- Nic mi nie jest. Powiem ci jak wrócę. Dobrze?- spytała.
Minato-sensei pokiwał głową na tak. Kushina pocałowała go w policzek i prze
czochrała jego czuprynę. Następnie zniknęła w chmurze dymu.
- Nie no sensei. Ja tu panu takie spotkanie daje a pan je marnuje. Wie sensei, że Kushina-chan się mnie pytała czy dziewczyny znowu za panem szaleją. Powiedziałem jej prawdę.
- I co ona na to?- powiedział z uśmiechem.
- To, że one się nigdy nie pogodzą , że znalazł pan sobie dziewczynę.
- Hahahahahaha!
- To czyli, że mam robić te dodatkowe okrążenia?- spytałem z miną męczennika.
- Nie. Dzięki za tę niespodziankę.- powiedział i prze czochrał mi włosy. Zaśmiałem się.
Po skończonym treningu Minato-sensei odprowadził każdego z nas do domów. Najpierw była Rin, potem Kakashi. Gdy zbliżaliśmy się do mojego domu, zauważyliśmy Itachiego i ciocię Mikoto.
- Hej wam!- przywitałem się i zacząłem machać do nich rękoma.
- Hej Obito.- powiedział Itachi.
- Witaj Minato.- przywitała się ciocia.
- Witam Mikoto. Co u ciebie słychać?
- A dobrze. Itachi się strasznie nudzi przez te trzy miesiące. Ten ich zastępczy trener jest według niego do bani.- powiedziała i uśmiechnęła się przyjaźnie.- A właśnie co u ciebie?
- Dobrze. Znowu się na mnie rzucają jak na ostatnią parę butów.- powiedział z miną męczennika.
- Współczuję.- powiedziała ciocia po czym położyła dłoń na ramieniu senseia.
- Ej. Itachi opowiedz mi o twoim dzisiejszym treningu z panem nudziarzem.- powiedziałem z uśmiechem.
- Nie chce mi się gadać.
- No proszę cię powiedz mi. A ja też ci coś powiem.
- Co?
- Coś co cię bardzo zainteresuję.
- No dobra. Dziś na treningu Alsuma starał się go rozweselić. Gdy wepchnął go do wody ten od razu zaczął mówić, że tak nie przystoi synowi Hokage. Kurenai stanęła w jego obronie tak samo jak ja. Za karę dał nam dodatkowo trzysta okrążeń wokół pola. Jak ja tęsknie za Kushiną-sensei.- powiedział pełnym smutku w głosie.
- Wiesz , że jutro ona będzie na waszym treningu.
- CO?! Tak!! Dzięki ci Boże!!
- Dobra to ja będę szedł spać. Do jutra Minato-sensei!
- Do jutra Obi! Ja też będę się już zbierał- powiedział po czym zniknął w chmurze dymu. Szybkim krokiem wszedłem do domu a następnie do mojego pokoju. Od razu padłem na łóżko, nawet się nie przebierając. Bez problemu poszedłem w objęcia Morfeusza.( teraz będzie perspektywa Minato. Kushina powie mu co się działo przez te trzy miesiące i vice versa- dop. aut.)
*** perspektywa Minato***
Byłem już przed wejściem do domu. Zacząłem szukać kluczy gdy nagle ktoś otworzył drzwi i mnie wciągnął do środka. Automatycznie wyjąłem kunaia z kabury, złapałem napastnika za ręce, przycisnąłem do ściany a kunaia przystawiłem do gardła. Moja ofiara zapaliła światło i ukazała mi się Kushina! Z uśmiechem na ustach! Co ją tak ucieszyło?
- Co za miłe powitanie.- zachichotała. Schowałem kunaia do kabury, ale za to wzmocniłem uścisk. Celnym kopniakiem zamknąłem drzwi. Kushina chciała mi się wyrwać. Puściłem ją. Podszedłem do drzwi i zamknąłem je na klucz. Odwróciłem się. Nikogo za mną nie było. Światło było zapalone w salonie. Udałem się tam. Po drodze zdjąłem kamizelkę junina, którą rzuciłem na kanapę. Kushina nalewała coś do talerzy. Do moich nozdrzy przybył zapach potrawy. Mm ramen. Moje ulubione danie. Ślinka automatycznie napłynęła mi do ust. Jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu. Szybkim krokiem podszedłem do Kushiny i objąłem ją w pasie. Lewą ręką odgarnąłem jej przepiękne włosy do tyłu, oparłem się brodą o jej ramię a wargi spoczęły na jej szyi.
- Nie martw się opowiem ci wszystko o misji przy kolacji.
- Mhm- wymruczałem. Przejechałem nosem po jej szyi. Widziałem jak się słodko rumieni. Zaśmiałem się.
