2.28.2013

Nowe otoczenie cz 12


*** perspektywa Jirayi***
Siedziałem z Alsumą w salonie. Oglądaliśmy mecz. Gdy była przerwa na reklamy, postanowiłem się spytać o to kiedy zostanie tatą.
- Alsuma, kiedy macie termin?
- Co? Sorry Jiraya , ale byłem zamyślony.
- Niech zgadnę. Kurenai?
- No wiesz…
- Zgadłem! Nie martw się.
- No wiem , ale po prostu się boje o nią i dziecko.
- Dobra. A teraz powtórzę poprzednie pytanie: kiedy macie termin?
- W kwietniu.
- Jaka płeć?
- Chłopiec.
- Moje gratulacje!
- Dzięki. Wiesz, że  ma być zmiana dyrektora?
- Nie. A dlaczego ojciec Minato nie chce już być?
- Zadecydował , że on lepiej będzie sprawował w gimnazjum niż w liceum.
- To kto zajmie jego miejsce?
- Dyrektorka gimnazjum do , którego chodzą bracia Temari.
- Nie! Tylko nie ona!! Już czuję , że moje kości nie wytrzymają jej uderzeń!
- Wiesz. Jeśli nie będziesz jej zachodził od tyłu to tego unikniesz.
- Ale to nie wykonalne! Jeśli chcesz to spytaj się Kushiny.
- Oj Jiraya. Musisz znaleźć sobie kobietę.
- Próbowałem, ale nie wychodziło mi to. Ja nie jestem tym typem facetów, którzy chcą wiązać się na całe życie tylko z jedną kobietą.
- No to masz problem.
- Wiem…

*** perspektywa Hinaty***

Szliśmy trzymając się za ręce. Naruto mówił mi przeróżne kawały. Śmiałam się w niebo głosy. Jesteśmy parą od ponad dwóch miesięcy. Wszystko dzięki Kushinie, Ino, Sakurze , Temari i Tenten.
- Kotku, co chcesz robić? Może chcesz potrenować sztuki walki?
- Jasne. A kto będzie moim przeciwnikiem?
- A ja.
- Ty? Nie. Nie będę z tobą walczyć!- powiedziałam przerażonym głosem.
- Dlaczego?
- Bo nie chce zrobić tobie krzywdy.
- O mnie się nie martw. To raczej ja się martwię aby tobie nie zrobić krzywdy.
- Zakład.- powiedziałam z uśmiechem.
- Dobra. Oto kto ma rację.
- Nie ma sprawy.
- Kocham cię.- powiedział po czym pocałował mnie w usta. Od razu spłonęłam rumieńcem. Gdy oderwał swoje wargi od moich uśmiechnął się słodko.- Uwielbiam te twoje rumieńce…


*** perspektywa Nejia***

Byłem w kuchni. Czekałem na Rocka. Mieliśmy iść na dwór, bo chciał się ze mną o coś założyć. Jak zawsze. On naprawdę stał się kopią Maestra Gaya. Drzwi się otworzyły. Do pomieszczenia weszła Kushina.
- Hej Neji.- powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Hej Kushina. Nie widziałaś może Lee?
- Tak. Jest w przedpokoju. Posłuchaj czy chcesz iść pozwiedzać Wir?
- Jasne. Będzie interesująco.
- No tak, dattebane!
- Czy ty cały czas musisz mówić to ,, dattebane”?
- Tak. A co przeszkadza ci to?
- Trochę.
- No to się z tym pogódź. Chodź bo zaraz nas rozszarpią.- powiedziała z uśmiechem na ustach.
- Dobra.- wstałem z krzesełka i poszedłem za nią. Gdy wyszliśmy wszyscy byli już przygotowani. Super! Cała klasa idzie! Po prostu bosko! Teraz będę musiał słuchać z chłopakami narzekań bandy fanek. Brr. Szybkim krokiem podszedłem do chłopaków. Każdy był bez swojej dziewczyny.- Hej. Długo na mnie czekacie?
- Nie. Dosyć krótko.- powiedział obojętnie Shikamaru.
- Ehm.- usłyszeliśmy z tyłu. Każdy odwrócił się w stronę dźwięku. Kushina czekała aż wszyscy na nią spojrzą.- Dobra. Jako wasz przewodnik, chce wam zakomunikować, że nie chce słyszeć jęków. Nie gadajcie z żadnym obcym facetem, bo każdy z nich będzie chciał z chłopakami walczyć a z dziewczynami się umówić. Macie trzymać się blisko mnie. Przy mnie nic wam nie grozi…
- Ale ja nie chce iść blisko ciebie. Wolę iść z twoim chłopakiem.- przerwała jej Tayuya. Kushina zacisnęła dłonie w pięści. Szybko weszła do kuchni, po czym wypchnęła z tam tond Annę. Miała przerażoną minę.
- Kushina tylko proszę cię niczego nie rozwal i nie zrób sobie krzywdy.- powiedziała z lękiem i troską w głosie.
- Za chwilę mogę komuś zrobić krzywdę! Powiedz im, że mają już być na dworze! Czekam na nich na ulicy!- to powiedziawszy usłyszeliśmy trzaśniecie. Każdy szybko wszedł do pomieszczenia. Prawie każdemu buzia się odtworzyła. Wyjątkami byli: Anna, Naruto i Jiraya. Podeszli do szyby i zaczęli ją sprawdzać.
- Na szczęście nie rozwaliła się. Jak tylko pójdziecie zadzwonię po kogoś i to naprawi.
- Zaraz jej zrobię kazanie godne jej ojca.- powiedział z powagą pan Jiraya.
- Oj przestańcie. Nic się przecież nie stało. No co się tak na mnie patrzycie? Ja mówię tylko prawdę. Dobra chodźmy już bo zamiast tej szyby to mogę być ja lub ty wujku.- powiedział Naruto. Po czym zaczął się kierować w stronę drzwi. Gdy wszyscy wyszliśmy naszym oczom ukazała się dość nietypowa scena. Dziewczyna walczy z chłopakiem! Wszyscy szybko do nich podbiegliśmy. Kushina była cała czerwona na twarzy. Do akcji wkroczył Naruto. Złapał ją w tali i do siebie przycisnął.
- O paczcie. Kogo my tu mamy? Otóż to pan Naruto Uzumaki.- powiedział z kpiną w głosie osoba , która była uratowana przed Kushiną.
- Zamknij się Dosu! Czego tu chcesz?
- A czy ja mówiłem coś do ciebie pomidorze? Nie! Więc bądź córeczką tatusia i mamusi , i się nie wtrącaj do rozmowy dorosłych.
- Oberwie ci się za tego pomidora! Naruto puszczaj mnie!
- Sorry kuzyneczko, ale mamy inne plany niż zabicie tego oto osobnika, z grupy ciamajd.
- Mam to w głębokim poważaniu. Poza tym to zajmie tylko kilka sekund.- powiedziała i skierowała swoje spojrzenie na niejakiego Dosu. Było w tym spojrzeniu chęć mordu.
- Nie. Nie będziesz się z nim biła.- powiedział stanowczo Naruto. Każdego z nas zatkało. Naruto i powaga?! Świat zaczął wariować.

Ostatni płomień wiru cz. 8


- Kushina czy coś się stało?- usłyszałam zatroskany głos Saturobiego.
- On…. To niemożliwe…. Przecież go…. Jak to…. Dlaczego on…. Nie wierzę…. Czy nawet tego nie mogłam zrobić…. Ale jak…. Przecież nikt by tego nie wytrzymał…. Nie…. Nie!!!- nie mogłam się wysłowić. Jak to możliwe , że ten dupek nadal oddycha!! Przecież zabiłam tego psa!!! To niemożliwe!!! Moje dłonie upuściły teczkę, zamiast tego powędrowały do moich włosów i zaczęły je ciągnąc. Upadłam bezsilna na kolana. Zamknęłam oczy. Zaczęłam sobie przypominać nasze starcie. Biegł na mnie z kataną. Robiłam zwinnie uniki. Nagle jego katana przeszyła moje serce na wylot. Wyjął ją z mojego ciała a mnie odepchnął na drzewo. Śmiał się. Szybko wykonałam pieczęć , której nauczył mnie bóg śmierci. Moje serce było naprawione. Przywołałam pomocników śmierci. Ci się na niego rzucili i zaczęli rozrywać na kawałki. Gdy był cały poćwiartowany, ja się uśmiechnęłam. Powróciłam do rzeczywistości. Zaciskałam dłonie na włosach. Poczułam jak ktoś podnosi mnie z ziemi i zabiera ręce z włosów. Otworzyłam oczy. Przede mną stał Minato z zatroskanym wyrazem twarzy. Złapał mnie za ramiona i lekko mną potrząsnął. Trochę to na mnie podziałało.
- Kushina co się stało?- zapytał pewnym tonem.
- To niemożliwe.
- Co jest niemożliwe?
- To, że on…
- Co on? Ten koleś z teczki?- dopytywał się Minato. Nic nie zdołałam powiedzieć, tylko pokiwałam głową na tak. Nagle drzwi do gabinetu się otworzyły i katana leciała na Saturobiego. Od razu ją rozpoznałam. Bez wahania wyrwałam się z uścisku Minato i stanęłam na drodze katanie. Przebiła moje serce na wylot. Znowu usłyszałam ten pieprzony śmiech. Szybkim ruchem wyjęłam katanę z ciała. Wykonałam tę samą pieczęć co wtedy. Zobaczyłam jego przerażone spojrzenie gdy mnie ujrzał. Szybko wybiegłam z gabinetu i rzuciłam w niego jego własność. Przebiła mu nogę. Upadł na ziemię a ja w tym czasie już przy nim byłam. Przycisnęłam go nogą do ziemi. Złapałam jego ręce, które następnie wykręciłam do tyłu. Jęknął z bólu. Z brutalnością podniosłam go z ziemi. Przybliżyłam swoje usta do jego ucha i wyszeptałam:
- Dlaczego ty jeszcze oddychasz?
- Puszczaj mnie!!- zawołał z przerażeniem w głosie.
- O nie ma tak szybko. Najpierw odpowiesz mi na to pytanie, a następnie idziesz ze mną do Suny na twoją śmierć. No więc powtórzę teraz pytanie , a ty masz mi powiedzieć prawdę. Bo jak nie, to zaraz pożegnasz się z życiem.
- Ha! Oni znowu mnie ożywią.
- Tym razem nie popełnię tego błędu. Powiedz mi kto ciebie ożywił?
- To nie było tamto pytanie.
- Tak. Jak byś nie zauważył już mi na nie odpowiedziałeś.
- Nie powiem ci.- powiedział z uśmiechem. Ah tak! No to teraz patrz psie jeden! Wzmocniłam uścisk na jego rękach, przekręciłam się z nim i przycisnęłam do ściany. Moc tego uderzenia była taka, że jego gęba się w niej odcisnęła. Przycisnęłam go mocniej do niej. Zaczął krzyczeć z bólu. Nagle za mną wyszli z dymu dwóch członków AMBU.
- Weźmiemy go.- powiedział jeden z nich. Spojrzałam na niego. Miał czarne włosy sięgające do ramion. Na masce miał sokoła. Prychnęłam.
- Wole wam nie dawać tego śmiecia bo wam znowu ucieknie.- powiedziałam do nich po czym odsunęłam tego dupka od ściany.- Ty idziesz ze mną do Hokage. Muszę się spytać czy mogę teraz wyruszyć z tobą do Suny. Mam nadzieje , że Kazekage osobiście pozwoli mi cię znowu zabić.
- Zamknij się suko!- powiedział po czym opluł mnie krwią. Zamiast otrzeć twarz, znowu go przycisnęłam do ściany.
- Radzę się tobie zamknąć. Jeśli ci życie miłe.- powiedziałam z pogardą w głosie. Pchałam go do gabinetu Hokage. Dwójka AMBU szła po moich bokach. Bez pukania weszłam do gabinetu.
- Hokage-sama czy mogę od razu wyruszyć do Suny?
- Wiesz…
- Och, co nie stęskniłaś się za mną?- przerwał mu. Przybliżyłam usta do jego ucha.
- Posłuchaj mnie psie. Jeszcze jedno słowo, a od razu wyrwę ci duszę. Jasne?- powiedziałam  złowrogim tonem. Ciarki przeszły mu po plecach.
- J… ja …. Jasne…
- No to dobrze. Możesz dokończyć?
- Tak. Wiesz , że jest już noc i on może ci uciec.
- A to. On nic nie zrobi. Poza tym nie będzie miał okazji. Teleportuje się z nim od razu do biura Kazekage.
- No dobrze, ale masz od razu wrócić.
- Hai. A ty tylko spróbuj coś zrobić w Sunie, a już nie będę taka miła.- powiedziałam do niego z mordem w oczach.
- Już się boję. Raz już wyszłem cało ze spotkania z tobą i teraz też tak będzie.
- O nie.- powiedziała po czym moja prawa dłoń walnęła go w kark. Od razu stracił przytomność. Złapałam go za szyję i zaczęłam formować pieczęć teleportacji. Zamknęłam oczy. Znowu czułam ostrze śmierci. Uśmiechnęłam się mimo woli. Otworzyłam oczy. Stałam przed drzwiami do biura Kazekage. Zapukałam do drzwi. Gdy usłyszałam,, wejść”, wyswobodziłam prawą rękę i otworzyłam drzwi. Kazekage siedział w swoim fotelu odwrócony do mnie plecami. Kaszlnęłam znacząco. Odwrócił się do mnie.
- Tak. Czego chcesz?- powiedział zimnym tonem. Nic na mnie nie zrobił.
- Przyprowadziłam gnoja , który chciał zabić pańską żonę, czcigodny.- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Ach. To wspaniale!- powiedział po czym szybko wstał z fotela i podbiegł do mnie. Złapał go za szyję.- Kiedy się obudzi?
- Za jakieś dwadzieścia minut. Czcigodny Kazekage mam prośbę.
- Jaką?
-  Czy mogłabym go osobiście zabić.
- Dlaczego?
- Bo on brał udział przy ataku na moją rodzinną wioskę.
- Czy coś się stało Liściowi?!
- Nie. Nic się nie stało. Ja nie pochodzę z Liścia tylko z Wiru.
- Tak bardzo mi przykro. Jasne możesz go zabić na moich oczach. A właśnie jak to zrobisz?
- Wyrwę mu duszę.- powiedziałam ze złowieszczym uśmiechem.
- Jak tego dokonasz?
- Jestem uczennicą śmierci. Nauczył mnie tego osobiście.
- Nie mogę się doczekać. I to dla mnie zaszczyt poznać osobiście ucznia samego Boga Śmierci.
- Dziękuje.


