Dzięki za to, że czytacie. Mam do was małą prośbę. Czytacie to komentujcie. Może to się wydawać głupie, ale wasze komentarze dają mi motywacje i wenę. Zapraszam was do czytania, ale najpierw odpowiedzi dla dziewczyn.
Marta Anonim- Zgadłaś nigdy nie miałam z tym do czynienia. Dzięki , że uważasz to za spaniałe! Naprawdę łza szczęścia kręci się przy oku a ja staram się nie płakać tak często, ale.... nie wychodzi mi to... w tym to jestem podobna do Hinaty...
Jagoda Lee- Dzięki za życzenie weny... Na pewno się przyda przy dobijaniu do 40...
Dla nas liczyliśmy się tylko my. Nagle ktoś nas
od siebie odsunął. Tą osobą była Mikoto.
- Dobra Minato. To , że jesteś Yondaime Hokage nie oznacza, że pozwolę ci
zabrać dla siebie Kushinę. Musimy zacząć przygotowania do ślubu Minuki.-
powiedziała z uśmiechem, po czym złapała mnie pod rękę, pociągnęła mnie w
stronę Minuki. Ta uśmiechała się promienie. Złapała mnie za drugą rękę i
poszłyśmy w stronę naszego miejsca. Gdy znalazłyśmy się przy strumyczku w parku,
Mikoto pociągnęła nas na ziemie. Spojrzałyśmy na nią. Uśmiechnęłyśmy się.
- To teraz zostałaś tylko ty.- powiedziała Minuki.
- A z czym?- zapytała skołowana czarnooka.
- Z małżeństwem.- odpowiedziałam jej. Spojrzała na nas morderczym wzrokiem. Zaśmiałyśmy
się.
- No wiecie co?!
- Oj nie gniewaj się…- przerwała swoją wypowiedź Minuki.
- My tylko stwierdzamy fakty.- dokończyłam jej wypowiedź. Przewróciła nas na
ziemie. Zaśmiałyśmy się.
- A właśnie Kushina jak tam wrażenia?
- Wiesz Mikoto…. Nie wyobrażam sobie na razie czegoś piękniejszego. Byłam zaskoczona.
Tym , że on jest nowym Hokage i tym, że mi się oświadczył.
- No ja też byłam tym zaskoczona.
- I ja. Ale to było wiadome, że kiedyś to zrobi.- powiedziała Mikoto. Nagle przed
nami pokazał się dym , szybko podniosłyśmy się z ziemi i zaczęłyśmy szybkim
krokiem z niego wychodzić. Poczułam jak obrywał w kark i tracę przytomność…. Ocknęłam
się i poczułam jak ktoś mnie niesie. Nadal miałam zamknięte oczy ,usłyszałam
czyjeś głosy. Postanowiłam się skupić i dowiedzieć kto mnie zabrał i dokąd mnie
zabierają.
- To na pewno ona?- usłyszałam za sobą męski głos.
- Tak to ona.- powiedziała mu osoba niosąca mnie.
- Ale poszło nam z nią zbyt łatwo…. Na wojnie przecież była brutalna,
bezlitosna i silna. A teraz? Słaba, bezsilna.
- Tak. To nawet dobrze Raikage chce ją jak najszybciej i ją dostanie.-
powiedział ten , który mnie niesie. A więc to chmura! Mogłam się spodziewać. Mimo
wolnie napięły się moje mięśnie. Ten który mnie trzymał zatrzymał się, zrzucił mnie
brutalnie z pleców, walnęłam plecami o korę, drewno wbiło mi się w plecy,
syknęłam z bólu i otworzyłam oczy.
