3.06.2013

Ostatni płomień wiru cz. 17

. Przygryzłam dolną wargę. Na mojej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Zaczęłam bawić się moimi włosami. Zastanawiałam jak wybrnąć z tej sytuacji. Postanowiłam go przeprosić. Powiem , że zapomniałam zabrać piżamy z garderoby. Tak. To dobry pomysł. Uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Przepraszam. Zapomniałam zabrać z garderoby piżamy. Myślałam, że zostawiłam ją w łazience.- powiedziałam i położyłam rękę na karku. Minato nic nie powiedział tylko cały czas patrzył na mnie i moje prawie nagie ciało. Zaczęłam czuć się niezręcznie. Odważyłam się spojrzeć w jego oczy. Jego oczy ukazywały już inne emocje. Było tam zdziwienie, niepewność, radość, miłość i pożądanie. Ucieszyłam się , że w końcu udało mi się go przyprowadzić do dawnej formy, bo ta oziębła nie spodobała mi się. Przybliżyłam się do niego. Jego oddech przyśpieszył. Zatrzymałam swoją wędrówkę do niego. Dzieliło nas od siebie jakieś dwadzieścia centymetrów. Dałam mu wolną rękę. Jeśli mnie kocha to niech dotknie przynajmniej moich włosów. Jeśli nie to niech wstanie i wyjdzie z stąd zostawiając mnie samą z cierpieniem jakie po sobie zostawi w moim życiu. Czekałam cierpliwie, ale mam pewne granicę. Po dwudziestu minutach nie wytrzymałam.
- Czy ja ci się podobam?- zapytałam. Najwyraźniej wyrwałam go z rozmyślania nad czymś. Zamrugał kilkakrotnie.
- Coś mówiłaś?- zapytał ze zmieszaną miną.
- Tak.- westchnęłam.
- A co?- powiedział z udawaną niewiedzą. Spojrzałam na niego podejrzliwym wzrokiem. Moje źrenice zmieniły kolor na czerwony. On wie o co go spytałam. Szybko powróciłam do starego koloru.
- Ty wiesz co i nie udawaj głupka. No chyba, że nim jesteś to zrozumiem.- powiedziałam z przekąsem. Posłał mi uśmiech, którego mi tak brakowało tego dnia.
- Ale ja nie udaje głupka i nim nie jestem.
- Jeśli tak to powiedz to pytanie , które ci zadałam.
- No dobra.- powiedział zrezygnowany. W końcu przybliżył się do mnie. Mój oddech przyśpieszył.- Czy ty mnie się boisz?- zapytał z udawaną grozą w głosie. Ciarki przeszły mi po ciele, ale nie dlatego że się bałam. Co to to nie. Gdy to mówił jego oczy zapłonęły jakimś płomieniem.
- Nie. Nie boję się ciebie. Ja niczego się nie boję.- powiedziałam patrząc mu w oczy. Kłamałam mówiąc , że niczego się nie boję. Boje się tylko jednej rzeczy a mianowicie utraty Minato. Przybliżył swoje usta do mojego ucha.
- Kłamiesz.- wyszeptał. Jego ciepły oddech osadził mi się na gołej skórze.
- Nie odpowiedziałeś… mi na… moje pytanie…- starałam się zebrać myśli.
- A chcesz wiedzieć?- zapytał rozbawiony. Pokiwałam głową na tak. Wstał z łóżka. Myślałam , że mnie zostawi. Jednak on usiadł za mną. Przytulił mnie do siebie. Położył głowę na moim ramieniu. Zaczął jechać nosem po mojej szyi jednocześnie odgarniając moje mokre włosy do tyłu. Przez moje ciało przeszedł kolejny dreszcz. Poczułam jego wargi na mojej szyi. Zaczerwieniłam się kiedy mnie po niej całował. Kręciło mi się w głowie. Starałam się zebrać myśli. Nagle jego ręce znalazły się na moich ramionach. Wszystkie moje mięśnie się napięły. Potrząsnęłam głową.
- Powiesz mi?
- A czy właśnie tego nie robię?
- Nie wiem. Ja chce to usłyszeć.
- Ach. Z tobą nie można się podroczyć?
- Nie w tedy gdy czekam na odpowiedź.
- Ech no dobra. Tak.