Hej ludziska. Mam nadzieje, że notki poprawią wam humor bo u mnie kaszana. Wczoraj pojechałam na płukanie uszu i jestem chora!! Kaszana. Pozdrawia was cała w bólu i śmiechu Ania.

Ostatni płomień wiru cz. 7

- A to tylko moje kunaie. Nic wielkiego.
- Jak to nic wielkiego?!
- No po prostu.
- Minato czy pokarzesz mi je?- zapytałam ze słodkim głosikiem. Już przeszła mnie ochota na droczenie się z nim.
- O teraz wie pani jak się nazywam?!- zapytał oburzony.
- Oj. Przestań się na mnie gniewać.- powiedziałam i zrobiłam minę kota ze ,,Shreka”( każdy wie o jaką mi chodzi- dop. aut.). Miał obrażony wyraz twarzy. Nagle ktoś zapukał do moich drzwi. Przeklęłam pod nosem i poszłam odtworzyć drzwi. Stał w nich Jiraya.
- Co cię tu sprowadza?- zapytałam chłodnym tonem.
- Wiesz gdzie jest Minato? Jesteście proszeni do Hokage.
- Tak wiem gdzie on jest.
- A gdzie?
- U mnie w kuchni. Pomagał mi z rzeczami. A co?
- Nic. Zawołasz go?
- Tak. Minato!! Chodź tu!!! Musimy iść do Hokage!!!- darłam się , że na pewno usłyszała mnie połowa wioski. Poczułam na swoich ustach czyjąś dłoń.
- Młody radzę ci zabierz dłoń z jej ust, bo może ci ją odgryźć.
- Nie boję się.- powiedział Minato. Szybkim ruchem zabrałam jego dłoń z moich ust.
- Możemy iść?- zapytał Jiraya.
- Tak , tylko dajcie mi pięć minut. Musze się przebrać.- to powiedziawszy ruszyłam biegiem na górę. Gdy dotarłam do mojego pokoju , podeszłam do garderoby. Otworzyłam drzwi i weszłam do  niej. Podeszłam do szafy z narysowanymi kunaiami i katanami. Była to szafa na moje ubrania na misje i treningi. Wybrałam czarne spodnie sięgające kolan, fioletową podkoszulkę na ramiączka sięgającą  do ud i czarną bluzę z kapturem na której plecach znajdował się symbol mojego klanu, na ręce założyłam czarne rękawiczki bez palców. Założyłam opaskę z symbolem Konohy na czoło. Kabure na kunaie przywiązałam do lewego uda. Powiesiłam katanę na plecach. Wzięłam jeszcze gumkę to włosów. Wyszłam z garderoby, a następnie z pokoju. Szybkim krokiem zeszłam na dół. Minato był już przygotowany do wyjścia. Rozmawiał o czymś zaciekle z Jirayą. Podeszłam do nich. Nie wracając na nich uwagi zaczęłam zakładać buty na niewielkim obcasie. Gdy byłam już gotowa, wypchnęłam panów z domu. Kiedy wyszłam , zamknęłam drzwi na klucz a ten powędrował do kabury. Odwróciłam się do panów.
- To co idziemy?- zapytałam. Nie czekając na odpowiedź wyszłam z posesji i zaczęłam kierować się do Hokage. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Nagle przede mną wyrósł z ziemi Minato z cwanym uśmiechem. Zrobiłam pytającą minę, która go tylko rozbawiła. Nagle poczułam jak ktoś mnie łapie od tyłu za talię. Nie mógł to być Minato. Więc to był ten zboczeniec. Cała zrobiłam się czerwona ze złości. Czy ten pacan zapomniał moje słowa co do dotykania mnie?! Jeśli tak to z chęcią mu je przypomnę. Szybkim ruchem złapałam jego ręce, odwróciłam się na pięcie i przerzuciłam go w tył. Usłyszałam jak przeklina pod moim adresem. Miałam ochotę mu jeszcze dowalić, ale przypomniało mi się , że muszę się stawić u Hokage. Z fuknięciem odwróciłam się w poprzednim kierunku. Włosy na chwilę zakryły mi twarz. Miałam ich po dziurki w nosie. Moja ręka powędrowała do kabury i chciałam wyjąc z niej kunaia , ale czyjaś ręka mnie powstrzymała. Podniosłam spojrzenie i natknęłam się na pytający wzrok Minato.
- Co ty chcesz zrobić?
- Ściąć włosy.
- Dlaczego?
- Bo mi przeszkadzają. A poza tym ich nie cierpię.
- Nie rób tego. Są one takie piękne. Jeśli ci przeszkadzają to je sobie zawiąż , ale ani mi się waż je ściąć. Bo się na ciebie obrażę i do ciebie nie odezwę.
- Dobra.- powiedziałam zrezygnowanym głosem. Puścił moją rękę. Złapałam się za włosy i zrobiłam sobie kitkę. Nagle się do mnie przybliżył i coś schował mi do kabury. Posłałam u zdziwione spojrzenie.
- To mój prezent.- powiedział z uśmiechem.
- Dziękuje. Wiesz kto nas wtedy obserwował?
- Tak wiem. Niestety.
- To kto to był?
- Moi uczniowie.
- CO?!
- Tak wiem. Jak ich tylko dzisiaj zobaczę urządzę im kazanie.
- Ech. Dobra. Chodźmy już do Hokage.
- A może zamiast pójść chcesz się teleportować?- powiedział z radosnym uśmiechem.
- Jasne.- odwzajemniłam uśmiech. Uklęknął do mnie tyłem i nakazał ruchem ręki abym weszła mu na plecy. Posłusznie wykonałam polecenie z uśmiechem na ustach. Gdy się wyprostował, zaczął wykonywać pieczęć. Zanim zdołałam mrugnąć byliśmy już przed drzwiami gabinetu Hokage. Zeskoczyłam z jego pleców dalej się uśmiechając. Zapukałam do drzwi. Gdy usłyszeliśmy ,, Wejść!” Minato otworzył drzwi i mnie w nich przepuścił. Puściłam do niego oczko na co on zachichotał. Gdy weszliśmy do gabinetu nie byliśmy sami. Przed biurkiem Saturobiego stali : Rin, Obito, Kakashi i trójka jakiś dzieci. Szybko do niego podeszłam i się ukłoniłam. Posłałam jeszcze mordercze spojrzenie podopiecznym Minato i z powrotem spojrzałam na głowę wioski.
- Wzywałeś mnie Hokage-sama.
- Tak. Mam dla was misję. Dla drużyny Minato i Itachiego, Kurenai i Alsumy misja rangi C. Macie za zadanie przeprowadzić do Suny dwadzieścia dzieci z domu dziecka. Wyruszacie jutro o dziesiątej.
- Hai.- powiedzieli chórem.
- Dla ciebie Kushina mam misję rangi S. masz za zadanie przetransportować płatnego zabójcę do Suny. Jest tam skazany na wyrok śmierci za próbę zabicia żony Kazekage. Wyruszasz jutro o szóstej.
- Hai. Mam pytanie.
- Tak. Jakie?
- Czy ktoś ze mną wyrusza czy idę sama?
- Idziesz sama.
- Dlaczego?
- W wiosce jest za mało ludzi z ANBU. Większość wysłałem na granicę. Sama rozumiesz.
- Tak rozumiem. Mogę teraz zobaczyć jego kartotekę?
- Oczywiście.- powiedziawszy to podał mi teczkę. Sprawnym ruchem ją otworzyłam i aż zamarłam. Moje ręce zaczęły niebezpiecznie drżeć. Moje źrenice się zmniejszyły. Na chwilę zapomniałam o oddychaniu. Poczułam kogoś dłoń na moim ramieniu.



Zdjęcia Kushiny na baranach u Minato




2.27.2013

Świt

To opowiadanie nie ma nic spólnego z anime lub mangą. Pisałam je w tamtym roku dla pani od polskiego, ale nie jestem pewna czy go jej pokazać. Więc mi wybaczcie za zboczenie z tematu. Proszę o szczere komentarze. Jeśli wam się spodoba to mogę pomieszać te dwa światy ze sobą. Życzę miłego czytania.




  Prolog
Ś
wiat , który zamy jest spokojny i przyjazny . Tym światem jest dom , ale gdy go opuszczamy prawdziwy świat wydaje się zły . Mija sporo czasu zanim się do niego przyzwyczaimy . Wiem   jednak , że nikomu świat nie został odebrany siłą i mękom . Śmierć to najgorsza żecz jaka się nam przytrafia , ale nie jest taka potforna co lipna śmierć . Przemiana w znanom nam postać tylko z legęd, filmów, komiksów i książek. Nikt więc nie przypuszcza , że one istiejom i , że się  tym stanie . Więc zastanówmy się kim chcemy być zanim utracimy swoje życie na dobre ...