- O obudziła się. Teraz sama możesz iść! Zwiążcie ją! Szybko!- wydał polecenie
swoim kompanom. Ci podeszli do mnie, wykręcili mi ręce do tyłu i mi je
zawiązali. Ten który wydał im polecenie, podszedł do mnie, podniósł z ziemi,
położył swoją brudną, obleśną dłoń na moim policzku i brutalnie pocałował mnie
w usta. Wkurzyłam się. Szybko się od niego odsunęłam, nadepnęłam mu na nogę,
splunęłam w twarz i walnęłam kolanem w brzuch. Ten zgiął się z bólu. Gdy się
wyprostował podszedł wściekły do mnie i uderzył mnie mocno w policzek. Do moich
oczu zaczęły cisnąć się łzy wciekłości, zacisnęłam powieki aby nie wypłynęły mi
z oczu. Pociągnęli mnie brutalnie , nakazując tym samym abym ruszyła przed
siebie. Szłam bezsilna, z podkulonym ogonem za nimi, gdy szliśmy jakieś piętnaście
minut, nie zauważyłam korzenia i się o niego potknęłam. Na moją twarz poleciały
niesforne kosmyki włosów. O rany jaka ja byłam głupia!! Pomogli mi wstać i
ruszyliśmy dalej. Teraz cały czas wyrywałam sobie po kryjomu kosmyk moich
włosów. Byliśmy prawie przy granicy, nie wierzyłam , że ktoś po mnie przyjdzie,
gdy nagle usłyszałam świst powietrza i ujrzałam żółty błysk. Przed nami pojawił
się mój narzeczony. Jego twarz była pełna chęci mordu, miał na sobie strój
Hokage. Na moją twarz wkroczył niewielki uśmiech.
- Minato…- wyszeptałam.
- To przecież Żółty Błysk Konohy!!!
- Raczej Yondaime Hokage!!!
- Wiać!!!!- krzyknęli moi porywacze, ale niestety nie zdołali uciec przed Minato.
Wyrzucił w stronę jednego kunaia po czym zjawił się w miejscu broni i wcisnął
go swoim rasenganem w ziemie, następnego zabiła fala ognia, a tego który mnie
pocałował przebił kunai. Gdy był pewny , że nie żyją spojrzał na mnie, księżyc
wyszedł zza zasłony chmur i oświetlił nasze twarze, twarze kochanków. Minato już
nie był bezlitosnym bogiem, był teraz moim zatroskanym aniołem. Znów się uśmiechnęłam
i upadłam na kolana. Zareagował natychmiast. Złapał mnie za ramiona, zanim bym upadła
na twarz , spojrzał na mnie i uśmiechnął się, podnosząc mnie na duchu.
- Przyszedłem aby cię uratować.- powiedział dalej się uśmiechając. Pewnie zauważył
moje zmęczenie, bo uwolnił moje dłonie i wziął mnie na ręce.
- Co…- nie dane było mi skoczyć bo skoczył w powietrze. Złapałam się go
odruchowo choć wiedziałam, że mnie nie puści, spojrzałam na niego patrzył przed
siebie, przeniosłam wzrok na rękę pod moimi kolanami. Miał w niej pukle moich
włosów.
- Znalazłem cię po twoich przepięknych włosach.- na moją twarz wkroczył lekki
rumieniec. Zawsze widniał na mojej twarzy gdy mówił o moich włosach. Zatrzymaliśmy
się na czubku pewnego drzewa, spojrzał na mnie, uśmiechnął się.
- Nie chce cię stracić.- powiedział do mnie. Zamurowało mnie. Nie potrafiłam
wydusić z siebie żadnego słowa. Zatrzepotałam rzęsami, przywracając się do
spokoju.
- Dziękuję.- wyszeptałam i wtuliłam się w niego. Ten pocałował mnie w czubek
głowy i ruszył w dalszą drogę powrotną do wioski, do domu…
Foty Minato i Kushiny z tej sceny porwania :
Kiedy tak sobie wyobrażam tą scenę z porwania to widzę dzieci. Więc to kojarzę: Dziecko Minato oświadczył się dziecku Kushinie... Nie mniej jednak notka wspaniała! Teraz tylko została Mikoto!
OdpowiedzUsuńNotka super. No i na pewno starczy ci weny na następne części może nawet przebijesz 40 rozdziałów ;D
OdpowiedzUsuń