- Mają
ale jesteś tu nowa więc chcą poznać twoje zachowanie.
- Dzięki Hinata.
- Nie ma sprawy. Chodź do szatni bo musimy się przebrać bo nie zdążymy na
lekcje angielskiego z panem Peinem.
- Dobra to chodźmy.- powiedziałam i z pomocą Hinaty weszłam do szatni. Byłyśmy
same więc czym prędzej się przebrałam , schowałam ciuchy , wzięłam torbę i
wyszłam znowu z pomocą Hinaty. Gdy wyszłyśmy z sali właśnie zdzwonił dzwonek na
przerwę. Byłyśmy już przed klasą gdy usłyszałam jakiś męski głos.
- Kto to?
- To Naruto Uzumaki. Chodzi z nami do klasy.
- A no tak.
- Hej Hinata. Hej Temari.- powiedział z przyjaznym uśmiechem.
- Hej.- powiedziałam i spojrzałam na Hinate , która miała rumieniec na
policzkach.- Co tam?
- Nic. Same nudy. Radzę uważać. Pein to jeden z takich wymagających
nauczycieli. Jak tam kostka? Wiem kto wylał sok na kozła.
- Dzięki za przestrogę. Nadal mnie boli ale bywało gorzej. To powiesz mi jaka
menda mi to zrobiła i mi ją lub jego pokarzesz bo muszę mu lub jej serdecznie
podziękować złamaniem jakieś kończyny.
- To jedna z kumpelek Karin. Tej w czerwonych włosach i okularach.
- Tak wiem miałam dziś miłą przyjemność ją poznać w drodze do szkoły. Jak
odprowadzałam moich braci do szkoły to jej nie zauważyłam i przez przypadek
przewróciłam.
- No to ci powiem , że ona powiedziała to kumpelą i ci one oddały w jej
imieniu.- powiedział Naruto.
- A co. Panna lalka Barbie boi się brudzić sobie paznokietki?- powiedziałam i
wybuchłam śmiechem. Dołączyli się do mnie Hinata z Naruto.
- Lalka…Barbie….Dobre…Ty to masz poczucie humoru Temari.
- Dzięki Naruto.
- Naruto nie podrywaj Hinaty.
- Wcale jej nie podrywam Sasuke, tylko doradzałem Temari aby uważała na Peina.
- Mogę to potwierdzić- powiedziała Hinata nadal się lekko śmiejąc.
- Ej. To przecież nie było takie śmieszne.- powiedziałam z uśmiechem.
- Ależ Tem było.- powiedział Naruto i klepnął mnie po przyjacielsku w ramię.-
Patrzcie idzie armia lalek Barbie. – powiedział do nas szeptem. Zaczęłam się
śmiać i podnosić swoją torbę z podłogi ,i gdy się wyprostowałam ta wredna małpa
Karin uderzyła mnie w kostkę. Miałam ochotę wylać na nią mój napój , ale się
powstrzymałam. Nie chciałam marnować czegoś tak dobrego na tę sztuczną lalunie.
Więc czym prędzej weszłam do klasy i usiadłam obok Shikamaru. Wyjęłam książki,
zeszyt i piórnik z torby. Otworzyłam zeszyt i wyrwałam kartkę na której
zaczęłam rysować jakieś dwie osoby : chłopaka i dziewczynę. Ona go przerzucała
na ziemię z uśmiechem , natomiast on miał grymas bólu wypisany wielkimi
literami. Zauważyłam , że rysuję siebie i Rena. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Ładnie rysujesz.- usłyszałam szept Shikamaru.
- Eh… dzięki.
- Kto to jest?
- Ja i mój były chłopak Ren. Chyba dzisiaj go widziałeś na sali gimnastycznej?
- A tak… to ten upierdliwy facet , który złapał cię za udo i którego potem
przerzuciłaś i walnęłaś pięścią w nos po tym jak chciał cię pocałować. Dobrze
pamiętam?
- Tak jasne. Czy ten nauczyciel cały czas się spóźnia?
- Nie tylko w tedy kiedy złapie jakiś uczniów na tym , że nie ma ich na lekcji
lub w domu.
- Aha. Dzięki. Mam pytanie. Kto jest w tej klasie geniuszem?
- Ty i ja.
- Ty na serio? Bez urazy , ale wyglądasz mi na lenia.
- Taa. Wiem , ale moje IQ wynosi 221.
- Ej. Jesteś lepszy ode mnie tylko o jeden procent.
- Na serio?
- No tak.- powiedziałam ze słodkim uśmiechem.
- To nasza ostatnia lekcja, więc pomyślałem , że mógłbym cię odprowadzić do
domu jeśli chcesz bo mam po drodze.
- Eh…Jasne… miło będzie z kimś porozmawiać.
- Też tak uważam.- to powiedziawszy uśmiechnął się i odwrócił w stronę tablicy
przy której stał nauczyciel. Zrobiłam to samo i zaczęłam słuchać wykładu, który
mi się bardzo spodobał. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę. Schowałam wszystko do
torby , podniosłam się z ławki i wsunęłam krzesło. Chciałam podnieść torbę z
podłogi ale ktoś mnie wyprzedził. Spojrzałam w górę i zobaczyłam Shikamaru z
moją torbą. Czym prędzej ją zabrałam i przez przypadek nasze dłonie się
spotkały , poczułam jak na moich policzkach pojawia się lekki rumieniec. Czym
prędzej odwróciłam wzrok i zabrałam moją dłoń z jego.
- Dzięki.- powiedziałam nadal na niego nie patrząc.
- Proszę. To co idziemy?
- Jasne. – powiedziałam i wyszłam z nim z klasy. Gdy wyszliśmy ze szkoły
zadzwonił mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni spodni i zobaczyłam kto się do
mnie dodzwania. To był ten pieprzony Ren. Czym prędzej się rozłączyłam i szłam
dalej z Shikamaru. Spojrzałam w niebo. Chmury wyglądają dziś tak spokojnie.
Pomyślałam i spojrzałam na mojego towarzysza. Patrzył w chmury. Uśmiechnęłam
się do siebie i nie zauważyłam jakiegoś tępaka, który popchnął mnie prosto w
ramiona Shikamaru. Czym prędzej od niego odskoczyłam i schowałam twarz we
włosach aby nie zauważył mojego rumieńca.
- Debilu co ty robisz?!
- Ja nic Shika. Natomiast ty marnujesz okazje.
- Jaką okazje Kiba?
- Ah nie ważne.- gdy to powiedział nie wytrzymałam. Wyjęłam mój mały metalowy
wachlarz i walnęłam nim w łeb Kibę.
- AŁA!!!!! A to za co?!
- Za to co zrobiłeś.- powiedziałam i poszłam przed siebie. Usłyszałam czyjeś
kroki, więc czym prędzej się odwróciłam i ujrzałam twarz Shikamaru tusz przy
swojej.
- Przepraszam za zachowanie tego idioty. Kostka cię nie boli ?
- Co?!
- Spytałem czy kostka cię nie boli bo widzę , że kulejesz.
Pisz szybko , proszę :) Ładne opowiadanko , fajnie że ją odprowadza :)
OdpowiedzUsuńok
OdpowiedzUsuń