  1  Pożar
          
Czułam się tak jak bym paliła się  żywcem w lawie , której temperatura nie maleje tylko w kółko rosła . W moim sercu płoną bardzo potężny pożar . Chciałam prosić o litość , ale nikt mnie nie słuchał  . Powstanowiłam , że zastygnę w bez róchu i niczym nie porusze , i się nie odezwe aż pożar nie zniknie z mojego ciała . Zaczełam myśleć o tym ile cierpienia będą czuć moi rodzice, rodzeństwo ,mój ukochany Taylor i moja najkochańsza osoba w rodzinie babcia , która mogła dostać zawału serca jak się dowie , że nie żyję. Nagle usłyszałam głos mojego chłopaka i rodziców , następnie jak ktoś mnie podnosi z ziemi i niesie tak aż do auta. Potem jak mnie wyjmują i wnoszą do budynku . Podniosłam odropine powieki żeby zobaczyć gdzie jestem , okazało się , że jestem w szpitalu i , że bada mnie mój lekarz. Zapomniałam na jakiś czas o ogniu i zaczełam słuchać co doktor mówi :
- Państwa córka nie żyje .
- Jaka była przyczyna śmierci - spytała moja mama płaczliwym głosem
- Złamany kręgosłup , klatka piersiowa , strata dużej ilości krwi i niedotleniony mózg.
Usłyszałam płacz mojej mamy czego  nie lubiłam oglądać . Chciałam wstać , podejść do niej i ją do siebie przytulić , ale tata płakał własnie na demnom . Walczyłam z całych sił aby nie zacząć płakać , ale nie mogłam w słojej duszy . I znów powruciły wyrzuty sumienia . Jak mogłam być taką głupiom kretynkom . Pujść na drinka z jakimś opcym facetem , który kusił mnie najpyszniejszom krwiom jakom kiedykolwiek piłam . A tom krwiom była ludzka . Mogłam wtedy posłuchać instyktu , ale krew nie pozwalała mi trzeźwo myśleć . Starałam się jak mogłam być dobrom córką , ale jednak mi to nie wyszło . BOŻE DLACZEGO JA ? CZY NIE MOŻE IŚĆ KTOŚ INNY NIŻ JA ? PRZEPRASZAM ZA SWOJE WSZYSTKIE GRZECHY ! CZY TO CI NIE WYSTARCZA ? TO , ŻE TERAZ W MOIM WNĘTRZU PŁONIE PORZAR !? ŁZY MOJEJ RODZINY ,ZNAJOMYCH , UKOCHANEGO ? TO NIC DLA CIEBIE NIE ZNACZY ?  Myślałam tak w kółko , aż zorjentowałam się , że jestem w trumnie ! Nagle przyszło mi do głowy , dlaczeto słyszałam płacz mojej kochanej babci i reszty rodziny.
Słyszałam ich głosy , bijące w każdym serca i czyłam ich zapachy . Miałam ochotę zanużyć w ich szyji swoje zęby.Usłyszałam jak ksiądz modli się za mnie bo przeciesz nikt nie wie , że ja żyję , Powstanowiłam otworzyć swoje oczy i się przeraziłam bo pierwszy raz widziałam wszystko wyraźniej niż kiedy kolwiek .Zorjentowałam się , że mam na sobie gruby łańcuch i jestem ubrana w te same ciuchy , które miałam na sobie ... zaraz ile dni jestem w tym bez ruchu? Przypomniałam sobie , że zostałam ugryziona w piątek , ale który jest dzisiaj ? Zaraz przeciesz mam nadal swój telefon . Nie wiem kto był tak durny żeby mnie owinąć łańcuchem. Wyswobodiłam prawą ręke , potem wyjełam telefon z kieszeni i postarałam znaleź głos mojej najleprzej przyjaćułki Diany . Kiedy znalazłam jej głos odrazu do niej zadzwoniłam
- Halo Diana? - spytałam niepewnie.
- Tak? Kim jesteś i skąd masz telefon Ani? - spytała z wrogąścią w głosie
- Diana to ja Ania. Posłuchaj mnie ja żyję rozumiesz żyje i jestem uwięziona w trumnie owinięta łańcuchami. - wyjaśniłam jej
- Nie wierzę ci . Jeśli jesteś Anią  to powiedz mi tylko to co ona wie na mój temat .
- Spoko . A na jaki temat? - zapytałam
- Na moją tajemnice.- oczywiście , że na te tajemnice
-To proste . Twoją tajemnicą jest to, że podkochujesz się w chłopaku Darsi.
-To prawda . Ania jak mogę ci pomóc? -spytała.
- Czy ktoś jest przy moim grobie ? - spytałam.
-No wiesz właśnie cie zakopują i twój tata im pomaga .- wyjaśniła mi ze smutkiem w głosie.
-Daj mi go do telefonu. - poprosiłam ją.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.- powiedział Diana .
-Dlaczego?- zapytałam niepewna tego czy chce porozmawiać z tatą.
-Ania on ci nie uwierzy bo nie pozna twojego głosu. -wyjaśniła mi .
-Diana zatrzymaj ich jakoś , muszę się uwolnić .
-Spoko , ale jak mam to zrobić?
-Powiedz im , że chcesz się ze mną porzegnać w samotności .
- A jeśli nie nabiorą się na to co ?
- To powiedz im , że pare moich kolerzanek z playboya potrzebuje pocieszenia.
- Na to na bang się nabiorą.
- No to na co czekasz , idź i powiedz im .Jak to zrobisz do puść sugnałka. Ok?
- Ok.
Kiedy się rozłączyła postarałam się uwolnić.Okazało się , że to było takie banalnie proste, przypominało jak chce się wyślizgnąć z obięć rodziców na jakieś imprezie.Nagle zawibrował moja komura więc odebrałam
- Miałaś przeciesz puścić sygnałka. No i jak?
- Poszło jak spłatka. Robotnicy poszli na drugi plan a twój tata na pierwszy.
- To super!
- To co Aniu . Wychodzisz z trumny czy tam jednak zostajesz bo tak ci tam wygodnie ?
- Już idę mamusiu ! Dobra odsuń się bo mogę zrobić ci krzywdę.
- Tak jest generale !!!
Kiedy to muwiła szłyszałam jak jej serce odala się od miejsca w , którym stała. Następnie zrobiłam dziure w trumnie w miejscu gdzie znajdowała się moja talja . Zauwarzyłam , że to też było jak bym otwierała prezent z okazji urodzin . Kiedy już wyszłam z trumny uszłyszałam jak serca dwóch osub na chwilę sają , a następnie gubią swój rytm i jak dwie pary płuc przestały pracować by przyśpieszyć swoją pracę . Odwruciłam się w strone tych kuszących dzwięków . Zobaczyłam Dianę i mojego ojca , widziałam w ich spojrzeniach swoją twarz i oczy . Przeraziłam się na ich widok . Postamowiłam wziąć się w garść .,, To twoje oczy , to twoja twarz , to twój głos , to twoje ciało , to cała ty Aniu " powtarzałam sobie w głowie w , której miałam teraz tyle miejsca . Wyglądali ma bardzo kruchych, miękich , bezbronych , a pachnieli tak kusząco , że chciało się ich ugryść i wypić ich krew .,, Uspokuj się to twój ojciec i najleprza kumpela . Nie morzesz im odebrać życia " . Wziełam się w garść i powstanowiłam powiedzieć im żeby się nie bali to ta sama Ania, którą znacie.
- Uspokujcie się proszę ? To ja tato i Diano . Wiem , że wyglądam jak jakieś siedem nieszczęść , ale to naprawdę ja . Nie musicie się mnie bać? Nie zrobie wam krzywdy ?
Nie uwierzyli mi.
- No tak .Czyli co to ma być monolog czy może się włączycie do tej rozmowy ? Bo za chwilę zrobie wam przesłuchanie i będziecie musieli mi wszystko wyśpiewać jak na spowiedzi.
Pierwsza upokoiła się Diana
- Nie no Ania wyglądasz jak ...
- Jak jakiś potwór ?
- Chciałam powiedzieć jak anioł i grecka bogini w jednym.
- Naprawdę? Nie żartujesz sobie ze mnie ?
- No co ty jak mogę żartować w tej chwili . Ty to akurat to potrafisz. A właśnie jak udało ci się tak szybko wydostać?
- A ....
- A co ?
- No po prostu .
Nagle mój tata uspokoił się i podszedł do mnie po woli .
- Słoneczko to ty ?
- Tak to ja tatusiu .
Kiedy był na tyle blisko mnie , że jego ciepło otoczyło moje ciało powoli wyciągnełam niepewnie prawą ręke w jego strone tak aby zrozumiał co mam zamiar zaraz zrobić. Odpowiedział mi tym samym gestem . Zebrałam w sobie doś odwagi i samokontroli , aby go do siebie przytulić . Gdy miałam go w moich ramionach zatrząsł się z zimna . Jak najszybciej się od niego odsunełam .
- Przepraszam tato . Czy to ode mnie jest ci zimno ?
- Tak kochanie , ale się tym nie przejmuj . Dobrze ? - powiedział z troską w głosie.
- Dobrze tato .
 Nagle przypomniałam sobie o obecności Diany .
- Diana a jak ty sobie radzisz z moim nowym wyglądem ?
- Radze sobie nieźle Aniu .
- Czy ktoś ma jakiś pomysł co zrobić i jaką dajemy wersje ?
Na chwilę wszyscy zamilkliśmy . Jedynymi dźwiękami jakie słyszałam w tej chwili były dwa bijące serca , dwie pary płóc , a trochę dalej płacz kilku osub , słowa pocieszeń , głos Taylora , który podrywał moją najmłodszą siostrę Flore , moje siostry  mówiące dlaczego to nie one są teraz w grobie zamiast mnie. Pierwsza się odezwałam po niespełna jednej sekundzie .
- Już wiem co zrobię powiem im , że zostałam uśpiona . A jak się obudziłam to leżałam już w trumnie i mnie zakopywaliście .
- To morze się udać - powiedzieli jednocześnie.
- To co Ania idziemy ?
- Jasne Diana.
Jako pierwszy poszedł mój tata a Diana szła trzymając mnie pod łokciem . Uśmiechnełam się do niej a ona go odzajemniła. Po drodze opowiedziała mi jak jej chłopak udawał twardiela , ale tak naprawdę ona wie , że tylko udawał bo przeciesz ma dusze wrażlwej osoby . Zaczełam się śmiać z jego zaczowania a Diana się spytała dlaczego się śmieje to powiedziałam , że on nie pomyślał o tym , że go znasz na wylot , kiedy to jej powiedziałam zaczeła śmiać się ze mną. Kiedy dotarliśmy na miejsce przestałyśmy się śmiać bo tam panowała ponura atmoswera .
- To co gotowa ? - spytała mnie Diana.
- Gotowa .
Pewnym krokiem weszłam do pomieszczenia pełnego ludzi , których krew mnie kusiła.
Nikt nawet nie spojrzał w naszą strone za co byłam wdzięczna , ale oczywiście ktoś musiał nas zauwarzyć a tom osobą była Flora . Jak najszybciej jak umiała przybiegła do nas aby pocieszyć tate .
- Tato tak mi przykro . Proszę cie nie smuć się . Wiem , że jest ci ciężej od innych poniewarz byłeś z Anią l mocno związany i mi też jej brakuje . Ale proszę postaraj się uśmiechnąć . Proszę?
- Kochanie , ale ja nie jestem smutny czy załamany dlatego , że twoja siostra żyje i jest tu z nami.
- Co ? Naprawdę ona żyje ?
- Tak Floro a jak mi niewierzysz to sama zobacz. Wiem , że wygłąda inaczej , ale to ona.
- Ania to naprawdę ty ? - zapytała uradowana.
- Tak Florciu  to  żywa i zdrowa ja .- powiedziałam i uśmiechnełam się do niej.
- Niech cie przytule .- zarządała z uśmiechem.
Pobiegłyśmy sobie w nasze ramiona . Wiedziałam , że jestem zimna , ale , że twarda to już nie. Ale  Flora nie nażekała tylko płakała ze szczęścia , że żyje.
- Kochana Floro . Przepraszam za wszystko już nigdy nie pozwolę żeby ktoś mnie uśpił .
- To ktoś cie uśpił?- spytała mnie .
- Tak , ale jednak żyje.- powiedziałam jej.
- Chodź powiemy reszcie gości.
- No dobrze , ale powiesz ze mną
- Spoko.
Kiedy szłyśmy stronę sceny wszyscy się na nas gapili . Byłam już do tego przyzwyczajona , ale nie do tego uczucia płomieni w moim gardle. Starałam się je ignorować. Gdy weszłyśmy na scene pierwsza głos zabrała Flora
- Kochani proszę o uwagę . Okazało się , że lekarz był w błędzie Ania żyje i jest tu teraz z nami , przed naszymi oczami.
- Hej wszystkim .
Moja kochana babcia wstała z miejsca i podeszła do mnie aby upewnić się , że to ja a nie ktoś inny.
- Powiedz mi  jeśli jesteś moją wnuczką to o czym wiesz tylko ty .
Przybliżyłam moje usta blisko jej ucha aby potem wyszeptać
- Jedyną  osobom , której nie akceptujesz w śród naszych znajomych i pracowników jest moja durna agentka , która mnie wykorzystuje .- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- To prawda. Och moje słoneczko to naprawdę ty.- powiedziała tak samo jak ja z uśmiechem.
- Tak babciu to ja , ale proszę nie zadawajcie mi tych samych pytań dobra ? Bo to jest wkurzające. - poprosiłam ich.
- Oczywiście Aniu - powiedzieli wszyscy jednocześnie. Zaczełam się z tego śmiać , ale zabrzmiało to tak jagbym to wyśpiewała. Wszyscy odrazu do mnie dołączyli szczęśliwi , że żyje.
Kiedy ipreza się skończyła wróciłam do domu gdzie jeszcze moje siostry mi nie pozwoliły odejść .
Powstanowiłyśmy zrobić sobie babski wiecur. Rodzice nie mieli nic przeciwko temu.