- Z czego tak się śmiejesz?- zapytała i od razu się do mnie odwróciła. Nasze twarze dzieliły milimetry.
- Z niczego ważnego. To co opowiesz mi?
- Jasne. To siadaj.- to powiedziawszy sama tak zrobiła. Poszedłem w jej ślady. Szybko wziąłem pałeczki do rąk i zacząłem jeść danie niebios. Jak ja dawno tego nie jadłem! Oczywiście wykonanego przez Kushinę.- Widzę , że dawno nie jadłeś.- powiedziała chichocząc.
- To prawda. Dawno nie jadłem nic co ty zrobiłaś.- powiedziałem z pełnymi ustami. Szybko połknąłem zawartość ust i uśmiechnąłem się do niej.- To co? Powiesz mi dobrowolnie czy mam to z ciebie wyciągnąć siłom.
- Powiem dobrowolnie. No więc tak. Moim zadaniem było zabić szefa jakieś organizacji, która porywała małe dziewczynki do swoich niecnych celów. Misja była podzielona na trzy części. Część pierwsza znaleźć miejsce przechowywania dziewczynek i znalezienie szefa organizacji. Część druga rozkochać go w sobie. Część trzecia wybić całą organizację i odprowadzić dziewczynki do domów. Proszę oto cała misja.- powiedziała z uśmiechem. Skończyłem jeść i szybko do niej podszedłem. Była zaskoczona. Stała z krzesła i spojrzała mi w oczy.- Czy coś się stało?
- Czy on cię dotknął?- wysyczałem ze złością.
- Co?! Nie! Nie, nie, nie!! Ja go do siebie nie dopuściłam. No co ty!?
- Czy to on zrobił ci tę rany , o których mówił mi Obito?
- Poniekąd tak, ale większość to zrobili członkowie organizacji.- powiedziała niepewnie. Przytuliłem ją do siebie. Odwzajemniła uścisk. Byłem od niej wyższy o głowę. Ukucnąłem i złapałem ją za kolana w mocnym uścisku, podniosłem ją i teraz to ona była ode mnie wyższa. Uśmiechnąłem się uwodzicielsko, po czym wpiłem się w jej słodkie wargi. Tak dawno nie czułem tego słodkiego, malinowego smaku jej ust. Oderwała się ode mnie. Spojrzałem na nią niepewnie.
- Co się stało? Czy już mnie nie kochasz?
- Nie no sensei. Ja tu panu takie spotkanie daje a pan je marnuje. Wie sensei, że Kushina-chan się mnie pytała czy dziewczyny znowu za panem szaleją. Powiedziałem jej prawdę.
- I co ona na to?- powiedział z uśmiechem.
- To, że one się nigdy nie pogodzą , że znalazł pan sobie dziewczynę.
- Hahahahahaha!
- To czyli, że mam robić te dodatkowe okrążenia?- spytałem z miną męczennika.
- Nie. Dzięki za tę niespodziankę.- powiedział i prze czochrał mi włosy. Zaśmiałem się.
Po skończonym treningu Minato-sensei odprowadził każdego z nas do domów. Najpierw była Rin, potem Kakashi. Gdy zbliżaliśmy się do mojego domu, zauważyliśmy Itachiego i ciocię Mikoto.
- Hej wam!- przywitałem się i zacząłem machać do nich rękoma.
- Hej Obito.- powiedział Itachi.
- Witaj Minato.- przywitała się ciocia.
- Witam Mikoto. Co u ciebie słychać?
- A dobrze. Itachi się strasznie nudzi przez te trzy miesiące. Ten ich zastępczy trener jest według niego do bani.- powiedziała i uśmiechnęła się przyjaźnie.- A właśnie co u ciebie?
- Dobrze. Znowu się na mnie rzucają jak na ostatnią parę butów.- powiedział z miną męczennika.
- Współczuję.- powiedziała ciocia po czym położyła dłoń na ramieniu senseia.
- Ej. Itachi opowiedz mi o twoim dzisiejszym treningu z panem nudziarzem.- powiedziałem z uśmiechem.
- Nie chce mi się gadać.
- No proszę cię powiedz mi. A ja też ci coś powiem.
- Co?
- Coś co cię bardzo zainteresuję.
- No dobra. Dziś na treningu Alsuma starał się go rozweselić. Gdy wepchnął go do wody ten od razu zaczął mówić, że tak nie przystoi synowi Hokage. Kurenai stanęła w jego obronie tak samo jak ja. Za karę dał nam dodatkowo trzysta okrążeń wokół pola. Jak ja tęsknie za Kushiną-sensei.- powiedział pełnym smutku w głosie.
- Wiesz , że jutro ona będzie na waszym treningu.
- CO?! Tak!! Dzięki ci Boże!!
