3.03.2013

Ostatni płomień wiru cz.11

. Minęło kilka minut zanim się opanowała. Usiadłam na ziemi po turecku, wyjęłam pusty zwój i zaczęłam wymyślać nową technikę. Może się przydać moim podopiecznym. Mimo wolnie się uśmiechnęłam. Zaczęły w mojej głowie wirować wspomnienia.
  Był słoneczny dzień w Wiosce Wiru. Siedziałam na polu treningowym numer 4 i czekałam niecierpliwie na swoich uczniów. W końcu dostałam szanse na to aby pokazać , że można mieć kobietę sensei. Po pięciu minutach moim oczom ukazali się trzej chłopcy. Chłopak z lewej strony miał na sobie niebieski strój shinobi, opaskę na brzuchu, czarne buty. Miał zielone włosy, szmaragdowe oczy. Na jego twarzy widniała obojętność. Chłopak w środku był uśmiechnięty od ucha do ucha. Miał na sobie szare spodenki sięgające kolan, zielone buty, białą bluzę , czerwony podkoszulek, dumie umieszczona opaska na czole. Długie blond włosy, sięgające ramion, pomarańczowe oczy. Trzeci chłopak miał inteligentne spojrzenie czarnych tęczówek, sterczące brązowe włosy, miał taki sam stój jak pierwszy chłopak tylko opaskę miał na ramieniu. Uśmiechnęłam się do nich. Wstałam z miejsca i podeszłam do nich. Od razu ich miny przestały pokazywać jakiekolwiek emocje.
- Witam was. Nazywam się Kushina Uzumaki i jestem waszą sensei.
- Nie chcemy kobiety na senseia.- powiedział zielonowłosy.
- To kategoryczne , że kobieta została shinobi.- zawtórował mu blondas.
- Dlaczego to my musimy mieć najgorzej?- zakończył czarnooki. Westchnęłam. Podeszłam do nich i ich złapałam. Razem teleportowaliśmy się pod drzwi Kage. Zapukałam. Po usłyszeniu zgody, popchnęłam drzwi i przepuściłam swoich podopiecznych.
- Witaj Kushino. Co cię do mnie sprowadza?- zapytał z przyjaznym uśmiechem.
- Witaj czcigodny. Sprowadza mnie sprawa moich podopiecznych. Marudzą , że dlaczego muszą mieć kobietę za senseia. Więc już chce z tego zrezygnować. Wolę już iść sama na wojnę niż użerać się z bandą niewdzięcznych bachorów.
- Panowie czy to prawda?
- Hai.- powiedzieli jednocześnie.
- Dlaczego wy maluchy nie możecie docenić moich starań.- powiedział i popatrzył na każdego. Na końcu spojrzał na mnie.
- Ja doceniam. Ale skoro oni nie chcą takiego senseia to sorry. Jestem ci tak czy siak wdzięczna za starania.- powiedziałam z uśmiechem.
- A wy moi drodzy panowie? Dlaczego nie chcecie być podopiecznymi najsilniejszej kunoichi w świecie shinobi?
- Hahahahaha! Ona jest najsilniejsza? To my tak to jesteśmy Kage wioski!- powiedzieli razem i znowu zaczęli się śmiać.
- Widzę, że nic już nie da się zrobić z facetami.- powiedziałam i prychnęłam.
- Macie szanse. Chcecie obecnego senseia czy innego?
- Innego.- powiedzieli chórem.
- No dobrze. Kushino czy ty czasem nie śpieszysz się na trening z Bogiem Śmierci?
- A no tak!- walnęłam się w czoło. Szybko wyskoczyłam przez okno i pognałam na trening…
Ocknęłam się. Spojrzałam na zwój. Nawet niezła technika mi wyszła. Spróbuje jej się nauczyć przy pilnym oku Kyuubiego. Podniosłam się z ziemi. Wykonałam pieczęć przenoszenia.*
Znalazłam się w swojej sypialni. Spojrzałam na zegarek. Jest 2:38. Szybkim krokiem weszłam do garderoby. Wyjęłam mały plecak do , którego spakowałam: dwie podkoszulki, dwie ciepłe bluzy, dwie pary spodni jedne sięgają mi do kostek a drugie do kolan, koc, ręcznik, namiot, broń. Wzięłam dla siebie piżamę. Szybko wyszłam z plecakiem i piżamą. Plecak położyłam przy drzwiach. Z piżamą poszłam do łazienki. Po drodze do kabiny prysznicowej rzuciłam z siebie ubrania. Doszłam do drzwi cała naga. Weszłam do środka. Odkręciłam letnią wodę. Była ona dla mnie jak balsam dla duszy. Wzięłam do ręki mój ukochany szampon o zapachu arbuza. Zaczęłam mydlić swoje długie , czerwone włosy. Po piętnastu minutach wyszłam z kabiny owinięta ręcznikiem, nie chciało suszyć mi się włosów. Szybko założyłam piżamę, która składała się z różowych bokserek i różowej bluzki na ramiączka. Po założeniu tego na siebie, ręcznik rzuciłam do kosza na pranie i wyszłam z pomieszczenia. Skierowałam swoje kroki do łóżka. Ustawiłam budzik na 8:30 i poszłam w objęcia Morfeusza…