2. Party

- No to co wy na to aby zrobić bitwę na poduchy ? -spytała Stella piorąc poduszkę do ręki i usiadła obok mnie. Jako jedyne byłyśmy tu najstarsze z Bloom i Jayom z całej dwunastki.
- A może zostawimy je sobie na sam koniec?- spytała Kristen, która z Ashley były tu najmłodsze. A miały one tylko 14 lat. W naszej dwunastce jesteśmy ułożone wiekowo : ja , Stella , Bloom , Jaya mamy 17 lat ,Flora, Julka, Sylwia, Justyna - 16 lat, Nina i Ella - 15 lat , a Kristen i Ashley -14 lat. Tak to u mnie w rodzeństwie wygląda, ale mimo wszyscy się ogromnie kochamy.
- Wiecie co ? A może pogadamy o swoich chłopakach ?- spytałam siostry. Popatrzyły na mnie z niepewną minom .
- Aniu, ale ty jako jedyna nie masz z nas chłopaka . - powiedziała Jayna.
- Wiem o tym. Po prostu chce go po obgadywać , jak to miałyśmy z zwyczaju. Pamiętacie czy zapomniałyście? - spytałam z lekką ironiom w głosie i rozbawioną minom.
- A no tak. - powiedziały wszystkie jednocześnie.
- No to , która na pierwszy ogień?- spytała Stella.      
- Ty kochana. - powiedziałam jednocześnie z Jayaną. Zaśmiałam się z tego w tym samym mą męcie co ona.
- Dobra . Co mi tam . Będę to miała za sobą.- powiedziała Stella.
- No to zaczynamy. - powiedziała Bloom z etuzjazmem.
- A więc Stella twój chłopak ma na imię Brandon . - powiedziałam z zagadkowym uśmiechem.
- Tak.
- Powiedz nam , ile ze sobą jesteście ? -spytałam ją. Wszystkie się na nią patrzyłyśmy i przypominałyśmy sobie ile to już lat są ze sobą. Mi wyszło , że trzy , ale nie byłam pewna.
- Jesteśmy ze sobą pełne trzy lata. - powiedziała pewna tego. Ucieszyłam się , że miałam rację.
- Spoko. Powiec  nam , jeśli pamiętasz waszą pierwszą randkę i te , którą sama chciałaś mieć zanim go spotkałaś?- zadała kolejne pytanie Bloom.
- Nasza pierwsza randka to był piknik  przy wodospadzie pod płaczącom wierzbom.- powiedziała Stella i dodała - A moja wymarzona pierwsza randka powina wyglądać tak... - zaczeła mówić
swoją fantazje . Po pięciu minutach opowiadania nam tej randki przyszła kolej na kolejne pytanie.
- Dobra Stella . Dziękujemy za tak szczegułową wypowiedź. A teraz pytanie dnia . Powiec jakie ma wady . - powiedziała sprytnie Jaya.
- Jego wadami jest to , że ogląda się za innymi , pozwala aby go podrywały, stara się wygłądać lepiej odemnie i już chce się ze mnom kochać .- wyznała nam Stella ze smutnym uśmiechem.
- Stella możesz tego nam nie zdradzać . Bo będzie mi się to śniło - powiedziała Ashley.
- Dobra maluchy. - zgodziłyśmy się całą ósemkom. Powiedziałyśmy to z takim uczuciem, że zaczełyśmy tarzać się po ziemi śmiejąc się na całe gardło ,(poza mną , rzecz jasna). Kiedy się uspokiłyśmy  wnowiłyśmy przesłuchiwanie Stelli.
- No to teraz kolej na jego zalety.- powiedziała Flora
- E .... Zbyt dużo do wymieniania.- przyznała Stella.
- To powiedz nam dziesięć jego zalet.- poprawiła Florę , Justyna.
- Dziesięć . Dobra . Jest miły, romantyczny , odwarzny , wrażliwy, miłośnik poezji romantycznej ,
dżeltelmen, ... -i znowu mówiła jakieś cztery i trzy czwarte minuty. Gdy skończyła przyszła pora na mnie.
- Ok Aniu . Powiedz nam imię wymarzonego chłopaka. - powiedziała Julka
- Imię dla mojego chłopaka to Adrian .- powiedziałam z entuzjazmem.
- Czy to ten twój kolega z Volterry ? -  spytała Nina.
- Tak to ten, ale boje mu się wyznać swoje uczucia.- przyznałam się dziewczynom.
- Ty boisz się wyznać komuś miłość? - spytały wszystkie naraz ze zdziwieniem .
- Tak.- wyszeptałam.
- Czy ci się on podoba i czy go kochasz? - zapytała Kristen.
- Tak i tak.- powiedziałam z westchnieniem. Odrazu na mnie wszystkie spojżały.
- Czas na naszą Kristen .- powiedziała Stella . I tak aż każda z nas nie odpowiedziała na zadane pytania. Kiedy skończyłyśmy rozmawiać o naszych obecnych obiektach westchnień , zaczęłyśmy
obgadywać byłych .  I tak  spędziłyśmy całą noc. W końcu Stella się wkurzyła i mnie uderzyła         poduszką za to , że nie było wojny i tym samym i ją  wypowiadając. I tak aż do czwartej nad ranem trwała bitwa , Którą wygrałam ja ! Ale czad. Ashley zadzwoniła komurka , gdy rozmawiała , stałam i poszłam przygotować dla dziewczyn śniadanie . Każda lubi co innego więc zrobiłam dla Stelli i Kristen ich codzienom porcje płatków , Florze i Jayi sałatki ,Ashley i Bloom tosty ,  Juli, Sylwii i Ninie jajecznice, a Justynie i Elli kanapki ,każda dostaje do kego kubek ciepłej krwi ( poniewarz jesteśmy hore na porkwirlie ). Gdy szłam z jedzeniem miałam ochote wipić całą krew z ich kubków, ale się postrzymałam . Kiedy weszał do pokoju ,  gadały przez telefony. Powstawiwszy tace przed nimi udałam dzwoneczek i je tym zaalarmowałam, żeby przestały gadać i zaczeły jeść. Pierwsza skończyła Sylwia podeszła i spytała :
- Które jest dla mnie ? -zapytała sięgając po odpowiedni talerz.
- Ten , który bierzesz. - powiedziałam z łobuzierskim uśmiechem. Następnie wszystkie wyczuły krew , szybko skończyły rozmowy i przybiegły do tacy .
- Och Aniu ! Ty zawsze wiesz co my lubimy - powiedziała Ella , sięgając po swój talerz i kubek z
krwią.
- A gdzie jest twoje jedzenie Aniu ? - zapytała Ashley.
- Nie jestem g ...- chciałam dokończyć, ale przerwał mi krzyk taty.
- DZIEWCZYNKI !!! MACIE ZEJŚĆ WTEJ CHWILI NA DUŁ !!! - powiedział do nas z dołu.
- O co chodzi ?- spytała Sylwia
- Nie wiem , ale nie mam zamiaru aby był na nas ściekły za to , że nie jesteśmy na dole. Proponuje szybko się przebrać i pobiec na duł, a następnie ustawić się od najstarszej do najmłodszej.- powiedziała Jaya . Gdy skończyła pobiegła do swojej garderoby.
- Dobry pomysł . - zgodziła się z Jayiom , Stella . Wszystkie pobiegłyśmy do swoich garderob . Założyłam na siebie czarne rurki , koszule w czarno -fioletowe  paski i fioletowe trampki. Pobiegał do lusterka aby zobaczyć jak się prezentuje . Prezentowałam się dobrze tylko nie moja fryzura . Sięgnęłam szczotkę do włosów i szybko je uczesałam. ,, Wyglądasz zabójczo " powiedziałam sobie w głowie. Czym prędzej pobiegłam na duł. Ustawiłam się pierwsza z całej dwunastki .
Dziewczyny przyszły zaledwie dwie sekundy po mnie.
- Słuchajcie . Za chwile przychodzi do was nowy lekarz , aby was zbadać . - gdy to mówił patrzył na mnie. - Macie zachowywać się dobrze i nie wzdychać jak was dotknie . - powiedział nam zagrarzając nam palcem . - Czy to jasne ? -zapytał nas.
- Oczywiście tato ! - krzyknełyśmy wszystkie naraz.
- Tato ,dlaczego mamy nie wdychać jak nas dotknie lekarz? -spytałam z nie pewną minom.
- Dlatego , że ... same za chwile zobaczycie  -usłyszałam jak auto parkuje przed naszym domem. - oto i pan doktor . -zakończył rozmowę z nami. Kiedy do środka wszedł lekarz nie mogłam od niego oderwać oczu .Wygłądał jak brat bliźniak Appola tylko , że był od niego piękniejszy.
- Dzień dobry.-przywitałam się jako jedyna z całej grupy. Podeszłam , aby podać mu dłoń . Zauważyłam , że była ciepła z zetknieńciu z moją skórom , nawet nie drgnął.
- Dzień dobry - powtórzył doktor.- Która z was idzie na pierwszy ogień ? - zapytał z przyjaznym głosem.
- Ja mogę . - zgłosiłam się jako pierwsza z dziewczyn , jak znam to Stella chciała pójść pierwsza . Mrugnełam do niej porozumiewawczo . Oznaczało to , że chce mieć to za sobą.
- Dobrze. Jak się nazywasz ?- spytał mnie doktor , kiedy byliśmy sami.
- Ania -odpowiedziałam
- No więc Aniu czy ostatnio miałaś jakieś horoby ?- zapytał bacznie mi się przyglądając.
- Nie.- powiedziałam szczerzę .
- Mam pytanie skąd masz ten półksiężyc?
- Wie pan , że nie wiem .
- Mogę zobaczyć ?
- Oczywiście .
- Czy słyszałaś o wampirach ?
- Tak coś tam słyszałam . A co ?
- Powiem ci , że ty nim jesteś jak ja .
- Aha .- powiedziałam niepewnie – Ale nie widzę u pana żadnego półksiężyca ?
- Bo mam go pod makijażem .
- Aha . – powiedziałam z lękiem w głosie.
- Wiem, że trudno ci się z tym pogodzić , ale nie bój się . Jeśli chcesz mogę ci pomóc ?
- Tak chce , żeby pan mi pomógł . – uzmysłowiłam sobie , że ufam doktorowi.
- Sugeruje ci Aniu  -powiedział - , że musisz na jakiś czas pożegnać się z rodziną i krajem .
- Oczywiście doktorze .
- Proszę bardzo . Powiedz ,że może przyjść następna .
- Dobrze . - powiedziałam i pośpiesznie wyszłam . Zawołałam Stellę , że ma przyjść . Poklepała mnie po ramieniu i wyszeptała - Nie przejmuj się .- przelotnie dotykając mojego ramienia. Czym prędzej wyszłam z domu i pobiegłam do naszego zoo na małe polowanie.