- Tak co?
- Tak podobasz mi się.
- Nie przekonujesz mnie.
- Dobra. Cholernie mi się podobasz.- powiedział z powagą w głosie , ale i romantycznością. Chciałam się z nim podroczyć.
- Nie wierze ci.
- Ach tak? Dobra. Skoro nie wierzysz słowom, to na pewno uwierzysz czynom.- powiedział i przesunął swoje dłonie na mój ręcznik. Złapałam jego dłonie, zanim zdążyły zdjąć ręcznik ze mnie. Odwróciłam się do niego przodem. Stykaliśmy się nosami. Znowu miałam ochotę na to aby się z nim po raz pierwszy w naszym związku i moim życiu się kochać. Wpiłam się w jego wargi. Przycisnęłam jego dłonie do jego torsu i przy okazji przewróciłam na łóżko. Leżałam okrakiem na nim. Nie przerywając go całować, puściłam jego dłonie i zaczęłam znowu odpinać mu guziki koszuli. Tym razem mnie nie zatrzymał i po chwili mogłam jeździć dłońmi po jego nagim torsie. Zrzuciłam z niego koszulę. Jego ręce powędrowały na moje pośladki. I powędrowały ku górze. Gdy zatrzymał się na końcu ręcznika, spojrzał w moje oczy. Oderwałam się od jego ust i uśmiechnęłam. Sama go z siebie zdjęłam. Minato poszedł w moje ślady i pozbył się spodni. Gdy je zdejmował ja byłam już bez ręcznika i weszłam pod kołdrę. Spojrzał na mnie. Puściłam do niego oczko i schowałam się pod kołdrą. Usłyszałam jego śmiech. Nagle znalazł się pod kołdrą. Chodź było ciemno i tak zauważyłam , że tak jak ja jest nagi. Na moich policzkach zaczął pojawiać się mocny rumieniec. Teraz byłam wdzięczna za to , że jest tu ciemno. Minato przycisnął mnie do siebie. Zaczął mnie namiętnie i zachłannie całować. Nie kontrolował się. Ucieszyłam się. Oddawałam mu pocałunki z taką samą zachłannością i namiętnością, że już po pięciu minutach nasze usta musiały przerwać tę pieszczotę. Jego dłonie głaskały moje nagie plecy. Nie zostałam mu dłużna w tych pieszczotach. Założyłam prawą nogę na jego biodro. Zaśmiał się. Pocałowałam go w jego tors. Przeszedł go dreszcz. Teraz to ja się zaśmiałam. Przekręcił się i znajdowałam się pod nim. Jego dłonie głaskały moje ciało. Drżałam z zachwytu. Nagle Minato we mnie wszedł. Powoli i ostrożnie. Zaczęłam jęczeć z zachwytu. Ocieraliśmy się ciałem o ciało. Po między nami nie było żadnej szpary. Po dwóch godzinach wyszliśmy z pod kołdry. Spojrzałam na niego. Był szczęśliwy i zadowolony. Ja czułam się w siódmym niebie. Przytuliłam się do niego, a on otoczył mnie ramieniem i mocniej do siebie przyciągnął. Pocałował mnie we włosy. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Wdychałam jego zapach. Czułam się przy nim bezpieczna.
- I co masz odpowiedź na swoje pytanie?- zapytał z rozbawieniem. Zaśmiałam się pogodnie.
- Tak mam. I jestem z niej bardzo zadowolona.
- To się bardzo z tego cieszę.
- Minato?
- Co?
- Przeprowadź się do mnie.- powiedziałam prosto z mostu.
- Nie ma sprawy, tylko muszę iść po swoje rzeczy.- powiedział i zaśmiał się.
- Ale ja mówię na serio.
- Ja też. Powinnaś iść spać.
- A która jest godzina?
- 21:30.
- Ach. To kiedy idziemy po twoje rzeczy?
- My?
- No tak. Przecież ci pomogę.
- Nie musisz. Sam to zrobię. Jak pójdziesz na trening.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytasz? Świetnie! A czemu nie komentujesz? Każdy komentarz pomaga mi w dalszym pisaniu ♥♥♥ Więc proszę zostaw komentarz bo nawet napisanie go nie zabierze ci dużo czasu...♥♥♥