2.13.2013

Nowe otoczenie cz 6

    TO OPOWIADANIE JEST NA TEN SPECJALNY DZIEŃ!!! WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI WALENTYNEK!!!!!


   
                                                                                                           ***
                                                                                         Sześć miesięcy później

 Był początek lutego a mianowicie 13 lutego dzień przed świętem zakochanych. Uliczkami Konohy szła dziewczyna o długich czerwonych włosach. Ubrana była w czarne rurki, biało- czarną bluzkę z długim rękawem, marynarkę ze symbolem i numerem szkoły, niebieski jak morze płaszcz , puchowe kozaki i fioletową torbę ze znakiem jej klanu. Na jej twarzy widniał smutek. A w oczach można ujrzeć cierpienie. Właśnie dziś mija pierwsza rocznica śmierci jej rodziców, a jutro jest dla niej jeszcze gorszy dzień. WALENTYNKI!! Nie cierpiała tego święta. Ponieważ miała w tedy cały czas złamane serce. Zawsze tego dnia jej chłopak albo ją zdradzał, zrywał z nią lub mówił , że to była tylko dla niego zabawa. Dla tego już zaczęła nie wierzyć facetom. Ich zachowanie w stosunku do kobiet było według niej karygodne! Na przykład jej wujek Jiraiya. Jest nauczycielem biologii i wdż w jej szkole, a do tego piszę zboczone książeczki , podgląda kobiety w saunach i do tego jest największym zboczeńcem jakiego widział ten świat!!! Starała się nie pokazywać swojego bólu jemu i kuzynowi bo wiedziała , że będą się o nią martwić. To było zazwyczaj wkurzające , ale czasami słodkie. Spojrzałam w górę. Padał lekko śnieg. Jego płatki tańczyły w delikatnym wietrze. Osadzały się na moich włosach tworząc małe brylanciki , wiatr zawiał jej włosami. Dla przechodnich mogła wyglądać jak bogini, ale ona tak nie uważała. Według niej wyglądała jak ostatnie nieszczęście. A wszystko przez kolor jej włosów. Pamiętała jak każdy ją przezywał w szkolę. Dziewczyny na ,, zjawę brzydoty” a chłopcy na początku ,, pomidor” , ale po pobiciu ich dali mi nowe ,, krwawa Hanabero”. Na szczęście w tej szkole nikt tak do mnie nie mówił. Jedyną osobą , która to wiedziała oprócz mnie był mój kuzyn Naruto. Szłam do szkoły gdy nagle się o coś potknęłam. Odruchowo zamknęłam oczy a dłońmi osłoniłam twarz przed grubym i zimnym śniegiem. Poczułam jak wpada mi pod płaszcz. Zaczęło robić mi się mokro i zimno. Automatycznie moje zęby zaczęły uderzać o siebie nawzajem. Usłyszałam czyjś śmiech. Czym prędzej podniosłam się ze śniegu i zaczęłam się otrzepywać. Gdy to skończyłam spojrzałam na mojego widza i aż mnie zamurowało. To był Minato!!! Zaczęłam się czerwienić ze wstydu. Nie mogę uwierzyć , że się tak zbłaźniłam przy chłopaku , który mi się tak podoba. Zaraz co ja myślę?! Przecież obiecałam sobie, że nie spodoba mi się żaden chłopak. Spojrzałam na ziemię i ujrzałam tam mój medalion od rodziców na siedemnaste urodziny. Szybko uklękłam na ziemi i zaczęłam go podnosić gdy nagle ktoś go kopnął. Czym prędzej podniosłam swój wzrok i ujrzałam Karin i jej koleżanki. Czym prędzej upadłam na ziemię tam gdzie był naszyjnik. Zdążyłam go złapać przed Kin, której się on spodobał. Czym prędzej założyłam go na szyję, podniosłam się ze śniegu jednocześnie zakładając torbę i zamierzałam iść w stronę szkoły gdy poczułam jak ktoś łapie mnie za włosy.
- Do kąt ty się wybierasz klaunie?- zapytała Tayuya jednocześnie pociągając mnie za włosy do tyłu.