3. Powtórka z rozrywki.

 Jak miałam w zwyczaju , gdy byłam w złym chumąrze szłam do naszego zoo na polowanie. Poprosiłam robotnika o to , żeby poszedł na przerwe , wiedział dlaczego więc wyszedł jak naj-szybciej. Kiedy zostałam sama przyszedł czas na wybur mojej ofiary . Zdecydowałam się na anak-onde . Kilka z nich złapałam i wypuściłam aby mieć większy ubaw . Już na samym początku mnie zaatakował samiec . Był wielki ubaw jak się czuło jego obejmujący mnie ogon był tak samo jak bym była owinięta jedwabiem. Jego jad nic mi nie robił . Wkońcu trzeba było przestać zabawe z jedzeniem i zanurzyć w nim swoje zęby . Przyniosło mi to taką ulgę , że zapragnełam więcej .
W trakcie , kiedy ja delektowałam się swoją krwią dr. Cullen badał właśnie Florę. Zaczełam po sobie sprzątać , aby nikt tego za mnie nie robił . Gdy skończyłam poszłam do domu , aby porzegnać się z dr. Cullenem. Kiedy wkroczyłam do przedpokoju zobaczyłam moje walizji.
- Co wy wyprawiacie ?! - zapytałam sprzątaczki .
- Twój ojciec kazał nam spakować ci twoją całą garderobę.- powiedziała moja ulubiona sprzątaczka
- Daj pomogę wam.
- Masz jechać do domu nocy we Szkocji .
- Do Szkocji ?! – spytałam zaskoczona
- Tak . – usłyszałam głos doktora
- Dobrze . To kiedy wyruszamy ? Bo chce jeszcze się pożegnać ze siostrami .
- Jak będziesz gotowa . - zakończył rozmowę dr Cullen. Gdy pobiegłam na górę żeby pożęgnać się z dziewczynami niechcący nadepnęłam na ogon Kiary .
- Przepraszam – powiedziałam do suni i pocałowałam ją w nosek. Kiedy weszłam do pokoju odrazu pobiegłam do okna gdzie były dziewczyny . Odrazu się wszystkie przytuliłyśmy . Minęła godzina , wciąż żegnając się ze siostrami weszłam na duł . Poinformowałam doktora , że możemy już jechać . Gdy siedziałam w aucie machałam do moich rodziców , sióstr i służby . Byliśmy już na lotnisku musiałam coś jeszcze załatwić zanim polecę do Szkocji.
- Doktorze musze jeszcze coś załatwić .- powiedziałam
- Dobrze , a i nie musisz mówić do mnie doktorze po prostu mów do mnie Carlilse. - powiedział
- Dobrze . To spotkamy się w Szkocji . - powiedziałam i czym prędzej pobiegłam sprawdzić kiedy wylatuje samolot do Włoch . Miałam szczęście bo wylatuje tak samo jak do Szkocji  . Poszłam kupić bilet do Włoch , a następnie weszłam na pokład samolotu . Zaczęłam się zastanawiać co mam powiedzieć Adrianowi . Poprosiłam stuardese o szklanke coli i kilka kiwi . Powróćmy do dręczących mnie pytań . Co mam mu powiedzieć? Jak zareaguję ? Czy ma kogoś ? A może to co powiem wyda mu się śmieszne ? A co ja o tym myślę ? Co do niego czuje a co on do mnie ? I tak wkułko .
Powstanowiłam do niego zadzwonić i spytać się czy jest w domu .  Wyjełam smartfona i wybrałam numer Adriana . Pierwszy sygnał , drugi , trzeci , czwarty i poczta głosowa : Cześć sorry, że nie mogę
odebrać ale coś mi wyskoczyło więc zostaw wiadomość a na bang ją odsłucham i odzwonię .Nara .
- Cześć Adrian tu Ania . Mam pytanie czy jesteś u ciebie ? Jeśli tak to super bo właśnie lecę do Volterry . I chciałam się z tobą zobaczyć po tamtym incydęcię więc mam proźbę możesz szybko odzwonić . Pa . - zakończyłam rozmowę  z oczekiwaniami ...

4 . Oczekiwanie

Czekałam nerwowo bawiąc się włosami . Nagle pockoczyłam na fotelu bo zostałam zdezorjentowa- na . Czym prędzej oderałam telefon.
- Halo ?
- Cześć Ania. Tu Adrian .
- O cześć . Jesteś w domu ?
- Tak jestem . A bo co ?- powiedział . Zgaduje z uśmiechem.
- Wiesz po prostu chciałam ciebie zobaczyć .
- Aha . Nie no spoko i tak się nudzę więc zapraszam .
- Dzięki za zaproszenie . - powiedziałam śmiejąc się . Adrian do mnie dołączył .
- To co za ile u mnie będziesz ? - zapytał mnie
- Wiesz samolot ma wylądować ok. 18:30 , więc tak o zmierzchu .
- To super. Wiesz znalazłem super miejsce , które przepięknie wygląda o zmierzchu . To bym ci je pokazał . Jeśli nie masz nic przeciwko temu ?
- Jasne , że nie . To taka niby randka zgadza się ?
- No coś podobnego tylko , że my nie jesteśmy parą .
- To prawda .
- To co do zobaczenia za 20 minut.
- Pa. Całuski.
- Do zobaczenia . - zakończył rozmowę. Postanowiłam się przygotować . Stając niechcący popchnęłam stuardesee  wylałam na siebie czerwone wino .
- Bardzo panią przepraszam . Nie chciałam . - przepraszała mnie stuardesa.
- Ale nic się nie stało i tak miałam zamiar się przebrać a pani mi dała dobry powód . Więc dziękuje.
- Jeśli można spytać . Czy pani leci do swojej miłości ?
- Tak . I tak pomiędzy kobietami co pani by mi radziła założyć ? Ubrać się na luzie czy założyć seksowną kreacje ?
- Pół na pół .
- Bardzo dziękuje. - podzieńkowałam . Wzięłam torbę i poszłam do łazienńi się przebrać. Wybrałam czarną podkoszulkę bez ramiączek , fioletowe spodenki i baletki . Postanowiłam zrobić makijaż. Pomalowałam usta na krwisto czerwono , rzęsy na fioletowo a oczy na czarno . Rozpuściłam włosy i wzięłam odżywkę . Spojrzałam w lustro . ,, Wyglądasz po prostu seksy " powiedziałam do siebie . Spojrzałam na zegarek za dwie minuty mamy być na miejscu . Czym prędzej wyszłam z łazieńki . Usiadłam na swoim miejscu i zapięłam pasy . Czekałam niecierpliwie aż wylądujemy . Nareście . Pilot powiedział , że mamy zapiąć pasy bo zachwilę londujemy . Zaraz powini zadzwonić , że można odpiąć pasy . Wreście zadzwonili a ja czym prędzej odpiełam się i
sięgnełam torbę podręcznom . poszłam do drzwi i małam wysiąść lecz nie mogłam . Przepuściłam osoby za mną i wyszłam z ostatnimi pasarzerami . Poszłam odebrać swój bagarz , ale ktoś mi go zabrał . Nagle ktoś mi zakrył oczy . Jego dłonie były ciepłe dla mnie i takie miękkie . Przypomniałam sobie , że mam makijarz więc czym prędzej oderwałam dłonie z moich oczu .
- Adrian czy odasz mi moją torbę ? - spytałam nadal się nie odwracając .
- Jasne . - powiedział . Odwróciłam się na pięcie i go zobaczyłam . Wygłądał jak anioł ciemności , który przyszedł po moją dusze . A niech ją sobie bierze odam mu nawet siebie żeby mieć go tylko dla siebie . Chciałam go przytulić , ale nie potrafiłam . Za to on złapał mnie w tali i do siebie przyciągnął a przy okazji pocałował mnie przelotnie w policzek . I ja go obięłam .
- Co za miłe powitanie . - powiedziałam ze swoim najpiękniejszym uśmiechem.
- Czy to dla mnie się tak wystroiłaś ? - zapytał mnie a przy okazji puszczając do mnie oczko .
- Może ...- zaśmiałam się i pocałowałam go tak blisko ust jak mogłam. Nic nie powiedział tylko się
zaśmiał .
- To co chcesz zobaczyć te łąkę ? -spytał mnie
- Jasne tylko najpierw pójdziemy do mojego domu , żebym mogła zostawić tam torby . Spoko ?
- Spoko . To co idziemy ?
- Tak. - powiedziałam a przy okazji ze smutkiem musiałam wyrwać się z jego objęć , ale złapałam go za dłoń . Poszliśmy w stronę mojego domu , który był blisko lotniska . Musieliśmy wyglądać na zakochanych , bo usłyszałam za sobą bardzo ciche westchnienie jakiegoś mężczyzny . Uśmiechnęłam się z tego powodu .
- Co cie tak uradowało ?
- To jak tamten koleś westchnął na nasz widok .
- A to jest zabawne . - zgodził się ze mną  . Weszliśmy do domu tylko na chwile , zostawiłam swoje torby  i wzięłam telefon tak na wszelki wypadek . Wyszliśmy z domu trzymając się za ręce i śmiejąc się . Gdy dotarliśmy do lasu był przepiękny widok . Westchnęłam i natychmiast na mnie
spojrzał tym samym wyprowadzając mnie z równowagi . Nie wiedziałam na co patrzeć . Czy na niego ? Czy na krajobraz ? Miałam wielką ochotę stanąć na palcach i go pocałować w same usta . Prawie to zrobiłam , lecz szybko sobie przypomniałam jak może zareagować . Przez jakiś czas trwała cisza , której nic nie zagłuszało . Z nie nacka  pociągnął mnie w stronę lasu.
- To co idziemy ? - zapytał mnie niepewnie .
- Jasne .
- No to biegniemy . - zakończył te , krótką wymianę zdań . Wyślizną swoją dłoń z mojej i pobiegł na północ . Ruszyłam za nim . Jakieś dwie sekundy po tym jak ruszyliśmy zobaczyłam liany i wpadłam na pewien pomysł . Poczekałam aż zostanę sama i skoczyłam na drzewo . Złapałam jedną z lian i zaczęłam się na niej bujać . I tak na samych lianach dotarłam na nie samowitą  łąkę  . Adrian miał racje mówiąc , że przepięknie wygląda o zmierzchu . Zobaczyłam w dole Adriana , więc powstanowiłam na niego skoczyć z ukrycia . Poczekałam aż będzie pode mną i na niego zeskoczyłam . Przewruciliśmy się i poturlaliśmy pod drzewo , które od naszego udeżenia się zachwiało a nie przewruciło .Zaczełam się śmiać i podnosić ale Adrian mnie nie wypuszczał z objęć .  Spojrzałam na niego i zobaczyłam jak podejmuje jakąś dedyzje . Nagle zamknełam oczy i poczułam dłonie Adriana na mojej twarzy . Delikatnie jak tylko potrafiłam aby nie pomyślał tego za jakiś znak , że nie chce pocałunku , wyjęłam ręce zza pleców Adriana i położyłam mu je przy szyi czekając na jego ruch. Poczułam jak przybliża moją twarz do swojej , jego odęch tak przepięknie pachniał , że miałam ochotę , aby już mnie pocałował . Pomyślałam , że może ja wykonam ten ruch skoro on nie może . Splotłam mu palce we włosy i przyciągnęłam jego twarz tak blisko mojej , że od jego ust dzieliły mnie tylko pięć milimetrów . Dawałam mu wolną rękę jeśli chce mnie pocałować to niech to zrobi teraz . Z nie nacka jego dłonie powędrowały z dłuż mojego kręgosłupa i nie przerywały swej wędrówki aż nie dotarły do moich bioder . Miałam dość tego czekania . Sama go pocałowałam , na początku lekko dotknęłam jego ust , ale potem niespodziewanie wspięłam się w jego idealne wargi . Nawet mnie od siebie nie oderwał , ponato chciał mi dorównać tak samo jak ja splótł mi palce we włosy i przyciągnął jeszcze bliżej jeśli to było możliwe . Zaczęliśmy się turlać aż nie wpadliśmy do wody . Nawet nie miałam ochoty tego kończyć ale musiałam lecieć do Szkocji. Z nie nacka Adrian wstał ze mną na rękach i wyniósł z wody nie przerywając pocałunku . Tak jak ja nie chciał aby dobiegł końca . Zaśmiałam się cichutko nadal nie przerywając pocałunku. Przejechałam delikatnie koniuszkiem języka po jego idealnej wardze . Nikt z nas nie chciał przerwać pocałunku . Nagle cisze przerwał mój telefon . Cholera !
- Halo ?
- Cześć siora nie przeszkadzam ? - spytała mnie Jaya .
- Nie . - spojrzałam na Adriana . Wyglądał na bardzo zadowolonego . Puściłam mu perskie oko a on zachichotał .  - Co się stało ?
- Nic się nie stało tylko chciałam zapytać czy jesteś już w Szkocji?
- No wiesz .... Nie jeszcze nie jestem ale mam zamiar jechać .
- To gdzie jesteś ?
- Pomyśl .
- A już wiem . No to do soboty . Pa .
- Pa . Całuski. - kiedy skończyłam rozmowę spojrzałam na Adriana . Miał we włosach milion kropelek wody , które mieniły się przepięknie w świetle księżyca . Podeszłam do niego i podążyłam mu dłoń na policzku . Zamknął oczy i uśmiechnął się . Przytuliłam się do niego i wtuliłam głowę w jego tors . Przyciągnął mnie do siebie tak , że nie było żadnej szpary pomiędzy naszymi ciałami . Poczułam jak całuje mnie we włosy . Zaśmiałam się cichutko . Spojrzał na mnie a i ja na niego spojrzałam . Nagle nasze spojrzenia się spotkały i już było pewne , że jesteśmy razem na zawsze . Stanęłam na palcach i pocałowałam go w jego idealne wargi . Poczułam , że się uśmiechnął . Przerwaliśmy dopiero po pięciu minutach . Niestety trzeba było się rozstać . Ze smutkiem wyplątałam się z jego ramion , ale za to wzięłam go za rękę i poszliśmy w luźnym tępię do mojego domu . Półgodziny zajęła nam droga powrotna z naszego własnego zakątka do mojego domu . Weszłam tylko po swoje walizki a potem poszliśmy na lotnisko . Poszłam zobaczyć czy jeszcze dziś wylatuje samolot do europy . Miałam pecha bo za piętnaście minut odlatuje do instytutu dla wampirów.

