-
Przepraszam za zachowanie tego idioty. Kostka cię nie boli ?
- Co?!
- Spytałem czy kostka cię nie boli bo widzę , że kulejesz.
- Tak boli mnie jak diabli, ale co mogę z tym zrobić.- powiedziałam i
teatralnie przewróciłam oczami. Po czym poczułam jak Shikamaru bierze mnie na
ręce i idzie w dalszą drogę.- Co ty wyprawiasz?!
- Jak to ,,co” idę do domu.
- No dobra , ale czemu mnie niesiesz na rękach?
- Bo kobiety nie powinny się nadwyrężać.
- Sam jesteś baba. A teraz mnie połóż na ziemi. Oczywiście na nogach.
- Nie bo masz skręconą kostkę. Nie jestem lekarzem, ale nie wolno jej w tedy
nadwyrężać.
- Masz mnie w tej chwili postawić na ziemi!
- Ale ty jesteś upierdliwa.
- A ty nic nie wiesz o relacjach damsko-męskich.
- Idiotka.
- Debil.
- Maruda.
- Beksa.- powiedziałam i się złowieszczo uśmiechnęłam. Tak się kłócąc
przeszliśmy połowę drogi.
- Ile masz lat Temari?
- 18. A ty?
-Jeszcze 17, ale w tym miesiącu a dokładnie za tydzień w piątek będę miał 18.
- Zaraz dziś mamy 15 września. Czyli ty masz urodziny 22. Zgadłam ?
- Tak. Widać , że ty potrafisz użyć mózgu.- powiedział z uśmiechem i oberwał
ode mnie ręką po głowie- Ej. A to za co?
- Za to co powiedziałeś.
- Dobra sorry. A ty kiedy miałaś urodziny?
- 23 sierpnia .
- Teraz to ty jesteś ode mnie starsza o jeden miesiąc.
- No a ty o jeden dzień.
- Też prawda.
- Wiesz co? Chyba z tobą na razie najlepiej mi się rozmawia.
- Ta?
- Nom.
- Ehm. Dzięki. I tylko się nie obraź , ale wydajesz się z wyglądu jak jakaś
sztuczna lalka.
- Nie musisz mi o tym mówić. To wada bycia przez 6 lat chierliderką.
- Widzie , że tęsknisz za starą szkołą.
- To tak bardzo widać?
- No
- Cholera. Mam pytanie.- powiedziałam i poczułam jak na policzki wyskakuje mi
rumieniec.
- Słucham.
- Wiem , że jest już weekend i pewnie chciałbyś odrobić lekcje , więc zrozumiem
jeśli odmówisz. Ale czy mógłbyś pożyczyć mi swoje zeszyty ze wszystkich
przedmiotów?- powiedziałam i od razu zaczęłam się czerwienić ze wstydu.
- Jasne. Tylko wiesz co? Mógłbym przynieść ci je za jakąś godzinę góra dwie bo
muszę odrobić prace domowe.- to powiedziawszy podrapał się po głowie i lekko
uśmiechną. Poczułam jak moje serce szybciej bije. Kazałam mu się uspokoić.
Przecież nie mogłam się w nim zakochać od pierwszego wejrzenia. A może?
Przypomniałam sobie , że musze mu na coś odpowiedzieć. Wzięłam wdech i
powiedziałam z uśmiechem:- Jasne Shikamaru.
- To super. To teraz powiedz pod jaki dom mam cię zaprowadzić.
- Ten naprzeciwko tego zielonego. Na bramie tego domu jest jakieś koło
przecięte na pół.
- Zaraz to ty jesteś tą moją nową sąsiadką?
- No tak.. zaraz to ty jesteś moim sąsiadem!?
- Jakie to upierdliwe.
- Zgadzam się z tobą.
- Dobra to ja już będę się zbierał.- to powiedziawszy postawił mnie przed
drzwiami mojego domu.
- Dobra. Dziękuje , że mnie odprowadziłeś.- powiedziałam ze słodkim uśmiechem.
Ujrzałam na jego twarzy lekki rumieniec.- To do zobaczenia Shikamaru.
- Pa.- powiedział i poszedł w stronę bramy. Odprowadziłam go wzrokiem aż do
jego domu. Uśmiechnęłam się. Weszłam do domu i od razu pobiegłam na górę zrobić
porządek w pokoju. Zajęło mi to pół godziny. Postanowiłam się przespać.
Ustawiłam budzik na za dziesięć trzecia i położyłam się na moim parapecie.
Zaczęłam patrzeć w chmury do puki moje powieki same się nie opuściły.
Przepraszam , nie komentowałam bo była nieobecna przez ostatnie dni..., ale już jestem i notka jest super. "Wiem , że jest już weekend i pewnie chciałbyś odrobić lekcje..."-hah ale przecież "jest weekend" *o*
OdpowiedzUsuńIdę nadrabiać czytanie twojego opowiadania , puki co jest super , jak zawsze z resztą :)
POZDRAWIAM ^.^