- Po pierwsze nie jestem żadnym klaunem. Po drugie idę jak najdalej od ciebie i twoich debilnych koleżanek. A po trzecie puść moje włosy.- powiedziałam ze łzami w oczach. Zabroniłam im spłynąć z moich oczu , ale los chciał inaczej. Gdy tylko to zauważyły zaczęły się ze mnie śmiać i  nazywać ,, beksą” lub ,, dzieciakiem”. Nagle usłyszałam tak dobrze znany mi męski głos.
- Dziewczyny zostawcie Kushinę z spokoju. Ale to już!
- O Minato. Nie zauważyłyśmy cię kotku.- powiedziała Tayuya. Czym prędzej puściła moje włosy i zaczęła kierować się w stronę Minato , ale ten ją zwinie ominą i ruszył w moją stronę. Poczułam jak podnosi mnie z ziemi i niesie w stronę szkoły na rękach. Gdy oddaliliśmy się od Karin i jej bandy zaczęłam mu dziękować. A przy okazji z moich oczu popłynęły potoki łez. Poczułam jak ktoś mi je wyciera. Otworzyłam oczy. To Minato mi je ocierał. Nagle nasze spojrzenia się spotkały. Widziałam w jego przepięknych błękitnych tęczówkach współczucie, żal, ból i wstyd. Tak dobrze widzę , że wstyd ponieważ jego młodsza o rok kuzynka jest w ich paczce i to właśnie ona chciała zabrać mi mój wisiorek. Niepewnie się do niego uśmiechnęłam. Odwzajemnił uśmiech.
- Nic ci nie jest Kushina?- zapytał z troską mój anioł struż… zaraz , zaraz. Czy ja powiedziałam ,, anioł struż” i to o Minato?! Czym prędzej odgoniłam od siebie te myśli. Ja nie mogę się w nim zakochać ani go kochać. Poza tym on nawet by nie chciał mieć takiej dziewczyny jak ja…
- Nie nic mi nie jest. I to wszystko dzięki tobie Minato.- powiedziałam ze szczerym uśmiechem i pełnym ufności spojrzeniu.
- Proszę bardzo , ale gdyby mnie wcześniej usłyszały to nawet by tobie nic nie zrobiły.
- Ważne , że już po wszystkim.
- Racja. A właśnie mam pytanie. Gdzie twój chłopak?
- Ja … nie … mam… chłopaka…- powiedziałam jąkając się.
- Taka ładna, słodka i urocza dziewczyna jak ty i nie ma chłopaka? A cóż to stoi na przeszkodzie?
- Moje złamane serce.- powiedziałam prawdę.
- A kto ci je złamał? Tylko powiedz a dam mu nauczkę.
- To lista jest dość długa.- powiedziałam ze smutnym uśmiechem.
- Może chcesz o tym porozmawiać?- zapytał z troską w głosie.
- Z chęcią. No więc tak. Mam bardzo wielkiego pecha jeśli chodzi o związki. Zawsze co roku w walentynki mam złamane serce przez facetów. I zawsze jest to samo albo mnie zdradzają, rzucają lub mówią że ten związek był tylko dla niego zabawą lub zakładem. Więc sam rozumiesz.
- Tak mi strasznie przykro Kushina. U mnie jest tak , że tego dnia dziewczyny po prostu nie dają mi spokoju. Cały czas mnie ścigają, a gdy mnie dorwą to zaczynają mnie całować w usta. Ja dla nich jestem tylko jakąś nagrodą.
- Współczuje ci. Sama też to znam.
- Powiem ci , że strasznie zazdroszczę swoim kumplom bo po pierwsze mają dziewczyny a po drugie  nie uganiają się za nimi natrętne fanki.