5. Szkocja


Gdy się ocknęłam właśnie lądowaliśmy na lotnisku . Powitał mnie przytulny pół mrok. Bo słońce wciąż było na horyzoncie . A akurat jest tu zima a ja mam na sobie krótkie spodenki , koszule , getry i trampki. Jednym słowem super zabawa .Kiedy wyszłam z samolotu zobaczyłam jak doktor Carlisie ma moją walizkę . Podeszłam do niego. Był ubrany w czarny garnitur z granatową koszulą i oczywiście płaszczem zimowy.
- Jak tam podróż Aniu ? – zapytał z uśmiechem .
- Tak sobie . – powiedziałam byle jak – a kiedy pojedziemy do ,, Domu Nocy ‘’ – powiedziałam z udawaną zgrozą i z narysowałam na końcu zdania z znak cudzy słów .
- Możemy już . To zapraszam .
Gdy weszliśmy do samochodu i pojechaliśmy na północ od lotniska . Jechaliśmy jakąś godzinę i kiedy chciałam zapytać ile jeszcze zatrzymaliśmy się .
- Teraz musimy się pożegnać .
- Dlaczego ?! – zapytałam z niepokojem
- Ponieważ mi nie wolno wejść na wyspę kobiet .
- A mi to wolno ?
- Tobie tak
- Dlaczego myślę , że w duchu dodałeś ,,jeśli’’ ?
- Jeśli królowa wyspy kobiet cię wpuści to będzie cud .
- Aha . A to nie ona mnie wybrała , że bym tu przyjechała ?
- Niestety nie . To Najwyższa Rada cię wybrała.
- A kim jest do cholery ta cała ,, Najwyższa Rada ‘’ ?
- To najwyższe kapłanki naszej bogini Nyks . Jest ich siedem , są one najmądrzejszymi kobietami na tym świecie i mają swoje dary od Nyks … – mówił tak przez jakieś przynajmniej dwadzieścia minut może więcej.
Kiedy miałam mu powiedzieć żeby skończył jakiś silny męski głos mu przerwał.
- Czy mógłbyś skończyć tę gadkę ? Czy nie widzisz , że to tę kobietę nudzi ? – zapytał z szkockim akcentem facet .
- Aniu czy to cię nudzi ? – zapytał mnie doktor .
- Nie chce być nieuprzejma , ale ta dwudziesto lub więcej minutowa gadka na temat jakiś siedmiu kobiet mnie nie kręci i po prostu mnie usypia .
- W takim razie dowidzenia Aniu lub jak się będziesz później nazywać . – pożegnał się oschle doktor .
- Do widzenia … - powiedziałam niepewnie . Gdy odjechał swoim Mercem zza marmurowego łuku wyszedł mężczyzna ubrany w kilt .
- Dobry wieczór . Czego szukasz na wyspie kobiet ?
- Tak po pierwsze to nazywam się Ania Jaros. A pan ? – zapytałam
- Nazywam się Seoras .
- Witam . Czego tu szukam … sama nie wiem , nikt mi nie powiedział po co tu jestem ?
- Na pewno przysłała cie tu ta wredna ,,Najwyższa Rada ‘’ . – powiedział z nienawiścią w głosie Seoras.
- Nie wiem . Carlicse powiedział mi tylko , że mnie wybrały żebym poszła na ,, Wyspę Kobiet ‘’ . No więc dalej to nie wiem bo go nie słuchałam od momentu kiedy zaczął mówić o ,, Najwyższej Radzie ‘’ .
- Czyli nic nie wiesz ?
- Nie – powiedziałam szczerze – nawet nie wiem kim jest Nyks .
- Dopiero jesteś po naznaczeniu – stwierdził Seoras .
- Tak .
- Poczekaj tu chwilę . – powiedział to i zniknął w mgle . Musiałam jakoś zabić czas więc wyjęłam mojego Samsunga i napisałam do Stelli , że już jestem w Szkocji , że za nimi tęsknie , by pamiętała o tym ,że Kiara lubi jak się ją głaszcze przed snem , by ucałowała ją , Balbinę , Nagę , Stefana i Viktorię ode mnie i oczywiście siostry , rodziców i służbę . Gdy skończyłam pisać do Stelli i miałam zacząć pisać z Adrianem przerwało mi męskie prychnięcie i od razu wiedziałam , że Seoras już wrócił . Odłożyłam telefon do kieszeni spodenek i podniosłam głowę . Zobaczyłam , że nie jest sam . Było z nim jeszcze czterech mężczyzn i jedna kobieta i na niej skupiła się cała moja uwaga . Była stara ale nie za stara , miała całe srebrne włosy oprócz jednego , który był koloru cynamonu , jej rysy twarzy sugerowały , że jest wojownicza i pewna siebie , od razu rozpoznałam w niej królową .
- Czego chcesz moja droga ? – spytała mnie królowa przepięknym melodyjnym głosem .
- Tak naprawdę to nie wiem co tu robie . Zostałam tu przywieziona bo mi powiedziano , że będę się tu uczyć o tradycji wampirskiej . Ale okazało się , że jakaś ,, Najwyższa Rada ‘’- powiedziałam te dwa ostatnie słowa z niesmakiem w głosie – mnie tu przysłała . I nikt mi nic nie powiedział . –  mówiłam prawdę . Gdy królowa mi się przyglądała usłyszałam za sobą znajome syczenie . Odwróciłam głowę w stronę z którego dochodził syk węża i zobaczyłam znajome kły mojego węża . Nagle wyskoczył zza krzaków mój Naga i zaczął pełznąć w moją stronę gdy usłyszałam jak któryś z wojowników królowej biegnie w stronę mojego maleństwa z wyciągniętą maczugą . Naga zadziałał instynktownie i się na niego rzucił . Wiedziałam , że nikt mu nie pomorze oprócz mnie . Pobiegłam w stronę wojownika i Nagi . Wyciągnęłam ręce w stronę węża , który natychmiast rozluźnił uścisk i rzucił się na mnie . Naga zaczął syczeć z radości i przy tym mocniej mnie ściskać .
- Na … Naga proszę … cię … przestań mnie … tak mocno … ściskać … bo … zaraz … zemdleje … - mówiłam jakoś starając złapać oddech . Naga natychmiast rozluźnił uścisk , ale mnie nie puścił .
- To twój wąż dziecko ? – zapytała mnie królowa.
- Ania . Tak to mój wąż…  i przepraszam za jego zachowanie… , ale on po prostu chciał się obronić . – powiedziałam wciąż dysząc . Pocałowałam Nage w głowę .
- Bardzo piękny okaz boa dusiciela . Prawda ? – zapytała królowa zafascynowana Nagą .
- Tak . Pochodzi z lasu tropikalnego .
- Kto go znalazł ?
- Ja . Cztery lata temu .
- A jak cię znalazł ?
- Wie królowa , że nie wiem .
- Proszę mów mi Sgiach .
- Dobrze . Ale nie wiem jak mnie znalazł skoro był w Stanach i … - urwałam bo sobie uświadomiłam , że ktoś z rodziny tu jest .
- I … Dokończ swoją wypowiedź Aniu . – zachęciła mnie Sgiach .
- Przepraszam , ale musze do kogoś zadzwonić .
- Oczywiście Aniu . – to powiedziawszy królowa odwróciła się do mnie plecami dając mi odrobinę prywatności . Od razu wyjęłam telefon z kieszeni i wpisałam numer do Stelli . Odebrała już po trzecim sygnale .
- Hej Ania . Co tam w Szkocji ?
- Hej Stella . Dobrze . Pogoda dopisuje . A co tam w domu , jak tam Naga ?   
- Naga a dobrze .
- Tak to super . A dasz mi go do telefonu ?
- Wiesz on właśnie śpi .
- A gdzie ?
- Na twoim łóżku .
- A ty gdzie jesteś ?
- W twoim pokoju . Tata kazał nam podlać twoje róże .
- A to dlaczego nie słyszę chrapania Nagi ?
- Wiesz ….
- Stella – weszłam jej w słowo – nie rób ze mnie id jodki . Tylko powiedz mi prawdę .
- OK. .Jesteśmy we Szkocji .
- Jak to jesteśmy ?
- No wiesz wszystkie przyjechałyśmy z twoimi zwierzakami.
- Nawet rodzice ?!
- Nie tylko twoje siostry .
- Po co przyjechałyście ?
- PO TO ŻEBY CI DAĆ TWOJĄ KATANE !!!!! – wydarła się Stella .
- Moją katanę ?!  Daj mi minutkę .
- Spoko . Czas start .- powiedziała . Dałam telefon Nadzę a sama zaczęłam szukać swojej katany . Stella mówiła prawdę nie miałam mojej katany .
- Stella gdzie jesteś ?!
- Spoko wyluzuj właśnie idziemy z Bloom i Jayą do stajni po nasze konie .
- Po moją klacz też ?
- Tak .
- Ok.
- Ania to gdzie się spotkamy ?
- Pamiętasz jak kiedyś widziałyśmy wyspę ?
- A tak tą wyspę z której podobno nikt nie wraca .
- No właśnie to tam po mnie przyjedź .
- Dobra , ale przyjadę twoim porsche . No to pa .
- Zaraz … - nie zdążyłam dokończyć bo się Stella rozłączyła . – Pięknie . – powiedziałam na głos .
- Czy to był ktoś z twojej ludzkiej rodziny ? – zapytała mnie królowa
- Tak to moja siostra Stella . Powiedziała , że są tu w naszym letnim domku i zaraz po mnie przyjedzie .
- To dobrze . Bo nie wiem czy możesz wejść na moją wyspę ?
- Spoko . Mi tam nic nie szkodzi . Bo jeśli mnie wpuścisz to te durne idiotki będą wiedziały jak kogoś dostać na twoją wyspę , a jeśli nie to pokarzesz im , że już nikogo nie wpuścisz , aby się u ciebie uczył.
- Święta prawda . –powiedziała królowa z smutną miną . Nagle usłyszałam znajomy pisk opon mojego autka . Za rogu wyskoczył mój wóz a kierownicą siedziała Stella a wraz nią była jeszcze Diana .
- Ania !!! – wykrzyczały obydwie wysiadając z wozu . Pierwszą osobą , która mnie przytuliła była Diana a potem dołączyła się Stella .
- Ej czy możecie mnie puścić ? – zapytałam je na razie grzecznie , ale mnie nie posłuchały więc wyjęłam lewą rękę i na każdej zrobiłam uścisk pająka . Podziałało .
- Siostra ojciec ci zabronił tego chwytu !!!
- Tak , ale jak was łaskawie prosiłam to żadna z was nie chciała mnie posłuchać . – powiedziałam z uśmiechem na twarzy .
- Czy to są twoje siostry ? – zapytała królowa .
- Tylko jedna z nich jest moją rodzoną siostrą a drugą traktuje jak siostrę .
- A która jest twoją siostrą ?
- Dobry wieczór . Mam na imię Stella i jestem rodzoną starszą siostrą Ani .
- A ja jestem Diana najlepsza przyjaciółka Ani.
- Miło mi was poznać . Aniu to jak się zastanowię to wyśle kogoś po ciebie dobrze ?
- Oczywiście .
- Życzę ci udanego pierwszego dnia jako wampir .
- Dziękuje. I na … - chciałam dokończyć , ale usłyszałam za sobą moją agentkę .
- Aniu odwróć się do nas ! – zawołała
- Z kąt wiedziała gdzie jestem ? – zapytałam spoglądając gniewnie na Stellę i Dianę .
- My jej nic nie mówiłyśmy . – powiedziały jednocześnie z rękom na sercu .
- Nie ważne od kogo wie tylko jak się przedostaniecie do mojego wozu .
- A ty nie jedziesz z nami ? – spytała mimowolnie Diana.
- Jadę tylko wy musicie spakować moje walizki do auta . Jasne ?
- Jasne jak słońce . – powiedziała Stella .
- No to na co czekacie na specjalne zaproszenie , czy jak ?
- A już nas nie ma .
- Przepraszam za to zamieszanie . – powiedziałam królowej.
- Nic nie szkodzi .
- To do usłyszenia . – pożegnałam się z królową i szybko ruszyłam w stronę fotografów .
- Wiecie co może stanę przy oceanie i zrobicie mi kilka zdjęć ?
- To naprawdę dobry pomysł Aniu . – powiedziała Skarlet   
- Dobra jestem już gotowa . – powiedziałam stojąc na krawędzi mostu .
- I jak dobrze się ustawiła ?
- O tak . – odpowiedział jakiś fotograf , który puścił do mnie perskie oko .
- Dobra to na razie . – powiedziałam robiąc krok do tyłu i spadając do cholernie zimnej wody . Otworzyłam oczy i zobaczyłam , że wpadłam w jakieś zardzewiałe łańcuchy . Starałam się je z siebie zrzucić , ale to nie były te same łańcuchy co te , którymi byłam owinięta w mojej trumnie . Zaczęłam sięgać po moją katanę , ale okazało się , że zapomniałam jej zabrać . Gdy moje oczy się przyzwyczaiły do mroku ujrzałam dwa dorosłe szkielety ludzkie obok siebie . Nie wytrzymałam i zaczęłam się drzeć i wyrywać . Nagle o coś walnęłam głową i zaczęłam opadać na dno mojego umysłu . 
 Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak jestem cała we krwi . Postanowiłam , że się opanuje i skupie na tym co znajduje się na drugim planie . Zobaczyłam przepięknego czarnego byka , który zbliżał się w moją stronę i starając się uchwycić mój wzrok , i gdy nasze spojrzenia się spotkały przemówił :
- Córko ma , ma córko . Widzę ile cierpienia przeszłaś w tamtym życiu i wiem , że zawsze szłaś to drogą , którą ci kazałem i jednocześnie prosiłem . Chce żebyś wiedziała , że twoja obecna miłość cie tylko wykorzystuje i , że znajdziesz swojego strażnika wśród wampirów . Pamiętaj o tym córko ma a nigdy nie zabłądzisz i zawsze słuchaj tego co dyktuje ci serce i dusza dziecko .
- Ojcze – powiedziałam bez namysłu – ojcze kochany jak mam się dostać na wyspę Sky ?
- Ależ to proste po prostu pokarz królowej swoją prawą dłoń i cię wpuści bo jesteś moją córką .
- Ale nic nie mam na prawej dłoni .
- Czy możesz wyciągnąć przed siebie prawą dłoń ?
- Oczywiście . – to powiedziawszy uczyniłam to o co prosił mnie czarny byk . Zobaczyłam jak jasna macka dotyka mojej prawej dłoni i po jej wewnętrznej stronie zostawia mi ta macka znak czarnego półksiężyca . Gdy macka puściła moją dłoń od razu podniosłam ją do oczu . Byłam zafascynowana tym widokiem . Na tym półksiężycu były trzy postacie : pierwsza to był czarny byk , druga była najpiękniejsza kobieta jaką kiedykolwiek widziałam a tą trzecią postacią byłam ja i miałam przepiękne tatuaże i nie no i miałam skrzydła !!! Nawet ze skrzydłami mi do twarzy . I my obydwie siedziałyśmy na byku.
- Dziękuje ojcze – powiedziałam pełnym kobiecym głosem. Nagle zrobiłam coś co jednocześnie zaskoczyło mnie i czarnego byka . A mianowicie podeszłam do niego i się do niego przytuliłam i pocałowałam w obydwa rogi i w czoło a on pocałował mnie w prawą dłoń i w czoło na którym był ukryty pod podkładem mój niebieski półksiężyc . Po oderwaniu swoich warg od mojego czoła zniknął a ja powróciłam do teraźniejszości . Nie otwierając oczu poczułam , że nie jestem już w wodzie i jak kogoś wargi dotykają moich robiąc mi reanimacje . Przypomniałam sobie , że wciąż nie oddycham . Czym prędzej otworzyłam oczy i wykrztusiłam wodę z moich płuc . Zobaczyłam jednego z wojowników królowej . Uśmiechnęłam się do niego .
- Dziękuje za uratowanie życia . – powiedziałam chrypliwym głosem .
- Cała przyjemność po mojej stronie . – powiedział pociągającym barytonem .
- Jak ma na imię mój wybawca ? – zażartowałam sobie .
- Dla przyjaciół Alec a dla wrogów Ares . – powiedział z uśmiechem
- Czy pomożesz mi wstać ? – zapytałam .
- Oczywiście . – to powiedziawszy wyciągną dłoń w moją stronę . Mono chwyciłam jego dłoń . Z ogromną delikatnością , ale i z siłą mnie podniósł . Puściłam od razu jego dłoń gdy stanęłam na nogach , ale niestety już po pierwszym kroku upadłam . Alec złapał mnie za talie w samą porę bo moją twarz dzieliło kilka milimetrów od betonu . Alec zamiast mnie postawić wziął mnie na ręce i zaniósł w stronę mojego samochodu w którym siedziały Stella i Diana . Otworzył drzwi od wozu i wsadził mnie do środka .
- Jeszcze raz dzięki za uratowanie życia .
- Nie ma sprawy . – powiedział i zamknął drzwi . Usiadłam i mu pomachałam i zobaczyłam jak patrzy się na moją prawą dłoń czym prędzej podążyłam za jego spojrzeniem i ujrzałam mój czarny półksiężyc z trzema osobami .
- Stella – powiedziałam wciąż chrypliwym głosem i nie odwracając wzroku od dłoni – czy możemy w końcu ruszyć?
- Ta jasne – powiedziała odpalając auto . Właśnie wtedy gdy odjeżdżała zaczął padać śnieg i wiać lekki wiaterek a moje oczy automatycznie spojrzały na Aleca . Wiatr właśnie porywał jego włosy do góry a śnieg się w nich zatapiał pragnąc stać się małymi brylantami na jego włosach . Wyglądał po prostu jak Apollo i do tego zaczęło zachodzić słońce . Wyglądał po prostu … no słów mi brak … wyglądał bosko ? Nie to złe określenie jego uroku osobistego i nagle nasze spojrzenia się spotkały a ja spłoszona szybko odwróciłam wzrok rumieniąc się jak burak . Kiedy ostatni raz tak się czułam ? Nigdy ! Zaczęłam szukać czegoś na czym mogłam skupić swój wzrok . I skupiłam się na swojej prawej dłoni . Dlaczego ja zostałam wybrana ? Chyba się nigdy nie dowiem . Zaczęłam się zastanawiać nad tym co powiedział mi czarny byk gdy z zamyślenia wyrwał mnie głos Diany .
- Ania wszystko dobrze ?
- Tak Diana . –oczywiście kłamałam . Nie czułam się zbyt dobrze .
- Czy nie jest ci zbyt zimno ? – zapytała Diana z troską w głosie.
- Odrobinę . – powiedziałam prawdę .
- Aniu gdzie masz koc termiczny ?
- W schowku . Stella możesz dać gaz do dechy . Chce coś zjeść , napić się gorącej krwi i kawy , wykąpać się i puść w objęcia Morfeusza z psami przy sobie .
- Ok. . Już przyśpieszam .- powiedziała Stella .
- Ania proszę masz tu koc i poduszkę .- powiedziała Diana i podała mi te rzeczy .
- Gdzie Naga ?
- O cholera ! – krzyknęła Stella gwałtownie hamując w garażu – Zapomniałyśmy zabrać twojego węża przez to zamieszanie . Ania sorry .
- Dobra nic się nie stało . Naga ma przecież telefon przy sobie . Więc zaraz w domu zadzwonię do niego i powiem , że ma na mnie czekać przed wyspą .
- Ok. – odetchnęła z ulgą Stella . Szybko wysiadłam z auta i pobiegłam do kuchni przyrządzić sobie jedzenie i krew . Czekając aż krew się podgrzeje wyjęłam talerz i zupkę Chinkom i zalałam wodą . Szybko zjadłam zupkę i nalałam sobie krwi do metalowego kubka wypiłam duszkiem . Od razu pobiegłam na górę do pokoju i się przebrałam w fioletowe spodnie , czarny golf , w białą bluzę , w szary bezrękawnik , czapkę , rękawiczki na rower i traperki . Szybko pobiegłam do stajni po Viktorie i pojechałam po Nage . Oczywiście w trakcie przebierania zadzwoniłam do niego i mu wszystko powiedziałam. Byłam w połowie drogi gdy zaatakowały mnie dwa dorosłe wampiry , nie miały na sobie kiltów ale i tak wydawali się groźni . Jeden z nich złapał Viktorie za lejce i ją zatżymał a ja wyleciałam i wylądowałam przed nią . Nagle ten drugi znalazł się za mną i udeżył mnie w głowę i tak znowu wpadłam w nicość swojego umysłu .
 Ocknęłam się na przepięknej łące i zobaczyłam tam kobietie z mojego tatuaża na ręce . Była przepiękna nie nawet te słowa nie opiszą jej urody .
- Witaj moja siostro . Na imię mi Nyks. Właśnie jesteś w moim królestwie czyli w Zaświatach. – powiedziała płynnym sopranem Nyks.
- Witaj Nyks . Na imię mi Ania ale to pewnie już wiesz . Mam jedno pytanie jak na razie . Ile masz sióstr i braci ?
- Mam tylko ciebie Aniu a pozostali to są moje dzieci .- powiedziała z uśmiechem.
- Czyli wszystkie wampiry na całym świecie to są twoje dzieci ? Czyli tak konkretnie rzecz biorąc ja też jestem twoją córką . – powiedziałam niepewnie .
- Nie . Ale jestem twoją siostrą .
- Tą ładniejszą .
- Może , ale nie po to przychodzę do twojej głowy .
- To po co ? – zapytałam zaciekawionym głosem.
- Po to aby cię ostrzec przed białym bykiem naszym wrogiem , ale nie wolno nam  go lekceważyć bo on wie co w każdym z nas jest złe i tym się żywi . I po to aby ci powiedzieć , że zmieniasz się w nieśmiertelną boginię dusz , która ma dwa oblicza dobre i złe , a na twojej prawej dłoni jest to dobre oblicze , ale na lewej będzie twoje złe oblicze .
- A z kim tam będę ?
- Będziesz siedziała na białym byku i będziesz w ramionach upadłego mojego strażnika Kalony .
- Aha . Mam pytanie ?
- Słucham cię siostro . – powiedziała z uśmiechem .
- Jak mogę wchodzić do twojego królestwa ?
- To bardzo proste najpierw musisz zginąć , aby mogła narodzić się nowa ty z odrobiną nieśmiertelnej krwi a wtedy może przychodzić twoja dusza a ciało jeszcze nie .
- Dlaczego mnie porywają , gdzie i po co ?
- Porywają cię bo myślą , że jesteś jedną z uczennic ze Sky , gdzie : do swojego domu , a po co by cię torturować i wyciągnąć z ciebie informacje jak dostać się na wyspę .
- Czyli mam im powiedzieć prawdę ?
- Nie !!! – zdenerwowała się bogini .
- Dlaczego ?!
- Bo jeśli się dowiedzą zniszczą porządek na wyspie i zabiją ciebie .
- Ok.. Czyli mam kłamać ?
- Tak .
- Spoko , kłamać to mogę nawet przez sen i przy torturach też .
- Przepraszam cię siostro , ale muszę cię obudzić .
- Ale nie opuścisz mnie ?!- spytałam ze strachem w głosie , że może być inaczej .
- Nie .
- Dziękuje .
To powiedziawszy podeszła do mnie i pocałowała mnie w czoło . Nagle znalazłam się w ciemnościach , które nie sugerowały nic dobrego . Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam , że nie miałam na sobie podkoszulki , ale na szczęście miałam stanik , miałam na dłoniach zawiązane łańcuchy . Zobaczyłam miecze ,bicze i inne narzędzia tortur . Znajdowałam się w szopie i było mi cholernie zimno , bo byłam cała mokra , zaczęłam szukać mojego Samsunga i znalazłam go na podłodze obok mnie . Czym prędzej zdjęłam buty i skarpetki , i zaczęłam pisać sms-a do Nagi bo wiedziałam , że będzie przy królowej.
Napisałam ,, Zostałam porwana przez jakieś dwa wampiry , które myślą , że jestem jedną z podopiecznych Sgiach i chyba będą mnie torturować bo widzę przybory do tortur . Jestem w jakieś szopie. Naga masz dać te wiadomość tylko Dianie . Mam na dłoniach łańcuchy , ale nie są to te którymi byłam przywiązana w trumnie , więc nie mogę uwolnić swoich rąk . Błagam was o przyniesienie mi ciepłych ubrań , mojej katany i dwa litry krwi zwierzęcej . ‘’ Wcisnęłam przycisk wyślij, wyciszyłam i zablokowałam telefon . Od razu go od siebie oddaliłam i udawałam , że staram się go dosięgnąć tak na wszelki wypadek . Nagle otworzyły się drzwi i ukazali mi się dwaj Rosjanie z uśmiechami na twarzach . Jeden miał wódkę a drugi sól i cztery cytryny . Widząc , że staram dosięgnąć telefon zaczęli się śmiać i kopnęli telefon pod stolik .
Poszli po baty . Podeszli do mnie z solą i batem . I zaczęli uderzać o moje plecy aż nie zaczęła lecieć krew ….