- Dobra to ja będę szedł spać. Do jutra Minato-sensei!
- Do jutra Obi! Ja też będę się już zbierał- powiedział po czym zniknął w chmurze dymu. Szybkim krokiem wszedłem do domu a następnie do mojego pokoju. Od razu padłem na łóżko, nawet się nie przebierając. Bez problemu poszedłem w objęcia Morfeusza.( teraz będzie perspektywa Minato. Kushina powie mu co się działo przez te trzy miesiące i vice versa- dop. aut.)
*** perspektywa Minato***
Byłem już przed wejściem do domu. Zacząłem szukać kluczy gdy nagle ktoś otworzył drzwi i mnie wciągnął do środka. Automatycznie wyjąłem kunaia z kabury, złapałem napastnika za ręce, przycisnąłem do ściany a kunaia przystawiłem do gardła. Moja ofiara zapaliła światło i ukazała mi się Kushina! Z uśmiechem na ustach! Co ją tak ucieszyło?
- Co za miłe powitanie.- zachichotała. Schowałem kunaia do kabury, ale za to wzmocniłem uścisk. Celnym kopniakiem zamknąłem drzwi. Kushina chciała mi się wyrwać. Puściłem ją. Podszedłem do drzwi i zamknąłem je na klucz. Odwróciłem się. Nikogo za mną nie było. Światło było zapalone w salonie. Udałem się tam. Po drodze zdjąłem kamizelkę junina, którą rzuciłem na kanapę. Kushina nalewała coś do talerzy. Do moich nozdrzy przybył zapach potrawy. Mm ramen. Moje ulubione danie. Ślinka automatycznie napłynęła mi do ust. Jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu. Szybkim krokiem podszedłem do Kushiny i objąłem ją w pasie. Lewą ręką odgarnąłem jej przepiękne włosy do tyłu, oparłem się brodą o jej ramię a wargi spoczęły na jej szyi.
- Nie martw się opowiem ci wszystko o misji przy kolacji.
- Mhm- wymruczałem. Przejechałem nosem po jej szyi. Widziałem jak się słodko rumieni. Zaśmiałem się.
- Z czego tak się śmiejesz?- zapytała i od razu się do mnie odwróciła. Nasze twarze dzieliły milimetry.
- Z niczego ważnego. To co opowiesz mi?
- Jasne. To siadaj.- to powiedziawszy sama tak zrobiła. Poszedłem w jej ślady. Szybko wziąłem pałeczki do rąk i zacząłem jeść danie niebios. Jak ja dawno tego nie jadłem! Oczywiście wykonanego przez Kushinę.- Widzę , że dawno nie jadłeś.- powiedziała chichocząc.
- To prawda. Dawno nie jadłem nic co ty zrobiłaś.- powiedziałem z pełnymi ustami. Szybko połknąłem zawartość ust i uśmiechnąłem się do niej.- To co? Powiesz mi dobrowolnie czy mam to z ciebie wyciągnąć siłom.
- Powiem dobrowolnie. No więc tak. Moim zadaniem było zabić szefa jakieś organizacji, która porywała małe dziewczynki do swoich niecnych celów. Misja była podzielona na trzy części. Część pierwsza znaleźć miejsce przechowywania dziewczynek i znalezienie szefa organizacji. Część druga rozkochać go w sobie. Część trzecia wybić całą organizację i odprowadzić dziewczynki do domów. Proszę oto cała misja.- powiedziała z uśmiechem. Skończyłem jeść i szybko do niej podszedłem. Była zaskoczona. Stała z krzesła i spojrzała mi w oczy.- Czy coś się stało?
- Czy on cię dotknął?- wysyczałem ze złością.
- Co?! Nie! Nie, nie, nie!! Ja go do siebie nie dopuściłam. No co ty!?
- Czy to on zrobił ci tę rany , o których mówił mi Obito?
- Poniekąd tak, ale większość to zrobili członkowie organizacji.- powiedziała niepewnie. Przytuliłem ją do siebie. Odwzajemniła uścisk. Byłem od niej wyższy o głowę. Ukucnąłem i złapałem ją za kolana w mocnym uścisku, podniosłem ją i teraz to ona była ode mnie wyższa. Uśmiechnąłem się uwodzicielsko, po czym wpiłem się w jej słodkie wargi. Tak dawno nie czułem tego słodkiego, malinowego smaku jej ust. Oderwała się ode mnie. Spojrzałem na nią niepewnie.
- Co się stało? Czy już mnie nie kochasz?
Wiesz co o tym myślę... Podoba mi się i to jak! A ja cię na serio ubustwiam, bo po raz kolejny w opowiadaniu pojawił się OBITO!!!!
OdpowiedzUsuńPS: Chyba wiesz o co zamierzam cię znowu poprosić =_=