- No tak , ale jest jeden wielki minus.- powiedziałam i spojrzałam na niego. Po wyrazie jego twarzy sugerowałam , że nie wie o co mi chodzi. Postanowiłam mu pomóc- No wiesz jak na przykład : masz dziewczynę, jesteście w sobie zakochani po uszy, twoje fanki myślą jak was rozdzielić, przychodzą walentynki, dajesz jej prezenty , całujesz czule, twoja dziewczyna idzie na chwilę do łazienki , zazdrosna dziewczyna widzi swoją szansę, podchodzi do ciebie, czeka aż twoja miłość wyjdzie z łazienki i zaczyna cię całować na jej oczach, ona to widzi i z tobą zrywa. I oto koniec tego minusa. A reszta zależy od pokrzywdzonej osoby czy wybaczy czy nie wybaczy.
- Masz racje , tylko dla czego dałaś mnie na przykład?
- Bo jako pierwszy przyszedłeś mi do głowy a po za tym aby łatwiej ci to wyjaśnić.- powiedziałam i się lekko zarumieniłam.
- Ładnie wyglądasz gdy się rumienisz.- powiedział z nutką romantyczności a ja się bardziej zaczerwieniłam. Poczułam jego palce na moim podbródku. Podniósł go aby spojrzeć w moje oczy. Gdy nasze spojrzenia się spotkały zobaczyłam w jego wzroku zakamarki jego duszy. Był szczęśliwy gdy na mnie patrzył. To wyczytałam z jego oczu. Nagle się zatrzymał i podstawił mnie na ziemi , ale szybko objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Poczułam ciepło jego ciała przy swoim. Czułam jego słodki , ciepły oddech na mojej twarzy. Przybliżył swoje usta do mojego ucha i wyszeptał takie słowa:- Kushina czy zostaniesz moją dziewczyną? Nie musisz mi mówić od razu , ale bym cię prosił abyś nie za długo mi nie odpowiadała bo nie zniósł bym spojrzeń innych chłopaków na tobie. I obiecuje tobie , że cię nie zostawię jak moi poprzednicy. Możesz mi zaufać. Kocham cię.- gdy to powiedział pocałował mnie w policzek, potem w czoło a na koniec w rękę. Z niechceniem wypuścił mnie ze swoich  objęć i poszedł w stronę szatni. Zanim zniknął mi z pola widzenia uśmiechnął się promienie i puścił do mnie oczko. Zachichotałam. Czym prędzej się ogarnęłam i poszłam w tę samą stronę co on. Gdy weszłam do szatni zauważyłam znajome włosy moich przyjaciółek. Czym prędzej weszłam do szatni. Były bardzo zagadane jakimś tematem bo mnie nie zauważyły. Postanowiłam się z nimi przywitać.
- Hej dziewczyny!
- O hej Kushina. Nic ci nie jest? Minato nam powiedział co te przeklęte debili ci zrobiły.- powiedziały jednocześnie i do mnie podbiegły. Od razu się do mnie przytuliły.
- Nic mi nie jest. A wszystko dzięki Minato. Gdyby nie on to nie wiem co by się stało. Na pewno bym wstała i złamała im nosy.
- Ja to wiem , ale dlaczego tego nie zrobiłaś. – spytała się Temari.
- Bo dziś jest pierwsza rocznica śmierci moich rodziców. A ja obiecałam sobie, że nie podniosę tego dnia na nikogo ręki i głosu.
- Och Kushi tak nam przykro.- powiedziały ze smutkiem w głosach.
- Dzięki , ale czy możemy się pośpieszyć bo nie mam zamiaru widzieć znowu te debilki.
- Jasne. Tylko się przebierz.
- Spoko.- powiedziałam i zaczęłam zdejmować płaszcz i buty. Gdy to zdjęłam powiesiłam na swoim wieszaku. Zakładałam właśnie torbę na ramię i poczułam mój naszyjnik , który był na widoku. Czym prędzej go schowałam pod bluzkę.
- Od kogo masz ten naszyjnik? Pytam z ciekawości. Bardzo śliczny.
- Od rodziców na siedemnaste urodziny. I dzięki Hinata.
- Ja nie wiedziałam.
- Nic się nie stało. Na p….- nie dane było mi dokończyć bo usłyszałam wrzaski mojego kuzynka.
