3.17.2013

Ostatni płomień wiru cz.26

- Zabije cię!!- wyryczał wciekły i rzucił się na mnie. I tak zaczęła się wojna. W porę zasłonił mnie Minato. Teleportował nas wszystkich jakieś 100 kilometrów od wioski. Złapał mnie w pasie i teleportował od niego jakieś 300 metrów. Spojrzał na mnie czule.
- Co to miało być?- zapytał mnie.
- No co? Sam zaczął.- powiedziałam oburzona. Przybliżył mnie do siebie i namiętnie pocałował. Szybko się ode mnie odsunął.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. Nie pozwól się trafić ani zabić.
- Dobrze, ale ty też masz się nie dać.
- Jasne, za kogo ty mnie uważasz. Za mięczaka dattebane?!
- Nie. Uważaj na siebie najdroższa.- powiedział i przytulił mnie do siebie mocnej po czym mnie puścił. Teleportował się do jednego przeciwnika i zabił go jednym ciosem. Poszłam za jego przykładem i wyrwałam wrogowi duszę. Na polu zaczęła robić się krwawa ziemia. Walczyliśmy wiele godzin. Nikt nie pozwalał mi walczyć z próbą. Przegrywaliśmy. Musiałam szybko działać. Przywołałam Kyuubiego, ale tylko jego cielesną powłokę. Jego czakra nadal była we mnie. Skoczyłam na jego głowę. Zaryczał wściekle. Uderzył ogonem w wrogów. Był pod moją kontrolą, ale próba przejął nad nim kontrolę , a mnie jej pozbawiając. Kyubi zaczął mnie z siebie rzucać. Zaczęłam z nim walczyć. Nagle zmienił taktykę i rzucił się na moich uczniów. Zaczęłam biec w ich stronę. Nie mogli się ruszyć.
- KURENAI!! ASUMA!!!! ITACHI!!! UCZIEKAJCIE!!!- darłam się. Nie reagowali. Dałam czakrę do stóp i biegłam dwa razy szybciej. Lis chciał ich przebić pazurem. Nie mogłam na to pozwolić! Zagrodziłam mu drogę, sama się poświęcając. Lis przebił mnie plując moją krwią w moich podopiecznych. Widziałam na ich twarzach strach. Lis wyrzucił mnie w powietrze. Wchłonęłam go. Słyszałam krzyki i śmiechy. Lis wypuścił czakrę i zaczął leczenie. Wypuściłam też swoją i Śmierci czakrę. Wokół mnie tworzyła się otoczka w kształcie lisich ogonów. Wykonałam kilka pieczęci. Teleportowałam się za niego, zapałam go za szyję i przeniosłam się z nim 400 metrów od pozostałych. Zaczęłam bić go w brzuch. Następnie przebiłam go dłonią. Zaczął drzeć się na całe gardło. Zaczęłam powoli wyciągać rękę z jego duszą. Szarpał się. Szybkim ruchem zakończyłam jego życie. Cała byłam w jego krwi. Oderwałam od jego ciała głowę i ruszyłam w stronę pola bitwy. Szybko tam dotarłam , rzuciłam jego głowę w stronę przywódców obcych wiosek. Zaśmiałam się groźnie. Wszystkim przeszły ciarki po plecach. Wrogowie zaczęli się wycofywać w pośpiechu. Poczekałam aż nie wyczuje ich czakry. Następnie uśmiechnęłam się, dotknęłam pieczęci, zamknęłam oczy i upadłam na ziemie już bez otoczki. Rana się zagoiła, nie czułam żadnej kończyny ani czakry. Usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię. Poczułam jak ktoś mnie podnosi. Otworzyłam zamknięte oczy i ujrzałam twarz zatroskanego Minato.
- Minato…- powiedziałam ledwo co.
- Kushina! Żyjesz!! Czy coś cię boli?
- Nie czuje kończyn ani czakry, ale byłam na to przygotowana. Podobało się?
- Idiotka. Wiesz o tym?
- Dzięki za komplement.
- Kto cię tego nauczył i dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Śmierć i lis. A nie powiedziałam ci bo byś miał do mnie pretensję dla czego chce to zrobić.
- Też prawda. A rana?
- Zagoiła się dzięki czakrze lisa.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
- Wracajmy do domu. Musisz odpocząć.
- No dobra.- powiedziałam po czym znalazłam się w naszym pokoju. Położył mnie na łóżku a sam poszedł do łazienki, po chwili wrócił do pokoju z mokrym ręcznikiem i bandażami. Ściągnął ze mnie bluzkę, zaczął mi myć ranę, po skończeniu owinął mi ranę bandażem. Ściągnął ze mnie resztę garderoby zostawiając mnie w samej bieliźnie. Położył mnie pod kołdrą, poszedł na dół i wrócił po chwili z talerzem kanapek i herbatą. Położył je na szafce obok łóżka. Usiadł przy mnie i pogłaskał mnie czule po głowie.
- Odpoczywaj. Prześpij się najdroższa.
- Nie chce. Czuje się dobrze.
- Nie dyskutuj. Masz iść spać, albo pójdę po Tsunade.- zagroził mi.
- Nie boje się jej.
- Na pewno?
- No tak. A tobie się gdzieś śpieszy?
- Tak.
- Dokąd?
- Do Hokage. Muszę się upewnić czy wszystko w porządku i do ciebie wrócę księżniczko.- powiedział i puścił do mnie oczko. Przewróciłam oczami. Pocałował mnie w czoło i zniknął. Usiadłam i zaczęłam jeść kanapki. Gdy skończyłam położyłam się na poduszce i zaczęłam patrzeć w sufit. Starałam zasnąć, ale nie czułam się zmęczona.


Foty Minato na wojnie dla wrogów:







1 komentarz:

  1. TAK!!! Kushina jak zawsze agresywna, co? ;) Dawaj SZYBKIEGO next'a!

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Świetnie! A czemu nie komentujesz? Każdy komentarz pomaga mi w dalszym pisaniu ♥♥♥ Więc proszę zostaw komentarz bo nawet napisanie go nie zabierze ci dużo czasu...♥♥♥