Obudziło mnie natarczywe walenie w szybę okna balkonowego. Leniwie podniosłam jedną powiekę. Za szybą stał Minato. Spojrzałam na zegarek. O cholera! Była 9:45. Zaspałam! Wyskoczyłam z łóżka niczym burza. Szybko weszłam do garderoby. Zabrałam naszykowane wcześniej rzeczy i weszłam do łazienki. Wyszłam po trzech minutach, zabrałam plecak pod drzwi i wyszłam z pokoju. Szybko wbiegłam do kuchni. Spakowałam kilka kanapek, parę butelek wody i soków dla maluchów, batony. Wzięłam jednego i go szybko zjadłam. Zakładałam buty i jednocześnie wychodziłam z domu. Zamknęłam drzwi na klucz. Spojrzałam na zegarek. Kuso!! Mam jeszcze trzy minuty!! Nagle przede mną zjawił się Minato.
- Cześć. Może chcesz się ze mną zabrać?- powiedział z uśmiechem.
- Cześć. Jasne.- powiedziałam i złapałam go za rękę. Wykonał pieczęć i już staliśmy pod bramą.- Dzięki.- powiedziałam i puściłam jego dłoń.
- No naroście jesteście!- powiedziała Rin.
- Mi również miło cię widzieć Rin. Przepraszam , ale zaspałam. Mi chyba nie służy długie siedzenie w królestwie Śmierci bo tracę rachubę czasu.- kończyłam swoje usprawiedliwianie, spojrzałam na zegarek. Byliśmy dwie minuty przed czasem.- Poza tym nawet się nie spóźniłam. Jestem dwie minuty przed czasem.- powiedziałam z uśmiechem.
- Już się czegoś o pani dowiedzieliśmy. Wiemy, że jak pani poda na przykład: 10:30 to mamy być 11:30- powiedział chłopak o czarnych włosach sięgających ramion.
- Tu się zdziwisz.- powiedziałam zadziornie- Cześć jestem Kushina Uzumaki. A ty?
- Witam. Jestem Itachi Uchiha.
- Jesteś kuzynem Obito.- stwierdziłam.
- Tak. Obito jest czarną owcą klanu bo jeszcze nie ma aktywowanego sharingana.
- Obito!!
- Tak Kushina-chan?- zapytał przerażony chłopak.
- Dlaczego oni nic nie wiedzą?
- Eh…. No bo ja…. Zapomniałem o tym im powiedzieć….- jąkał drapiąc się po głowie.
- No to pokaż swojemu kuzynowi.- powiedziałam i ujrzałam dość sporą grupkę dzieci i dwie kobiety. Na oko miały dziewiętnaście, dwadzieścia lat. Podeszły do nas, a raczej do Minato. Zaczęły coś mu mówić i przy okazji go podrywały!
- Co ma mi pokazać?- zapytał Itachi wyrywając mnie z moich myśli.
- Sharingana.- powiedziałam.- A teraz przepraszam was panowie , ale idę się dowiedzieć za ile idziemy.- pożegnałam się z nimi. Itachiemu posłałam uśmiech, natomiast Obito zmierzchnęłam włosy. Poszłam w stronę Minato gdy zauważyłam jakąś samą , malutką dziewczynkę , która szła o kulach. Podbiegłam do niej. Wyglądała na co najmniej sześć lat. Miała długie fioletowe włosy sięgające do połowy pleców, zielone niczym soczysta trawa oczy. Uśmiechnęłam się do niej.
- Cześć. Na imię mi Kushina. A ty jak masz na imię?
- Dzień dobry. Na imię mi Akima. Czy pani będzie nas prowadziła do Suny?
- Tak. Może chcesz wejść mi na barana?
- Co? Nie chce robić pani problemów.
- Och to żaden problem. To będzie dla mnie przyjemność. Proszę cię nie mów do mnie pani. Dobra? Ja mam dopiero 19 lat.
- Dobrze Kushina-chan. Ja mam siedem lat.
- O super. Dobra młoda masz do wyboru dwie opcje. Pierwsza biorę cię na barana lub druga niosę cię na rękach. Co wybierasz?
- Nie chce cię wykorzystywać Kushina-chan, ale bardziej druga opcja by była dla mnie wygodna. Ze względu na nogi.
- Nie wykorzystasz mnie. Dobra to chodź bo zaraz mnie zabiją.- powiedziałam i wzięłam Akimę na ręce. Ona złożyła kulę na pół i schowała do swojej torby. Szybkim krokiem podeszłam do grupy.