6 . Tortury

Po jakiś trzydziestu uderzeniach batem o moje plecy zaczęli sypać sól na moje rany a ja zaczęłam krzyczeć z bólu . Słysząc to zaczęli się śmiać . 
- Powiedz nam jak się dostać na wyspę Sky a cię puścimy . – powiedział jeden z nich.
- Nie wiem jak się tam dostać .
- Wiesz , że jeśli nam nie powiesz będziemy przechodzić do innych tortur . – powiedział drugi.
- Jakich ? – zapytałam przerażona .
- Dawid powiedzieć jej ?
- A chcesz James ?
- Chce .
- No to mów .
- Halo ?! Ja tu wciąż jestem .
- Tak wiemy . – powiedział James – Pytanie . Czy jesteś dziewicą ?
- A co jeśli nie odpowiem na to pytanie ?
- Wtedy zdejmę ci stanik .
- Dobra . Jestem dziewicą i co z tego ?
- To , że będę miał ogromną rozkosz z tobą w łóżku .
- No chyba cie pogięło .
- Raczej wątpię .
- Macie jakieś inne tortury czy skończyły się wam pomysły .
- Mamy a bo co ?
- No wiecie to jest prostacka tortura . – gdy to powiedziałam James podszedł do mnie i uderzył mnie pięściom po twarzy . Debil rozwalił mi dolną wargę i za to na go poplułam .
- Jak śmiesz dziwko !
- Jak śmiem a takim to prawem ty mnie uderzyłeś .
- Dawid podaj mi strzykawkę i nuż . Życzę ci miłych snów bo jak się ockniesz będziesz chciała zginąć .
Zauważyłam , że Dawid bieżę strzykawkę i nuż , i jak podaje ją Jamesowi , i jak mi wbija strzykawkę w lewe ramie i od razu zapadły ciemności .
 Myślałam , że jest już po wszystkim bo widziałam Dianę jak jest w pałacu Sgiach i jak otwiera wiadomość , którą napisałam do Nagii .
- O co tu chodzi ? –usłyszałam głos królowej .
- Ania ma ogromne kłopoty . I nie może się uwolnić z łańcuchów . Pisze , że myślą ,że jest jedną z twoich uczniów . Ma być lub już jest torturowana .
- Kto ją porwał ?
- Jakieś dwa dorosłe wampiry .
- Czy to wszystko ?
- Nie , pisze , że znajduje się w jakieś szopie , że potrzebuje dwa litry zwierzęcej krwi , jakieś ciepłe ubrania i swoją katanę .
- Pytanie . Jaki to język ? – zapytała królowa .
- To jest język węży .
- Z kąt go znasz ?
- Ania się go nauczyła jak dostała Nage i ja się nauczyłam bo jej pomagałam zapanować nad nim .
- Aha .
Nastała chwila ciszy . Nie mogłam wytrzymać i podbiegłam do Nagii i zaczęłam do niego mówić aby szedł za mną . Naga od razu mnie posłuchał i poszedł w stronę drzwi i zaczął syczeć by mu je otworzono .
- Co jest Naga ? – zapytała Diana . – Chcesz wyjść kochanie , ale po co ? – dokończyła Diana . Naga zaczął  syczeć , że mnie słyszy i , że chce aby szedł za mną . Diana go zrozumiała i czym prędzej założyła bluzę , czapkę ode mnie i wzięła moją katanę .
- Naga pokaż drogę do Ani .- powiedziała Diana podchodząc do drzwi .
- Zaraz a ty gdzie się wybierasz ? – zapytała królowa .
- Wybieram się ratować Anię . – powiedziała Diana. Powiedziałam Nadzę , że muszą się śpieszyć bo zapomnę drogę , ale właśnie w tej chwili zaczynałam powracać do swojego ciała . Powiedziałam , żeby zobaczyła nagranie z kamery Viktorii i żeby się spieszyła bo tną mnie teraz nożem i chyba nalewają na rany sok z cytryny . Gdy się ocknęłam na początku nic nie czułam ,ale jak tylko wzięłam wdech to poczułam cholerny ból na całych plecach chciałam krzyczeć , ale zakleili mi usta taśmą izolacyjną . Zauważyłam , że jestem sama . Starałam się rozciągnąć i zauważyłam nad sobą wiaderko przywiązane do moich dłoni . Ruszyłam nimi z ciekawości i tego pożałowałam bo wylały się na mnie dwa litry soku z cytryny . Kurwa jak to piecze !!! A jednak debile potrafią myśleć . Zaczęłam się rozglądać i zauważyłam w rogu szopy dwa rogi wychodzące z ciemności . Od razu pomyślałam , że to jest czarny byk , ale uzmysłowiłam sobie , że gdyby był to on to nie czułabym bólu , a teraz ten mój ból rósł z każdym biciem mojego serca , które biło ze strachu bo wiedziałam , że pierwszy raz zobaczę białego byka . Usłyszałam jego śmiech i tupot jego kopyt . Poczułam chłód płynący od niego i cierpienie . Czułam jak dotyka językiem moich ran i jak jego macki tną mi skórę aż do samych kości . Chciałam krzyczeć , bluźnić , szarpać się i uciekać ile sił w nogach , ale moje ciało nie chciało mnie słuchać . Byłam wyczerpana . Brakowało mi krwi w organizmie , byłam odwodniona . Po prostu nie miałam na nic sił .
- Widzę moja zła córko , że nie masz sił .
- Niestety tak , a ty nie jesteś moim ojcem .
- Mmmm …. Jesteś bardzo jak by to określić ? nowoczesna ? Tak to dobre określenie .
- Wiem , że jestem jakąś tam wybraną i , że ty i czarny byk jesteście moimi ojcami , ale ty mi nigdy nie pomogłeś .
- Teraz chce ci pomóc . – powiedział tajemniczym tonem.
- Jak ? Co może mnie uwolnisz , zaniesiesz mnie pod wejście na wyspę Sky i pozwolisz mi się wylizać w spokoju ?
- Tak naprawdę to chcę ci podarować trochę mojej krwi . – powiedział z uśmiechem . Natomiast ja zaczęłam wariować gdy przypomniał mi o krwi . Ile to minęło od mojego polowania . Jakieś pięć dni .
- Proszę cię ojcze daj mi trochę twojej krwi .
- Dobrze moja zła córko . – to powiedziawszy przybliżył swój kark do moich zębów a ja automatycznie się wbiłam w jego żyłę szyjną . Nie wracałam uwagi na smak i zapach jego krwi liczyło się dla mnie zaspokojenie pragnienia i naładowanie swoich baterii . Kiedy czułam się syta puściłam go a on zatrzymał krwawienie jedną ze swoich macek .
- Dziękuje ci za krew.
- Proszę cie córko , ale oczekuje zapłaty chce abyś zabiła swoich porywaczy .
- Nie musisz mnie o to dłużej prosić i tak miałam taką ochotę .
- To do zobaczenia .
- Dowidzenia . – gdy to powiedziałam on zniknął w swoich mackach . Czułam się jak nowo narodzona . Czym prędzej wyswobodziłam swoje ręce i nogi z łańcuchów , podniosłam swój telefon i schowałam go do kieszeni spodni i wróciłam w łańcuchy ale zawiązałam je odrobinę lżej . I czekałam aż przyjdą . Założyłam na usta taśmę izolacyjną i tak czekałam i czekałam…. Po jakieś godzinie przyszli zobaczyć co u ich więźnia czyli mnie .
- Witaj pokurczu jak tam sen ?
- Bardzo przyjemny a najlepsza była pobudka bo nie musiałam widzieć twojej facjaty .
- Ty… -zszedł mu w słowo Dawid.
- James choć na chwilę musisz coś zobaczyć .
- Co ?!
-Ona …
- Co!?
-Jest….
-Kim?!
-Wybraną …
- Co !?
- A tak głąbie . – powiedziałam w tej samej chwili rozwalając łańcuch na drobne części .
- Jak to…
- A tak to , a teraz czas na zemstę .
- Proszę cię bogini nie wiedzieliśmy . – to powiedziawszy obydwaj uklękli przede mną .
- Sorry , ale ja nie jestem waszą boginią . – powiedziałam złowrogim głosem . Przestraszyłam się odrobinę mojego głosu . Zobaczyłam w ich oczach strach i lęk przed śmiercią a ja nie czułam nawet litości wobec nich , nie potrafiłam im wybaczyć tego co mi zrobili . Chciałam aby cierpieli tak jak ja lub gorzej . Zaczęłam się rozglądać czego by tu użyć i zobaczyłam w lustrze swoje odbicie . Wyglądałam identycznie co na lewej dłoni tylko brakowało mi czarnych skrzydeł . Uśmiechnęłam się do siebie i zaśmiałam . – Już wiem co wam zrobię . Po prostu urwę wam łby a ciała porozrywam na kawałki i spalę na stosie .
- Proszę cię o bogini nie rób nam tego ! Już nie będziemy nikogo porywać i torturować !! Błagamy !!!
- Za późno na przeprosiny . – to powiedziawszy wzięłam łańcuch i uwiązałam ich do ziemi . Złapałam Dawida i na oczach Jamesa oderwałam mu głowę jednym , szybkim ruchem co pozwoliło mu mniej cierpieć , potem rozrywałam jego ciało na kawałki i łamałam jego kości , które zamieniały się w drobny proch . Widząc , że przyszła na niego kolej James zaczął się wyrywać aż w końcu wydostał się z łańcuchów i uciekał .
- I TAK MI NIE UCIEKNIESZ ! – krzyknęłam i pobiegłam za nim na dwór . Postanowiłam rozpuścić włosy aby mogły odetchnąć wolnością tak jak ja teraz w biegu . Nie za bardzo się zmęczyłam bo po kilku sekundach go dorwałam . Zaczął krzyczeć więc wrzuciłam go twarzą na śnieg .
- Zakończmy to szybko – powiedziałam , po czym jednym zwinnym ruchem ręki skręciłam mu kark jego krzyki ucichły a ja zaczęłam rozrywać jego martwe ciało mając radość małego dziecka , które potrafi jeździć na rowerze . Po skończonej robocie zaniosłam jego szczątki do szopy , zabrałam swoje rzeczy , wylałam benzynę i kiedy wyszłam z szopy ciągnąc ląd jak najdalej z tond i podpaliłam ląd . Zaczęłam uciekać gdy zobaczyłam mojego misiaczka, mojego przyjaciela i partnera na turniejach Jake ’ a . Zaczęłam biec w jego stronę starając się wygrać z czasem . Pamiętałam jednak , że nadal byłam w swoim złym wcieleniu . Czym prędzej zmieniłam się w powrotem w siebie….




Przepraszam za błędy. Możecie mnie za nie zabić, ale nawet Word mi nie pomoże.