3.03.2013

Ostatni płomień wiru cz. 13

Zachichotały. Minato nic sobie nie robiąc z ich obecności przytulił mnie do siebie i szybko pocałował w usta. Następnie poszedł do swojego namiotu. Poszłam w jego ślady. Dziewczyny poszły za mną i mi się bacznie przyglądały. Gdy weszłam do namiotu zrobiły to samo co ja. Spakowałam śpiwór i na nie spojrzałam.
- Tak? Co was tu sprowadza?
- Dlaczego nie powiedziałaś nam Kushina-chan , że jesteś z Minato-sama?- zapytała Kurenai.
- A Rin nie mogła ci powiedzieć. Wiem o tamtym Rin.- powiedziałam i posłałam jej znaczące spojrzenie.
- Ja za to przepraszam, ale my was szukaliśmy i nie wiedzieliśmy, że się…- urwała.
- Spoko. Nic się nie stało, ale mam pytanie dla czego nas obserwowałyście?
- Teraz?- zapytała się Kurenai.
- Nie. Teraz i przedtem.
- Widziałaś nas?- zapytały jednocześnie.
- Tak. I czekam na wyjaśnienia.
- Wtedy to nie mogłyśmy zasnąć i chciałyśmy was się spytać czy możemy z wami posiedzieć. A teraz usłyszałyśmy wasze śmiechy i chciałyśmy zobaczyć co się dzieje.- powiedziała Kurenai.
- Ta spoko. A teraz was przepraszam , ale muszę jeszcze złożyć namiot. A i ani słowa o tym bez naszej zgody. Jasne?
- Hai.- powiedziały po czym opuściły mój namiot. Postąpiłam tak samo. Sprawnym ruchem złożyłam i spakowałam namiot do plecaka. Wyjęłam z niego batony i soki dla moich podopiecznych i Akimi. Poszłam po Akimę. Siedziała i rozmawiała z moją drużyną. Uśmiechnęłam się szerzej. Podeszłam do nich.
- Zamknijcie oczy i ich nie otwierajcie do puki wam nie powiem.- powiedziałam. Od razu wykonali moje polecenie. Ukucnęłam i położyłam im słodycze na nogach.- Dobra możecie otworzyć oczy.- otworzyli i spojrzeli na kolana. Na ich twarze skoczyły szerokie uśmiechy. Cała czwórka się na mnie rzuciła. Akimi pomogła Kurenai. Przewróciłam się z nimi na plecy. Zaśmiałam się.
- Dziękujemy! Dziękujemy!- powiedzieli jednocześnie.
- Trafiłam?
- No jasne!- znów chórek.
- To dobrze. Bo ja też je lubię.
- Super. Wiemy o tobie sensei jeszcze jedną rzecz.- stwierdził Asuma.
- Masz racje młody. Dobra maluchy musimy już się zbierać. Mam jeszcze dziś dla was niespodziankę, ale jeśli chcecie ją dostać szybko to musimy dojść to pewnej wioski, która jest po drodze. A teraz proszę ze mnie zejść!
- Hai.- powiedzieli jednocześnie. Jedyną osobą, która na mnie została była Akima. Z nią na rękach podniosłam się z ziemi. Zarzuciłam sobie plecak na plecy i poszłam do Minato aby mu zaproponować postój w tej wiosce. Akimi posłała mi pytające spojrzenie. Posłałam jej uśmiech.
- Minato?- zawołałam.
- Mhm.
- Posłuchaj mam taką małą propozycję. Czy możemy darować sobie jeden postój i zrobić jeden dłuższy w pewnej małej wiosce. Jest po drodze. Poza tym z niej szybciej jest do Suny. Proszę zgódź się. Wezmę na siebie wszystkie marudzenia dzieci.
- Słowo?- zapytał.
- Słowo. Jeśli kłamię mogę pójść do mistrza na porządny trening.