- Ok już jesteście. Chciałbym powiedzieć, że przerwy będziemy robić co trzy godziny dla maluchów. Powinniśmy dojść do Suny za jakieś sześć dni. No to ruszamy!- powiedział Minato i ruszył przodem. Postanowiłam iść z Akimą na końcu. Rozmawiałyśmy w najlepsze. Dowiedziałam się , że jej marzeniem jest móc chodzić na nogach. Powiedziałam , że postaram jej jakoś pomóc. Gdy był postój posadziłam małą obok Rin i poszłam się przejść. Po dwóch minutach dołączyła do mnie trójka dzieci, którzy jak pamiętam ze wczoraj są moimi uczniami. Usiadłam pod pobliskim drzewem. Nakazałam im ruchem ręki aby usiedli obok mnie. Uśmiechnęłam się do nich promiennie.
- Hej. Wiem ,że nasza znajomość nie zaczęła się najlepiej, ale chciałabym zacząć od początku. Nazywam się Kushina Uzumaki. Pochodzę z wioski wiru. Jestem jinchuriki lisa o dziewięciu ogonach i pierwszą uczennicą Boga Śmierci. Uwielbiam ramen, gotować, wymyślać nowe techniki, robić od czasu komuś jakiś kawał. Mam bardzo gorący temperament. Bardzo łatwo można mnie zdenerwować. Jestem wyrozumiała i z chęcią wam pomogę w sprawach uczuciowych jak i w treningach. Jestem medic-ninja. No to chyba jak na razie tyle. Teraz wy a potem zadamy sobie pytania.
- Nazywam się Kurenai Yuhi. Jestem dość spokojna, ale potrafię się porządnie wkurzyć. Nie lubię ludzi , którzy pomiatają innymi. Uwielbiam ramen. Chętnie się uczę nowych technik. Interesuje się sztuką iluzji.
- Nazywam się Itachi Uchiha. Jestem dość wesoły. Czasami bywam zły. Nie znoszę jak ktoś obcy mną pomiata. Uwielbiam ramen. I to tyle.
- Na imię mi Asuma Saturobi. Jestem synem Trzeciego Hokage. Mam starszego brata. Uwielbiam robić ludziom dobre rzeczy, grać w shogi.
- Ok. To teraz czas na pytania. Najpierw Kurenai.
- Dla czego jesteś Kushina-sensei jedyną kunoichi ze swojej wioski?
- W mojej wiosce kobiety mogły być albo paniami domu albo medykami. Gdy zdawałam test końcowy w Akademii przyszedł do nas Kage. Gdy się spytałam czy mogę zostać kunoichi. Uśmiechnął się i powiedział, że jeśli pokonam rocznego genina to mogę nią zostać. Pokonałam go już na samym początku. Żadna dziewczyna nie poszła w moje ślady. Więc dla tego byłam jedyną kunoichi.
- Dobra teraz moja kolej. Czy ma pani chłopaka?- zapytał Asuma. Zaśmiałam się przyjaźnie.
- Tak mam. Ale nie powiem wam kim on jest. Na razie. To jest nasza słodka tajemnica.
- Moja pora. Jakie zwierzę potrafisz przywołać sensei?
- Smoka, lisa i łasicę.
- Aha.- powiedzieli jednocześnie.
- Mogę wam ich pokazać, ale nie teraz. Musimy się zbierać, zaraz kończy się postój.
- A pokażesz nam na następnym?- zapytał z nadzieją Itachi. Prze czochrałam mu i Asumie włosy.
- No pewnie.- powiedziałam z uśmiechem. Wstałam. Podniosłam chłopaków, których sobie przewiesiłam przez ramiona. Następnie złapałam Kurenai i wzięłam na ręce. Zaczęli się śmiać. Dołączyłam do nich. Szybko doszliśmy do obozu. Każdy się nam przyglądał. Podeszłam z uczniami do Akimi. Uśmiechała się do nas. Kurenai postawiłam na ziemi natomiast Asumę i Itachiego po prostu zrzuciłam. Posłali mi mordercze spojrzenia. Podeszłam do nich i pocałowałam ich w policzki. Na ich twarzach pojawiły się rumieńce. Uśmiechnęłam się do nich. Podniosłam Akimę z ziemi i wzięłam plecak. Ruszyliśmy w dalszą drogę. Akima zasnęła mi w ramionach. Całą drogę rozmawiałam i poznawałam podopiecznych. Bardzo dobrze się z nimi czułam. Pokazałam im moje zwierzaki. Każdemu przypadł jakiś do gustu. Kurenai smoczyca. Itachiemu lis. A Asumie łasica. Nastała noc.

1 komentarz:

  1. Dziękuje!!! Asuma jest w dróżynie z Kurenai! Ale Itachi jest od nich młodszy o jakieś 10 lat. Wtedy powinien mieć gdzieś ok. 2 lat. Trudno, napisz CD!

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Świetnie! A czemu nie komentujesz? Każdy komentarz pomaga mi w dalszym pisaniu ♥♥♥ Więc proszę zostaw komentarz bo nawet napisanie go nie zabierze ci dużo czasu...♥♥♥