- KUSHINA!!!! GDZIE JESTEŚ!!!!!
- W SZATNI IDIOTO!!! I SIĘ NIE DRZYJ BO TEGO PORZAŁUJESZ!!! A WIESZ , ŻE DZISIAJ NIE NALEŻY MNIE DENERWOWAĆ!
- Och sorry, ale właśnie się dowiedziałem od Minato co zrobiła ci ta przeklęta armia lalek Barbie i ….- nie dane było mu dokończyć bo zobaczył jeden z moich morderczych spojrzeń.
- Naruto posłuchaj. I to się tyczy wszystkich tu obecnych.- powiedziałam i się rozejrzałam  dokoła. Do naszej gromadki dołączyli Sasuke, Kiba, Shikamaru, Neji, Rock Lee i Minato.- Jeśli mi , któreś z was dzisiaj i jutro o tym przypomni lub spyta się jak się czuję to nie wytrzymam i zacznę na was wrzeszczeć , a potem zacznę… A tego co zacznę wam nie powiem i nie pytajcie się Naruto. Wie o tym , ale też wie co go spotka jak komuś o tym powie. Prawda kuzynku?- powiedziałam to ostatnie zdanie przesłodzonym głosikiem małego dziecka.
- Tak… wiem … co mi…w tedy …. zrobisz.- powiedział jąkając się.
- No to mamy to za sobą a teraz przepraszam , ale nie mam zamiaru znowu z rana zobaczyć tę bandę idiotek, które zaczną mi to przypominać.
- Jasne. To co idziemy na lekcję?- zapytał Minato i jednocześnie biorąc mnie pod rękę. Nie czekając na ich odpowiedź wyciągnął mnie z szatni i pociągnął w stronę klasy od japońskiego. Bardzo lubiłam naszą nauczycielkę panią Kurenai. Kiedy byliśmy przed klasą zapukałam do drzwi. Gdy usłyszałam , że możemy wejść i zostać w klasie bardzo się ucieszyłam bo nie chciałam jeszcze ich widzieć. Minato pociągnął mnie za rękę do klasy i zaprowadził do naszej wspólnej ławki. Zaczęłam wyjmować rzeczy z torby i gdy je kładłam na ławce poczułam dłonie Minato na moich. Zaczęłam się czerwienić jak  burak. Czym prędzej ukryłam twarz we włosach i starałam opanować moje serce które biło jak szalone. Usłyszałam chichoty Temari , Sakury, Ino , Tenten, Hinaty i Naruto. Posłałam im spojrzenie mówiące ,, zajmijcie się swoimi sprawami” i spojrzałam na Minato. Uśmiechał się uwodzicielsko. Czym prędzej położyłam książki na ławce tym samym zabierając jego dłonie z moich.
- Czy coś się stało?- spytałam z lekkim podenerwowaniem i rumieńcem.
- Tak stało się.- powiedział z chytrym uśmiechem.
- Co?!- spytałam zaniepokojona i się do niego przybliżyłam aby sprawdzić czy nic sobie nie zrobił. Usłyszałam chichoty moich przyjaciół , ale nie zawracałam sobie nimi głowy. Ważniejszy był teraz Minato.
- Zakochałem się w pewnej czerwono włosej piękności, z którą chodzę do klasy i mam szczęście siedzieć na każdej lekcji z nią. – powiedział i puścił do mnie oczko. Miałam wielką ochotę aby mu powiedzieć , że też go kocham , ale po krótkim namyślę powiem mu to jak będziemy sami. Natomiast musiałam mu jakoś oddać za zaniepokojenie mnie. Więc wzięłam zeszyt i walnęłam go w ten piękny , durny łeb.- Ała. A to za co?
- Pomyśl, przecież należysz ze mną do szóstki geniuszy klasowych.- powiedziałam i się słodko uśmiechnęłam. Nagle zadzwonił dzwonek na lekcję. Do klasy weszła grupka pieprzonych zdzir, które śmiały się ze mnie, co mogłam wywnioskować po ich spojrzeniach. Czym prędzej przeniosłam wzrok na nauczycielkę , która stała przy tablicy.
