spytałam podnosząc się z ziemi. Posłał mi swój anielski uśmiech.
- Nie.- szepnął. Podeszłam do niego na paluszkach. Naruto słodko spał w jego ramionach.
- Szczęściarz.- wymsknęło mi się. Posłał mi pytające spojrzenie.
- Kto jest szczęściarzem?
- Ty i Naruto. On bo śpi w twoich ramionach, a ty bo znasz go lepiej ode mnie dattebane.- nagle znalazłam się w naszej sypialni. Byłam sama. Po chwili znalazł się obok mnie Minato, ale bez Naruto.
- Gdzie….
- Jest w swoim pokoju.- rzekł całując mnie w szyję.- Jest z nim Gamakichi. Powiedział, że z przyjemnością się nim zajmie.- mówił i zaczął jeździć dłońmi po moim ciele. Objął mnie w talii i pociągnął za sobą na łóżko. Leżałam pod nim. Patrzyłam w jego oczu. Pocałował mnie w szyję i zaczął przesuwać wargami w górę. Całował moją brodę, policzek aż w końcu zatopił się w moje usta. Znów zapłonęłam pożądaniem i tym razem nie zatrzymałam go. Minato pozbył się mojego szpitalnego stroju, to samo zrobiłam ja. Znaleźliśmy się pod kołdrą i połączyliśmy nasze ciała w jedno…. Leżałam wtulona w niego. Po dwugodzinnym stosunku byłam zmęczona i chyba on też. Trzymał mnie w swoich silnych ramionach. Moja głowa znajdowała się na jego klatce piersiowej. Przejechałam palcem po jego umięśnionym brzuchu…. Następnego dnia postanowiłam wyjść na spacer z Naruto. Minato chciał nam towarzyszyć, ale obowiązki Hokage wzywały.
- Nic nie szkodzi kochanie. Jak wrócisz to pójdziemy jeszcze raz jeśli będziesz chciał dattebane.- powiedziałam szykując Naruto do wyjścia. Spał. Minato też szykował się do wyjścia.
- Jasne , że będę chciał Kushina. To może cię odprowadzę do parku?
- Ale ja chciałam iść z młodym na pole treningowe sprawdzić jak radzą sobie maluchy dattebane. A przy okazji ich trochę potrenować.- rzekłam z uśmiechem.
- Spoko. To cię odprowadzę na pole treningowe. I nie mów żadnego „ ale”. No chodź bo w ogóle nie wyjdziemy z domu.- powiedział z udawanym strachem na to, że może się spóźnić. Oberwał ode mnie po głowie. Zaśmiał się i otoczył mnie ramieniem. Zamknął drzwi. Prowadziłam wózek z śpiącym Naruto, a Minato dalej mnie obejmował. Nie mówiliśmy nic przez całą drogę. Nie potrzebowaliśmy słów. Rozumieliśmy się bez nich doskonale. A poza tym nie chcieliśmy zbudzić synka. Gdy dotarliśmy na pole Asuma i Kurenai już trenowali. Rozgrzewali się. Minato pocałował mnie w usta a Naruto w czoło zanim nie popędził pędem do szpitala. Zaśmiałam się cicho. Maluchy mnie nie dostrzegły.
- Witajcie moi drodzy dattebane. Jak tam mija wam trening beze mnie?
- Sensei!!- krzyknęły uradowane i się na mnie rzuciły. Na szczęście nie obudzili dziecka. Zaśmiałam się i ich do siebie przyciągnęłam.
- Też się za wami stęskniłam dattebane.
- Myśleliśmy , że zginiesz.- powiedziała smutna Kurenai.
- I dadzą nam jakiegoś ułomka za ciebie.- dopowiedział Asuma.
- Na szczęście żyje i mam się dobrze. Kurenai może chcesz się trochę zająć Naruto dattebane?
- Oczywiście sensei.
- A my sobie Asuma potrenujemy. Co ty na to dattebane?
- A ja na to jak na lato.- pokazał mi język…. Byliśmy zmęczeni. Dałam młodemu niezły wycisk. Szliśmy w stronę domu Mikoto. Dzieciaki zakomunikowały, że mnie do niej odprowadzą….
Wiem krótkie , ale musiałam coś stawić. Znów zdjęcia rodzinki:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kocham te foty *_* Rozdział boski, ale że Minato nawet łóżeczka złożyć nie potrafii, to na serio... Wiesz, że mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny i czekam na nowe otoczenie ;)
Sweet focie... czekam na next'a.... ach Asuma docczekał się treningu...
OdpowiedzUsuńMisia :D
No proszę brat się zawziął i komentuje, postawa godna pochwały ;D ale teraz do rzeczy. Notka jak zwykle super ( bo chyba nie mogło by być inaczej ;P ) Hehe ja już wcześniej znalazłam bloga Kenejli :P ale ostatnio czasu mam tyle co kot napłakał więc z komentarzami nici ;( znowu schodzę z tematu ale to już chyba takie moje spaczenie zawodowe no nic czekam na next'a, życzę duuuużo weny i pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuńboskie tylko na naexta czekać;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOh przepraszam za tamten komentarz, ślepa już jestem, wybacz xD
UsuńW końcu komentuje to dzieło... jak zawsze mi się podoba... kush nie powinna się przemęczać.... no nic czekam na next'a i jestem nadal za tamto zła... gratulacjie 12 obserwatorów dattebane...
OdpowiedzUsuńspoko notka... czekam na następną... i życzę tego co wszyscy..
OdpowiedzUsuń