3.16.2013

Ostatni płomień wiru cz.25

- Zabić ich wszystkich, przy pomocy kilku technik. A zwłaszcza próbę numer jeden. Mam taki rozkaz i go wykonam, chodź bym miała zapłacić za to życiem.
- Ha!! Ty myślisz, że zabijesz wszystkich sama? Ha!!
- Ja nie myślę. Ja to wiem.
- Czy aby…- przerwał mu wybuch przy bramie. Każdy z tu obecnych teleportował się pod bramę. Włączyłam oczy Kyuubiego. Za zasłoną dymu byli ninja z chmury i dźwięku. Na ich czele stał ON. Szybko zasłoniłam sobą Hokage. Posłał mi pytające spojrzenie.
- Są już.- powiedziałam i wyłączyłam wzrok Kyuubiego.
- Czyli wojna niedługo się zacznie.- powiedział smutnym a zarazem poważnym głosem. Dym zniknął a nam ukazała się armia. Każdy był w gotowości. Nagle zatrzymali się jakieś sto metrów od nas. Do przodu ruszyły tylko trzy osoby. Dwie to byli Kage wiosek a trzecią osobą była próba pierwsza. Kage mieli na sobie swoje zwykłe stroje. Na twarzach mieli sztuczne uśmiechy.
- Witaj Hokage.- powiedzieli przywódcy wiosek.
- Witajcie. Co was do nas sprowadza i po co wam te wojska?- zapytał spokojnym i przyjaznym tonem. Nie mogłam uwierzyć w jego spokój. Musiałam się skupić. Mój wzrok powędrował na trzecią osobę. Przyglądał mi się z pogardą i obrzydzeniem. Usłyszałam w głowie warkot lisa. Postanowiłam z nim rozmawiać , ale cały czas mieć na nich oko.
* - Uspokój się. Nie pozwalasz mi się skupić.- skarciłam go.
- A Hokage, bo widzisz jest taka śmieszna sprawa. W waszej wiosce jest pewna kunoichi , która została u nas skazana na śmierć za próbę zabicia pewnego lorda. A ta osóbka stoi obok ciebie czcigodny.- posłał mi pogardliwe spojrzenie. Kyubi znowu zarył wciekły.
- Zaraz cię zabije! Nie będziesz mnie obrażał!!- wykrzyczał , że o mało co nie zakryłam uszu.
- Kyubi opanuj się. Daj mi wysłuchać tego co mówią.- powiedziałam i powróciłam do słuchania.
- Nie jestem pewien. Na jakiego lorda był zamach?
- Na lorda z Krainy Herbaty.- powiedział Kage chmury. Wyczułam , że jego głos zawiesił się na sekundę. Kłamał. Lis znowu zaryczał. Tym razem olałam go.
- Acha. A kiedy dokładnie to miało miejsce?
- Dziewięć miesięcy temu. W dniu w , którym wir zniknął.- powiedział z udawanym żalem Kage wioski dźwięku. Moje oczy zamieniły się w oczy lisa. Ręce zacisnęłam w pięści, aż zbielały mi kłykcie. Musiałam się powstrzymać przed rzuceniem się na nich. Usłyszałam śmiech lisa.
- Z czego tak się śmiejesz?!- zapytałam wciekła.
- Spójrz na ich miny.
- Nie spojrzę do puki ty mi nie powiesz!
- Boją się ciebie. Już nie są tak odważni jak przedtem. Hahahahaha!!- usłyszałam zanim zostawił mój umysł w spokoju.*
- Chyba masz problemy z bronią i naszym więźniem czcigodny.- powiedział z wrednym uśmiechem Kage chmury. Spojrzałam na niego. Gdy nasze spojrzenia się spotkały przeszły go ciarki. Uśmiechnęłam się złowieszczo. Nagle poczułam jak ktoś chce wziąć mnie w genjustu. Przeniosłam wzrok na tego osobnika. Uśmiechnęłam się zwycięsko.
- Czy mógłbyś przestać próbować mnie złapać w genjustu? Bo na marne ci to wychodzi.- powiedziałam do próby w języku zmarłych. Posłał mi złowieszcze spojrzenie.
- Zginiesz.- odpowiedział w tym samym języku. Postanowiłam rozmawiać z nim w tym języku.
- Raczej ty.
- Chyba w snach suko! Nie pokona mnie taka idiotka!
- Uważaj na słowa nieudaczniku. Tak się składa, że mi się udało a tobie nie.
- Zdzira! Zabije cię!!
- Nie chce mi się z tobą gadać. Żegnam.- powiedziałam i posłałam mu złośliwy uśmiech. Zobaczyłam jak wyciąga kunaia i rzuca go w moją stronę. Dalej się uśmiechając wyciągnęłam dłoń w stronę broni. Przebiła mi dłoń na wylot. Nie poczułam bólu. Dziękowałam w duszy za te wszystkie treningi. Jednym, sprawny ruchem wyjęłam broń z dłoni i rzuciłam w las. Czakra lisa zaczęła gojenie. Wszystkim szczeki opadły( w przenośni- dop. aut.). próba zaczęła się do mnie przybliżać, uczyniłam to samo i staliśmy twarzą w twarz w połowie drogi pomiędzy przywódcami wiosek. Posłałam mu mordercze spojrzenie tak samo jak on mi. Zacisnęłam dłonie w pięści. Jego oczy zmieniły się na oczy członka klanu Hyuga. Mierzyliśmy się spojrzeniami, i gdyby mogły by one zabijać to już byśmy nie żyli. Zawarczałam a on zasyczał. Moje paznokcie przebiły mi skórę i zaczęła cieknąć mi krew. Nic sobie z tego nie robiłam. Ba! Nawet nie wracałam uwagi na innych i otoczenie. Cały czas mierzyłam go wzrokiem, tak samo jak on mnie.
- Zginiesz z mojej ręki.- powiedział normalnie. Wszyscy zaczęli się mi przyglądać czekając na odpowiedź. Zaśmiałam się.
- Wątpię.
- Nie radze. Nie pokonasz mnie. Jesteś słaba. Jesteś tylko nic nie znaczącą kobietą.
- Nie oceniaj książki po okładce nieudaczniku. Mam ci przypomnieć kto tu jest lepszy?
- Zamknij się suko!- wysyczał przez zaciśnięte zęby. Zignorowałam go i odwróciłam się do niego plecami. Jeśli mnie zaatakuje to rozpocznie wojnę. Złapał mnie za włosy i pociągnął do siebie. Jęknęłam z bólu. Debil wyrywa mi włosy!! Zaczęłam się wyrywać do przodu przy okazji wyrywając sobie włosy. Gdy się uwolniłam z jego łap, wciekła kopnęłam go kolanem w brodę w efekcie czego wyleciał do góry na trzy metry, po czym upadł z hukiem na ziemię obok mnie robiąc dziurę. Wstał chwiejnym krokiem. Z jego twarzy ciekła krew.
- Zabije cię!!- wyryczał wciekły i rzucił się na mnie. I tak zaczęła się wojna.


Strój Kushiny i Minato na bitwie:

1 komentarz:

Czytasz? Świetnie! A czemu nie komentujesz? Każdy komentarz pomaga mi w dalszym pisaniu ♥♥♥ Więc proszę zostaw komentarz bo nawet napisanie go nie zabierze ci dużo czasu...♥♥♥