- Dobra moi drodzy. Jak wiecie jutro są walentynki i nie mamy jutro razem lekcji jak co tydzień w czwartek. Więc pomyślałam , że dam do wyboru dwie opcje. Pierwsza: tak jak siedzicie w ławkach zostajecie i po cichu rozmawiacie, lub druga : tak samo jak w pierwszej tylko zamiast gadać piszecie wspólne opowiadanie miłosne na ocenę i na co najmniej pięć stron. Wybór należy do was , a i ma być tu cicho.
- To co robimy Minato?
- Wiesz może na lekcji pogadamy , a po szkole możemy pość do któregoś z nas i napisać to opowiadanie?
- Mi to pasuje.- powiedziałam i zaczęłam się pakować. Minato poszedł w moje ślady. Skończyłam przed nim i się do niego odwróciłam. Gdy się wyprostował zorientowałam się , że nasze twarze dzieli od siebie ok. dwa centymetry. Czym prędzej się od niego odsunęłam posyłając mu przepraszający uśmiech. Zaśmiał się cichutko, ale zaśmiał. Postanowiłam zachować ten dźwięk w pamięci. Był dla mnie jak anielski śpiew.
- To co powiesz ciekawego?
- Ja?! Wiesz chyba nic.
- Jak to ni?!
- Powiedziała ,,chyba nic” a to wielka różnica.
- Też prawda. Opowiedz mi coś o sobie.
- Dobra, ale ty też będziesz musiał mi odpowiedzieć na pytania.
- Spoko. Kiedy masz urodziny?
- 10 sierpnia.
- Jaki jest twój ulubiony kolor lub kolory?
- Żółty, niebieski taki jak twoje oczy i od niedawna czerwony.
- Ulubiony gatunek książek i filmów?
- Książek to romans, horror, a z filmów to komedie, horror, s.f., romanse i akcji.
- Czy lubisz gotować?
- Jasne, że tak. I już cię uprzedzam , że sprzątać też.
- Ok. następne pytanie. Jaka jest twoja…. Albo wiesz co ja już skończyłem.
- Chwila, chwila. Nie dokończyłeś jednego pytania.
- A tego. Wiesz co zadam ci je kiedy indziej.
- No dobra.- powiedziałam z naburmuszoną miną. Widząc moją minę zachichotał.- Teraz moja kolej.
- Dobra wal śmiało.- powiedział ze anielskim uśmiechem
- Ile miałeś dziewczyn w tym i tamtym roku? Ale takich prawdziwych a nie twoich fanek.
- Prawdziwych to żadnej.
- Że co?!
- Nie krzycz i nie patrz tak na mnie.
- No dobra. Twoje ulubione jedzenie.
- Ramen, spaghetti, ciasta i czekolada milka orzechowo-toffi.
- Ja też lubię to co ty. Ok. ulubiony sport.
- Biegi, gimnastyka, piłka nożna i sztuki walki.
- Czy grasz na jakimś instrumencie? Jeśli tak to na jakim?
- Gram na gitarze.
- Ale słodko.- powiedziałam z uśmiechem. Gadaliśmy tak do końca lekcji i jeszcze na przerwie. Szliśmy na następną lekcje , a mianowicie plastykę z panem Deidarem. Zapowiadała się ciekawa lekcja. Gdy weszliśmy do klasy nauczyciel kazał mi do niego podejść. Spytał się mnie czy może zrobić mi fryzurę bo właśnie dziś będziemy się zajmować. Zgodziłam się. Po piętnastu minutach skończył z moimi włosami i wrócił się do klasy.
- Moi drodzy artyści. Dziś na lekcji panowie pokarzą swoją kreatywność na włosach swoich koleżanek z ławek. Ostrzegam jeśli coś zrobicie im i ich włosom mają ode mnie pozwolenie na uderzenie was. Jasne?
- Tak- powiedzieli wszyscy.