- No dobra. Dzieciaki posłuchajcie. Nie zrobimy jednego postoju. Wszystkie pretensje proszę kierować do tej pani.- powiedział pośpiesznie i pokazała na mnie palcem. Posłałam mu spojrzenie mówiące „ Nie pokazuję się palcem. Tak nie przystoi”. Uśmiechnął się do mnie. Do naszych uszów doszły jęki niezadowolenia dzieciarni.
- Dlaczego rezygnujemy z postoju?- zapytały chórem. Spojrzały na Minato.
- Pytania nie do mnie. Tylko do…- przerwałam mu.
-Do mnie.
- No to dostaniemy odpowiedź?- znowu chórek.
- Tak. To niespodzianka. Koniec odpowiedzi. A teraz proszę o grzeczne ruszenie w drogę.- powiedziałam i zaczęłam biec przed siebie.
- A ty do kąt?- usłyszałam wołanie Minato. Odwróciłam się do niego.
- Ja idę już wszystko przygotować. Nie martw się. Będzie z wami mój klon. Zaprowadzi was tam.- powiedziałam po czym położyłam na chwilę Akimi na ziemie. Poszłam za drzewo, aby nikt nie mógł zobaczyć mojej krwi. Wyjęłam kunai i przejechałam sobie po całej lewej ręce. Krew wylała się szybko z mojej rany i zaczęła tworzyć kałuże przed moim ciałem. Po kilku sekundach krwawienie się zatamowało i nie było śladu po ranie. Wykonałam moje osobiste justu polegające na tym , że trzeba stworzyć klona z krwi. Przede mną była moja kopia. Mój krwawy klon zawiązał sobie włosy w koka. Powiedziałam do kąt ma ich zaprowadzić. Przytaknęła mi. Wyszłyśmy do nich. Podeszłam do Akimi i wzięłam ją na ręce.
- Wiesz co masz robić?- spytałam się swojej kopi. Przytaknęła i wyjęła ze swojej ręki katanę. Uśmiechnęła się do mnie pytająco zerkając na katanę.- Tak. Masz ich chronić. W razie czego wiesz to masz zrobić?
- Jasne. Jezu oryginale powinnaś się opanować. Poza tym nie chce widzieć twojego gniewu.
- To dobrze. Pamiętaj o limicie czasowym.
- Hai. A ty już spadaj.- powiedziała i schowała katanę. Uśmiechnęłam się złośliwie do klona. Wykonałam pieczęć teleportacyjną. Byłam już z Akimą przed bramą wioski łez. Wiem dziwna nazwa dla wioski, ale deszcz tu przypomina ludzkie łzy. To taki piękny widok. Weszłam do wioski. Skierowałam kroki do swojej rezydencji. Spędzałam tu wszystkie wakacje. Po pięciu minutach stałyśmy przed bramą mojej rezydencji. Weszłam do środka. Zaniosłam Akimi do salonu i posadziłam na kanapie.
- Idę na zakupy. Wrócę za jakąś godzinę do tego czasu zajmie się tobą moja łasica Ohi.- powiedziałam i go przywołałam.- Ohi mam dla ciebie zadanie do mojego powrotu. Masz się zająć Akimi. Jakby czegoś chciała lub potrzebowała to jej pomóż lub przynieś. Akimi nie może poruszać nogami więc masz być dla niej miły. Dobra to ja już idę. Do zobaczenia.- powiedziałam i wyszłam z domu. Poszłam na miasto. Był mały ruch. Szybko zrobiłam zakupy. Uwinęłam się w czterdzieści minut. Poszłam do domu. Gdy weszłam zajrzałam do salonu. Akimi spała tak samo jak Ohi. Uśmiechnęłam się. Weszłam z zakupami do kuchni. Zamknęłam drzwi i zaczęłam przyrządzać ramen. Uwinęłam się w cztery godziny. Strasznie długo mi to zajęło, ale co się dziwić. 

1 komentarz:

Czytasz? Świetnie! A czemu nie komentujesz? Każdy komentarz pomaga mi w dalszym pisaniu ♥♥♥ Więc proszę zostaw komentarz bo nawet napisanie go nie zabierze ci dużo czasu...♥♥♥