3.01.2013

Ostatni płomień wiru cz. 9



           - Wiem , że jesteś jeszcze jinchuriki Kyuubiego.
- Tak. To co możemy zaczynać, bo Hokage pozwolił mi tu być tylko na chwilę.
- Oczywiście. A czy możesz go obudzić. Chce widzieć jego cierpienie.
- Jasne. Tylko zrobię to w pomieszczeniu gdzie będzie jego śmierć.
- Dobrze. W takim razie , proszę za mną. Panno Kushino.
- Hai.- to powiedziawszy wyszliśmy z gabinetu. Szliśmy długim korytarzem. Doszliśmy do schodów, przerzuciłam go sobie na plecy aby było mi łatwiej zejść. Gdy dotarliśmy do podziemi, weszliśmy do drzwi z numerem 5. Kazekage otworzył je przede mną i mnie wpuścił. Od razu zrzuciłam go z moich pleców na ziemię. Uklękłam przy nim i go obudziłam. Był zdezorientowany.
- Gdzie ja jestem?- zapytał z przerażeniem w głosie.
- W Sunie. Pożegnaj się ze swoim życiem.- powiedziałam ze złowieszczym uśmiechem. Złapałam go za szyję , podniosłam do góry. Starał mi się wyrwać. Wzmocniłam uścisk i przywarłam go do ściany. W mojej prawej dłoni zaczęły pokazywać się metalowe szpony z czakry. Mój uśmiech się pogłębił. Szybkim ruchem wbiłam dłoń w jego ciało. W środku złapałam pazurami jego duszę. Zaczął drzeć się niemiłosiernie. Z jego oczu zaczęła lecieć krew. Zaczęłam powoli wyciągać dłoń z jego ciała jednocześnie zabierając jego duszę. Popluł mnie krwią. Szybkim i sprawnym ruchem wyrwałam ją do końca z jego ciała. Zawył ostatni raz z bólu. Całe jego ciało rozpłynęło się na drobne kawałeczki. Przy okazji polał mnie swoją krwią.
* Usłyszałam jego mrożący krew w żyłach śmiech. Jego twarz pojawiła się tuż przy mojej. Jego usta były wykrzywione w pogardliwym uśmiechu. Wiedziałam , że jest ze mnie dumny. On nie potrafi się inaczej uśmiechać. Ukłoniłam się przed nim.
- Witam cię sensei.- powiedziałam pewnym tonem.
- Ach. Witam cię moja uczennico. Widzę , że twoje umiejętności rosną w niesamowitym tempie, dzięki Kyuubiemu. Ale też twoja brutalność i chęć zemsty. Jestem z ciebie dumny! Brawo!
- Dziękuje. Chce cię tylko powiadomić , iż znalazłam sobie partnera i nie chce aby zginął. Bo jeśli on to ja też. Jasne?!
- Och. Tak. Poza tym takiego skarbu jak on nie chce odbierać światu. Jeszcze.
- Ej.
- No dobrze. A teraz zabieram cię do twojej nowej wioski.- powiedział po czym położył swoje kościste dłonie na moich ramionach. Zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam stałam z nim przed gabinetem głowy Konohy.
- Do widzenia mistrzu.- powiedziałam i się ukłoniłam. Zawiał wiatr a on rozpłynął się w powietrzu.*
Zapukałam. Gdy usłyszałam ,, wejść” szybko spojrzałam na siebie. Pięknie! Po prostu pięknie!! Cała jestem w jego krwi. Kuso!! Gdy moja ręka szła w stronę klamki , drzwi się otworzyły. Przede mną stała Tsunade. Niepewnie się do niej uśmiechnęłam. Nagle usłyszałam jej krzyk. Mimowolnie zatkałam sobie uszy dłońmi. Jej ręce powędrowały na moje ramiona. Gwałtownym ruchem pociągnęła mnie do gabinetu. Zaczęła mną trząść. Spojrzałam w jej oczy. Były przerażone. Zaczęłam się śmiać. Poczułam jak dostaje po głowie.
- Auł! To bolało!- powiedziałam i zaczęłam masować obolałe miejsce.
- CO TOBIE SIĘ STAŁO DO JASNEJ CHOLERY??!!
- A to. To nic.
- Jak to nic?! Kushina nie denerwuj mnie!
- No dobra. Po tym jak zaprowadziłam płatnego zabójcę do Kazekage, spytałam się czy mogę wykonać jego wyrok śmierci. Spytał się mnie dlaczego chce go zabić. Powiedziałam , że był w mojej wiosce gdy był atak. A poza tym powiedziałam mu o pewnym drobnym szczególe. Wiesz o jaki mi chodzi. Powiedziałam mu jak chce go zabić i podczas właśnie tej czynności polał mnie swoją krwią. Proszę oto moje wyjaśnienia. A teraz czy możesz mnie puścić! Chce to jeszcze raz powiedzieć czcigodnemu a następnie iść do domu potrenować.
- Kushina nie musisz mi mówić.
- Naprawdę? Super. To do widzenia.- powiedziałam i wyszłam z gabinetu. Nagle poczułam czyjąś dłoń na swojej. 

Czyja to dłoń?

1 komentarz:

Czytasz? Świetnie! A czemu nie komentujesz? Każdy komentarz pomaga mi w dalszym pisaniu ♥♥♥ Więc proszę zostaw komentarz bo nawet napisanie go nie zabierze ci dużo czasu...♥♥♥