- Dobrze , a teraz chciałbym wam zaprezentować przykład mojego dzieła. Kushino wyjdź na środek i powoli obróć się wokół własnej osi.- gdy to powiedział zaczęłam wykonywać polecenie z cierpiętniczą miną.- Widzicie co można zrobić z włosami. Kushina możesz już rozpuścić włosy.
- Dziękuję – powiedziałam i wyjęłam wielką wsuwkę z włosów.

                                                                                                                                *** Perspektywa Minato****
- Dziękuje- powiedziała Kushina i zaczęła wyjmować wsuwkę z włosów. Wyglądała po prostu jak bogini a do tego zamknęła oczy. Jej włosy zatańczyły na jej twarzy tworząc niesamowity efekt. Powolnym krokiem podeszła do naszej ławki i usiadła na krześle.
- To co możemy zaczynać?- spytałem niepewnie.
- Jasne. Chcesz może szczotkę do włosów?
- Tak. A masz jeszcze piętnaście gumek do włosów?
- Poczekaj. A po co ci aż tyle?
- Niespodzianka.
- Mam. Proszę.
- Dzięki, a teraz się odwróć i nie ruszaj. A i mów jak będzie cię coś bolało.
- Spoko.- to powiedziawszy uśmiechnęła się do mnie , a następnie odwróciła się do mnie plecami. Wziąłem szczotkę do ręki i zacząłem rozczesywać jej włosy. Były takie miękkie i przyjemne w dotyku. Miałem pomysł na zrobienie róży z małych warkoczy. Gdy jej włosy były rozczesane zacząłem robić warkoczyki. Po jakiś dwudziestu minutach miałem je za sobą. Zacząłem formować je w kwiat róży. Skończyłem jakieś pięć minut przed dzwonkiem. Zawołałem nauczyciela , który od razu do nas podszedł. Gdy zobaczył fryzurę Kushiny był zachwycony. Na odchody powiedział , że mamy obydwoje szóstki żeby Kushina nie rozwalała mojego arcydzieła. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę poczekałem aż wszyscy wyjdą. Szybko wstałem z miejsca., podniosłem swój plecak i torbę Kushiny, złapałem ją za nadgarstek i wyprowadziłem z sali. Następną lekcją była matma z naszym nowym wychowawcą panem Alsumą. Gdy byliśmy przed klasą uświadomiłem sobie , że nadal trzymam Kushinę za nadgarstek. Z niechęcią ją puściłem. Pozostałe lekcje minęły mi bardzo szybko. W drodze do szatni gadałem z Kushiną do kogo idziemy aby napisać to opowiadanie. Wypadło na to , że do niej. Byłem uradowany. Czym prędzej się przebrałem i poczekałem na nią. Gdy byliśmy poza terenem szkoły złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę parku. Gdy tam dotarliśmy, zapała moją dłoń i poprowadziła mnie w jakieś oddalone od innych miejsce. Gdy się znaleźliśmy na nie wielkiej polanie przybliżyła się do mnie. Nasze twarze dzieliło tylko kilka milimetrów. Jeden ruch i już bym ją całował.
- Chciałam ci odpowiedzieć na twoje pytanie, które zadałeś mi dzisiaj rano. Odpowiedź brzmi tak. Zostanę twoją dziewczynom. I kocham cię.- powiedziała i pocałowała mnie nie pewnie w usta. Odwzajemniłem pocałunek. Wplotłem palce w jej włosy i przyciągnąłem ją bliżej do siebie. Poczułem jej dłonie na mojej szyi. Odsunąłem ją na chwilę od siebie aby spojrzeć na nią. Na policzkach miała lekki rumieniec. Spojrzałem w jej oczy były pełne zaufania, oddania i niepochamowanej miłości … do …mnie? Chyba tak.
- Kocham cię i nie pozwolę cię skrzywdzić.- powiedziałem po czym znowu zatopiłem swoje wargi w jej w namiętnym pocałunku .
   Otworzyłem oczy. Była 6:25. Przeciągnąłem się leniwie na łóżku. Dziś są walentynki. Szybko zrobiłem swoje poranne czynności. Po czym zacząłem szukać prezentu dla Kushiny , który wczoraj kupiłem a był to wisiorek z naszymi imionami w kształcie serca. Po pięciu minutach znalazłem pudełeczko. Schowałem je do torebeczki , w które był jeszcze mały pluszak i dwie tabliczki naszej ulubionej czekolady. Z domu wyszedłem o siódmej co zdziwiło moją mamę i kuzynkę ( za którą nie przepadam, no ale co zrobić rodziny się nie wybiera). Gdy wyszłem na ulicę zobaczyłem czerwone włosy mojej ukochanej , która mnie nie zauważyła. Czyli jest rannym ptaszkiem. Warto zapamiętać. Szybko do niej podbiegłem i zakryłem jej oczy dłońmi.
- Zgadnij kto to a dostaniesz nagrodę.- powiedziałem z uśmiechem na ustach.
- Em… mój chłopak Minato?
- Zgadłaś. A teraz nagroda.- powiedziałem. Nie zdejmując jednej dłoni z jej oczu stanąłem przed nią i namiętnie pocałowałem.- Wszystkiego najlepszego z okazji walentynek!- krzyknąłem radośnie i podałem jej prezent.
- Do dla mnie? Dziękuje.
- Najpierw zobacz co tam jest a następnie mi dziękuj.
- No dobra.- powiedziała i zerknęła do środka torby ode mnie. Najpierw dotknęła misia, potem wyjęła pudełeczko z naszyjnikiem. Otworzyła je i go wyciągnęła. Podała mi go.- Mógłbyś mi go założyć?
- Jasne. Ale ty na serio masz zamiar w nim chodzić?
- Oczywiście , że tak. Po pierwsze jest przepiękny. Po drugie jest od ciebie. A po trzecie niech dziewczyny wiedzą , że masz damę swojego serca.
- Zgadzam się z tobą w stu procentach.- powiedziałem i zapiąłem jej wisiorek. Następnie odłożyła pudełeczko na miejsce i wyjęła jedną czekoladę. Otworzyła ją i ułamała dwa kawałki. Jeden z nich przybliżyła mi do ust. Natomiast ja zrobiłem to samo co ona. Każde z nas ugryzło po kawałku i pocałowaliśmy się w usta.
- Dobra. A teraz coś ode mnie.- powiedziała i podała mi dużą torbę. Z zaciekawieniem rozszerzyłem ją. Tak samo jak w tym ode mnie był misio, pudełeczko, czekolada i perfumy. Wyjąłem pudełeczko i je odtworzyłem. Czekały tam dwa wisiorki. Każdy jako jedna połówka serca. Na nich były nasze inicjały. Założyłem ten z literą ,, K” a ona z ,, M”. uśmiechnąłem się promienie. Wziąłem ją za rękę i poprowadziłem w stronę szkoły. Dziś lekcje mijały szybko. Nauczyciele dali nam wolne i oznajmili , że możemy się całować. Co mnie bardzo ucieszyło. Już na pierwszej lekcji na oczach całej klasy pocałowałem Kushinę w usta. I tak przez wszystkie lekcje. Po szkolę zabrałem Kushinę do Sasuke na imprezę walentynkową. Była super atmosfera do puki nie przyszły Karin, Kin, Tayuya, Kyaku, Guren i Karui , które zepsuły całą atmosferę. Poprosiłem Kushinę do tańca. Zgodziła się z uśmiechem. Zaczęła lecieć piosenka pod tytułem ,, I’ll remember you”. Przytuliliśmy się do siebie. Spojrzeliśmy sobie w oczy i się namiętnie pocałowaliśmy. Mogę z dumą powiedzieć , że chce z tą dziewczyną spędzić resztę swoich dni. Te walentynki były udane i mam nadzieje , że każdy następny dzień będzie taki jak dziś lub nawet lepszy…

1 komentarz:

Czytasz? Świetnie! A czemu nie komentujesz? Każdy komentarz pomaga mi w dalszym pisaniu ♥♥♥ Więc proszę zostaw komentarz bo nawet napisanie go nie zabierze ci dużo czasu...♥♥♥